malarka / recepcjonistka — lorne bay gym
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
malarka z wykształceniem matematycznym, która uczy się jak żyć wśród ludzi, bo prawie całe życie spędziła w szpitalach!
- Ojej… to źle…? - zapytała, zdezorientowana, obawiając się, czy nie popełniła jakiegoś faux pas! W końcu… no nie wiedziała czy takie wyróżnianie się jest dobre, czy jednak złe w grupach znajomych, bo miała bardzo słabe doświadczenie w jakichkolwiek grupach znajomych… - Ale zarabiam pracując na siłowni, no i czasem sprzedam jakiś obraz - dodała, bo nagle, teraz dopiero jej wpadło do głowy, że może warto powiedzieć coś normalnego o sobie, na przykład to co jest jej pasją poza matmą i gdzie pracuje! I no, co robi w życiu, bo nie była przecież bezrobotną była studentką matmy…
- Jak chcesz to Ci mogę coś wytłumaczyć - dodała, bo nie była pewna, czy powinna to proponować, ale w sumie jolo, mogła się dzielić swoją wiedzą. I zarażać miłością do matmy! I cóż, Lorna nie miała takich rozkmin, żeby zasłużyć na miłość, czy… no odwdzięczyć się za nią. A chyba powinna, skoro była dla swojego ojca jednym wielkim źródłem stresów. To się nazywa przegrać w loterii genów czy losowych przypadków… dziecięcych… no dobra, wiadomo że taka loteria nie istniała, ale wiadomo o co chodzi!
- Też pełne wyzwań. I podoba Ci się? - zapytała, zaciekawiona - kim chcesz być, jak skończysz studia? - i dopytała zaraz, bo są różni ludzie, niektórzy aspirują żeby być sędziami, inni prokuratorami, a jeszcze inni chcą pomagać najsłabszym albo ratować środowisko. Była ciekawa którym typem jest Luna.
- Tak, ale zadawanie się z kimś, kto wszystko co zna, miał w szpitalnej sali jest dla większości osób bardzo niezręczne - przyznała, chociaż nie lubiła się użalać nad sobą. Swoje emocje przelewała na płótno i tyle.
- Nic się nie stało, jestem trochę… no… specyficzna i ludzie mają ze mną o wiele gorzej, czasami - przyznała i nawet się zarumieniła, bo wiedziała ile wpadek miała w tej jednej rozmowie z Luną. Jej szło o wiele lepiej, była mniejszą dzikuską niż Elora.
- Ten materiał jest cudowny - stwierdziła po chwili - dobra, mierzę - skinęła lekko głową i sama też zniknęła w przymierzalni, żeby sprawdzić jak będzie leżeć.
niesamowity odkrywca
-
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Zaśmiała się i pokręciła przecząco głową. - Absolutnie nie, to bardzo dobrze - a przynajmniej dla Luny, bo bardzo lubiła spotykać nowych ludzi, szczególnie takich, którzy wydawali sie być interesujący, a zdecydowanie brunetka za taką uważała swoją nową koleżankę. Była bardzo fajna i Dashwood aż nieco sie dziwiła, że tak jej się miło rozmawia z poznaną w randomowym sklepie osobą. Cieszyla się, że nie wpadła na jakiegoś psychola i zboczeńca, co prawda nie wszystkiego się można o człowieku dowiedzieć przy pierwszym spotkaniu, ale jakoś tak dobrze dziewczynie z oczu patrzyło. Podobno one są oknami duszy więc może rzeczywiście coś w nich było widać.
- Możesz kiedyś mnie namalować, ale nie jak Jack swoje francuski - nie chciałaby mieć swojego nagiego rysunku, bo znając ją to pewnie, by to zgubiła i kto miałby ciekawe znalezisko. - Jesteś chyba człowiekiem wielu talentów - uśmiechnęła się lekko zakładając sobie kosmyków włosów za ucho. - O nie, dziękuję - zaśmiała się - teraz całe szczęście matematyka nie jest mi do szczęścia potrzebna, chociaż w sumie nigdy nie była - wszystko co potrzebowała mogła policzyć na kalkulatorze. Podstawowe umiejętności posiadała i tyle jej wystarczyło.
- Tak, jest super - kiwnęła głową chociaż wiadomo, że wolałaby być artystką, jej ojciec nie byłby jednak z tego jakoś wybitnie zadowolony, a ona robiła wszystko żeby pokazać mu jak bardzo jest mu wdzięczna za to, że w nią zainwestował. - Chciałabym być prokuratorem, robić wszystko żeby źli ludzie poszli za kratki - wszyscy źli oprócz jej ojca i jego znajomych wiadomo. Nie była w tym wypadku za bardzo obiektywna.
- Każdy jest specyficzny i ma swoje odpały - stwierdziła i wzruszyła ramionami. - Nie ma ludzi idealnych... no może oprócz mnie - dodała puszczając do dziewczyny oczko. Posłała jej też szeroki uśmiech na znak, że żartuje i jej ego nie jest wyjebane w kosmos.
Zmierzyły sobie jeszcze kilka różnych cichow. Luna pewnie wybrała dla siebie ze dwa komplety No czemu nie? Jedyne co ja ograniczalo to miejsce w garderobie, prawie jak ja. Pewnie poszły sobie jeszcze na kawę, gdzie wymieniły się numerami żeby umówić się na kolejne spotkanie, a później pożegnały się i rozeszły.

2xzt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
szefowa kuchni — THE PRAWN STAR
33 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Minęło dziesięć lat od kiedy straciła córeczkę i od kiedy mąż ją zostawił, a ona wciąż tęskni za jej śmiechem. Lawiruje pomiędzy masą zamówień w kuchni, a mężczyznami w Shadow.
trois
Every little thing inside her closet


Czerwona sukienka z paskiem, czerwona sukienka z paskiem, czerwona… No gdzie ona do cholery jasnej jest? Z lekka zdesperowana Delaney przerzuca kolejne wieszaki, szukając swojej cenne zdobyczy, którą udało jej się schować, jednak widzi tylko większe i większe rozmiary. Czyżby komuś udało się ją odnaleźć i kupić?
— Przysięgam, że schowałam ją dla Ciebie! Wyglądałabyś w niej fenomenalnie i od razu mogłabyś ją założyć i na randkę z Tindera i na paryski wernisaż — rzuca za siebie, mając nadzieję, że przyjaciółka jest obok i nie robi z siebie ostatniej idiotki, gadając do samej siebie pośrodku sklepu. W końcu udaje jej się znaleźć odpowiednią sztukę, poprzedzając to cichym okrzykiem radości i wyciąga ją w stronę brunetki.
— Przymierz albo zaciągnę Cię do przymierzalni i sama to zrobię — tęskniła za tym: za luźnym popołudniem spędzonym na zakupach, rozmawiając o wszystkim i o niczym i popijając mrożoną kawę, która odmrażała jej opuszki palców. A najbardziej stęskniła się za Hestią, której miała wrażenie, że nie widziała się od wieków.
Ciągła praca ją wykańczała, choć nie uważała, że to coś złego. Uwielbiała to co robi — znając tajniki magii w kuchni, łączyła odpowiednie smaki, tworząc przy tym dania, które jak miała nadzieję, sprawiały, że jej restauracja pękała w szwach. No dobra, może i nie jej restauracja, ale jako szef kuchni, ponosiła wszelką odpowiedzialność za większość biznesu. Zamówienia, pilnowanie ilości towarów na magazynie, zwalnianie nieodpowiednich pracowników, co wiązało się z dodatkowym rozładowywaniem atmosfery w teamie. Stres jawił się na porządku dziennym. Miała jednak swoją odskocznię w postaci nieznajomych poznanych w barze, proszkach nasennych, które odpędzały koszmary o przeszłości i wyjścia z przyjaciółmi — takie jak to. Potrzebowała towarzystwa osób bliskich, kogoś kto ją znał i rozumiał przez co przeszła i czemu jest taka jaka jest. Nie należała do osób, które sprawiają kłopoty; w dzisiejszych czasach to ona była kłopotem.
— Jak sobie radzisz z byłym? Daje Ci w kość? — temat nie mógł dłużej czekać. Martwiła się, że Ellerby nie ruszy dalej ze swoim życiem, albo co gorsza — będzie cierpieć dodatkowe katusze, kiedy jej niechciany współlokator zacznie sobie przyprowadzać randki do mieszkania.


hestia ellerby
powitalny kokos
naleśnik puchowy
ODPOWIEDZ