managerka — pullman pd sea temple resort & spa hotel
32 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Menadżerka obiektu wypoczynkowego, która świetnie zna się na zarządzaniu, ale niekoniecznie radzi sobie z uczuciami. Swojego życia uporządkować nie potrafi.
Chciała zmienić swoje podejście i w pełni zaangażować się w tę relację. Chciała doświadczyć z nim wszystkiego, czego nie udało jej się poznać nigdy wcześniej. Ona również potrzebowała ciepła i miłości drugiej osoby, i była zbyt zmęczona szukaniem, czy też zastanawianiem się, czego właściwie jej brakuje. Bała się, jasne, cholernie się bała, ale … jeśli nie Dion, to kto? Był przecież dobrym człowiekiem; najlepszym, na jakiego mogła trafić. A słowa przy tobie coś się zmieniło, obudziły w niej silne, pozytywne emocje. Pierwszy raz, od bardzo dawna, poczuła, że jej obecność ma znaczenie; że może stać się ważnym elementem czyjegoś życia. Kiedyś. W tym momencie było jeszcze za wcześnie na większe deklaracje — co zdążyli sobie wyjaśnić, łagodząc tym samym zaistniałe nieporozumienie — ale wszystko zdawało się iść w dobrym kierunku. Bo rzeczywiście, ten błąd mogli naprawić i puścić w zapomnienie. Istotne było jednak, by nie dopuścili się kolejnych. Dee nie miała takiego zamiaru. Obiecała sobie, że nie posłucha ponownie impulsu, zmuszającego do poddania się. Ile czasu człowiek mógł się ukrywać, nie dopuszczając tym samym do powstania poważniejszych uczuć? Jaki był sens w stałym robieniu sobie pod górkę; utrudnianiu życia? — Nie zepsujemy — stwierdziła więc, z całkowitą pewnością w głosie. Skoro on był gotów, by spróbować się zaangażować, ona również. — Cieszę się, że podjąłeś taką decyzję. Chcę być częścią waszego życia — przyznała, angażując w to stwierdzenie również Paddy’ego; przecież wiedziała doskonale, że funkcjonują w dwupaku. Zresztą, zdążyła polubić tego dzieciaka. Wiedziała też, jak to jest, kiedy samotni rodzice angażują się w nowe relacje i nie chciała, by chłopiec czuł się tak samo, jak ona w swoim dzieciństwie.
Może niekoniecznie na podłodze — rzuciła, aczkolwiek niekoniecznie śpieszno jej było do odkładania rzeczy na miejsce; nimi postanowiła zająć się później. Teraz natomiast skupiała się na tym, jak kojąco działała na nią bliskość Diona i jak dobrze się przy nim czuła. Nie minęło dużo czasu, a ona już teraz, w pełni świadomości mogła stwierdzić, że jej go brakowało. Odwzajemniła jego pocałunek; delikatnie, z tęsknotą, delektując się tą chwilą. Nieważne, że siedzieli właśnie na zimnej, łazienkowej podłodze. Nawet gdy odsunęła się na moment, chcąc zaczerpnąć oddechu, nie planowała oddalać się bardziej. Ramionami objęła go za szyję i przesunęła tak, żeby jeszcze zmniejszyć dzielącą ich odległość.

Dion A. Winslow
wystrzałowy jednorożec
m.
Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Naprawdę miał nadzieję, że był gotowy na związek. Pragnął zażyłej relacji, to było więcej niż pewne, jednakże czy mógł bez cienia wątpliwości stwierdzić, że był na nią gotowy? Odczuwał samotność. Wiecznie kręciły się wokół niego kobiety – przyciągał je, ale nie chciał zatrzymywać – nie mniej to nie dosłowna bliskość była tym, czego mu brakowało. Zbudowanie zaufania, będącego fundamentem takich relacji, wymagało czasu. Nie mógł więc zwlekać z powodu irracjonalnej niepewności. Poza tym Dee wydawała się głęboko poruszona; z takim przekonaniem mówiła o wspólnym życiu, że Dion dał się pochwycić, nie zauważywszy, że jeszcze chwilę temu wściekał się na nią za to, że tak prędko z niego zrezygnowała. Czym zasłużyła na drugą szansę? Skąd miał mieć pewność, że historia nie powtórzy się po upływie miesiąca lub? Co miała w sobie ta filigranowa blondynka, że z taką łatwością, dyrygowała dorosłym mężczyzną, przekonanym o własnej niezależności?
— Nie, podłoga to rzeczywiście nie jest najlepsze miejsce dla twoich specyfików — zgodził się z nią, wypowiadające te słowa między pocałunkami. — Chętnie się dowiem, gdzie chciałabyś znaleźć dla nich miejsce — dodał, po czym zaczepnie zahaczył zębami o jej zaczerwienioną wargę. Zamierzał pokazać, że mogła wybrać. Nie musiała chować swoich rzeczy po szafkach; jeśli miała takie życzenie, mogła ułożyć je na widoku, by pokazywały, że w tym domu pojawiła się kobieta. Nawet jeśli w przyszłości miałby tego pożałować, teraz cieszył się na myśl o tym, że rozstanie okazało się n i e p o r o z u m i e n i e m. Ojciec prawdopodobnie nazwałby go naiwnym, ale Dion wierzył w szczere intencje Dee. Chciał ją poznać, dowiedzieć się o niej jak najwięcej i cieszyć się procesem odkrywania szczegółów, które dla niej mogły wydawać się nieistotne, a dla niego mogły stać się drobiazgami, z którymi zawsze będzie ją kojarzył.
Teraz jednak zamierzał skupić się na odkryciu jej ciała. Gdy znalazła się bliżej, przygarnął ją dłonią ułożoną na plecach, ale wówczas do łazienki, której nie zamknęli, wbiegł Blue – dużych rozmiarów pies, którego Dion adoptował kilka lat temu.
— Kurwa mać, kundlu! — odepchnął go bez złości, ale stanowczo. Za to ta krótka utarczka zmotywowała go do wstania z podłogi. Podał rękę Destaney, pomagając jej wstać i niecierpliwie pociągnął ją w stronę sypialni na piętrze, tym razem pamiętając, by zatrzasnąć za sobą drzwi. Blue prawdopodobnie chciał wyjść na podwórko, ale Dion zanotował w pamięci, by później wynagrodzić mu dłuższe oczekiwanie porządnym spacerem.
— Na czym skończyliśmy? — spytał, przyciągają kobietę do siebie. Nie krył uśmiechu ani zadowolenia. Chwycił jej twarz w dłonie i nie czekając na zachętę, porwał się na jej usta, jakby ich brak wyrządzał mu fizyczną krzywdę. Nie była podobna do Giselle – była niezapisaną kartą, dzięki czemu na związku z nią niczego nie tracił. Nie łączyła ich wspólna przeszłość, dlatego przyszłość wydawała się tak kusząca. Zły na siebie za wkradające się do głowy myśli, skupił się na odnalezieniu zapięcia sukienki. Rozsunął zamek; nawet ten dźwięk wydał mu się seksowny. Przerwał pocałunek, aby zjechać ustami niżej, w okolice ramienia. Zębami pochwycił materiał i drażniąc jej nagą skórę krótko przystrzyżoną brodą, zsunął ramiączko z barku, wyswobadzając ją z sukienki, która opadła na ziemię. Wtedy objął ją mocno i podniósł. Pokonał kilka kroków, które dzieliło ich od łóżka i wdrapał się na nie z blondynką szczelnie oplatającą jego szyję. Zamierzał dbać o nią nawet w takich momentach; nie chciał, by upadła i poczuła się niechroniona. Gdy leżała przed nim, zdobiąc swoim ciałem jego pościel, wątpliwości stały się mglistym wspomnieniem. Dotknął jej gorącego policzka. Sunąc dłonią w dół, zahaczył kciukiem o zmęczoną od pocałunków wargę, ale nie zatrzymał się, tylko dalej badał jej skórę, jakby zdążył zapomnieć, jak wyjątkowo delikatna była. Przesunął palcami po wyraźnie odznaczających się obojczykach, a następnie skierował się niżej, aż dotarł do piersi osłoniętej przez bieliznę. — Mamy dwie, może trzy godziny — mruknął, nie rozpoznając swojego głosu; stał się gardłowy i zachrypnięty. — Spieszysz się dokądś? — dopytał, choć nawet gdyby miała plany, nie czułby się winien ich popsucia. I tak nie zamierzał jej wypuścić.

destaney beezley
managerka — pullman pd sea temple resort & spa hotel
32 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Menadżerka obiektu wypoczynkowego, która świetnie zna się na zarządzaniu, ale niekoniecznie radzi sobie z uczuciami. Swojego życia uporządkować nie potrafi.
Pasowali do siebie — a przynajmniej w danym momencie Destaney była tego całkowicie pewna; jak właściwie niczego innego. Zrobił dla niej miejsce w swoim życiu. Pozwolił, by zagościła w nim na stałe. Dał kolejną szansę pomimo błędu, który popełniła, a przede wszystkim: z a u f a ł — przynajmniej na tyle, by wierzyć jej w dobre intencje i fakt, że zerwanie było jedynie wynikiem nieporozumienia. Teraz nie miała jednak czasu o tym myśleć; nie, kiedy wszystkie zmysły wydawały się być wyostrzone. I kiedy każda komórka jej ciała lgnęła do mężczyzny, uparcie dopraszając się o więcej. Prędko pokonali odległość dzielącą ich od sypialni, ale Dee i tak miała wrażenie, że trwało to całą wieczność; z reguły przepadała za zwierzętami, ale dziś, w myślach, przeklinała tego cholernego psa, który wdarł im się do łazienki. Żarliwie odpowiedziała na kolejny pocałunek, błądząc dłońmi po barkach oraz ramionach mężczyzny, a potem wkradając się palcami pod materiał koszulki, którą stanowczym ruchem podniosła w górę i zdjęła; na dosłownie sekundę odrywając się od jego warg. Nie zaprotestowała, gdy ściągnął z niej sukienkę; a wręcz ochoczo zsunęła drugie ramiączko, ułatwiając mu przy tym zadanie. Serce dudniło jej, jakby za moment miało wyskoczyć z piersi; zupełnie jak ptak, chcący wyrwać się z klatki. Dessie oplotła ręce wokół jego ramion, gdy prowadził ją w stronę łóżka, a leżąc na pościeli, nie potrafiła skupić się na tyle, by w pierwszej chwili zarejestrować, o co ją pyta. — Hm? — mruknęła, zachrypniętym głosem. Miała jakieś plany? Spieszyła się dokądś? Być może. W porywie namiętności zapomniała o tym jednak całkowicie; i wcale nie zamierzała sobie przypominać. Ledwo zauważalnie kiwnęła głową, by chwilę później przyciągnąć go do siebie i żarliwie wbić się w jego usta, Palcami wodziła po nagich plecach Diona; sama drżąc pod jego pewnym dotykiem. Uniosła się nieco, chcąc zaoferować mężczyźnie swobodny dostęp do zapięcia biustonosza, niepotrzebnie dzielącego jego ręce od jej piersi. Swoje zaś zaczepiła na pasku jego spodni, uporczywie starając się rozpracować zamek. Szumiało jej w głowie od rosnącego pożądania. Nie po raz pierwszy znajdowali się w podobnej sytuacji, ale po krótkiej przerwie pojawiła się tęsknota; śmiało dyrygująca teraz ich niecierpliwymi gestami.

Dion A. Winslow
wystrzałowy jednorożec
m.
Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Spoiler
Ten raz nie skupiał się na tęsknocie; Dion rzeczywiście odczuwał nieobecność blondynki, jednakże to nie ona kierowała nim w tym momencie. Wszystkie gesty, którymi otaczał Dee przepełniała nadzieja oraz swego rodzaju r a d o ś ć związana z wkroczeniem w nowy rozdział. To nie chęć posiadania jej ciała – tak zmysłowo poruszającego się na wygniecionej pościeli – była dla niego najistotniejsza. Patrząc na nią, wykradając jej zaczerwienionym wargom kolejne pocałunki, liczyła się dla niego przyszłość. Świadomość, że Destaney nie była jedynie przypadkowo spotkaną kobietą, z której zdarł ubranie, którą okradł z kilku orgazmów, by ostatecznie pożegnać nic nieznaczącymi słowami, rozsadzała mu pierś, napawając uczuciami, jakich nie czuł od bardzo dawna. Dlatego z jego spojrzenia wyzierało się połączenie siły oraz delikatności, jakby chciał zespolić wszystko, co najlepsze i przelać na seks.
Poczuł, że plecy kobiety wygięły się, ułatwiając mu dostęp do zapięcia stanika, którego szybko się pozbył, odrzucając na podłogę; jego zdaniem tam prezentował się znacznie lepiej. Gdy smukłymi placami Dee próbowała rozprawić się z jego spodniami, mógłby przysiąc, że słyszał, jak jego bokserki trzeszczą w szwach, z trudem mieszcząc rosnące ciało. Kilkoma sprawnymi ruchami zdjął spodnie, nie bacząc na to, gdzie się znalazły. Jego oczy zalśniły uwielbieniem, gdy przyjrzał się nagim piersiom Dee, które unosiły się i opadały w rytm nierównego oddechu. Pochylił się nad nimi, niespiesznie badając opuszkami ich delikatną, napiętą skórę. Odczuwał nieopisaną przyjemność, obserwując, jak zaróżowione sutki tańczą pod wpływem jego dotyku, jednocześnie wzbudzając w kobiecie coraz większe podniecenie. Bawiąc się jej ciałem, pieszcząc ją, rozkoszował się widokiem lekko rozchylonych warg, z których wydobywały się głuche jęki, mącące mu w głowie. Zszedł dłońmi niżej aż do jej ud, od których rozpoczął ponowną wędrówkę. Sunąc ku górze, zatrzymał się na delikatnym materiale bielizny, pod którą wkradł się bez wahania, bez namysłu, kierując się napięciem odczuwanym w penisie. Pozbawiając ją resztek ubrania, odsłonił całe jej ciało, które gorączkowo wiło się pod naporem jego niecierpliwych dłoni. Ona nie była mu dłużna; mimo że dłonie lekko jej drżały, ochoczo wślizgnęły się pod materiał bokserek, by po chwili mogły dołączyć do pozostałych ubrań zdobiących podłogę sypialni. Wtedy Dion stracił opamiętanie i zrezygnował z kontynuowania leniwej gry wstępnej. Chwycił ją za nadgarstki i umiejscowił nad jej głową – miała na tyle drobne dłonie, że zdołał zablokować je jedną rękę, drugą torując sobie drogę do upragnionego celu. Drażnił się z nią, ocierając się czubkami palców o najczulszy punkt jej ciała, mimo że wiedział, że była gotowa na przyjęcie wszystkiego, co dla niej zaplanował. I dopiero gdy zauważył, że na twarzy Dee niecierpliwość zaczęła przemieniać się w irytację, wtargnął w nią, odbierając dech im obojgu. Jego ruchy były silne i zdecydowane. Wdzierał się w nią głęboko, bez zahamowania, jakby zapomniał, że nie chciał sprawić jej bólu, a wyłącznie przyjemność. Pozwolił sobie na kilka mocniejszych pchnięć, aby przypomniały mu, jakim cudownym uczuciem było posiadanie tej kobiety. Dopiero po chwili udało mu się opamiętać i odnaleźć rytm bardziej odpowiadający im obojgu. Wtedy też przeniósł skupienie na nią, starając się doprowadzić ją do końca w sposób, jakiego wcześniej nie doświadczyła.

Koniec.
destaney beezley
ODPOWIEDZ