nie pracuje — będzie chciała iść na studia
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
My music warms old souls and soothes hardened hearts.
06
Amalyn Lockard & Shiva Ventress
Lubiła spędzać czas w kawiarni, w której dość często się uczyła. W towarzystwie południowej kawy, nauka teorii muzyki stawała się, jakby łatwiejsza. Materiału do ogarnięcia było dość dużo, a umysł dziewczyny był dość otwarty, lecz czasem... Miewała chwile słabości oraz momenty zwątpienia — chciała rzucić wtedy wszystko w kąt i iść do pracy, zostawić naukę, studia gdzieś daleko i... Przykładowo roznosić kawę w stroju kelnerki, przyklejając do ust wymuszony uśmiech, gdy kolejny raz klient chciał wzywać kierownika, bo zażyczył sobie innego wzorku, niż dostał. Problem polegał jednak na tym, że Amalyn naprawdę kochała muzykę. Tworząc i grając była absolutnie szczera, szczera tak jak nigdy nie była w życiu, a ostatnio to już w ogóle. Trochę plątała się w tym, co komu powiedziała, choć niektóre kłamstwa się powielały, lecz za każdym razem zastanawiała się, czy faktycznie było to prawdziwe kłamstwo, czy kolejne fałszywe.
W kawiarni nie tylko ona spędzała dużo czasu. Mijała różnych ludzi, starszych i młodszych, studentów i uczniów liceum, każdy przychodził po coś, by spędzić czas samemu, bądź w towarzystwie bliskiej, czy też obcej osoby. Każdy miał powód, by przyjść do kawiarni — a niektórzy lubili tu rysować.
Nie znała imienia dziewczyny, która kilka dni temu zostawiła w kawiarni notatnik. Brunetka również nie zauważyła go od razu, dostrzegła go, gdy wychodząc z kawiarni, leżał na podłodze nieopodal okna pod którym stała ciemno-czerwona, miękka kanapa. Przykucnęła, sięgając po niego i wyszła z kawiarni, licząc na to, że może uda jej się złapać właścicielkę, po której niestety nie było śladu. Musiała wyjść dużo wcześniej, gdy Amy była w trakcie picia mrożonej kawy. Nie pomyślała, by oddać notatnik w ręce obsługi. Potrafiła uszanować czyjąś prywatność. Wiedziała, że nawet jeśli będzie chciała zajrzeć do środka, nie ulegnie pokusie, a rzeczy wewnątrz zeszytu zostaną tajemnicą właściciela. Siebie znała dobrze, czego nie mogła powiedzieć o pracownikach obsługi kawiarni, nie wiedziała jakimi zasadami moralnymi się kierowali, ani tego, czy w ogóle jakieś wyznawali. Mogła zatrzymać ten notatnik dla siebie, mogła go też oddać obsłudze i udać, że nigdy go nie widziała. Zamiast tego, uznała, że znajdzie właścicielkę i odda ten notatnik bezpośrednio w jej ręce. Zajrzała tylko na pierwszą stronę. Notatniki, pamiętniki, nawet zwyczajne zeszyty często były podpisane — w tym przypadku nie było inaczej. Imię i nazwisko dziewczyny pojawiło się na pierwszej stronie notatnika i choć korciło, by zobaczyć co jest w środku... Nie zrobiła tego, nie do końca. Przekartkowała szybko notatnik, lecz nie zatrzymała spojrzenia na żadnej z kartek. Kontury rysowane ołówkiem, może flamastrem? Niczego więcej nie zauważyła.
Sporo kłopotu zajęło jej również odnalezienie dziewczyny. Dopiero po rozmowie z kilkoma znajomymi osobami, doszła do rodziny Winfield, a dzięki tej rodzinie — do Shivy. Wiedziała, że rodzina Winfield prowadzi stocznie, więc tam rozpoczęła poszukiwania. Pracownicy zerkali na nią dość dziwnie, niepewnie — jak na ogół patrzy się na osoby obce, zwłaszcza po usłyszeniu szkockiego akcentu nad którym dziewczyna nie potrafiła wciąż zapanować. Podziękowała niepewnie, gdy została skierowana do portu. Zdaniem pracowników, tam powinna szukać dziewczyny, której teraz potrzebowała — a może to ona aktualnie, bardziej potrzebowała jej, niż na odwrót?
Nieważne.
Szum oceanu i widok fal na wielkiej wodzie był dziwnie kojący, uspokajający. Zupełnie jakby wiatr współpracując z bryzą pędzącą znad oceanu chciał powiedzieć, że nie powinna się niczym martwić, że wszystko będzie dobrze. Dziewczynę, której, jak jej się wydawało — siedziała na pomoście. Drewniane deski zaskrzypiało pod krokami dziewczyny, a sprawczyni zbrodni przystanęła nieopodal Shiby, przez chwilę patrząc na jej plecy. Nie bardzo wiedziała, w jaki sposób powinna zacząć rozmowę. Znaczy, wiedziała, ale... Miała z tym problem, zupełnie jakby nie wiedziała dlaczego szukała właścicielki tego przeklętego notesu. Złapała kilka głębokich oddechów, starając się zwalczyć stres. Czego się obawiała? Cholera, najbardziej tego, że zostanie oskarżona o kradzież.
— Shiva? — Zagadała niepewnie, przystając obok dziewczyny. Pośpiesznym ruchem zaczęła szperać w swojej torbie, szukając notatnika. — Zostawiłaś go w kawiarni, bo... To chyba Twoja zguba? — Dodała, spuszczając wzrok z dziewczyny i zerknęła w kierunku oceanu.
powitalny kokos
blueberry
sprząta i ogarnia papiery/baristka — Winfield’s Craft/Hungry Hearts
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Jestem sobą, jestem lisem.
Jestem marnym towarzyszem.
(Jedna z przybłęd w rodzinie Winfield).
outfit

Pani Winfield zaczęła się przejmować, kiedy Shiva w przeciągu ostatnich dni wykorzystała cały inhalator. Próbowała znaleźć przyczynę, ale młoda zbywała ją machnięciem ręki albo tekstem „Nic mi nie jest”. Raz nawet się pokłóciły, bo kobieta nie dawała Ventress spokoju. Skała nad nią jak szalona a Shiva pragnęła jedynie odzyskać notatniki, który – Bóg jeden wie – gdzie zgubiła. Po pierwszym ataku paniki postarała się wrócić tą samą drogą, którą przyszła do domu, ale po jej własności nie było ani śladu. Pytała o niego współpracowników z kawiarni i w rodzinnej firmie. Zguba się nie znalazła, przez co Shiva nie mogła spać, jeść i miała napady lękowe, jak jakaś przerażona sarenka. Czuła się tak, jakby straciła duszę, przyjaciela, ważny kawałek siebie, którego nikt nie mógł zobaczyć. To ostatnie przerażało ją najbardziej. Inaczej zareagowałaby, gdyby notatnik wpadł do Oceanu a inaczej gdy w grę wchodziły ręce obcej osoby. Na myśl o tym, że ktoś przeglądał jej rysunki miała ochotę płakać i robiła to. Płakała przed snem i w ciągu dnia, kiedy nikt nie patrzył. Łzy, kołatanie serca i płytki oddech wzmagał ataki astmy i tak w kółko.
Znalazła się w pętli rozpaczy za zwykłym przedmiotem, który był dla niej bardzo ważny. Specjalista nazwałby to żałobą a starszy brat – przesadą.
- Shiva znowu gdzieś polazła? – zapytał jeden z pracowników nie mogąc znaleźć dziewczyny, która miała posprzątać po nim stanowisko. – Z takim zapałem do pracy lepiej, żeby znalazła sobie bogatego męża. – Mężczyźni się zaśmiali i wrócili do roboty tuż po tym, gdy o Ventress pytała jakaś młoda dama. Ta sama, która parę chwil później weszła na pomost. Shiva nie usłyszała jej kroków. Znów płakała nad utraconym notatnikiem pozwalając aby szum wiatr zagłuszył jej łkanie.
Zgarnęła kraniec przesadnie dużego t-shirtu, uniosła go i wytarła łzy z policzków. Słysząc swoje imię zamarła z materiałem przy swej twarzy. Z początku sądziła, że się przesłyszała, ale szybko ogarnęła, że ktoś stał tuż obok. W panice puściła koszulkę i miała ochotę odskoczyć. Szkoda, że to skończyłoby się pluskiem do wody.
Uniosła głowę i odchyliła się, jakby to mogło zwiększyć dystans między nią a dziewczyną. Na widok notatnika szeroko otworzyła oczy i wstała tak szybko i tak niezgrabnie, że prawie straciła równowagę jedną stopę stawiając w połowie na pomoście a w połowie nad nimi przepaścią pomiędzy wodą a drewnianym podestem.
Zbyt agresywnie wyrwała notatnik z rąk dziewczyny, przyjrzała mu się i od razu przytuliła do piersi. Chroniła go.
- Tak, to moje – wydukała zauważając zaskoczoną minę nieznajomej, którą reakcja Shivy mogła lekko przerazić. – Dziękuję. – Tak wypadało, nawet jeśli teraz w jej oczach tamta jawiła się jako ktoś, kto mógł wszystko widzieć. Przed kim nieświadomie się obnażyła z pomocą zawartości notatnika. Na dodatek obie stały dość blisko siebie, co dodatkowo krępowało Ventress. Była cholernym aspołecznym świrusem. – Czy ty.. – Nieznajoma wcale do końca nią nie była. Shiva kojarzyła jej imię z kawiarni, doskonale wiedziała co lubiła pić, jeść i w którym miejscu dziewczyna najczęściej siadała. Nawet nie musiała jej się przyglądać, bo dobrze wiedziała, jak jasne ma oczy i zadarty nosek. – Czy widziałaś, co jest w środku? – Musiała o to zapytać. Nie mogłaby spokojnie zasnąć, gdyby nie znała odpowiedzi na to pytanie.
Proszę, powiedz nie. Powiedz nie. Nie. Nie. Nie.

Amalyn Lockard
ODPOWIEDZ