robi świeczki i stawia tarota — gia's candlewick
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna dobra wróżka, która umie czytać z kart i robi sojowe świeczki. Przed rokiem przyjechała z Perth, gdzie kilka dni po ślubie zostawiła męża.

[akapit]

SIEDEMNAŚCIE

Ktokolwiek stwierdził, że nieszczęścia chodzą parami, na pewno miał na myśli właśnie tę dwójkę.
Gianna już pewien czas temu polubiła się z kartami – szczególnie z tymi, w których dało się odczytać przyszłość. Zaczęła dogłębnie analizować ich znaczenie, sprawdzać rozkłady na samej sobie, a kiedy utwierdziła się w przekonaniu, że to wszystko nie tylko miało sens, ale też i bardzo często się sprawdzało, zainteresowała się jeszcze bardziej. Od pewnego czasu zainteresowanie to odnajdowała także pośród mieszkańców Lorne Bay, których część odwiedzała jej chatkę popołudniami, aby tam dowiedzieć się czegoś na temat własnego losu. Faraday bardzo chętnie im pomagała, jednocześnie bardzo ciesząc się z powodu tego, że postanawiali zaufać jej z własnymi troskami. Była szczęśliwa i bardzo oddana temu, co robiła, więc kiedy dzisiejszego wieczora zdała sobie sprawę z tego, że jeden z poprzednich seansów mógł zostać niewłaściwie zinterpretowany, doszła do wniosku, że powinna czym prędzej wyjaśnić wszystko swojej klientce, aby w ten sposób nie stracić na rzetelności. Nic więc dziwnego, że prędko zebrała się do wyjścia i już pół godziny później znalazła się w jednym z tutejszych barów. I to okazało się jej pierwszym błędem.
Wzrokiem prędko odszukała właściwą twarz, ale nim cokolwiek zdążyła powiedzieć, w lokalu powstało spore zamieszanie. Ni stąd, ni zowąd, pojawiła się policja, a Gianna, która odruchowo powiodła spojrzeniem po lokalu, spostrzegła twarz, której widoku unikała od wyjazdu sprzed kilku dni. Nadal czuła się rozdarta z powodu tego, co wówczas zaszło, a w chwili obecnej nie zamierzała próbować tego wyjaśniać. Nie miałaby nawet kiedy, bo już moment później na podłodze wylądowały napoje, gdzieś w pobliżu przewrócił się jakiś stolik, a Faraday nie była w stanie ogarnąć tego, co się dzieje. Odruchowo cofnęła się o krok, ale wtedy sama została uderzona, co sprawiło, że zgięła się wpół. Nie wiedziała, skąd przyszedł cios, ani czy to właśnie ona miała go otrzymać, ale nabrała przekonana, że czym prędzej powinna się stąd zabrać. Do podobnego wniosku musiał dojść blondyn, który nagle znalazł się obok. Nie pytała o nic – po prostu chwyciła go za rękę i pozwoliła, aby poprowadził ją do wyjścia. Całe to zamieszanie sprawiło, że w jej głowie trwała gonitwa myśli, a pośród nich znalazła się również taka, która dała jej do zrozumienia, że się o niego martwiła. To, że był teraz obok, pozwoliło jej się trochę uspokoić. Z ulgą odetchnęła jednak dopiero, kiedy udało im się wymknąć na zewnątrz. Wtedy też przylepiła dłonie do jego twarzy, pragnąc go obejrzeć. Czy okazywała mu za dużą troskę? - Wszystko dobrze? - zapytała, całkowicie zapominając o tym, że sama również oberwała gdzieś w tym całym zamieszaniu. Ból jednak powoli mijał, dlatego wolała się upewnić, że to jemu nic się nie stało. Początkowo był przecież bardziej narażony na ewentualne ciosy, ponieważ to właśnie on znajdował się w miejscu, w którym rozpoczęła się ta bijatyka. Dlaczego? Tego planowała dowiedzieć się później – w pierwszej kolejności interesował ją jego stan.

bruce donoghue
rybak — na własnym kutrze
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
If this world makes you crazy and you take it all you can bear, you call me up because you know I'll be there.
  • 06.
Sprawa była dziwna i mocno podejrzana, ale kiedy dwa dni temu, Bruce dowiedział się, że w Lorne mieszka ktoś, kto zna miejsce pobytu jego żony, nie zastanawiał się zbyt długo. Być może powinien, skoro nie chciał pakować się w kłopoty, a osoba, która mogła cokolwiek na ten temat wiedzieć nie wyglądała zbyt… powiedzmy – uczciwie. Mimo wszystko, postanowił zaryzykować. Robił to wyłącznie dla Teddy. Noel nie pomogła mu zbyt wiele, bo ostatecznie nie chciał pakować jej w żadne kłopoty. Teoretycznie mógł dać jej więcej czasu czy generalnie poprosić ją, żeby jakoś wydębiła adres Penny, ale trwałoby to zdecydowanie za długo. Z jednej strony – nie miał innego wyjścia, z drugiej – to wyjście szybko się znalazło. Tylko czy chciał z tego korzystać? Tip był dość znany z tego, że kumplował się z niezbyt grzeczną społecznością Lorne Bay, a Bruce przecież nie chciał być bohaterem tego konkretnego rozdziału w swoim życiu. Już raz siedział i niestety, nie miał stamtąd zbyt pozytywnych wspomnień. Nic dziwnego, prawda?
Mimo wszystko stawił się w Rudd’s o umówionej godzinie. Bywał tam rzadko i choć bar miał odrobinę lepszą opinię od Shadow – tutejszego klubu, to i tak nie chciał się tutaj znaleźć. Unikał ludzi w jakimś celu, nie dlatego, żeby pakować się w sam środek tłumu. Kiedy Tip przyszedł, zamówili po kuflu piwa. Bruce czekał na jakieś konkrety, ale kiedy gdzieś w oddali zobaczył Gię, słowa chłopaka, który próbował wyciągnąć od niego forsę przestały mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie. Patrzył na nią jeszcze przez chwilę, kiedy zobaczył dwóch gliniarzy. Jeden zmierzał w ich kierunku. Bruce zorientował się, że nic nie wskóra, a Tip jest poszukiwany przez owych mężczyzn, dlatego już podnosił się, żeby zgłosić, że mężczyzna zajmuje krzesło naprzeciwko, kiedy został uderzony, stolik przy którym siedzieli przewrócony, a w barze zrobił się istny harmider. Szukał wzrokiem Gii, a kiedy zobaczył, że ktoś atakuje również ją – z jakiej kurwa racji?, natychmiast pobiegł w tamtym kierunku. Chwycił ją, by opuścić razem z nią lokal i móc uważnie jej się przyjrzeć. Ona jako pierwsza rzuciła mu się na pomoc, ale przecież nic takiego się nie stało. – Ty lepiej powiedz. Nie boli cię nic? Pokaż – poprosił, klękając przy jej brzuchu. Delikatnie go dotknął. Był naprawdę spanikowany i ani w głowie były mu jakiekolwiek niedozwolone ruchy. – Nie bolą cię żebra? Chcesz to opatrzeć? Przyłożyć lód? – zapytał, bo właśnie to było dla niego teraz najważniejsze – bezpieczeństwo Faraday.


Gia Faraday
robi świeczki i stawia tarota — gia's candlewick
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna dobra wróżka, która umie czytać z kart i robi sojowe świeczki. Przed rokiem przyjechała z Perth, gdzie kilka dni po ślubie zostawiła męża.
Nie rozumiała nic a nic z tego, co przed chwilą zaszło. Kiedy udawała się do tego baru, jedyne, na czym jej zależało, to odnalezienie dziewczyny, która nieco wcześniej postanowiła skorzystać z jej usług i dowiedzieć się czegoś więcej na temat własnego losu. Błędem Gianny było najwyraźniej to, że nie sięgnęła po talię tarota i nie postawiła go również sobie, bo może dzięki temu nie wpakowałaby się w cały ten chaos, który zapanował w barze na krótko po tym, jak sama pojawiła się na miejscu. Kiedy oberwała, była przerażona, a jednocześnie zmartwiła się tym, że walka wybuchła w miejscu, w którym siedział Bruce. Mało tego, głównym winowajcą zdawał się być facet, z którym blondyn siedział przy piwie, co sprawiło, że w umyśle brunetki zrodziło się trochę pytań. Nauczona doświadczeniem postanowiła jednak nie wyciągać pochopnych wniosków i, kiedy tylko nadarzy się ku temu okazja, zapytać Donoghue o to, czego przed chwilą była świadkiem. Bo mogła, prawda? Ich relacja była na tyle niejasna, iż Gianna nie miała bladego pojęcia odnośnie tego, na ile mogła sobie przy nim pozwolić. To jednak straciło na znaczeniu wtedy, kiedy oboje znaleźli się w niebezpieczeństwie, a kilka minut później jakoś się z niego wydostali. Wtedy jedyne, o czym mogła myśleć to to, w jakim stanie był teraz Bruce. Wizualnie nie prezentował się najgorzej, ale Faraday i tak potrzebowała czegoś, co dałoby jej pewność, że wszystko było z nim w porządku. On najwyraźniej tego samego oczekiwał od niej. Nie zdołała jednak powiedzieć nic, w żaden sposób zareagować, a Donoghue już przyklęknął przy jej brzuchu. Wystarczyło, że lekko go dotknął, a Gia drgnęła – nie z bólu, a przez jego dotyk, który nadal sprawiał jej tę dziwną, niejasną dla niej przyjemność. Cholera, nawet w takich okolicznościach działał na nią jak nikt inny. - Nie trzeba - odpowiedziała, a jej usta wygięły się w łagodnym uśmiechu. Choć nie był to pierwszy raz, kiedy ktoś się o nią zatroszczył, widząc przejawy takiego zachowania akurat u niego, nie potrafiła nie dojść do wniosku, że było to całkiem przyjemne. - Co tam się stało? - zapytała, ponieważ właśnie tego nie potrafiła zrozumieć. Nie była w stanie pojąć, dlaczego nagle rozegrała się tam jakaś bijatyka. - Policja… Szukali twojego kolegi? - dopytała, spoglądając na niego ze szczerym zagubieniem. Bo owszem, właśnie to założyła – że facet, który siedział z nim przy tamtym stole, był jego znajomym i z jakiegoś powodu miał kłopoty z prawem. Czy w ten sposób chciała się dowiedzieć, czy to nie dotyczyło również jego? Ciężko powiedzieć, czy odpowiadały za to wyłącznie obawy o jego bezpieczeństwo, czy może również te, które wiązały się z jego przeszłością.

bruce donoghue
rybak — na własnym kutrze
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
If this world makes you crazy and you take it all you can bear, you call me up because you know I'll be there.
Cóż, Bruce też był całkowicie skołowany. Ale czy nie ostrzegał samego siebie przed zjawieniem się tutaj właśnie z takiego powodu? Tip nie wydawał się być człowiekiem szczególnie uczciwym, który rzeczywiście mógłby wiedzieć, gdzie podziewa się Penny. Bruce postanowił złapać się ostatniej deski ratunku, która okazała się być brzytwą. Tylko cudem nie zostali zatrzymani, a Donoghue nawet nie wiedziałby jak wytłumaczyć się z tego wszystkiego. Pewnie postawiłby na szczerość, tylko czy ona zadziałała kiedykolwiek w jego przypadku? Zastanawiał się, dlaczego ciągle był taki głupi, by myśleć, że da radę jeszcze poukładać jakoś swoje popieprzone życie. Chciał tylko móc widywać Teddy, ale każdego dnia utwierdzał się w przekonaniu, że to raczej niemożliwe. Byłoby, gdyby nie zgrywał porządnego faceta i poprosił o pomoc Noel, tym samym narażając ją na kłopoty, na które sobie nie zasłużyła. Próbował zachowywać się uczciwie, a wszystko, co dostawał w zamian to kopniaki w tyłek. Kiedy już przekonał się, że nic jej nie jest, a przynajmniej, że na pierwszy rzut oka nic poważnego się nie stało, podniósł się. Nie był pewien czy na wszelki wypadek nie powinni pojechać na pogotowie, ale postanowił poprosić ją o to, kiedy wyjaśni jej całą sytuację. Zakładał, a ona utwierdziła go w tym przekonaniu zadając pytania, że była ciekawa, co się tam wydarzyło. Szczerze powiedziawszy, Bruce sam nie wiedział, ale postanowił poukładać w całość wszystko, co miało miejsce w Rudd’s. – To nie był mój kolega. To facet, który… teoretycznie wie, gdzie jest moja była żona – zaczął. O tym też chciał jej powiedzieć, ale trochę później. – Tip jest dilerem. Kiedy policja oznajmiła, że go szuka, chciałem im tylko powiedzieć, że siedzi ze mną, bo naprawdę mam już dość kłopotów, ale w tym czasie dostałem w mordę i… tak to się wszystko skończyło – wyjaśnił całą sytuację i to jak się tutaj znaleźli. Wszystko było skomplikowane i nie chciał mieszkać Gii w głowie, ani tym bardziej obarczać swoimi sprawami, kiedy żadne z nich nie wiedziało, co się właściwie między nimi dzieje. Tylko czy chciał to przed nią zataić? Nie, bo bał się, że Faraday wyciągnie pochopne wnioski. – Byłem w więzieniu. Nie wiem czy ktoś z naszych znajomych ci o tym opowiadał, ale wylądowałem tam na rok za pobicie. Nie zrobiłem tego, dlatego wyszedłem wcześniej, ale moja żona postawiła krzyżyk na naszym małżeństwie i… na mnie – wzruszył ramionami. To z dnia na dzień przestawało być dla niego bolesne. Istotniejsze było coś zupełnie innego. – Uciekła, chowa się przede mną, a jest z nią moja córka. Chcę zobaczyć Teddy, myślałem, że Tip mi pomoże – i tyle. Niby nic skomplikowanego, a jednak już wielokrotnie przewróciło życie Bruce’a do góry nogami. Teraz był jednak ciekaw reakcji Gii i czy to nie jest dla niej zbyt dużo.

Gia Faraday
robi świeczki i stawia tarota — gia's candlewick
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna dobra wróżka, która umie czytać z kart i robi sojowe świeczki. Przed rokiem przyjechała z Perth, gdzie kilka dni po ślubie zostawiła męża.
Zdarzenia z baru były na tyle niespodziewane, iż obecnie Gianna rzeczywiście poświęcała im wiele myśli. Nie rozumiała, co się tam stało, ale potrzebowała to zrozumieć, aby w końcu się uspokoić. Teraz nie wiedziała bowiem, czy za sekundę nie zjawi się przy nich ktoś, kto nadal będzie próbował im zaszkodzić – niezależnie od tego, czy takimi osobami okazałaby się policja, czy raczej ten typ spod ciemnej gwiazdy, który do niedawna z jakiegoś powodu zajmował miejsce obok Bruce’a. Nie wiedzieć czemu (choć z drugiej strony, czy jej obawy rzeczywiście były nieuzasadnione, jeśli pod uwagę wziąć to, co rozegrało się w barze?), myśl o tym nie dawała jej spokoju. Martwiła się bowiem nie tylko o to, że blondyn wpakuje się w jakieś kłopoty, ale również o to, że podobne sytuacje zaczną się powtarzać. Bo owszem, w przeszłości słyszała co nieco o tym, że miał za sobą odsiadkę, ale nigdy nie próbowała przywiązywać do tej informacji zbyt dużo uwagi. Nie chciała oceniać go przez pryzmat błędów, które kiedyś mógł popełnić – bo nie, nie wiedziała, co dokładnie zaszło, i że wszelkie oskarżenia były nieprawdą. Nie dociekała, bo nigdy nie miała takiej potrzeby, ale teraz, kiedy sama zaczęła interesować się nim bardziej, może powinna coś w tym aspekcie zmienić?
Uniosła jedną brew ku górze, uważnie słuchając jego wyjaśnień. Okazało się, że Bruce wiedział niewiele więcej na temat tego, co przed chwilą rozegrało się w barze, ale zdołał za to otworzyć się przed nią bardziej i opowiedzieć o demonach, które gościły w jego życiu osobistym. Gianna wsłuchała się w wyjaśnienia o żonie i dziecku, a kiedy dostrzegła na jego twarzy to, jak bardzo mu to ciążyło, poczuła dziwny ścisk w żołądku. Czyżby nagle uderzyły w nią wyrzuty sumienia związane z tym, jak sama postąpiła z własnym mężem? Do tej pory nie myślała przecież o jego uczuciach, skupiając się wyłącznie na tym, co czuła sama, ale może to właśnie był błąd? Na moment zamyśliła się, odzywając się dopiero po dłuższej chwili. - Próbujesz je znaleźć? - zapytała, a jednak nie oczekiwała odpowiedzi, ponieważ ta zdołała przyjść do niej sama. Czy poczuła przy tym jakieś ukłucie zazdrości? Owszem, a jednak wiedziała, że nie ma do niego prawa. Nie chodziło przecież tylko o żonę, ale również o dziecko, któremu Bruce chciał poświęcić swoją uwagę. Jeśli tego właśnie pragnął, Gia nie mogła oczekiwać od niego zmiany zdania. Nie grała zresztą w jego życiu na tyle ważnej roli, aby stawiać jakiekolwiek żądania. - Chyba powinieneś poszukać pomocy gdzieś indziej - zauważyła, z jakiegoś powodu czując się z tym tematem dość nieswojo. Czy powinna w ogóle mu doradzać; ingerować w to, co robił? - To była najdziwniejsza rzecz, jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła - skwitowała, najwyraźniej próbując delikatnie zmienić temat. Zrzucił na nią informacje, które musiała na spokojnie sobie przemyśleć, jeśli miała się do nich odnieść. Na razie nie wiedziała, co powinna myśleć, ani tym bardziej co powinna czuć.

bruce donoghue
rybak — na własnym kutrze
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
If this world makes you crazy and you take it all you can bear, you call me up because you know I'll be there.
Najlepiej byłoby, gdyby w ogóle poszli sobie stamtąd, żeby nie generować problemów. Bruce został wyłącznie dlatego, że był gotów porozmawiać jednak z policją i wyjaśnić wszystko. Nie czuł się zagrożony, to Tip czuł się niebezpieczeństwie, dlatego tak zareagował. Prawdopodobnie sporo ludzi w tym barze pojawiło się w nielegalnych celach i poczuło teraz zagrożenie, ale Bruce do nich nie należał. On nie zrobił absolutnie niczego złego. Gia zresztą też nie, oberwało im się przez przypadek i nie sądził, żeby ich osoby stanowiły tutaj problem. Bruce wierzył, że to było kolosalne nieporozumienie. Szukał pomocy u nieodpowiedniej osoby, dlatego skończyło się to tak, a nie inaczej. Nie wiedział, o czym Gia teraz myśli, czy traktuje go jak winnego całej tej sytuacji czy… co. On rzeczywiście nigdy nie mówił jej niczego o sobie, nie przedstawił swojego położenia i nie wiedział jakie Gia ma o nim pojęcie. Zazwyczaj po prostu mało rozmawiali, więcej uciekali od siebie po zbliżeniach, które może nie powinny mieć w ogóle miejsca zanim nie wyjaśnią sobie wszystkiego?
Gia mogła przynajmniej zrozumieć jedno – dlaczego traktował ją wcześniej tak podle. Bo cała reszta nadal nie była jasna. Nie wspominał jej o uczuciach jakie żywił do swojej żony i o tym, co zamierza dalej zrobić. Tak naprawdę, nie wiedział, co teraz zrobić. Zaprowadzić ją do siebie, do bardziej ustronnego miejsca i wszystko opowiedzieć czy nadal tutaj sterczeć i oczekiwać sam nie wiedział czego. Nie miał nawet pojęcia, czy to co miał do powiedzenia w jakiś sposób interesowało Gię. – Tak, chodźmy – poprosił, splatając jej palce ze swoimi. Mogli po prostu się przejść. Na szczęście noc nie była tak zimna jak jeszcze niedawno. Nadchodziła wiosna, a sceneria była całkiem przyjemna. Na niebie świeciły gwiazdy. – Wiem. Tylko nie wiem gdzie – przyznał szczerze. Skinął też głową, bo dla niego to również było cholernie popieprzone. Choć siedział w więzieniu za niewinność i myślał, że nic go już nie zaskoczy, to okazało się, że było zupełnie na odwrót. Był zdziwiony jak jasna cholera i chyba to sprawiało, że nie potrafił ułożyć myśli w sensowną całość. – Myślałem o detektywie, ale to kosztuje dość słono. Przyjaciółka Penny być może mogłaby mi pomóc, ale nie chcę jej w to pakować – powiedział, wracając w końcu do poprzedniego tematu. – Zależy mi wyłącznie na Teddy, rozumiesz? – to też uważał za istotne. Gia musiała wiedzieć, że nie szukał swojej żony dlatego, że tego chciał.

Gia Faraday
robi świeczki i stawia tarota — gia's candlewick
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna dobra wróżka, która umie czytać z kart i robi sojowe świeczki. Przed rokiem przyjechała z Perth, gdzie kilka dni po ślubie zostawiła męża.
Nie oceniała go, ani też nie próbowała obarczać go winą, ponieważ to, co stało się w barze, było najwyraźniej wynikiem jakiegoś dziwnego nieporozumienia. Oni po prostu znaleźli się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Analizowanie tego nie miało większego sensu, a jednak ciężko było tak po prostu przejść nad tym do porządku dziennego. Rzeczywiście potrzebowali więc po prostu się stąd ulotnić i zająć myśli czymś innym, tym bardziej, że każde z nich miało dostatecznie dużo własnych problemów. Co więcej, kiedy znajdowali się w swoim towarzystwie, tylko jeszcze generowali kolejne.
Nie ruszyła się z miejsca od razu. Najpierw odruchowo powiodła spojrzeniem do ich splecionych dłoni, a później wciągnęła głębiej powietrze. Kiedy była z nim, w jej głowie rodził się ogrom wątpliwości, a jednak wystarczyło, aby Bruce znalazł się dostatecznie blisko, a to wszystko mijało. Jego dotyk sprawiał, że zapominała o wszystkim, czego tak bardzo się obawiała, a w chwili obecnej było tym także wspomnienie jego żony, do której mógł jeszcze żywić jakieś uczucia. Bo owszem, właśnie takie myśli rozbrzmiały w jej umyśle, kiedy Bruce wspomniał o swojej rodzinie. Może więc ona nie miała dla niego większego znaczenia? Może była tylko odskocznią, z którą zabijał czas, kiedy szukał tego, za czym naprawdę tęsknił? Zastanawiała się nad tym właśnie, kiedy blondyn odezwał się ponownie. Wtedy właśnie podniosła na niego spojrzenie, a później nerwowo przygryzła dolną wargę. Stresowała się przy nim, ponieważ nie potrafiła rozgryźć, o czym akurat myślał i co tak właściwie czuł. - Dlaczego? - zapytała, po części dlatego, że chciała okazać mu chociaż odrobinę wsparcia, a częściowo też przez to, że była zwyczajnie ciekawa. Zastanawiało ją, czemu poszukiwania żony były tak skomplikowane i… niebezpieczne? Musiał mieć przecież jakiś powód, aby nie chcieć pakować w to znajomych. - Nie - odparła, zanim w ogóle zdążyła to przemyśleć. Gdy zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała, zatrzymała się. - Nie zrozum mnie źle, ale… W pewnym sensie to przerabiałam. Nawet jeśli sam chcesz w to wierzyć, nie sądzę, żeby przestało ci tak po postu zależeć na żonie - wtrąciła, czując, jak bicie jej serca drastycznie przyspiesza. Bała się tego, co mówiła, ponieważ bała się tego, co mogła od niego usłyszeć. Z czystego egoizmu chciała wierzyć, że nie zależało mu na dawnym związku, ale czy mogła udawać, że zapomnienie o dawnej miłości było takie proste? Nie. Nie chciała też samej sobie dać złamać serca.

bruce donoghue
rybak — na własnym kutrze
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
If this world makes you crazy and you take it all you can bear, you call me up because you know I'll be there.
On znalazł się tam w jakimś konkretnym celu, ale za Chiny nie wiedział, co tam robiła Gia. Nie umawiali się, więc dlaczego trafiła do tego baru akurat w tym samym momencie, co on? Dlaczego stała się częścią całej tej farsy? To była dla niego zagadka, której nie potrafił rozwiązać. – Co ty tam robiłaś? – zapytał, bo zrozumiał, że zagadka rozwiązałaby się, gdyby zwyczajnie postanowił się tego dowiedzieć. Właściwie dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nie zadał jej takiego pytania.
Westchnął głośno, słysząc jej słowa. – Nie próbuj mnie analizować, Gia, bo się mylisz – zaczął. To wcale nie było takie proste jak jej się wydawało i nie trwało zaledwie pięciu minut jak w jej przypadku. Ona odeszła od swojego męża zaledwie jakiś krótki czas temu, bo szczerze powiedziawszy nie wiedział, ile dokładnie minęło. Bruce nie był już ze swoją żoną od około dwóch lat i już zdążył sobie kilkukrotnie wszystko przemyśleć. Gdyby było odwrotnie, nie pozwoliłby sobie na żaden gest wobec Gii. Nie chciał traktować jej jak zastępstwo, substytut. Nie była kimś takim. A on nie był takim facetem. – Przysięgałem mojej byłej żonie na życie naszej córki, że nie zrobiłbym nikomu krzywdy. Błagałem ją, żeby pomogła mi wydostać się z tego bagna, a ona uciekła. Przysłała mi papiery rozwodowe do celi, bo nie potrafiła powiedzieć mi w oczy, że odchodzi – wyjaśnił. – Dziwię się, że ktokolwiek uwierzył w moją winę, bo zawsze byłem taką pizdą, Gia. Nie potrafiłem się nawet bronić, kiedy dostawałem wpierdol – był wulgarny, ale w tamtych czasach właśnie tak wyglądało jego życie. Nie było jak na filmach. Nie stał się nagle herosem, nie nauczył się walczyć dostatecznie dobrze, by zyskać szacunek. Tak naprawdę nigdy miał go nie zyskać, bo został wsadzony za pobicie kobiety. To było bardziej skomplikowane niż jej się wydawało. – Dlatego nie, nie zależy mi na niej. Jedyne, co do niej czuję to żal i on się tylko nasila z każdym dniem bez Teddy – to był ostatni raz, kiedy opowiedział jej, co czuje w tej kwestii i nie zamierzał więcej tłumaczyć Gii, dlaczego jego była żona przestała być dla niego istotna. Zadała mu dużo bólu, więc nawet gdyby nadal coś do niej czuł, to zdusiłby to w zarodku. Nie pozwoliłby sobie na to, bo nie był już tamtym miękkim facetem. Zmienił się diametralnie. – Tobie zależy na twoim mężu, prawda? – zapytał, bo właśnie tak to odebrał – Gia nie zamknęła jeszcze swojego rozdziału. On potrzebował każdej możliwości, choćby pomocy dilera, żeby odnaleźć swoje dziecko. I tylko to się dla niego liczyło. Prawie to. Bo kobieta trzymająca go za rękę też stawała się dla niego ważna.

Gia Faraday
robi świeczki i stawia tarota — gia's candlewick
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna dobra wróżka, która umie czytać z kart i robi sojowe świeczki. Przed rokiem przyjechała z Perth, gdzie kilka dni po ślubie zostawiła męża.
Wciągnęła głębiej powietrze i spojrzała na niego dość niepewnie. Dopiero teraz zrozumiała, że nigdy dotąd nie rozmawiali o tym, czym zajmowała się w wolnych chwilach, a przez to nie wiedziała, jak Bruce zapatrywał się na podobne kwestie. Nie wyglądał jej na kogoś, kto entuzjastycznie mógłby podchodzić do wróżenia z kart, a choć miała tego świadomość, teraz naprawdę nie chciałaby usłyszeć kpiny w jego głosie. Polubiła go ostatnio – choć mogła być przy tym dość naiwna, zwyczajnie zapałała do niego sympatią i nie chciała, żeby to legło w gruzach tylko dlatego, że nie umiał potraktować jej pasji poważnie. - Pomyliłam się w kartach i przyszłam to wyjaśnić - odparła, nie precyzując byt wiele. Omiotła go natomiast uważnym spojrzeniem, czekając choćby na cień reakcji, która sprawiłaby, że miałaby ochotę zapaść się pod ziemię. Może nie o to powinna go podejrzewać, a jednak niczego nie była w stanie poradzić na to, że budziły się w niej właśnie takie myśli. Tego nauczyło ją doświadczenie.
Kiedy mówił, coś ściskało ją za serce. Działo się tak nie tylko dlatego, że mówił dokładnie to, co chciała usłyszeć, ale również przez to, co mówił o samym sobie. Perspektywa tego, że ktokolwiek i kiedykolwiek mógł zrobić mu krzywdę, wprawiała ją w irytację, której nie umiała się pozbyć. Z jakiegoś powodu chciała się o niego zatroszczyć i nigdy już nie dopuścić do tego, aby cierpiał. Właśnie dlatego mocniej ścisnęła teraz jego dłoń – żeby dać mu do zrozumienia, że była tutaj i, w przeciwieństwie do jego żony, wcale nie zamierzała uciec. - Rozumiem - odpowiedziała, po czym lekko pokiwała głową. Kiedy mówił to z takim przekonaniem, nie umiała mu nie uwierzyć, nawet jeżeli bardzo by tego chciała. Nie zależało jej jednak na tym, ponieważ sama wolała trzymać się wersji, którą jej zaserwował. Egoistycznie nie chciała, aby zależało mu na byłej żonie. - Chciałabym powiedzieć, że nie, ale to nie takie proste - wyznała, po czym głośniej wypuściła powietrze. Bała się, że szczerość znów zaprowadzi ich do miejsca, w którym wszystko się zepsuje. - To moja pierwsza miłość i zawsze będzie dla mnie ważny, ale nie ma między nami już nic, co jeszcze mogłoby wypalić. To zamknięta sprawa - dodała, po czym lekko wzruszyła ramionami. Nie mogła mu zagwarantować, że jej uczucia do Aldena wyparowały całkowicie, a jednak z czasem na pewno miały wygasnąć. Nie mogli bowiem naprawić swojej relacji, a Gia też nie znajdowała się w miejscu, w którym chciałaby to zrobić. Wiedziała, że szansę na szczęśliwe zakończenie stracili, kiedy to ona zniknęła z życia swojego męża i teraz nie widziała wyjścia innego niż to, aby po prostu się z tym pogodzić.

bruce donoghue
rybak — na własnym kutrze
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
If this world makes you crazy and you take it all you can bear, you call me up because you know I'll be there.
To, że miał trochę racji, oceniając ją w sprawie jej męża, nie oznaczało, że nadal chciał ją krytykować. Zresztą, jej hobby nie było kwestią, którą należałoby w jakiś sposób oceniać. Tak samo jak on nie chciał być oceniany na podstawie swojego. Jeśli tym razem nikogo nie krzywdziła, to w porządku. Poza tym, przecież on też ją uwielbiał i od kilku tygodni próbował robić wszystko tak, żeby w żaden sposób jej nie zranić. I wcale się do tego nie zmuszał. Okazuje się, że jeden pocałunek zmienił w jego głowie naprawdę wiele. – Wróżysz z kart? – zapytał, bo nie wiedział, co oznaczało: pomyliłam się w kartach, ale tak, przyszła mu taka myśl do głowy. – Jesteś czarodziejką? To znaczy… czarownicą? – uśmiechnął się od ucha do ucha i wcale, ale to wcale sobie z niej nie kpił. Był zaskoczony. I głównie zadowolony, że nie wpadła do baru na jakąś… randkę? Wręcz przeciągnął ją do siebie i pochylił się, żeby ją pocałować. – Wywróżysz mi coś? Jakąś piękną brunetkę? – poprosił, gapiąc się na nią bardzo uważnie. Chciał jej dać w ten sposób do zrozumienia, że to ona jest tą piękną brunetką. – I trochę spokoju – dodał, bo tego również potrzebował. Właściwie – tego głównie potrzebował.
Nie chciał wzbudzać w niej strachu czy niepokoju, ale właśnie tak ostatnio wyglądało jego życie. Obwiniał swoją byłą żonę, bo gdyby wiedział, że ma do czego wrócić – byłoby mu łatwiej to wszystko znieść. Gdyby czekała na niego jego córka, wszystko byłoby prostsze. Nie wiedział, jak zareagowałby, gdyby teraz zobaczył Penny, ale co by się nie działo, już nie była dla niego tak ważna jak kiedyś. Rozumiał też to, że w przypadku Gii mogłoby być inaczej, bo ona i jej mąż nie rozstali się w tak trudnej sytuacji jak Bruce. Nie bagatelizował tego, wiedział, że dla Gii odejście od męża mogło być cholernie skomplikowane, ale nie zmieniało to faktu, że zrobili to w bardziej pokojowych warunkach. – W porządku, Gia. Wiem, że to nie jest proste. Dla mnie też przez długi czas nie było – westchnął. Może właśnie dlatego tak łatwo było mu pojąć jej odczucia? Różnili się jeszcze tym, że on nie chciał swojej żony zostawiać, a Gia sama zdecydowała o swoim wyjeździe. Nie wiedział, czy to prostsze, czy nie i już nie chciał się z nią licytować, dlatego po prostu się zamknął. Mogli iść dalej, skoro wszystkie najważniejsze sprawy zostały przedstawione jasno i klarownie. Opowiedział je znacznie więcej niż sądził, że potrafi, a to już był jakiś krok.


Gia Faraday
robi świeczki i stawia tarota — gia's candlewick
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna dobra wróżka, która umie czytać z kart i robi sojowe świeczki. Przed rokiem przyjechała z Perth, gdzie kilka dni po ślubie zostawiła męża.
Zdawać by się mogło, że nie przejmowała się nigdy - że była jedną z tych osób, które nie dbały o to, jaką inni mają na ich temat opinię. Nie było to kłamstwem, ale też nie w każdym przypadku ocierało się o prawdę. Teraz bowiem, kiedy stał przed nią mężczyzna, na którym bardziej jej zależało, za nic w świecie nie chciała się skompromitować. Stąd też niepokój, który rozbrzmiał w jej umyśle, gdy wspomniała mu o prawdziwych powodach wizyty w tym barze. Na szczęście, Bruce zareagował dokładnie tak, jak ona mogłaby tego oczekiwać. Nie robił wielkiego szumu wokół jej hobby, a raczej zabrzmiał tak, jakby sam uważał to za coś ciekawego. Zdecydowanie nie tego się spodziewała, ale to wystarczyło, aby jej twarz rozświetlił uśmiech. Nie protestowała też, kiedy blondyn się nad nią pochylił, wykorzystała ten moment, aby zapleść dłonie tuż za jego karkiem, obejmując go w ten sposób. Znów czuła się tak, jakby była nastolatką, która do czynienia miała z pierwszym chłopakiem, który wpadł jej w oko. Właśnie tak działał na nią Donoghue – budził w niej tę młodą dziewczynkę, która gotowa była wyruszyć w pogoń za miłością. - Jeśli bardzo byś chciał, mogę spróbować - stwierdziła, po czym nie wzbraniając się przed niczym, wspięła się na palce i musnęła jego usta własnymi. Znów działo się to, czego wcześniej szczerze się obawiała – jego bliskość ogłupiała ją całkowicie, przez co Gianna nie potrafiła zrobić nic innego, jak zwyczajnie się jej poddać. Chciała tego – chciała móc zatapiać się w smaku jego ust; chciała móc kryć się w jego ramionach. Po prostu pragnęła jego bliskości i niezależnie od tego, jak bardzo próbowała samą siebie przekonać, że wcale tak nie jest, w końcu i tak wywieszała białą flagę. A to sprawiało, że była zadowolona.
Nieco inaczej działała na nią kwestia własnego, niedomkniętego jeszcze małżeństwa. Z mówieniem o tym czuła się dość niepewnie, ponieważ nadal pamiętała, jak zakończyła się poprzednia próba. Pamiętała, jak odepchnął ją od siebie, kiedy po raz pierwszy o tym rozmawiali i choć jeszcze niedawno ona zrobiła to samo, nie chciała utknąć w martwym punkcie. Lubiła go i chciała sprawdzić, co z tego wyjdzie. - I co to znaczy? No wiesz… dla mnie i dla ciebie? - uniknęła wypowiedzenia słowa my, ponieważ sama nie potrafiła zdefiniować tego, co łączyło ich dwójkę. Jak wspomniałam, lubiła go i była ciekawa tego, co mogłoby się między nimi zmienić, ale nie czuła się na tyle pewnie, aby w tak otwarty sposób odkrywać przed nim swoje pragnienia. Jak na osobę, która z reguły nie przejmowała się zdaniem innym, przy nim była naprawdę nieśmiała, a wszystko przez to, że nie chciała zrobić czegoś, czym mogłaby go spłoszyć.

bruce donoghue
rybak — na własnym kutrze
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
If this world makes you crazy and you take it all you can bear, you call me up because you know I'll be there.
Nie wiedział czy jego reakcja była odpowiednia, ale za żadne skarby nie chciał, żeby pomyślała, że się z niej nabijał, bo cholera, nie robił tego. Lubił ją i czymkolwiek by się nie zajmowała, nadal chciał ją poznawać, spędzać z nią czas i może przede wszystkim – móc ją całować do utraty tchu. Nie sądził, że jeszcze kiedykolwiek poczuje coś podobnego, bo dziesięć lat temu wydawało mu się, że to Penny jest osobą jedną przeznaczoną mu już na zawsze. To też nie tak, że nagle zakładał, że Gia jest miłością jego życia, ale na pewno jakoś je rozświetlała. Sprawiała, że na jego wiecznie zmęczonej, wściekłej twarzy pojawiało się coś na kształt uśmiechu. Że przed snem nie myślał wyłącznie o tym, co złe i już nie miewał wyłącznie koszmarów związanych z pobytem w więzieniu czy nie widział w snach odchodzącej córki. Czasami pojawiała się też ona, która wyciągała do niego rękę, a Bruce czuł wtedy tak ogromną nadzieję, że kiedy budził się rankiem, wierzył, że może być lepiej. Dlatego przyciągnął ją do siebie tak chętnie i z niezachwianą pewnością, że idealnie wpasowywała się w jego ramiona. – Jeśli wywróżysz mi coś złego, to będziesz musiała mnie tak całować, żebym o tym nie myślał – zażartował, choć częściowo wcale nie. Cieszył się jak głupi, że tak na niego reagowała, bo to oznaczało, że jej żal, który odczuwała wobec niego, kiedy tak źle ją traktował, był coraz mniejszy. Nadal obwiniał się za to i nie wiedział, co zrobić, żeby nie kładło to cienia na ich relację, żeby Gia nie odczuwała jakiegoś głupiego strachu, kiedy się do niego zbliżała.
Tamta ich rozmowa była całkowicie ogólnikowa i żadne z nich tak naprawdę nie miało pojęcia o żadnych konkretach dotyczących relacji z małżonkami. Teraz było inaczej. Chyba każde z nich otworzyło się bardziej i oboje wiedzieli na czym stoją. Wtedy Bruce’owi wydawało się, że Gia nie wie, czego chce i chciał, żeby się upewniła. Pojawianie się w jej życiu notorycznie mogłoby doprowadzić do jakiegoś mętliku w jej głowie, a tego na pewno chciał uniknąć. Teraz wyraźnie powiedziała mu jak zapatruje się na relacje z mężem, dlatego mógł się jedynie uśmiechnąć. – Teraz może zabiorę cię na randkę? To znaczy, może nie dziś, bo dziś wyglądamy dość nieszczęśliwie, ale co powiesz na kolację na przykład jutro? – zapytał, zupełnie nie przyjmując jakiejkolwiek odmowy.

Gia Faraday
ODPOWIEDZ