psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
- Gdziekolwiek. – To bardzo sprecyzowany kierunek wyprawy, a jednak nie miało dla niej znaczenia gdzie trafi. Byle z dala od Australii, w której albo czekali na nią wredni gliniarze albo ludzie, którzy być może chcieli dokończyć robotę (chyba, że napaść na nią miała tylko być straszakiem. Nigdy się tego nie dowiedziałam). – Wróciłam do Lorne, żeby wyremontować i sprzedać dom po matce a nie mogę wrócić do Perth, bo.. – Zamilkła, bo w to był moment, w którym zawsze mówiła same kłamstwa. Wciskała kit w stylu „odnaleźć siebie” albo „zacząć nową przygodę”. Mówienie prawdy wymagało w Joan dużej kontroli, bo ściemnianie szło jej naturalnie. – Pracowałam tam dla nieodpowiednich ludzi, co uważałam cenny atut, który jednak okazał się słodko gorzki i teraz najpewniej czeka mnie tam śmierć. – Tego mogła się spodziewać po tym jak boleśnie została pobita. Cudem przeżyła i choć mogłaby powiedzieć, że trochę żałowała, to tak naprawdę lubiła swoje życie. Nie ważne jak cholernie trudne ono było. Przetrwała wszystko i nie zamierzała odpuszczać.
Nie bała się pytać o intymne sprawy. Można to znów zrzucić na zboczenie zawodowe, ale z drugiej strony tego typu rozmowy były dla niej czymś normalnym. Nawet pytanie o powody zdrady, za co nie zamierzała nikogo oceniać. Była ciekawa, co pcha ludzi w ramiona kogoś innego, co nie jest jedynie przyciąganiem chemiczno cielesnym.
- Może wpadnę na twój wykład i sama to ocenię? – zasugerowała z nutką zadziorności w głosie, za którą skrywała cień zazdrości o możliwość dalszej edukacji. Z jednej strony była ciekawa zajęć Henderson a z drugiej żałowała, że sama nie mogła być na jej miejscu. Niekoniecznie odnalazłaby się w przekazywaniu wiedzy młodszemu pokoleniu, ale to otworzyłoby jej drzwi do kolejnych możliwości.
- To ciekawe i skrajne tematy. – Miała ochotę zapytać, skąd pomysł na to drugie (w kwestii pierwszego sama się domyśliła), ale z jakiegoś powodu pozostawiła to na później. Poruszenie tematu o seryjnych mordercach sprowadziłoby ją do kolejnej prawdy o sobie. O tym, jak prowadziła terapię z przestępcami i jak to miało wpływ na jej osobę na ulicach Perth. Jeżeli już powie A to powie też B, bo z jakiegoś powodu chciała ciągnąć tę przedziwną korelację między nią a Zoyą; to, że mówiły sobie prawdę.
Tylko, że teraz myśląc o tym przypadkowym spotkaniu i że znów siedziały blisko siebie, nie chciała tracić czasu na rozmowy.
- Może o to, że tak czy siak będzie głośno? – Nie kryła się z sugestiami. Skoro już zaczęły, to zamierzała ciągnąć grę oraz zakład o to, gdzie będzie głośniej – w klubie czy kiedy pozwolą sobie na więcej.
Zabawne, że seksualna rozwiązłość nigdy nie była wielkim problemem. Dawała dupy na ulicy, żeby przeżyć kolejny dzień, a potem już tylko liczyły się dodatkowe profity, bo mieszkanie miała od Desmonda. Intymność nie stanowiła dla niej problemów zwłaszcza z ledwie co poznaną osobą, a jednak uznała to za nowe doświadczenie. Za pocałunek z kimś, kto choć znał ją ledwie parę godzin, to wiedział o Joan D. Terrell więcej niż ktokolwiek inny.
Czy z tego powodu wargi zasmakują lepiej? Seks będzie wspanialszy czy zacznie się krępować przez swą popapraną przeszłość, która teraz grała główne karty? Już nie była wytworną damą, udawaną hostessą lub kimkolwiek innym kogo chciała grać przy ludziach. Była sobą i to stanowiło odmienność, której nie znała.
- Pomyśl, co kryje się pod ubraniem. – Skoro tak Zoya oceniała ją jeszcze zanim się rozebrała, to niech wie że pod spodem jest lepiej. W tej kwestii Joan była bardzo pewna siebie, chociaż w poprawczaku wstydziła się nagłego wyskoku swych piersi. Były za duże. Przynajmniej wtedy. – Zaprosiłabym cię do siebie tylko, że mieszkam w motelu – stwierdziła cicho kciukiem jednej dłoni najpierw dotykając warg Zoi, a potem lekko wcisnęła go między nie, paznokciem uderzając o białe zęby Henderson. – Za to znam wiele metod, jak wynagrodzić ci jego obskurność. - Motel był mały, marny, okropny i w prawie każdym pokoju uprawiano seks (więc nic dziwnego, że pokoje wynajmowano też na godziny). Cóż, na więcej Joan nie było stać. - Chyba, że masz inne plany na tych parę godzin. - Znów zbliżyła wargi do tych drugich przez cały czas trzymając przy nich kciuk, który przesunęła w momencie, kiedy śmiało jego miejsce zastąpił język. Nie na długo, bo prawie od razu przycisnęła usta do ciepłych warg gotowa pokazać pierwszą z metod, czyli sztuczkę z językiem, z której korzystała podczas pocałunków (to tajemna sztuczka, której nawet ja nie znam, ale istnieje - obiecuje).

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Rozumiem – kiwnęła głową, nie pierwszy raz miała do czynienia z osobą, która zamieszana była w pracę dla nieodpowiednich ludzi. – Wiem o czym mówisz, firma, w której ostatnio pracowałam była zamieszana w nielegalny transport. Pod przykrywką przewoziliśmy różne rzeczy... najcześciej narkotyki lub broń, dzięki temu mam teraz odłożone dość sporo hajsu, ale w każdej chwili może mnie też zgarnąć policja, jeżeli ktoś będzie za bardzo kopać w miejscu, w którym nie powinien. – Mówiła jej to w zaufaniu, chociaż może nie powinna, bo jednak widziały się drugi raz w życiu. Z drugiej strony zdawała sobie sprawę z tego, że Joan sama podzieliła się z nią swoimi wielkimi tajemnicami. Dlatego nie miała zbyt wielkich oporów przed wyjawieniem jej prawdy o swojej poprzedniej pracy. Chciała być z nią szczera.
- Zapraszam, chociaż pewnie byś się niepotrzebnie rozczarowała – dla niej to na bank byłoby coś nudnego, jeżeli miała doświadczenie w tej branży. Zoya co prawda prowadziła zajęcia z psychologii biznesu, bo na tym się dość dobrze znała ze względu na swoje doświadczenia w poprzedniej robocie. Nie czuła się jakoś wybitnie pewnie w tym co robiła, ale starała się wypasc jak najlepiej.
- Aż tak jesteś tego pewna? – Zapytała zadziornie się przy tym uśmiechając. Być może rzeczywiście miała rację i Henderson teraz żałowała, że wcześniej tego nie wypróbowały. Ten wieczór był szalony i gdyby nie policjanci to mógł się potoczyć zupełnie inaczej. Z drugiej strony fajnie było poznać historię Joan, która jakimś dziwnym trafem po tych dwóch rozmowach stała się dla Henderson bliższa niż większosć osób, których znała nieco dłużej. Wiedziała, że nawet gdyby teraz wyjawiła jej informację o swojej przyjaźni z Sameen, to Joan pewnie, by jej nie oceniała, a to było dość istotne. Oczywiściw Zoya nigdy, by o tym nikomu nie powiedziała, bo był to jej wielki sekret i nie chciała narażać swojej przyjaciółki na ewentualne nieprzyjemności. To była jedna z tych rzeczy, o których nikt się nigdy nie będzie mógł dowiedzieć. Zabierze ten sekret ze sobą do grobu. – Motele mnie nie przerażają – nie była jakąś księżniczką, która musiała spac tylko w jedwabiach czy satynach... chociaż no akurat dziwnym trafem w swoim apartamencie akurat miała tego typu rzeczy. – Chociaż zawsze możemy wpaść do mnie, będziemy mieć trochę więcej prywatności – dodała przyciszonym tonem głosu wpatrując się w twarz brunetki, chociaż wzrok uciekał do pełnych ust kobiety, które Zoya chciała pocałować. – No ale jak tak stawiasz sprawę to skuszę się na motel – chciała z nią iść, gdziekolwiek. Wpatrywała się w nią pożądliwym spojrzeniem, gdy poczuła jej kciuk na swoich ustach. Poczuła jak po jej ciele przebiega przyjemny dreszcz. Zdecydowanie chciała o wiele więcej niż tylko pocałunki. Potrzebowała tego. Dlatego podczas kolejnego pocałunku przylgnęła swoim ciałem do ciała kobiety przenosząc jednocześnie swoje dłonie na jej plecy. Nie znajdowały się tam jednak zbyt długo, bo po chwili bardzo powoli sunęła nimi w dół zatrzymując się na jej pośladkach. – W sumie to nigdzie nie musimy jechać... – wymruczała na sekundę kończąc pocałunek. – Jesteśmy tu same – a trochę kuszące było zabawienie się na nie swojej łódce. Z drugiej strony Zoya wciąż miała z tyłu głowy jedne problem, którym chyba musiała się z Joan podzielić. Wypadało żeby kobieta to wiedziała... chociaż Henderson czuła się z tym głupio. – Muszę Ci coś jeszcze wyznać, żebyś miała pełen obraz mojej sytuacji – wiedziała, że ta wiadomość, może sprawić, że ten wieczór zakończy się w podobny sposób co ich ostanie spotkanie. – Niedawno dowiedziałam się, że jestem w ciąży – chciała być szczera, a to była dość istotna informacja.

Joan D. Terrell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
Zaskoczyła ją szczerość Zoyi na temat pracy. Mówiły sobie różne rzeczy, ale tego typu szczegóły jeszcze nie wychodziły na światło dzienne. To było nietypowe. Wciąż nowe, jak na Joan, która żyła w świecie własnych kłamstw. Utkała je tak dokładnie, że bez problemu byłaby gotowa złapać w nią Henderson. Wmówiłaby jej, jaką to super specjalistką była w Perth i że ma trzy wille. Umiałaby to zrobić, a jednak znalazły się w punkcie, w którym wszystko było odmienne a szczerość niezwykle ryzykowna. Tylko, że Terrell byłaby ostatnią osobą, która doniosłaby na kogoś. Po pierwsze – nie była taka. Po drugie – nikt na poważnie nie odebrałby słów byłej skazanej. Znając życie dostałoby jej się za współudział albo inne gówno, którego nie zrobiła. Wolała tego uniknąć. Trzymała się z dala od policji i od „litery prawa”.
Za to bardzo blisko była z ustami kobiety i chętnie napierała ciałem na drugie byleby poczuć więcej. Nie było mowy, żeby odpuściła. Mogłaby zabrać Zoye do motelu i pokazać jej parę wymiarów przyjemności. Nic nie było w stanie wybić ją z tego rytmu. Nawet zbyt długa cisza, którą by utrzymały podczas spaceru do motelu albo chwilowe zastanowienie, któremu się poddała po usłyszeniu propozycji o pozostaniu na łodzi. Odpowiedziała kolejnym soczystym pocałunkiem będącym potwierdzeniem i oderwała się od warg z zamiarem ucałowania szyi uprzednio odgarniając z niej długie włosy.
- Hm? – Mruknęła nie oderwawszy ust od delikatnej skóry na szyi. Powstała cisza zmusiła ją do uniesienia głowy i spojrzenia prosto w ciemne oczy Henderson, która wystrzeliła z prosto z procy. Powiedziała coś, czego Joan się nie spodziewała i czego nigdy do tej pory nie słyszała podczas pierwszych igraszek.
Wyprostowała się jeszcze bardziej wodząc wzrokiem po całej twarzy kobiety. Nie spanikowała. Po prostu trawiła tę informację jednocześnie zabierając dłonie, z których jedna została na nodze Zoyi. Niby się odsunęła, ale jednocześnie wciąż pozostawała w jej strefie.
- Więc czemu jesteś tu ze mną? – zapytała wprost, co pierwsze pomyślała. Nie chodziło o to, że kobieta była w ciąży i nagle stała się kimś, kto nie powinien dbać o swoje potrzeby. Joan zastanawiała inna kwestia. – Gdzie ojciec dziecka? – Terrell w swym życiu robiła różne głupstwa i nigdy nie zwracała uwagi na to, czy komuś rozbija związek, bo sama nie zamierzała się w nic angażować. Jednak w Lorne Bay wolała tego uniknąć. Nie oceniała Henderson pod względem tego, czy kogoś zdradzała. To nie sprawa Joan, ale nie potrzebowała dokładać sobie kolejnego zmartwienia w formie rozwścieczonego i zazdrosnego typa.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Może powinna zacząć od tej ciążowej informacji? To była jednak dość spora rewelacja, która skutecznie odstraszała od Henderson wszelkich adoratorów, kochanków czy nawet jednorazowe nocne przygody. Mogła udawać, że nic się nie dzieje, ale ukrywanie tego było głupotą, nie miała się czego wstydzić, a ludzie po prostu nie do końca akceptowali najwyraźniej fakt, że ciężarne mogą być też atrakcyjne. Zoya czuła się o wiele bardziej seksowna niż wcześniej, głównie dlatego, że nieco zwiększyły jej się piersi i nie była już chodzącym wieszakiem na ciuchy. Kochała swoje nowe ciało, chociaż wiedziała, że niedługo będzie musiała się z nim pożegnać na rzecz wielkiego brzucha. W takiej chwili jak ta nie chciała o tym myśleć, ale planowała być szczera względem Joan, nie ukrywać swojego prawdziwego życia, nie chciała udawać, ze jest kimś innym niż jest. - Bo po raz pierwszy od dawna wydaje mi się, że to jest miejsce, w którym rzeczywiście chce być - powiedziała na spokojnie wpatrując się w swoją towarzyszkę z nadzieją, że ta teraz nie ucieknie zostawiając ją samą na łodzi z milionem myśli. - Ojciec... nie jesteśmy razem, to była jednorazowa przygoda, która zakończyła się niespodzianką - wyjaśniła spuszczając wzrok, bo czuła się w tej chwili jak idiotka. Pragnęła dalszych pocałunków i pieszczot, wiedziała, że już powinna pluć sobie w brodę, że nie zataiła tej jednej informacji, która mogła popsuć wszystko. Henderson nie chciała się jednak tak szybko poddawać. - Pragnę Cię - powiedziała wprost i zrobiła krok w stronę kobiety chwytając w swoje dłonie jej drobna twarz. - I to od momentu, w którym tańczyłyśmy w tamtym klubie - kolejne słowa wypowiedziała nieco ciszej przysuwając się do niej i ponownie ją pocałowała sprawdzając czy ją od siebie odepchnie czy nie. Nie był to delikatny pocałunek, wręcz przeciwnie. Był namiętny, głęboki może nawet trochę agresywny, pokazywał to jaka naprawdę była Zoya, a co przez dużą część swojego życia musiała ukrywać pod płaszczem, ułożonej, chłodnej kobiety biznesu.

Joan D. Terrell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
Nie była osobą, która nadinterpretowała czyjeś słowa. Życie szybko nauczyło ją, żeby nie brać wszystkiego dosadnie i nie przesadzać z wyskokami w przyszłość. Żeby nie dodawać niczego od siebie i nie poddawać się emocjom. Gdyby tak robiła, nie przetrwałaby w poprawczaku, więzieniu, na ulicy i potem w pseudo związku typu sugar daddy z Desmondem. Relacje z ludźmi traktowała inaczej niż standardowo. Były dla niej otwarte, wręcz rozszerzone o wiele innych osób, jakby żyła w nieoficjalnym poliamorycznym związku. Tylko, że w żadnym związku nie była. Nigdy na poważnie i na stałe.
Co za ironia; kobieta, która swe życie intymne nazwałaby bardzo bogatym, nie mogła pochwalić się podobnym kolorytem w życiu emocjonalnym.
Dzięki temu jednak nie spanikowała na wieść o ciąży a jedynie wzięła pod uwagę istnienie jegomościa, pana taty, który potem mógłby latać za nią z siekierą. Nie chciałaby tego. Miała dość problemów, więc pakowanie się w czyjeś niedokończone sprawy lub skomplikowane relacje wolałaby odłożyć na kiedy indziej.
Całe szczęście nie musiała.
Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Zoya pojawiła się tuż przed nią i choć miała chwilę na wtrącenie słowa, to nie wykorzystała jej. Nie czuła takiej potrzeby. Gesty będą mówić same za siebie, bo pragnienie wcale nie musiało zniknąć pod wpływem jednej informacji. Ciąża, to nie byle co, ale Joan patrzyła na wszystko inaczej, dlatego oddała się pocałunkowi.. acz na krócej niż chciałaby tego Henderson.
Oderwała się od ust kobiety, omotała wzrokiem całą jej twarz i wraz z głębokim wdechem złapała za dłoń. Bez słowa pociągnęła ją w stronę drzwiczek prowadzących pod pokład. Jacht był mały i ciasny, ale to nie przeszkadzało Joan. Nie żyła w luksusach. Nigdy ich specjalnie nie doświadczyła, a jedynie udawała, że tak funkcjonuje. Dlatego, gdy tylko okazało się, że drzwiczki puściły, dosłownie pchnęła tam Zoye i od razu pocałowała napierając jej ciałem na jakieś szafki. Coś zastukało, jakiś kubek zabrzęczał i chyba coś strąciły, ale Joan nie zwracała na to uwagi. Zgodnie z obietnicami zamierzała pokazać Henderson wiele poziomów przyjemności, a przynajmniej ich zalążek, co by kobiecie się nie przejadło.
- O niczym nie myśl – zasugerowała spokojnym głosem. Dokładnie takim, jakim raczyła pacjentów podczas terapii. Gdyby tylko miała okazję i forsę, to zrobiłaby kursy na hipnotyzera. – Poczuj tylko moje usta na swoich. – Ucałowała kobietę prosto w wargi. – Na swojej skórze. – Pozostawiła mokry ślad na szyi. – To jak przyjemnie jest, kiedy ktoś się tobą zajmuje. – Na tym Joan się znała. Cały jej zawód po wyjściu z więzienia polegał na daniu przyjemności klientom. O swoich potrzebach dowiedziała się dopiero przy spotkaniu Desmonda, ale i tak ciągle czuła mechaniczną potrzebę dogadzania innym. Taka już była. W tym prawdziwym i wymyślonym życiu. To jedno się zgadzało. Jedynie życiorys był wymyślony, ale Zoya już powoli poznawała ten prawdziwy.
Rozpięła guzik w jej spodniach, wszystkie w koszuli, którą bez pardonu ściągnęła i wtedy pociągnęła kobietę w stronę ciasnego łóżka pod tym jakże skromnym jachtem, który wypełnił się przyjemnością.

Zoya Henderson
ODPOWIEDZ