kucharz — Salsa Bar & Grill
40 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Odkąd zamordowali mu rodzinę gotuje i egzystuje, bo na więcej go nie stać.
#3

Henry nie chciał za bardzo tu wracać. To miejsce kojarzyło mu się bardzo z przeszłością, z odwiedzaniem Astrid w pracy, z przychodzeniem po nią, jak z pracy wychodziła... z porodem małego Matte, z pierwszymi chwilami, które syn spędził w jego ramionach. Trochę mu to łamało serce, kiedy o tym myślał. Właściwie to trochę bardzo. Wręcz ogromnie bardzo... ale... ale coś się wydarzyło. Jedno zdanie, które wypowiedział ktoś w jego obecności. To jedno zdanie, które padło obudziło w nim poczucie, że chyba na coś trafił. Chyba znalazł jakiś trop. Chyba jest jakaś nadzieja. Chociaż może nadzieja to jednak złe słowo. Nadzieja w końcu kojarzy się z czymś pozytywnym, z czymś wyczekiwanym, z ulgą... no pozytywnie, nie. A akurat nadzieja z rozwiązaniem zagadki śmierci jego rodziny nie była pozytywna w żadnym sensie. Bo... to zawsze było koszmarne. Jest pewne powiedzenie, że lepiej wiedzieć na pewno, niż zawsze się głowić i żyć w niepewności, najczęściej mówi się je w kontekście zaginień. Zwłaszcza dzieci. Bo zaginięcie i długi okres bez informacji oznacza śmierć. Lub coś gorszego niż śmierć... więc czasem lepiej znaleźć to ciało, mieć pewność, że ktoś nie żyje, niż wiecznie się głowić co się z nimi stało. Więc tak, to było koszmarne i okropne, ale jednocześnie Henry nie mógł tak po prostu nie robić nic, skoro usłyszał to imię w redakcji, no nie? No właśnie. Dlatego przyszedł do szpitala, dlatego przełknął bolesną gulę w gardle i dlatego szukał na korytarzu kogoś, kto może mu pomóc. I chyba znalazł. A przynajmniej zobaczył Charlotte. - Hej - przywitał się, czując trochę paskudnie. - Może ty wiesz jak mi pomóc... nie widziałaś ostatnio tej pielęgniarki Stelli? Nie pamiętam jej nazwiska, ale kiedyś... - przerwał na moment. - Kiedyś znała się z Astrid, więc pewnie wiesz o kogo mi chodzi - dodał, patrząc na nią trochę niepewnie. Może powinien najpierw zapytać jak się kobieta ma? Co tam u niej? Ale cóż, za późno....
niesamowity odkrywca
-
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
/ po grach

W swojej pracy widziała już wiele. Czasami miała wrażenie, że gdy los zadaje w tym miejscu pytanie "reflektujesz na kawałek tortu zwanego życiem?", to rozdaje tylko kawałki z zakalcem, skisłym kremem i zdechłą muchą zamiast rodzynki. To dlatego ważne było dla niej utrzymywanie dobrych relacji z pracownikami szpitala. Razem łatwiej było jakoś przez to wszystko przejść. Znajomość z Astrid była dla niej naprawdę ważna i do dziś Charlotte czuła pewnego rodzaju pustkę, oczywiście w żaden sposób nieporównywalną do tej, którą mógł czuć Henry. Nie chciała nawet wyobrażać sobie tego, z czym musiał się zmierzyć. Utrata ukochanej to jedno, ale strata dziecka...
Jej dzisiejszy, nieco krótszy dyżur dobiegał powoli do końca. Chwilowo na izbie nie było żadnego nowego pacjenta, a ci przyjęci wcześniej, byli już pod opieką specjalistów, więc blondynka miała chwilę dla siebie. Postanowiła wykorzystać ja na szybkie sprawdzenie w komórce programu telewizyjnego na dzisiejszy wieczór. Nie miała żadnych konkretnych planów, ot, kieliszek wina, dobry film, ważne było to, że odrobinę się zrelaksuje i odpocznie.
Chyba jednak będzie musiała odłożyć relaks na jakis inny dzień, bo dzis zdecydowanie nie będzie już chyba mogła skupić się na niczym innym, niż zmarła przyjaciółka.
- Henry, cześć - od razu zaczęła mu się przyaglądać, żeby wybadać, czy przyszedl do szpitala, bo potrzebował interwencji lekarskiej, ale na szczęście nic na to nie wskazywało. - Stella... - sięgnęła pamięcią wstecz. - Na wielu oddziałach są rotacje personelu. Wiem, że niedawno kilka dziewczyn przeniosło się na kardiologię. Możesz poszukać jej tam - zasugerowała. - Chyba że masz chwilę, mogę zadzwonić na oddział albo do działu kadr.
W ten sposób od razu dowiedzą się, gdzie można spotkać Stellę.

henry goldrise
kucharz — Salsa Bar & Grill
40 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Odkąd zamordowali mu rodzinę gotuje i egzystuje, bo na więcej go nie stać.
Henry najchętniej by zwrócił swój tort, bo jednak… no zdecydowanie nie to zamawiał. I pewnie nikt by nie chciał dostać takiego samego zamówienia, jak do niego przyszło. Ale nie dało się cofnąć czasu, nie dało się… no zrobić nic. Mógł tylko się dowiedzieć czemu i może jakoś zamknąć ten rozdział. Chociaż to sprawiało, że czuł cholerne wyrzuty sumienia z tego powodu i nie miał siły na to. Bo… no życie dalej? Jakby co, nigdy nie umarli? Przecież coś takiego powinno go dojechać, dobić i uziemić. Jak miał myśleć o szczęściu i życiu nie wiem, z kimś innym, robieniu nowych dzieci, jak oni… no nie żyli? To było chore. Chore, a on nie miał na to siły i tkwił w tym cholernie okropnym miejscu, więc dziwne, że nie walił pięścią w ścianę ze złości i frustracji.
- Okej.. tak zrobię. A pamiętasz jej nazwisko? - zapytał, marszcząc lekko brwi. I po jej kolejnych słowach, pokiwał głową. - Jasne, jeśli to nie problem - odpowiedział niemal od razu, chociaż nie wiedział, jak właściwie wyjaśnić po co jej szuka. Bo czuł się jakby gonił za tym lisem na polowaniu, gdzie nikt za bardzo nie wie o co chodzi, wszyscy szczują psami, strzelają i no… no takie hałaśliwe zbiegowiska powinny być zakazane, bo były bezsensowne i okrutne. I to co on robił też było teraz trochę okrutne, bo grzebał w ranach swoich i czyichś, ale jak miał to zignorować? Jeśli była szansa na jakieś nowe odpowiedzi, to trzeba było ją wykorzystać… niż żałować, że się nie wykorzystało. I tak czuł, że zmarnował za dużo czasu, ale z drugiej strony… bał się odpowiedzi.
- Ale nie przeszkadzam Ci w pracy? Nie chce mieć nikogo na sumieniu - zmarszczył brwi. Prawdę mówiąc, to czuł się też trochę niezręcznie przez to, że po prostu w sumie... prosił o pomoc. Od bardzo dawna tego nie robił, odzwyczaił się od tego uczucia. Coś jakby... nie pasowało. Tak długo wszystko robił sam.
niesamowity odkrywca
-
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Gdyby zamykanie rozdziałów było takie łatwe, to jej praca byłaby znacznie przyjemniejsza. Nie musiałaby oglądać ludzi w najgorszych momentach ich życia, w chwilach, gdy tracili kogoś bliskiego, bo il e naprawdę dobrze radziła sobie z medyczną stroną danych przypadków, tak ta nieco bardziej ludzką, ta empatyczna... Umówmy się, Charlotte nie była w tym mistrzem. Nie chciałaby zabrzmieć tak, jakby kolejny pacjenci byli dla niej tylko i wyłącznie pozycjami na jakimś taśmociągu, ale... Poniekąd tak było. Tego nauczyła ją jedna ze sfer jej życia. Druga z kolei wciąż dzielnie walczyła o to, żeby pani doktor nie stała się automatem i żeby wciąż podchodziła do kolejnych przypadków jak do ludzi. Żywych. Jeszcze.
Mogła tylko przypuszczać, co czuł Henry, a pewnie i tak nigdy nie zbliżyłaby się do jego stanu. Ona straciła wtedy tylko (i aż) przyjaciółkę, on żonę. I dziecko. Ono było w tym wypadku najważniejsze. Przecież gdyby to jej Jake...
- Nie, ale jeśli w jakiejś rozmowie ono padnie, to na pewno będę wiedziała, że chodzi właśnie o nią.
Dla niej to naprawdę nie był problem. To tylko kilka telefonów, a jeśli tylko dobrze pójdzie, to może jeden, góra dwa. W końcu była ordynatorem! Od czasu do czasu mogła użyć swoich wpływów (oczywiście nie bezinteresownie, bo pewnie kiedyś ktoś odezwie się do niej w sprawie przysługi), więc nie działo się nic wielkiego i strasznego. Nie dla niej. Radziła sobie z gorszymi sprawami.
- Uwierz mi, gdybyś przeszkadzał, to na pewno bym ci o tym powiedziała. W ten czy inny sposób, ale na pewno odczułbyś, że jestem zajęta i nie mogę teraz z tobą rozmawiać - odparła. - Może niekoniecznie powinieneś kręcić się po moim oddziale... Znam datę urodzenia Astrid. Poczekaj gdzieś tu, na korytarzu. Nie rób i sztucznego tłumu na SORze, za zadzwonię, gdzie trzeba i dam ci znać. Okej?
Wolała upewnić się, że oboje zrozumieli jej zasady. Ha! Ona je rozumiała, pytanie tylko czy podobnie podchodził do nich Henry.

henry goldrise
ODPOWIEDZ