sprząta i ogarnia papiery/baristka — Winfield’s Craft/Hungry Hearts
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Jestem sobą, jestem lisem.
Jestem marnym towarzyszem.
(Jedna z przybłęd w rodzinie Winfield).
Wpatrywała się w nią zza lady wyobrażając sobie, że wysoki blat był magiczną tarczą, dzięki której nie widać było jak wlepiała gały w tę konkretną osobę. Kolega z kawiarni, który wszystkiemu się przyglądał jednocześnie uznał, że plotki o Shivie były słuszne. To dziwaczka, która właśnie stała jak zjawa ze wzrokiem wbitym przed siebie. Nie dostrzegł, w co, a raczej w kogo patrzyła. Z boku wyglądało to nienaturalnie, wręcz przerażająco, co od razu zamierzał zaniechać.
- Wyrzuć fusy z ekspresu.
Ventres drgnęła, jak poparzona albo wyrwana ze snu i po potrząśnięciu głową przeszła do ekspresu. Nie była najlepszą pracownicą. Nawet się nie starała i niespecjalnie jej zależało, dlatego niewiele myśląc znów odwróciła głowę przyglądając się Corrente, która oglądała część jej prac. Nie wszystkie. Shiva wolała nie chwalić się tym co umiała a rysunki pozostawiane na kartonach z dostarczanego jedzenia, to jedynie bazgroły. Cały swój talent ukrywała w notatniku, ale i go nie przedstawiła dziewczynie. Wykorzystała parę oddzielnych kartek a te wsunęła w koszuli i do skoroszytu, który teraz przeglądała Vanessa. Większość prac nie miało związku z grami. Można by uznać, że przedstawiała tamtej swoje portfolio. Skromne, ale jednak.
Tylko jeden z rysunków odnosił się do ostatniego streamingu prowadzonego przez Corrente, ale to dziewczyna na pewno wyłapie, o ile przejdzie przez serię strasznych dziwactw, w których pałała się Shiva.
- Ventress, co robisz?! – jęknął współpracownik widząc, jak ta wrzuca fusy z ekspresu prosto do blaszki ze świeżo przyniesionym z kuchni ciastem.
Gdyby tylko Shiva się przejęła.. nie zrobiła tego. Wzięła blaszkę, odwróciła ją i strzepała fusy. W końcu nie stanowiły one żadnego zagrożenia biologicznego, co jedynie przełożyło się na pełne politowanie kręcenie głową kolegi, który wyszarpnął od niej ciasto i wściekły poszedł do kuchni.
Nerwowy.
Znów powróciła spojrzeniem na Vanesse i wreszcie wzięła głęboki wdech czując nagły.. nie, kogo chciała oszukać. Nie miała żadnego przypływu odwagi. Po prostu wiedziała, że kiedyś musiała do niej podejść nie licząc uprzedniego przyjęcia zamówienia, które przyniosła piętnaście minut temu. Dokładnie tyle czasu minęło i to chyba wystarczyło na zapoznanie się z jej szkicami.
- To nie to samo co rysowałam ci na opakowaniach – stwierdziła oczywistą oczywistość i nie zważając na nic postanowiła się dosiąść. Wiedziała, że nie powinna. Była w pracy i dostanie burę od szefa, ale od wpadki z ekspresem do teraz nic się nie zmieniło; nie chciała być dobrym pracownikiem. Nie zależało jej. – Na pewno chcesz się wycofać. – Nie była jasnowidzem, ale od dawna ludzie mieli ją za wariatkę i nie zdziwi ją, jeżeli rysunku odstraszą Vanesse (klik 1, 2, 3).

Vanessa Corrente
Fałszerz/Youtuber — Shadow/internet
23 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Ma najlepszą pracę ever bo może grać w gry cały dzień i jeszcze na tym zarabia od dobrych paru lat - popularna na yt. Za to nieoficjalnie podrabia innym dokumenty i prześladuje swoje obiekty westchnień.
  • #10
Wow. Trzeba przyznać, że praca Shivy zrobiła na niej wrażenie. Nie spodziewała się... można powiedzieć, że samego portfolio. Było to niezwykle profesjonalne podejście w oczach Corrente, więc już to podejście dziewczyny miało ogromnego plusa u Nessy, którego notabene się nie spodziewała. Prawdę mówiąc przewidywała może kilka kartek rysunków bardziej "na brudno", ale to co dostała to tym lepiej pokazywało jaki Shiva miała talent, a o jakim aż tak widać Vanessa nie wiedziała. Znaczy domyślała się! Bo same rysuneczki na kubeczkach i torebkach byli niezwykle interesujące i byle kto takich nie stworzy. Nie mniej i tak była miło zaskoczona - a tym bardziej zainteresowana w stu procentach i pewnie było to widać po tym jak z zaciekawieniem przeglądała dzieła Ventress, w ogóle się przy tym nie spiesząc. Była naprawdę zaintrygowana! Prawie w ogóle nie sięgnęła po herbatę - nie licząc małego łyka na początku - bo i nie chciała nic zniszczyć... no i trochę zapomniała, że siedzi w miejscu, gdzie powinna konsumować przede wszystkim, ale cóż... ważne rzeczy miała tutaj do przeglądania!
- Hm? - oderwała się od oglądania niektórych prac po raz drugi. W zasadzie to była pewna, że będzie rozpraszać Shivę, rzucając jej ciągłe spojrzenia i nieco się drocząc jak to miało miejsce w domu, ale jednak "portfolio" za bardzo ją zajęło aby jeszcze dokładać dziewczynie ewentualnych zawstydzeń. Za to cieszyła się, że sama w końcu podeszła. Ba, jeszcze usiadła - to duży postęp w porównaniu do ucieczki! - Prawda. Różnią się bardzo. Zaskoczyłaś mnie. Kto by pomyślał, że tak sprawnie poruszasz się między kreskami - mówiła z uśmiechem bo to był komplement. Nie podejrzewała, że zobaczy aż takie różnice, ale zarówno te co miała przed sobą, jak i te z opakowań uważała za niezwykle interesujące. - No co Ty. Jak już to tylko bardziej mnie intryguje co możesz wymyślić ze swoim talentem. Co prawda kilka rysunków jest takich hmmm... horrorowatych? Ale i ten rodzaj by się przydał skoro chcę spróbować. Niezwykle przestronna jesteś jak idzie o rodzaje rysunków. Ja bym nie potrafiła w takich szczegółach ciało narysować. A o rękach już nie wspomnę! Palce to zawsze wychodzą mi jakieś takie... sflaczałe i niewymiarowe- to to dopiero było wyzwanie! Czasem coś tam się rysowało dla zabawy to wiedziała na co ją stać. I baaardzo daleko było jej do poziomu Shivy. - Cieszę się wiedząc, że to Ty się nie rozmyśliłaś - uśmiechnęła się niewinnie, ale i czarująco bo skoro dalej miała rysunki przed sobą, a Ventress nie uciekała w popłochu za ladę to znaczyło, że wkładała całe siły w swoją odwagę by podjąć się próby współpracy z Nessą! Doceniała jej postawę!

Shiva Ventress
sprząta i ogarnia papiery/baristka — Winfield’s Craft/Hungry Hearts
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Jestem sobą, jestem lisem.
Jestem marnym towarzyszem.
(Jedna z przybłęd w rodzinie Winfield).
- Są lepsi ode mnie. – Artyści, którzy rzeczywiście nimi byli nie to co ona. Kiedyś była bardziej chętna do pokazywania swoich prac, lecz teraz rysowała tylko dla siebie. Wolała chować wszystko w szufladzie i nikomu nie pokazywać, co miała w głowie. Dzięki temu unikała dodatkowych zaczepek, których i tak było dość sporo. Jedna dziennie to minimum, o ile akurat nie postanowiła na całą dobę zaszyć się w domu. Wtedy była wolna od dręczycieli, którzy wychowywali się razem z nią i chodzili do szkoły. To właśnie oni dalej utrzymywali o Shivie złe zdanie. Miano wariatki obeszło się echem po całym liceum i ta łatka pozostała przy niej aż do teraz. Nie zdziwi się, jeżeli na starość jej dom ochrzczą „chatą wiedźmy”.
- Taki mam styl. – Jak to nazwała Vanessa „horrorowaty”. Shiva albo rysowała to albo mocno ironizowała w nieco łagodniejszy sposób. Jednak większość jej prac w głównej mierze była właśnie straszna i tak naprawdę to co zaprezentowała Corrente było zaledwie wierzchołkiem góry lodowej. Nie chciała jednak wystraszyć dziewczyny. Nikogo nie chciała, dlatego te najstraszniejsze prace trzymała znacznie głębiej niż tylko w szufladzie.
- Inne dzieci czytają bajki a ja miałam książkę z anatomii. – Nie musiała tego robić, ale czuła przedziwną potrzebę wytłumaczenia się, żeby dziewczyna nie wzięła jej za jeszcze większą dziwaczkę niż była.
Przez cały czas, od kiedy przysiadła się do stolika, błądziła wzrokiem po kartkach ze swymi rysunkami, chudych i delikatnych dłoniach Vanessy, po jej ramionach i czasami zerkała na włosy byleby tylko uniknąć spojrzenia prosto w ciemne oczy.
- Sama jeszcze nie wiem, czego chcę – palnęła odrobinę głupio, ale taka była prawda. Nie miała pojęcia, czego oczekiwała od życia ani czy w ogóle chciała rozpocząć mini współpracę z Corrente. – Wszystko zależy od tego, czego ty oczekujesz. – Wbiła wzrok w blat stołu. – Powiedz o czym będzie najnowszy filmik a ja spróbuję coś narysować. – Czas nie był problemem. Śmigała ołówkiem tak szybko jak maratończyk, więc na pewno udałoby się jej stworzyć coś w godzinę albo dwie. W końcu to tylko miniaturka a nie wielki obraz godny powieszenia w galerii sztuki.

Vanessa Corrente
Fałszerz/Youtuber — Shadow/internet
23 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Ma najlepszą pracę ever bo może grać w gry cały dzień i jeszcze na tym zarabia od dobrych paru lat - popularna na yt. Za to nieoficjalnie podrabia innym dokumenty i prześladuje swoje obiekty westchnień.
- Ode mnie też są lepsi. Ba, miliony! Ale gdyby to mnie powstrzymywało to bym nie miała dzisiaj tak zacnej i superaśnej pracy. Pewnie byśmy też tutaj teraz nie siedziały, więc yaay dla wypinania się na tych lepszych - zabrzęczała radośnie. Zdawała sobie sprawę, że nie dla każdego jest to tak proste jak dla niej. Wszak taki przykładowy Jake był dosyć nieśmiały, ale i tak starała się zagrzewać "do walki" tym bardziej! Nie będzie kłamać ludziom, że są najlepsi na świecie bo zawsze ktoś lepszy się znajdzie. Ale to nie znaczyło, że nie można być najlepszym sobą, o. W sumie nawet się zaczęła zastanawiać czy by się spotkały. Chadzała tutaj, więc może, ale czy by udało się pogawędzić dłużej?
- Czyli powstrzymujesz się na prezencikach dla mnie - zauważyła wciąż z uśmiechem. I tak. Rysunki jakie dostawała przy swoich zamówieniach uważała za właśnie takie prezenciki. Nawet jak miała gorszy dzień to coś takiego nieco go poprawiało. Miło było być zauważonym i to w tak niecodzienny sposób. Nic dziwnego, że Shiva ją ciekawiła już od jakiegoś czasu. Nie mogła by jednak powiedzieć czy inne pracy by ją przeraziły. Serio nie wiedziała. Taki widok krwi ją nie brzydził i sama nie była szczególnie niewinną osobą, no ale jakieś horrorowate ilustracje to kto ją tam wie? Ona na pewno nie wie.
- Woooow... Zaciekawiła Cię aż tak? Same ciało? Kształty? Mięśnie? - nie żartowała sobie. Była mega ciekawa jak to przebiegło. Coś musiało uwagę zwrócić, że dziewczyna wolała książkę z anatomii od bajek dla dzieci. Czy to może wina/zasługa - niepotrzebne skreślić - rodziny lub otoczenia? Poza tym sama Vanessa uważała zawsze, że rysowanie ciała człowieka jest ogromnie trudne. Zwłaszcza bez ciuchów! Ciuchy to mogą jeszcze przykryć niedogodności - jak to czasem Corrente z nudów rysowała człowieczka z super długimi rękawami co by z rysowaniem palców się nie męczyć. No, ale jej bazgroły były bardzo dalekie od tego co właśnie miała przed sobą. - Zawsze myślałam, że anatomią interesują się głównie lekarze - a może chciała kiedyś nim być? A może dalekie to od prawdy było? W zasadzie całkiem logiczne interesować się anatomią jak się rysuje. No, ale Nessa w tym nie siedziała to pytała.
- Nic w tym złego. Często trzeba czasu by odkryć czego się chce - sama miała farta, ale wiele osób nawet po trzydziestce nie wie czego chce. Dlatego trzeba szukać i próbować różnych rzeczy! A współpraca z Corrente na pewno byłaby dla Shivy nowym doświadczeniem. - Cóóóóż, jest ten czas kiedy sporo osób gra w horrorowe gry, więc chciałam spróbować Still Alive, ale jeszcze nie zaczęłam. Tak więc najnowszy celuję w Phasmophobie. Pierwszy raz mój. Graliśmy wczoraj i byłam tą co najgłośniej krzyczy, ale to dlatego, że za często mi drzwi przed nosem zamykano jak duch nas gonił - takie żarciki... dobrze, że nie miała słabego serca bo by jeszcze zawału jakiegoś dostała. Ale dzięki temu będzie mogła inne próbować. Tutaj grała z innymi osobami to zawsze łatwiej. Prawdziwy horror przyjdzie w solo grze.

Shiva Ventress
sprząta i ogarnia papiery/baristka — Winfield’s Craft/Hungry Hearts
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Jestem sobą, jestem lisem.
Jestem marnym towarzyszem.
(Jedna z przybłęd w rodzinie Winfield).
Czy powstrzymywała się z prezencikami? Jasne, że tak.
- Nie chciałam wyjść na dziwną. – Odwróciła głowę w bok udając, że patrzy na pracującego za ladą kolegę. Wcale teraz nie wychodziła na dziwną. Ani trochę nie była nią, kiedy bez słowa szybko ozdabiała kubki albo torebki z zamówieniami ani wtedy, gdy zbyt długo na kogoś się gapiła. WCALE nie była dziwna.
Kogo chciała okłamać?
- Miałam tylko to – szepnęła na pytanie o zaciekawienie książką z anatomii. To była jedyna pamiątka po rodzicach. Nie miała pojęcia, do którego z nich ona należała lub czy w ogóle była właśnie po nich. Równie dobrze to mógł być przypadek. Ot, pewnego dnia małej Shivie spadła na głowę książka z anatomii, więc ubzdurała sobie, że to coś cennego. Tak, tak również mogło być, ale tego nie pamiętała. Czuła jednak, że ta konkretna już stara i zniszczona książka była dla niej czymś cennym. Nie umiała powiedzieć czemu, ale takimi właśnie emocjami darzyła ów lekturę. – To pamiątka – dodała, żeby nie wyszło, że rodzina adopcyjna wcale o nią nie dbała. Wszyscy wiedzieli, że dzieciaki wywodzące się od familii Winfield były sierotami, więc nie czuła potrzeby tłumaczenia Corrente tego fenomenu. – Nie czytałam tej książki. Jedynie oglądałam obrazki. – Jako dziecko z fascynacją oglądała ilustracje. Treść jej nie interesowała i dopiero teraz dotarło do niej ważne pytanie – czemu jeszcze jej nie przeczytała? Mogłaby, nawet jeśli nie była lekarzem i nie zamierzała nim być.
Odpowiadała w miarę zdawkowo, chociaż i tak miała wrażenie, że mówiła za dużo. Wstydziła się powiedzieć cokolwiek więcej, a jednak cały czas siedziała z dziewczyną przy stoliku, bo jakaś część jej dziwacznej osoby chciała tu być.
- Nie wiem, czy chcę to odkryć. – Niepewnie zerknęła na Vanesse i od razu pokiwała głową na znak, żeby zignorowano te słowa. To była jej własna sprawa; zagubienie w świecie, które na swój sposób jej się podobało. Niektórzy się tego bali a ona czerpała dziwną satysfakcję z tej dozy niepewności co do swej przyszłości.
- Po pracy podeślę ci zdjęcie. Jak się spodoba, to ci go podrzucę. – Uznała, że Vanessa zrobi z oryginału większy pożytek. Zdjęcie może nie być tak dobrej jakości a dziewczyna na pewno posiadała odpowiedni sprzęt, który uchwyci to co trzeba i niczego nie spikselozuje.
- Shiva! – Głos kolegi przebił się przez nią jak wredna mucha latająca wokół głowy. Skrzywiła się z niesmakiem i niechętnie wstała z miejsca. Pomimo, że ciągle nie patrzyła bezpośrednio na towarzyszkę, to nie chciała tak szybko stąd iść.
- Później do ciebie napisze. – Tylko tyle miała do powiedzenia. Zrobiła krok w stronę lady, ale szybko się zreflektowała i przez chwilę prowadziła wewnętrzną walkę sama ze sobą. W parę sekund podjęła wiele decyzji szarpiąc ciałem to w jedną to w drugą stronę, aż wreszcie sięgnęła w stronę stolika. – Zabiorę je. – Zabrała swoje prace uznając, że woli aby nikt inni ich nie zobaczył i szybko pognała za ladę. Jak zwykle nie przejęła się karcącym spojrzeniem kolegi i jeszcze mniej pod koniec dnia krzykami szefa, który był zniesmaczony jej zachowaniem.
Nie pierwszy i nie ostatni raz. Czemu jeszcze nie przywykł?

z/tx2 Vanessa Corrente
ODPOWIEDZ