dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
#7

Dom rodzinny zawsze kojarzył jej się z bezpieczną przystanią, ale też z beztroskimi latami dzieciństwa. To tutaj była strefa komfortu Harper, w której ładowała baterie. No i masę słoików do koszyka, bez których mama Callaway nie wypuszczała jej z rodzinnej farmy. Mimo potwornej potrzeby uniezależnienia się, bardzo często odwiedzała rodzinę. Pogaduchy z Timem oraz z rodzicami zazwyczaj przeciągały się do późnych godzin nocnych. Niemałą rolę odgrywał wtedy fakt, że Callaway'owie mieli własną winnicę, więc kiedy na stół wjeżdżał najnowszy twór taty, nikt szczególnie nie wzbraniał się przed degustacją. Harper ze swoją słabą głową tradycyjnie już po jednym kieliszku złapała fazę, więc mama Callaway zapobiegliwie pościeliła łóżko w dawnym pokoju najmłodszej pociechy. Stwierdziła, że nie ma opcji, żeby jej córka wracała sama nawet na inną farmę, w której wynajmowała pokój i która znajdowała się nieopodal, a Harper zresztą nie protestowała.
O poranku skacowana skierowała się do kuchni, żeby zrobić sobie kawę. Była rozczochrana, wciąż senna, a na twarzy wciąż miała resztki makijażu, którego wczoraj nie udało jej się dokładnie zmyć. Rodzinka chyba akurat przebywała na tarasie racząc się słonecznym dniem i śmiejąc się w niebogłosy. Harp chciała do nich dołączyć, ale wtedy usłyszała dzwonek do drzwi. Nikt z rodzinki szczególnie nie rzucił się, aby je otworzyć, więc najmłodsza córka westchnęła głośno i podreptała w stronę ganku. Zamaszystym ruchem otworzyła drzwi. Jej wzrok najpierw powędrował na buty gościa, następnie na torbę listonoszkę, aż wreszcie spoczął na twarzy Otisa.
- O kur... - wypaliła od razu czując, jak jej policzki zaczynają płonąć - Eeee... Znaczy cześć Otis - dodała pośpiesznie próbując jak najszczelniej zakryć się szlafrokiem. I nie, nie dlatego, żeby przypadkiem nie odsłonić skrawka swoich kobiecych wdzięków. Chciała ukryć przypałową pidżamkę w słodkie misie koala, którą wczoraj wieczorem przygotowała dla niej mama i w którą Harper ochoczo wskoczyła - Listy...? - ni to spytała, ni to oznajmiła kierując wzrok ponownie na jego torbę, w myśląc strzelając ogromnego facepalma.

Otis Goldsworthy
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
25.


Otis, mimo że nie było to szczytem jego marzeń, lubił swoją pracę. Nigdy nie był szczególnie ambitny, nie mierzył wysoko i często zadawalał się tym, co miał, chociaż rodzina i znajomi powtarzali, że stać go na więcej. Ale tak było bezpieczniej i wygodniej, a dzięki pracy na poczcie miał stały dochód, za który mógł opłacić chatkę w Sapphire River, którą wynajmował wraz z młodszą siostrą. Resztę zwykle przejadał (bo jedzenie to życie, a taki wielki chłop jak on potrzebował dużo żarcia) i inwestował w materiały, żeby móc kontynuować tworzenie kolekcji ubrań na lato. Nie było to nic szczególnego, ale mama zawsze powtarzała, że miał wyczucie stylu, a ręka nawet nie drgnęła mu, kiedy nawlekał nici na igłę. W wolnych chwilach ślęczał również nad aplikacją na telefon. Taką prostą, z muzyką do relaksacji, których było już dostępnych na pęczki, ale od czego przecież trzeba zacząć.
Tego poranka beztrosko mknął na swoim rozklekotanym składaku, dostarczając korespondencję w znanych rejonach, bo Canrelian Land znał lepiej niż własną kieszeń. Wychował się tutaj, a jego rodzice w dalszym ciągu mieszkali na farmie, gdzie ich dzieci gościły najczęściej, jak tylko mogły. Oczywiście nie tak często, jak kiedyś, ale państwo Goldsworthy rozumieli, że goniła ich praca i dorosłe życie. Taka kolej rzeczy, nikt nikomu nie miał tego za złe.
Skręcił w drogę niedaleko stawu Lewisów, przez chwilę jechał po nierównościach i chyba ze trzy razy zakopał się w ziemi, zanim dotarł do dużego, czerwonego domu. Rower zostawił na trawie, a sam przeskoczył kilka schodków, po czym zastukał pomalowane na biało, drewniane drzwi.
- Dzień dobry, pani Callaway! - zawołał wesoło, sięgając do torby po pęk listów, które na poczcie skrupulatnie obwiązano sznurkiem. - Co u pani... O! - wyrwało mu się, bo ku jego zdziwieniu w progu nie stała pani domu, a Harper, która wprawdzie nadal mieszkała na farmie, ale kilka domów dalej. Nie powinno go to tak szokować, w końcu dalej to był jej rodzinny dom, więc z pewnością, tak jak Otis, miała prawo bywać u rodziców.
Goldsworthy'owie i Callaway'owie znali się od lat, ich rodziny niejednokrotnie organizowały wspólne ogniska okolicznościowe, ojcowie chodzili na ryby, matki umawiały się na zakupy i sąsiedzkie plotki. Ich dzieci, jako małe szczyle, też spędzały razem czas - chodziły po drzewach, napierdalały pokrzywy gałęziami, kradły owoce z sadu starego Addamsa, który przeżył dwie wojny i pewnie przeżyje kolejne. Potem ich drogi się rozeszły, każdy poszedł w swoją stronę, jednak Otis zapamiętał Harper jako małą dziewczynkę w dwóch warkoczykach z wiecznie spieczoną od słońca twarzą.
- Cześć - zreflektował się w końcu, dalej zaciskając palce na listach, jak ten ostatni debil. - A, tak! - pokiwał głową i wyciągnął pakunek papierów w kierunku dziewczyny. - To znaczy, to do twoich rodziców. Dla ciebie chyba nic nie mam, ale te chyba są w bezpiecznych rękach - jasne, dlaczego by tego nie zaznaczyć w taki sposób, jakby miał Harper za jebaną złodziejkę, która tylko czyha, żeby okraść z listów własnych rodziców. Ale warto zaznaczyć, że Otis był po prostu głupi. Serio był głupi. Taki totalnie niemądry. - Co tam słychać? - zapytał, mimowolnie kierując spojrzenie na szlafrok. - Dalej piszesz na koteczku i innych portalach? - co jak co, ale braku wychowania nie można było mu zarzucić. Pochodził z dobrego domu, gdzie nauczono go kultury i szacunku, a skoro znał dziewczynę to stwierdził, że zrobi jej się miło, kiedy zainteresuje się jej osobą. Tata zawsze powtarzał, że nie można tak odchodzić bez słowa, zwłaszcza podczas rozmowy z kobietą.

Harper Callaway
towarzyska meduza
-
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Notowanie Top 3 Lęków Życiowych Harper Callaway zamykało zgubienie się w lesie i dopatrzenie się na drzewach malunków rodem z Blair Witch Project. Na drugim miejscu plasowało się przypadkowe połknięcie pająka w czasie snu. Zaszczytne pierwsze miejsce na podium zajmowała rozmowa z osobnikami płci męskiej. A rozmowa z chłopakiem, w którym na dodatek Harper niegdyś się sekretnie podkochiwała, wyjebało poza wszelką skalę. Callaway musiała wziąć parę głębszych oddechów (chociaż właściwszym byłoby wypicie paru głębszych) żeby się uspokoić. Zaczęła się zastanawiać, czy to właśnie tak wygląda atak paniki? Nie mógł poczekać chociaż do wieczora??
- A, no, tak tak. Są bezpieczne, o ile nie masz tam emerytury dla moich rodziców - wysiliła się na żart, po czym ugryzła się w język, bo Otis NA PEWNO pomyśli teraz, że chce okraść teraz staruszków i że Harper NA PEWNO regularnie podkrada im drobniaki z kieszeni kiedy nie patrzą - Nie, żartuję, nie kradnę - dodała pospiesznie. Okej, czyli właśnie została laską bez poczucia humoru.
Niepewnie odebrała listy i zerknęła na twarz Otisa. A że Otis chłop jak dąb, a Callaway liczyła niewiele ponad 1,60 m, to chwilę jej zajęło zanim jej wzrok spoczął w tym własne punkcie. Z jednej strony wydawało się, że Otis ani trochę nie zmienił się odkąd widziała go po raz ostatni. Z drugiej strony, wyraźnie zmężniał, nieco wyostrzyły mu się rysy twarzy i generalnie wyglądał po prostu doroślej. Zdecydowanie doroślej, niż wtedy kiedy ciągnął ją za warkocz, a już wtedy uważała go za przystojnego chłopca - no w końcu był starszy o 5 lat, więc mogła już używać tego przymiotnika. Chłopcy w jej wieku byli po prostu ładni.
- Kangurek. Głównie piszę na Kangurku - nieśmiało poprawiła Otisa zakładając niesforny kosmyk włosów za ucho. I tutaj Harper mogłaby przybić piątkę Otisowi, bo pisanie o plotkach z życia celebrytów zdecydowanie nie należało do wymarzonych zajęć dziewczyny. Sama praca sama w sobie nie była może taka zła, bo przecież ostatecznie wszystko to rozbijało się o pisanie i przelewanie myśli na papier. Ale Harper była w gorącej wodzie kąpana i już teraz chciałaby rozpracowywać australijskie gangi albo w ostateczności ruszać w głąb kraju jako korespondentka, by następnie jej reportaże pojawiły się w poczytnych magazynach. A tymczasem sen z powiek spędzała jej ciąża Britney Spears, bo przecież przeciętny czytelnik Kangurka musiał być na bieżąco z każdym trymestrem. I faktycznie, Harper zrobiło się miło, że Otis pamiętał o jej zajęciu. I nawet o to spytał! To był wyższy level pamiętania o jej istnieniu.
- A poza tym... Niedawno wyprowadziłam się z domu. No, raptem parę kilometrów dalej, ale fajnie tak pomieszkać z rówieśnikami. To głównie też studenci - była z siebie fest dumna, że udało jej się złożyć pełne zdanie. I to nie jedno, ale z niej petarda! Może wciąż była najebana, bo coś za gładko szło jej wypowiadanie kolejnych zdań - Czasami jest głośno, farma się trochę sypie, ale przynajmniej mamy wesoło - wzruszyła ramionami. Serce cały czas jej niemiłosiernie biło, ale przynajmniej dała radę mówić - No, a wczoraj trochę powinkowaliśmy i mama nie chciała mnie puścić samej. To dlatego tak dzisiaj wyglądam - dodała pośpiesznie, żeby sobie Otis nie pomyślał przypadkiem, że to jej natural look - A... co u Ciebie? Szyjesz? W sensie szyjesz o tak, nie czy żyjesz... - zademonstrowała gest nawijania niewidzialnej nici na nieistniejącą igłę. Ale też była gotowa na to, że zostanie zbyta, bo przecież czemu Otis miałby chcieć z nią w ogóle gadać.

Otis Goldsworthy
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Nie różnili się od siebie jakoś wybitnie, bo Otis również nie potrafił rozmawiać z płcią przeciwną. W dużej mierze dlatego, że wszystkie dziewczyny, które napotykał na swojej drodze traktował niczym siostry, bardzo po kumpelsku i chyba był dla nich aż nadto miły, a większość kobiet miała to do siebie, że wolała jednak niegrzecznych chłopców. Nic dziwnego, że jego związki kończyły się szybciej niż w ogóle zdążyły się na dobre zacząć. Powinien być bardziej stanowczy, asertywny, częściej wyrażać swoje zdanie, a nie wiecznie iść na rękę i chcieć jak najlepiej, często własnym kosztem, przez co wychodził jak Zabłocki na mydle.
- Daj spokój, też bym się połasił, gdyby wpadła mi w ręce koperta z jakimiś świadczeniami rodziców - podłapał żart, ale zaraz szybko pokręcił głową. - Oczywiście moich, nie twoich - no tak, jeszcze tego by brakowało, żeby okradał Callaway'ów. Tak naprawdę nie oskubałby nawet własnej rodziny, bo dobrze pamiętało dzieciństwo, w którym nigdy się nie przelewało. Raz, jeden jedyny raz w życiu skusił się na podebranie tacie z portfela pięciu dolarów i chociaż ten nigdy się o tym nie dowiedział, Otisa przez długi czas męczyły wyrzuty sumienia. Do tego stopnia, że w końcu zarobił trochę pieniędzy kosząc trawę i oddał wszystko co do centa.
Zawsze bawiło go, kiedy ludzie musieli wysoko zadzierać głowy, żeby na niego spojrzeć. Uśmiechał się wtedy durnowato i zastanawiał, jak wyglądał świat z ich perspektywy. Czy Harper musiała stawać na taborecie, kiedy chciała wyjąć coś z najwyższej półki kuchennej szafki? I czy w ogóle widziała coś, stojąc w koncertowym tłumie? No i pozostawało jeszcze jedno, cholernie ważne pytanie - czy sięgała stopami do ziemi, gdy siedziała na krześle?
No tak, Kangurek. Pewnie w Australii mieli dużo portali plotkarskich o podobnych nazwach: Koala, Dziobak albo tajpanpustynny.com. Nie można zapomnieć też o Figowcu, tam głównie odnoszono się do życia i skandali gwiazd z kontynentu.
- Fajnie, przynajmniej cały czas piszesz - uśmiechnął się do niej, bo chyba studiując dziennikarstwo (o tym wiedział akurat od mamy, z którą jakiś czas temu pani Callaway rozmawiała na temat swoich pociech), warto było obznajmiać się z profesją. Cholera, Otis czasem zapominał, że Harper była już pełnoletnia, a on dalej miał ją za mieszkającą po po sąsiedzku dziewczynkę, której lubił dokuczaj. Chłopcy mieli to do siebie, że w pewnym wieku uważali swoje koleżanki za najobrzydliwsze zjawisko na świecie, stąd ta złośliwość. - Jeszcze zatęsknisz za obiadkami u mamy. Ale w sumie mieszkasz niedaleko, więc jak dopadnie cię większy głód, to zawsze możesz wpaść - on sam od kilku lat mieszkał na swoim. To znaczy na wynajętym, ale poza rodzinną farmą. Właściwie wyprowadził się praktycznie po skończeniu szkoły średniej, a potem dołączyła do niego najmłodsza z sióstr. Przez ten czas dwukrotnie zdążyli zmienić mieszkanie, aż w końcu wylądowali w chatce przy Shappier River. - A wyglądasz bardzo ładnie, nie wiem o co ci chodzi - serio nie wiedział. W jego opinii Harper wyglądała naturalnie i dziewczęco, i prezentowała się zdecydowanie lepiej od tych wszystkich wyuzdanych pań z magazynów.
Bezwiednie podrapał się po głowie, jakby podświadomie czuł, że znowu gada głupoty, których nikt nie chciał słuchać. Ale Callaway odbiła piłeczkę w postaci pytania, dlatego Goldsworthy ochoczo pokiwał głową.
- Szyję. I żyję. Ostatnio trochę mnie, bo nie mam za bardzo czasu, ale staram się regularnie. Znaczy się... Żyję cały czas, tylko z tym szyciem tak sporadycznie - wyjaśnił skrupulatnie, pogrążając się coraz bardziej i bardziej. Żałosne, doprawdy. - Jakbyś chciała coś przerobić, wiesz, jakąś sukienkę czy coś, to mogę się tym zająć - uśmiechnął się szeroko z nadzieją, że właśnie nie wyszedł na jakiegoś zboka, który chciałby zedrzeć z niej łaszki. Bo nie chciał. Oczywiście nie dlatego, że Harper czegoś brakowało, po prostu Otis taki nie był. - I w ogóle gdybyś potrzebowała jakiejś pomocy w doborze zasłon w nowym lokum, to tez służę pomocą - zaproponowałby też pomocną dłoń przy remoncie, ale akurat do tego nie miał smykałki i żadne śrubki się go nie imały.

Harper Callaway
towarzyska meduza
-
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Harper sama do końca nie wiedziała, skąd u niej wziął się ten brak umiejętności rozmawiania z facetami. Generalnie była śmiała i wygadana, ale przy chłopakach nagle traciła zdolność logicznego myślenia. Oczywiście głównie przy tych, których uważała za atrakcyjnych. Miała paru kolegów, przy których czuła się wyjątkowo swobodnie, ale wynikało to prawdopodobnie z tego, że poznali się na kółku naukowym bądź pracowali razem przy radiowęźle. Przy zawieraniu tych znajomości Harps nie musiała wychodzić ze swojej strefy komfortu. To oni odwiedzili ją w tej właśnie strefie i tak już pozostali.
Uśmiechnęła się nieśmiało, kiedy Otis odpowiedział żartem na jej śmieszki. Dodało jej to odrobinę pewności siebie. A jednocześnie poczuła się trochę żałośnie, bo jej koleżanki umiały w bajerę całkiem nieźle, a ona cieszyła się jak głupi do sera, że ktoś załapał jej żart. A niski wzrost owszem, bywał kłopotliwy, zwłaszcza dla kogoś kto (za?) wysoko mierzył! Taboret i wysokie koleżanki były nieodłącznym wyposażeniem Harper. Najgorsza była niemoc przy sięganiu w sklepie po ulubione piwo albo czipsy. Ale siedząc sięgała nogami podłogi, hobbitem to jednak nie była! Świadczyły o tym choćby zadbane stopy oraz ich niewielki rozmiar - 35.
- Ta, zawsze to coś. Chociaż czasami to kłopotliwe, że o niektórych gwiazdach wiem więcej niż o niektórych znajomych - zaśmiała się pod nosem, bo tylko ona wiedziała ile czasu spędziła doszukując się niektórych hot ploteczek. Otis był chyba pierwszą osobą ever, która powiedziała jej coś miłego na temat jej zajęcia. Jej znajomi głównie mieli z niej bekę i do niedawna nazywali ją Gossip Girl. Zaśmiała się dźwięcznie na jego kolejne słowa.
- Mama najchętniej widziałaby mnie tu codziennie. Czy w końcu następuje taki moment, że mamy przestają codziennie dzwonić z pytaniem co jadło się dziś na oboad? - spytała wciąż rozbawiona, mrużąc lekko oczy. Tak, to była dokładnie cała pani Callaway. Czasami pisze do Harper na messengerze odkąd Tim zainstalował jej apkę. Oczywiście z rana najmłodsza pociecha dostaje życzenia typu dobrego dnia i smacznej kawusi. Dobrze, że mess ma opcje wyciszania rozmów, bo telefon chyba by jej zwariował od ilości powiadomień.
Uśmiech nieco jej przygasł, kiedy Otis powiedział że wygląda bardzo ładnie. Tak, to była typowa reakcja Harper na komplement. Noooo ale nie powiedział, że ładnie. Bardzo ładnie. Dlaczego nie zabrała ze sobą dyktafonu, żeby to przypadkowo nagrać i odtwarzać sobie w zapętleniu? A może Otis tylko się nabijał? - Dziękuję - wyszeptała przełykając ślinę. Kiedy tak zaschło jej w gardle?
- Nie no, regularne życie też jest w porządku. I szycie. I życie z szycia też... - o geez, co też ona zaczęła paplać? - Naprawdę, przerabiasz ciuchy? Ale ekstra! W ogóle patchworki są teraz w modzie, ale te ciuchy w sieciówkach - wszędzie takie same, nuda - rozentuzjazmowała się, bo kochała bawić się modą. Sama co prawda nie miała umiejętności, ale za to głowę pełną pomysłów. A i lubiła wyróżniać się z tłumu ciekawym łaszkiem, eksperymentować z lookiem, więc wzięła propozycję Otisa na poważnie. No i to był dobry pretekst, żeby do niego zagadać, chociaż znając Harper to zanim napisałaby do niego wiadomość, to prędzej doczekałaby emerytury - Zanim wybierzemy zasłony musimy ogarnąć dziurę w dachu - odparła nieco zawstydzona, bo tak się składało, że pokój na farmie był tani, co wynikało z tego że dom się po prostu rozpadał. Razem z Elorą i resztą współlokatorek próbowały od czasu do czasu dokonać drobnych napraw, ale kończyło się zazwyczaj plotkami przy winku. O, a ostatnio Elora, zamiast malować szafki, wyjęła płótno i dała upust wenie twórczej. I tak to właśnie u nich wyglądało - A Ty mieszkasz tam przy rzece, tak? - spytała zaciekawiona, bo nie ma to tamto, ona też nadstawiała uszu jak rodzice zaczęli rozmawiać o dzieciakach sąsiadów.

Otis Goldsworthy
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Każdy, kto znał Otisa wiedział, że ten był prostym, wesołym chłopakiem. Bawiły go różne rzeczy, te mniej albo bardziej śmieszne, niekiedy też głupie i nie do końca dla niego zrozumiałe. Doskonale odzwierciedlał przykład człowieka, który wychował się na farmie i nie wyjechał dalej nigdzie niż na wycieczkę klasową do Sydney czy Melbourne. Dobrze znał okolice Lorne, ale nigdy, zresztą jak wielu jego znajomych, nie przekroczył granic kontynentu. Nigdy też nie miał okazji studiować, czego z kolei większość jego rówieśników mogło doświadczyć. Już pomijając fakt, że rodzice nie mieli wystarczająco dużo pieniędzy, żeby posyłać swoje pociechy na studia, bo o ile jego siostrom w nauce szło całkiem sprawnie, on nie miał żadnej szansy na stypendium, które umożliwiłoby mu dalszą edukację. I to nie tak, że był leniwy, po prostu nic z tego, co przeczytał nie chciało na dłużej pozostać w jego głowie, a ledwo radził sobie z liczeniem drobnych, więc łatwo było go oszukać przy wydawaniu reszty.
Jedno było jednak pewne - był dobrym człowiekiem i wychowano go w przyzwoitych wartościach, a tych wielu ludziom w tych czasach brakowało. I był skłonny do wielu poświęceń i jak wiele osób, bardzo bał się utraty bliskich. I on też bał się, że umrze niespodziewanie, chociaż bardzo chciał żyć. Tylko człowiek nigdy nie ma pewności, że będzie dla niego następne Boże Narodzenie.
- Mamy nigdy nie przestają dzwonić - oznajmił stanowczo, nie pozostawiając Harper żadnych złudzeń, że to kiedykolwiek może ulec zmianie. - Mało tego, jak jest się coraz starszym, to dzwonią coraz częściej. Mają chyba jakiś specjalny radar i zawsze wiedzą, że zamiast warzyw na obiad zaserwowany został kebab z podwójnym mięsem - zaśmiał się, ale jego słowa otulała najszczersza prawda. Bo mamy wiedziała wszystko i niczego nie dało się przed nimi ukryć. Posiadały również niezwykłą moc wyolbrzymiania i potrafiły błahostkę przeobrazić w awanturę i to taką totalnie bez sensu.
Wychował się pośród czterech kobiet, dlatego komplementowanie kobiety było jego dniem powszednim. Jego słowa nie zawierały krzty kłamstwa, a to wszystko po tym, jak raz okłamał jedną ze starszych sióstr, że nowo kupiona sukienka jej nie pogrubiała. Pogrubiała i to bardzo, o czym dziewczyna dowiedziała się dopiero w szkole, gdzie podczas przerwy koleżanki wyśmiały jej strój. Od tamtej pory Otis mówił tylko prawdę i jak któraś pytała go czy wyglądała dobrze, to jeśli nie wyglądała mówił, żeby tego nie zakładała.
- W dzieciństwie pomagałem mamie szyć na maszynie i tak mi zostało - wzruszył lekko ramionami. Jeszcze kilka lat temu zapadał się pod ziemię, kiedy mówił o swoim hobby, ale z czasem opowiadał o nim z pewną dumą w głosie. No i trzeba przyznać, że tym sposobem robił na dziewczynach wrażeń, bo większość mężczyzn nie miało aż tak nietypowych zainteresowań. - Kupuję ubrania na wyprzedażach albo w second handach, a później robię z nich... Czekaj, pokażę ci - niezgrabnie wygrzebał z kieszeni uniformu swoją komórkę i trzymał go tak, żeby Harper bez problemu mogła przyjrzeć się zdjęciom. - Ta kiecka w ogóle nie miała wcięcia i wyglądała jak worek na śmieci. Wciągnąłem sznurek i podwinąłem w niej rękawy. Teraz są takie bufiaste, widzisz? Albo tutaj - przesunął palcem po ekranie. - Połączyłem dwie bluzki w jedną. Tył jest dłuższy, ale fajnie pasuje do szortów. Siostra jest zachwycona - uśmiechnął się, bo doskonale pamiętał jej zachwyt, kiedy sprezentował jej taki prezent. Niby nic wielkiego, a jednak nie było nic lepszego od prezentów w wersji handmade.
Skinął głową, kiedy dziewczyna napomknęła o dziurze w dachu. Doskonale to rozumiał i przerabiał niejednokrotnie. I na farmie i w chatce nad rzeką.
- Zgadza się. Wynajęliśmy z Młodą niedrogi domek. Tam też wszystko się sypie, ale nie ma tragedii. I mam swoją łódkę, wiesz? Nieco zardzewiałą i silnik warczy jak stary traktor, ale ciągle pływa. Oczywiście mieszkając tak blisko wody istnieje duże ryzyko pożarcia przez krokodyle. No i ciągle słychać rechot żab. A i latem wszystko strasznie się nagrzewa. Ale ogólnie to nie narzekam. Bywasz czasem w Shappire River? - zainteresował się, bo nie każdy lubił tę okolicę. Podobno słynęła z przestępczości, ale Otis czuł się tam całkiem bezpiecznie. Nikt do tej pory nie próbował włamać się do jego chatki ani nie napadł na niego w drodze do pracy, więc chyba kogoś poniosło przy sianiu tych pogłosek.

Harper Callaway
towarzyska meduza
-
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Kiedy sięgała pamięcią do czasów dziecięcych to takim właśnie zapamiętała Otisa - jako dobrego, szczodrego chłopaka z sąsiedztwa. Nigdy nie migał się od prac na farmie ani pomocy sąsiedzkiej. Nawet wtedy, kiedy tata Harper prosił o pomoc przy noszeniu ciężkich skrzyń! Już wtedy mała Harps siedziała na schodkach przed gankiem z brodą opartą o dłonie rozmyślając, że żona Otisa będzie miała super męża. Była jedną z tych dziewczyn, które bad boyów akceptowały jedynie w filmach i serialach. Dlatego na przykład shipowała Damona i Elenę w TVD, mimo że koleś zabił jej brata i w ogóle! Ona w każdym razie nie miała potrzeby zmieniania na lepsze jakiegoś łobuza, bardziej sama była dziewczyną która dostosowałaby się do chłopaka. Tak miała zresztą w swoim ostatnim i w zasadzie jedynym związku - wydawało jej się, że powinna robić to, czego on oczekuje, przez co trochę zgubiła siebie i to kim była. A kim była? Ciągle się tego dowiadywała!
- Szlag! Ale faktycznie, coś jest z tym radarem. Moja mama akurat zawsze dzwoni do mnie kiedy odsypiam po imprezie albo mam kaca. A wiesz, ja mam kaca po jednym piwie - czyli codziennie, bo wieczorki w ogrodzie ze współlokatorami to jednak było to! - Mamy super ogródek, dużo światełek, lampionów, takich wiesz, boho. Musisz kiedyś do nas wpaść - rzuciła z uśmiechem, który po chwili zastąpiło nerwowe skrzyżowanie rąk na klatce piersiowej połączone z rozmasowywaniem napiętych mięśni ramion. Czy właśnie zaprosiła do siebie kolegę?
Harper słuchała z zaciekawieniem opowieści Otisa o szyciu, o życiu też! Ale te o szyciu faktycznie były dość nietypowe jak na faceta - przy czym oczywiście nie było w tym niczego złego. Wręcz przeciwnie, chłopak z pasją był miłą odmianą od napakowanych karczków. Z entuzjamem obejrzała fotki, jakie pokazywał jej Otis.
- Wow, to... Naprawdę masz talent. I dużo pomysłów. Przewiniesz jeszcze raz do sukienki? To chyba len? - zgadywała pozwalając sobie na dotknięcie ekranu i przybliżeniu foty.
Wysłuchała Otisa, skrzywiając się na słowa o krokodylu. Fuujka, bała się tych gadów chyba nawet bardziej niż pająków. I w ogóle uważała, że farma to pikuś w porównaniu z tamtą dzielnicą.
- Pracowałam kiedyś przez chwilę w Once Upon a Tart, ale to dość daleko od tych mokradeł. W tej bardziej cywilizowanej części. No, pewnie kojarzysz. W lutym, kiedy byłam na okresie wypowiedzenia, organizowali tam randki w ciemno, śmiesznie było - odparła z uśmiechem na ustach, bo lubiła tę pracę. Ale odkąd zaczęła udzielać się w wolontariacie w Sanktuarium Dzikich Zwierząt, nie dałaby rady wcisnąć jeszcze kelnerowania w obecny grafik. No hej, trzeba jeszcze mieć czas na Netflixa, co nie. I na plotki i generalnie na życie - Czytałam ostatnio o podtopieniach w tamtych okolicach, Wasza chatka ocalała? - spytała z zaciekawieniem, bo niektórzy pechowcy utracili pewnie znaczny dorobek. Na farmie co prawda podtopienia się nie zdarzały, bardziej bałaby się pożaru, zwłaszcza w porze suchej - Ta łódka, to bezpieczne? I co, tak sobie... wsiadacie i płyniecie? - spytała podejrzliwie, bo jednak te krokodyle nie zachęcały do eksplorowania rzeki!

Otis Goldsworthy
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
W przypadku Otisa było bardzo podobnie - nigdy nie ciągnęło go do dziewczyn, dla których w szkole liczyła się wyłącznie popularność i zdobycie tytułu królowej balu na studniówce. Nie narzekał również na brak powodzenia, bo takie lgnęły do sportowców, a on przez całą szkołę średnią trenował koszykówkę. Teraz też grał, ale amatorsko, bo kiedyś nabawił się porządnej kontuzji nadgarstka, która powracała kiedy nadwyrężał rękę, więc nie było mowy o załapaniu się do jakiejś drużyny. Zdecydowanie łatwiej byłoby, gdyby studiował, bo wtedy mógłby spłacać stypendium za uczęszczanie na zajęcia sportowe, ale z kolei żeby studiować musiałby się dobrze uczyć i koło się zamykało. Teraz nie myślał już o studiach, był na to za stary i wolał skupić się na dorosłym życiu.
- Kac po jednym piwie? - zdziwił się szczerze. - Tego jeszcze nie grali! - on też miał nie wiadomo jak mocnej głowy, ale był facetem, a co szło z tym w parze - był większy, więc alkohol rozkładał się wolniej niż w takim drobnym ciele Harper. - Chętnie wpadnę zobaczyć jak mieszkasz. Lampiony muszą wyglądać super! - nie widział nic złego w tym niezobowiązującym zaproszeniu. Callaway nie była nikim obcym, znali się od dziecka, więc Otis chyba powoli oswajał się z myślą, że nie musiał czuć się przy niej nazbyt niezręcznie. Jasne, nadal nie czuł się w pełni komfortowo, no bo Harper była jednak dziewczyną, a to już automatycznie sprawiało, że Goldsworthy zachowywał się co najmniej dziwacznie.
Pokiwał głową, kiedy padło pytanie o len, z którego uszyta była sukienka. Ta druga natomiast wykonana była z dzianiny i oczywiście musiał o tym napomknąć, bo z kolegami to nie za bardzo mógł porozmawiać o materiałach i tkaninach. Ciągle robili sobie z niego podśmiechujki, więc standardowo dostosowywał się i rozmawiał z nimi o sporcie, samochodach i dupach. To znaczy o tych dupach to tak średnio, rzadko w takich sposób wyrażał się o kobietach. No i nie miał swojej dziewczyny, więc średnio wypowiadać się na tematy, które go nie dotyczyły.
- Kojarzę, ale nie wiedziałem, że organizowali tam randki w ciemno - odparł odnośnie kawiarenki. - Brałaś w jakiejś udział czy tylko przyglądałaś się z boku? - nie chciał być wścibski, ale trochę zaciekawiła go ta forma spotkań. On jeden raz w życiu umówił się przez Tindera i po tym jednym razie stwierdził, że to nie było dla niego.
Trzeba przyznać, że poziom wody ostatnio podniósł się w okolicach Shappire River, na szczęście chatka, którą wynajmowało rodzeństwo nie ucierpiała i nie poniosła żadnych szkód. I chwała Bogu, w innym wypadku chyba musieliby zrezygnować mieszkania nad rzeką.
- Naszej chatki nic nie ruszy. Wpadnij, to sama zobaczysz - zaraz, czy teraz to właśnie on zaprosił ją do siebie? Chyba trochę nieświadomie, ale chyba nie odstraszy tym młodszej koleżanki. - Łódką też popłyniemy. Musisz się przekonać, że nie ma w tym nic niebezpiecznego. Naprawdę! Wiele osób na początku pochodzi do tego sceptycznie. Pływałaś kiedyś łódką? Tak ogólnie, niekoniecznie po rzece - wiadomo, że inaczej płynęło się pośród fal, a inaczej z nurtem rzeki. - Właściwie to motorówka, ale ma tak stary silnik, że i tak trzeba wspomagać się wiosłami, żeby zmieniać kierunek trasy - zaśmiał się z lekkim skrępowaniem, bo w dalszym ciągu nie było go stać na naprawdę tego wiekowego transportu. W sumie Otis nie był do końca przekonany czy to było szczególnie opłacalne.

Harper Callaway
towarzyska meduza
-
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Harper pewnie by się mocno zdziwiła gdyby dowiedziała się, że szkolne królowe korytarza wcale nie sprawiają, że taki Otis mógłby chcieć się wokół nich zakręcić. Swoje szkolne lata spędziła z łatką kujonki i miała dość stereotypowe podejście do swojego miejsca w szkolnej hierarchii, a także do miejsca cheerleaderek i sportowców. Pomponiary zajmowały jednak miejsce na szczycie szkolnego łańcucha pokarmowego i z zasady było tak, że połowa składu była związana z kimś ze sportowców. Ale też nie było tak, że Callaway była niewidzialnym robakiem, bo miała swoje grono znajomych, przy których swobodnie się czuła, więc też nie czuła presji na bycie popularną.
Rozentuzjazmowała się słysząc, że Otis wcale nie potraktował jej propozycji jakoś dziwnie.
- Świetnie! To może przy okazji wykorzystam Cię do załatania mi dziury - palnęła bez większego zastanowienia. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, jaka treść właśnie wydobyła się z jej ust. Freud miałby z niej dobry materiał do analiz, bo coś ostatnio sporo o tych dziurach w jej rozmowach było - W DACHU. Dziury w dachu - dodała niemal przeskakując nerwowo z nogi na nogę. Zaczęła sobie myśleć, że ma nadzieję że to tylko kac, a nie jakieś trwałe zerwanie łącza między jej szarymi komórkami a językiem. No, ale wspomniała wcześniej o sypiącej się farmie, więc raczej małe szanse, że Otis weźmie ją za niewyżytą zwyrolkę!
- Ja? Nie, ja tylko obserwowałam. Ja i randki, to nie, nie nie. Jeszcze taka zwykła, gdzie wiesz kto przyjdzie... Ale w ciemno, to totalnie nie - odparła zgodnie z prawdą. Sama obserwacja była dla niej dość niezręczna, bo jako mocno empatyczna osóbka niemal współodczuwała te wszystkie emocje randkowiczów - od zawodu, przez wściekłość, po poczucie totalnej straty czasu - Jednej dziewczynie nawet pomagałam zwiewać przez zaplecze, bo nie była w stanie wytrzymać ze swoją randką dłużej niż 10 minut. Inna z kolei trafiła na swojego byłego i wylała mu herbatę na głowę, no masakra - aż pokiwała głową z niedowierzaniem na wspomnienie tamtego dnia. Harper była tym typem dziewczyny, która nawet jeśli poszłaby na randkę w ciemno ze swoim arcywrogiem, to grzecznie wysiedziałaby do końca i jeszcze potem napisała smsa, czy dotarł bezpiecznie do domu.
Uniosła z zaciekawieniem brew zastanawiając się przez kolejne minuty, czy Otis zaprosił ją z grzeczności, czy tak tylko palnął, a może naprawdę chciał żeby wpadła? W sumie, to Harper chętnie, bo pospacerować w okolicy chatek nie miała zbyt wielu okazji.
- No, ja....No, chętnie - odparła w końcu, żeby nie było, że zignorowała pytanie i próbuje się wymiksować. W zasadzie to naprawdę chętnie by wpadła! - Byłam raz, w zeszłym roku ze znajomymi z roku. Koleżanka ma patent żeglarski no i nas zaprosiła, ale wiesz jak to jest - staliśmy na wodzie, jedliśmy, polisy piwko i się bawiliśmy - wzruszyła ramionami, bo z żeglarstwem ten wypad nie miał wiele wspólnego - No dobra, ale co z prądem, nie ma opcji żeby porwał taką łódkę? Albo łódka nie zaplącze się w jakieś no, te... szuwary? - spytała podejrzliwie. Ale Otis opowiadał o tym tak pewnie, że z takim towarzyszem na pewno czułaby się o wiele bezpieczniej niż na przykład z koleżankami.
Czekając na odpowiedź Otisa Harper usłyszała za sobą kroki. Zasłuchana odwróciła głowę w stronę wnętrza domu i ujrzała swoją mamę.
- Otis? Otis! Mój Boże, Ty znowu urosłeś! - zaczęła szczebiotać mamcia, odbierając od córki listy - A co Ty tak trzymasz gościa w progu? Wejdź, zaparzę Ci kawy, siedzimy właśnie na tarasie - pani Callaway bardzo namiętnie zaczęła wykonywać gest zapraszający Otisa do środka.
- Mamoooo, ale Otis jest teraz w pracy - dziewczyna wywróciła oczami. Chociaż... prawdę mówiąc, tak dobrze się gadało - no, przynajmniej jej! - że miała cichą nadzieję, że chłopak przyjmie zaproszenie mamuśki.

Otis Goldsworthy
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Na szczęście, a może i wcale nie, Otis był głupi i nie wychwycił w słowach dziewczyny niczego niestosownego. Nie wyłapywał aluzji, ciężko obcowało mu się z sugestiami i miał z nimi problem nawet wtedy, gdy stawał z nimi twarzą w twarz. W dodatku do głowy nie przyszłoby mu, że miałby łatać jakieś inne dziury niż te w ścianach czy dachu. Ewentualnie w grę wchodził płot, ale inne dziury? Chyba czarne, będące obszarem czasoprzestrzeni, ale o nich też nie pomyślał, bo nie był taki mądry.
- Nie za bardzo wiem jak to się robi, ale mogę spróbować - skinął głową, chcąc umocnić ją w przekonaniu do swojej pomocy. Istniało większe prawdopodobieństwo, że wyrządzi więcej szkód niż jakkolwiek poprawi stan sypiącego się domu na farmie, ale tata wpoił mu, że kobietom w potrzebie nie można odmawiać. Choćby skały srały i mury pękały, jeśli te o coś prosiły, trzeba było stawić czoło wyzwaniu.
Słuchał z zaciekawieniem opowieści o randkach w ciemność. Brzmiały intrygująco, ale to nie było dla niego. Otis z pewnością nie czułby się wystarczająco swobodnie w towarzystwie kogoś, o kim niczego nie wiedział. On to w ogóle nie miał pojęcia, jak ludzie poznają nowe osoby i że potrafili zdobywać znajomych w każdym wieku, również będąc przed trzydziestką. On od lat miał kilku zaufanych kumpli, z którymi trzymał się do tej pory. Cholera, w dzieciństwie wszystko wydawało się prostsze, po prostu podchodziło się do kogoś, zagadywało i nagle było się nierozłącznym. A teraz? Chryste, jakim cudem miałby znaleźć dziewczynę, skoro najpierw musiałby jakąś poznać i zacząć z nią rozmawiać?
- Rzeka nie jest aż tak rwąca. W najgorszym wypadku można wypłynąć do Zatoki, ale nigdy mi się to nie zdarzyło. A jak łódka wplącze się w szuwary, to wtedy trzeba ją wyplątać. No z tym akurat bywa trochę zachodu, ale zwykle to nic groźnego - odparł z uśmiechem, a potem uniósł wysoko brwi i przeniósł spojrzenie z twarzy Harper na kobietę, która wychyliła się zza jej pleców.
Na widok szanownej pani mamy, Otis grzecznie skinął głową i odruchowo poprawił kołnierzyk od uniformu.
- Dzień dobry, pani Callaway! - przywitał się serdecznie, cały czas posyłając jej szczery, bardzo ciepły uśmiech. - Ja już nie rosnę, naprawdę - dodał, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. - Dokładnie, obowiązki mnie wzywają - poklepał zawieszoną na ramieniu torbę, jednak kobieta tak nalegała, żeby wstąpił na kawę, że nie potrafił odmówić. - No dobrze, ale tylko na chwilę. Mam jeszcze mnóstwo listów do rozwiezienia - koniec końców przyjął zaproszenie i wszedł do środka, kierując się za panią Callaway na taras, gdzie ta spędzała poranek w towarzystwie swojego męża.

Harper Callaway
towarzyska meduza
-
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Harper uśmiechnęła się promiennie, kiedy Otis stwierdził, że może spróbować.
- Super, to... napiszę Ci na fejsie adres i... wpadaj kiedy tam wiesz, znajdziesz chwilę. - stwierdziła mając nadzieję, że nadal jej nie usunął z grona znajomych i nie zrobi się niezręcznie, jeśli by tak jednak było. Wiadomo, nie stałaby nad nim z kuszą i nie groziłaby mu postrzałem gdyby mu się nie udało naprawić dachu. Ale poczuła pewną dumę, że nie musi póki co prosić o pomoc rodziców! To się nazywa chyba dorosłość, right? Jeszcze tylko nauczy się robić listę zakupów przed wizytą w markecie - żeby nie musiała potem pisać do współlokatorów żeby dokupili jej mleko przy okazji - i zostanie pełnoprawną niezależną kobietą.
Już otwierała buzię, żeby jakoś skomentować hipotetyczne przygody na łódce - które wciąż ją jednak trochę przerażały - kiedy oto na ganku pojawiła się właśnie mama Callaway.
- Ale pamiętasz, że moja mama jest mega wścibska i wypyta Cię dosłownie o wszystko? Łącznie ze stanem konta i historią kredytową na xboxa? - szepnęła rozbawiona do Otisa, ruszając za nim i za mamcią na taras - Jak będziesz miał już dość, mrugnij dwa razy. Wezwiemy jednostkę specjalną i wyprowadzimy Cię stąd - dodała konspiracyjnie. Państwo C. tacy właśnie byli - wygadani, bezpośredni i żądni plotek. A jeśli jeszcze chodziło o plotki dotyczące sąsiadów i ich latorośli, to już w ogóle!
Papa Callaway podał Otisowi rękę na przywitanie i wskazał na jedno z wolnych miejsc przy stole. W międzyczasie Harps poszła pomoc mamie z kawą. Na chwilę urwała się jeszcze do łazienki, żeby wreszcie rozczesać włosy. Oczywiście na stół wjechała również świeżo upieczona z rana szarlotka. Póki co winko sobie darowali, chociaż lampka do lanczu zawsze na propsie!
- Proszę, częstuj się, jak będziesz chciał dokładkę to mów od razu - zaczęła szczebiotać mamcia - No to co tam u Ciebie Otis, jak tam żyjesz, a jak Twoje siostry? Szykuje się tam jakieś wesele? - spytała od razu z grubej rury, z prędkością karabinu maszynowego. Harper wywróciła oczami. Już pomijając fakt, że dziewczyny być może w ogóle nie były zainteresowane facetami, to do cholery, mieli XXI wiek!
- Mamoooo, to już nie są te Wasze czasy, kiedy w wieku 20 lat miałaś już męża i dziecko - wytłumaczyła na spokojnie mamuśce, po czym spojrzała na Otisa jakby chciała mu powiedzieć "A nie mówiłam??".

Otis Goldsworthy
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Wśród Callaway'ów zawsze czuł się jak w domu. Rodzice Harper znali go od małego, a on swego czasu nazywał mamę Harper ciocią. Jednak z wiekiem stwierdził, że kobieta zasługuje na należyty szacunek, a w dodatku kontakt z rodziną Goldsworthych nieco się poluźnił, więc ciocia ponownie stała się panią Callaway. Tak było poprawnie, wszak Otis nie miał już siedmiu lat, żeby tak się wygłupiać z tymi określeniami.
Ale relacje rodzin nie zanikły na tyle, żeby chłopak usuwał Harper ze znajomych na portalach społecznościowych. Dalej miał ją w gronie znajomych na facebooku, w kontaktach na whatsappie i wciąż obserwował ją na instagramie. Może nie byli już tak blisko, jak w dzieciństwie. o ile można było mówić o jakiejkolwiek bliskości z tą pięcioletnią różnicą wieku, bo wtedy taki przedział miał ogromne znaczenie i dziesięciolatek niechętnie zadawał się z pięcioletnimi dziećmi. Już prędzej jego młodsza siostra, to pewnie z nią Harper ganiała po farmie i ukrywała się w polu kukurydzy.
- Na pewno nie będzie tak źle - wyszeptał z uśmiechem, po czym uścisnął miejsce ojcu Harper i zajął miejsce przy stole i rozsiadł się wygdonie.
Torba z korespondencją wylądowała na podłodze drewnianego tarasu, żeby w niczym nie wadziła, a na widok szarlotki, Otis z wdzięcznością popatrzył na panią C. swoimi dużymi, jasnymi oczami.
- Wygląda pysznie! I jak pachnie! - zachwycił się natychmiast i nie miał zamiaru odmawiać poczęstunku. Był duży i miał równie duży apetyt, i o ile kawy byłby w stanie odmówić, to przed pochłonięciem ciasta z jabłkami nie potrafiłby się powstrzymać. - A smakuje jeszcze lepiej - zapewnił po pierwszym kęsie i od razu nabrał na widelczyk kolejny kawałek.
Uśmiech sam cisnął mu się na usta, kiedy Harper zaczęła usilnie tłumaczyć mamie, jak wyglądają teraz związki młodych ludzi. Miała w tym dużo racji, bo w obecnych czasach ważniejsza była pogoń za pieniądzem i rozwój kariery zawodowej niż zakładanie rodziny.
- Niestety żadnej nieśpieszno do wyjścia za mąż. Szkoda, chętnie pobawiłbym się na jakimś weselu - odparł zgodnie z prawdą, ale też celowo umknęło mu, że i on żadnego ślubu na razie nie planował. - A jak wygląda sytuacja w państwa rodzinie? Szykują się jakieś przygotowania? - upił łyk ciepłej kawy, po czym spojrzał na Harper. - Nie zapomnij zaprosić mnie jako osobę towarzyszącą, Harps - zażartował, patrząc na dziewczynę znad kolorowego kubka.

Harper Callaway
towarzyska meduza
-
ODPOWIEDZ