Mama na pełen etat — Sprzątająca ładne domy
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Marzycielka, która projektuje ołówkiem szczęście innych, choć sama dla siebie nie potrafi naszkicować własnego.
Cieszyła się na spotkanie z Harper, tak samo jak niesamowicie doceniała fakt, że przyjaciółka nie odwróciła się od niej, kiedy Mathilde była w całkowitej, jakże bezsensownej rozsypce. Wolała wtedy zamknąć się w chatce, gdzie miała przy sobie małą Mię, aniżeli obarczać kogokolwiek problemami.
Tak było wygodniej, ale też bardziej egoistycznie, co zapewne mogło rzutować na wszelkie relacje, w które ciemnowłosa wchodziła. Nie zastanawiała się jednak nad tym zbyt długo, dlatego z taką przekorą i zuchwałością odważyła się napisać do Harper.
Poukładała sobie w głowie niemal wszystko, coraz częściej wychodząc do ludzi i poddając się codziennym obowiązkom. Zarabiała i dzięki temu córka mogła wreszcie cieszyć się pełnią dzieciństwa. Nie miało znaczenia, że dopiero co skończyła siedem miesięcy, bowiem najważniejszy był fakt, że wreszcie Bennett nie musiała wybierać pomiędzy jedzeniem, a rozpieszczaniem małej istotki.
Tego więc popołudnia, ubrała maleństwo w różową sukienkę i cienki sweterek, by zaraz potem ułożyć ją w nosidełku przeznaczonym do podróży samochodem. Kruszyna wesoło machała rączkami, jakby doskonale wiedziała, że już wkrótce spotka się z ukochaną ciocią.
Matts natomiast obawiała się, że nie dojadą starym garbusem w okolice farmy Callaway, wszak niestety, jednak nie na wszystko wystarczyły pieniądze. Czasami naprawę trzeba było odłożyć w czasie.
Droga minęła względnie szybko, a Mia pozwoliła matce prowadzić bez obaw, że cokolwiek się wydarzy. Serce dziewczyny biło, jakby w nieznacznym lęku, ale też niemej ekscytacji. Uśmiechała się do córki, która wyciągnęła ramiona w kierunku matki, gdy wreszcie zaparkowały na właściwym podjeździe. Mathilde obejmowała drobne ciałko dziecka, które zaciekawione obserwowało okolice, nieznacznie zadzierając głowę i próbując odnaleźć najgłębiej skrywane sekrety.
- Hej! – Bennett powitała wreszcie przyjaciółkę, gdy drzwi się uchyliły zaś Mia śmiało domagała się uwagi od Harps, Lubiła wtulać się w jej sylwetę, darząc dziecięcą miłością dorosłą kobietę, która od samego początku była jej niebywale bliska.
- Spóźniłyśmy się, ale to dlatego, że auto dawało się trochę we znaki i wiesz… No trzeba było zachować odpowiedni dystans i bezpieczeństwo – powiedziała z rozbawieniem, wchodząc do środka. Rozejrzała się po wnętrzu, które było piękne, czego zazdrościła kobiecie, bo u niej panował wszechobecny chaos. - Mamy ciasteczka i dużo uśmiechu, a także wierzymy, że nie będziesz się na nas złościć o ten okres milczenia, ale serio… Było mi mega ciężko, tylko czasem się nie zamartwiaj, bo już jest w porządku – wyjaśniła pospiesznie, rozsiadając się w fotelu.
Oczekiwała rozmowy, która miała być naturalną koleją rzeczy, bowiem do tego obie były przyzwyczajone.
- Co u ciebie, Harps? Opowiadaj…


Harper Callaway
happy halloween
Booyah
brak multikont
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
#29

Harper nigdy w życiu nie odwróciłaby się od przyjaciół tylko dlatego, że mieli gorszy moment. Sama również miała chwile, kiedy czuła się tak przytłoczona jakimś problemem że zapominała o bożym świecie. Dlatego nawet do głowy jej nie przyszło puszczanie foszków w stronę Mattie, na dodatek wiedząc jak ciężko było jej pogodzenie życia towarzyskiego z rolą młodej mamy. A sms od przyjaciółki bardzo ucieszył Callaway - stęskniła się i za samą Mattie, i za małą Mią (którą Harps w dalszym ciągu utożsamiała z małym aniołkiem i nie przyjmowała do wiadomości, że mała potrafiła dać nieźle popalić!).
W każdym razie, zgodnie z zapowiedzią Callaway od rana była w domu pracując nad nowym reportażem. A raczej - siedząc i niemal już modląc się do pustego pliku w Wordzie, nie mając pojęcia od czego zacząć. I w zasadzie o czym powinna napisać. Dlatego poczuła ulgę, kiedy usłyszała odgłos auta parkującego pod domem. Ulgę, ale również nieopisaną radość! Wyskoczyła więc z domu i natychmiast, z szerokim uśmiechem, ruszyła w stronę dziewczyn.
- Cześć! Oj przestań, naprawdę nie ma problemu. Serio, siedzę dzisiaj cały dzień na tyłku, więc każda pora byłaby dobra. No, wchodźcie, wchodźcie - dłonią zachęciła Mattie do wejścia do środka, oczywiście wcześniej czule witając się z maluchem. - Trochę tu jeszcze brudno, bo ostatnio ekipa naprawiała nam dach... - powiedziała, zupełnie nie zdając sobie sprawy że w oczach Mattie jej dom lśnił czystością. I że pewnie Bennett aż nieswojo było przebywać w pomieszczeniu bez zabawek plątających się pod nogami!
- Ojej, dzięki - odebrała ciasteczka i natychmiast rozłożyła je na talerzu. - Masz szczęście, że jestem przekupna - wymierzyła w nią palec wskazujący, po czym się roześmiała. Zmarszczyła brwi, kiedy Mattie wspomniała o swoich problemach. - Ale już wszystko okej? Jeśli chciałabyś się wygadać, to wiesz - jestem tu - zapewniła, a następnie westchnęła przeciągle na pytanie, co u niej. - U mnie... Wiesz, sprawa z tą moją redakcją zakończyła się szczęśliwie. Dostałam nawet niezłą sumkę za ten czas, kiedy byłam zawieszona. No a teraz próbuję działać na własny rachunek, tylko kurczę, nie wiadomo jak zacząć - z trwogą wydymała usteczka. Zaczęła od tematów związanych z pracą, bo w zasadzie wokół niej głównie kręciło się życie Harps.

mathilde bennett
Mama na pełen etat — Sprzątająca ładne domy
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Marzycielka, która projektuje ołówkiem szczęście innych, choć sama dla siebie nie potrafi naszkicować własnego.
Mathilde zapewne również ugięłaby się pod naporem cudacznych emocji związanych z najbliższymi, lecz obecnie musiała myśleć o tych, którzy rzeczywiście przy niej trwali w ostatnich miesiącach. Matka nadal milczała, co jedynie frustrowało młodą kobietę, ale nie rozmyślała o tym dłużej niż założyła. W gorszych chwilach faktycznie miewała momenty rozpaczy i żalu, ale im dalej brnęła w bezkres wspomnień, tym bardziej wątpliwe się one stawały.
Uśmiech Harps sprawił, że mała Mia oddała jej rozkoszny uśmiech, chcąc jak najszybciej znaleźć się w ramionach ukochanej cioci. Dziewczyny weszły do środka, choć dla Bennett tłumaczenia przyjaciółki wydawały się nader kuriozalne. Nie do końca pojmowała całokształt tłumaczeń, które wybrzmiewały nieco… Zabawnie. Od pojawienia się na świecie tej małej kruszynki, artystka wcale nie rozmyślała o porządku.
Bałagan królował wszędzie.
- Weź przestań! – skarciła ją z rozbawieniem, chwilę później dreptając za Callaway. - Zaufaj mi, macie tutaj kosmiczny porządek i nie wmawiaj mi, że jest inaczej – próbowała słowami pełnymi szczerości umocnić kobietę w ów przekonaniach. Nie należała do najlepszych mówców, ale ufała swoim argumentom. Były szczere i pozbawione jakiegokolwiek cienia kłamstwa.
- Przekupna? Och, Harps… Gdybyś nie była, to jak miałybyśmy się kumplować? Myślisz, że dopuściłabym kogoś takiego do mojej córeczki? – obruszyła się teatralnie, po czym uśmiechnęła się nieznacznie, bardziej konspiracyjnie. Niewiele myśląc, sięgnęła dłonią po ciastko. Mia była na tyle spokojna, że pozwoliła mamie rozsiąść się wygodnie i skupić na rozmowie z dawno niewidzianą koleżanką, której chciała opowiedzieć znacznie więcej niż ostatni film, który obejrzała wczoraj.
- Nie wiem czy jest o czym, tak właściwie… Alfie wrócił, więc jakby wszystko się skomplikowało, ale nie mam ochoty gadać o tym zapyziałym dupku z przerośniętym ego – powiedziała stanowczo, mocniej przytulając do piersi dziecko. Wyobrażała sobie jak ten zechce namieszać w życiu Bennett sprawiając, że na nowo rozpali w niej emocje i uczucia, które towarzyszyły jej ponad rok temu. Bała się tego ponadwymiarowo.
- Wow! Wspaniale! A przeprosiny na piśmie również dostałaś? – dociekała, bo pamiętała ich poprzednie spotkanie, na którym Callaway przeżywała to nader mocno. Mathilde w tym czasie martwiła się o nią, zajmując tym samym głowę i nie skupiając się więcej na własnych kłopotach i zmartwieniach. Już wcześniej planowała napisać do Harps, lecz w pamięci ciągle miała to, że zbyt długo milczała.
- Mówisz o własnej firmie? A tata ci nie pomoże? Na pewno ogarnia takie tematy – ton Bennett wydawał się być nader pewny. Pamiętała wiele rozmów z dojrzałym mężczyzną, toteż był pierwszą osobą, do której wróciła myślami w tej chwili. - Poza tym, czy nie jesteś wciąż jego małą córeczką, Harpie? – żart może nie był przedni, ale w obliczu świadomości, że Matts aktualnie rodziców nie miała, bawił ją nader silnie.

Harper Callaway
happy halloween
Booyah
brak multikont
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Harper niestety miała w sobie coś z perfekcyjnej pani domu i to na dodatek w wersji mocno neurotycznej. Tak bardzo chciała udowodnić wszystkim, a w szczególności rodzinie, że wspaniale ogarnia dorosłość, że za punkt honoru postawiła sobie utrzymywać dom w idealnym porządku oraz utrzymywać ciepłe relacje ze wszystkimi współlokatorkami. Zdecydowanie przydałoby jej się wrzucenie na luz! Ale na szczęście w porę skapnęła się, że przy małym dziecku Mattie zapewne ma w nosie porządek latanie z odkurzaczem przy każdej możliwej okazji. Dlatego jedynie odwzajemniła uśmiech, nie chcąc już brnąć w tematy jej wyimaginowanego bałaganu.
- Nie wiem, ale na pewno dopuścisz to! - niemal pisnęła, wyjmując spod stolika torbę prezentową, w której znalazł się mały pluszowy miś. Wręczyła go Mii, szeroko się przy tym uśmiechając. Liczyła na to, że prezent spodoba się dziewczynce.
W milczeniu wysłuchała Mattie, kiedy ta opowiadała jej o Alfiem.
- Ugh, serio? I czego chciał? - spytała, ale po chwili dotarła do niej prośba Mattie. - Nie no, jasne. Nie ma co sobie strzępić języka na takich jak on. Ale a propos dupków, pamiętasz ze szkoły Nico Tribbaniego? Wiesz, ten sam rodzaj buraka co Alfie. Z jednej hodowli chyba - zaśmiała się lekko ze swojego własnego żartu, ale po chwili ponownie spoważniała. Nico był jednym z kolesi, którzy jako pierwszy krzyczał za Harper na szkolnym korytarzu, że jest kujonką i żeby oderwała się wreszcie od tych książek. I okazało się, że skończył pracując na budowlach i przy remontach. - Miałyśmy ostatnio ten remont, nie? I ten Tribbiani był jednym z robotników. Nic się nie zmienił, dalej jest chamski i obrzydliwy - skrzywiła się, bo chociaż był przystojniakiem, to jednak Harper chyba nigdy nie zapomni jak obściskując się na szkolnym korytarzu na oczach całej szkoły zdradzał w najlepsze kumpelę Harps.
- Przeprosiny tylko ustne, ale za to dostałam świetne referencje - odparła z uśmiechem. Tak naprawdę była to dość świeża sprawa, więc sporo jej znajomych i przyjaciół nie wiedziało jeszcze o tym przez co Harper przechodziła parę tygodni temu, ani też o tym jak ta sprawa się rozwiązała.
- Bardziej o działaniu jako wolny strzelec, freelancer. Wiesz, dostawałabym różne zlecenia... - ułożyła bezradnie brodę na dłoniach. - Nie no, jasne, tata na pewno byłby pierwszy do pomocy i na maksa by się zaangażował. Tylko wiesz, ja chciałabym wszystko ogarnąć sama, a nie z pomocą taty - dodała, posyłając przyjaciółce słaby uśmiech, bo oczywiście wciąż robiła w oczach Salvadora na małą dziewczynkę, ale jednocześnie bardzo chciała się tej łatki pozbyć.

mathilde bennett
Mama na pełen etat — Sprzątająca ładne domy
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Marzycielka, która projektuje ołówkiem szczęście innych, choć sama dla siebie nie potrafi naszkicować własnego.
Gdyby zapewne Mathilde żyła ze współlokatorami to nigdy nie zdążyłaby wytrzeźwieć, bowiem w trakcie studiów uwielbiała szaleć i nie przejmować się kimkolwiek innym. No, prawie nikim, wszak uwielbiała być w gronie najbliższych, o których chciała się troszczyć, tak jak oni zawsze to robili względem niej. Potem pojawił się Buxton i świat przewrócił się do góry nogami. Zakochała się, oddając bez reszty swoje serce mężczyźnie, po czym zmierzyła się z irracjonalnym odrzuceniem, po którym zbierała się zbyt długo.
Do tej pory chyba nie doszła do siebie na tyle, by nie rozpamiętywać tego za każdym razem.
- Harper, rozmawiałyśmy o tym… Miałaś skończyć rozpieszczać moją córkę – skarciła przyjaciółkę, bo wszystkie ich spotkania kończyły się w podobny sposób. Rozumiała, z jakiego powodu Callaway to robiła, ale bała się, że Mia faktycznie pewnego razu nie będzie umiała poradzić sobie z brakiem upominków przy kolejnych spotkaniach z ukochaną ciocią. Nie tego chciała Matts, która rzadko kiedy miała możliwość ofiarować dziecku prezent.
Machnęła jednak na to ręką, obdarzając te dwie uroczy istoty słodkim uśmiechem.
- Wrócił do Australii i postanowił mnie odwiedzić, tyle że nie wiedział o córce, która postanowiła dać mu o sobie znać… Zaczęliśmy się kłócić i chyba trochę się boję, że on znowu wróci – wyszeptała na jednym wydechu, po czym przygryzła policzek od środka. - Uznał, że skoro Mia ma jego geny, to znaczy, że zawsze będzie jego dzieckiem – tego na głos Bennett nie zamierzała kiedykolwiek przyznać, ale w rzeczywistości zdawała sobie sprawę z tego, że młody mężczyzna miał rację. Ciemnowłosa bez względu na własne chęci, musiała zmierzyć się z faktem, że ten konkretny człowiek pozostanie w życiu jej córki na zawsze.
Kiedy wspomniała o Nico, Mathilde spojrzała na przyjaciółkę nieco podejrzliwie. Obserwowała ją uważnie, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, że życie potrafi komplikować wszystkie relacje.
- Czy mi się wydaje, czy on ci się podoba? – spytała z nieznacznym uśmiechem, który był raczej sugestią, że ten konkretny mężczyzna wcale nie musiał być jedynie chamskim gburem. Tak przynajmniej uważała była studentka, która w tym momencie chciała wesprzeć najlepszą koleżankę, która wydawała się być podirytowana spotkaniem, o którym wspomniała.
- Wiesz, mała, jesteś na tyle zdolna, że bez trudu poradzisz sobie ze wszystkim, no ale rodzice mają to do siebie, o ile nie są jak moja matka, że chcą całymi sobą pomagać dzieciakom- mówiła to, co rzeczywiście uważała za słuszne, rozsiadając się wygodnie na kanapie. Wpatrywała się bez przerwy w twarzy Harps, próbując odgadnąć głęboko skrywane przez nią emocje. - Może warto pomóc o tym z twoim tatą? On na pewno podpowie ci, co robić, żebyś na tym nie straciła, prawda? – spytała z jawną troską w głosie. Wolała, by Callaway nie miała już żadnych zmartwień, po tym co przeszła do tej pory, a co tyczyło się pracy.

Harper Callaway
happy halloween
Booyah
brak multikont
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Dla Harper mieszkanie z tyloma osobami było poniekąd odroczeniem wejścia w dorosłość. Jasne, oprócz studiowania jednocześnie pracowała, ale mimo to czuła się trochę tak jakby mieszkała w akademiku. Imprezki może nie był tu na porządku dziennym, bo reszta dziewczyn też już pracowała, ale za to coweekendowe posiadówki przy winku Callaway'ów już jak najbardziej tak. Harper nawet myślała o zrobieniu oficjalnej parapetówki, ale jakoś nie mogły się z resztą dogadać co do terminu.
- To już ostatni raz, naprawdę - zapewniła niewinnie, wcale nie kryjąc się z tym że mówiąc to skrzyżowała dwa palce. Nie to, że Harper całkowicie olewała prośby Mattie - po prostu kochała robić bliskim prezenty (a do takich dziewczyny Bennett oczywiście się zaliczały), a ostatnio dostała przecież sporą sumkę w ramach rekompensaty za niesłuszne zawieszenie w pracy.
- O kurde. I jak zareagował na wieść o Mii? - spytała nieco zmartwiona, szykując dla siebie i dla Mattie po szklance wody z miętą i cytryną. - I co, będzie chciał być weekendowym tatusiem? Czego on w ogóle oczekuje? - dopytywała, bo jednak cóż no, miała Alfiego za buca. Zdaje się, że Alfie nie miał za bardzo zapału do zostania tatą, więc tym bardziej była zdziwiona, że chłopak tak wyraźnie zaznaczył powiązania w postaci Mii. Do czego dążył? Co chciał osiągnąć? - Wiesz, Mattie, jak jemu teraz się uwidziało że chce być obecny w życiu małej, a za jakiś czas mu się jednak odwidzi, to jednak może lepiej żeby nie pojawiał się w jej życiu w ogóle - dodała, bo totalnie martwiła się o przyjaciółkę. I oto, że być może niepotrzebnie rozważa to, by dać Alfiemu drugą szansę zaistnienia w swoim życiu.
Kiedy usłyszała pytanie o Nico, aż zachłysnęła się łykiem wody, który właśnie nabierała do ust.
- Oszalałaś?! Tribbiani? Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy? - spytała kiedy wreszcie odzyskała oddech. Miała nadzieję, że jej purpurową w tym momencie twarz Mattie powiąże właśnie z zakrztuszeniem się, a nie kompletnym zakłopotaniem tym pytaniem. - To cham i prostak. No, może komuś mógłby się podobać... ale to cham i prostak - powtórzyła po raz kolejny, dla podkreślenia, że Nico to... no cham i prostak! I tego się trzymała.
Nie chciała, żeby brzmiało to tak jakby narzekała że rodzice się nią interesują - bo przecież wiedziała jaką sytuację rodzinną miała Mattie.
- Chodzi po prostu o to, że jako ta namłodsza w rodzinie od zawsze jestem traktowana jak małe dziecko. A ja już dawno nim nie jestem, jestem samodzielna, chcę pokazać że i robotę sama potrafię sobie ogarnąć - posłała przyjaciółce lekki uśmiech. - Poproszę ich o pomoc dopiero wtedy, kiedy będzie naprawdę źle - dodała na pewniaka, choć miała nadzieję że taki moment nigdy nie nastąpi. - Kojarzysz Jacksona Hargreevesa? Taki facet od reportaży, mój tata się z nim przyjaźni. Czasami mi pomaga i daje jakieś wskazówki, ale jest strasznie gburowaty, chamski no i strasznie stary. No ale chyba się do niego odezwę, może on mi powie jak tu się zabrać za poważne pisanie - westchnęła, bo nie lubiła się za specjalnie ugadywać z Jackiem. Zazwyczaj kończyło się tak, że zasypiał pijany... alkoholem, który kupowała mu Harper. Dziwna to była relacja, jakby tak się głębiej zastanowić.

mathilde bennett
Mama na pełen etat — Sprzątająca ładne domy
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Marzycielka, która projektuje ołówkiem szczęście innych, choć sama dla siebie nie potrafi naszkicować własnego.
Samotność miała też swoje plusy, których dopatrywała się wszędzie Mathilde, lecz tak naprawdę nie potrafiła ich odnaleźć. Lawirowała na pograniczu prawdziwych przyjaźni, których doszukiwała się wszędzie, ale to ta z Harper była najbardziej wartościowa. Kochała ją jak siostrę i jednocześnie przyjaciółkę, przez co od dawna wiedziała i miała pewność, że jest w stanie przy Callaway odnaleźć prozaiczną radość, która była w życiu Bennett odległa.
- Mówisz tak zawsze, a potem i tak rozpieszczasz Mię… Jak się popsuje, to ty ją będziesz naprawiać – powiedziała z rozbawieniem, bo przecież tak powinno być. To Harps odpowiadała za wszystko i to dzięki niej mała kruszyna pewnego dnia mogła się stać roszczeniową pannicą, która przekraczałaby wszystkie granice.
Pytanie o Alfiego sprawiło, że przygryzła nerwowo policzek. Bała się odpowiedzi, bo była przykra dla niej, szczególnie że chłopak nie mógł ponosić odpowiedzialności za czyny matki, jeśli naprawdę nie miał pewności, że ta dała pieniądze na zabieg.
- Zemdlał – nie kłamała, naprawdę tak się stało. - No a poza tym… Pokłóciliśmy się, bo nie wiedział o tym, że nie usunęłam ciąży, tak jak doradzała to jego mamusia i… – zawiesiła na moment głos, by spuścić wzrok i opuszkami palców pogładzić policzek Mii. - Kiedyś będzie chciał być jej ojcem, tak jak to stwierdził, więc nie bardzo mi to leży – wzruszyła ramionami od niechcenia, nie będąc pewną, że to miało jakikolwiek sens.
Mathilde pragnęła dla swojego dziecka wszystkiego co najlepsze. Nie chciała dla niej żadnej krzywdy, a przecież dorywcze ojcostwo wiązało się dokładnie z tym. Całe szczęście temat zmienił się i zszedł na mężczyznę, który był Mattie bliski w ten fizyczny sposób, którego nie do końca rozumiała, ale i którym nie chciała się z nikim dzielić.
- Poznałam go i nie jest aż tak zły… Bywa nieokrzesany, ale serio jak z nim pogadasz to wydaje się być w porządku – wyjaśniła z rozbawieniem, bo przecież dokładnie tak mogłaby opisać Nico. Miewał swoje humorki i bywał specyficzny, jednak nie zamierzała go bronić. To Harper była dla niej najważniejsza pod każdym możliwym aspektem, dlatego tak bardzo pragnęła skupić się na wszystkim innym niż pewne sekrety. - Mała… On ci się podoba, prawda? Nawet jeśli jest chamem i prostakiem – powiedziała, marszcząc nieznacznie brwi. Podejrzliwość była mocną stronę Mattie, ale wolała dać przestrzeń Callaway, by sama określiła swoje uczucia. Nie narzucała jej nic, by ta swobodnie decydowała o sobie i swoich emocjach.
- No to może… – zawiesiła głos, by zastanowić się nad wszystkim przy herbacie, której upiła łyk. Ciekawe czy Mia miała mieć kiedykolwiek takie rozmyślania. - Opowiedz tacie o swoim pomyśle i on ci doradzi, jakie kroki warto podjąć, żeby faktycznie miało to ręce i nogi – zaproponowała, bo obie były na tyle młode, by nie do końca radzić sobie w ogarnianiu dorosłej rzeczywistości. Bennett wychodziło to z ogromnie marnym skutkiem, przez co w tym momencie tkwiła w czarnej kropce. - A ile on ma lat? W sensie ten stary typ – spytała z ciekawości, splatając przed sobą palce. - Jeśli nie czujesz się z nim komfortowo, to najpierw pogadaj z tatą… Swoją drogą, co u niego? Dawno nie widział swojej przybieranej wnuczki.

Harper Callaway
happy halloween
Booyah
brak multikont
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Skoro dziewczyny były dla siebie niemal jak siostry, to Harper tym bardziej nie mogła powstrzymać się przed rozpieszczaniem małej Mii. Naprawdę czuła z dziewczynami rodzinną więź i miała szczerą nadzieję, że jest ulubioną ciocią tej małej kruszynki. I chętnie naprawi małą jeśli będzie taka potrzeba!
Oczywiście nie umknęło jej uwadze, że Mattie stała się nieco nerwowa na wspomnienie o Alfiem. Kompletnie się przyjaciółce nie dziwiła - z ojciem dziecka będzie już w jakiś sposób powiązana na zawsze.
- Zemdlał? - powtórzyła unosząc wysoko brew. - Wow. To naprawdę musiało zrobić na nim wrażenie - kto by pomyślał, że Alfiemu aż tchu zabraknie na wieść, że jest tatą. - Okej, czyli myślał, że usunęłaś ciążę, tak? - spytała próbując sobie poukładać w głowie całą historię. - Ale nie wiedział, że ostatecznie urodziłaś. I co, wpadł tak po prostu w odwiedziny? Chciał pogadać, czy... czy co on właściwie chciał? Na co liczył? - dopytywała, być może nawet za mocno przyciskając Matts. Dziewczyna i tak miała już wiele na głowie, a Harper nie chciała żeby dodatkowo poczuła się przytłoczona przez gradobicie pytań. - Przepraszam, po prostu staram się zrozumieć całą tę sytuację - dodała, wzdychając głośno i kładąc dłoń na dłoni przyjaciółki. Chciała, żeby Bennett wiedziała, że miała w niej pełne wsparcie.
- Nieokrzesany to mało powiedziane. On po prostu jest wredny, zawsze taki był. W szkole był pierwszy do wyzywania mnie od kujonek - wyjaśniła po krótce skąd u niej ta niechęć do Tribbaniego. I nawet jeśli Callaway faktycznie tą kujonką była (oczywiście, że tak!), to te wyzwiska pamiętała do dziś. - Nie, nie, nie, nie. I jeszcze raz nie - zaczęła zaprzeczać, przesadnie kręcąc głową. - No dobra, jest fajnym ciachem, ale poza tym nie widzę w nim ani jednej pozytywnej cechy. Ani jednej - powtórzyła dla wzmocnienia przekazu. Bo... trochę tak było. Nico dbał o to, żeby nie sprawiać dobrego wrażenia, a już na pewno nie przed Harper.
Zastanowiła się przez moment nad słowami Mattie. Może faktycznie niepotrzebnie unosiła się dumą i powinna poprosić o pomoc? Samodzielność samodzielnością, ale przecież prosić o pomoc to żaden wstyd.
- Ten Jackson? W sumie nie wiem dokładnie, ale chyba z 60 - cóż, trochę przestrzeliła, ale co tam! Dla niej był starym typem i koniec, nie zastanawiała się nad jego peselem. - Nie o to chodzi, wiesz, on naprawdę sporo mi pomaga. Tylko bywa strasznie wredny, no ale podobno hartuje mnie do zawodu - wzruszyła ramionami. Jackson był jaki był, ale przekazywał jej naprawdę sporo wiedzy. - U taty... byłam u niego jakiś czas temu, wszystko okej. Chyba kupuje konie, mama coś o tym mówiła - zaśmiała się, bo trochę nie wierzyła, że papa naprawdę poczuł aż taki zew natury!

mathilde bennett
Mama na pełen etat — Sprzątająca ładne domy
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Marzycielka, która projektuje ołówkiem szczęście innych, choć sama dla siebie nie potrafi naszkicować własnego.
Mia choć jeszcze niewiele rozumiała, to tak naprawdę odnajdywała się w towarzystwie starszych od siebie kobiet. Mama traktowała ją jak dziecko, którym miała pozostać na całe życie, lecz z rozwagą, zaś Harper zapominała o pewnych zasadach i dlatego Mattie zamierzała oddawać jej tę kruszynę (nawet w wieku nastoletnim), gdyby tylko dokazywała z powodu nieotrzymania tego, co w danym momencie bardzo chciałaby mieć.
Tak, Bennett uznałaby to za winę Callaway.
- Wiesz… Jego rodzina wyszła z założenia, że na pewno usunęłam ciąże, a on chce mnie odzyskać, tylko… Nie wziął pod uwagę, że mogłam mieć inne zdanie w tym temacie – przyznała, tak jak było, wierząc w pewne scenariusze. Już raz Alfie zniknął, więc zakładała, że tym razem wydarzy się dokładnie tak samo. W jej głowie pojawiła się nawet wizja, że ten ucieknie, bo przerośnie go odpowiedzialność. - Był w tej swojej Szkocji czy innym państwie, a teraz stwierdził, że nadal czuje do mnie to co kiedyś i dlatego miał prawo wejść do mojego życia z butami, tyle że oprócz mnie jest też Mia – wzruszyła ramionami od niechcenia, bo perspektywa najbliższych tygodni była nieco irracjonalna. Bała się do niego odzywać, tak samo jak się spotkać. Uważała, że matka – pani Buxton – jest nieobliczalna i mogłaby zechcieć odebrać Mathilde córkę. Wynikało to z wielu powodów, wszak dziewczyna nie była bogata i nie mieszkała w dzielnicy dla normalnych. Bycie dzikusem niosło za sobą szereg atutów, bowiem nikt nie wymagał od nich tego, by udawali wielkomiastowych panów.
- Nie wiem czy da się zrozumieć… Ta sytuacja jest popieprzona – głos ciemnowłosej zadrżał, a serce zatrzepotało w piersi. Myślała, że pewne sprawy już dawno są zamknięte.
- Harps… On ci się podoba – powiedziała z rozbawieniem, przytykając dłoń do ust. Parsknęła nawet pod nosem, bo przecież było to urocze. Jej relacja z Nico nie miała aż takiego znaczenia, szczególnie że traktowali się bardziej jak osoby, które czegoś od siebie chcą i niekoniecznie była to rozmowa. - Mogę ci tylko powiedzieć, że nie jest taki zły… Czasem da się z nim normalnie pogadać. Poza tym!, pamiętaj… Faceci są opóźnieni, więc do naszego poziomu brakuje naszym rówieśnikom jakiś pięciu lat – wybuchła śmiechem i podobnie zareagowała też Mia, która nie do końca rozumiała tych głośnych śmiechów. Wolała pewne rzeczy mówić otwarcie, niż miałyby wyniknąć niedomówienia i kłótnie. - Zresztą… Macie jakiś regularny kontakt? – spytała, interesując się tym, kto faktycznie kręci się w pobliżu jej przyjaciółki. Wolała, żeby młoda kobieta była bezpieczna, a jeśli już ktoś skradłby jej serce – Matts musiałaby przeprowadzić mu chrzest bojowy.
- Hartuje do zawodu? Nie do końca rozumiem… Nie można być dla kogoś chamskim, byle ten nauczył się pracować, co nie? No chyba, że ma bucowaty charakter, to tłumaczyłoby coś takiego – powiedziała zgodnie z własnymi przekonaniami, a przecież nie chciała dla Callaway źle. Była zdolna i mądra, a to oznaczało, że należało ją szanować, bo przecież nie mogła przejść drugi raz tego, co w redakcjach.

Harper Callaway
happy halloween
Booyah
brak multikont
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Harper uniosła wysoko brwi.
- Chce Cię odzyskać? Wow - wydusiła, bo prawdę mówiąc nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Myślała że bardziej przyszedł upewnić się czy Mattie na pewno usunęła ciąże albo coś w tym stylu... - No nie wiem, Mats. Nigdy jakoś szczególnie za nim nie przepadałam, tak szczerze mówiąc. Jest strasznie bucowaty i uważam że zasługujesz na kogoś lepszego - westchnęła z troską, uznając że przyjaciółce należy się z jej strony całkowita szczerość. Nie będzie przecież udawała, że uwielbia Alfiego i nie zacznie śpiewać peanów na jego cześć. I co prawda nie jego wina, że miał taką matkę, ale swój rozum też miał, prawda? - No i sama widzisz, jakie to egoistyczne z jego strony - on CHCE. I co, tak ma być? Co z tym, czego Ty chcesz? Wziął to w ogóle pod uwagę? - uniosła pytająco brew, bo całkowicie zgadzała się z tym co mówiła Bennett - dziewczyna nie była już wolna od zobowiązań. Nie tylko jej serce mogło potencjalnie zostać znowu złamane. - Nie zrozum mnie źle, po prostu się o Ciebie martwię. Ale ja na Twoim miejscu stosowałabym wobec niego zasadę ograniczonego zaufania - dodała. Harper była co prawda nieco naiwną niepoprawną romantyczką, ale kiedy mogła ocenić daną sytuację z dystansu, starała się robić to z rozsądkiem. A ten nakazywał jej doradzić Mattie, żeby zwiewała od Alfiego gdzie pieprz rośnie.
- Nie jest taki zły? Mattie, on w szkole mnie gnębił z tymi swoimi kumplami - westchnęła, taktycznie nie odpowiadając na stwierdzenie Bennett o tym że Nico podoba się Harper. Callaway kompletnie nie dopuszczała do siebie takiej myśli. Jasne, był fajnie zbudowany i twarzy też nie miał najgorszej, jednak jako całokształt kojarzył jej się ze złem wcielonym. - No to on jest opóźniony chyba o 10 - wywróciła teatralnie oczami. - A skąd Ty go właściwie tak dobrze znasz? - spytała z ciekawości. To znaczy wiedziała, że pewnie ze szkoły, ale nie pamiętała żeby byli jakimiś super przyjaciółmi. Czy nawet dobrymi znajomymi! - Po moim trupie - dodała na pytanie o regularny kontakt z Nico. Naprawił jej dach, ot co. Gdyby nie przypadek że był akurat w tej ekipie remontowej, pewnie nigdy nie odnowiliby kontaktu. Ba, to nawet za dużo powiedziane - po prostu naprawił jej dach. No a potem zaczęli bitwę na jedzenie, oj tam oj tam.
- Ma bucowaty charakter - powiedziała śmiejąc się. Było to idealne określenie Jacksona. - On mi przekazuje naprawdę dużo ważnych informacji. Ostatnio nawet pokazał mi jak się włamuje otwierając zamek w drzwiach scyzorykiem. Oczywiście nigdy tego nie użyję w praktyce, co nie - zapewniła szybko poważniejąc. Przecież to nielegalne, a ona nad swoimi tematami planowała pracować w stu procentach prawilnie. Ale fajnie było to sobie poćwiczyć... w ramach ciekawostek.

mathilde bennett
Mama na pełen etat — Sprzątająca ładne domy
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Marzycielka, która projektuje ołówkiem szczęście innych, choć sama dla siebie nie potrafi naszkicować własnego.
Uśmiechnęła się słabo, kiedy spojrzenia dziewczyn spotkały się na jednej linii.
- To i tak przeszłość, co nie? Dwa różne światy, więc nawet nie powinnam poruszać tego tematu, Harps – powiedziała z dozą wyraźnego smutku w głosie. Spuściła nawet wzrok, przypominając sobie te miesiące, kiedy była przy nim szczęśliwa, a potem wszystko się rozsypało. Uczucia, jakimi go darzyła nie miały znaczenia, bo choć serce nadal biło gwałtownie na dźwięk jego imienia, ona doskonale wiedziała, że ta znajomość klasyfikowała się w przeszłości i powinna się z tym pogodzić.
- Matka nauczyła mnie, że to czego ja chcę – nie jest ważne, więc to i tak nie ma znaczenia… Gdyby nie twoja rodzina, to nie miałabym na pieluszki dla Mii po porodzie i prawdopodobnie nigdy nie spłacę tego długu – głos dziewczyny zadrżał nutą niepewności, jakiegoś dziwnego smutku i żalu do samej siebie, że nie potrafiła ogarnąć najprostszych rzeczy tuż po porodzie. Oszczędności poszły na prozaiczne rzeczy, a Callawayowie okazali jej ogrom serca, by stanęła na nogi.
I to było coś, co dla dziewczyny liczyło się ponad miarę, dlatego nie miała żalu do swojego byłego partnera. Byli zbyt młodzi, by ponieść konsekwencje działań. Usprawiedliwiała w ten sposób wszystko, chcąc jedynie od siebie odepchnąć poczucie winy. Tłamszące i zbyt duże.
Machnęła w końcu roku.
- Zresztą, skupmy się na tobie, ok? Trochę mnie przeraża, że masz kontakt z typem, który cię dręczył – powiedziała spokojnie, po czym przygryzła policzek od środka. Obserwowała przyjaciółkę, nie mogąc wyjść z podziwu, że świat był tak irracjonalnie mały. Wiedziała jedno, nikt nie miał prawa krzywdzić osób, które były dla Mathilde ważne, a tym sama musiała prawdopodobnie skopać tyłek Nico.
Pytanie o ich znajomość było jednak nieuniknione. Ciemnowłosa zagryzła wargę, a chwilę potem poczuła metaliczny posmak na języku, zdając sobie sprawę, że rozcięła cienką tkankę. Było jej wstyd przed samą sobą, mimo iż w rzeczywistości musiała zmierzyć się z pewnymi rzeczami.
- Założyłam kiedyś tindera, bo szukałam kogoś na już… Czułam się wtedy serio samotna i przytłoczona wszystkim… Sparowało mnie z nim i spotkaliśmy się dwie godziny później… Nie muszę ci chyba mówić, co się potem działo, nie? – wyjaśniła zgodnie z prawdą, spuszczając wzrok i zaciskając smukłe palce na kolanach. Paznokcie wbijała w skórę, nie do końca będąc pewną, co pomyśli o niej Harper, ale przecież obie robiły różne głupoty, a to że Mattie miała do nich nagminną tendencje to nie było aż tak straszne, zgadza się?
Wzmianka jednak o scyzoryku i włamywaniu się sprawiła, że Bennett podniosła brwi w niemałym zdziwieniu. Była zaskoczona i zszokowana zuchwałością młodego mężczyzny i tego, że Callaway miała świadomość tak niecnych rzeczy.
- Co?! Czemu on ci to pokazał?! Teraz to ty mnie zmartwiłaś, bo wolałabym, żebyś nie wpadła w żadne kłopoty! – krzyknęła, zapominając o obecności córki, która spojrzała na matkę zszokowana. Wlepiała w kobietę wielkie oczy, domagając się atencji, którą oczywiście otrzymała przez tulenie. - A tak szczerze, Harps… Między nami… On ci się podoba? Oczy ci się świecą trochę…

Harper Callaway
happy halloween
Booyah
brak multikont
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Widząc, jak Mattie była podłamana na samo wspomnienie o Alfiem, Harps wyciągnęła ku przyjaciółce ramiona i mocno ją utuliła. Czuła, że sytuacja była na tyle skomplikowana, że rzucanie zapewnień typu "Wszystko będzie dobrze!" albo "Ułoży się, zobaczysz" było całkiem nie na miejscu. Dlatego zależało jej na tym, żeby Bennett odczuła że może liczyć na przyjaciółkę zawsze i wszędzie, a Harps będzie przy niej niezależnie od tego co wydarzy się później.
- Jezu, Mattie, jakiego znowu długu? W ogóle nigdy tak nawet o tym nie myśl! Jesteś moją bestie i zawsze, ale to zawsze możesz liczyć na pomoc moją i mojej rodziny. Już niezależnie od tego, czy chodzi o kupienie pieluszek, czy cokolwiek innego - zapewniła stanowczo, marszcząc brwi i patrząc prosto na twarz Matts. Nigdy w życiu nie pomyślałaby nawet, żeby przyjmować od Bennet cokolwiek w ramach spłaty jakiegoś długu. O w życiu, po trupie Harps! Zresztą, Mattie była dla niej niemal jak rodzina, a to oznaczało że praktycznie należała do Callaway'ów. Naturalnym było więc, że popędzili młodej mamie na pomoc.
- Naprawił mi tylko dach, a potem nie mieliśmy już żadnego kontaktu - odparła zgodnie z prawdą. Nie chciała i nie dążyła zresztą do niego, jednak zaciekawiły ją kulisy znajomości Matts i Nico. Dlatego na kolejne słowa przyjaciółki lekko uniósł brwi - dlatego, że była zaskoczona ze świat jest taki mały, nie dlatego że oceniała Mattie.
- Nie no, domyślam się... Ale hej, nie oceniam Cię! Każdy potrzebuje bliskości... Ja też mam od niedawna Tindera, ale słabe mam te randki... Ale na Nico nie trafiłam, na szczęście - odparła lekko wzruszając ramionami. Nie myślała też o wyznaniu Matts w kontekście robienia głupot - sama chciałaby móc się przełamać i dopuścić do siebie jakiegoś faceta, żeby pozbyć się w końcu łatki cnotki.
- Ale czekaj, o kim my teraz mówimy? Ja mówię o Jacksonie, tym staruchu który mnie przyucza do pracy dziennikarki śledczej. To on mnie uczył o tych wytrychach i radzeniu sobie z zamkami - wyjaśniła z uśmiechem. Jackson Hargreeves miał specyficzne metody nauki, ale Harps czuła że im więcej dziwnych akcji przeżyje teraz, tym mniej rzeczy zaskoczy ją w przyszłości. - Także nie, Jackson zdecydowanie mi się NIE podoba - dodała rozbawiona, choć dobrze wiedziała że Mattie nie o to pytała.

mathilde bennett
ODPOWIEDZ