neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
Obserwując mknące po ulicy pojazdy, na oszklonych dachach których odbijały się chmury i błękit nieba, nie podejrzewał nawet, że po głowie blondyna, z prędkością bliską widzianym za oknem samochodom, pędzić mogły tak znaczące deklaracje. Nie spodziewał się ich napływu ani teraz, ani w najbliższej przyszłości, mającej — w jego żelaznym mniemaniu — przepłynąć tak jak dzisiejszy poranek. Spokojnie, bezproblemowo, momentami zgryźliwie, a niekiedy jeszcze pod barwą śnieżnobiałych uśmiechów i czułych spojrzeń. Odpowiadał mu taki stan rzeczy — przyjmował go ze szczególnym upodobaniem, leżącym niedaleko wdzięczności. Kiedy więc padły nieproszone usprawiedliwienia dla kobiety, której nie darzył specjalną sympatią, nie zamierzał się sprzeczać ani nawet wyśmiać jej idiotycznego zdrobnienia imienia, którym posługiwał się blondyn. Sollie. Dlaczego kiedykolwiek przejął się osobą tak nieporadną, młodą i ujmującą swojej inteligencji tym infantylnym skrótem?
Początkowo nie zamierzał wtajemniczać Hargrove’a w swe misternie uplecione zamiary, mające przejrzeć całą obłudę sekretów Ariadny, ale uprzytomnił sobie w porę, że stopniowo obniżać miał tę swoją skrytość i niedostępność, wobec czego — mimo sporych rozmiarów wątpliwości — zdecydował się wprowadzić go w swój plan. Słysząc natomiast swe imię, służące za reakcję i wróżbę obiekcji mających wkrótce opuścić usta blondyna, wbił w niego swój wzrok i westchnął przeciągle, w myślach już szukając najlepszej linii obrony, co w związku z adwokatem okazywało się nową codziennością. Pragnął zaznaczyć, że doskonale wie, co robi. Wskazać, że go samego obowiązuje tajemnica lekarska i wobec tego wie lepiej, gdzie leży ta cienka granica, której blondyn radził mu nie przekraczać. Wyjawić, że z lekarzem Ariadne (leżącym swym powiązaniem z kobietą wciąż jedynie w domysłach) łączy go już niebłaha znajomość, którą można by nazwać nawet należną Walterowi przysługą. Ale nic z tego nie zrobił. Znów mając na uwadze dobro tejże specyficznej relacji, po prostu się zaśmiał. — W porządku — ustąpił, kręcąc lekko głową, jakby nie dowierzał swojej decyzji. Posłał mu następnie kolejny ze swych uśmiechów, wykonując kilka lekkich kroków w kierunku jego osoby. — Aczkolwiek wątpię, że będę w stanie się z nią porozumieć. Utraciłem tę umiejętność jakieś dwadzieścia lat temu — oznajmił dodatkowo, w tkliwy sposób rozbawiony tą nagłą niepewnością i podenerwowaniem blondyna. Gdy już dotarł do niego na odpowiednią odległość, tak nieznaczną, by swobodnie mógł pochwycić jego dłonie, przebarwił swój uśmiech w enigmatyczny wyraz i wyplątał mu z uścisku trzymaną szklankę. — Weź prysznic. Na przemian ciepły i zimny strumień wody, ten pierwszy dwukrotnie dłużej w stosunku do chłodnego — poradził, wykonując jeden potężny krok do tyłu, w dłoni dzierżąc odebrane wcześniej szkło, które po chwili usadowił na blacie, rozglądając się po kuchni w poszukiwaniu cytryny i czegokolwiek z zawartością fruktozy. — Jak długo planowałeś udawać, że nic ci nie dolega? — zapytał z nieskrywaną ciekawością, wzdychając z czymś na kształt rozczarowania. Uzmysłowił sobie dodatkowo, że jest to pierwsza chwila od niepamiętnego czasu, kiedy nie tylko postanowił dobrowolnie zaangażować się w stan zdrowotny bliskiej dla siebie osoby, ale też przyrządzić cokolwiek w kuchni, w której to szczerze nienawidził przebywać, nawet dla własnych korzyści.

benjamin hargrove
sad ghost club
skamieniały dinozaur
adwokat, właściciel kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
stupid, emotional, obsessive little me
Prędka lista rozpraszaczy: wiktuały, które powinien dzisiaj zakupić. Spotkania, które należało przenieść na przyszły tydzień. Telefony czekające na wykonanie (choć nawet nie wpadł na to, by przed opuszczeniem sypialni podłączyć urządzenie do ładowarki). Wszystko, byleby nie zlepek myśli, które w ogóle nie powinny go — nie w tej sytuacji — nawiedzić. Mógłby posądzić się o jakąś ckliwość, będącą, być może, kumulacją stresu i zmęczenia (brzmiało to dość wiarygodnie), ale czy po niemalże dwuletniej już znajomości nie było jasnym, że w uczucia żywione do Waltera pocznie wkradać się powaga? Mógłby (i chciałby) złożyć mu więc pewne deklaracje, nie oczekując jednak przy tym jakichkolwiek odpowiedzi. Czyż nie brzmiało to jak układ niezwykle sprawiedliwy? Swego rodzaju wątpliwości (jak choćby obawa, że nazbyt duża wylewność zniweczy to, co zaledwie wczoraj zostało naprawione) nakazywały mu jednak skupić się na sprawach bardziej ukierunkowanych na “tu i teraz”. — Wiele spraw zdążyło się od tamtej chwili zmienić, prawda? — pogodny uśmiech ponownie rozświetlił jego twarz, mimo że spojrzeniem swoim wciąż błąkał się po wnętrzu mieszkania. Bał się, że jeśli tylko utkwi wzrok na jego twarzy, jeśli tylko ośmieli odpowiedzieć na to jedno spojrzenie, w oczach jego zmaterializuje się cała prawda. A przecież nie chciał go wystraszyć tym, że tak nagle, dość niespodziewanie, rozbudziły się w nim te wszystkie zgubne emocje. — Ja… Wątpię co prawda, że Adria wyraziłaby na to zgodę, ale… No, wiesz, fundacja mojej matki współpracuje z kliniakami na całym świecie i gdyby zaszła taka potrzeba — wiem, że ty też masz te wszystkie znajomości, ale gdyby jednak… Chodzi mi o to, że moglibyśmy jej tutaj sprowadzić najlepszego lekarza, to wszystko — wyrzucił na wdechu, skupiając się na niebieskiej misce wypełnionej pomarańczami. Wiedział, że Ariadne będzie częścią jego świata już zawsze, że powracać będzie do niego w najmniej spodziewanych chwilach, że wraz z sobą przynosić będzie echo przeszłości naznaczonej czymś, do czego mimo wszystko Benjamin nigdy nie miał uzyskać dostępu. Wolał więc wykrzesać z siebie wystarczająco wiele, by móc nie tylko się na to wszystko godzić, ale i tolerować. Tym bardziej, że czasem czuł się tak, jakby do rozwodu tejże dwójki doszło z jego powodu, choć naturalnie było to irracjonalne. — Och, jasne. Ciepły i zimny, mhm — odparł ze zdumieniem, zaskoczony jego zachowaniem. I nie chodziło wyłącznie o to, że nie był przyzwyczajony do podobnej troski z jego strony, lecz o to, że Ben po prostu rzadko doświadczał podobnego zaangażowania ze strony innych. Pomijając Blake, naturalnie. — Cóż, liczyłem na to, że zdążysz stąd wyjść — odparł, przypatrując się mu uważnie. — Nie musisz tego wszystkiego robić — przecież i tak w całości już należał do niego. Nie chciał, by przez poczucie jakiegokolwiek obowiązku spóźnił się, przekładać musiał umówione spotkania, zmieniać musiał terminarz dokładnie zaplanowanego dnia. On by sobie jakoś poradził, no przecież, jak zwykle.

walter wainwright
neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
Choć po głowie krzątały się rozmaite myśli, zahaczające to o zbliżającą się operację, którą miał przeprowadzić, to o rozmowy, które dzisiejszego dnia należało odbyć, tak uwagę jego mimo wszystko pochłaniało osobliwe zachowanie Benjamina, za wszelką cenę unikającego jakby jego spojrzenia. Próbując przypisać tejże aberracji logiczne wyjaśnienie, jak choćby złe samopoczucie, które być może skrzętnie starał się ukryć, i tak nie potrafił ukryć swej konsternacji. — Tak, całe szczęście — zgodził się, przyprawiając swe potwierdzenie cynicznym komentarzem, wykrzywiającym kąciki ust w delikatnym rozbawieniu. Mimo napływu nowego tematu i oprawienia go odpowiednimi słowami, i tak skupiony był tylko na tych uciekających tęczówkach, kreślących po wnętrzu mieszkania przedziwne szlaki. — Cóż, na obecny moment faktycznie nie ma się co oszukiwać, że takową pomoc by przyjęła, ale dziękuję — odrzekł, nie będąc pewien, czy podziękowania były tu potrzebne — bo czy Hargrove na pewno złożył tę propozycję wyłącznie ze względu na niego? Cechowała go przecież tak wysoka chęć niesienia niepohamowanej pomocy, że zainteresowałby się losem niemalże każdego, prawda? Mimo wszystko i tak umysł Waltera objęło zaskoczenie, jako że nie spodziewał się usłyszeć podobnych ofert i troski o osobę, której losy wcale nie musiały go interesować. A sposób, w jaki ów zdania opuściły usta blondyna, także przyciągnął uwagę Wainwrighta. Nie rozumiał, skąd bierze się to podenerwowanie, ale wyjaśnienia i w tym przypadku przypisał minionej nocy i procentom zatruwającym organizm. — Zabrzmiało to prawie, jakbyś próbował mnie wyprosić — zauważył zaczepnie, nawiązując do odpowiedzi dotyczącej jego samopoczucia. Cóż, przynajmniej w końcu obdarzył go spojrzeniem. — To tylko woda z cytryną, nie przypisuj temu zbyt wiele — odrzekł przekornie, posyłając mu znad blatu szelmowski uśmiech. Nie miało mu to przecież zająć specjalnie dużo czasu — już zresztą przekroił cytrusa i odnalazł słoik syropu klonowego, spodziewając się opuścić mieszkanie blondyna za jakieś dwie, trzy minuty.

benjamin hargrove
sad ghost club
skamieniały dinozaur
adwokat, właściciel kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
stupid, emotional, obsessive little me
On także usiłował odnaleźć w tym wszystkim sens. Zaledwie przed kilkoma dniami tonął w oceanie niepewności i obaw, a teraz był gotów wygłaszać jakieś infantylne deklaracje, słowa przepełnione słońcem i ciepłym wiatrem, takie, które na zawsze już powracałyby w ich wspomnieniach jako rześkie dni pomarańczowej zimy. Póki co mógł zwalać to na stan euforii, wzmocniony wypitym alkoholem, ale co jeśli budząc się jutro i każdego kolejnego dnia (bądź poważny, Ben) czuć będzie dokładnie to samo, te wielkie i znaczące uczucia, które jasno mówiłby: nigdy już nikt inny, tylko ty? Nie wyobrażał sobie i tak tego, że mieliby się kiedykolwiek rozstać (ewentualnie znów pokłócić się i spędzić oddzielnie czternaście cichych i szarych dni), więc dlaczego nie miałby wyłożyć przed nim tych wszystkich swoich uczuć? Dlaczego coś uparcie powtarzało mu, że byłoby to niezwykle fatalnym posunięciem? Odkaszlnął i przesunął dłonią po karku, doskonale wiedząc, że Walter nigdy nie przeprawiałby się przez morze podobnych rozterek, ale to naprawdę było w porządku. Nie oczekiwał od niego równie tandetnych wyznań — chciał mieć tylko pewność, że zaakceptowałby to, co miałby mu do powiedzenia. Poza tym było okej, naprawdę, więc westchnąwszy w końcu ciężko stwierdził, że da sobie jeszcze kilka dni, może miesiąc i wtedy w końcu pozwoli na to, by odpowiednie słowa opuściły jego usta.
Nie chciałbym, żebyś z mojego powodu się spóźnił — odparł, choć zapewne było to zupełnie niepotrzebne; jasnym było przecież, że Benjamin wolałby żeby Walter nigdzie nie wychodził, ani teraz, ani kiedykolwiek. Wiedząc jednak doskonale, że Walter postrzega świat w nieco innych barwach, uczył się dawać mu odpowiednią ilość przestrzeni i swobody. Czasem tylko, dość niewinnie, wtrącając w to okruchy własnych potrzeb i przyzwyczajeń. Przemierzywszy więc dzielącą ich przestrzeń podparł się na palcach i naznaczył jego policzek przelotnym pocałunkiem, z wdzięcznością sięgając zaraz potem po przygotowany przez Waltera napój. Och, oczywiście, że zamierzał przypisywać temu zbyt wiele.

koniec
walter wainwright
ODPOWIEDZ