właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
#35

William żył zgodnie z dewizą... umiesz liczyć, licz na siebie. Ciężko o trochę inną, skoro w tak młodym wieku stracił rodziców i musiał przejąć rolę tego najstarszego, odpowiedzialnego dzieciaka. Szybko przybrał całkiem wygodną zbroję, za którą chował swój żal, swoją żałobę i taką po prostu, ludzką tęsknotę za rodzicami Bo oczywiście, ze za nimi tęsknił. W końcu był tylko dzieciakiem, którego rodzice nagle się utopili. Stracił obu na raz, bez żadnego przygotowania, bez ostrzeżenia. Od razu były marne szanse na odnalezienie ich żywych i... cóż... on chyba nigdy do końca w to nie wierzył, mimo że mówił swojej siostrze, że nie ma się czego bać, że jest szansa, że jeszcze może się udać ich znaleźć. Bo musiał być gotowy na najgorsze, więc nie mógł sobie pozwolić na złudną nadzieję. Musiał się wziąć w garść. I takie przeświadczenie towarzyszyło mu przez całe życie. Jeśli pojawiały się problemy, możliwość zranienia, to się zamykał w sobie. I przygotowywał na najgorsze. To był jego schemat za każdym razem, więc chyba nie było to aż takie dziwne, że jak tylko zaangażował się w nowy związek, to pojawiły się wątpliwości i pozycja obronna. I w tej pozycji znalazł się o wiele szybciej, niż planował.... ale z drugiej strony, po tym co przeszedł pół roku temu, to chyba nic dziwnego. Kto wie, może po prostu nie był gotowy? Mniej więcej o tym rozmyślał, bawiąc się szklaneczką whisky i siedząc przy barze, w którym bywał coraz częściej ostatnimi czasy. A kiedy obok pojawiła się ruda nieznajoma, którą oczywiście była Astoria Maeve, rzucił na nią szybkim spojrzeniem, a potem dokończył swojego drinka. - Dla Ciebie też zamówić? - zapytał niezobowiązująco, bo skoro już sobie zamawiał kolejną porcję, to jej też mógł. Trzeba być miłym dla obcych ludzi, czy coś tam! I może po prostu znudziło mu się picie do lustra. i troche jednak potrzebował towarzystwa.
happy halloween
-
kurator sztuki — gdzie sztuka, tam i ona
32 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
i have no time for second chances so i survive on bourbon, blood, and backward glances.
003.
Zaczynała powoli przekonywać się do australijskiego klimatu. Co prawda niczym nie przypominał on jej tego, co znała ━ w USA spędziła w końcu większość swojego życia ━ ale nie było tak źle jak na początku myślała. Była jednak w stanie wymienić na palcach jednej ręki ilość rzeczy, które były lepsze tutaj, w Lorne. Nie żałowała jednak, że postanowiła zostać na dłużej, mimo że nie miała wyboru. Unikała jednak wyjść, bo większość z nich wymagała od niej spędzenia sporej ilości czasu na samym dojeździe, więc nie była nawet w stanie się bardziej do miasteczka przekonać, bo po prostu niczego ciekawego nie widziała lub nie przeżywała. Po incydencie z trefnym wypożyczonym samochodem w zeszłym tygodniu przerzuciła się na piesze wycieczki i transport publiczny, co niestety straszliwie jej przeszkadzało. W Nowym Jorku poruszała się jedynie samochodem, więc taka zmiana specjalnie przyjemna dla niej nie była. Ale cóż, minusy podróżowania. Niby wciąż miała tamto auto, teraz już naprawione, ale wolała do niego już nie wsiadać ━ bała się, że znowu coś się zepsuje po przejechaniu dziesięciu metrów. W wolnej chwili starała się znaleźć jakąś lepszą firmę, która oferuje pojazdy w dobrym stanie, ale na marne. Dlatego też coraz bardziej zastanawiała się, czy hardziej nie opłacałoby się jej po prostu kupienie czegoś, nawet taniego i małego, ale sprawnego.
Były jednak takie dni, gdzie spacer brzmiał o wiele lepiej niż przejażdżka samochodem. Często się nie zdarzały, ale pojawiały się, co niekiedy bardzo Astorię dziwiło. Tak też było dzisiaj. Zanim się obejrzała, znalazła się pod jakimś poleconym przez sąsiadkę barem, opatulona czarnym, długim płaszczem. Droga tutaj okazała się być wyjątkowo przyjemna, czego nie spodziewała się wychodząc z wynajmowanego mieszkania. Może dlatego, że lokal nie znajdował się daleko od jej miejsca zamieszkania, albo dlatego że po prostu miała ochotę się przejść, a temperatura jak najbardziej temu pomysłowi sprzyjała ━ nie wnikała. Weszła po prostu do środka, wcześniej ściągając z ramion płaszcz i usiadła na jednym z wolnych miejsc przy barze. Nim jednak zdążyła się odezwać do barmana, żeby sobie coś zamówić, przerwał jej głos po prawej stronie.
━━ Espresso Martini. Dzięki. ━━ odparła, zdziwiona propozycją nieznajomego. Posłała nawet w jego stronę tak słaby, że praktycznie niezauważalny uśmiech i oparła się o blat baru. Zanim jednak zwróciła się w stronę krzątającego się za nim barmana, przyjrzała się mężczyźnie, co prawda niezbyt dokładnie. ━━ Ale następnym razem zamawiam ja. ━━ zaproponowała, żeby jakoś to wyrównać. Splotła ręce i wyciągnęła je przed siebie, starając się niczego nieumyślnie nie przewrócić ━ kto wie jak ważne było to coś, co akurat stało w pobliżu. ━━ Wybacz bezpośredniość, ale czy coś Cię trapi? Nie wyglądasz za dobrze. ━━ Zapytała gdy ponownie przeniosła wzrok na Williama. Być może jej się zdawało, tego nie wiedziała, ale mężczyzna faktycznie sprawiał wrażenie zafrasowanego. Chociaż może nie powinna pchać nosa w cudze sprawy? Do tej pory przynosiło jej to jedynie nieszczęścia, ale nie potrafiła się powstrzymać. Bo kto wie, może byłaby nawet w stanie pomóc?

william henderson
powitalny kokos
ata
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
Tutaj świat stał po prostu na głowie. Trochę dosłownie. Święta były latem, zima była… no w sumie nigdy nie było zimy. Nie takiej, jaką znają ludzie z innych krajów i kontynentów. Co prawda akurat Will jako mieszkaniec Lorne Bay przez całe życie nie do końca miał porównanie, bo jednak… no przyzwyczajasz się do tego co widzisz, odczuwasz i przeżywasz. I nawet jeśli spędził jakieś zimowe miesiące w innych krajach wśród swoich podróży, to totalnie nie to samo, co bycie wychowanym od małego w konkretnych warunkach i po prostu przystosowanie się do nich. No ale nie żeby narzekał, bo jednak Australia była bardzo wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju i to przecież lepsze, niż bycie jak wszyscy inni w Europie. Chociaż oczywiście swego czasu oni trochę tu nabałaganili, ale nie ma co rozgrzebywać przeszłości za bardzo. No i było to jednak… nieprzewidywalne miejsce. Nigdy nie wiesz, kiedy wychodząc trafisz na kangura, wściekłą koalę albo na krokodyla na drodze. No i tak czy siak najbardziej niebezpieczne to tu jednak były meduzy.. więc tak, dziwne miejsce. A jednak przyciągało wiele ludzi, w tym rudą kobietę, której Will jeszcze nie widział nigdy w okolicy. Nie żeby był specem w okolicznych kobietach z Lorne Bay, ale miał dziwne przeczucie, że jednak nie jest stąd.
- Nie ma sprawy - odpowiedział, kiedy Astoria Maeve podziękowała… a potem zaśmiał się cicho. - To drink bez zobowiązań - uprzedził ją, bo nie oczekiwał niczego, ani tak naprawdę nie szukał niczego. Ale kto wie, może znajdzie? Różne rzeczy się w życiu zdarzały!
- Pracujesz jako terapeutka? - odpowiedział pytaniem na pytanie i sięgnął po drinka swojego. Nie myliła się, jednak takie pytanie na dzień dobry nie od końca mu odpowiadało. Właściwie to w ogóle, nigdy mu nie odpowiadało. Nie należał do osób otwartych i nie potrafił rozmawiać o problemach, a do tego dobrze je maskował. Nawet osoby, które cholernie go znały zwykle nie rozgryzały go aż tak szybko. Co wcale nie oznaczało, że Will tak szybko tutaj coś powie. Był ciężkim przypadkiem w tym zakresie...
happy halloween
-
ODPOWIEDZ