przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
011.

Śledztwo związane z domniemanym zabójstwem byłego narzeczonego Harriet przeciągało się w czasie. Wraz z pojawianiem się kolejnych tropów wymagających zbadania, wydłużał się okres oczekiwania na postawienie skonkretyzowanych zarzutów. Na obecną chwilę żadna z podejrzanych osób nie otrzymała oficjalnego zawiadomienia. Wszystkim zamieszanym mącono w głowach, wytrącając ich z równowagi oraz niszcząc codzienne życie. Pemberton powoli się temu przeciwstawiała; z każdym mijającym dniem powrót do obowiązków stawał się łatwiejszy, aż w końcu zaczęła przyłapywać się na tym, że coraz rzadziej myślała o problemach z prokuraturą. Skupiła się przede wszystkim na pracy. W ostatnim czasie odrobinę zaniedbała pensjonat, na szczęście oddani pracownicy trzymali rękę na pulsie i doglądali najistotniejszych spraw administracyjnych. Nie mogła narzekać na brak zainteresowania – mimo chłodniejszych miesięcy turyści dopisywali, a pokoje nie pozostawały puste. Tylko jeden jednoosobowy pokój umiejscowiony na końcu korytarza na drugim piętrze wywoływał w Harriet niepokój. Wynajmujący go mężczyzna wydawał się sympatyczny, ale jednocześnie odrobinę nieobecny, może nawet ekscentryczny. Początkowo nie wzbudził w niej podejrzeń, ale minęły dwa tygodnie, a on ani razu nie pokazał się na korytarzu, we wspólnej jadalni czy choćby w lobby. Stojąc naprzeciwko drzwi z numerem 204, nerwowo przygryzała skórki przy paznokciach, intensywnie zastanawiając się nad tym, co zrobić w związku z tajemniczym gościem.
Napisała do Nicholasa. Niewiele zdradziła, nie chcąc, by wiadomość wydała się podejrzana, ale naprawdę liczyła na to, że pojawi się szybko i pomoże jej podjąć jakąś decyzję. Bo nie mogła dłużej stać bezczynnie, nie wiedząc, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Jego odpowiedź ją zirytowała. Było to irracjonalne, bo przecież nie miał obowiązku zjawiać się na każde zawołanie, jednak Harriet poczuła nieprzyjemne uczucie zawodu. Rzuciła w myślach kilka niewybrednych wyzwisk w stronę Wilsnowa i odetchnęła, czując się odrobinę lepiej. Postanowiła poczekać. Minęła godzina, dwie, trzy, a niepokój, zamiast maleć, nasilał się. Dlatego wezwała policję. Podczas telefonicznej rozmowy motała się i nie do końca wiedziała, jak wytłumaczyć tę niecodzienną sytuację, lecz ostatecznie funkcjonariusz zgodził się wysłać patrol do pensjonatu Charlotte.
Podczas przeprowadzania oględzin, Harriet została poproszona o wyjście. Zeszła na dół i wyszła przed budynek, by nabrać świeżego powietrza, ale również odrobiny dystansu. Nic, co usłyszała, nie poprawiło jej nastroju. A gdy w oddali ujrzała zbliżający się samochód Nicka, jedynie westchnęła.
— Mówiłam, że sobie poradzę — rzuciła, zaskoczona wrogością, która wkradła się do jej głosu. Poradzę sobie było nieadekwatne do sytuacji; przed pensjonatem stał radiowóz, wewnątrz krzątało się kilkoro policjantów, a część gości zdecydowała się wyjechać prawie natychmiast, co tylko zwiększało harmider.
Skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej, ale zaraz je rozluźniła, wolno opuszczając wzdłuż ciała. Wrogość była nieuzasadniona, ale nerwy prawdziwe.
— Są tu już ponad godzinę — wyjaśniła, mając na myśli policję. Widziała zaskoczenie w oczach Nicholasa i obawiała się, że cokolwiek powie, nie będzie to nic przyjemnego.

Nicholas Winslow
Sprawdza dokumenty i wyrzuca niechcianych gości — Klub nocny Shadow
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczorami sprawdza dowody jako bramkarz w Shadow albo jeździ po mieście bez celu swoim starym Mustangiem. Zakochał się bez pamięci w Harriet ale jest zbyt dumny by wyznać jej uczucia - przynajmniej na trzeźwo.
- osiem -
To niesamowite ile problemów jest w stanie ściągnąć na siebie jedna, krucha dziewczyna. Mało tego, bo choć nie było to w jej intencji, pociągała za sobą przypadkowe osoby, które ostatnie czego potrzebowały w swojej kartotece to podejrzenie zabójstwa i napaści na miejscowy pensjonat. Otrzymawszy od niej wiadomość, nie do końca wiedział jakiej problematyki tyczyła się jej prośba o pomoc ale liczył na to, że trupy wylewające się z szafy mieli za sobą. Cóż, najwyraźniej mocno się przeliczył, bo kiedy zajechał swoim starym Mustangiem na miejsce, przed wejściem do budynku stał radiowóz, którego widok zmroził mężczyźnie krew w żyłach. Przez chwile pomyślał nawet, że policja przyjechała po Pemberton i być może pojawiły się jakieś nowe - rzecz jasna fałszywe - dowody. Miał ochotę wycofać się rakiem ale nie mógł, nie zostawiłby jej samej - nie kiedy cokolwiek mogło zagrażać jej życiu.
Gdy wysiadł z pojazdu, dostrzegł stojącą przed wejściem na ganek brunetkę i podszedł do niej, przyglądając się kręcącym się w wejściu funkcjonariuszom. Sprawa nie wyglądała dobrze, nie kiedy ona czekała na zewnątrz, a patrol wynosił z pensjonatu czyjeś prywatne rzeczy. Gdyby jednak przyjechali zabrać Harriet, siedziałaby już skuta w radiowozie, prawda?
Mówiłaś, że sobie poradzisz ale z jakiegoś powodu wcześniej poprosiłaś mnie o pomoc. Skoro już tu jestem, może przestaniesz marudzić i wyjaśnisz mi co tu jest grane? — odparł, nieco podirytowany jej reakcją, bo nie miał ochoty na słowne utarczki. Nie uważał by jakkolwiek sobie na takie traktowanie zasłużył, bo przecież nie odmawiał jej pomocy i już na wstępie pisał jej, że przyjedzie. Najwyraźniej znowu miała gorszy dzień, w porządku.
I czego właściwie szukają? Nie mów tylko, że znowu ktoś umarł — zerknął na nią kątem oka i przełknął ciężko ślinę. Pytanie miało być forma żartu ale gdy wypowiedział je głośno, zdał sobie sprawę, że nie byłoby to wcale wielkie zaskoczenie. Gdziekolwiek się nie pojawiali, ściągali na siebie kłopoty. Zupełnie jak ta trójka.

Harriet L. Pemberton
happy halloween
marta
donalda, milo, sidney, tripp, suzie, portia
przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
Bieżący rok obfitował w tyle nieprzyjemnych wydarzeń i zaskakujących zwrotów akcji, że z pewnością był jednym z najgorszych w życiu Harriet. Jednocześnie – co temu przeczyło – poznała w tym czasie Nicholasa, co powinna była uznać za jedyną d o b r ą rzecz, jaka się jej przydarzyła. Niestety nie potrafiła tego odpowiednio docenić, ani nawet rozpracować wdzierających się między nich uczuć. Ilekroć pokonywali jakąś przeszkodę, pojawiały się następne. Nie miała pewności czy to zwykły przypadek, czy może będąc blisko siebie, przyciągali wyłącznie nieszczęścia.
Poczuła bolesny ucisk w klatce piersiowej, dający do zrozumienia, że potrzebuje powietrza, którego odmówiła swoim płucom, niekontrolowanie wstrzymując oddech. Wzięła głęboki wdech i usiadła na schodach tyłem do fasady budynku. Nie chciała patrzeć, jak za oknami pensjonatu kręcą się mundurowi, a także goście, którzy w popłochu zaczęli opuszczać to miejsce mimo później godziny. Oparła łokcie na kolanach i na chwilę ukryła twarz w dłoniach. Mało brakowało, a zalałaby się łzami. Na szczęście bezradność znalazła ujście w nieprzyjaznych słowach i pełnym złości tonie głosu, zamiast w pełnych bezradności łzach.
— Chodzi o jednego z gości — zaczęła, przenosząc dłonie na uda, po których wodziła w górę i w dół, jakby chciała się rozgrzać. — Z góry opłacił dwutygodniowy pobyt, wydawał się przyjaznym mężczyzną, więc nie zaprzątałam sobie nim głowy. Tyle się działo, że nie zauważyłam, że ani razu nie wyszedł z pokoju, nie pokazał się w jadalni, ani nawet przy recepcji. Zorientowałam się dzisiaj, bo system pokazał, że powinien się wyprowadzić. Ale nie oddał kluczy, nie wymeldował się. Nie wiedziałam, co robić, więc zadzwoniłam po policję — wyjaśniła głosem pełnym niepokoju. Czuła, że z przejęcia drży na całym ciele. — Weszli do jego pokoju, w środku był porządek, wszystkie jego rzeczy, w tym komputer. Uznali, że zaginął — zakończyła, przywołując na twarzy gorzki uśmiech. To brzmiało jak nieśmieszny żart, ale Harriet nie było do śmiechu. Tyle czasu pracowała na dobre imię pensjonatu, a teraz burza rozszalała się w samym jego środku. — Będę musiała go zamknąć, bo to możliwe miejsce zbrodni. Przyślą śledczych, zacznie się zbieranie odcisków, szukanie śladów — mówiła, próbując ułożyć sobie w głowie wszystkie te informacje, przetrawić je. Nie była na to wszystko przygotowana. Ile jeszcze takich niespodzianek miała znieść? Czy to naprawdę nie mogło przydarzyć się komuś innemu?
— Facet rozpłynął się w powietrzu, zjadły go krokodyle, co w Sapphire River nie byłoby niczym niezwykłym, porwali go, zabili, albo upił się gdzieś, stracił pamięć i narobił mi kłopotów — westchnęła. — Kurwa mać — warknęła, podnosząc wzrok ku czarnemu niebu. Mrugała szybko, powstrzymując łzy. Nie chciała płakać, ale silna również nie była.

Nicholas Winslow
Sprawdza dokumenty i wyrzuca niechcianych gości — Klub nocny Shadow
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczorami sprawdza dowody jako bramkarz w Shadow albo jeździ po mieście bez celu swoim starym Mustangiem. Zakochał się bez pamięci w Harriet ale jest zbyt dumny by wyznać jej uczucia - przynajmniej na trzeźwo.
Nie był żadnym detektywem ani specem od zadań specjalnych, jednak za każdym razem, wplątywał się w podobny bałagan, chcąc być wyjętym z bajki księciem, który na białym koniu pojawia się po to by uratować piękną księżniczkę. Na księżniczkę jednak rzucono klątwę, która sięgała także samego księcia, uniemożliwiając im tym samym szczęśliwe zakończenie. Czy był jednak w stanie odmówić jej pomocy by tym samym zachować dobre imię i uniknąć ciągłego składania zeznań i wizyt na komisariacie? Sam już zdążył się przekonać, że był zbyt głupi i ślepo zakochany by się jej sprzeciwić. A może księżniczka okaże się być złą wiedźmą, która miała nad nim kontrolę? Albo syreną, która ściągała swym anielskim głosem marynarzy na pewną śmierć?
Nie masz żadnych kluczy zapasowych? Mogłabyś sama sie upewnić, bez pochopnego wzywania glin. Wiesz przecież, że jesteś zamieszana w zabójstwo własnego narzeczonego — przypomniał jej, na wypadek gdyby zdążyła już zapomnieć. Udział w takich sprawach nie stawiał ich w najlepszym świetle i o ile był to pensjonat Harriet, o tyle on powinien trzymać się od kłopotów z daleka. Miał wystarczająco problemów z których nie wiedział czy uda mu się wyjść obronną ręką. Rozumiał jednak, że dziewczyna potrzebowała wsparcia, tylko czy faktycznie był jedyną osobą, która mogła prosić o pomoc? — Może zatrzymał się u kogoś i zwyczajnie zapomniał? — zaproponował, choć sam nie wierzył w opcje numer dwa. Nikt raczej nie zapominał o laptopie - chyba, że było go na taką stratę stać. Nie podobała mu się obecność policji w pensjonacie i wiedział, że na pewno spróbują powiązać z tym Harriet a nawet jego, skoro co róż widywany był w jej towarzystwie na każdym potencjalnym miejscu zbrodni.
Mówiąc o przestępczości w Sapphire River masz na myśli Shadow — odparł i uśmiechnął się nieco złośliwie. Ta praca co róż wychodziła mu bokiem przez wgląd na reputacje klubu i sytuacje takie jak ta — Czy za każdym razem gdy dzieje się coś niedobrego, każdy zakłada, że klub ma z tym coś wspólnego? Jeśli tak, to chyba nie po mnie powinnaś dzwonić — dodał, nie bardzo rozumiejąc po co właściwie go ściągnęła — Jestem poniekąd zamieszany w śmierć twojego byłego, a teraz pojawiam się na miejscu kolejnej zbrodni i pracuje w klubie, który jak pewnie uważasz, musi mieć coś wspólnego ze zniknięciem twojego klienta. Dilerka narkotykowa czy kilka skradzionych w okolicy portfeli to nie to samo co porywanie czy zabijanie ludzi, Harriet — odparł oburzony, choć, dziewczyna wcale niczego nie sugerowała. Nie lubił tego, że ciągle kojarzono go z klubem, którego właściciel lubił robić nielegalne interesy.

Harriet L. Pemberton
happy halloween
marta
donalda, milo, sidney, tripp, suzie, portia
przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
Wcale nie potrzebowała Księcia z Bajki, który ratowałby ją przed każdym napotkanym problemem. Była dorosła, wiedziała, że z trudnościami będzie musiała radzić sobie sama. W Nicholasie chciała odnaleźć wyłącznie wsparcie. Brakowało jej osoby, która będąc przy niej, potrafiłaby poprzeć ją, podpowiedzieć lub choćby zapewnić, że cokolwiek się nie wydarzy, nie zostanie sama. W ich z w i ą z k u właśnie Harriet była tą osobą, która niczym magnes przyciąga kłopoty. Co mogła zrobić? Jak mogła pozbyć się tego przeklętego pecha? Gdyby wiedziała, że urządzenie seansu i oczyszczenie aury z wrogich duchów pomoże, nie wahałaby się wynająć wróżki! Szkoda, że w takie bajki wierzyła mniej niż w to, że jeszcze ułoży się między nimi.
— Nie musisz mi przypominać, wiem, w co jestem zamieszana — fuknęła, dając się ponieść emocjom. — Twoim zdaniem byłoby lepiej, gdybym sama weszła do środka? A co, jeśli znajdą tam coś ważnego? Nie wpadłeś na to, że właśnie działanie na własną rękę mogłoby mnie pogrążyć? — wyjaśniła, czując się, jak idiotka. Oparła dłoń o czoło, próbując zebrać myśli. Nie, Nicholas z pewnością nie był jedyną osobą, jaką mogła prosić o pomoc, ale był jedyną osobą, od której tej pomocy chciała. Może jednak zbyt wiele sobie wyobrażała? Może problemy, w jakie go wpakowała, zdążyły go przerosnąć. Jeśli chciał się wycofać, nie mogła stawać mu na drodze; miał prawo się rozmyślić. Szczególnie że okoliczności nie były sprzyjające wykluwającemu się uczuciu. — Może zapomniał. Może masz rację — powtarzała po nim, ale takie rozwiązanie wydawało się pozbawione sensu. Dwa tygodnie! Minęło czternaście dni! Czy mężczyzna, który wydawał się pisarzem lub dziennikarze, zostawiłby wszystkie swoje rzeczy w pokoju, bo o nich zapomniał? Musiałby upaść na głowę lub stracić pamięć!
Kiedy wspomniał o Shadow, zawahała się. Wstała ze schodów i zrobiła kilka kroków dla rozluźnienia.
— Nie chcę cię martwić, ale ponoć znaleźli w pokoju wizytówkę klubu — odpyskowała, doskonale wyczuwając jego złośliwość. Podejrzenia nie były bezpodstawne, a w Sapphire River to właśnie klub ciszył się najgorszą sławą.
Skrzyżowała ręce i przez moment przynajmniej przestała myśleć o tym, że prawdopodobnie zamkną pensjonat, odbierając jej nie tylko miejsce pracy, ale również zamieszkania. Po śmierci Rhysa nie widziała dla siebie lepszego „domu”. — Opanuj się, Nick! Czy naprawdę sądzisz, że uważam, że zajmujesz się czymś na boku? Nie oceniam cię przez pryzmat tego, gdzie pracujesz — powiedziała donośnym głosem. — Za to inni ludzie z Shadow maczają palce we wszystkim! Kto wie, może porywają dla okupu? Tak czy inaczej, facet zniknął. Zamykają mi pensjonat, a ty się na mnie wydzierasz! — sama wydarła się, dopiero po sekundzie przytomniejąc; w końcu nie byłoby za dobrze, gdyby ktoś ich podsłuchał. Wzięł głęboki oddech i spojrzała na Nicka. Miała mętlik w głowie. Jednocześnie chciała go przytulić i pacnąć w tył głowy, żeby wybudził się z tego dziwnego amoku. Jedyne czego nie chciała, to żeby odszedł. — To po prostu podejrzane — dodała znacznie spokojniej i lekko, z wyraźną bezradnością, wzruszyła ramionami.

Nicholas Winslow
Sprawdza dokumenty i wyrzuca niechcianych gości — Klub nocny Shadow
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczorami sprawdza dowody jako bramkarz w Shadow albo jeździ po mieście bez celu swoim starym Mustangiem. Zakochał się bez pamięci w Harriet ale jest zbyt dumny by wyznać jej uczucia - przynajmniej na trzeźwo.
Nie ale skoro zdecydowałaś się ich wezwać, mogłaś pomyśleć i nie dzwonić po mnie. Wiesz, że miałem przed laty trochę kłopotów i teraz jeszcze to przesłuchanie w sprawie Rhysa. Nie powinienem się pojawiać w miejscach zbrodni, zwłaszcza, gdy to jeszcze twój pensjonat — wyjaśnił spokojnie, choć widząc naburmuszenie dziewczyny, wiedział, że cokolwiek powie, zostanie przez nią mylnie odebrane. Nie uważał jednak by powiedział coś złego, bo przecież niejednokrotnie powtarzał jej, że może na niego liczyć ale w sytuacjach takich jak ta, powinna skierować się po pomoc do kogoś innego. Poniekąd zarzekała się, że nie chciała go w nic mieszać ale robiła to odkąd pojawiła się w jego życiu.
Że co? — zapytał, szerzej otwierając powieki i pokręcił głową — I serio zadzwoniłaś po mnie? Kurwa, Harriet! Pracuje w tym klubie, a teraz pojawiam się tutaj. Mogę mieć przez to problemy! — powiedział przez zaciśnięte zęby, by nie zwracać na siebie uwagi krążących w te i we wte funkcjonariuszy. Czuł jak narasta w nim złość, choć w dużej mierze przeplatał się on ze strachem. Co jeśli zaczną przesłuchiwać pracowników klubu i padnie na niego? Od razu zobaczą w jego aktach zeznania świadka w sprawie morderstwa Rhysa i do tego podepną pod to jego obecność tutaj. Czy Pemberton naprawdę była aż tak nierozważna?
Bo nie myślisz nad tym co robisz! — powiedział głośniej, a jeden z policjantów, pokonujących stopnie schodków na ganek, zerknął na niego. Starał się uspokoić ale cały ten strach i niepewność, spowodowane ostatnimi wydarzeniami kumulowały się i coraz to mocniej ciążyły mu na barkach. Chciał by wszystkie te problemy w końcu się skończyły. Potrzebował spokoju i chciał wrócić do normalnego życia, które miało miejsce.. no właśnie, przed czy po tym jak poznał ją na jednej z imprez? Nie winił jej, wiedział, że nie była winna ani śmierci Rhysa ani zniknięcia faceta ale gdyby podjęłaby inne decyzje względem swego narzeczonego, sprawy potoczyłyby się zupełnie inaczej.
Nikt nie uwierzy w to, że niskiego wzrostu właścicielka pensjonatu jest zamieszana w zniknięcie tego gościa. Zwłaszcza, że nic nie zginęło z jego pokoju. W końcu stąd znikną, a ty wrócisz do pracy — odparł spokojniej, choć pragnął dorzucić wzmiankę o tym, że on w przeciwieństwie do niej mógł mieć większe kłopoty.

Harriet L. Pemberton
happy halloween
marta
donalda, milo, sidney, tripp, suzie, portia
przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
Wiele razy słyszała z jego ust, że może na niego liczyć. Zapamiętała te słowa, trzymając się ich kurczowo w chwilach niepewności i zwątpienia. Nie nadużywała ich znaczenia, nie prosiła, by przyjeżdżał, ilekroć widziała w pensjonacie pająka lub słyszała niepokojące odgłosy dobiegające zza drogi; świadomie wybrała pensjonat w n a j t r u d n i e j s z e j dzielnicy miasta i z większością kłopotliwych sytuacji radziła sobie na własną rękę. Teraz, gdy policjanci zabezpieczali pokój zaginionego mężczyzny, nie chciała być sama. Potrzebowała obecności osoby, która zapewniała ją o swoim wsparciu. Nie spodziewała się jednak, że owe zapewnienia okażą się niewiele warte w obliczu prawdziwych problemów.
Złość mieszała się w niej z frustracją oraz strachem; połączenie tych emocji wzburzyło nią tak bardzo, że z trudem powstrzymywała się przed wybuchem. Patrząc na Nicka, który w tym momencie przeczył wszystkiemu, co o nim myślała, ganiła się za niezwykłą naiwność. Lub za uczucie, które sprawiło, że stała się krótkowzroczna.
— Czego ty właściwie chcesz, Nick? Czego chcesz ode mnie? — zapytała, tracąc kontrolę nad tonem głosu. W tej chwili coraz mniej obchodzili ją służbiści kręcący się po budynku i terenach przyległych. — Zarzekasz się, że będziesz mnie wspierał, a kiedy pojawiają się prawdziwe problemy, wzruszasz ramionami i jeszcze się na mnie wydzierasz! — uniosła się. Skrzyżowała ręce i nieświadomie zaczęła wbijać sobie paznokcie w ramię. Długo starali się być wobec siebie delikatni, uważali na słowa, nie chcąc wzajemnie się zranić, a teraz cała gorycz wylewała się z nich, znajdując ujście w postaci cierpkich wyrzutów. Jeśli Winslow chciał spokojnego życia, powinien odejść, odsunąć się i zniknąć podobnie, jak gość z feralnego pokoju, po którym nie został prawie żaden ślad.
— Nikt nie uwierzy, że maczałam w tym palce, ale ciebie oskarżą jako pierwszego, tak? — prychnęła. Na chwilę przymknęła oczy, by uspokoić skołatane serce, a gdy je otworzyła, złość zniknęła, ustępując miejsca rozczarowaniu. Harriet nagle zaczęła sprawiać wrażenie bardziej bezbronnej niż była w rzeczywistości. — Powinieneś jechać, Nick. To przestało mieć sens. Próbowaliśmy, ale to nas przerosło. Nie udawajmy, że jest inaczej — stwierdziła, unosząc kącik ust w smutnym, pozbawionym nadziei uśmiechu. Nie mogła na niego liczyć. Najwyraźniej oboje pomylili się co do siebie oraz uczuć, które wydawały im się silniejsze niż były naprawdę. Przesunęła językiem po zębach, żeby pozbyć się smaku tych gorzkich słów. Jeszcze raz spojrzała na niego, czując, że niemoc zaraz rozerwie jej serce. Wtedy odwróciła się plecami do niego i ruszyła w stronę wejścia do pensjonatu. Jeśli do tej pory nie potrafiła przejąć kontroli nad sytuacją, zimny prysznic, jaki zaserwował jej Nicholas, skutecznie wybudził ją z uśpienia.

Koniec.
Nicholas Winslow
ODPOWIEDZ