pracownik sklepu — coles
25 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze! mimo solennych zapewnień wrócił do lorne i teraz próbuje sobie jakoś ułożyć życie na nowo
002.

Alden był człowiekiem wielu talentów, ale z pewnością jednym z nich nie była praca w supermarkecie. Pasował tu zupełnie tak samo jak drewniany klocek do obrazka z puzzli, albo - jeżeli ktoś woli bardziej popularne stwierdzenia - jak pięść do nosa. Natomiast jego życie było jeszcze w większym bałaganie niż kosze z tekstyliami po nowym rzucie kroksów, więc to stanowisko wcale nie były najgorszym z elementów jego, jakby nie patrzeć, nowego życia. Wrócił pokonany na stare śmieci i czas było zakasać rękawy. Remanent zawsze był czasem niezwykle nudnym. Stał właśnie na dziale z zabawkami i przekładał właśnie figurki małych dinozaurów, kiedy Larry podszedł do niego i powiedział, że ktoś musi iść na wózek widłowy. I znowu, chociaż wachlarz jego umiejętności był dosyć kolorowy, to na próżno byłoby tam szukać tytułu operatora wózka widłowego. Natomiast nie umiał - albo nie zdążył - zaprzeczyć, kiedy Larry wcisnął mu kluczyki do kieszeni i kazał mu zostawić pistolet.
Doczłapał się na zaplecze i wsiadł na miejsce kierowcy (bo w sumie innego nie było). Wsunął po chwili poszukiwań kluczyk do stacyjki i przekręcił ją w prawo. Jak na razie szło nieźle. Nie spodziewał się jedynie, że kiedy tak pewnie wciśnie pedał gazu, to wózek zamiast do przodu pomknie do tyłu, a on zatrzyma się na wysokości twarzy chyba niezadowolonej Lovey. - Cześć szefowo - rzucił, posyłając w stronę blondynki delikatny, urzekający uśmiech, mając nadzieję, że zignoruje fakt złamania wszystkich zasad BHP tylko przez wzgląd zrobienia miny jak kot ze Shreka. Ewentualnie mógł wyciągnąć kartę żona zostawiła mnie dzień po ślubie, ale nie chciał chyba aż tak nadszarpywać swojej i jej psychiki.

Lovey Mcfarlane
powitalny kokos
lenna
kierowniczka sklepu — coles
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
W wolnych chwilach zastanawia się, co zmienić w swojej rutynie, by jej życie nabrało trochę kolorów.
002.

Chociaż los obarczył ją pracą, której lata temu nie spodziewałaby się ujrzeć w swoim CV, Lovey starała się jak najlepiej wykonywać rolę kierowniczki miejscowego marketu. Wiązało się to, przede wszystkim, z przywoływaniem pracowników do porządku i utrzymywaniem względnego rygoru — przynajmniej na tyle, by każdy wiedział, co robić i wykonywał swoje zadania z należytą uwagą. W życiu prywatnym może nie była na tyle ogarnięta i konkretna, ale gdy chodziło o pracę, zbierała wszystkie możliwe siły. Nie chciała przypadkiem spaść na gorsze stanowisko — tak czy inaczej będąc już na, w swojej ocenie, dość miernym. Szkoda jednak, że przed awansem nikt jej nie powiedział, jak okropne jest użeranie się z bezmózgimi ludźmi. Lovey posiadała ogromne pokłady cierpliwości (no hej, w końcu była w związku z Gazem), ale tak czy inaczej, niejednokrotnie była bardzo bliska ataku szału. I chyba największym wyzwaniem było dla niej pracowanie z Aldenem, który raz za razem sprawiał, że zaczynała wątpić — na przykład w momentach, gdy nieumiejętnie wsiadał za kierownicę wózka widłowego, do którego absolutnie nie powinien mieć dostępu. — Ykhm — odchrząknęła, starając się znaleźć właściwe słowa. Jesteś zwolniony brzmiały bardzo odpowiednio, ale nie teraz; nie, gdy nad nimi ciążyło widmo prawie całej, nocnej zmiany. Cholera, pewnie robiłby wszystko, żeby utrudniać jej życie, a mieli za mało ludzi, by ot, tak go puścić; zwłaszcza od kiedy Sandra zaczęła wymiotować pośrodku alejki z jedzeniem dla zwierząt. — Czy jesteś w stanie, jakkolwiek logicznie, odpowiedzieć mi na pytanie, czym właśnie się zajmujesz? — zapytała, wypełniając tę wypowiedź przesadną, przerysowaną i zdecydowanie sztuczną uprzejmością.

alden beasley
sapphire river
m.
pracownik sklepu — coles
25 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze! mimo solennych zapewnień wrócił do lorne i teraz próbuje sobie jakoś ułożyć życie na nowo
Akurat w tym aspekcie mogli sobie przybić piątkę, ponieważ Alden także nie spodziewał się skończył jako pracownik supermarketu. A jednak, los jakimiś pokrętnymi ścieżkami doprowadził ich do tego właśnie miejsca w ich życiu, w którym Alden z miną Kota w Butach patrzył na Lovey z siedzenia wózka widłowego, ponownie licząc na jej anielską wręcz cierpliwość. Bo - w większości - nie robił tego specjalnie. Wbrew pozorom jego życiowym celem nie stało się doprowadzić McFarlane do zawału. Można to uznać za jeden z odkrywanych dopiero przez niego talentów. Jeżeli to jakkolwiek miało ją pocieszył to jemu pracowało się bardzo dobrze z tworzonym przez panią kierownik środowisku. Jednocześnie już przygotowywał się na kolejną tyradę w wykonaniu blondynki, przygotowany właściwie na zmianę mimiki twarzy kiedy ta widocznie zrezygnowana głupotą swojego pracownika odpuściła sobie ochrzan i zadała bardzo ryzykowne pytanie. - Czy jest to pytanie podchwytliwe? - rzucił durnowato, bo w sumie nie bardzo wiedział, co rozumiała przez logiczne. Ostatecznie stwierdził, że nie ma co drażnić lwicy, której lukrowa furia przyprawiała go o ciarki. - Porządkuje magazyn - odparł dzielnie prostując się w siedzisku, nawet jeżeli wcale tak pewnie się w nim nie czuł. - A chyba zgodzisz się ze mną, że wnoszenie tych pudeł na najwyższą półkę bez pomocy wózka byłoby niemożliwe, prawda? - dodał po chwili jeszcze mając czelność próbować brzmieć mądrze. Z drugiej strony, sklepowy filozof nie widział żadnej trudności w operowaniu wózkiem, skoro umiał obsługiwać manualną skrzynię biegów.

Lovey Mcfarlane
powitalny kokos
lenna
ODPOWIEDZ