Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Nie zwykł zwierzać się innym z dręczących go problemów, ale czuł, że jeśli weźmie na swoje barki jeszcze odrobinę to rozsypie się jak domek z kart. Psychika Jonathana ostatnio chwiała się w posadach, nawet jeśli z zewnątrz wydawał się być opanowanym i poukładanym facetem to PTSD nadal dawało o sobie znać. Radził sobie z nim dopóki po raz kolejny nie znalazł się w sytuacji, która pozbawiała go kontroli nad tym co się dzieje.. Pogarszający się stan Marysi rodził w Jonie miliony obaw. Wiedział, że nawet jeśli to nie nowotwór niszczy serce rudowłosej, Chambers i tak będzie potrzebowała przeszczepu. Już sama wizja tego była przerażająca, nie wspominając o tym jak trudnym pacjentem była Marienne ze względu na swoje fobie i lęki.
Wainwright długo sam radził sobie ze wszystkim, ale wiedział, że przyjdzie taki moment, w którym będzie musiał chociaż wspomnieć komuś o tym co czuje. I owszem rozmawiał z Marysią, bo ona była mu bezsprzecznie najbliższą, ale potrzebował jeszcze kogoś. Walter wydawał się odpowiednią osobą, ale Jona uznał, że póki nie jest naprawdę źle, póty nie będzie obciążał brata swoimi problemami. Nie mógł wiedzieć, że za kilka tygodni tylko jemu będzie mógł się zwierzyć z największego lęku jaki prawdopodobnie przyjdzie mu przetrawić w swojej marnej egzystencji. Póki co jednak nie było tak kiepsko, a Jona trzymał się myśli, że kilka drinków i rozmowa z Leah wystarczy, aby chociaż odrobinę uspokoić nerwy. .
-Leah… Widzę, że podróże ci służą, ale dobrze, że już wróciłaś - Z niespotykaną jak na siebie wylewnością, powitał dziewczynę, po tym jak otworzyła przed nim drzwi do swojego lokum. - Twoje ulubione i jeszcze to… - Dodał podając Leah pakunek z jedzeniem, które oczywiście sam zrobił uznając, że taki gest sprawi aktorce przyjemność. Podał jej też butelkę alkoholu, po czym z delikatnością musnął jej policzek i wszedł do środka.
Tego wieczoru Marysia miała spotkać się z Benem. Ona także potrzebowała nieco przestrzeni, bo ostatnie dni były trudne dla ich obojga. Możliwe, że każde z nich potrzebowało krótkiej przerwy, by móc przetrawić nieprzyjemności jakie ich dotknęły.


Leumeah Corowa
aktorka — Eclipse Pictures
31 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
  • cztery
Nie była w ostatnim czasie za dobrą przyjaciółką. Nagły wyjazd, znikomy kontakt i niechęć do głębszych rozmów (bo przecież nie mogła o tym wszystkim, co się stało, rozmawiać z Joną...) nie był dobrym przepisem na utrzymanie tak bliskich relacji. Wainwright jej jednak nie odtrącił. Może miał głowę zajętą w tym czasie własnymi problemami, może rozumiał jej chęć odcięcia się na te kilka miesięcy od wszystkiego, co w jakikolwiek sposób dotyczyło jej byłego związku, a może jedno i drugie - nieważne. Najważniejsze, że tu był. Z komplementem na ustach, jedzeniem, alkoholem i chęcią do nadrobienia tego, co przez ostatni okres ominęli. Nie mogła prosić o nic więcej.
- Co nabroiłeś, jak mnie nie było, że zaczynasz od słodzenia? - zażartowała, śmiejąc się lekko. Wystarczył sam widok przyjaciela, by choć na krótki moment zapomnieć o wszystkich rozterkach i złamanym sercu. Naprawdę za nim tęskniła. - Wiedziałam, żeby nic samej nie gotować - dodała z uśmiechem, odbierając od niego pakunek z jedzeniem i butelkę. A zaraz po tym, pomimo zajętych rąk, wyciągnęła ramiona i przytuliła go krótko, ciągnąc go lekko przez próg do środka. Nogą domknęła za nim drzwi. - Zapraszam, czuj się, jak u siebie. Szczerze mówiąc, ja się jeszcze próbuję tu odnaleźć - przyznała, ruchem ręki wskazując mu, by wchodził śmiało głębiej. Sama ruszyła w stronę przestronnego salonu, by na stoliku rozłożyć przyniesione przez Jonathana podarki. Obok stało już jedno wino i dwa czyste kieliszki. - W skali od 1 do 10, tylko tak zupełnie szczerze, jak ci się podoba? - zapytała, gdy tylko do niej dołączył, gestem rozłożonych ramion wskazując, że mówi oczywiście o tym wielkim domu. Decyzja o jego kupnie naszła ją dosyć nagle, ale nie chciała po powrocie do Lorne wracać do apartamentu, w którym pomieszkiwała, kiedy była jeszcze z Remigiusem. Nawet, jeśli jej tam nie odwiedzał i nawet, jeśli sama bywała tam rzadziej, niż powinna, wciąż powrót tam wydawał się jej niemożliwy. Zresztą... już dawno powinna była sobie znaleźć coś takiego - na uboczu, otoczonego zielenią i z pięknym widokiem na morze. Teraz musiała tylko zadbać o wnętrze i ogród. W obecnym stanie mogło się nawet Jonie podobać - białe ściany, duże i nieco pustawe pomieszczenia, brak bibelotów. Póki co tylko dwie poduszki wyszyte w kolorowe, aborygeńskie wzory, nadawały salonowi jakiś wyraz.
Na krótki moment zniknęła w kuchni, by wrócić z dwiema miseczkami i odpowiednimi sztućcami. Przyniesiony przez Jonę kurczak curry był jeszcze ciepły i nie zamierzała dłużej czekać, aż zacznie go konsumować. - Mmm... - westchnęła z zachwytem, gdy już rozsiadła się po turecku w samym rogu narożnej kanapy i zaczęła jeść. - Co u Marysi? - i zapytała przyjaciela. Znała go na tyle dobrze, by wiedzieć, że w ten sposób więcej z niego wyciągnie, niż po zwykłym "co u ciebie".

jonathan wainwright
powitalny kokos
ejmi
ODPOWIEDZ