prawniczka / weekendowy muzyk — Winston & Strawn
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Prawniczka regularnie wspomagająca aborygeńską społeczność. W ramach rozluźnienia grywa w barach a jej skrytą miłością są góry.
- Chyba kiepsko spałaś – stwierdziła obawiając się, że Harper nie spała w ogóle zbyt podenerwowana dzisiejszym spotkaniem z szefem. Janelle starała się ją uspokoić dając do zrozumienia, że miały gościa w garści, ale najwyraźniej stres przerósł młodą pannę, która teraz wyglądała marnie. Nawet kawa, którą kupiły po drodze nic nie dawała, więc Reddick wcisnęła w dłoń dziewczyny francuskiego rogalika. – Masz. Cukier na moment cię rozbudzi i doda ci nieco więcej nonszalancji. – Bo sobie pannica jadła przed ważnym spotkaniem tak, jakby to ją nic nie obchodziło. Właśnie takie wrażenie miała sprawiać. Lepiej, żeby wyglądała na nieprzejętą, ale brak snu zepsuł cały efekt. Trzeba było ugrać to inaczej. – Gdyby ktoś pytał, to imprezowałaś całą noc. – Nikt nie mógł wiedzieć, że Callaway przejmowała się rozmową. Że nie wierzyła w ich wygraną, pomimo zapewnień, które uzyskała. Wtedy ktoś zboku pomyślałby, że jej prawniczka blefowała a to nie prawda. Zmiotą wszystkich, ale od samego początku do końca ma być to czysta i pewna robota bez grama zawahania. Pewność siebie ma z nich bić; albo chociaż z Reddick, która ze spokojem upiła łyk kawy.
Domyśliła się, że specjalnie kazano im czekać. To typowa i bardzo nieuprzejma strategia, ale na studiach prawniczych nikt nie uczył zasad dobrego wychowania.
- Rozmawiałaś już z rodzicami? – zapytała zanim na horyzoncie pojawiło się dwóch mężczyzn. Jeden z nich wyglądał na typowego prawniczę, więc drugi musiał być szefem, który zawiesił Callaway.
- Długo panie czekały? – szef zapytał bez przejęcia skupiając wzrok na młodej pracownicy. Uśmiechnął się do niej zanim wszedł do sali konferencyjnej. Oczywiście, że zrobili to jako pierwsi wręcz ciskając się do drzwi. Zaraz za nimi szybkim krokiem przydreptała kobieta na wysokim obcasie. Janelle wymieniła z nią krótkie spojrzenie biorąc pod uwagę dwie opcje a) druga prawniczka po stronie firmy b) kadrowa, którą ściągnięto tu tylko po to, żeby zrobić sztuczny tłok.
- Będzie dobrze. Wyprostuj się i wypnij pierś. Idziemy jak po swoje – rzuciła do Harper zanim weszły do sali konferencyjnej.

Harper Callaway
sumienny żółwik
Sekani
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
#15

- Mało powiedziane. Chyba od tygodnia nie zmrużyłam oka - odparła bez większego entuzjazmu, oglądając z każdej strony rogala, którego właśnie wręczyła jej Janelle - zupełnie tak, jakby nie miała pojęcia co właściwe dzierży w dłoni i co ma z tym zrobić. Do bezsenności doszedł kompletny brak apetytu, przez co Callaway wyglądała wręcz niezdrowo. - Czy jeśli powiem, że świętowałam przyszłe zwycięstwo, to chyba przesadzę z tą pewnością siebie, co? - posłała prawniczce niepewny uśmiech, po czym wgryzła się w rogala. Dopiero wtedy poczuła, że naprawdę była głodna, i łapczywie dokończyła go w ciągu minuty.
- Nie... Czekałam do tej rozmowy. Jeśli... kiedy już wszystko pójdzie po naszej myśli, to wszystko im opowiem. Ostatnio widzieliśmy się całą rodziną w domu rodziców, czułam się fatalnie tak ich okłamując, że wszystko u mnie ok - momentalnie posmutniała na wspomnienie tamtego rodzinnego popołudnia. Bo mimo, że cieszyła się ze spotkania, to męczyło ją to utrzymywanie sztucznego uśmieszku w chwili, kiedy myślami była zupełnie gdzieś indziej.
Kiedy szef i jego świta powitała Harps i Jan, Callaway poczuła się przytłoczona całą tą sytuacją. Ale za słowami Janelle faktycznie wyprostowała się i zacisnęła zęby, mimo że w nie to akurat miała ochotę przywalić swojemu szefowi, któremu uśmieszek nie schodził z ust. Kiedy znaleźli się w środku sali konferencyjnej, usadzili kobiety na zwykłych dość niskich krzesłach, a trójca z Kangurka usadowiła się po drugiej stronie stołu w wygodnych skórzanych fotelach. Kolejny psychologiczny zabieg mający na celu pokazanie dwóm kobietom, gdzie ich miejsce.
- No dobrze, widzę, że przyszłaś z obstawą, Harps - odezwał się szef - Max. Callaway aż wzdrygnęła się słysząc ten skrót swojego imienia, bo facet ewidentnie chciał skrócić dystans i jawnie okazać jej, że nie traktuje jej poważnie. Już miała coś odpysknąć, ale poczuła dłoń Janelle na swoim przedramieniu, jakby prawniczka wyczuła zamiary Callaway. - W czym możemy paniom pomoc? - przeniósł wzrok na Janelle. Najwyraźniej on postanowił poprowadzić spotkanie, jako że oddając głos prawnikowi najpewniej od razu określiłby się jako strona sporu. Nice try, Max!

Janelle Reddick
prawniczka / weekendowy muzyk — Winston & Strawn
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Prawniczka regularnie wspomagająca aborygeńską społeczność. W ramach rozluźnienia grywa w barach a jej skrytą miłością są góry.
Z wyraźną dezaprobatą spojrzała na wskazane im krzesła. Wiedziała o co w tym wszystkim chodziło i uważała to za zagrywkę wartą pożałowania. Ktoś, kto musiał pokazać swą wyższość poprzez większą liczbę reprezentantów i marne krzesła zniżające je do poziomu dzieci z podstawówki nie był wart tego, co Janelle chciałaby mu zrobić.
Pozwoliła Callaway usiąść, zaś na swoim krześle postawiła neseser i stojąc popatrzyła na trójcę. Zmierzyła ich wzrokiem i na nieco dłużej zawiesiła ciemne tęczówki na kobiecie, która chyba nie do końca wiedziała co tutaj robiła. Wyglądała na mało zadowoloną i równie zniesmaczoną co Reddick, która posłała jej delikatny uśmiech wzbudzając w kobiecie nie małe zaskoczenie.
- Powiedział facet, który wziął ze sobą giermka i.. – Znów spojrzała na kobietę. – ..znudzoną panią dworu. – Nie będzie oficjalna, skoro Max tak bezczelnie zwrócił się do jej klientki. Jeżeli pogrywał w ten sposób, ona nie zamierzała się kulić i czekać aż znów palnie coś, co nadmucha jego ego.
Reddick znów spojrzała na kadrową, posłała jej uśmiech, który został odwzajemniony i zarazem wzbudził w mężczyznach zastanowienie. Czyżby kobiety się znały? Nie, ale skoro Janelle złapała minimalną komitywą z tamtą, to zamierzała nieco namieszać. Poza tym, kobieta była atrakcyjna i szkoda nie zawiesić na nią oka na chwilę lub parę.
- Panie Collins, dobrze wiemy – ja, pan, pana prawnik i pani – że decyzja podjęta wobec mojej klientki była nieuzasadniona. Zawieszenie jej w obowiązkach, to nieprzemyślana bzdura, którą albo przedyskutujemy teraz albo niebawem spotkamy się w sądzie. – Zawiesiła spojrzenie na prawniku próbując odgadnąć, co ten sobie myślał. Owszem, będzie bronić klienta, nawet jeśli wiedział, że nie mieli wielkich szans. - Moje stanowisko jest bardzo proste. Cofnie pan zawieszenie oraz oskarżenia wobec pani Callaway, która nie odpowiada za to co publikuje portal albo będziemy walczyć o zadośćuczynienie, na które nie będzie pana stać, bo macie na karku rozwścieczoną influenserkę. - Dokładnie tę, o której pisała Harper, ale jak wspomniała Reddick, ostateczna decyzja o publikacji przechodziła przez wiele rąk i to nie dziewczyna była winna za całą aferę. Ona tylko zrobiła swoje.
Janelle uniosła podbródek patrząc na wszystkich z góry, bo wciąż nie usiadła na wskazanym miejscu i czekała na odpowiedz drugiej strony.

Harper Callaway
sumienny żółwik
Sekani
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Słysząc komentarz Janelle Max uniósł brew. Przede wszystkim nie spodziewał się, że Harper byłoby stać na pomoc prawniczki, bo oczywiście nie wiedział o powiązaniach Jan z Callaway'ami. Ale też nie spodziewał się, że jego taktyka nie sprawi, że panie potulnie będą prosiły o jakiś akt łaski, tylko faktycznie zawalczą o swoje.
Odchrząknął nerwowo widząc, że Reddick i jego kadrowa wymieniają spojrzenia. Czuł, że zaczyna gubić swoją pewność siebie, którą pierwotnie planował rozłożyć przeciwniczki na samym wstępie.
- No tak, rozumiem, że skoro pani już towarzyszy tutaj Har... pannie Callaway, to zapoznała się pani z CAŁYM materiałem. Jeśli tak, to powinna pani wiedzieć, że zawieszenie panny Callaway było konsekwencją napisaniu materiału w oparciu o jej niczym nieuzasadnione domysły i przeczucie. Wynurzenia panny Callaway były zbyt daleko idące. Jesteśmy portalem plotkarskim, a nie programem 911 - odparł Collins, wciąż zbity z tropu. Poczuł na ramieniu dłoń swojego prawnika, Rafaela Martineza. Mężczyzna, dużo starszy niż Max (który z kolei był niewiele młodszy od Janelle), skinął na niego głową wskazując wyraźnie, że pora na to, by mecenas wkroczył do gry.
- Pani... - prawnik zawiesił głos, spoglądając na Janelle, czekając aż ta wypowie swoje nazwisko. Nie kojarzył jej twarzy, ale znając przynajmniej tę informację będzie mógł zrobić wśród swoich znajomych prawników z izby dokładny research na temat tego, kim była taka kobieta, która właśnie postawiła jego klienta pod ścianą. - Proszę zająć miejsce. Jestem pewien, że dogadamy się bez tych zbędnych emocji - wskazał ponownie na krzesło. Nie czekając na to, co zrobi prawniczka, kontynuował. - Czy w takim razie sugeruje pani, że panna Callaway, jako pracownik redakcji, w absolutnie żadnym stopniu nie ponosi żadnej odpowiedzialności za wykonywane zadania? Że może napisać absolutnie wszystko bez żadnych konsekwencji? Czy właśnie to próbuje nam tu pani przekazać? - uniósł brew, próbując postawić się w pozycji bardziej wyważonego. Miał nadzieję, że dzieląca ich różnica wieku zrobi swoje i tym razem to prawniczka dziewczyny straci trochę rezon. - Poza tym na pewno wie pani, że takie procesy sądowe trwają lata. Nie wspomnę już o kosztach postępowania, które zapewne będą niewiele niższe niż kwota zadośćuczynienia, którą potencjalnie udałoby wam się wywalczyć. Czy naprawdę uważa pani, że warto iść na tę wojnę? - spytał, pochylając się nieco do przodu. Tym razem stary wyjadacz próbował skrócić nieco dystans i pokazać prawniczce, że to on ma dobre intencje i tak naprawdę chce jej pomóc odwodząc ją od walki o zadośćuczynienie. Na które swoją drogą, z tego co zdążył dowiedzieć się od głównego księgowego, naprawdę nie był ich obecnie stać.

Janelle Reddick
prawniczka / weekendowy muzyk — Winston & Strawn
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Prawniczka regularnie wspomagająca aborygeńską społeczność. W ramach rozluźnienia grywa w barach a jej skrytą miłością są góry.
- Reddick – dokończyła za prawnika wiedząc, że w dużych miastach to nazwisko miało pogłos. Jej ojciec zasłużył na swój autorytet. Był też jedyną osobą, która prowadziła tylko i wyłącznie czarną kancelarię. Nie zatrudniali białych i bogatych dzieciaków, którzy na studia dostali się tylko i wyłącznie dzięki pieniądzom rodziców. Dawali szasnę każdemu, nawet jeśli widok Janelle jako prawniczki wywoływał mieszane uczucia. Czy miała fory? Na pewno w jakiś sposób tak, ale nigdy o nic nie poprosiła ojca. Sama na to zapracowała, uczyła się bez opamiętania i nigdy nie chodziła do ojczulka po poradę. Była zaradna, ale tego nie dało się pokazać w zaledwie parę minut podczas tego jakże intensywnego spotkania.
A jednak stała. Nie będzie siadać pokazując, że godzi się na jakiekolwiek negocjacje. Że miała na te bzdury czas. Albo anulują oskarżenie albo obie wyjdą i wszyscy spotkają się w sądzie.
- Lubię wyzwania – stwierdziła spokojnie i stanowczo na temat możliwej wojny, którą przeprowadzą z redakcją. Była na to gotowa i bez mrugnięcia oka zapłaciłaby za wszystko byleby mieć fun (i też przez swoje korelacje z Callawayami). – Może powiem inaczej – zaczęła sięgając do pozostawionego na krześle nesesera. Wyjęła potrzebną teczkę, ale jeszcze jej nie otworzyła. – Moja klientka, jak się okazuje, jest bardzo lubiana w redakcji. Pomimo tego, że wiele pracy wykonuje zdalnie, ludzie tu ją uwielbiają. Za to nie przepadają za panem – Rzuciła długie spojrzenie Maxowi. – i na dodatek są bardzo rozmowni. – Otworzyła teczkę i spojrzała na jej zawartość tak, jakby miała do czynienia z tajnymi aktami Pentagonu. – Okazuje się, że artykuły przekazywane są mailowo. To suche teksty bez konkretnych adnotacji czy podpisów. Równie dobrze mógł to napisać sąsiad mojej klientki. – Położyła przed Maxem plik z wydrukowanymi mailami. – Wracając jednak do artykułów, to przechodzą one przez ścieżkę – korekty i innych poprawek – aż trafiają prosto do głównego redaktora, który zatwierdza artykuł. Na stronie piątej załącznika widać, że pod każdym z artykułów, które potem trafiają do publikacji, widnieje elektroniczny podpis redaktora. – Można więc uznać, że on jest autorem tekstów, a przynajmniej ich właścicielem. – To jedyny podpis widniejący pod tekstami. Na stronie także brakuje bezpośredniej adnotacji o autorze, więc w ogólnym rozrachunku, to pański portal jest właścicielem wszystkich tekstów. – Zrobiła krótką pauzę dając im czas na przetworzenie tego, co usłyszeli. W tej chwili, Janelle mogła powiedzieć, że jej klientka nie napisała tego artykułu i będzie po sprawie. Jednak zamiast tego, zagadała do kobiety po drugiej stronie stołu. – Pani jest z kadr, prawda? – Reddick się do niej uśmiechnęła podtrzymując więź, która wytworzyła się w parę chwil. – Trzy miesiące temu wprowadzono w umowach pewne zmiany. – Ten kto je zatwierdził będzie miał przechlapane. – Moja klientka również podpisała aneks. – Położyła jego kopię przed Maxem. – Po minie rozumiem, że pan nie wie, o czym mówię. Dużo tam niepotrzebnych dla nas informacji, ale proszę zerknąć na zaznaczony punkt 21a oznajmiający, że każdy opublikowany przez portal tekst staje się również jego własnością intelektualną, więc jak dla mnie sprawa jest jasna. – Nie było podstaw do zawieszenia Harper, która oficjalnie nie była autorką tekstu, nie ponosiła za niego odpowiedzialności i co najlepsze.. firma musi się ogarnąć, bo najwyraźniej sami nie wiedzieli, jak szybko zmieniała się polityka, zasady i regulamin (co wyszło na plus Callaway).

Harper Callaway
sumienny żółwik
Sekani
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Prawnik, czekając aż Janelle poda mu swoje nazwisko, zawiesił długopis nad kartką papieru, gotów zapisać otrzymaną informację. Kiedy jednak z ust prawniczki padło "Reddick", mężczyzna przez chwilę nie wykonał żadnego ruchu, a następnie bez zapisywania czegokolwiek odłożył długopis. Podane nazwisko najwyraźniej było doskonale znane Martinezowi. Mężczyzna zerknął na swojego mocodawcę jakby chciał przekazać mu niewerbalnie, że łatwo nie będzie. Innymi słowy - że mają przejebane.
Fakt, że Janelle stała na przeciwko całej trójce sprawiał, że teraz to oni poczuli się malutcy. Redakcyjny prawnik raz po raz w ciszy zapisywał kolejne kwestie poruszane przez Janelle, Max zaciskał mocno jedną dłoń w pięść, a drugą rozmasowywał sobie skronie, a kadrowa wcisnęła się w fotel, nie wiedząc co ma ze sobą począć.
Zrezygnowany Collins sięgnął po podsunięty mu załącznik numer 5, na którym jak byk widniał podpis redaktora. Wiedział, że prawniczka miała rację. Od początku miał świadomość, że wymiksowanie się z tej sprawy bez szwanku dla redakcji bedzie wymagało "ofiary", ale liczył jednak że swojska naiwna Harper nie okaże się na tyle sprytna, by udać się do prawnika. Cholera, skąd w ogóle było ją stać na prawnika? Przecież aż tak dużo jej nie płacił - w zasadzie płacił jej psie pieniądze, ale wmawiał jej że to dopiero początek jej drogi i musi się jeszcze wiele nauczyć - mimo, że jej teksty były od samego początku na wysokim poziomie.
- Tak - szepnęła niepewnie kadrowa, spoglądając niepewnie na Collinsa, a następnie znowu zerkając na Janelle. Chyba zaczęła domyślać się, co za chwilę się wydarzy.
- Co, kurwa?? - Collins nie wytrzymał i wybuchnął, po czym niemal wyszarpał kopię aneksu podpisanego przez Harper. - Czyj to był wymyśl? Kto to zatwierdził? Ja pierdolę, co za jebany burdel! - wykrzyczał, najwyraźniej mając gdzieś wszelkie konwenanse i dyplomację. Martinez i kadrowa spojrzeli na niego zszokowani, odjeżdżając nieco od niego fotelami.
- Max... Jeszcze... To nie pora - prawnik starał się uspokoić szefa, ale ten wstał z krzesła i wkurwiony podszedł do okna, nieco odsapnąć. - No dobrze... mecenas Reddick. Dysponuje pani wieloma... argumentami - choć, prawdę mówiąc, czuł się po prostu wyruchany przez młodą prawniczkę. - Jakie są oczekiwania pani i panny Callaway? Czy przywrócenie do pracy będzie dla panny Callaway satysfakcjonujące? - spytał, bo skoro ponieśli sromotną porażkę, należało teraz sprawić aby nie mnożyć ofiar i zaproponować w miarę bezbolesne - dla redakcji oczywiście - rozwiązanie.
Przerzucił wzrok na Harper, która z wielkimi oczami przygadała się temu, co się tu przed chwilą stało. Ledwo powstrzymywała się, żeby nie wstać i nie krzyknąć Collinsowi prosto w twarz: In your face, Max! . Janelle w zaledwie parę minut zdecydowanie zmiażdżyła całą trójkę z Kangurka. Callaway jedynie wyprostowała się, czekając aż Janelle ponownie zabierze głos - taką dostała wcześniej wskazówkę.

Janelle Reddick
prawniczka / weekendowy muzyk — Winston & Strawn
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Prawniczka regularnie wspomagająca aborygeńską społeczność. W ramach rozluźnienia grywa w barach a jej skrytą miłością są góry.
Kiedy Max zaczął się wydzierać Janelle znów wyłapała spojrzenie kadrowej i niebo przekazała jej „przepraszam”, bo chcąc nie chcąc częściowo pociągnęła kobietę do odpowiedzialności. Reddick nie miała pewności, kto stał za wprowadzeniem aneksu, ale kadrowa powinna informować o takich sprawach. Z drugiej strony, kto by chciał rozmawiać z szefem gburem? Raczej nikt.
Ciekawe czy pani z kadr dałaby się zaprosić na drinka?
Czemu w ogóle Janelle o tym pomyślała? Na pewno nie z poczucia winy a przez prostą myśl, że sama potrzebowała gdzieś wyjść. Randka wcale nie brzmiała tak źle zwłaszcza, że od samego początku prawniczka utrzymywała kontakt wzrokowy z kobietą.
- Niewiele biorąc pod uwagę to, ile mogłybyśmy ugrać za złe traktowanie w miejscu pracy. – Musiała to podkreślić, żeby dać wszystkim do zrozumienia, że jeżeli zostanie do tego zmuszona to ich wszystkich pozwie. Tak, będzie się w to bawić bez względu na czas trwania procesu i jego koszty.
Wyjęła kolejne dokumenty z teczki, którą tym razem położyła na swoim końcu biurka i rozłożyła papiery na trzy kupki (pod dwa oryginały na każdej).
- Oto dokument, w którym obie strony zatwierdzają, że moja klientka nie ponosi żadnej odpowiedzialności za opublikowany artykuł. – Wskazała na jeden z nich. – Ten to wypowiedzenie za porozumieniem stron wraz z zapewnieniem wypłaty ostatniej prowizji. – Nie zamierzała tłumaczyć, czemu Callaway nie chciała wracać do pracy. To jej sprawa a wskazane dokumenty do warunki Reddick do w miarę przyjemnego rozstania się (po tym spotkaniu). – I ostatnie to rekomendacje pracodawcy. Wystarczy podpisać. - Wszystko przygotowała. Jedyne co zostało to wzięcie długopisu i machnięcie paru parawek. Po tym Harper mogła mówić i robić co tylko chciała, o czym Janelle przypomniała jej posyłając krótkie acz znaczące spojrzenie.
Niczego nie mów, dopóki nie podpiszą dokumentów; po wszystkim, hulaj dusza piekła nie ma.

Harper Callaway
sumienny żółwik
Sekani
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Słysząc, że samo przywrócenie do pracy nie wystarczy, cała trójka wymieniła ze sobą spojrzenia. Max jedynie westchnął przeciągle, dalej stojąc przy oknie i wpatrując się w panoramę Cairns. Martinez z kolei doskonale wiedział, że jego propozycja była porównywalna do gówna owiniętego w sreberko - może i ładnie wyglądający gest, ale jebie na kilometr. Nie był więc zdziwiony, że Reddick od razu storpedowała jego propozycję. Była zawzięta - ale nie w stylu upartego osła. Bardziej w stylu wyrafinowanej prawniczki, która wiedziała czego chce i bez tego nie opuści tego spotkania. Nie miał też żadnych wątpliwości, że kobieta faktycznie pójdzie do sądu.
Swoją drogą, po tej małej też nie spodziewał się, że wyciągnie takiego asa z rękawa. Kojarzył ją jako roześmianą studentkę, którą może raz na miesiąc spotykał na korytarzu. W zasadzie nawet było mu jej szkoda. Gdyby nie reakcja tej celebrytki, o której napisała, pewnie dostałaby podwyżkę za dostarczenie redakcji takiego tematu.
- Chwila, potrzebujemy paru minut na przedyskutowanie... - odwrócił się na krześle obrotowym w stronę Maxa, przerywając w pół zdania. Collins bowiem machnął tylko ręką, na znak że jebać to. Prawnik wziął więc dokumenty i dokładnie je sczytał.
- Dobrze. Podpiszemy to wszystko, ale panna Callaway będzie musiała podpisać oświadczenie, że nie wystąpi wobec redakcji już z żadnym roszczeniem ponad te, które wysnułyście teraz - typowo chciał zabezpieczyć miejsce pracy przed kulą śniegową żądań. W przeszłości musiał sprzątać po jednym niedoświadczonym prawniku, który o to nie zadbał i potem musiał bujać się po sądach z pozwami o zadośćuczynienie za straty moralne spowodowane zwolnieniem go z pracy. - To, co panie żądają... Musimy mieć pewność, że wyczerpuje Wasze oczekiwania. Nie możemy dać paniom aż tyle nie mając żadnej gwarancji, że nie zgłoszą się panie znowu za miesiąc. Zamknijmy tę sprawę dziś, raz na zawsze - odchylił się na fotelu, czekając na reakcję Janelle.
Harper spojrzała porozumiewawczo na Jan, przekazując jej niewerbalnie że jest gotowa podpisać takie oświadczenie. Uważała, że Reddick ugrała i tak więcej, niż Callaway oczekiwała, więc jeśli to miało oznaczać pożegnanie z Kangurkiem na zawsze - była na to gotowa.

Janelle Reddick
prawniczka / weekendowy muzyk — Winston & Strawn
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Prawniczka regularnie wspomagająca aborygeńską społeczność. W ramach rozluźnienia grywa w barach a jej skrytą miłością są góry.
Mogłaby ugrać więcej. Wycisnęłaby z tej cytryny sok nawet z samej skórki, ale widziała jak ta sprawa działała na Harper. Nie chciała wszystkiego przeciągać zwłaszcza, że wcześniej ustaliły wstępne cele negocjacyjne, które odpowiadały samej Callaway. Dziewczyna i tak już nie chciała pracować w redakcji, więc wypowiedzenie przy porozumieniu stron i rekomendacje to dobra klamerka na zamknięcie sprawy, która już nie będzie ciągnąc się za Harper. Zamknął ten i młoda będzie mogła ruszyć do przodu – dokładnie tak, jak tego chciała i co już wcześniej rozważała.
Zerknęła na Callaway i jedynie puściła do niej oczko na znak, że przyjęła jej niemą wiadomość i zaraz wszystko się skończy.
Nie myliła się. Po oznajmieniu, że zgadzają się na podpisanie oświadczenia wszyscy pochwycili długopisy. Starannie i bez pośpiechu podpisano wszystko w dwóch oryginałach. W międzyczasie kadrowa wysłana przez prawnika musiała pójść pod wydrukowane w biurze dokumenty chroniące redakcję przed możliwymi dalszymi roszczeniami Callaway. Je również podpisano tuż po tym, gdy Reddick zapoznała się z całą treścią, bo nigdy nie godziła się na podpisywanie czegoś, czego nie czytała (jeszcze by tego brakowało, gdyby zamieścili tam notkę napisaną małym druczkiem).
- Dziękujemy panom i pani. To było udane spotkanie. – Posłała im wszystkim uśmiech. O dziwo wcale nie udawany lub szyderczy, bo przecież spotkanie rzeczywiście było udane. – W razie ewentualnych pytań, tu jest moja wizytówka. – Zamiast podać ją Maxowi, przekazała mały kartonik w ręce kadrowej. Postawiła na spontaniczność a nie ma nic bardziej frapującego jak nagłe przekazanie swego numeru komuś, na kogo miało się oko.
Wychodząc z biura Janelle dotknęła pleców Harper sugerując, żeby obie szły dalej bez zbędnego komentarza. Okazanie teraz emocji nie byłoby dobrym posunięciem. Jasne, miały się z czego cieszyć, bo zdobyły to czego chciały, ale skakanie z radości to lekka przesada. Przynajmniej dla Reddick, która już dawno nie czuła się tak fantastycznie żeby rzeczywiście skakać z radości. Te czasy minęły i już nie wrócą.
Bez słowa wsiadły do samochodu Reddick, która odetchnęła rzucając neseser na tylne siedzenie i dopiero teraz złapała kontakt wzrokowy z Harper.
- I jak? – zapytała wprost o to jak się czuła i co myślała o ugadanych warunkach. Wprawdzie wcześniej to omawiały, ale wolała mieć pewność, że dziewczynie rzeczywiście to pasowało. – Chwilami myślałam, że wystrzelisz z krzesła, przeskoczysz bez stół i przywalisz Maxowi. – Może przesadzała, bo widok Callaway bijącej kogokolwiek był abstrakcyjny, ale dziewczynę na pewno nosiło.

Harper Callaway
sumienny żółwik
Sekani
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Harper w milczeniu podpisała wszystkie papiery - zarówno te przedłożone przez Janelle, jak i te które otrzymała od strony przeciwnej. Oczywiście sama również dokładnie je sczytała, choć prawdę mówiąc jeśli byłby tam jakiś dobrze schowany kruczek prawny, to prawdopodobnie nawet by go nie wyłapała. Wiedziała jednak, że w takim wypadku wychwyciłaby to Janelle - nic takiego na szczęście nie miało miejsca.
Harper w przeciwieństwie do prawniczki z trudem powstrzymała się od odtańczenia tańca radości, kiedy szły dumnie korytarzem. Wymieniła porozumiewawcze spojrzenia i lekkie uśmiechy z paroma z eks redakcyjnymi kolegami - w końcu ich szczerość w pewnym stopniu przyczyniła się do dzisiejszego sukcesu Harper i Janelle. Lubiła tę ekipę i chętnie pójdzie z nimi kiedyś na jakieś piwo. Poza tym nigdy nie wiadomo, czy kiedyś nie spotka kogoś z nich na swojej drodze - Harper nigdy nie paliła za sobą mostów i w tym przypadku również nie miała takiego zamiaru.
Kiedy znalazły się już w aucie, Callaway głośno wypuściła powietrze z ust. Dużo kosztował ją ten przemarsz korytarzem z beznamiętnym wyrazem twarzy.
- Jezu, Janelle, to było... Ty byłaś... - zaczęła mówić, nie wiedząc za bardzo od czego zacząć, bo miała w głowie jakieś milion przemyśleń. Nie załapała, że Reddick pytała ją o to, czy pasowały jej warunki, a nie o wrażenia Harps po spotkaniu. - Byłaś niesamowita! Normalnie ich zmażdżyłaś tak, że nie było co zbierać. Te ich spojrzenia po sobie... A jak Max wybuchnął i zaczął się drzeć, to już w ogóle. Tamci nie wiedzieli gdzie się schować. Widziałaś, jak ten Martinez się skulił? - mówiła i mówiła, kładąc sobie dłonie na obu policzkach, jakby chciała w ten sposób nieco ustudzić swoje emocje. Była niemal roztrzęsiona - oczywiście w pozytywnym aspekcie. Wiedziała, że Janelle była dobrze przygotowana, rozmawiały przecież przed spotkaniem, jednak widok Jan w akcji przerósł jej najśmielsze wyobrażenia.
- No, miałam taką ochotę przez moment. O tak bym mu przywaliła, żeby zmieść mu ten uśmieszek z tej parszywej gęby - szybkim i bliżej nieokreślonym ruchem dłoni zaprezentowała, jak najchętniej przywaliłaby eks szefowi. - Nie mogę uwierzyć, że to już po wszystkim. I że ten etap, w sensie praca w Kangurku, jest już za mną. I że bez żalu mogę poszukać czegoś nowego - zaczęła kręcić z niedowierzaniem głową. Bo jakkolwiek wygrana oczywiście ją cieszyła, w głowie powoli zaczęło kołatać jej pytanie: "Co teraz?".

Janelle Reddick
prawniczka / weekendowy muzyk — Winston & Strawn
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Prawniczka regularnie wspomagająca aborygeńską społeczność. W ramach rozluźnienia grywa w barach a jej skrytą miłością są góry.
Z uwagą, ale też wkradającym się na usta uśmiechem, patrzyła na Harper oddającej się wylewaniu swych przemyśleń oraz emocji. Pozwoliła jej mówić, gestykulować i przejąć całą przestrzeń w aucie, bo zbyt długo tłumiła dziewczynę, która miała prawo się radować. Reddick lubiła takie momenty. Tym bardziej cieszyła się, że mogła pomóc rodzinie Callaway. Za bardzo ich szanowała, żeby przejść obojętnie obok ich problemów. Harper dobrze zrobiła, że do niej przyszła. Tak, skromność Janelle schowała do kieszeni i przyjęła wszystkie komplementy. Dobrze wiedziała co robiła. Gdyby nie miała pewności, że rozmowa się powiedzie, oszczędziłaby dziewczynie cierpień albo rozczarowań. Nie chciała jej zawieźć, nawet jeśli nie wzięła za to złamanego grosza.
- Widziałam i widzę też ciebie. – Jak się jarała. – Dawno nie cieszyłam się w ten sposób. – Trochę jej zazdrościła. – Przyjemnie się na to patrzy. – Uśmiechnęła się wesoło, jak na osobę, która niedawno z ogromną pewnością siebie i wyprostowaną postawą miażdżyła ludzi w konferencyjnym. Właściwie to tylko dwie osoby, bo do kadrowej nic nie miała. Ba, cicho miała nadzieję, że kobieta do niej zadzwoni. Wyjście z kimś na piwo nie byłoby takie złe.
- Chyba zapiszę cię na zajęcia z panowania nad agresją – Stwierdziła całkowicie poważnie, ale widząc minę dziewczyny od razu dodała: - Żartuje, chociaż nigdy nie podejrzewałam cię o takie zapędy. – O bicie ludzi i w ogóle. Callaway wydawała się być bardziej aktywistką, ale dużo mogło się zmienić, od kiedy ostatni raz się widziały. – Prędzej, że porysujesz mu kluczami auto niż jawne pobicie. – Sama raz zrobiła to pierwsze i wcale nie żałowała. Była świadoma tego, że przyłapana mogłaby mieć większe problemy niż inni, ale w tamtym momencie nie brała tego pod uwagę. Walczyła o swoje i wyrażała emocje na własny sposób. Nie każdemu to się musiało podobać a zwłaszcza właścicieli auta za ponad milion dolarów.
- Zrób coś dla mnie, dobrze? Weź głęboki wdech. – Musiała mieć pewność, że Harper nieco się uspokoi. – Jeszcze raz. – Bała się, że dziewczyna rozwali jej auto, jak tylko dowie się o niespodziance, którą miała w zanadrzu. – Wysłałam twój artykuł do pewnych osób. Oczywiście będziesz musiała nieco zmodyfikować jego treść – z racji, że ta aktualna była własnością Kangurka. poprawić parę rzeczy i zrobić nieco porządniejszy reaserch, ale są zainteresowani jego wydaniem. – Mówiła spokojnie czując, że siedziała na bombie. Jeszcze chwila a samochód wystrzeli razem z Harper. – Jeżeli to się uda, po studiach zaoferują ci staż. – Wciąż nie mówiła gdzie, czego od niej oczekiwano, wręcz zostanie to z niej wyduszone jeśli zaraz tego nie powie, co wyczytała z zniecierpliwionej. – Chodzi o Australijski The Guardian. – Zrzuciła bombę spodziewając się wszystkiego, nawet wypadnięcia Harper z auta i ściskania przechodniów. Naprawdę to sobie wyobraziła.

Harper Callaway
sumienny żółwik
Sekani
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Harper z natury była bardzo emocjonalna, a to że tak swobodnie czuła się przy Janelle, jedynie wzmagało jej stan euforii. Miała ochotę, jak na filmach, otworzyć szyberdach i z mknącego auta wykrzyczeć całemu Lorne Bay, że się udało. Żałowała jedynie, że może odwdzięczyć się prawniczce jedynie uśmiechem i zwykłym dziękuję. Wiedziała, że czasami to wystarczy, ale w tym przypadku ciągle miała poczucie, że to za mało.
- Serio? Nie odpalasz czasami w domu muzyki na cały regulator i nie skaczesz z radości z kieliszkiem wina? Ja bym tak robiła po każdej wygranej sprawie - roześmiała się, próbując sobie wyobrazić Janelle w takiej właśnie sytuacji. Cóż, nie było to trudne, bo przecież znała prawniczkę nie tylko od tej służbowej strony, ale też tej prywatnej, kiedy spędzała czas z rodzinną Callaway na ich farmie.
Nieco straciła rezon, kiedy Jan wspomniała o agresji, ale po chwili parsknęła śmiechem. Była ostatnią osobą, która byłaby skłonna użyć wobec kogoś agresji no i wyglądało na to, że Jan miała takie samo zdanie.
- Chyba bym się bała, że monitoring i w ogóle... I pewnie potem bym go przepraszała - zrobiła facepalma, bo mimo - no właśnie - działania często pod wpływem emocji, Harps ostatecznie szarpałyby wyrzuty sumienia po czymś takim. Ale kto wie, z czasem może jej tyłek stanie się twardszy i będzie w stanie obrzucić komuś dom jajkami w akcie zemsty.
- Jan... Co Ty kombinujesz? - spytała podejrzliwie, kiedy Reddick poleciła jej wziąć parę głębszych oddechów. Nie wiedziała czego mogła się spodziewać. Czegoś pozytywnego? A może jednak był w tym wszystkim jakis haczyk? W skupieniu wysłuchała słów Janelle, z minuty na minutę coraz szerzej rozdziawiając buzię. - Co? - wydusiła z siebie słysząc o stażu. - Ale co? Ale kto? Janelle, kto, jaki staż? - dopytywała zniecierpliwiona, a kiedy padła konkretna nazwa gazety - zamarła. Wbrew oczekiwaniom Janelle siedziała wmurowana z otwartymi ustami, wpatrując się w prawniczkę jak sroka w gnat. - Ty... Robisz sobie ze mnie jaja? Żartujesz sobie ze mnie? Jezu, Jan, jeśli to są jaja... - zszokowana złapała się za serce. Czy to zawał? Patrzyła na prawniczkę czekając na potwierdzenie z jej strony, że mówiła poważnie. Jeszcze parę tygodni temu czuła się jakby wylądowała na dnie, a teraz jej artykuł miałby pojawić się w australijskim The Guardian. Wystawiła rękę tuż pod nos Janelle. - Uszczypnij mnie. Błagam, szczyp! - wręcz nakazała, czując jak fala euforii zaczyna przybierać na sile!

Janelle Reddick
ODPOWIEDZ