lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
[11]
Mógł na prędko stworzyć listę. na której znalazłaby się cała litania jego narzekań - zapełniona od góry do dołu. Wszak obiecywał sobie, że każdy kolejny tydzień na pewno będzie lepszy od poprzedniego, ale sam nie widział tak za bardzo jakiegoś większego postępu. Wszak - jego sytuacja na uczelni na szczęście odrobinę się poprawiła: już grunt pod nogami mu się tak nie palił jak jeszcze tydzień wcześniej, gdy wreszcie na kilku dyżurach pozaliczał niezdane do tej pory egzaminy i wreszcie można by rzec był na czysto co mu sprawiło niesamowitą ulgę. Zwłaszcza gdy nieco to przypłacił swoim własnym zdrowiem, kiedy pewnego ranka Poppy, jego współlokatorka zbierała jego zwłoki i gdy doprowadził się do tego stanu, że krew mu sikała z nosa - ale tak się zawziął, że naprawdę nie chciał sobie tego wszystkiego odpuszczać: ani studiów prawniczych ani koreańskiego ani tenisa. Będzie musiał wymyślić coś specjalnego dla Poppy, za to dzielne znoszenie jego humorów przez te ostatnie ciężkie tygodnie i naprawdę starał się wyładowywać na niej jak najmniej. Miał wrażenie, że wspólne mieszkanie pod jego dachem w mieszkaniu tylko mocniej scementowało ich przyjaźń, znali się dosłownie na wylot i nawet nie musieli nic mówić, wystarczyło jedno spojrzenie by już wiedzieć czy coś jest nie tak - miało to swoją drugą stronę, bo ciężko było cokolwiek wtedy ukryć, ale z drugiej strony naprawdę nie było żadnych niedopowiedzeń. A przez nie ostatnio jakoś wszystko się sypało i choć River dalej się na niego dąsał (oczywiście więcej na niego niż na Poppy, ale niech mu będzie) to czuł, że odrobinę lepiej między nimi zaczynało się dziać. Nie chciał zapeszać, zwłaszcza, że teraz naprawdę musiał się pilnować by nie popełniać takich głupich i bezsensownych błędów.
Wracał właśnie z treningu tenisa - niebo zdążyło się zrobić pochmurne, dlatego wysiadając z ubera w mieście - okazały się być jak zwykle straszliwe korki i zanim tutaj zajechał minęło sporo czasu. W między czasie wysłał do Vanessy przypinkę, że niestety szybciej nie da rady być i w tym momencie padł mu całkowicie telefon, a niestety zapomniał z domu zabrać powerbanka. Czasami nie wiedział naprawdę gdzie ma głowę, że zapominał o takich istotnych rzeczach - dobrze, że przynajmniej znał na pamięć swój plan zajęć (oczywiście miał go zapisanego, żeby nie było haha) bo tak to naprawdę czarno to widzę czasem. Gdy dojechał już i wysiadał z samochodu, deszcz zdążył się na dobre rozpadać, dlatego szybko podbiegł pod dom, zasłaniając głowę swoją teczką niczym rasowy urzędnik bo oczywiście parasola też dzisiaj ze sobą nie zabrał.
-Chyba dobrze, że zostajemy tutaj a nie w mieście. Są straszne korki - rzucił na przywitanie, gdy otworzyła mu drzwi wyszczerzył się do niej i nie mogąc się powstrzymać po prostu ją do siebie przytulił, jak zawsze to robił przy ich wspólnych powitaniach. Miał taki rytuał, że bliskie osoby traktował inaczej, lepiej - może ostatnio nie wychodziło mu to za dobrze właśnie, ale dlatego starał się to zmienić. Temu też służyło to wybranie się tutaj, miał świadomość, że dawno się dosyć nie widzieli. Trochę czuł się zmęczony dzisiejszym dniem, spędzonym od rana na trzech zajęciach, potem jeszcze jednej godzinie w kancelarii (musząc posprawdzać dokumenty, które mu szef zostawił) i jeszcze ten trening dołożył swoje, ale z drugiej strony cieszył się, że zrobił swoje -Ale nie przyszedłem z gołymi rękami - powachlował brwiami w górę i na dół, odczepiając klamry dość sporej tej teczki w której upchnął dwie paczki z chińskim sushi, które na szczęście się zmieściło - To opowiadaj co u ciebie - rzucił jeszcze, wchodząc głębiej do środka, siadając jednocześnie na kanapie.
Vanessa Corrente
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
Fałszerz/Youtuber — Shadow/internet
23 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Ma najlepszą pracę ever bo może grać w gry cały dzień i jeszcze na tym zarabia od dobrych paru lat - popularna na yt. Za to nieoficjalnie podrabia innym dokumenty i prześladuje swoje obiekty westchnień.
  • #5
Uwielbiała deszcz! Do tej pory miała okazję przebywać z tym cudnym zjawiskiem głównie w lesie, w swym rodzinnym domu, a teraz miała całą farmę dla siebie! Tak samo jak czas skoro Dex się spóźniał w odwiedziny, więc wyszła sobie przed dom jak rasowy tancerz z Deszczowej Piosenki. Może tam trochę poskakała wokół farmy, ale kto jej zabroni? To nie tak, że miała zamiar potem cały dom brudzić. Wszak też się starała przykładać do ewentualnych prac i by dobrze się mieszkało. Dlatego po jakże owocnych "ćwiczeniach", cała przemoczona udała się pod prysznic i przebrała w czyściutkie dresy i wygodny t-shirt. Nigdy nie ogarniała czemu wiele ludzi za deszczem nie przepadało. Jeszcze rozumiała burzę... mimo, że sama lubiła, ale burza to jest jakieś zagrożenie, a deszcz to zagrożenie tylko dla cukru i trwałej, o.
- Masz za to okazję obejrzeć, gdzie teraz mieszkam - odpowiedziała na przywitanie kiedy Dexter się w końcu zjawił, a ona wpuściła go do środka... każąc oczywiście zdjąć buty bo serio miała zamiar dbać o ten dom! Było to też bezpieczniejsze miejsce do spotkania niż coś na mieście, gdzie ktoś może poleźć za chłopakiem, sprowadzi typa przypadkiem do domu i zaciukają Poppy! A Poppy nie do ruszenia była, więc Vanessa musiała dbać o jej bezpieczeństwo skoro nie mieszkała już Weasley z ciotką. - Nie lubię tego pytania. Wiesz jak bardzo ogólne jest? Poza tym TO chyba jest najnowsze, prawda? - zauważyła wesoło, obracając się wokół własnej osi by pokazać przestrzeń przestrzennego domku, który znajdował się na farmie, więc mały nie był. Zwłaszcza, że sama nie mieszkała! No, ale akurat teraz była sama co było w sumie rzadkością - w grupie weselej! - Chyba, że chciałeś usłyszeć, że na poddaszu siedzi sowa, a w piwnicy krety buszują. Na szczęście nie, chociaż słyszałam, że miało to miejsce. Albo to była inna farma? To w ogóle była Australia? Mamy tu krety? - wydawało się, że pyta samą siebie bo i na zamyśloną wyglądała dosyć. Wcześniej nie miała okazji jakoś o tym myśleć i... i nie widziała kreta na żywo, a teraz jakoś jej tak samo wpadło. Po chwili jednak wzruszyła ramionami i na moment zniknęła w kuchni bez słowa. Wróciła zaraz z butelkami wody oraz tacą muffinek, który chyba do sushi nie pasowały, ale trudno. - Harper, moja współlokatorka zrobiła ich sporo. Faktycznie fajnie i nowo brzmi "współlokatorka". Też tak mówisz o Poppy? Nie dziwnie tak? - Dexter już dłużej z kimś mieszkał, a ona dopiero co się wprowadziła, więc na pewno miał od niej większe doświadczenie. Mogła więc posłuchać jak sobie capnęła naprzeciwko.

Dexter Wheatley
lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Miał do sprzedania historię ze swojego dzieciństwa związaną właśnie z deszczem - od tamtej pory zawsze mu przypominała się tamta sytuacja i za każdym razem reagował nieprzyjemnym skurczem żołądka. Ale chyba irytował go najbardziej fakt, że jego starszy brat postanowił sobie z niego wtedy mocno zażartować i to przez niego spędził prawie pół nocy na dworze chowając się po krzakach, bo niby twierdził, że tam gdzieś leżały klucze od ich domu rodzinnego. Rodziców wtedy nie było, a chłopcy mieli ,,sobą'' się zająć. Do tej pory wypomina bratu tą historię przy każdej okazji, w ten sposób choć trochę próbując się odgryźć. Co prawda i tak jemu też się w inny sposób odwdzięczył - cóż byli typowym rodzeństwem, które całe życie skacze sobie do oczu i pewnie by si3 pozabijało bez mrugnięcia okiem. Dlatego nie przepadał za deszczową pogodą, zwykle wszystko się przez to obsuwało a przede wszystkim robiło się zimno po deszczu! A on zdecydowanie wolał ciepło, nawet takie upalne ciepło w którym nic się nie chciało robić tylko leżeć nad basenem najlepiej.
-No właśnie po raz pierwszy nawinęła się okazja, nie mogłem tego przegapić! - orzekł ze śmiechem kiedy zdejmował przemoczone buty i zostawił je w kąciku dla nich przeznaczonym.Sam mieszkał w bloku, w zwykłym właściwie mieszkaniu odkąd wyprowadził się od rodziców i była to niezła zmiana w życiu. Ale potrzebował tej swojej własnej przestrzeni, nie za dużej i nie za małej - taki swój mały kąt o który łatwo będzie dbać. Tak, nie był z tych syfiarzy co zostawiają za sobą bałagan, a w gruncie rzeczy jeszcze mu się tak zdawało, że taki był gdy matka robiła mu awantury o sprzątaniu pokoju. Także zanim odnalazł swój rytm dnia trochę to trwało, ale teraz nie zaminiełby tego mieszkania na nic innego - a ile imprez już tam zdążył zrobić, oj tak zdecydowanie jest domownikiem. I w dodatku teraz jak Poppy zamieszkała z nim pod jednym dachem to zrobiło się jeszcze lepiej - miał przyjaciółkę na oku (haahha raczej ona jego xd) i pilnowała lepiej jego grafiku niż on sam, bez niej pewnie by zginął marnie -To masz imponujące towarzystwo Ness! Sowy są mądre, więc pewnie przynosi sporo wiedzy, ale pewnie w nocy ci huka co nie? Czy ja wiem...nie mam pojęcia, ale google wie wszystko - już wyciągał telefon z kieszeni by sprawdzić ta wzmiankę o kretach.
- Właśnie mi się to przypomniało, ostatnio mój mózg woła o pomstę do nieba - przyznał z głębokim westchnięciem gdy przyjaciółka skarciła go za standardowe pytanie o rozkręcenie rozmowy, ale fakt ostatnio czułam się nieco jakby był nieprzytomny all day. Jakoś też się njgy nie interesował tym czy tu były te zwierzątka czy nie. Ale były niestety o wiele gorsze, jak wielkie pająki - Krety to jedno, ale nie przeżyłbym gdybym trafił na mutanta pająka, jak ja ich nienawidzę - jęknąl i przy okazji się wzdrygnął na samą myśl o tych najgorszych stworzeniach świata + jeszcze by wytępił komary i inne ochydstwa i wtedy byłoby już super spokojnie -Smakują przepufffnewe - powiedział z pełną buzią gdy wgryzł się w jedną jak wziął sobie do ręki a potem spojrzał na przyjaciółkę z lekkim uśmiechem - Tak, chwilę to trwało zanim się przyzwyczaiłem do tego słowa - przyznał szczerze gdy w mgnieniu oka wszamał pierwszą muffinę, ale pewnie robił się już głodny heh - Wiesz nawet nie wiesz jak się cieszę, że to była ona? Zupełnie nie chciałem mieszkać z kimś obcym, może to głupie ale nawet teraz...jeszcze lepiej się poznajemy - to jednak co innego widywać się od tak, a mieszkać ze sobą no nie? - powiedział, zabierając się do ogarnięcia tego sushi, które dla nich tu przywlókł i porcję nałożył dla Nessy, na którą spojrzał znów ukradkiem.
Vanessa Corrente
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
Fałszerz/Youtuber — Shadow/internet
23 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Ma najlepszą pracę ever bo może grać w gry cały dzień i jeszcze na tym zarabia od dobrych paru lat - popularna na yt. Za to nieoficjalnie podrabia innym dokumenty i prześladuje swoje obiekty westchnień.
Vanessa nie wiedziała jak wygląda relacja typowego rodzeństwa. Co prawda mogła się domyślać i miała kuzynostwo, no ale to to kuzynostwo, a nie rodzeństwo. Jako, że była jedynaczką to mogła jedynie przyglądać się braciom i siostrom jak się względem siebie zachowują. Różnie to bywało, ale do jednego doszła - że rodzeństwo mimo wszystko zachowuje się względem siebie zupełnie inaczej niż kuzynostwo. Zawsze tego zazdrościła innym.
Może to nie był luksusowy dom bo jednak wiele trzeba wyremontować i w ogóle, ale i tak uważała to za super miejsce! Niby sama mieszkała wcześniej w domu od zawsze, ale to raczej była chatka i nie na farmie, więc była mega ciekawa jak to będzie... codziennie w sumie! A do pomocy przy wszystkim tutaj była bardzo chętna. Wszak musi im się mieszkać lepiej, a nie gorzej, więc każdy na pewno od siebie coś dołoży.
- Ja wiem, że dużo mówię to źle się słucha, ale nie mamy tutaj sowy. Tak samo kretów - zauważyła wesoło bo jednak te odgłosy takiego ptaka mogłyby być nieco irytujące. No i była przyzwyczajona, że jak lubi sobie pogadać to nie wszystko da się wychwycić i co nieco mieszać się może. Ciężko nad tym zapanować, ale uczyła się jako tako. Z drugiej strony to rozgadanie bardzo pomagało jej w oficjalnej pracy bo lepiej ogląda się gameplaye, gdzie jest dużo gadane.
- Ach... no to lepiej patrz po kątach - niby żarcik niby nie. Nie mieli tutaj źle, sprzątane było, ale jednak farma, więc różnie bywało. Nie to, że chciała go nastraszyć. - Dziwię się, że jeszcze mieszkasz na tym kontynencie. Wiesz, że nie bez powodu nazywają Australię ogródkiem diabła? Czy coś takiego... Nie pamiętam dokładnie, ale założenie jest takie, że najgorsze mutanty tutaj mieszkają. W wersji zwierzęcej i zwięrzęco podobnej - no, a nie? Tutaj to różnie bywało i trzeba było się przyzwyczajać od małego! Albo najlepiej uciec jak najszybciej i mieć spokój, gdzie indziej. Szkoda byłoby Dexa stracić, ale jeśli to okazałoby się dla niego czymś pozytywnie spokojnym to by ogarnęła.
- Wiadomo. Jak się z kimś umawiasz to też nie mieszkacie tak szybko razem. Każdy ma swoje nawyki, które można poznać dopiero jak się z kimś zamieszka. Jednym to wychodzi, a innym nie - a ona nie musiała się martwić bo dopiero poznawała swoich współlokatorów, więc nie miała wygórowanych oczekiwań. Ba, nie miała w ogóle oczekiwań! Zbyt była podekscytowana nowym miejscem i nowymi ludźmi by się przejmować tym co nie powinna. No i uważała, że jak ktoś chce tutaj zamieszkać to jednak skory do pracy będzie, o!

Dexter Wheatley
lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jakby mógł najchętniej oddałby jej swoje utrapienie - szczerze to z chęcią nawet zamieniłby się miejscami z Nesską. Im więcej bywało między nimi codziennych kłótni już o takie najdrobniejsze szczegóły naprawdę się cieszył, że miał swoje cztery ściany i nie musiał wracać do domu rodzinnego. Coś czuł, że nie skkńczyłoby się to dla nich dobrze gdyby mieszkali pod jednym dachem i to jeszcze z surowymi rodzicami. Skręcało go na samą myśl wizja rodzinnych spotkań. Vannesa naprawdę mogła odetchnąć z ulgą, że miała święty spokój.Faktycznie on sam lubił wracać do siebie - przynajmniej było to jedno z nielicznych mieście gdzie czuł się dobrze. Chociaż zamieniło się ostatnio w centrum nauki, wszędzie walały się książki wymieszane z notatkami ale najważniejsze, że wychodził na prostą - obecnie została mu jedna poprawka, profesorka względnie go lubiła i miał nadzieje, że tym razem mu się uda. Najbardziej przerażał go nowy semestr, ale będzie musiał zagryźć zęby i jakoś wytrwać w tym wszystkim. Dlatego tak ostatnio zaniedbał spotkania z najbliższymi i samo to sprawiało, że czuł się paskudnie.
- ...chyba wszystko lepsze od gołębi srających na parapety. Ostatnio miałem z jednym zatarg i nie chciał odpuścić - zaśmiał się, kiedy mu się przypomniało jak tydzień temu użerał się z gołębiem atakującym codziennie parapet jego okna w pokoju od samego rana. Zraził się teraz nieco do tych ptaszysk niestety bo. nie dość, że pozostawiały po sobie bałagan to jeszcze dziko gruchały budząc go ze słodkiego snu - istny koszmar ahahah. - też się sobie dziwie, ale zapewne zejde prędzej na zawał niż z kimkoliek się zwiążę na stałe - westchnął a potem się wzdrygnął tak czy siak na to jak Vanessa określiła ich kraj, ale w gruncie rzeczy było w tym sporo racji. Były tutaj takie okazy, gdzie serio mogły doprowadzić do makabry piłą mechaniczną.
-Chciałbym tak pozbyć się wszelkich oczekiwań, nawet do najbliższych...wiesz...ale sam nie rozumiem, dlaczego z własnym rodzeństwem ostatnio mam takie spiny. Wiesz, próbuje się z nimi pogodzić to znowu jakaś kłótbja nowa się robi i tak w kółko - oparł głowę o poduszkę, zatapiając się w niej cudowne miękkim materiale. I pewnie jeszcze chwile rozmawiali a z tego co zdążył zarejestrować chyba na chwile przymknął oczy ale tak działały na niego poduszki! Potem obudził się pod wieczór i stwierdzili, ze zostanie u Nessy na noc - robiąc sobie seans filmowy.
Vanessa Corrente z/t x2 <3
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
ODPOWIEDZ