Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Hazel była baletnicą, na samochodach się kompletnie nie znała, więc jak zobaczyła jakieś świecące się kontrolki, które normalnie tam nie było w połączeniu z jakimiś dziwnymi dźwiękami wydawanymi przez jej Toyotę, od razu wiedziała, że nie jest to dobry znak i ktoś powinien się tym zająć. Pomyślała, że poprosi znajomego, który się na samochodach znał, żeby w to zajrzał. Coś tam podłubał i stwierdził, że powinno działać. Tak też było przez dwa tygodnie, ale potem problem powrócił ze zdwojoną siłą i skończyło się na zamawianiu lawety, bo daleko by nie pojechała. Dla Haze było to wyjątkowo nieodpowiedni czas, bo była tuż przed ponownym otwarciem antykwariatu, który przejęła po swojej siostrze, więc… gorszego momentu wybrać sobie jej samochód nie mógł.
Samochód został odstawiony przez lawetę więc do warsztatu, a ona się umówiła na spotkanie następnego dnia, chcąc trochę ochłonąć, by była tak wściekła i załamana jednocześnie, że zapewne nie byłaby w stanie porozmawiać na temat w logiczny sposób, pozbawiony zbędnej histerii. Chcąc sobie oszczędzić jazdy komunikacją miejską, zamówiła po prostu taksówkę, by jak najszybciej znaleźć się na miejscu.
Chciała z całego serca wierzyć, że nie będzie musiała na naprawę wydać fortuny, jednakże umysł jej podpowiadał, że niestety tak nie będzie… To nie pocieszało Hazel ani trochę, biorąc pod uwagę fakt, że ostatnio wydała sporą sumkę na renowację antykwariatu, bo po prostu tego potrzebował. Nie żeby nie miała pieniędzy… to nie był problem, bo wciąż miała spory zapas pieniędzy z odszkodowania… ale wciąż wolałaby je wydać na coś innego.
Dzień dobry? – zawołała, wchodząc do warsztatu i rozglądając się po sporej wielkości hali. Nie widziała nigdzie swojego samochodu, domyślała się że mógł być zapewne w jakiejś innej części. Trzeba przyznać, że Hazel musiała wyglądać…. może nie komicznie, ale zdecydowanie nie pasowała do wystroju. Drobna dziewczyna ubrana w sukienkę i sandałki na tle tych wszystkich narzędzi, podnośników i tym podobnych.

Warren Watts
mechanik — lorne bay mechanic
23 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
student mechatroniki, tutejszy mechanik samochodowy i przy okazji głupiec, który sądzi że wreszcie pewna dziewczyna spojrzy na niego jak na kogoś więcej, niż tylko na przyjaciela
osiem

W ostatnim czasie coraz więcej zleceń zaczynają posiadać w warsztacie, jednakże nie może odmówić bliskim osobom. Także gdy wcześniej Hazel poprosiła go o pomoc, ten bez większego problemu jej udzielił, nie spodziewając się iż problem dosyć prędko powróci. I to nie tak, iż jest niekompetentny - jednakże na tamten moment sądził, a nawet doradził się kolegi z większym fachem, że wymienienie poszczególnych i w sumie niedrogich części będzie wystarczające.
Jak się okazało - tak właśnie się nie stało, a laweta przywiozła znane mu już auto do warsztatu. Postanowił zająć się tym od razu, biorąc ów samochód jako priorytet. I to nie tylko dlatego, że Hazel jest piękną, młodą kobietą, no wiecie co! Po prostu darzył ją sympatią, stąd też taka decyzja.
Wcześniej zapoznał się na nowo z pojazdem, wzdychając w pewnym momencie ciężko. Co się znów tutaj stało? Nie wiedział do końca, chcąc się uważniej skupić na problemie, toteż nie przejmował się resztą zamówień od wcześniejszych klientów. Poprosił o trochę czasu swojego szefa, żeby nie rozdrażniać swych myśli innymi sprawami.
Postanowił jednak, aby w międzyczasie trwania odnajdywania usterki zrobić sobie małą przerwę. Potrzebował chwili na odświeżenie umysłu od tego ciągłego przeglądania komputera, jaki podpiął pod elektrykę samochodu. Uważał, że już znalazł przyczynę, niemniej wolał się upewnić czy jeszcze coś nie zostało dodatkowo uszkodzone.
Kanapki miał w innej części warsztatu, toteż powrócił na jego przód - a dokładnie do szatni, skąd wziąć miał opakowanie z przygotowanym jedzeniem. Nie spodziewał się tego, że przy okazji przejścia do tego miejsca, od razu trafi na moment przyjścia dziewczyny. - Dzień dobry. Cześć - przywitał się, zanim zdołał wejść po jedzenie. - Poczekasz sekundę? Wezmę sobie jedzenie i możemy pogadać o samochodzie - odparł prosząco, bo w sumie zaczynały mu lekko grać kiszki marsza. A jak powiedział, tak za moment uczynił - po chwili powracając do niej z uśmieszkiem i będąc nieco czyściejszy, choć wątpię żeby szybkie przetarcie się pobliską szmatką i wcześniejsze użycie odrobiny wody cokolwiek mu pomogło.
- Przejdźmy może tam, gdzie w ogóle Twoje auto jest - zaproponował natychmiastowo, pokazując jej, aby szła jako pierwsza, choć naturalnie za moment do niej dołączył. - Ale żeby nie mówić tylko o jednym, to opowiadaj co u Ciebie - zagaił, bowiem przeczuwał iż może być lekko zestresowana [i[diagnozą[/i] i faktem ile pieniędzy przyjdzie jej znów zainwestować w pojazd. A tak przynajmniej odrobinę rozluźni atmosferę.

Hazel Ebenhart
ambitny krab
patsy#7401
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Toyota Hazel nie należała do najnowszych modeli – dziewięć lat już miała, więc to było już trochę wiekowe auto i fakt, że coś się zaczęło psuć jest zupełnie normalne. Niestety, zupełnie nie było to po myśli Haze, która ostatnimi czasy potrzebowała tego samochodu bardziej niż kiedykolwiek. Zwykle poruszała się po Lorne komunikacją miejską albo rowerem, jednakże odkąd przejęła antykwariat dziadków, musiała czasem odbierać towar z różnych miejsc, przez co nie miała innego wyjścia jak postawić właśnie na swoją Toyotę, która postanowiła jednak zawieść Ebenhart w najmniej odpowiednim momencie. Jak to się mówi – złośliwość rzeczy martwych.
Miała nadzieję, że pierwsza wizyta w warsztacie wystarczy i znowu będzie mogła korzystać ze swojego auta bez większych awarii, ale rzeczywistość okazała się być zupełnie inna, przez co niewiele później Hazel ponownie wylądowała w warsztacie, w którym pracował jej znajomy. Była nawet psychicznie przygotowana na te koszty, byle tylko samochód działał jak powinien. Nie żeby nie miała pieniędzy na nowy – te, które dostała z odszkodowania były naprawdę sporą sumką – ale Haze wychodziła z założenia, że powinno się naprawiać rzeczy tak długo, jak to było możliwe. Konsumpcjonizm zdecydowanie nie był czymś co popierała, a fakt, że teraz prowadziła antykwariat jedynie to potwierdzał.
Hej, jasne – odpowiedziała do Warrena, uśmiechając się delikatnie. Nigdzie specjalnie dzisiaj się jej nie śpieszyło – udało się jej pożyczyć auto od znajomej, więc mogła wszystkie sprawy załatwić, więc teraz miała po prostu wolne. – Mam nadzieję, że już przestanie mi wykręcać figle – odrzekła, wzdychając ciężko. Oczywiście miała na myśli ten nieszczęsny samochód. Ruszyła w stronę wskazaną przez kolegę, zastanawiając się, co tym razem się stało. – Hm… wspomniałam Ci, że przejęłam antykwariat po moich dziadkach? – zapytała, nie będąc pewną. Trzeba przyznać, że to była dosyć ciekawa fucha dla emerytowanej baletnicy. Większość ludzi jej pokroju postanawia uczyć nowe pokolenia tancerzy i tancerek… ona też na początku tego próbowała, ale robienie za instruktorkę baletu w małej mieścinie jakoś jej nie odpowiadała. – A jak tam u Ciebie? – odbiła pytanie.

Warren Watts
mechanik — lorne bay mechanic
23 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
student mechatroniki, tutejszy mechanik samochodowy i przy okazji głupiec, który sądzi że wreszcie pewna dziewczyna spojrzy na niego jak na kogoś więcej, niż tylko na przyjaciela
W pracy Warrena to tak naprawdę chleb powszedni - i to nie jest kwestia tego, że źle wykonują swoją robotę, przez co specjalnie przyciągają do siebie klientów na nowo, aby mieć dodatkowy zarobek dla siebie czy też dla warsztatu ogólnie. Najzwyczajniej w świecie - ruszenie jednej usterki sprawia, iż za moment pojawia się kolejna z przyczyn niezależnych. Niektóre auta będą działały po naprawie bez zarzutu, a inne… no cóż, tak polubiły swoich lekarzy, że decydują się na powrót, nie patrząc na to, czy właścicielom to odpowiada i czy mają na to leczenie wystarczające fundusze. Zresztą - ktokolwiek w naszych życiach się słucha? A już tym bardziej osobiste pojazdy? Jeszcze się taki nie narodził, żeby dwuśladowce się go słuchały i nie psuły, kiedy naprawdę nie było to potrzebne.
Niestety Hazel musiała tutaj powrócić z autem. Jasne, że naprawił to, co stanowiło problem, ale jak widać - coś nowego się pojawiło, gdy została dokonana poprawa poprzedniej sprawy. Tak czasem bywa. Ze swoim samochodem też miał tak parokrotnie. Tyle, że jemu wychodzi to taniej. Płaci jedynie za potrzebne części, a resztę sam wykonuje. Niemniej zapewnił wcześniej dziewczynę, że nie będzie jej liczył nie wiadomo jak.
- Powinien już być posłuszny - pocieszył koleżankę, chociaż tak naprawdę nie mógł tego biedaczce zapewnić w stu procentach, nawet jeśli bardzo tego chciał. Miał również nadzieję, że Haze będzie mogła korzystać z pojazdu na dłużej albo w ogóle już nie będą się więcej kłócić. Następująco przeszli do dalszej części warsztatu. - Nie, nie wspominałaś. Żartujesz? To super sprawa! Ale dlatego, że poczułaś obowiązek, żeby się tym zająć, czy planowałaś coś nowego zacząć i akurat nadarzyła się świetna okazja? - szczerze zainteresowany zapytał, bo ciekawiło go nastawienie dziewczyny. Nie chciał jej jakkolwiek urazić. Zwyczajnie mogła mieć różne podejście do sprawy. Mogło jej się zrobić szkoda, iż interes dziadków mógłby nie działać w dalszym ciągu i dlatego nie sprzedała miejsca, zajmując się tym samodzielnie. Mogło też być tak, że ktoś jej poradził o opłacalności przedsięwzięcia i stąd taka decyzja. Wiele jeszcze scenariuszy mogło się wydarzyć, stąd takie trochę szczegółowe podpytywanie. Po swoich słowach zatrzymali się przy Toyocie.
- Wierz mi, chciałbym Ci opowiedzieć coś fajnego, ciekawego i totalnie przełomowego, co wydarzyć się mogło w moim życiu, ale niestety zawiodę. Ciągle praca, dom, imprezy, studia… i nic więcej. Przykra sprawa, wiem - zażartował sam z siebie, bowiem doskonale wiedział iż jego życie nie jest ani trochę interesujące. - Tyle tylko mogę się pochwalić, że jestem coraz bliżej złożenia własnego motocyklu - nie pamiętał kompletnie czy kiedyś jej wspominał o podjęciu się takiej sprawy, jednakże czuł, że chociaż to uratuje przed określeniem go najnudniejszego gościa w Lorne Bay.


Hazel Ebenhart
ambitny krab
patsy#7401
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Hazel była daleka do oskarżania kogokolwiek z warsztatu, że specjalnie nie wykonywali swojej roboty w odpowiedni sposób, żeby tylko wracała i zostawiała u nich pieniądze. Co jak co, ale ufała, że Warren by takiego figla jej nie spłatał. Po prostu wychodziła z założenia, że najwidoczniej miała okropnego pecha i jak potrzebowała auta w swoim życiu najbardziej, to wtedy postanowiło się zepsuć. Może to była kara za to, że mało nim jeździła? Jakby nie patrzeć Haze była dosyć aktywną osobą i po Lorne poruszała się głównie piechotą bądź rowerem, no ale niestety stosu książek nie przewiezie w koszyku swojego dwukołowca, więc chcąc nie chcąc musiała postawić na swoją wysłużoną już trochę Toyotę.
Mam nadzieję, zmiana auta teraz to byłaby jakaś kompletna masakra – odpowiedziała, wzdychając ciężko. Miała już wystarczający zawrót głowy z antykwariatem – musiała latać po urzędach, że zmienił się właściciel, postanowiła przeprowadzić też gruntowny remont i ogólnie wiele różnych rzeczy było związanych z jej nowym biznesem, więc wolała sobie nie dokładać kolejnych rzeczy na głowę. – Ogólnie to wcześniej prowadziła go moja siostra, ale wyjechała z Lorne, a dziadkowie nie mają już sił go prowadzić. Ja nie do końca się spełniałam jako nauczycielka tańca, więc stwierdziłam, że go przejmę. Dziadkowie są dla mnie bardzo ważni i nie chciałam, żeby ich ciężka praca poszła w ręce kogoś obcego – wyjaśniła. Pobudki miała różne – z jednej strony rzeczywiście było to poczucie obowiązku i chęć odwdzięczenia się ludziom, którzy ją wychowali. Rodzice Hazel bowiem zginęli w wypadku samochodowym, gdy była dzieckiem. Zawdzięczała im wiele, chciała coś dać też od siebie. Nie zmieniało to faktu, że też była mocno podekscytowana tym projektem. – Mam sentyment do tego miejsca, dużo czasu tam spędzałam jako dziecko – dodała, uśmiechając się przy tym delikatnie. Oj tak, wiele godzin przesiedzianych tam miała, czytając biografie sławnych baletnic.
Zwykłe życie… w sumie dla Haze to było coś zupełnie innego. Przed niefortunnym „wypadkiem” to jak wyglądał przeciętny dzień Ebenhart odbiegał dosyć mocno od dnia przeciętnego człowieka. Jakby nie patrzeć tańczyła na deskach samego Sydney Opera House… wieczne próby, godziny spędzone na ćwiczeniach. Nie miała czasu nigdy na imprezy, zawieranie przyjaźni i tak dalej. Pewnie dlatego była praktycznie wieczną singielką, gdzie jej znajomi z liceum chociażby już powoli zakładali rodziny.
Lepsza codzienna nuda, aniżeli jakby miało coś złego się stać – odparła z przekonaniem. Prawdę powiedziawszy to Haze się to nawet podobało. W końcu miała trochę czasu dla siebie, choć oczywiście tęskniła za profesjonalnym tańczeniem. – Totalnie się na tym nie znam, ale brzmi na skomplikowaną sprawę, więc gratulacje! – Mówiła zupełnie szczerze. O mechanice, samochodach i tym podobnych wiedziała praktycznie nic, ale cieszyła się, że jej znajomy realizował swoje pasje i marzenia – skoro składanie tego motocykla sprawiało mu frajdę, to czemu nie?

Warren Watts
ODPOWIEDZ