chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
To, że kobieta w tym wszystkim myśli też o mandacie czy podejrzeniach, które spadłyby na Aidena, gdyby w czasie ich rozmowy przejeżdżał radiowóz, bardzo dobrze świadczy o człowieczeństwie Saskii. Mając ten silnie rozwinięty instynkt przetrwania, bo przecież przez wiele lat mogła liczyć wyłącznie na siebie, dobro innych ludzi mogłoby jej w ogóle nie interesować. A może dlatego ściąga na sobie problemy? Może przyciąga ludzi, którzy chcą wykorzystać jej dobre serce? To w sumie całkiem możliwe, że ludzie z konkretnymi doświadczeniami, często trafiają na jakiś tam inny typ osobowości.
A Thompson zaparkował w ten sposób, a właściwie to jego manewru nie można było nazwać parkowaniem, bo nie sądził, że to zajmie tak długo. Może nie zachował się odpowiedzialnie, ale światła w samochodzie przez cały czas się paliły, więc nie było właściwie szans, że ktoś nie dostrzeże auta i spowoduje zderzenie. W każdym razie mężczyzna przez ostatni kwadrans, czy ile tam trwały ich negocjacje, w ogóle nie spojrzał na samochód, więc gdyby było tak, że Saskia robiła za przynętę w szajce złodziei pojazdów, to auta najpewniej dawno by już nie było. W takiej sytuacji Aiden pewnie zdążyłby pięć razy zabłądzić, nim trafiłby na komisariat, więc złodzieje byliby już dawno za miastem. Na szczęście dla niego, to nie była taka sytuacja. Bo na nieszczęście dla brunetki, to ona była tutaj ofiarą. A Thompson pełnił rolę jakiegoś dziwnego superbohatera, który pojawił się zbyt późno, ale i tak stara się jak może.
Nie martwił się, że kobieta ubrudzi mu samochód, choć przy najbardziej niekorzystnej dla niego wizji, to też mogłoby ściągnąć na niego kłopoty. Bo o tym sobie pomyślał, gdy nerwowo naciągała sukienkę, o tym, że ma na udach otwarte rany, których nie chce ujawnić. Z myślami, w co powinien zaopatrzyć kobietę w dyżurującej aptece, zamknął za nią drzwi samochodu, obszedł go i zajął miejsce za kierownicą.
W sumie to może być nieco mniej niekomfortowe dla kobiety, że rozmawiają na temat jej obrażeń i tego, w wyniku czego powstały, nie patrząc sobie w oczy. Nie dostrzegłaby w jego spojrzeniu oceniania, bardziej zawodowy profesjonalizm, który może być postrzegany, jako chłód. Zamiast tego, skinął głową i przez sekundę rzucił okiem na odbicie kobiety w lusterku. Przez moment jechali w ciszy, po chwili przerwał ją dźwięk otwierającej się skrytki w kokpicie. Szatyn wyjął z niej paczkę chusteczek higienicznych i drugą z nawilżanymi, po czym wyciągnął rękę w dwoma opakowaniami w kierunku tylnego siedzenia.
- Jesteś pewna, że nie chcesz tego zgłosić na policję? - zapytał ostrożnie, pamiętając, jak zareagowała, gdy pierwszy raz poruszył temat służb mundurowych. Dla niego taki krok był jasny jak słońce, ale słyszał naprawdę dużo powodów, dla których kobiety nie zgłaszają wykorzystania, więc uznał, że nie będzie na siłę zaciągał nikogo na komisariat. No, chyba że tym kimś było jego dziecko, wtedy zrobiłby wszystko, by zeznania trafiły do odpowiedniej osoby, a potem upewniłby się, że sprawca nie uniknie konsekwencji.
- Zostałaś przez niego pobita? - zadał kolejne pytanie. - Bo to była jedna osoba, tak? - dodał. Dopytywanie o więcej szczegółów, prawdopodobnie i tak nic mu nie da, więc to były chyba ostatnie pytania w tym temacie.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Saskia nie była wielką egoistką – ba, bardzo nie lubiła być dla innych ciężarem i z tego powodu starała się wszystko załatwiać sama, bo głupio było prosić kogoś o pomoc. Miała wrażenie, że to było pokazanie słabości… a ta może zostać wykorzystana w najgorszym momencie, o czym się przekonała na własnej skórze. Dick mocno dziewczynie pomagał – często nawet finansowo. Obiecywała sobie, że spłaci wszystko co do centa, zapisywała każdego dolara, który jej pożyczał… i jak się skończyło? Właśnie w najgorszy możliwy sposób. Dlatego zdecydowanie lepszym pomysłem było odrzucanie chęci pomocy, bo wtedy miało się pewność, że ktoś nie wykorzysta tego przeciwko niej w późniejszym czasie.
Mimo wszystko w przypadku Thompsona nie mogła powiedzieć „nie” – bo gdyby nie zgodziła się na jego ofertę pomocy, to zapewne zadzwoniłby na karetkę i to skończyłoby się znacznie gorzej, dlatego musiała się ugiąć. Był przypadkowym człowiekiem, którego zapewne już nigdy więcej w życiu nie spotka, więc zdecydowanie nie było się czym martwić, prawda? Nie znał jej imienia, nie zamierzała go podprowadzać pod sam swój dom. Nie ma szans, żeby w jakiś sposób to wykorzystał przeciwko niej?
Chciała w to wierzyć, aczkolwiek umysł mówił zupełnie coś innego.
Fakt, że nie patrzyli sobie w oczy zdecydowanie był dla niej bardziej komfortowy. Nie żeby jakoś bardzo poprawiało to stan psychiczny Saskii, bo ten był w rozsypce, jednakże… było łatwiej o tym mówić w ten sposób, aniżeli w twarz; Wzięła od niego te chusteczki i jedynie kiwnęła głową w ramach podziękowania. Otarła łzy, bo co innego mogłaby zrobić. Na pytanie Aidena zareagowała zaś paniką w oczach.
- Nie. Nie. Żadnej policji – powiedziała stanowczo za szybko. Zdecydowanie to brzmiało podejrzanie, Sas zdawała sobie z tego sprawę. – Chcę po prostu do domu – dodała zaraz potem. Nie chciała się zbytnio tłumaczyć, żeby przypadkiem jeszcze bardziej się nie wkopać. Na kolejne pytanie zareagowała przecząco. – Nie. – W sumie to nie kłamała. Po prostu Remingtonowi było bardzo daleko do bycia delikatnym.
Po drodze zajechali do apteki – Aiden kupił jej rzeczy, które uznał za stosowne i jednocześnie dał zalecenia w jaki sposób tego użyć. Sas słuchała, przytakując głową. Schowała wszystko do plecaka, by następnie poprowadzić Aidena w kierunku swojego domu – aczkolwiek kazała mu się zatrzymać trochę wcześniej pod pretekstem „że samochodem się tam nie wjedzie, ale to blisko i nie trzeba.” Jakimś cudem odwiodła Thompsona od odprowadzenia jej pod drzwi. Gdy wychodziła z samochodu dostała jednak od niego wizytówkę ze słowami, że jakby potrzebowała pomocy to ma się zgłosić.
Dziękuję – odparła, chowając kartonik do kieszonki plecaka. Nie zamierzała nigdy jej użyć, ale niemiło byłoby ją wyrzucić.
Po powrocie do domu po prostu otworzyła butelkę whisky i ją wypiła. Sama. Chciała zapomnieć.

KONIEC!

Aiden Thompson
ODPOWIEDZ