lorne bay — lorne bay
26 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
And when you die, the only kingdom you'll see
Is two foot wide and six foot deep
Max miał dzisiaj zły dzień i w ogóle nie chciało mu się przychodzić do pracy bo poprzedniej nocy poszedł w ostre bajlando i teraz czuł dotkliwe tego skutki. Dlatego był bardzo chamski dla wszystkich - uznał że lepiej być szczerym i pokazać wszystkim, jak się czuje... no dobra, po prostu lubi być chamski żeby wszyscy zostawiali go w spokoju. Niestety nie mógł na aż tak dużo jak chciał pozwalać sobie z klientami bo jeszcze szef by się o tym dowiedział i go wywalił na zbity pysk a wtedy miałby naprawdę ogromny problem więc przy nich pozwalał sobie tylko na tyle na ile mógł. Właśnie ze sklepu wyszła jakaś oburzona starsza pani która sie awanturowała o fakt że źle zedytował zdjęcie jej zmarłego męża które ma pójść na jego grób - jakby go to obchodziło, przecież ten trup nie wstanie z grobu i go nie pobije za nie wygładzenie mu zmarszczek. Niestety musiał być dla niej względnie miły ponieważ wiedział że a) szef się wkurzy i b) ten babsztyl zaraz pójdzie i rozpowie zaraz całemu miastu jak jakiś łobuz ją wyzwał. Max tego nie chciał ponieważ wiedział że ma reputację imprezowicza i aspirującego menela a nie chciał tego pogarszać.
Był przekonany na sto procent że ten dzień jest do bani i nie wydarzy się już nic dobrego kiedy niespodziewanie drzwi się otworzyły i weszła przez nie bardzo piękna kobieta. Była dokładnie w jego typie, aż mu serce zaczęło walić szybciej ale nie dał po sobie tego poznać i chował wszystkie swoje emocje za chłodną maską udając znudzenie pracą. Miał nadzieję, że była tu przejazdem. Chętnie wyrwałby ją do klubu, następnie zabrał do mieszkania... Potem mogła sobie iść w pioruny, jego nie interesowały stałe związki.



Lucinda Lopez
ambitny krab
Shadow Queen
brak multikont
projektantka mody/modelka/aktorka — własna firma
26 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżeli jesteś w stanie ukrywać swoje łzy w deszczu nie będziesz potrzebować już słów pocieszenia. Nawet, jeśli zgubisz uśmiech, gdzieś na granicy samotności. Pozwól swojemu sercu płonąć tak, by nikt nie mógł go zgasić. Nigdy. Walcz, dopóki jesteś w stanie, pięści w górę.
/1/

Lucinda nie dawno tutaj przyjechała. Dziś dość szybko skończyła pracę. Jak się jest ambitna i pracowitą osoba to wszystko idzie jak z górki. Jednak na swój cały sukces Lopez musiała zapracować sama. Nie bawiła się w chodzenie na skróty - przespanie się z producentem czy fotografem czy pójście po trupach. O nie! Lucy nie była z takich kobiet, szanowała się.
Jak na razie miała szczęście, że ciotka jej tu jeszcze nie wytropiła. Nawet nie miała zamiaru wracać z powrotem na Kubę. Za dużo czasu tam zmarnowała.
Poza tym w życiu nie da sobie wybrać męża jak będzie chciała to sama o tym zdecyduje. Na razie była sama.
Po pracy zdecydowała się by poprawić zdjęcia z wycieczki. Gdy chciała już wejść do danego studia by grafik zajął się tym wpadła na nią pewna starsza kobieta.
Obie przeprosiły się i ta druga poradziła by uważała na tego grafika, bo jest niemiły. Lucinda widziała wzbudzenie kobiety, a nawet rozpacz. Jednak nic nie mogła poradzić na to co ja przytrafiło. Lopez tylko podziękowała i weszła do środka.
- Dzień dobry chciałabym by pan poprawił owe zdjęcia - powiedziała.
Następnie z torebki wyjęła małą kartę pamięci.
- Mam nadzieję, że coś da się uratować. Jednak tak się staje jak daje się aparat niewłaściwym osobom. Słyszałam, pozytywne opinie, że pan z byle chłamu umie zrobić cuda - wyjaśniła i lekko się uśmiechnęła do mężczyzny.
Lopez naprawdę dużo słyszała o tym miejscu. Opowiadały o nim Lucy koleżanki, ale najbardziej zachwycały się pracującym tu grafikiem.
Lucinda skłamała by gdyby powiedziała, że mężczyzna nie jest przystojny, bo jest i to nieziemsko. Tylko Lopez ostrzegano, że faceta trudno zainteresować.
Latynosko-azjatka rozglądała się po pomieszczeniu.
- Te zdjęcia to pan sam zrobił? - zapytała z zainteresowaniem.

Maxine Hammond
ambitny krab
Lucy
lorne bay — lorne bay
26 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
And when you die, the only kingdom you'll see
Is two foot wide and six foot deep
Max też był sam i to od dłuższego czasu bo uważał że zwyczajnie on się nie nadaje do bycia w stałej relacji i wytrwania przy tylko jednej osobie bo to było trudne nie oszukujmy się. Nie narzekał na powodzenie u kobiet bo miał go pod dostatkiem ale żadna nie zagościła w jego życiu na dłużej bo nie chciał złamać im serc chociaż do akurat tego się nie przyznawał i mówił że po prostu woli jakby się wyszaleć póki jest młody bo wiecznie taki nie będzie.
Tak mu się wydawało że ową dziewczynę widział pierwszy raz więc zgadywał że nie mogła pochodzić stąd. Gdyby ją już widział to na pewno by ten fakt zapamiętał.
- Dzień dobry - odpowiedział. Nawet wysilił się przy tym na miły ton głosu co było u niego niespotykane.
Włożył pendrive'a do komputera, odpalił folder i rzucił okiem na zdjęcia pięknej nieznajomej. Nie było co ukrywać, musiał przyznać sobie ze na nich też wyglądała bardzo ładnie i pozowała jak jakaś modelka. Oczywiście nie wiedział, że w sumie to przez przypadek zgadł i dziewczyna faktycznie pracowała w owym zawodzie.
- Fotograf rzeczywiście jakiś denny, tak zepsuć kadr...ale oczywiście nie odejmuje to pani urody - skomplementował ją bo nie mógł się powstrzymać i jakoś tak nie potrafił być dla niej tak chamsko jak dla reszty ludzi. Co się z nim działo?!!! - Zobaczymy co da się zrobić.
Zabrał się za obróbkę zdjęć ale zaraz usłyszał jak dziewczyna znowu go o coś pyta więc oderwał się od swojego zadania i znów skupił spojrzenie swoich ciemnych oczu na niej.
- Tak, ja. Ale nie była to łatwa i przyjemna praca ani trochę. Te dwie modelki z tamtych zdjęć na prawej ścianie...może i ładne ale okropne do spółpracy. Co chwilę narzekały i coś im nie pasowało.
Zaczął opowiadać bo rzeczywiście było tak jak mówił, dziewczyny nie ułatwiały mu pracy a wręcz tylko utrudniały i choć zdjęcia były ładne to dużo go kosztowały wysiłku i nerwów.



Lucinda Lopez
ambitny krab
Shadow Queen
brak multikont
projektantka mody/modelka/aktorka — własna firma
26 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżeli jesteś w stanie ukrywać swoje łzy w deszczu nie będziesz potrzebować już słów pocieszenia. Nawet, jeśli zgubisz uśmiech, gdzieś na granicy samotności. Pozwól swojemu sercu płonąć tak, by nikt nie mógł go zgasić. Nigdy. Walcz, dopóki jesteś w stanie, pięści w górę.
Lucinda przyszła tutaj tylko jako klientka, a poza tym nie chciała zrobić problemów mężczyźnie w pracy. Kobiecie tak czy siak spodobał się pan grafik.
Słysząc komplement mężczyzny na policzkach Lopez ukazały się rumieńce. Lucy nie pojmowała dlaczego tak się stało. Przecież jak dostawała komplementy od innych mężczyzn to nic się nie działo, to czemu tu było inaczej?
- Dziękuję panu, bardzo jest pan miły - rzekła z szerokim uśmiechem.
Zaraz usłyszała odpowiedź na jej pytanie.
- Niestety coś na ten temat wiem. Akurat miałam "przyjemność" poznać te kobiety - powiedziała i zrobiła cytat przy słowie przyjemność.
Tak można powiedzieć, że były to jej koleżanki z pracy. Lucy nie mogła pójść jak owe kobiety mogły być takie nieznośne. Jednak tak było jak wszystko dostawało się w życiu od razu. W porównaniu do nich Lopez musiała na zarobić na siebie, a ciężka praca ją od zawsze kształtowała. Pochodziła z biednej rodziny i nie była akceptowana przez latynoskich ludzi mieszkających na Kubie. Jednak kiedy przyjechała tutaj powoli nabrała pewności siebie, ale to zbytnio ją to nie zmieniło.
Dalej była miłą młoda kobietą, która chciała zdobyć świat.
Przyjrzała się dokładnie zdjęciom i z uśmiechem odwróciła się.
- Jednakże naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem - pochwaliła.
Zaraz znalazła sobie fotel i siadła sobie na nim. Po chwili z torebki wyjęła mały szkicownik, a także ołówek. W ciszy zaczęła sobie coś szkicować.
Nie chciała przeszkadzać mężczyźnie. Jednak za chwilę odezwała się:
- Nie musi pan się spieszyć. Jeśli trzeba to zostawię zdjęcia. Nie ma problemu - rzekła.
Lucinda już taka była. Nie chciała stwarzać problemu. A zdjęcia, które miała do poprawienia były z azjatyckich krajów. Przy okazji miała też wtedy zdjęcia modelingowe, ale robili to koleżeństwo, bo zdaniem producentów było to najlepsze i najtańsze. Jednak czy na pewno? Lucy była z tym faktem teraz zaskoczona. Jednak musiała się podporządkować. Naprawdę miała nadzieję, że da się uratować te zdjęcia.
Zamyśliła się i skupiła się na rysowaniu drzewa wiśni.

Maximilian Harrison
ambitny krab
Lucy
lorne bay — lorne bay
26 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
And when you die, the only kingdom you'll see
Is two foot wide and six foot deep
Max zauważył rumieńce na twarzy dziewczyny. Czyżby była nieśmiała? Myślał, że raczej jest pewna siebie i odważna a tu proszę, rumieni się na jego komplement. Spodobało mu się to, nawet bardzo. Sprawiło że chciał ją zdobyć jeszcze szybciej co trochę go przerażało ale zaczął myśleć przyrodzeniem więc zignorował mądre zastrzeżenia mózgu i już bezwstydnie zlustrował ją wzrokiem.
- Przyjemność jest po mojej stronie - wyszczerzył się do niej jak głupi. Opanował się jednak szybko, nie chciał przesadzić z zachowywaniem się jak napalony szczeniak widzący pierwszą lepszą laskę. Postarał się więc skierować dowodzenie spowrotem do mózgu i skupić się na rozmowie, którą chętnie, jak zauważył, podejmowała z nim ciemnowłosa.
- Uuu, widzę, że posiadamy podobnie traumatyczne wspomnienia - spróbował zażartować. - Może byśmy je razem... przepracowali? - powiedział, ruszając zabawnie brwiami. Dziewczyna mogła różnie to odebrać ale on naprawdę sobie uświadomił że w sumie to chcę z nią spotkać się też po pracy już nie jako z klientką tylko jako z koleżanką...a może nie tylko. Naprawdę Max miał nadzieję że nie usłyszy negatywnej odmowy, jemu przecież nikt nie odmawiał. Max także był pod wrażeniem swojego tekstu. Czuł zadowolenie z samego siebie że swój charakterystyczny sarkastyczny czarny humor zdołał przekuć w coś... mniej siejącego pesymizmem.
- Dziękuję - odpowiedział, zapamiętując ten komplement. Lubił kiedy ktoś doceniał jego pracę. - A teraz powiedz mi - zauważyłem że znasz się trochę na fotografii, czy pracujesz w tej branży? Jestem chociaż blisko trafienia twojego zawodu? - zaśmiał się. Nie chciał zgadywać, że jest modelką tylko ze wzgledu na jej egzotyczną urodę bo to brzmi trochę banalnie. Każdej lasce mógł to powiedzieć.
- Tak w ogóle, to jestem Max, a ty?
Max wrócił do pracy. Przynajmniej starał się bo piękna nieznajoma jeszcze bardziej go zaintrygowała. Wyciągnęła szkicownik i skupiła się wyłącznie na tym, co rysowała.
Tak się na nią zapatrzył, że aż wzdrygnął się na jej słowa. Ma nadzieję że nie zauważyła tego.
- Skończyłem podstawowe podrasowywanie tych zdjęć, ale chciałbym się jeszcze nimj pobawić żeby może wyciągnąć jeszcze z nich potencjał. Może umówimy się tak, że po zamknięciu studio ci je podrzucę?



Lucinda Lopez
ambitny krab
Shadow Queen
brak multikont
projektantka mody/modelka/aktorka — własna firma
26 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżeli jesteś w stanie ukrywać swoje łzy w deszczu nie będziesz potrzebować już słów pocieszenia. Nawet, jeśli zgubisz uśmiech, gdzieś na granicy samotności. Pozwól swojemu sercu płonąć tak, by nikt nie mógł go zgasić. Nigdy. Walcz, dopóki jesteś w stanie, pięści w górę.
Jeśli kobieta jest bardzo ładna to nie znaczy, że jest od razu pewna siebie oraz odważna. Lopez długo na to pracowała i dopiero nie dawno sobie to uświadomiła. Ciężko jest w życiu, kiedy jedyna osoba, którą ją zaakceptowała była jej babcia, a resztę ludzi była fałszywa wobec niej i często rzucała dziewczynie kłody pod nogi. Wiele epitetów słyszała, że jest mieszańcem, najgorzej było słyszeć pogardę słyszana przez niektóre osoby z klasy czy dorosłych, że właśni rodzice jej nie chcieli.
Kiedy jeszcze Lucy babcia żyła opowiedziała historie rodziców latynosko-azjatki. Zapewniła ją, że pewnie ma gdzieś na świecie przyrodnie rodzeństwo. Jednak ostrzegała Lucindę by lepiej nie szukała swoich rodziców. Obejdzie się wtedy bez rozczarowania i bólu. Lopez stwierdziła, że nie będzie. Jednak to nie wykluczało, że pojedzie do Japonii by zobaczyć rodzinny kraj swojego ojca. Tak ostatnio zrobiła. Jakoś przyjeżdżając tam nic nie poczuła. Fakt faktem była zachwycona wycieczka, ale nie miała jakiegoś hmm... połączenia.
Lucy gdy była w tym lokalu co przyjechała to nie umknęło jej uwadze, że pan grafik zlustrował ją wzrokiem. Lopez to nie przeszkadzało, bo prawie każdy mężczyzna tak robił widząc tą egzotyczną piękność jaką była ciemnowłosa.
Słysząc dalsze słowa bruneta Lucy po prostu cicho się roześmiała. Miała melodyjny, bardzo ładny śmiech, miły dla ucha.
Dalsze słowa i pytania pana grafika zaskoczyły ją.
- Cóż jestem projektantką mody, modelką i początkującą aktorką. Trochę znam się na zdjęciach, bo jak zaczynałam przygodę z tym pierwszym zawodem ze wszystkim radziłam sobie sama, więc nie tylko projektowanie, szycie było na mojej głowie, ale i robiłam zdjęcia. Jakieś może one wybitne to nie były, ale jak mam wolny czas to fotografuje krajobrazy i takie niespotykane rzeczy - wyjaśniła.
W porównaniu do tego mężczyzny Lopez w tej dziedzinie była raczej laikiem.
Lucinda nie spodziewała się, że pan grafik zechce się z nią zapoznać osobiście. Może Lopez była niepowtarzalna nie tylko przez swój wygląd, ale to, że zawsze była sobą. Nie miała zamiaru udawać kogoś innego jak te jej koleżanki modelki, które chciały się każdemu przypodobać. Dla latyno-azjatki było to głupie zachowanie.
- Mam na imię Lucinda, ale możesz mi mówić Lucy. Poza tym miło mi cię poznać Max - mówiąc to uśmiechnęła się szeroko.
Lucinda gdy rysowała zapominała o całym świecie, więc nawet nie zauważyła, że mężczyzna się wzdrygnął. Zaraz z zamyślenia wybudziły ją słowa mężczyzny.
W sumie za mrugała dwa razy. Przesłyszała się czy pan grafik chciał przyjąć do niej do domu? Raczej dobrze usłyszała.
Na początku nie bardzo wiedziała co powiedzieć, bo ją to propozycją zaskoczył. Jednak i tak ona przeważnie była sama w domu, więc towarzystwo jej się przyda.
- Dobrze, nie ma problemu.
Zaraz wyrwała kartkę ze szkicownika i bardzo ładnym pismem napisała swój adres. Następnie położyła mu ją na blacie.
- Mam nadzieję, że trafisz. Do zobaczenia -.powiedziała z uśmiechem.
Później schowała szkicownik i skierowała się do wyjścia. Postanowiła, że gdy Max przyjdzie to wtedy rozliczy się za nim. Od razu ruszyła do swojej willi.

Z/t.

Maximilian Harrison
ambitny krab
Lucy
ODPOWIEDZ