właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
#40

Oczywiście, że William wciąż odwiedzał bary. Nie porzuci przecież takiej przyjemnej czynności, jak wejście do baru i sprawdzenie, co tam ciekawego można znaleźć. Ostatecznie właśnie to było w nich piękne, że nigdy nie było wiadomo co będzie w środku. Czy pustka i nuda, czy wielka impreza. Czy romans, czy potencjalna bójka. Albo tak jak tym razem, kumpel przy alkoholu, który zdecydowanie potrzebował towarzystwa. Za to William potrzebował rozproszeń. Póki co jak zwykle, kiedy życie miało swoje zakręty, wybierał skupienie sie na pracy, jednej i drugiej. W końcu wciąż był w tym świetny, w znajdowaniu ludzi, którzy mieli pecha i się utopili. Albo szczęście, jeśli chcieli się zabić i wybrali ten sposób. Tak, jego praca była bardzo depresyjna, ale kto wie o tym lepiej, jak nie właśnie Adam? Ostatecznie jego praca też kręciła się wokół martwych ludzi no i generalnie ludzkiej tragedii. Nic dziwnego, że się dogadywali, skoro mieli podobne pobudki, co nie. No wiec tak, skoro już Will go zlokalizował, to oczywiście że od razu podszedł w jego kierunku i usiadł obok. - Nie przeszkadzam ci w świetnej randce? - zapytał, chociaż oczywiście Brooks nie wyglądał, jakby był w trakcie jakiejś. - Cześć - dodał, a potem uniósł brwi - aczkolwiek nawet jeśli trwa randka, nie wyglądasz na zadowolonego z jej przebiegu. Podrzucić ci jakieś alibi? - dodał, chociaż oczywiście wciąż nie wiedział, czy w ogóle ma tu miejsce jakaś randka. No ale nieważne, nie chodziło tu przecież o żadne fakty, nie był detektywem, ani nic, więc był po prostu ciekaw co ziomek tu robi, co nie. Bez presji. No chyba że to jednak randka, to wiadomo, uratuje go!
happy halloween
-
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
#3

Co racja, to racja - z trupami Adam był za pan brat. Przez większość czasu w pracy, kiedy jeszcze pracował w Wydziale Zabójstw, ale też w życiu prywatnym odkąd jego małżeństwo stawało się martwe, aż w końcu problemy zamiatane pod dywan zaczęły jebać trupem. Z czasem opuścił dotychczasowy wydział na rzecz obyczajówki, opuścił też (no, prawie, bo oficjalnie jeszcze nie był rozwodnikiem) swoje małżeństwo, więc pozostało mu już tylko topienie smutów w alkoholu. Czyli mimo wszystko dalej obracał się wśród umarlaków.
Nie planował tu w ogóle dziś przychodzić prawdę mówiąc, ale skoro już przechodził w pobliżu to jednak skierował kroki do Moonlight. Tutaj chociaż nie wiało speluną i ćpialnią jak w owianym złą sławą Shadow. No i towarzystwo było zdecydowanie lepsze i znajome, o czym za chwilę miał się przekonać.
- Cześć, stary - podał Willowi łapę na przywitanie, jak to faceci mają w zwyczaju. - Randka niczego sobie, tylko moja towarzyszka jest trochę małomówna - wskazał szyjką butelki na puste miejsce obok siebie. Heh, żartowniś! - Ale to nic, ostatnio najlepiej bawię się w swoim własnym towarzystwie. Przynajmniej nikt mnie nie wkurwia - stwierdził, mając na myśli oczywiście wkurwiającą prawie-byłą-żonę Grace, która robiła mu pod górkę przy każdej możliwej okazji, wykorzystując przy tym dziecko jako kartę przetargową. - A Ty co, rozszerzasz swoją działalność na robienie za towarzysza dla pijących w samotności frustratów? - uniósł rozbawiony brew, bo co prawda tak się nie czuł, ale pijąc w samotności mógł się tak właśnie prezentować.
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
Oboje mieli też pewne ryzyko w swojej pracy. Adam mógł zostać postrzelony, a Will mógł się przypadkiem utopić. Oczywiście tego nie planował, bo to jednak stawiałoby go w… no niezbyt dobrym świetle! Co to za nurek ratownik, który nie potrafi uratować siebie? A jest jakaś paskudna ironia w tym, że Ci first responders i bohaterscy ratownicy żyć, niezależnie od tego, czy mają odznakę, czy tylko świadczą swoje ratujące życie usługi, najczęściej mają swoje demony. Nieraz zrodzone właśnie z tej pracy, bo to jednak było super obciążające, taka odpowiedzialność, ryzyko i po prostu te widoki. Nie ma nic fajnego w ludziach martwych i skrzywdzonych, których oglądał Adam, jak i w trupach, których wyławiał Will. No depresja.
Will miał też swoje doświadczenie w rozwodach i rozwalonym małżeństwie, chociaż jego skończyło się raczej tragicznie. Z żoną próbującą popełnić samobójstwo. Tak, nic dziwnego, że dużo pił, skoro całe jego życie było w raczej mrocznych kolorach.
- Trochę zimna i sztywna… - pokiwał głową, oceniając jego randkę - ale za to ma całkiem niezłe kształty - dodał, chociaż no nie wiem jaka to była butelka, są różne, co nie! Chociaż też wiadomo, żartował tak czy siak o zaokrągleniach sobie.
- Czy to jakaś sugestia, że mam spadać, czy załatwisz mi wizę turystyczną? - zagadnął z lekkim rozbawieniem i łobuzerskim uśmiechem. Nie wiem, chyba nie mam relacji z żoną, ale pewnie Will postępował zgodnie z brocode!
- Celowałem raczej w frustratki, ale patrząc na dzisiejszy asortyment baru, to lepiej wyglądasz w pończochach - rzucił, oczywiście żartując, bo ani nie był typem który uprzedmiotawiał kobiety w ten sposób, ani się nawet nie rozejrzał po barze, więc nie wiedział kto tam jest, ani… no w sumie nie wiedział, czy Adam dobrze wygląda w pończochach czy nie, heh. Trzeba to sprawdzić.
happy halloween
-
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Adam do tej pory pamiętał ten dzień, kiedy zobaczył swojego pierwszego trupa w życiu. Był wtedy nieopierzonym żółtodziobem i ten widok na pewno nim wstrząsnął, jednak teraz, po wielu latach, to wspomnienie nie wzbudzało już w nim większych emocji. Pamiętał je po prostu, tak jak pamięta się swoją pierwszą samodzielną przejażdżkę autem albo swój pierwszy raz. Trochę czasu jednak minęło, nim zaczął podchodzić do pracy i tych widoków jak do widoku chleba w piekarni. W ogóle co za tematy się tu urodziły, heh, w sam raz na popijawę dwóch facetów po przejściach.
Żona Adama miała się z kolei świetnie i robiła wszystko, żeby uprzykrzyć mu życie - utrudniała kontakt z dzieckiem, a w pozwie rozwodowym zarzucała mu jakieś dziwne historie z mchu i liści. No trzeba było pić, no nie było wyjścia!
- Trochę pusta w środku, ale w końcu nie można mieć wszystkiego - odparł z rozbawieniem, bo to nie tak, że obrażał swoją partnerkę, ale faktycznie jego piwo powoli się już kończyło. - Czego się napijesz? Mam dzisiaj zamiar srogo się tu upodlić, a w to wchodzi również stawianie wszystkim kolejek - dodał, żartując oczywiście... a może i wcale nie żartował! No i tylko się roześmiał w odpowiedzi na pytanie Willa i zawołał do nich barmana na znak, że Henderson ma nigdzie nie spadać.
- Akurat mam na sobie, jak dobrze to rozegrasz to może Ci się dzisiaj poszczęści - zafalował brwiami, idąc torem rozmowy wytoczonym przez Willa, no bo czemu nie? Był sam, z tego co wiedział Will też, więc czemu by sobie nie poflirtować dla żartu przy barze z kumplem! - Jedno jest pewnie, jeśli ktoś nas teraz słyszał, to na sto procent jesteśmy skazani na siebie - pokiwał z przekonaniem głową.
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
U Willa to raczej byli dziadkowie. Albo rodzice… chociaż nie, pewnie jednak dziadkowie, skoro to wujostwo ich wychowywało, zamiast dziadków. Albo nie byli w stanie, jak to czasem się zdarza w podeszłym wieku. No ale, szybko dowiedział się czym jest śmierć, strata i tak dalej, na tym personalnym gruncie, więc nic dziwnego, że z jednej strony chciał pomagać ludziom doomykać pewne rozdziały, a z drugiej śmierć innych osób robiła na nim trochę mniejsze wrażenie.. Tak, teraz zabrzmiało jakby był jakimś psycholem… ale wcale nie był, okej. Po prostu śmierć odcisnęła na nim ogromne piętno i ukształtowała jego przyszłość i karierę. Ciekawe czym by się zajmował, gdyby jego rodzice nigdy nie zginęli w katastrofie..
- Oceniasz książkę po okładce - podsumował z rozbawieniem, chociaż powinien raczej powiedzieć, że butelkę po etykiecie. Ale co to za zabawa rozmawiać aż tak dosłownie? Ano właśnie.
- Nie pogardzę tymi kolejkami, wypiję za wszystkich - odpowiedział, unosząc nieco brwi. - Whisky, niech będzie szkocka - dodał, bo trzeba złożyć zamówienie, zanim wszyscy inni, którym Adam zamierzał stawiać, wypiją cały alkohol w lokalu.
- Wybornie, z daleka wyczuję dobrej jakości pończochy - podsumował z rozbawieniem, a potem usiadł, skoro nie przerywał mu właśnie jakiejś wielkiej, życiowej historii miłosnej. Albo chociaż romansowej. Ale kto wie, może to właśnie William będzie happily ever afer Adama????
- Może to i lepiej. A kto sprawia, że planujesz się tak podlić? - zapytał, przechodząc do sedna sprawy i zmartwień Adama.
happy halloween
-
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
U Adama było w zasadzie podobnie, bo ścieżka zawodowa jego ojca - gliniarza - a następnie jego śmierć na służbie sprawiły, że najstarszy Brooks wybrał właśnie taką a nie inną ścieżkę kariery. No tyle łączyło tych dwóch panów, że nic dziwnego że spotkali się tego wieczoru przypadkiem w barze, pewnie nie pierwszy raz! Jakaś siła przyciągania zadziałała pewnie, czy coś.
Wzruszył ramionami, dobrze że gadali o butelce, bo jednak trochę seksistowskie ta wymiana żarcików. A Adam też zdecydowanie nie należał do grona typów, którzy w ten sposób oceniali kobiety przy pierwszym spotkaniu. Ewentualnie dopiero przy kolejnych, heheh.
- Jeńców nie bierzesz - skomentował z rozbawieniem i sam również zmieniając nieco klimat poszedł śladem Willa i zamówił szkocką z lodem. - Już bardziej typowo nie możemy wyglądać. Dwóch gości siedzących w piątkowy wieczór przy barze i pijący szkocką - westchnął, próbując żartować choć do śmiechu wcale mu nie było. Nie to, żeby Hendersonowi czegoś brakowało, ale jednak Brooks wolałby na przykład siedzieć teraz ze swoim dzieciakiem, ale żonka zabrała młodego do mamusi. A z (jeszcze) teściową Brooks żył jeszcze gorzej niż z obecną (jeszcze) małżonką, więc cóż, mile widziany to on tam nie był. No bo właśnie to było powodem jego obecności tutaj, o czym zamierzał zresztą Willowi opowiedzieć, skoro zapytał.
- Pewnie nie będziesz zdziwiony, jeśli powiem że kobieta - odparł już poważniej i nie to, że był gościem uważającym baby za całe zło świata, ale czyż to nie relacje damsko-męskie od zawsze spędzały ludziom sen z powiek? Ano właśnie. - Dalej nie dostałem rozwodu, a cała sprawa ciągnie się już prawie drugi rok. Wiesz no, zawsze będziemy w jakiś sposób powiązani przez dziecko, ale i tak to jest chujowy okres zawieszenia. Jeszcze gdybyśmy chociaż potrafili ze sobą gadać jak normalni ludzie - westchnął. - Nie chcę o niej mówić źle, bo to w końcu matka mojego dziecka... ale jednak jest straszną suką - dodał trochę ciszej, na wypadek gdyby miała tu jakichś swoich szpiegów albo chuj wie kogo, kto zaraz by jej doniósł argumentów dla swojego adwokata.
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
W okolicy po prostu mało było dobrych barów, więc kiedy ktoś chciał zapijać smutki, to ostatecznie zawsze znalazł kompana, który był w takiej samej sytuacji. I nie żeby Will narzekał, nie nie, co to to nie. Ani trochę! O wiele fajniej się żyło, kiedy człowiek nie myślał sobie, że jest taki samotny ze swoim problemem na tym świecie. No i historią raczej tragiczną też, bo cóż, nie każdy rozumiał jak to jest, kiedy Twoi rodzice umierają. Dla wielu osób raczej dzieciństwo było szczęśliwym pasmem hasania sobie po łąkach i polach, z rodzicami na zakończeniach roku szkolnego, na meczach i tak dalej. Niewiele dzieciaków rozumiało ten ból, kiedy widzi się jak rodzice kibicują wszystkim wokół, a na ciebie czekają tylko siostry i wujostwo. Niby lepsze to niż nic, ale wciąż trochę ssie. Dzień ojca i matki też jest hucznie obchodzony, więc to też super miłe dla takich dzieciaków nie jest…
- No coś ty, jakiś banał jeszcze można do tego wymyślić. Na przykład mój romans z Twoją żoną albo Twój z moją córką - uniósł brwi - moglibyśmy też być tajnymi agentami, ale to inny rodzaj cliché - podsumował, chociaż no, kto by nie chciał być takim Jamesem Bondem? No to fajna praca! Dopóki cię nie zabiją, nie torturują lub którejś z tych rzeczy nie zrobią Twoim bliskim. No wtedy to jednak trochę przypał. I wiadomo, to całe mordowanie innych szpiegów też nie do końca by się podobało Willowi…
Mogliby też sobie zrobić popijawę na cmentarzu, żeby było super mrocznie i ponuro, ale cóż... dla Willa picie w takich miejscach było trochę too much! I to wcale nie dlatego, że mama z tatą tam leżą i patrzą z pełnymi wyrzutu spojrzeniami z góry. Właściwie to chyba nie wierzył w jakieś życie po śmierci za bardzo, więc cmentarze były dla niego tylko bardzo depresyjnym miejscem, pełnym zwłok i... i tyle. Pustym. Nie do końca klimat na chlanie. No chyba że w bardzo dużym dołku...
- Uła… ale warta tego czy nie do końca? - zapytał, bo jednak no umówmy się, nie każda kobieta jest warta złamanego serca. William coś o tym wiedział. Niektóre kobiety nie były warte dawania im szansy… i żeby nie było zbyt seksitowsko, oczywiście faceci też.
- Tak długo? Ale to stary, to ustalenia opieki nad dzieckiem wam tyle zajmują czy co? - dopytał, bo ja w sumie nie znam sytuacji, a bardzo bym się chciała dowiedzieć! Will też, w końcu miał doświadczenie w sprawie rozwodów, może coś doradzi. Sam mógł się cieszyć, że jednak jego relacji z Prim nie komplikowało żadne dziecko, bo kurde ta sytuacja byłaby niesamowicie niezdrowa… dla każdego. A to ostatnie czego Prim by potrzebowała. No i WIll. No i to hipotetyczne dziecko.
happy halloween
-
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
- Stary, za bardzo Cię lubię żeby tak po prostu pozwolić Ci na romans z moją żoną - poklepał kumpla po ramieniu, jakby zupełnie naprawdę ratował go przed popełnieniem największego błędu w jego życiu. - No nie wiem, ostatnia część Bonda jednak sprawiła, że praca tajnego agenta nie jest już taka atrakcyjna - rzucił wzdychając i tu nie dodam nic więcej na ten temat, żeby nie zajebać przypadkiem potężnym spoilerem.
Cmentarze dla Adama również jednak były zbyt odjechane na popijawę. Co prawda tata Brooks leżał akurat w Brisbane, więc nie patrzyłby na najstarszego syna z wyrzutem że spodziewałby się po nim czegoś więcej. Ale cmentarz jednak kojarzył się ze zbrodnią, zbrodnia z pracą Adama no i całą zabawę o kant dupy można sobie potłuc.
- W ogóle nie warta - westchnął mając na myśli swoją żonę, a nie dziewczynę z którą się obecnie spotykał. Bo tu zrobię czary mary i założę, że ta gra jest trochę później w forumowym życiu Adama, aby ten miał o czym opowiadać okej. Na przykład pochwalić się, że był na randce z Mabel. O takie niezbadane te losy forumowe.
- Najpierw była separacja, po której daliśmy sobie trochę czasu na decyzję o rozwodzie. No ale że nie było żadnej poprawy, to poszliśmy o ten krok dalej. I za każdym razem, kiedy już mamy coś ustalone, Grace nagle zaczyna mieszać, no po prostu nie jestem w stanie się z nią dogadać - nieco zrezygnowany rozmasował sobie skronie, bo za każdym razem kiedy myślał o swojej sytuacji rodzinnej to był bliski trafienia go przez ten mityczny szlag. - Gdyby chodziło tylko o nas, to wyjebane. Ale najgorsze jest to, że rykoszetem obrywa Joey. A ja nie dam z siebie zrobić weekendowego tatusia - stwierdził, bo do tego jego żonka jednak najwyraźniej dążyła. A Joey to słodki sześciolatek, jak coś!
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
- Nie bądź zazdrosny, Ciebie i tak lubiłbym bardziej - zapewnił go z rozbawieniem. Jak tu nie lubić takiego Adama? No jak nic można go nawet zabrać ze sobą na święta, wypić ajerkoniak, albo gorączką czekoladę, a do tego kolorowe, świąteczne cukierki i pianki. Takie w świątecznych kształtach. No ale, do świąt jeszcze daleka droga, a do waginy żony Adama jeszcze dłuższa. W sensie dla Willa, bo wiadomo że nie chciał się z nią przespać.
- No cóż, żaden agent nie może być zawsze w stu procentach skuteczny. Muszą być zwroty akcji, upadki i... powstawanie - odpowiedział, powoli kiwając głową. Bo ja jeszcze nie widziałam ostatniej albo i dwóch ostatnich, więc nie wiem, nie mam zdania. Ale William wygląda na takiego, który ma w domu całą kolekcję Bondów, co nie.
- Ja chyba też na razie nie będę sprawdzać co u Prim.. - rzucił cicho, chociaż no, w jej opowieści, czy raczej części opowieści, to właśnie William nie był tym wartym wspominania z pary. Ale cóż... no może lepiej się w to nie zagłębiać, co nie.
- Ale czemu się coś zmienia? Może ona nie chce się rozwodzić i szuka pretekstu? - zapytał, lekko mrużąc oczy. Nie znał się na tym kompletnie, no ale może właśnie o to chodziło?
- A stare dobre 50/50 nie wchodzi w grę? Jesteście w jednym mieście, to jest łatwe do zorganizowania - zauważył, oczywiście stając po stronie Adama. No ale, co on wiedział o dzieciach? A no nic!
happy halloween
-
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
I całe szczęście, że Adam > wagina jego żony heh. Brooks zdecydowanie był przyjaźniej nastawiony i mniej kąśliwy. Nie to, żeby sam kiedyś doznał takich obrażeń, ale lepiej dmuchać na zimne. No ale obecnie jej nie dmuchał, więc powiedzmy, że był bezpieczny. I lepiej zakończę ten akapit, bo zmierza on w trochę creepy kierunku.
– Ale widzisz, ktoś się naogląda takich filmów, wybiera służbę w policji jako swoją ścieżkę, a potem ma jeden wielki rozczar, że zaczyna od bycia krawężnikiem, a nie lata po mieście ze spluwą w garniturze – westchnął, bo jednak jako że jego ojciec był gliną, to Adam wiedział że kolorowo to wcale w policji nie jest. U federalnych tak samo, a i Bond pewnie nie od razu łapał międzynarodowych zbirów i nie jeździł od razu wypasioną teslą.
– Za byłe żony i prawie-byłe-żony – żebyśmy nie musieli już ich oglądać – stuknął lekko swoją butelką o butelkę Willa. Yeah, smutaśny barowy vibe rules.
– Nie, nie. Po prostu jest złośliwą suką – wzruszył ramionami, czując ulgę że może to wypowiedzieć na głos. Przy dziecku wiadomo, hamował się. Przy swojej rodzinie mimo wszystko też, bo wciąż jednak była też ich rodziną, przynajmniej na papierze. A taki Will to nie dość, że pewnie zrozumie, to i jeszcze z nim się z tej racji napije. – Też mi się tak wydawało, ale patrz punkt pierwszy. Mieliśmy już ustalone wszystko, a ona przyszła i odmówiła podpisu twierdząc, że za mało czasu mogę poświęcić dziecku i na pewno będę go podrzucał do rodziny. Pojebane to – podsumował krótko rozmasowując sobie skronie.
I w tym oto smutaśnym nastroju Will i Adam sączyli kolejne trunki, żaląc się na te wstrętne baby!

/zt x 2
ODPOWIEDZ