olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
[ 1 ] +joel dewitt

Cóż, trzeba przyznać - Ainsley w ostatnim czasie nie mogła się pochwalić specjalnie dobrym czasem, przynajmniej jeśli chodzi o życie prywatne. Bo czym są teraz sukcesy zawodowe, kiedy wszystko inne zdaje się sypać w drobny mak? Bardzo źle znosi ostatnie wydarzenia, i nie zmienia tego nawet fakt, że sportowy sezon zakończyła obwieszona medalami niczym cygan złotem po wycieczce do jubilera. Z drugiej jednak strony, kiedy o podbojach twojego narzeczonego informuje cię połowa okładek w mijanym właśnie kiosku, chyba ciężko się temu dziwić. Nawet jeśli chodzi o najbardziej szmatlawe pisma.
Znana raczej z tego, że jest duszą towarzystwa i wszędzie jest pełno - zaszyła się. Od kilku dni - właściwie od kiedy tylko wróciła do Lorne Bay - nie widać jej na spotkaniach ze znajomymi czy przyjaciółmi, a co najwyżej w drodze do stadniny i z powrotem do mieszkania. Choć te nieszczęsne powroty przyprawiają ją o nudności. Jej ukochany dom, miejsce gdzie znaczenie ma każda jedna świeczka czy poduszka, przestał być nagle jej domem. Przecież był to i c h dom. Ainsley traktowała go teraz co najwyżej jak hotel, w którym może się wygodnie przespać. I dokłada jej tylko roboty, bo trzeba się przecież ze wszystkim spakować.

akceptacja
Atwood nigdy wcześniej nie była w tak długim związku - zresztą ciężko o to, kiedy ten ostatni trwał na upartego prawie ćwierć twojego życia. Nie musiała przechodzić przez bolesne rozstania - może dlatego teraz było jej tak ciężko, a cały proces był dla niej niczym żałoba. Mogła zaprzeczać, buntować się i smucić, ale przyszedł w końcu czas na akceptację aktualnego stanu rzeczy. I najlepsze co mogła teraz zrobić to całkowicie odciąć się od swojego eks - a kiedy nie macie dzieci czy uroczych zwierząt, zawsze problemów może narobić wspólna nieruchomość. Ainsley postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce - wybrała się dziś do notariusza by ogarnąć wszystko pod sprzedaż mieszkania. Potem tylko każde się podpisze, dostanie przelew i może iść w swoją stronę, zaczynając swoje nowe życie.
Co więcej - A. w końcu zdecydowała się również wyjść do ludzi. Wydzwoniła z odpowiednim wyprzedzeniem swojego najlepszego przyjaciela, Joela, pochwaliła tym co chciała zorganizować i umówiła z nim na mieście. Przybyła na miejsce odrobinę spóźniona - korki zawsze ją atakują w najmniej oczekiwanych momentach - i biorąc pod uwagę, jaki i tak ma mętlik w głowie, chyba pożałowała że do spotkania wybrała właśnie Joela. Cóż, wieloletnia przyjaźń wieloletnią przyjaźnią, ale facet ma w sobie coś takiego, że nie musi nic robić a i tak jej serce zaczyna szybciej bić, a kiedy się uśmiechnie to nogi miękną. Że Ainsley z tym przez tyle czasu nic nie zrobiła? Teraz pewnie pluje sobie w brodę, ale kiedy przychodzi co do czego to jednak nie potrafi postawić na szali tylu lat naprawdę wspaniałej przyjaźni. Bo co, gdyby nie wyszło?
Wzięła sobie większy wdech, żeby tak ogólnie ogarnąć się w sobie, wysiadła z auta, zamknęła je i ruszyła przed siebie. Kilka kroków później wyrównywała do towarzysza swojej dzisiejszej wycieczki. Podeszła sobie cichutko, od tyłu, i dotykając bardzo delikatnie jego pleców, postanowiła się przywitać:
- Dzień dobry - uśmiechnęła się przy tym, i to szczerze. Towarzystwo Joela działało najwyraźniej tak skutecznie, że cały świat stawał się momentalnie lepszy. Nie widzieli się też całkiem pokaźny odcinek czasu, trudno żeby jej się pyszczek nie cieszył na jego widok. - Długo czekasz? - zapytała, bo nie do końca jest zwyczajna spóźniać się na umówione spotkania. Z góry więc postanowiła założyć, że pewnie tak, więc no jednak wypadałoby chłopa przeprosić. - Wybacz, straszne korki. Na miasto wyjechało chyba każde jedno auto znajdujące się w mieście - w jej mniemaniu faktycznie tak było. Popatrzyła sobie na niego chwilę. Na swój sposób tęskniła, nie dosyć że za nim, to za samym oglądaniem sobie jego skromnej osoby. Akurat temu drugiemu to pewnie ciężko się dziwić? Wyrównała do niego, tak że znajdowali się ramię w ramię. Nie zamierzała zostawać w tyle. No i musiała się przecież pochwalić dokonaniami dnia dzisiejszego!
Rozłożyła ręce na boki i dygnęła lekko, jakby w ten sposób chciała pokazać jakieś "do waszych usług" albo po prostu pochwalić swoje dokonania. Dla niej było czym!
- Jestem już prawie wolnym czlowiekiem - dla niej na ten moment był to naprawdę wielki postęp, coś czym mogła się bardziej chwalić nawet niż zdobytymi w aktualnym sezonie medalami czy tytułami. Więcej nie musiała tłumaczyć - chyba - w końcu w rozmowie telefonicznej mówiła mu wcześniej o tym, że planuje dzisiaj wizytę u notariusza i poogarnianie takich spraw. Zdała sobie jednak sprawę z tego, że chyba się lekko pospieszyła - sprzedać mieszkanie w końcu nie jest wcale tak trudno, większym problemem okaże się to, że właściwie z dnia na dzień może nie mieć gdzie mieszkać.
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
10. + Outfit

Joel nawet nie spodziewał się tego, że w jego życiu może dojść do tylu nowych zawirowań. Raczej miał się za dosyć nudnego typa, który tak naprawdę cieszył się swoim spokojnym życiem. Fantazje o byciu prywatnym detektywem, który wiedzie życie pełne przygód w stylu Jamesa Bonda gdzieś uleciało. Teraz czerpał pełną radość i satysfakcję z bycia prywatnym ochroniarzem. Oczywiście na nic nie narzekał. Naprawdę miał co robić, a zdarzało mu się, że zajmował się celebrytami, albo ważnymi osobami, więc przynajmniej miał co opowiadać ludziom i dzięki temu jego życie wcale nie wydawało się takie nudne.
No, ale tym razem nie chodziło o życie zawodowe. Bardziej chodziło o życie uczuciowe. Ponownie w jego życiu pojawiła się Scarlet, do której Joel nadal żywił uczucia. Rozstanie z nią było najgorszą rzeczą jaka przydarzyła mu się w zeszłym roku, a nawet i w tej dekadzie. Jeszcze gorszy był powrót do Lorne i mierzenie się z tym, że teraz będzie trzeba tą Scarlet unikać. No i tak robił. Jak gdzieś ją widział to dawał sobie parę sekund tęsknego spojrzenia, a potem ruszał w przeciwną stronę, żeby pozwolić jej odejść. Aż pewnego razu, nie miał możliwości ucieczki i zostali zmuszeni do rozmowy. Jedno poprowadziło do drugiego, okazało się, że Scarlet nie żywi do niego negatywnych uczuć i zaprosiła go na swój wieczorek autorski. Tam za bardzo nie miał okazji z nią pogadać, ale odezwała się znowu. Także serce Joela obecnie przeżywało małe zawały nie wiedząc co powinno czuć. Jakby tego było mało to do jego drzwi zapukała kolejna była dziewczyna. Ta, która przed spotkaniem Scarlet złamała mu serce i ta która przed ich zerwaniem usunęła jego dziecko.
Nic więc dziwnego, że naprawdę nie mógł się doczekać spotkanie z Ainsley. Z nią zawsze świat wydawał się prostszy. Nie było żadnych dramatów i problemów. Nawet kłócili się naprawdę rzadko. A jak już się kłócili to godzili się bardzo szybko. Mimo tego, że oboje przeżywali obecnie załamania w związku z zakończonymi związkami, to ich spotkania i tak odbywały się w pozytywnej atmosferze. Do tego stopnia, że Joel zapominał o wszystkich zmartwieniach. Stał więc przed wejściem na plażę obawiając się piasku w butach i czekał na przyjaciółkę.
-Cześć. – Przywitał się odwzajemniając szeroki uśmiech. Nie mógł sobie też podarować więc pocałował ją na przywitanie w policzek i przytulił wyściskując ją za te momenty kiedy budowali przyjaźń przez Internet i rozmowy telefoniczne. –Nie. Parę minut. – Machnął ręką, bo jeszcze zdążyła się zmieścić w dopuszczalnych granicach spóźnień. Trzy minuty dłużej i musiałby się na nią obrazić. –Zawsze mogłaś powiedzieć, że stado kangurów wybiegło ci na ulicę i nie byłaś w stanie ich wyminąć. Uwierzyłbym w to. – Zażartował. Lorne nie było specjalnie duże, ale zdarzało się, że rzeczywiście było zakorkowane. Zazwyczaj przez auta, które jechały dalej na północ, a przez Lorne Bay po prostu przejeżdżały. Był więc w stanie uwierzyć w koki.
Posłał jej uśmiech i jeszcze raz objął ją ramieniem. –Jestem z ciebie naprawdę dumny, wiesz? – Zapytał. Niełatwo jest podjąć taką decyzję. –Dobrze, że uniknęłaś kuli i to wszystko stało się zanim wzięliście ślub. – Westchnął lekko. Gdyby o wszystkim Ainsley dowiedziała się po ślubie to jeszcze musiałaby przeżywać jakąś farsę związaną z rozwodem. A naturalnie te nigdy nie są jakoś specjalnie wesołe czy pozytywne. W dodatku jej były narzeczony brzmi jak ktoś kto ostatecznie zgrywałby ofiarę. Aż Joelowi było wstyd, że kiedyś typa naprawdę lubił. –Jak się trzymasz? – Zapytał, bo wiadomo. Mogła się uśmiechać i chwilowo czuć ulgę, ale z pewnością kosztowało ją to wiele nerwów.

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
Sama Ainsley dopiero przechodząc z parkingu w stronę wejścia na plażę złapała się na tym, że chyba niezbyt szczęśliwie ustawiła im miejsce spotkania na dzisiejszy dzień. No, ale trudno oczekiwać by ktoś kto tak mało bywa poza domem, znał lepsze miejsca pozwalające uniknąć wścibskich spojrzeń niż park czy rzeczona plaża właśnie. Nie miała ochoty siedzieć w jednym miejscu i czuć się przez wszystkich ocenianą - nie wiedziała czy ktoś mógł skojarzyć ją z tym, co stało się ostatnio, ale wolała nie ryzykować i funkcjonowała tylko w gronie najbardziej zaufanych osób. Piasek chyba nie będzie taki najgorszy, nie? Miała nadzieję, że fakt tego jak długo się razem z Joelem nie widzieli, trochę przebije niedogodności wybranego przez Atwood miejsca.
Nie przeszkadzało jej specjalnie, że DeWitt zrobił się dziś jakby bardziej wylewny jeśli chodzi o czułości. Co więcej, chyba czuła że jej to teraz potrzebne. Ainsley nie ma wzrostu supermodelki, jest chudziutka i drobniutka, trochę zatem "ginęła" w jego objęciach - dziś jej to wyjątkowo pasowało, ba! wtuliła się w niego jeszcze mocniej. W uścisku Joela było coś, dzięki czemu czuła się bezpieczna i zaopiekowana, a tego w ostatnim czasie potrzebowała jak niczego innego.
Ainsley przemyślała sobie sprawę spaceru i zamiast włóczyć się bez celu, fundując sobie piaskownice w butach, postanowiła że usadzą tyłki na piasku. Przeszli zatem pewnie nie więcej niż kilkadziesiąt kroków i tak właśnie zrobili. I nie, wcale a wcale jej dziś nie przeszkadzało że Joel nie przestawał dziś jej obejmować. Sama nie wiedziała jak skomentować to, co powiedział jej przyjaciel. Czy była z siebie dumna? Czy dobrze zrobiła i robi? Cały czas miała wrażenie, że sprawa rozstania przerosła ją na tyle, że ze wszystkim błądzi jak dziecko we mgle. Sprawą ewentualnego ślubu nawet nie próbowała się dodatkowo przejąć, akurat kto jak kto, ale Atwoodowie nie pozwolili by na nic co przeciągnęłoby sprawę o choć jedną rozprawę albo o jednego pensa na niekorzyść dziewczyny. I tak cierpiała i tak, było jej właściwie wszystko jedno.
Chwilę zastanowiła się jak odpowiedzieć na pytanie o swoje samopoczucie. Wzruszyła lekko ramionami, a jej usta zacisnęły się nerwowo w jakby beznamiętną kreskę.
- Nijak? - gdyby jeszcze sama wiedziała czy już jest chociaż na dobrej drodze by wszystko wracało do normy... Na ten moment wstawała rano z łóżka, jechała pracować, wracała do domu i tak jakoś leciało. I pewnie by się dalej zamknęła ale obecność przyjaciela rozczuliła ją na tyle, że chyba po raz pierwszy od powrotu do Australii jej się lekko ulało. - Nie wiem, mam wrażenie że straciłam nad wszystkim kontrolę, że wszystko przecieka przez palce. Nie mogę spać, cała sprawa tak toczy mi głowę, że nawet oczu nie mogę zmrużyć. Nie wiem co było nie tak, co mogłam zrobić lepiej - cała Ainsley. Nakręciła się już sprawą tak bardzo, że doszła do ściany - we wszystkim zaczyna się doszukiwać nawet i swojej winy. Westchnęła sobie ciężko, wyglądało na to, że serio nie mogła tego jakoś przerobić. Mówiłaby dalej, ale czuła jak łzy napływają jej do oczu a głos zaczyna więznąć w gardle. Ogarnij się, Atwood. Przysunęła się do niego i wtuliła się. Jakoś się jej tak lepiej na sercu robiło od tego. I głupoty po głowie przestawały chodzić. Chwilę sobie tak została w ciszy, chyba własne myśli gdzieś głęboko pakując by chociaż na chwilę zniknęły. Próbowała się rozchmurzyć, uśmiechnęła się i wyprostowała - choć widać było, że to dosyć wymuszone. W jej oczach nie było zwykłej ainsleyowej radości.
- No, ale dosyć o niezwykle udanym życiu uczuciowym Ainsley Atwood. Nie widziałam cię chyba sto lat! Szybko mi tu proszę streszczać co się u Ciebie działo w ostatnim czasie - próbowała wyłuskać z siebie raczej typowo amerykańskie serdeczność i zapał, co czasami udzielało jej się od bratowej. Dziś jednak nadal widać było, że trochę jej jeszcze brakuje do normalności.

+ joel dewitt
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Do samej plaży Joel absolutnie nie miał nic. Byłoby to trochę dziwne gdyby mieszkając w takim miasteczku nie lubił plaży. Chociaż może nie byłoby to dziwne. No tak czy siak Joel plaże lubił. Po prostu nie chciał przy pierwszym kroku narzekać na to, że ma w butach pełno piasku. A pewnie był typem, który nie lubił nosić publicznie japonek, albo butów bez skarpetek, bo miał obrzydzenie na widok stóp i nie chciał oglądać ludzkich stóp i jednocześnie nie chciał, żeby ktoś oglądał jego. Brzmi skomplikowanie i bardzo poważnie. Będzie musiał nad tym porozkminiać w samotności. Pewnie z Ainsley mógłby się teraz spotkać na szczycie aktywnego wulkanu i nie przeszkadzałaby mu tryskająca lawa. W końcu nie widział jej tak długo, że chciałby nadrobić stracony czas. Niestety niespecjalnie było to wykonywalne.
Właściwie to DeWitt nigdy nie miał problemu z okazywaniem uczuć. W każdym swoim związku zapewne był pierwszym, który mówił, że kocha. Przytulanie czy publiczne okazywanie uczuć nie było dla niego problemem. Jasne, nie robił tego w sposób obleśny czy zbyt wylewny, bo sam nie lubił jak ktoś inny to robił. Poza tym spotykanie się ze Scarlet i jego obecna praca nauczyły go wiele. Callaway była osobą publiczną i wiedział, że każde dziwne zachowanie sprawiłoby, że ta gdzieś tam wylądowałaby na portalach plotkarskich, a tego jej nie życzył. Wolał, żeby miała jak najnormalniejsze życie. Tym bardziej, że na co dzień zajmował się ochroną wielu gwiazdek i wiedział jak spierdoleni potrafili być „fani”. Z Ainsley znał się tak dobrze, że przytulanie jej przychodziło mu bardzo naturalnie. Oczywiście nie robił tego w żaden sposób, który można byłoby seksualizować. Zdawał sobie sprawę z tego przez co obecnie przechodziła jego przyjaciółka, a on sam obecnie myślami był przy byłej dziewczynie, która znowu stała się obecna w jego życiu.
Plaża była dosyć pusta i łatwo było o dobre miejsce, ale Joel był nieco wybredny, więc przeprowadził ją jeszcze przez kilka metrów, żeby znaleźć idealną miejscówkę. Tłumaczył to chęcią znalezienia idealnego widoku. Takiego na wodę, ale też na piękne palemki, które wyglądały uroczo. Jak już był usatysfakcjonowany swoim wyborem to nawet zdjął buty i zatopił stopy w piasku ciesząc się tym naturalnym peelingiem.
Skinął głową i słuchał dalszego wywodu przyjaciółki. –Po prostu potrzebujesz czasu, Ainsley. – Westchnął cicho. Oczywiście było mu przykro, że jego przyjaciółka przechodziła przez coś takiego. A najgorsze było to, że właściwie niewiele było rzeczy, które mógłby zrobić, żeby temu zaradzić. –Sprzedaż mieszkania to duży krok. Duża zmiana. Musisz się po prostu do tego przyzwyczaić. W końcu poczujesz to… że jesteś tak serio wolna. Że poza przeszłością, nie będzie nic co mogłoby cię z nim łączyć. – Posłał jej pokrzepiający uśmiech. Objął ją ramieniem kiedy się do niego przysunęła, pogładził ją nawet ręką, żeby przynieść chociaż chwilowe ukojenie. –Jeżeli chcesz to możesz zostać u mnie na parę nocy. Może jak nie będziesz sama, albo będziesz spała w przyjaznych warunkach to chociaż się wyśpisz. – Zaproponował. Zdarzało mu się pracować na nocki, ale mimo wszystko wydawało mu się dobrym pomysłem spanie w przyjemnych czterech ścianach, które były bezpieczną fortecą. Lepsze to niż spanie w mieszkaniu, które miało w sobie nieprzyjemne wspomnienia.
Wypuścił powietrze i wyprostował nogi. –Właściwie to nic ciekawego. – Wzruszył ramionami. –Ciągle pracuję, więc nie mam czasu na nic innego. – Przygryzł wargi przypominając sobie cokolwiek. –Widziałem się ostatnio z Ephraimem. Mieliśmy mini rejs jego łódką. – Uśmiechnął się na to wspomnienie, bo nie ma to jak rejs z prawdziwym kapitanem. –A no i… – Odchrząknął, bo to już cięższy temat. Ale to dlatego, że Joel jeszcze nie wiedział jak się czuć z tym wszystkim. Nie chciał niczego zapeszać, ale był tak szczęśliwy, że równie dobrze mógł zacząć kopać dół do Chin i długo nie zabrakłoby mu energii. –… wpadłem ostatnio na Scarlet i w sumie to zaprosiła mnie na swój wieczorek autorski. – Teraz to już przygryzł wargi, bo musiał się powstrzymać przed szerokim uśmiechem. Bałwan.

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ joel dewitt

Atwood - zupełnie odmiennie do swojego przyjaciela - nie rozumiała fascynacji Australią i wszechobecnym
tutaj piaskiem. Owszem, przez jakieś trzydzieści lat mieszkania tutaj zdążyła to miejsce polubić, ale raczej ze względu na wszystkich poznanych tu ludzi, stworzone relacje i miejsca, niż przez cokolwiek innego. Ktokolwiek zna ją trochę lepiej, wie dobrze że jeśli chodzi o klimat to tutaj zakochana jest w swojej rodzinnej Szkocji. I nieważne, że mokro, zimno i do domu daleko.
Złapała się na tym, że prawie się rozpłakała wspominając swojego nieszczęsnego eks. No no niby mówiła o mieszkaniu, ale jednak chodziło raczej o wszystko co stworzyli tam razem, o każde wspomnienie. Naprawdę mocno się starała, żeby w tym momencie się nie rozkleić bardziej. Chciała wszystkim udowodnić jaka to jest twarda i odporna psychicznie, a prawda była taka że w sporcie można ją było mentalnie nawet i zajechać. Prywatnie za to była bardzo uczuciowa i delikatna, co chyba najlepiej właśnie teraz wylazilo spod jej pozornie grubej skóry. Słysząc o czasie, westchnęła sobie właściwie równo z nim. Jak ona by chciała mieć trochę dodatkowych godzin czy dni, by tak sobie nimi radośnie szafować.
- Problem polega na tym, że ja już chyba nie mam już czasu go mieć. - hej, nawet chyba całkiem poetycko wybrzmiewa ta wypowiedź o braku czasu na posiadanie czasu. Choć pewnie nie do końca o jakąś głęboką filozofię tutaj chodziło, nie? - Przez ostatnie dni, kiedy się tak obijałam o stosy popakowanych pudeł, zdałam sobie sprawę, że... Eh ... - zaraz wylezie z niej pewnie stara maruda, ale Ainsley zupełnie inaczej wyobrażała sobie swoje życie po trzydziestce. Pewnie chciała by wszystko układało się według planu mąż, dziecko czy dzieci, piękny dom na przedmieściach? -Mam trzydzieści trzy lata i co? Ludzie w moim wieku się żenią, doczekują dzieci, mają choćby psy, które traktują jak członków rodziny a ja? Zasuwamy właściwie dzień w dzień przez cały rok dla kilku dni chwały na zawodach, o których nawet nie wspomną w głównym wydaniu wiadomości - no co? Każdemu się może w końcu ulać. I co jak co, ale Ainsley uwielbiała swoją pracę, tak właściwie raczej pasję, teraz po prostu jakoś tak musiała sobie trochę spuścić ciśnienia i zagotowała się za bardzo. I pewnie dodałaby jeszcze zdanie lub dwa, ale przyjaciel rozczulił ją swoją propozycją pozostania u niego na kilka nocy. I było to na tyle miłe, ale Ainsley się choć na trochę rozchmurzyła. Kąciki jej ust podjechały do góry a w oczach w końcu widać było trochę radości:
- Czy przypadkiem oferta nie obejmuje napisanego małym drukiem, że jak szybko dowiedziałaby się o tym twoja mama, tak szybko musielibyśmy się tam zmieścić w trójkę? - zaśmiała się. Z niewiadomych właściwie powodów pani DeWitt uwielbiała Atwoodównę. Mniejsza o większość w jaki w ogóle sposób ją poznała, ale ogólnie cała relacja rodziny Ainsley z DeWittami była tak zażyta że zdarzało się im spędzać razem urlopy czy święta. Zatem wysoce prawdopodobnym było, że gdyby tylko dowiedziała się, że blondynka mieszka kątem u jej syna, zjawiłaby się tam chociaż kilka razy. W ogóle tym tematem wspólnego zamieszkania zawrócił jej głowę na tyle skutecznie, że w końcu na jej twarzy - trochę bo trochę, ale jednak - widać było niedawana radość.
- I co, pewnie widmo urlopu znowu stwierdziło, że lepszy czas będzie miało w przyszłym roku? - jeden pracoholik zagaduje drugiego pracoholika. Wiadomo przecież było, że ona czasem bardziej dba o swojego przyjaciela i jego interesy niż o siebie samą. Gdzieżby i ona miała czas myśleć o urlopie! Ją trzeba było postawić przed faktem dokonanym, włącznie z zapakowaniem do samolotu. I zabronieniem zadawania pytań.
Na wspomnienie wypadu w morze wzdrygnęła się:
- Brrrrrr... Wy i te wasze łodzie. Nie wiem co jest w tym fascynującego. Ja od razu miałabym wrażenie, że idziemy na dno szybciej niż filmowy Titanic i umrę w męczarniach. Brat z bratową wymyślili w tym roku wywczas na jachcie i muszę znaleźć sobie bardzo dobrą wymówkę, by nie znaleźć się choćby w pobliżu tego portu. - tak, Ainsley będzie zapierać się pracą przed wakacjami spędzonymi w turboluksusowym jachcie dryfującym sobie w najlepsze po jakimś Morzu Arabskim. Nieważne.
Chwilę posłuchała tego, co jej przyjaciel mówił o Scarlet. Pamiętała doskonale dlaczego się rozstali, i jak Joel to źle zniósł. Wspierała go wtedy jak mogła, pewnie go nawet nawiedziła na kilka dni w tym cym Londynie. Nie chciała by przechodził przez to ponownie, z drugiej jednak strony trudno było nie zauważyć, że skubany chyba jednak nadal czuje coś do swojej eks-dziewczyny. Ainsley postanowiła za bardzo nie wchodzić w temat. I się wcale a wcale nie przyzna, czy chodziło o faktycznie wyważenie reakcji w relacji Joel-Scarlet, czy o to, że ona sama poczuła jakieś drobniutkie uczucie zazdrości? Wyciągnęła nogi przed siebie i w ogóle, przeciągając się leniwie, wyciągnęła się na piasku. Zsunęła z czubka głowy okulary przeciwsłoneczne i bezpiecznie skomentowała tylko:
- Bądź ostrożny. - bądź damą, Atwood.
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Joel częściowo rozumiał to przez co przechodziła Ainsley. Wiedział jak to jest pozbywać się szczątków związku po osobie, z którą planowało się wszystko. Może nigdy nie zaręczył się z Jamie, ale miał to w planach. Widział przyszłość z tą dziewczyną, kochał ją. Wszystko zaczęło się psuć w momencie, w którym okazało się, że tak naprawdę więcej ich dzieli niż łączy. A przynajmniej jeśli w grę wchodziły plany na przyszłość. To nie tak, że Jamie nie miała w planach Joela. Nie miała po prostu w planach jego dziecka. A kiedy zaliczyli wpadkę i Jamie zdecydowała się na usunięcie dziecka to już w ogóle wszystko zaczęło się sypać. Stracili do siebie zaufanie, a właściwie to on stracił zaufanie do niej. Nie chodziło o to, że dziecko usunęła, tylko, że zrobiła to nie mówiąc mu o niczym. Później właściwie robili wszystko, żeby się zranić, aż w końcu nastała decyzja o rozstaniu i musieli przechodzić przez piekło dzielenia się wszystkim i godzenia się z faktem, że już nigdy się nie zobaczą. A przynajmniej tak myślał DeWitt.
Parsknął śmiechem. –Czy zerwanie zamieniło cię w jakiegoś filozofa? – Zażartował wiedząc, że być może nie jest to odpowiednia pora do żartów. Z drugiej jednak strony… spotkali się też po to, żeby Ainsley oderwała głowę od smutnych rzeczy i trochę się rozerwała. A nie ma nic lepszego niż durne żarty z Joelem, którego poczucie humoru zostawia sporo do życzenia. –Że? – Zachęcił ją do tego, żeby jednak kontynuowała swoją myśl. Złapał się za serce i nieco skrzywił. –Smutno założę, że jak to mówiłaś to nie myślałaś o tym, że jestem starszy od ciebie i nie mam ani dziecka, ani żony, potencjalnej kandydatki na żonę też nie, nie mam nawet psa. – Zaczął wyliczać i teraz to on rozkminiał czy jego życie jest w rozsypce. Wiadomo, że z facetami to jest inaczej i nikt ich jakoś specjalnie nie oceniał jeśli w tym wieku nie mieli dzieci czy stałej partnerki. Mama co prawda truła mu dupsko, że czas najwyższy kogoś znaleźć i postarać się dla niej o wnuki, ale wiadomo jak jest. Joel nie do końca jeszcze pozbierał się po rozstaniu ze Scarlet. Znaczy może się pozbierał, bo już funkcjonuje. Po prostu, nie jest chyba gotowy na to, żeby otworzyć swoje serce na kogoś nowego. –Poza tym czemu się przejmujesz? Z tego co pamiętam to nasz pakt jest nadal aktualny. Jak do czterdziestki będziemy sami to jesteśmy na siebie skazani. – Szturchnął ją lekko łokciem.
Pokręcił głową. –Tego nie musisz się obawiać. Nie chciałaby przychodzić w obawie, że mogłaby przerwać proces tworzenia wnuków. – Zachichotał. Jego mama raczej nie była aż tak inwazyjna. Uwielbiał ją, ale pewnie jak każdy facet bardzo się obruszał jak był nazywany synem mamusi. Nawet teraz mama go olała i sobie poleciała gdzieś z koleżankami, pewnie na Florydę i biedny Joel musiał gotować sam sobie. Przykre i wręcz tragiczne.
-Na to wygląda. – Wzruszył ramionami. Kiedyś chętnie brał urlopy, bo pewnie zgrywał je ze swoimi obecnymi partnerkami i mógł urządzać jakieś romantyczne wypady. Teraz nie miał nikogo, więc nie było sensu urlopować. Bo i z kim? Ephraim wiecznie pływał gdzieś bez niego, więc jak już był na lądzie to pewnie wolał odpoczywać na miejscu. No i w towarzystwie swojej córki, a nie starzejącego się przyjaciela.
-Ahhh. – Przymknął oczy i pokiwał głową. –Problemy bogatych ludzi. Wczasy na jachcie. Istna tragedia. – Trochę robił sobie z niej podśmiechujki. On pewnie dałby sobie odrąbać palca u ręki, żeby móc spędzić wczasy na jachcie. Mimo, że nie narzekał na pieniądze to nie mógł nazwać się kimś bogatym.
Uśmiechnął się delikatnie. –Wiem, będę. – Skłamał, bo wiedział, że nie będzie ostrożny. Miał zamiar zaryzykować wiele. Jeżeli znowu spotka się z odrzuceniem i ze złamanym sercem to… po prostu będzie miał nauczkę i potwierdzenie tego, że Scarlet może i jest dla niego miła, ale z pewnością nie jest zainteresowana powrotem do niego.

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ joel dewitt

Związek, który niedawno zakończyła Ainsley trudno nazwać choćby standardowym. I raczej próżno się tam doszukiwać wielkiego love story. Za jakiś czas i ona sama dojdzie do wniosku, że wszystko za czym tęskni i co jej ciążyło przez ten czas to nie tęsknota za samym narzeczonym, a raczej tym jak bardzo cała ich relacja oparta była na przyzwyczajeniach. Poza swoim planem treningowym i zawodami, większość tego co robiła, podporządkowane było pod życie jej narzeczonego. Zatem poza wyjazdami zawodowymi większość czasu spędzała w Europie - bo okienko transferowe, bo kontrakty, bo Premier League, bo coś tam - sprowadzając Lorne Bay i w ogóle całą Australię do niepisanej wakacyjnej daczy. Bo na upartego, pewnie nie spędzali tutaj nawet dwóch miesięcy w ciągu roku. Ciężko pewnie też, tak żyjąc na walizkach, bawić się w jakieś górnolotne plany, czyli dzieci. Taka jej codzienność już na tyle weszła jej w krew, że nie przeceniła niczego mówiąc do swojego przyjaciela teraz, że nie widzieli się sto lat - twarzą w twarz pewnie ostatnio gdzieś w okolicy świat, kiedy Ainsley zjechała tutaj na kilka dni do rodziców.
Złapała się na tym, że faktycznie Joel raz - jest od niej starszy, dwa - tak samo jak w jej przypadku trudno się doszukiwać specjalnie ułożonego życia prywatnego. Ale jednak DeWitt był facetem i u niego każdy traktował to jako budowanie pozycji zawodowej. U niej wiązało się to raczej ze spojrzeniami pełnymi politowania, bo skoro jej się nie układa i ucieka w robienie kariery to albo nikt jej nie chce, albo jest w chusteczkę toksyczna i zemrze sama.
- Wiesz, że nie o to mi chodziło... Społeczeństwo pewnych rzeczy od kobiet wymaga bardziej, wymaga szybciej. I jakby jeszcze mało było mi ostatnio wrażeń, obrywam tym coraz częściej, często nawet od obcych osób. Z mężczyznami rozmawia się o pieniądzach, mnie pyta się o to czy zawieszam następny sezon bo planuję urodzić dziecko. - rozłożyła ręce na boki, wzruszając przy tym nimi beznamiętnie. Akurat Ainsley jest osobą, której zależy na ślubie, na mężu, na dzieciach, a im jest starsza, tym takie uwagi coraz bardziej ją dochodzą, wzbudzając w głowie pewnego rodzaju niepokój. Z drugiej jednak strony przez tyle lat, ile już działa zawodowo w sporcie, uważa że wypracowała sobie taką pozycję i doświadczenie, że odrobinę krzywdzące jest dla niej, że nadal wiele osób uważa że w kwestii biznesu trzeba rozmawiać z mężczyznami z jej teamu. Jednym słowem, za babą to nie nadążysz. No, ale przynajmniej skutecznie udało jej się wywalić chociaż na chwilę z głowy swojego eks.
Słysząc po raz kolejny o ich pakcie, zaśmiała się w głos. Mieli ledwo po dwadzieścia kilka lat kiedy umówili się na taką głupotę i ona, jak widać, żyje sobie swoim życiem w pełni zdrowia. Tylko do tej magicznej czterdziestki coraz bliżej.
- Hej, jest już tak blisko, że chyba czas najwyższy ustalać jakiś awaryjny termin, żeby nie było tak z łapu capu. Bo z tymi terminami to też nie tak łatwo. Zresztą, jak chcesz to ja już jestem w tym temacie doświadczona, termin mam nagrany, trzeba by tylko lekko nagiąć zasady paktu - zaśmiała się poraz kolejny. Żeby nie było, tej propozycji również nie traktowała poważnie. Jej rodzina chyba padłaby żywcem, gdyby blondynka właściwie przed samym ołtarzem zmieniła sobie narzeczonego. To by dopiero była sensacja!
-Oh, wow. - skwitowała krótko to, co powiedział o swojej mamie. Atwood wiedziała od dawna, że pani DeWitt ją lubi, ale teraz zrozumiała to tak, że ta babeczka shipuje ich w najlepsze z Joelem i trochę jej się tak dziwnie zrobiło. To miłe i w ogóle, ale się biedna nie wiedziała jak zachować.
Próbowała sobie przypomnieć w jak fatalny sposób przed chwilą narzekała na propozycję brata dotyczącą wakacji na jachcie. Dla Atwoodów poziom życia na którym żyją jest tak naturalny, tak wszedł im w krew, że czasem traktują pewne rzeczy jako takie dotyczące również przeciętnych zjadaczy chleba. No a tak niestety to wszystko nie działa.
- Fatalnie to zabrzmiało, nie? - ona pewnie usilnie się starała pracować nad tym, by się takimi gadkami nie wywyższać, ale widocznie nie zawsze najlepiej jej to się udawało. - Hej, ja po prostu nie chcę zginąć tragicznie - zaśmiała się jednak. No, wytłumaczenie jednak jest nie?
Ainsley na tyle znała swojego przyjaciela, że po samej jego reakcji wiedziała, że ten jednak będzie ryzykował. I gdyby tylko miała pewność, że to zakończy się powodzeniem, pewnie cieszyła by się jego szczęściem i była tutaj pierwszą jego cheerleaderką. Z jakiegoś jednak powodu czuła w kościach, że finalnie nic dobrego z tego nie wyniknie. Ale to i tak było nadal za mało, by wzięła sprawy w swoje ręce i w końcu serio powiedziała Joelowi co tam siedzi w jej głowie na jego temat. Ciekawe czy się w ogóle kiedykolwiek odważy?
Po dłuższej chwili leżenia na piasku, stwierdziła że słońce jednak dokucza jej za bardzo. Podniosła się zatem i próbowała nieudolnie otrzepać z piasku - wiadomo przecież, że to takie proste jeśli chodzi o plecy. Zdjęła okulary i przeczesała włosy palcami, przesuwając je tym jednym gestem do tyłu, stwarzając jeszcze większy nieład artystyczny ze swojej fryzury. Zgięła jedną nogę, sprawdzając chyba czy jej nie zdrętwiały. Postanowiła podzielić się pomysłem, który właśnie teraz zagościł jej w głowie:
- Hej, masz dziś coś więcej czasu? Może wyszlibyśmy na jakiegoś drinka, albo jakieś wino? Nie spakowałam ładnej sukienki, mogę się wylaszczyć - wyszczerzyła się. Ainsley należała do tych kobiet, które na co dzień noszą się dosyć wygodnie, Joel mógł już pewnie zapomnieć jak ona wygląda w wersji imprezowej. A poprawił jej humor na tyle skutecznie, że mogła spędzić wieczór w krótkiej sukience i na szpilkach. Może i tego potrzebowała by dojść do siebie?
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Joel byłby zapewne już dawno spełniony w każdym aspekcie swojego życia, gdyby przestał celować w zbyt młode kobiety. W sumie to nie tak, że on to robi specjalnie. Przecież nie chodzi po ulicy i nie zagaduje tylko i wyłącznie kobiet przed trzydziestką. Po prostu tak jakoś się złożyło, że ostatnimi czasy jego partnerki były właściwie sporo młodsze od niego. Nic więc dziwnego, że ostatecznie dochodziło do zerwania, skoro mieli inne plany i pragnienia na przyszłość. A przynajmniej tak było z Jamie. Ze Scarlet sytuacja była inna. Niby w żadnym przypadku nie naciskał na dziecko czy jakieś hajtanie się, bo w sumie też jakoś specjalnie o tym nie fantazjował. Po prostu z czasem wychodziło, że niewypowiedziane cele i pragnienia ostatecznie związek dzieliły.
-Wiem, wiem. – Uśmiechnął się. –Ale kto ci powiedział, że masz robić to czego społeczeństwo wymaga? – Uniósł brwi. –Jebać społeczeństwo. Niech się zaczną przejmować sobą. – To nic nowego, że każdy wolał skupiać się na życiu innych, a nie swoich. Łatwiej było ignorować swoje problemy, a komentować wybory kogoś innego. A nie od dziś też wiadomo, że to właśnie kobiety miały przesrane przez całe życie. Podrapał się po skroni. –Chyba najlepszym co możesz zrobić to po prostu olewać takie pytania. – Westchnął ciężko zdając sobie sprawę z tego, że jest to niesamowicie chujowa rada. Prawda jest jednak taka, że na takie coś nie ma rady. Świat się zmienia i jest poprawa w stosunku do tego jak kobiety są traktowane, ale nadal… nadal jest mega chujowo. Joel nie zdawał sobie sprawy z tego jak silne są pragnienie Ainsley. Zakładał, że jest szczęśliwa ze swoją karierą. Z drugiej strony… macierzyństwo nigdy nie przerwało kariery sportowej wielu gwiazd. Chyba najlepszym przykładem jest Serena Williams. Urodziła córkę i nadal jest niepokonana, nadal odnosi sukcesy, a też była ofiarą beznadziejnych pytań.
-Nie musisz się o to martwić. – Uniósł rękę, żeby ją przystopować. –Oświadczę ci się w urodziny, 9 sierpnia. Ślub będzie 10 sierpnia. Nie możemy za bardzo czekać. Nie będziemy już najmłodsi. – Oczywiście żartował sobie i nic takiego nie ustalił. Wymyślił to na poczekaniu. Aczkolwiek nie żałował. To brzmiał jak sensowny plan. Nawet już teraz mogli zabukowć sobie salę i termin, a jak przyjdzie do tego, że któreś z nich znajdzie szczęście w ramionach kogoś innego, to po prostu odwołają rezerwacje, a koszty poniesie osoba, która spiknęła się z kimś innym. Miało to sens.
-Wiem. – Zachichotał, bo jej reakcja była wystarczająca. Oczywiście sam myślami nie wybiegł w to aż tak daleko. Zakładał, że jego mama tak bardzo chciałaby mieć już wnuki, że chyba nie miało dla niej znaczenia z kim Joel będzie to dziecko miał. Ale to nie tak, że zaakceptowałaby pierwszą lepszą. Po prostu dotychczas DeWitt starannie dobierał swoje partnerki i każda z nich dobrze żyła z jego matką. A Ainsley to pani DeWitt uwielbiała jak mało kogo. Więc pewnie tak, Atwood byłaby idealną kandydatką na matkę wnucząt pani DeWitt.
-Zdążyłem się przyzwyczaić. – Jakoś nie przeszkadzało mu to, że Ainsley zapominała o tym, że była bogata. Charakterem nie przypominała osoby obrzydliwie bogatej, która traktuje innych jak gówno, wiec łatwo było na to przymknąć oko. –Przecież to nie tak, że odpłyniecie tym jachtem nie wiadomo jak daleko. Jak popłyniecie za daleko to biedaki z brzegu nie będą mogli wam zazdrościć. – Żartował, ale też trochę nie, bo jednak on był tym biedakiem, który stał na brzegu i patrzył na jachty i fantazjował, że kiedyś sam będzie taki miał. Oczywiście nie będzie miał, bo woda za bardzo go przerażała, żeby zapuszczać się tam gdzie nie miał gruntu, ale fantazjować nikt mu nie zabroni.
-Mogę mieć więcej czasu. – Odparł tajemniczo, żeby wyjść na typa, który ma takie plany wieczorne, że musi sprawdzić kalendarz, żeby wcisnąć cokolwiek. Tak naprawdę to planował sobie po prostu iść wcześnie spać, albo obejrzeć wszystkie sezony Agentki o Stu Twarzach. Ewentualnie w coś by pograł. No tak czy siak jego plany naprawdę nie były ambitne i nie wymagały od niego tego, żeby je przekładał, albo kalkulował w głowie czy ma miejsce na cokolwiek. –Właściwie to drink brzmi spoko. Dawno nigdzie nie wychodziłem. – Tak to jest jak człowiek poświęca swoje życie pracy. Może on też właśnie tego nie potrzebował. Po zerwaniu ze Scarlet rzeczywiście trochę czasu spędzał w barach. Ale było to samotne i żałosne picie w samotności w londyńskich pubach. Nic przełomowego i z pewnością nic co pomogłoby mu dojść do siebie po rozstaniu.

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ joel dewitt

No cóż. Zdecydowana większość ludzi po trzydziestce ma już ułożone życie prywatne na tyle, że jest w długoletnim związku albo małżeństwie i pojawia się pierwszy czy kolejny bombelek, "rynek" nasycają zatem jednostki młodsze, co widać po podbojach miłosnych Joela. Sama Ainsley ich nigdy nie komentowała w tym aspekcie, bo i jej narzeczony pewnie był dobre kilka lat starszy (a jak się okazało i tak miał niezłą sieczkę w głowie, więc nie ma reguły).
- Z racji na moje pochodzenie... - zaczęła sztucznie pompatycznym głosem, po czym roześmiała się w najlepsze. No ale z drugiej strony to jednak nie ma co ukrywać, że w tym towarzystwie - takie jak ona - córki wpływowych i kasiastych ojców wychodzą za synów jeszcze bardziej wpływowych i kasiastych ojców. I przez chwilę żyje tym cała angielska socjeta, Ainsley zatem wypada w tym aspekcie bardzo blado i jest po prostu starą panną. - Powinnam bogato wyjść za mąż, sukienkę koniecznie musi zauwazyć i opisać Vogue. Potem urodzić z trójkę dzieci i przejmować się tylko tym, by być ładnym dodatkiem do swojego męża. Zamiast mistrzostwami i olimpiadami, powinnam zajmować się wybieraniem guwernantki, zakupami i bywaniem wśród innych, równie nieszczęśliwych żon, wyciętych z takich samych form. Mamy XXI wiek a tego tam pewnie nadal uczą w prywatnych szkołach. - w sensie bycia idealną żoną męża, którego się pewnie nawet nie kocha. Była w jakiś sposób wdzięczna rodzicom, że przez przeprowadzkę do Australii ją i jej braci omija cała ta szopka, mogą się wiązać z kim chcą i robić to na własnych zasadach. Ale tak czy siak, delikatnie mówiąc, wkurzało ją to, że w wielu miejscach była oceniana właśnie przez taki pryzmat.
Słuchając planu na ich ewentualny, czterdziestkowy ślub, kiwała głową z uznaniem.
- W ten sposób może się ci udać nie zapomnieć daty. To roztropne. - nie, żeby mu od razu sugerowała, że jest jednym z tych facetów, co to nie pamiętają o urodzinach czy rocznicach, ale jednak każdemu może się zdarzyć, a w ten sposób można tego uniknąć. W ogóle to ona sobie tego nawet nie umiała wyobrazić, ba - nawet nie próbowała. Sam fakt przeniesienia Joela z bezpiecznej i wypracowanej latami roli przyjaciela do, już z samego założenia zupełnie innej, męża czy partnera, to taka abstrakcja że jej głowa by chyba tego nie przepracowała tak na sucho. Nawet pomimo tego, co kiedyś sobie wyznali i przez co, to naprawdę miałoby prawo zadziałać. To już chyba taki friendzone, że nawet nie ma szansy się z niego wykopać, nie?
- Tylko niech się nie dzieli przemyśleniami z moją matką, bo się nie odgonię - zrobiła poważną minę, ale po chwili się uśmiechnęła. Choć w tym aspekcie to raczej bez żartów, panie Atwood i DeWitt od kilku lat żyły w dość ciepłej, można rzec przyjacielskiej relacji, więc taki przepływ informacji nie byłby raczej niczym dziwnym. A jedynym co by panie w snuciu domysłów hamowało, byłoby chłodne podejście do sprawy pana Atwooda. Dzięki, tato.
Wzdrygnęła się. Lubiła wodę, umiała pływać, chętnie i często robiła to w basenie, ale otwarte wody zatoki, mórz i oceanów mierzily ją na tyle skutecznie, że chyba nigdy do tej pory nie zdecydowała się na wypłynięcie jakąś łodzią czy jachtem.
- Moja wyobraźnia przestrzenna jest w stanie objąć ogarnięciem basen, ale nie żadną otwartą wodę. Ta mnie przeraża do żywego, serio, nie wytrzymałabym pewnie nawet kilku godzin i odstawiła tam taką panikę, że odstawialiby mnie na ląd. Nie nadaję się do tego. - pokręciła przecząco głową. Dla niej nawet nie chodziło o jakiś lans - sama przez swój strach nigdy nie zwracała uwagi na nic, co plywa, więc pewnie dlatego tak do tego podchodziła.
Uśmiechnęła się, słysząc o tym, że mają zatem wspólne plany na wieczór:
- No dooooobraaa... Ale musisz wybrać jakieś sensowne miejsce, nie byłam w okolicy od wiosny i nie mam pojęcia gdzie można tutaj bywać - ona wyszła z propozycją to teraz jego kolej na działanie, wszystkim po równo.
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Słuchał jej opowieści o bajkowym ślubie i bogatym mężu i na chwilę wrócił wspomnieniami do tego „momentu”, który mieli parę lat temu. Teraz to wszystko miało dla niego sens. Gdyby wtedy zakochał się w niej bardziej, gdyby rzeczywiście coś zrobił to i tak skończyłby ze złamanym sercem. Może Ainsley miała rację. Biedni chłopcy jak on nie wiązali się z bogatymi dziewczynami jak ona. Nikt nie chciałby oglądać jego krzywej twarzy na okładkach gazet. Valentino nie chciałby, żeby Joel nosił jego różowe garnitury. Vogue z pewnością nie chciałby go na swojej okładce czy nawet nie napisaliby o nim artykułu na stronę internetową. Calvin Klein prędzej zacząłby się spotykać z mężczyznami w swoim wieku niż pozwoliłby na to, żeby taki Joel nosił jego slipy. Nigdy w życiu. Byli z dwóch różnych światów. –Wiesz, że to wszystko brzmi naprawdę głupio? – Spojrzał na nią. –Trochę jak w rodzinie królewskiej, a wiadomo jacy oni są… – Nie powiedział niczego na głos, bo jeszcze ktoś by usłyszał jak wyzywa, któregoś księcia od nazistów czy pedofili. Nie można mówić takich rzeczy na głos. Je się robi w ciemności i przymyka oko, bo robią to osoby „ważne”. –Myślę, że po tym jak już totalnie się odetniesz od tego bubka i od jego wspomnień, to powinnaś się odciąć od tej dziwnej kultury. – Pokiwał głową. –Wróciłem teraz do oglądania Once Upone a Time i jest tam pełno postaci damskich i księżniczek i różnych elfów i wróżek i powiem ci, że… żadna nie czeka na bycie przydupasem swojego faceta. Wręcz przeciwnie. Wierzą w prawdziwą miłość, chcą być księżniczkami, ale jednocześnie nie czekają na ratunek. Walczą o swoje i robią to co im się podoba. – Uśmiechnął się pod nosem, bo on nie wie co faceci widzą w kobietach, które są im takie uległe. On to by chciał mieć taką typiarę, która jakby chciała to by go pokonała i zdominowała. Taką, która umie o siebie zawalczyć, a nie jest wiecznie panienką, którą trzeba ratować z opresji. Przykro, że większość takich kobiet to postacie fikcyjne.
Prychnął. –Oboje dobrze wiemy, że jak ktoś zapomni daty to będziesz to ty. – On był raczej typem faceta, który pamiętał o różnych datach i wydarzeniach, nawet świętach państwowych. Nie zostawiał niczego na ostatnią chwilę, mył nogi, a swoją partnerkę celebrował przez cały związek. Nie tylko przy okazji różnego rodzaju dat czy rocznic. Mimo wszystko nie pomogło mu to w zbudowaniu relacji, która nadal by trwała. –Jakbym nie chciał zapomnieć daty, to wszystko byłoby zaplanowane na 31 grudnia. – To byłby jego pro tip, gdyby jednak był zapominalski. Wszystko w okresie świąt, a dodatkowo 31 grudnia ludzie nie przestają gadać o Nowym Roku, więc miałby wieczne przypomnienie, nawet od nieznajomych. No i często miałby też wymówkę, że nie musi niczego obchodzić, bo jednak jest w pracy.
-O to się nie martw. Już milion razy przeprowadzałem z nią taką rozmowę, więc wie kiedy powinna po prostu niektóre rzeczy przemilczeć. – Zaśmiał się cicho. Pewnie pani DeWitt była typem mamy, która umawiała biednego Joela z córkami swoich koleżanek wiedząc, że każda z nich jest idealną kandydatką dla jej syna. W sumie chyba lepsze to niż, gdyby uważała, że żadna na niego nie zasługuje. To już raczej byłoby przykre. No i może trochę chore.
-Przynajmniej udałoby ci się wykręcić z wakacji na jachcie. – Zapamiętał jednak tą jej uwagę, żeby na przyszłość wiedzieć, że pod żadnym pozorem, Ainsley nie nadaję się na osobę, którą będzie mógł zabrać na łódź Ephraima, żeby sobie tam poimprezować z dala od ludzi i zgiełku.
-Myślę, że powinniśmy pojechać do Cairns. – Podrapał się po brodzie. –W Lorne jest tylko Shadow, a to dosyć szemrane miejsce. W sensie wiadomo, każdy klub jest szemrany. Ale Shadow jest… to Shadow. Więc wybierzemy coś w Cairns. – Pewnie jak pojadą taksówką to trochę będzie ich to kosztować, ale Joel wolał wydać hajsy na taksówkę niż zostać i bawić się w Shadow. Poza tym to nie tak, że chodzi do klubów codziennie czy nawet raz w tygodniu. Dobra, nawet raz w miesiącu w nich nie bywał.

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ joel dewitt

Trzeba to przyznać wprost - Ainsley po prostu zupełnie naiwnie wierzyła w to, że jej życie oscyluje chociaż koło normalności i że przeciętny Kowalski by nie tylko to zrozumiał, ale i się w nim odnalazł. I szła by w zaparte, że gdyby wtedy odważyli się na więcej i spróbowali być razem to byliby najszczęśliwsi na świecie. Ona by na rzęsach stanęła, żeby tak było, wszystko by zrobiła i naprawdę wiele poświęciła by to zagrało. Dużo łatwiej to jej byłoby się odnaleźć w codzienności Joela, niż odwrotnie. Atwood tego właśnie zdawała się nie zauważać w swoim podejściu do życia - że nie każdy miał tyle szczęścia co ona i że większość ludzi ma dużo bardziej nudne i zwyczajne życie.
- Kiedy to tak działa. Jak w rodzinie królewskiej. Dostanie jeden z drugim tytuł szlachecki i chłonie takie przestarzałe zachowania jak gąbka. - młoda panno, mówisz również o swoim ojcu. Choć u Atwoodów to raczej wynika z pokoleniowej tradycji, bo to nie jest przecież tak, że tatuś jest pierwszym, który odniósł jakiś większy sukces i oberwał przedrostkiem przed nazwiskiem. No i wiadomo, im bardziej elitarne i zamknięte towarzystwo, tym więcej trupów chowa się w szafie, nie? To był również jeden z powodów, dla których była wdzięczna swoim rodzicom za przeprowadzkę do Australii i fakt, że nie musiała się wychowywać w aż tak toksycznym środowisku. Większość tych ludzi spotyka raz w roku, na Ascot, przywita się i spada robić swoje.
Spojrzała na niego z potężnym zdziwieniem wypisanym na twarzy. Ot, co on w ogóle gada.
- W teorii brzmi super, w praktyce niewykonalne - no... cóż. Od rodziny się nie odetnie. Pracy czy pasji, jak to zwał, nie zmieni. Kontraktów nie pozrywa. Jak bardzo by na to wszystko nie nadawała, to po prostu swego rodzaju złota klatka. Pracuje na nią zbyt wiele trybów, żeby cokolwiek było w stanie to zmienić.
Wysłuchała jego wypowiedzi o serialu i nawet się zaśmiała:
- Hej, bycie Szkotką nie kwalifikuje mnie z automatu do generalizowania o elfach - a było po prostu tylu legend nie tworzyć, nie? - I przepraszam, ja jak najbardziej wierzę w prawdziwą miłość. Ale jak ci się ta prawdziwa miłość puści z połową Londynu to trudno tej wiary nie nadszarpnąć, nie? - jakby na to nie spojrzał to przez ostatnie lata ona w imię bycia z człowiekiem, którego kochała, podporządkowała całe swoje życie. Wszystko po to, by byli razem i żeby wszystko grało. I pewnie większość osób będących na jej miejscu po tak spektakularnej zdradzie partnera, czuło by to samo. W ogóle to ten tekst ją trochę jednak ukuł. Poczuła się trochę tak, jakby Joel miał ją za jedną z tych kalkulujących na zimno, związek to układ, ma być ładnie a cała reszta niech nikogo nie interesuje. Ona naprawdę przez cały czas trwania relacji była po uszy zakochana w swoim eks. Choć wychodzi raczej na to, że raczej w swoim wyobrażeniu o nim, bo okazało się finalnie że jednak faceta nie znała najlepiej.
Fuknęła, kiedy wypomniał jej o zapominaniu daty:
- Ej!! Zapomniałam raz!! I tak przyjechał kierowca z lotniska, zdążyłam, więc nic się nie stało - wytknęła mu żartobliwie język. Pewnie już sama zdążyła - nomen omen - zapomnieć jakiej sytuacji dotyczyło to wydarzenie, i gdzie miała lecieć. Najwyraźniej jednak licho nie śpi i w postaci jej najlepszego przyjaciela jej o tym przypomni. Do usług.
- Dobra dobra. Moja matka jest jak prowadzący w talk show. Idziesz luźno porozmawiać przy drinku a wysypujesz się o tym, że jesteś w ciąży, piszesz książkę, w przyszłym roku zmienisz pracę i jeszcze zdążysz ośmieszyć się w trakcie karaoke. - choć relacje u Atwoodów były dosyć bliskie i cała familia trzymała się razem, dało się wyraźnie odczuć, że Ainsley lepszy kontakt ma właśnie z ojcem. Matka zawsze funkcjonowała gdzieś na tyle daleko, że zdawało się, że blondynka wręcz kiepsko ją zna. Tak, jakby ta była odsunięta od córki na tyle, że nie dość że ich kontakt był kiepski, ale dosyć... wymuszony?
- Masz zatem misję - wybrać miejsce. Ja ogarnę kierowcę i będę czekać na namiary - co jak co, ale potrafi się dziewczyna ustawić. Chłop niech pół dnia kombinuje, sprawdza, wybiera a ona sobie tylko raz zadzwoni i gotowe.
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Joela stopowało to jak bardzo cenił sobie przyjaźń Ainsley. Bał się tego, że byliby ze sobą szczęśliwi przez jakiś czas, w końcu związek by się rozpadł, a oni nie potrafiliby się ze sobą przyjaźń. No i straciłby przyjaciółkę. A tego raczej by nie przeżył. Cięzko przychodziło mu zbieranie się po różnego rodzaju zerwaniach. Gdyby miał przechodzić i przez zerwanie i stratę przyjaciółki w tym samym czasie, to zapewne nie poradziłby sobie. Ephraima nie było często na lądzie, nie miałby się do kogo udać, żeby opłakiwać stratę. Normalnie pisałby i dzwonił do Ainsley, ale tym razem to ona była jego stratą. Nie mógł pójść z tym do niej.
-Może nie zagłębiajmy się w tajemnice rodziny królewskiej? – Zapytał z uśmiechem. Wolał nie myśleć o tym, że jej rodzina jest jak rodzina królewska, bo zaraz wyjdzie na to, że jej były narzeczony jest jej kuzynem i teraz Ainsley będzie się wiązała ze swoim innym kuzynem. Niesamowicie pojebane i niesmaczne tematy. Nie chciał sobie psuć wizji tego jak Ainsley wyglądała w jego oczach.
-Może. – Wzruszył beztrosko ramionami. –Zawsze możesz spróbować i przekonać się na własnej skórze. Najgorsze co może się stać to to, że odniesiesz porażkę. – Oczywiście jeszcze gorsze byłoby pewnie to gdyby jednak rodzina uznała, że wyrzeka się Ainsley i pozbawiliby ją całego majątku i praw do spadku. Z drugiej jednak strony, częściowo byłaby to wygrana, bo jednak odcięłaby się od nich, prawda? Chociaż pewnie tacy wpływowi ludzie wszędzie mieli swoje macki i biedna Ainsley nie mogłaby nigdy i nigdzie prowadzić normalnego życia, bo zawistna rodzina wszystko by jej utrudniała.
-Wydaje mi się, że nie powinno to nadszarpnąć twojej wiary w prawdziwą miłość. – Mruknął i położył się na piasku. Przymknął sobie oczy, a dłonie ułożył na brzuchu. Zdecydowanie za rzadko chodził na plażę. –Po prostu masz dowód na to, że on nie był twoją prawdziwą miłością i musisz szukać dalej. – Uśmiechnął się delikatnie. –Kiedy kogoś takiego spotkasz to będziesz wiedziała od razu. – Już nie zaczął mówić o tym, że taka osoba emanuje aurą, którą wyczuje tylko osoba, która jest jej przeznaczona. Tak, Joel też wierzył w prawdziwą miłość i wierzył, że fizycznie, bo pierwszym spotkaniu można wyczuć coś takiego. Jest też czasami szansa, że po prostu trzeba poczekać do na przykład pierwszego pocałunku. Nigdy nic nie wiadomo.
-Myślę, że podołam. – Dzięki kontaktom w pracy udało mu się poznać kilka fajnych miejscówek. Takich, o których niewiele osób wie, albo gdzie przychodzi raczej towarzystwo z wyższych sfer i ciężko się tam dostać normalnie. Praca Joela miała naprawdę dużo plusów.
Ostatecznie poleżeli sobie jeszcze na plaży i pogadali o pierdołach. W końcu rozeszli się do swoich domów i umówili się, że Ainsley po niego podjedzie i wyruszą razem na jakąś imprezkę, żeby sobie przypomnieć jak byli młodzi i mniej pokryci zmarszczkami i kiedy ból pleców nie był zmartwieniem.

/ ztx2

Ainsley Atwood
ODPOWIEDZ