Neurochirurg — Cairns Hospital
34 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Evander mógł uchodzić za kobieciarza w szpitalu, aczkolwiek był to tak naprawdę pierwszy raz, kiedy zaprosił jakąś kobietę do swojego domu, a ta w dodatku się zgodziła. Po drodze dość często spoglądał w lusterka upewniając się, że nauczycielka nadal za nim jedzie, a to wszystko nie jest tylko jakimś wymysłem jego zmęczonego mózgu. Przynajmniej stan psychiczny nie wpływał zbytnio na jego umiejętności za kierownicą, ponieważ te były skutecznie wspomagane przez wszystkie elektroniczne systemy na pokładzie. Co pozwalało mu zacząć już planować ten poranek. Normalnie pewnie tylko by się wykąpał, zjadł coś i poszedł trochę odespać, jednak mając gościa to nie miało prawa się udać. Był całkiem pewny, że ma wszystko do kilku drinków w domu, ale czy miał cokolwiek w ramach przekąsek? Chyba był ostatnio na zakupach, coś powinno się znaleźć. Orzeszki na pewno, ale nie przychodził do niego byle jaki znajomy, to poniekąd była randka, więc powinien się postarać.
Wjeżdżając na podjazd nadal nie wiedział, co właściwie ma do zaproponowania. W końcu powiedział sobie, że jedyne, co może zrobić to pójść na żywioł. Może zrozumie, że ze swoimi godzinami pracy nie zawsze wychodzi ze szpitala o porze, która sprzyja robieniu zakupów. Zaczekał aż sama zaparkuje za jego samochodem i zaprosił ją do środka.
Przy wejściu zrzucił z siebie marynarkę, bo tak, miała dzisiaj to szczęście, że do pracy wyskoczył w letnim garniturze, co prawda bez krawata, ponieważ to byłoby już zbyt eleganckie. Zaprowadził ją do kuchni, gdzie mogła sobie znaleźć miejsce na barowym stołku przy wyspie. On tymczasem oparł się po drugiej stronie na obu dłoniach przyglądając jej się uważnie.
- To na co masz dzisiaj ochotę? Może być nazwa drinka, a może być też po prostu to, co chcesz poczuć. Jestem całkiem dobrym barmanem. - uśmiechnął się puszczając jej oczko.
Emanowała z niego ta sama pewność siebie, co w szpitalu, chociaż tej sztuce nie poświęcił większości swojego życia, a zaledwie kilka dni na szybki kurs barmański. Całą resztę swojego doświadczenia zdobył po prostu w domu racząc się swoimi wynalazkami na co dzień. Według niego wybór drinka potrafił powiedzieć całkiem sporo o osobie, dlatego był bardzo ciekaw co wybierze Violet. Coś słodkiego, cierpkiego, orzeźwiającego? Możliwości było tak wiele...

Violet Swan
ambitny krab
Kłapouchy
nauczycielka angielskiego — Lorne Bay State School
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwiodła się, straciła dziecko i zgrywa świetną nauczycielkę angielskiego. Po ucieczce do Sydney wraca z podkulonym ogonem pogrzebać byłego męża i chciałaby kogoś pokochać.
Nie domyślała się nawet, że jest aż tak wyjątkowa. Sądziła, że takie zaproszenia to raczej codzienność doktora Graya, który po kilku drinkach wykręci jej się byle pretekstem – telefonem, sennością, wizytą w urzędzie. Nie płakałaby, choć czuła, że zostawiłby po sobie pewien niedosyt. A nie miała wielkich oczekiwań. Chciała, żeby trochę zakręciło jej się w głowie, i żeby faktycznie jej samochód postał pod jego domem chwilę dłużej. Nie chciała wracać do nieco dusznego pensjonatu, przeglądać ofert wynajmu i dławić się własnym smutkiem. Chciała, żeby ten jeden dzień był inny. Zaczął się dziś dość nietypowo, by zapisać się na zawsze na kartach historii.
Zwykle za kierownicą przeżywała ciężkie chwile – w końcu wróciła do jazdy samochodem niespełna rok temu, i do dziś każdorazowo przeżywała to zbyt mocno, ale teraz myślała tylko o Evandrze. O pocałunku w dłoń i o tym nieznośnym akcencie, który na samo wspomnienie przywołał na jej usta uśmiech. Była w stanie wybaczyć mu wszystkie niedociągnięcia. A gdyby było ich zbyt dużo – wymyśli sobie zadośćuczynienie. Na przykład zaprosi go do szkoły, żeby podrażnił tym akcentem dzieci. Gorzej, że sama mogłaby nie przetrwać jego obecności w sali lekcyjnej – bo zdecydowanie wolałaby pić z nim kolejnego drinka, ale coś za coś. Taki żywy eksponat dość rzadkiego w Lorne Bay gatunku nie mógł chodzić tanio.
Gdy wysiadła z samochodu, jej uśmiech sugerował, że nie zamierza być surowa. Torebkę zostawiła w przedpokoju, najwyraźniej uznając, że nie będzie potrzebowała alarmowego dzwonienia po pomoc. Została ufna i w zasadzie gotowa na wszystko. Usiadła na stołku i oparła łokcie na blacie wyspy, a podbródek na luźno splecionych dłoniach. Spojrzała mu w oczy spod lekko zmrużonych powiek, wcześniej nieco wbrew własnej woli taksując go wzrokiem. Bez marynarki też było mu do twarzy, choć tacy ludzie chyba zawsze wyglądali dobrze.
Coś bardziej orzeźwiającego. Raczej w stylu berenice lub tequila sunrise, niż pinacolady. Nie wiem, na ile jesteś przygotowany na wizyty wybrednych kobiet – roześmiała się cicho, nie zamierzając zdradzić się z podejrzeniem, że wabił tu kobiety na drinka przynajmniej co drugi dzień. Był w końcu, podobno, lekarzem, więc raczej niekoniecznie miał czas na bezustanne randki – a nawet na zrobienie sobie zakupów czy wypad za miasto dla zdrowej głowy. Domyślała się też, że w tym momencie jego organizm bardziej potrzebował snu, niż jej towarzystwa – ale może na drzemkę też znajdą czas. – Miałam chyba zainteresować cię historiami? Co rozerwie cię dostatecznie, żebyś nie zasnął? Komedia, tragedia, erotyk? – spytała niewinnie, w podziękowaniu za drinka gotowa zaoferować koktajl swoich przeżyć. Musiała uważać, by nie odsłonić się przed nim zanadto, ale ona również zamierzała wykazać się dozą kreatywności. Nie wszystko zresztą musiało być najprawdziwszą prawdą – zwłaszcza jeśli faktycznie zamierzała utrzymać jego uwagę, nie płacząc mu w rękaw.

Evander Gray
przyjazna koala
viol#9498
Neurochirurg — Cairns Hospital
34 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Szkot na pewno robił wrażenie takiego, który byłby w stanie zabrać kobietę na pierwszą randkę do siebie. Taki miał po prostu styl bycia, nawiązywania znajomości. W ten sposób nikt nie zadawał pewnych niezręcznych pytań o jego przeszłość, na które niekoniecznie chciał odpowiadać. Tak każdy miał go po prostu za nieszkodliwego flirciarza i nie dopatrywał się jakiejś drugiej głębokości jego charakteru i to mu pasowało. Wolał pozostać po prostu wesołą duszą towarzystwa zabawiając wszystkich dookoła. Do tej pory, jednak, jego tandetne teksty nie miały większego powodzenia, a na pewno nie takiego by piękna kobieta rzeczywiście pojechała z nim do domu. Choć niekoniecznie muszą to nazywać randką, bo to tylko zaproszenie na drinka, tak nadal był to dość duży sukces, który będzie trzeba gdzieś zapisać. On naprawdę nie wykorzystywał kobiet tak bardzo jak mogłoby się wydawać.
Gdy weszli już do domu zauważył, że zostawiła swoją torebkę przy drzwiach. To bardzo... Ufne z jej strony. Lekarzom należy ufać, lecz nie przesadnie. Nadal mógł być jakimś psychopatą albo przynajmniej zboczeńcem. W końcu Violet była piękną kobietą i skłamałby mówiąc, że nie przeszło mu przez myśl jak mogą smakować jej usta oraz kilka innych części ciała. Był tylko facetem. Facetem, który już dość dawno nie był z kobietą skupiając się na swoich szpitalnych obowiązkach. Więc może próbuje zbyt dużo wyczytać między wierszami? Może to rzeczywiście tylko szybki drink i się pożegnają? W końcu nie bez powodu wzięła swój samochód.
- Znasz się na drinkach... - uniósł brew ze zdziwieniem, jednak szybko zamieniło się to w uśmiech aprobaty - Jeśli chodzi o drinki to jestem całkiem przygotowany, lubię eksperymentować. Gorzej jest z jakimiś przekąskami, ale pewnie coś się znajdzie. - puścił jej oczko wyciągając już shaker i wszystkie inne rzeczy, których będzie potrzebował - W takim razie może Pineapple Mohito Sangria? Próbowałaś kiedyś? - poruszył wymownie brwiami ponieważ było to coś, co dopiero niedawno sam opracował, tylko musiał jeszcze znaleźć odpowiednie proporcje dla ideału.
Może właśnie dzisiaj będzie ten dzień, kiedy wszystko mu wyjdzie? Miał już trochę wprawy, jednak mając taką widownie na pewno podwójnie się postara o kobiecą aprobatę. Chyba każdy lubił się czasami trochę popisać. On potrafił być dość arogancki w swojej karierze. Drinki również były czymś, w czym czuł się całkiem pewnie. Może nie wyglądał tak świetnie jak hollywódzkie gwiazdy, ale kilka takich wyrobów może wyrównać jego szanse.
- Myślę, że tragedie to niekoniecznie coś, czym powinniśmy się dzielić na pierwszej randce. - zaśmiał się cicho krusząc lód - Na erotyk chyba wolę poczekać jak te drinki trochę cię rozluźnią. Może będą jakieś inscenizacje. - uśmiechnął się do niej filuternie - Więc może komedia? Jak będzie dobra może opowiem ci jakąś swoją. - poruszył wymownie brwiami wywijając już teraz butelkami.

Violet Swan
ambitny krab
Kłapouchy
nauczycielka angielskiego — Lorne Bay State School
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwiodła się, straciła dziecko i zgrywa świetną nauczycielkę angielskiego. Po ucieczce do Sydney wraca z podkulonym ogonem pogrzebać byłego męża i chciałaby kogoś pokochać.
Violet sprawiała wrażenie kobiety, która często chodzi na randki. A przynajmniej często jest na nie zapraszana, bo w końcu pozornie niczego jej nie brakowało. W praktyce jednak jej życie romantyczne już dawno zostało uschłym kwiatkiem, i to niezbyt pokaźnych rozmiarów. Smutni ludzie, o ile nie są wielkimi artystami, nie cieszą się szczególnym powodzeniem. I przywykła do tego. Od czasu do czasu zazdrościła trzymającym się za rękę parom, albo tym rzucającym sobie rozgorączkowane spojrzenia, sugerujące, że są już w drodze do domu, prosto do sypialni. Potem wszystko w niej stygło. W swoich czterech ścianach, stojąc pod prysznicem i zmywając kurz wszystkich myśli, nie tęskniła za randkami. Za mężczyznami, którym zwykle chodziło o jedno, niezależnie od tego, jak dużo starała się z siebie dać. Być może kluczem do tego, że dziś w ogóle dała się zaprosić na drinka, był fakt, że już nie wiązała żadnych nadziei – z nikim i z niczym. Nie miała nic do stracenia i w zasadzie nic do zyskania. Wystarczyło się poddać.
Nie bała się już nawet regularnie powtarzających się w mediach historyjek o psychopatach, którzy brutalnie mordowali swoje ofiary albo latami przetrzymywali je w piwnicach. Violet Swan o wiele bardziej bała się życia, niż śmierci w jakiejkolwiek jej formie. Choćby jego kuchnia okazała się pełna słoi z ludzkimi mózgami w formalinie – chyba nawet nie zadrżałaby z obrzydzenia. Ani nie byłaby zdziwiona, bo w końcu ostatnio regularnie pakowała się w kłopoty.
Nie, po prostu jestem świadomym konsumentem – uśmiechnęła się zdawkowo. Przy jej mężu zresztą nie dało się inaczej. Przypadkowe machanie palcem po karcie w lokalu nie wchodziło w grę. – Jestem niejadkiem, chyba po mnie widać, doktorze? – uniosła brew, a równocześnie dłoń, i poruszyła nadgarstkiem tak, by zaprezentować odpowiednio jego kruchość. Krągłości miała tylko tam, gdzie wypadało. Może i miała siedzącą pracę, ale dzięki temu nie miała też czasu wstać na lunch. – Nie. Ale brzmi nieźle – zgodziła się. Nie miała szczególnych oczekiwań, bo w końcu poznali się przed chwilą. Jakiś czas mieszkała też z barmanem, który nigdy nie zrobił dla niej drinka, więc jak mogła nie docenić faktu, że doktor Gray choć spróbował?
Obserwowała go, ale nie w dość nachalny sposób, by powodować tremę i drżenie rąk. Jakby faktycznie miała w sobie niezwykły dar niewidzialności, pozwalający jej być w tym momencie półprzezroczystą i nie przeszkadzać. Choć chętnie rozproszyłaby go inaczej, dotykając dłoni albo karku.
Inscenizacje? Pewnie jeszcze chciałbyś takie z zaangażowaniem widowni, co? – roześmiała się cicho, kręcąc głową. Był trochę niepoprawny – a jej to schlebiało. – Nie znam się na komediach, więc to kiepski strzał, ale skoro jesteśmy przy alkoholach… Kiedyś mieszkałam z dwoma facetami. Żadne dzieciaki, po trzydziestce. W domu nie brakowało alkoholu, ale środków czystości tak. Płynu do mycia naczyń, na przykład. No i znalazłam w końcu jeden, pod zlewem, w kuchni. Dziwnie pachniał, gdy tylko go otworzyłam, w ogóle się nie pienił i w niczym nie przypominał płynu do naczyń. Okazało się, że jeden z nich chował tak przed drugim whisky. Nie chciał, żeby mu wypił – pokręciła głową, nieco rozbawiona, ale chyba bardziej poruszona jakimś… sentymentem? – Nie robisz tak, nie? Jesteś w miarę poważny? – upewniła się, lustrując go od stóp do głów. Jeśli miało tu dziś dojść do czegokolwiek więcej, musiał być.

Evander Gray
przyjazna koala
viol#9498
Neurochirurg — Cairns Hospital
34 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Teraz, kiedy już przyszło co do czego i rzeczywiście byli w jego kuchni, a on miał przygotowywać drinki... Nadal nie był do końca pewien jak do tego wszystkiego doszło. W pracy był bardzo pewny siebie, niektórzy nazwaliby go aroganckim i pewnie tak robią za jego plecami, aczkolwiek jeśli chodzi o romanse to tak naprawdę nie ma w tej kwestii zbyt wiele szczęścia. Tak, jego podrywy były zazwyczaj tandetne i na przebicie pierwszych lodów. Pewnie też przez to kobiety nie brały go do końca na poważnie. W tym momencie jednak bardzo piękna kobieta siedziała przy jego wyspie czekając na swojego drinka. To było na tyle abstrakcyjne, że miał ochotę się uszczypnąć. Nie tylko była dość wczesna pora, w końcu dopiero skończył dyżur, ale jak to się stało, że zamiast wyjść z nim na kawę postanowiła pojechać za nim do domu na drinka? Takie rzeczy to może na drugiej, trzeciej randce, a nie chwilę po poznaniu. Pewnie gdyby był rozważniejszy i mnie zapatrzony w siebie zacząłby chociaż myśleć o tym, że to wszystko może być jakąś podpuchą. Może tak naprawdę to on był w niebezpieczeństwie, a nie ona? Nawet tak drobna kobieta z pomocą jakiegoś specyfiku byłaby w stanie go obezwładnić, a było tutaj co kraść. Jednak to tylko gdyby był rozważniejszy, a nie był. Mógł tylko się cieszyć, że w końcu mu się poszczęściło.
- Niestety dietetyka to nie coś, co brałem na poważnie na studiach. - wzruszył ramionami z lekkim uśmiechem - Jak dla mnie wyglądasz całkiem w porządku. - puścił jej oczko i zanim zdążyła złapać go za słówka sprostował - Jesteś piękną kobietą Violet. - uśmiechnął się zadowolony z siebie z delikatną nutką flirtu.
Nie przeszedł tego kursu tylko po to żeby nauczyć się jak odpowiednio miksować alkohole. Tego nauczył się już dawno na studiach, a nawet w szkole średniej. Sztuka barmańska miała w sobie trochę showmaństwa, za którym przepadał. Dlatego wzrok, który na sobie czuł wcale go nie peszył. Wręcz przeciwnie. Dodawał mu pewności siebie dając jego ruchom tego polotu, sceniczności, którego potrzebowały. Wyglądał przy tym wszystkim całkiem zacnie, jakby naprawdę znał się na rzeczy. Po zaledwie kilku minutach tych pokazów przesunął po blacie wysoką szklankę z drinkiem w jej stronę, pozostawszy ze swoją. Zanim spróbował swojego już zaczął sprzątać, jednak uważnie obserwował moment, w którym ona próbowała swojego.
- Oczywiście, że tak. Takie są najlepsze. - wyszczerzył się do niej bez cienia wstydu - A ja mam to szczęście, że kiedy już poprosisz widownię, to moja ręka będzie jedyną w górze. - poruszył wymownie brwiami za chwilę cicho się śmiejąc.
Wysłuchał jej krótkiej opowieści upijając kilka łyków drinka i musiał stwierdzić, że wyszedł mu nie najgorzej. Zdecydowanie lepiej niż ostatnio. Nie wiedział, czy to już ideał, ale przynajmniej nie będzie wstydu. Co do samej komedii była trochę abstrakcyjna. Nie spotkał jeszcze nikogo, kogo alkoholizm przeżarłby tak by chował swoje zapasy w płynie do naczyń, ale mimo wszystko parsknął trochę przy tym fragmencie.
- Nie, nie robię. Nie muszę przed nikim chować swojego alkoholu. Mieszkam sam. - pokręcił głową z nadal rozbawionym uśmiechem - Chociaż z moich czasów studenckich mieliśmy podobne przygody. Kolega chował przed nami swoją trawkę. Wpadł na genialny pomysł by podmienić je z oregano. Powiedźmy tylko, że spaghetti bez oregano nie jest takie smaczne. - uśmiechnął się rozkładając ręce.

Violet Swan
ambitny krab
Kłapouchy
nauczycielka angielskiego — Lorne Bay State School
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwiodła się, straciła dziecko i zgrywa świetną nauczycielkę angielskiego. Po ucieczce do Sydney wraca z podkulonym ogonem pogrzebać byłego męża i chciałaby kogoś pokochać.
Czasem robimy rzeczy zupełnie do nas niepodobne, zupełnie bez powodu. Violet nie rozumiała, czemu tak jest, i czemu nagle ze wszystkich dni rozpaczy wyłonił się jeden dzień aż zbyt ostrego słońca, ale to było miłe zaskoczenie. Chciałaby, żeby takie zdarzały się częściej. Żeby od czasu do czasu jakiś przystojny lekarz stanął na jej drodze i nawet niekoniecznie proponował kawę albo drinka, ale poflirtował z nią, pokazując, że ktoś jeszcze widzi w niej kobietę, że jeszcze może się podobać, a szara cera to wina światła, a nie niepodważalny fakt. Podjęłaby każde ryzyko, byle tylko rozkoszować się jakąkolwiek formą uwagi, choć przez chwilę – i wycieczka do domu obcego mężczyzny miała chyba najniższy poziom zagrożenia. Ostatnio z jednym wsiadła już do samochodu, a potem ta historia nabrała jeszcze silniejszych rumieńców. Swan czuła, że przeżywa jakąś wewnętrzną przemianę – i że raczej nie jest to glow up. Nikt jednak nie musiał o tym wiedzieć. Sama wolała to wyprzeć.
A nie wyglądasz – odparła z lekkim uśmiechem, taksując jego ciało wzrokiem tak, że musiał się jej podobać. Zresztą – nie sądziła, że jakiejkolwiek gustującej w mężczyznach kobiecie mógłby się nie spodobać. Rozchyliła usta, gotowa gładko zgasić go za ten pół-komplement, ale zaraz zarumieniła się subtelnie i aż dziewczęcym, trochę zawstydzonym gestem założyła za ucho kosmyk złotych włosów. – Skoro tak twierdzisz… – spuściła na moment wzrok, najwyraźniej nieprzyzwyczajona do takich słów, choć sprawiły jej przyjemność. I trochę podbudowały kruche ego.
Podobał jej się. Z całą tą dawką teatralności, szkockim akcentem i pewnością siebie, z której, przynajmniej tak jej się wydawało – mogłaby go dość łatwo odrzeć, a wcale nie chciała. Może właśnie kogoś takiego dziś potrzebowała – otwartego, zaczynającego od tandetnego podrywu. Kogoś, kto i ją zdołałby otworzyć. Sięgnęła po drinka nieco podejrzliwie, ale już przy pierwszym łyku uniosła lekko brew i tuż za nim pojawił się drugi. Zerknęła na Evandra i skinęła głową zadowoleniem, co chyba stanowiło komplement dla smaku.
O ile poproszę widownię – przypomniała mu z rozbawieniem, ale czuła, że gdzieś przy dnie szklanki będzie już gotowa sprawić mu tę przyjemność. O ile wcześniej nie zatopi się zbyt głęboko we wspomnieniach z Milesem i Deanem w roli głównej – to mogłoby ją skutecznie ściągnąć na ziemię. A nawet trochę pod nią, dlatego ucieszyła się, gdy nie pozostawił niezręcznej ciszy, która pozwoliłaby jej pamięci wydobyć zbyt wiele
Więc bez żony – uśmiechnęła się, nie kryjąc zadowolenia. Nie zostawił więc obrączki w czyjejś czaszce, a ona nie musiała czuć się winna. Roześmiała się cicho i upiła jeszcze łyk drinka. – Doskonała kryjówka, pod warunkiem, że nikt w domu nie gotuje – stwierdziła, bawiąc się słomką. – A ty nie korzystasz z żadnych kryjówek? Żadnych kajdanek w szufladzie? Sterylna sypialnia? – zagadnęła, wstając, żeby ze szklanką w dłoni przejść się na jego stronę wyspy, rozglądając się niewinnie, raczej dla odrobiny gry, niż faktycznego prześwietlenia domu. Cel był jeden – znaleźć się bliżej doktora Graya.

Evander Gray
przyjazna koala
viol#9498
Neurochirurg — Cairns Hospital
34 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zdążył już wystarczająco długo roztrząsać to dlaczego wybrała akurat ten dzień żeby dać zaprosić się nieznajomemu facetowi na drinka do siebie, a nie do baru. Chociaż logika była tutaj po jego stronie i faktycznie o tej godzinie żadne bary otwarte nie były, tak nie miało to kompletnie żadnego znaczenia. Zamiast zaprzątać sobie tym głowę postanowił całą swoją uwagę poświęcić swojemu gościowi, a było czemu się poświęcać. Można powiedzieć, że Evander uganiał się trochę za kobietami. Lubił ich towarzystwo, lubił flirt. Nie chodziło tylko o spędzenie z kimś nocy, a cały ten proces. Po prostu lubił randkować, lubił się spotykać. Jednak po tym wszystkim, co przeżył w swoich rodzinnych stronach ten płomień nieco z nim przygasł. Nadal stosował te oklepane teksty żeby poprawić komuś humor bądź przełamać pierwsze lody, jednakże na tym zazwyczaj się kończyło. Nie miał wielkiej ochoty przeć z tym naprzód, choć były pewne wyjątki. Takie właśnie jak Violet siedząca po drugiej stronie kuchennej wyspy.
- Myślisz, że Ci, co nie biorą tego na poważnie przybierają na wadze? - zaśmiał się cicho - To nie to. Kilogramy przychodzą z wiekiem oraz tak... Złą dietą, która częściej spowodowana jest godzinami pracy, jakie wyrabiają lekarze, niż faktyczną niewiedzą. - rozłożył bezradnie ręce ponieważ z niektórymi rzeczami po prostu nie dało się wygrać.
On miał szczęście być jeszcze na tyle młodym, że okazjonalny batonik, czy chińszczyzna ani go nie zabiją, ani nie zadomowią się w jego boczkach. Do tego chciało mu się jeszcze przynajmniej kilka razy w tygodniu całkiem aktywnie spędzić resztę dnia niż zastygnąć na kanapie przed jakimś serialem. Chociaż są niektórzy, którym taki wybór został odebrany. Czasami po pracy po prostu trzeba przysiąść do jakiegoś tygodnika medycznego, nowych badań, publikacji. Medycyna zmienia się każdego dnia, a dobry lekarz musi nadążać za wszystkim co dzieje się nie tylko w jego szpitalu, ale i na świecie. W końcu jeden przypadek w Indiach nie wyklucza drugiego w Australii.
- Z pełnym przekonaniem. - uśmiechnął się do niej szarmancko i tak, prawdomównie po wypowiedzianym przez siebie komplemencie.
- Najlepsze historie aż proszą się o udział widowni. Wtedy nabierają więcej realizmu. - uśmiechnął się nieco zadziornie znad szklanki ze swoim drinkiem - Gdybym miał żonę nie zapraszałbym kobiet do swojego domu Violet. Nie jestem tego typu facetem. - pokręcił głową z pewnym niesmakiem.
- Kryjówek na zioło bądź alkohol? Nie. - uśmiechnął się rozbawiony opierając się tyłkiem o blat i obserwując jej poczynania - Jeśli chodzi o kajdanki to myślę, że jedne mogłyby się gdzieś w tym domu znaleźć, a sypialnia choć nie jest sterylna, to całkiem czysta. Chcesz sprawdzić? - spojrzał na nią dość wymownie z uniesioną brwią będąc ciekaw, czy podejmie to wyzwanie.

Violet Swan
ambitny krab
Kłapouchy
nauczycielka angielskiego — Lorne Bay State School
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwiodła się, straciła dziecko i zgrywa świetną nauczycielkę angielskiego. Po ucieczce do Sydney wraca z podkulonym ogonem pogrzebać byłego męża i chciałaby kogoś pokochać.
Gdyby mogła jeszcze raz napisać scenariusz swojego życia romantycznego, usunęłaby z niego znaczną część przypadkowości. Przede wszystkim – przypadkowe wsiadanie do samochodów i przypadkowe wybieranie pokoi do wynajęcia. Ten prosty zabieg zapobiegłby dziewięćdziesięciu procentom problemów, które sama wygenerowała własną pojawiającą się znikąd śmiałością. Dziś być może nie wsiadła z nieznajomym do samochodu, a jechała za nim, ale to już mogło zwiastować kłopoty – choć Violet miała nadzieję, że może jednak będzie przełamaniem złej passy. Gdyby już tą drobną ingerencją usunęła ze swojego życia Jaydena, Milesa i Deana, i nieznajomego sprzed kilku dni, może miałaby szansę zbudować coś porządnego. Na solidnym fundamencie. Bez bezsensownych uników i kłótni, które nie prowadziły do żadnych wniosków. Bez ciągłych łez i tęsknot.
W obecnym stanie rzeczy pozostała jej jednak ta randka, rzucająca i tak blask nadziei na całe jej życie osobiste. Może miała jeszcze na coś szansę. Choćby na garść spotkań bez zobowiązań, które dałyby jej poczucie, że mimo rozwodu i trzydziestki na karku jest jeszcze coś warta, a ciężaru jej doświadczeń nie widać na pierwszy rzut oka, a przynajmniej nie jest on do reszty odpychający.
Biorąc pod uwagę twoje godziny pracy, jesteś w grupie ryzyka – odparła z rozbawieniem, wspominając jego godzinowe podsumowanie dyżurów. Sama nie miała tendencji ani do rzucania się na śmieciowe jedzenie, ani do porannych joggingów – najwyraźniej niezłe geny w połączeniu z epizodami wymiotów, chodzeniem wszędzie na piechotę i zapominaniem o jedzeniu były wystarczające, by nie musieli dziś zaciągać zaciemniających zasłon. O poranku zgaszenie światła niewiele by pomogło, a do wieczora chyba trudno by im było trzymać ręce przy sobie.
Skoro nie jesteś, to nie muszę wychodzić, trzaskając drzwiami – mrugnęła do niego. Niby wydawało się to oczywistością, a jednak w jej oczach dobrze o nim świadczyło. Co prawda gdy Jayden sprowadził do domu inną kobietę, nie byli już małżeństwem – ale to wtedy wystawił jej walizki na próg, uznając, że skończył się jej czas na oswojenie się z sytuacją. To wciąż bolało.
Mam zrobić test białej rękawiczki? Interesują mnie trochę inne… powierzchnie, niż zakurzone futryny – zaśmiała się, przystając o mniej, niż krok przed nim, i oparła delikatnie dłoń na jego piersi. Dawno nie była tak bezpośrednia. Dawno nie spojrzała mężczyźnie tak głęboko w oczy, z takim żarem, a równocześnie uśmiechem tak niewinnym, że trudno było posądzać ją o nieczyste intencje. I choć drinka w kieliszku było jeszcze dość sporo, ona chętnie dokończyłaby go już w innej… przestrzeni.

Evander Gray
przyjazna koala
viol#9498
Neurochirurg — Cairns Hospital
34 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Skrzętnie skrywana przez nią śmiałość działała na niego bardzo pociągająco. Z początku wziął ją po prostu za jedną z pacjentek. Nie zamierzał nawet specjalnie z nią flirtować, a te oklepane teksty były tylko jego sposobem na przełamanie pierwszych lodów, jednak coś między nimi zaskoczyło. Na tyle by wylądowali tego poranka u niego w domu. Może to wszystko było z jej strony tylko grą? Może to on powinien być bardziej uważny ponieważ wpadł właśnie w sidła jakiejś czarnej wdowy? Nawet kiedy podawała mu dane do zwolnienia nie sprawdzał czy są prawdziwe. Powinien być bardziej rozważny, jednak po tym wszystkim, co mu się przydarzyło oraz tym, że nie miał kobiety od dłuższego czasu można mu się dziwić? Brakowało mu tego flirtu, tej gry pozorów, w którą oboje mniej lub bardziej świadomie grali. Pewnie dał się temu trochę ponieść, ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, prawda? Nie interesowało go już kto uwodzi kogo, miał po prostu ochotę wykorzystać to, co mu się przydarzyło.
- Oh... W grupie ryzyka, hmm? - zaśmiał się cicho sprzątając bardzo sprawnie z blatu.
To pewien lekarski nawyk. Wszystko musiało być wręcz sterylnie czyste. Randkom również to sprzyja. Co gdyby w momencie słabości po prostu się na siebie rzucili, a jedyną horyzontalną powierzchnią byłaby ta wyspa? Przynajmniej nie musieliby martwić się o higienę, a jak każdy wie, ta jest bardzo ważna. Teraz jednak była ona zdecydowanie na ostatnim miejscu. Ev po prostu przyglądał się kobiecie z zaciekawieniem całkowicie puszczając mimo uszu to, że prawie powiedziała, że ma nadwagę, a właściwie mógłby ją mieć. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, dlatego tak dużo czasu spędzał na ćwiczeniach fizycznych różnej maści. Musiał pozostawać sprawny, zwłaszcza w swoim zawodzie.
- Ja cię na pewno nie będę wyganiać. Chcesz zostać na obiad? - uśmiechnął się do niej filuternie znad rantu szklanki swojego drinka.
Nie miałby nic przeciwko żeby wyskoczyli jeszcze na jakiś lunch do którejś z restauracji. Nie miał jeszcze pojęcia do czego to wszystko prowadzi oraz co wydarzy się w następnych kilku godzinach, aczkolwiek raczej nie przewidywał żadnego scenariusza, w którym byłoby tak tragicznie żeby nie mogli razem gdzieś wyjść. W końcu nie była jego pacjentką, więc nie było w tym nic nawet etycznie zakazanego.
- Dla tych innych powierzchni chyba lepszy byłby... Test bez rękawiczki. - uśmiechnął się uwodzicielsko kładąc swoją dłoń na jej i powoli przesuwając ją po jej przedramieniu, ramieniu by w końcu skończyć na jej policzku delikatnie pocierając go kciukiem i nie uciekając od kontaktu wzrokowego.

Violet Swan
ambitny krab
Kłapouchy
nauczycielka angielskiego — Lorne Bay State School
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwiodła się, straciła dziecko i zgrywa świetną nauczycielkę angielskiego. Po ucieczce do Sydney wraca z podkulonym ogonem pogrzebać byłego męża i chciałaby kogoś pokochać.
Violet niewiele wiedziała o niezwykłych więziach międzyludzkich, idei bratnich dusz i jakimkolwiek nagłym poczuciu bliskości – może dlatego, że do tej pory bliski wydał jej się tylko jeden człowiek na świecie, który zresztą nie umiał znieść jej obecności. I z którym prędzej poszłaby na wojnę, niż do łóżka, bo przecież już nie raz był bliski zabicia jej za kilka jasnych kosmyków przyklejonych do odpływu umywalki. Tym bardziej nie rozumiała więc, co dziś zaszło między nimi, zwłaszcza że nie należała do tych spontanicznych i odważnych kobiet, które nie mają oporów przed zaciągnięciem przypadkowego faceta do łóżka. Może faktycznie na jakimś metafizycznym poziomie byli sobie pisani, by później móc ruszyć dalej – ale na razie dobrze jej było w tym czasie i miejscu. Z jej nowoodkrytą osobowością, gotową wykorzystać ten dzień najlepiej, jak się dało. Nawet gdyby jutro miała żałować, a już za tydzień tęsknić za przystojnym doktorem, który pewnie do tej pory znajdzie sobie lepszą partię – ale dlatego tym bardziej należało działać. Dziś. Teraz.
Wywróciła z rozbawieniem oczami, bo nawet jeśli był w grupie ryzyka, to na razie trzymał się doskonale. Aż zbyt doskonale, przynajmniej jak na jej dość… wyposzczone standardy. Była pewna, że doktor Gray w swojej uroczej próżności dba o to, by być atrakcyjny; nawet jeśli nie wiedziała, że za całą tą otoczką zrelaksowanego, flirtującego faceta chowa się złamane serce. Kto zresztą nie ma dziś złamanego serca? Może podchodząc do każdego z tym założeniem, ludzie odrobinę mniej krzywdziliby siebie nawzajem.
A dobrze gotujesz, czy będę musiała chodzić przy tobie w fartuszku? – uniosła brew, choć w zasadzie nie miałaby nic przeciwko takiemu akcentowi. Wbrew temu, co mogły sugerować te jej kruche nadgarstki, nieźle gotowała, a przecież mogli też coś zamówić – bo zanosiło się na to, że niekoniecznie będą mieli ochotę wychodzić z łóżka. Albo schodzić z wyspy kuchennej, w zależności od tego, gdzie poniosą ich wyobraźnia i ten nieznośny magnetyzm, który chyba musiał pojawić się między dwójką atrakcyjnych i cholernie samotnych ludzi.
Westchnęła cicho, mrużąc powieki, gdy odwzajemnił jej dotyk. Przechyliła delikatnie głowę, by otrzeć się aksamitnym policzkiem o jego palce. Ten leniwy początek odebrała jako znak, że jest w bardzo dobrych rękach. – Zgoda. Ale te przestrzenie wypadałoby chyba najpierw… odsłonić, prawda? – zaśmiała się, opuszkami wolnej dłoni muskając przelotnie jego pasek. Zaraz jednak lekko przywarła biodrami do jego bioder, a palce oparła na karku doktora Graya, czując, że mimo początkowej śmiałości już zaczyna się rumienić. – Całujesz obce kobiety, czy jesteś z tych, którzy trzymają to na specjalne okazje? – spytała szeptem, wspinając się lekko na palce. Jej samej wydawało się kiedyś, że to o wiele bardziej intymne, niż najgłębsze zbliżenie, a potem… popełniła dużo błędów. A on wydawał się naprawdę dobrze całować.

Evander Gray
przyjazna koala
viol#9498
Neurochirurg — Cairns Hospital
34 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ev był przede wszystkim neurochirurgiem, człowiekiem nauki. Choć częściowo był wychowywany w wierze katolickiej, nigdy tak naprawdę jej nie wyznawał. Dla niego liczą się przede wszystkim fakty. Udowodnione dane. W jego życiu nie było zbyt wiele miejsca na spekulacje, zwłaszcza na sali operacyjnej, gdzie na szali było ludzkie życie bądź ich zdolności motoryczne. Jednakże, kiedy przychodziło do spraw sercowych wierzył, że jest tam gdzieś coś takiego jak przeznaczenie. Niektórzy byli po prostu dla siebie stworzeni. Potrafili dogadać się niezależnie od okoliczności, potrafili sobie wybaczyć. Czy sam tego doświadczył? Ciężko powiedzieć, skoro kobieta, którą kochał odwróciła się od niego pomimo tego, że postawił na szali wszystko by uratować jej życie.
Zatem nadal czekał na tę kobietę, która będzie przy nim niezależnie od tego, co się wydarzy. Czy tą kobietą może być Violet? Okoliczności ich spotkania zdecydowanie sprzyjałyby takiej hipotezie, ale dla niego było za wcześnie by nawet o tym myśleć. Po długim dyżurze miał na razie ochotę po prostu dobrze bawić się w jej towarzystwie i nie doszukiwać się czegoś, czego może tam nie być. Po prostu tu i teraz, a co będzie w przyszłości to się okaże. W końcu ona trochę go już prześwietliła swoimi pytaniami, a on nadal nie wiedział, czy nie ma kogoś na poważnie, a on nie jest tylko przyjemną odskocznią. Nawet jeśli... To specjalnie mu to nie przeszkadzało. Nie szukał już uczucia na siłę. To kiedyś go znajdzie.
Oczywiście, że Szkot w swojej próżności dbał o siebie nie tylko z pogódek medycznych. Mogło się tak wydawać, aczkolwiek on naprawdę starał się by szpital nie zawładnął całkowicie jego życiem. Pozostawała mu ta arogancka cząstka siebie, która pozwalała jeszcze robić rzeczy dla samego siebie. Chciał się podobać i być atrakcyjnym, przecież nie było w tym nic złego.
- Gotuję całkiem w porządku, ale nie będę mieć nic przeciwko jeśli będziesz tutaj paradować w fartuszku. - uśmiechnął się do niej filuternie znad swojego drinka.
Nie precyzował tego, że myślał tylko o fartuszku. Ufał, że Violet szybko podłapie jego tok myślenia, a jeśli nie... Będzie to jego słodka tajemnica, którą nie musi się z nią dzielić. Gdzieś tam pozostawały w nim jeszcze resztki dżentelmena, więc mógł nadal udawać pruderyjnego, nawet jeśli oboje raczej wiedzieli, jak ten poranek może się dla nich skończyć. Drinki o tej godzinie chyba nigdy nie prowadziły do prostego uściśnięcia sobie dłoni na do widzenia w godzinach popołudniowych. Tym bardziej, że kobieta bardzo śmiało się do niego zbliżała.
- Myślę, że do tego testu byłoby to wskazane. - uśmiechnął się uwodzicielsko patrząc jej w oczy, kiedy niby przez przypadek zahaczyła o jego pasek.
Szybko odłożył swojego drinka gdy tylko Violet przywarła do niego swoim ciałem. Ich gierki najwyraźniej dobiegły już końca. Nie było żadnego powodu by kryć się ze swoimi intencjami.
- Obce? Nie... Dobrze, że nie jesteś mi obca. - uśmiechnął się jeszcze przelotnie zanim kładąc jej dłoń na karku oraz plecach przycisnął ją do siebie zamykając usta w całkiem śmiałym pocałunku.

Violet Swan
ambitny krab
Kłapouchy
nauczycielka angielskiego — Lorne Bay State School
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwiodła się, straciła dziecko i zgrywa świetną nauczycielkę angielskiego. Po ucieczce do Sydney wraca z podkulonym ogonem pogrzebać byłego męża i chciałaby kogoś pokochać.
Pamiętała, jak łatwo zachłysnęła się Jayem. Podarte pończochy, strugi deszczu, stopy obolałe od obcasów, mdłe światło latarni i on. Nie z jej świata. Czuła przecież, że to musi być przeznaczenie. Że tak filmowe sceny nie zdarzają się w życiu, nie w jej życiu. Pamiętała, jak ulotnie go wtedy pocałowała i jak mocno biło jej serce. Pamiętała, jak agresywnie on ją pocałował i jak bardzo było to inne od wszystkiego, co znała. Pamiętała, że powracał w jej myślach co chwilę aż do momentu, gdy zadzwonił, a ona poczuła dreszcze na sam dźwięk jego głosu. Była pewna, że są dla siebie stworzeni. Że nie mogli stanąć przed sobą przez przypadek. Potem obiecywała sobie, że już nigdy więcej nie uwierzy w przeznaczenie, że nigdy więcej nie da się złapać na przesadnie literacki romantyzm i nigdy nie uśmiechnie się do faceta po mniej, niż trzech zdaniach. Nic z tego nie wyszło. Miała wrażenie, że cały czas coś trzyma jej życie w garści i w strategicznych momentach decyduje o ciągu dalszym. Że znienacka łapie ją za serce i ściska tak, by straciła dla kogoś głowę.
Nauczyła się jednak nie połykać tego haczyka do końca. Mieć świadomość, że to wszystko może się skończyć rozczarowaniem, i że sama jest zbyt trudna, zbyt rozchwiana, by namieszać w czyimś życiu bardziej, niż to bezwzględnie konieczne. Nauczyła się odpychać myśli o tym, że może jeszcze być szczęśliwa i że gdzieś jest ktoś, kto jej to szczęście da. Próbowała w tym momencie być tu i teraz. Dobrze się bawić. Sycić się tym, że najwyraźniej się mu podoba i że może doktor Gray zostanie jej kolejną odskocznią. Wiedziała, że ostatnio nie jest sobą, a jej decyzje nie są szczególnie dojrzałe – ale co z tego? Czy nie zasłużyła na chwilę zapomnienia?
Cóż, jest dość ciepło, żeby pozwolić sobie na skąpe stroje – uniosła z rozbawieniem brew, jakby odczytała jego myśli. Nie udawała szczególnie pruderyjnej, choć bez wątpienia nie należała do najbardziej wyzywających i pewnych siebie kobiet na świecie. W spojrzeniu wciąż miała jakiś utrwalony już czasem smutek, a jej gesty miały w sobie zdumiewająco dużo dziewczęcości jak na trzydziestolatkę. Gdyby chciała, mogłaby udawać niemal zupełnie niewinną, a przynajmniej wzorową, grzeczną mężatkę. Jej nagła śmiałość była odświeżająca i może właśnie całe to połączenie czyniło Violet… pociągającą.
Zmrużyła powieki i pozwoliła mu na ten pocałunek. Uśmiechnęła się lekko, gdy odpowiedziała mu pieszczotą, nie tak śmiałą, ale słodką i zachęcającą. Wciąż nic o niej nie wiedział, ale czy to miało znaczenie? Przesunęła paznokciami po jego bokach, wbijając je w materiał koszuli. Wyrwał jej się cichy pomruk aprobaty, ale zaraz oderwała się od niego na kilka centymetrów. Tym razem jej uśmiech był bardziej rozbawiony.
Mam jeden warunek – wtrąciła niewinnie, sunąc palcami po krawędzi jego paska. Czuła, że zgodzi się dla niej na wiele. A ona zamierzała to wykorzystać.

Evander Gray
przyjazna koala
viol#9498
ODPOWIEDZ