wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Po dwóch latach jeżdżenia po kraju i poznawania własnej ojczyzny, Clayton w końcu poczuł potrzebę zatrzymania się w jednym miejscu. I kiedy zastanawiał się nad tym, gdzie powinien osiedlić się na dłużej, jego pierwszą i ostatnią myślą było miasteczko, z którego pochodził - Lorne Bay. Doszedł do wniosku, że dawno tam nie zawitał, a jeśli chce odpocząć, to nie ma lepszego miejsca na wypoczynek, niż właśnie jego rodzinne strony. Nadal nie był gotowy na powrót do dawnego życia, dlatego zawitanie w Sydney nie wchodziło w grę. Poza tym, wypoczynek i odcięcie się od ludzi w tak dużym mieście nie byłoby możliwe, a więc to i tak byłby kiepski pomysł przy jego obecnych zamiarach. Lorne Bay zaś było idealne. To nieduże miasteczko, w dodatku w pobliżu było wiele terenów zielonych i w dodatku miał tam swój kąt, tak jakby. Rodzice zapisali jemu oraz jego rodzeństwu dom, który stał obecnie pusty, dlatego Hensley nie widział problemu w tym, żeby zatrzymać się tam na jakiś czas. Nie sądził, żeby jego rodzeństwo miało z tym jakikolwiek problem, ale nie pomyślał też o tym, żeby zapytać ich o zgodę. Po prostu z góry założył to, co było mu wygodne i trzymając się tego jechał prosto do miejsca, w którym dorastał. Choć minęło sporo czasu od jego ostatniej wizyty tutaj, wszystko wokół i tak wydawało się być bardzo znajome, dzięki czemu bez problemu dojechał do domu, który niegdyś należał do jego rodziców. Gdy podjeżdżał na podjazd, nie zwrócił uwagi na to, że to miejsce wcale nie wyglądało tak, jakby nikt od dłuższego czasu w nim nie mieszkał. Prawdę powiedziawszy nawet nie zastanowił się nad czymś takim. Po prostu zaparkował na podjeździe, jakby wjeżdżał do siebie (teoretycznie był, prawda?), a kiedy kamper stał już odpowiednio zaparkowany, blondyn wysiadł z niego, postanawiając rozprostować kości, a przy okazji rozejrzeć się, bo jak już zostało wspomniane - dawno go tutaj nie było. Dlatego po wyjściu z auta rozciągnął się i dopiero wtedy zaczął lepiej przyglądać się domowi, a także jego obejściu, które wyglądało na dziwnie zadbane, dokładnie tak, jakby ktoś tutaj żył. Może ktoś z jego rodzeństwa zaglądał tutaj regularnie i dbał o to? Właściwie to nie rozmawiali ze sobą na ten temat, ale tak właśnie mogło być, a przynajmniej ta teoria miała dla Claya najwięcej sensu, bo nie sądził, żeby ktokolwiek z sąsiadów był na tyle życzliwy, aby się tym zajmować w wolnym czasie. Tak czy inaczej, ten widok nie sprawił, że w jego głowie zapaliła się jakaś lampka ostrzegawcza.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.

[akapit]

JEDEN

Kiedy jej poprzedni związek dobiegł końca, Gemma na nowo potrzebowała miejsca, w którym mogłaby się podziać. Mało tego, potrzebowała go na gwałt, więc nieszczególnie zastanawiała się nad tym, co wynajmuje. Musiała po prostu uciec, dlatego znalazła się w miejscu, które jako pierwsze okazało się dostępne od zaraz. Skończyła więc w domu, który dla niej jednej był zdecydowanie zbyt duży, co zresztą znajdowało odzwierciedlenie w czynszu. Może nie od razu, ale w jej głowie pojawiła się myśl o tym, iż znalezienie współlokatora mogłoby okazać się opcją korzystną dla jej kieszeni, a jednak do tej pory się na to nie zdecydowała. Powstrzymywała ją przed tym obawa, że zwyczajnie się w takim układzie nie odnajdzie. Choć nigdy nie stroniła od towarzystwa, odkąd bardziej zaangażowała się w pracę ze zwierzętami, miała wrażenie, że w otoczeniu ludzi nie odnajdowała się już tak dobrze. Bezustannie robiła coś, co doprowadzało do jakiejś klęski, a dom miał być dla niej czymś w rodzaju bezpiecznej przystani. Pozostanie tu w samotności wydawało się zatem lepszą opcją, dlatego do tej pory to właśnie przy niej obstawała i nic nie wskazywało na to, aby w najbliższym czasie cokolwiek miało się zmienić.
Była właśnie w trakcie przygotowywania śniadania, kiedy rozproszył ją jakiś dziwny dźwięk. Wyglądając przez okno nie spodziewała się dostrzec niczego nadzwyczajnego, dlatego stojący na jej podjeździe kamper odrobinę ją zaskoczył. Nie ruszyła się z miejsca, naiwnie zakładając, że ktoś najwyraźniej zabłądził i wykorzystywał jej podjazd do zawrócenia, ale im dłużej to trwało, tym bardziej dziwne zdawało się być. Punkt kulminacyjny osiągnęło natomiast w momencie, w którym po jej posesji zaczął kręcić się właściciel auta, na co Gemma nie zamierzała pozostać bierna. Narzuciła na siebie bluzę, którą złapała w drodze do wyjścia, chwilę później otwierając drzwi wejściowe. Wyszła na zewnątrz, od razu ruszając w kierunku, w którym znajdował się mężczyzna. - W czymś mogę pomóc? - zapytała, chwilę później zatrzymując się w niedalekiej odległości od mężczyzny. Skrzyżowała ramiona na piersi i posłała mu pytające spojrzenie. Skoro kręcił się po jej terenie, liczyła na jakieś wyjaśnienia, ale raczej nie spodziewała się niczego nadzwyczajnego. Może nie szalenie często, ale podobne sytuacje czasami się jednak zdarzają i zazwyczaj nie są niczym więcej, jak zwykłymi pomyłkami. Pewnie tak samo miało być i tym razem.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
W takim razie znajdowali się w podobnym punkcie, bo Clayton również obecnie cenił sobie samotność. Nie zawsze tak było, ale odkąd odniósł sporą klęskę, nie czuł się komfortowo z koniecznością stawiania czoła innym ludziom. Szczególnie tym, którzy kiedyś byli częścią jego życia. Stąd wziął się pomysł o podróżowaniu po kraju. Miał okazję odciąć się od wszystkiego, co przypominało mu o niepowodzeniu, a przy okazji mógł postawić na tę samotność, której teraz tak pragnął. I z podobnymi chęciami pojechał w rodzinne strony, pamiętając, że to nieduże miasteczko, w którym będzie mógł liczyć na spokój. Szczególnie w rodzinnym domu, w którym mógłby odciąć się od reszty świata. A przynajmniej tak mu się wydawało, ponieważ nie wiedział, że ktoś już mieszkał w domu, w którym dorastał. I że tym kimś nie jest nikt z jego rodzeństwa, co będzie dla niego tym bardziej zaskakujące, w końcu część tego domu należała do niego, więc nikt nie mógł sprzedać go bez jego zgody. I wydawałoby się, że zrobić niczego innego również, ale najwyraźniej takimi szczegółami nie zamierzano się przejmować. Taka taktyka skończyła się tym, że Clay nie był jedyną osobą, która miała dziś niezłą niespodziankę. Widząc nieznajomą kobietę, wychodzącą z domu, który niegdyś należał do jego rodziców, Hensley ściągnął ku sobie brwi, zastanawiając się nad tym, o co tu chodziło. - Na początek mogłaby pani wyjaśnić, co tutaj robi - zaproponował, gdy podeszła do niego i zachowywała się tak, jakby była u siebie. Ta to dopiero ma tupet. Nie dość, że z niejasnych powodów rozgościła się w domu, należącym do niego i jego rodzeństwa, to teraz najwyraźniej on miał być traktowany tu jak intruz. Nie tak powinno to wyglądać i nie na to zamierzał się godzić, dlatego postanowił odbić piłeczkę i dowiedzieć się o co tutaj chodzi. Wyjaśnienie z kim miał do czynienia również byłoby miłe, więc czekał także na to. Bo tak, on był teraz u siebie, więc miał prawo dowiedzieć się kto przebywał w domu, który częściowo do niego należał i co tak właściwie tutaj robił. Nie mogła to być żadna pomyłka, w końcu stał pod właściwym domem, z zamkniętymi oczami trafiłby do miejsca, w którym dorastał, a zatem coś tutaj nie grało. Nie wiedział tylko o co tu chodzi. Czy ktoś z jego rodzeństwa zaprosił tu tę kobietę, czy może sama postanowiła się rozgościć. Tak czy siak, żadna z tych opcji nie do końca mu odpowiadała, w końcu sam zamierzał się tutaj zatrzymać na pewien czas.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Pomimo tego, że kiedy szukała sobie mieszkania, potrzebowała go jakby na gwałt, nie zdecydowałaby się na to miejsce, gdyby wiedziała, że w przyszłości okaże się jakkolwiek problematyczne. Nie chciała nikomu wchodzić w drogę, w pewnym stopniu dlatego, że obecnie potrzebowała samotności, a po części również dlatego, że nigdy nie była konfliktowa. Nie lubiła robić wokół siebie szumu, dlatego wszelkie niedogodności zdecydowanie nie były jej na rękę, ale też nie miała na nie żadnego wpływu. Jak wspomniałam, Gemma nie była świadoma sytuacji, która najwyraźniej miała miejsce między właścicielami. Gdy decydowała się na wynajem tego domu, mężczyzna, z którym załatwiała formalności, przebąknął coś o tym, że nie jest to wyłącznie jego własność, ale wspomniał również, że reszta rodziny nie ma nic przeciwko. Nie powiedział nic na temat tego, że najwyraźniej nie wszystkich zapytał o zgodę, a Fernwell nie miała powodów, aby o coś takiego go podejrzewać. Do dzisiejszego poranka żyło jej się tu zresztą nie najgorzej – miała spokój, ciszę, a jedyne, co jej nie odpowiadało, to ciekawskie spojrzenia sąsiadów, które kierowane były w jej stronę, kiedy wieczorami wychodziła na podwórko, aby zająć się kwiatami. Wiedziała jednak, że tego nie zdoła przeskoczyć, ponieważ tak właśnie wyglądało życie w małych miasteczkach – jeśli człowiek decydował się na dom, musiał pamiętać, że czujne oczy sąsiadów nigdy nie śpią. Przejezdni nieznajomi też najwyraźniej postawią być ciekawscy, co odrobinę zaskoczyło Gemmę, a trochę może też i zirytowało? Obecnie był to jej dom, więc nie wydawało jej się, aby musiała się komukolwiek z tego tłumaczyć. - Mieszkam? - odparła, posyłając mężczyźnie wymowne spojrzenie. Tak, w ten sposób dawała mu znać, że zdołał odrobinę zaszkodzić jej pozytywnemu nastawieniu przekraczając granicę, której powinien był się trzymać. A skoro o tym mowa, chwilę później Fernwell zerknęła na stojący na podjeździe kamper, który przy okazji zastawił jej garaż. Za pewien czas musiała wyjechać do pracy, a więc ten domek na kółkach musiał czym prędzej stąd zniknąć. - A to chyba nie jest dobre miejsce na chwilowy parking - odezwała się chwilę później, ponownie przenosząc spojrzenie na mężczyznę. Kimkolwiek był, powinien raczej zdawać sobie sprawę z tego, że biwakowanie na cudzym podwórku zwyczajnie nie wchodziło w grę. Kiedy na niego spoglądała, miała jednak jakieś dziwne wrażenie, że wyjaśnienie mu tego nie będzie wcale takie proste.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Jeśli nie szukała kłopotów, to rzeczywiście trafiła w nieodpowiednie miejsce. I najwyraźniej też dogadała się w kwestii wynajmu z nieodpowiednią osobą, skoro wmówiono jej, że wszyscy właściciele domu wyrazili na to zgodę. Clayton niczego na ten temat nie wiedział. Częściowo sam mógł być sobie winny, bo w ostatnich latach kontakt z nim był marny i z rodzeństwem rozmawiał rzadko, a jeśli już to robił, było tyle innych tematów do obgadania, że ten nigdy nie zdołał wypłynąć. Mimo wszystko miał prawo mieć pretensje o taką sytuację, bo tak czy siak, było parę okazji, gdy mógł o tym usłyszeć, ale tak się nie stało, dlatego niczego nieświadomy przyjechał do rodzinnego domu, myśląc, że będzie mógł się tutaj zatrzymać na pewien czas. W takiej sytuacji to raczej nie było możliwe, choć na razie jeszcze wydawało mu się, że intruza będzie dało się stąd wykurzyć w mniej lub bardziej grzeczny sposób. Wolałby tę drugą opcję, nawet jeśli oznaczałaby, że kilka dni będzie musiał poczekać. Na szczęście miał gdzie w tym czasie nocować, ale mimo wszystko wolałby, żeby to miejsce zostało dla niego zwolnione. - W moim domu? - zapytał zaskoczony, bo to nie brzmiało tak, jakby pobyt kobiety był tutaj jedynie tymczasowy. Dodatkowo sprawiała wrażenie, jakby była tutaj bardzo zadomowiona, co dla niego było marnym sygnałem. Nie wiedział tylko jak dokładnie powinien go interpretować, no bo dalej nie miał pojęcia, czy ściągnął ją tutaj ktoś z jego rodzeństwa, czy może sama się tutaj wprosiła. Liczył, że niebawem się to wyjaśni. - Na szczęście nie planuję zatrzymywać się tu tylko chwilowo - odparł, posyłając jej przy tym wymuszony uśmiech. - Ale poważnie, jak do tego doszło, że zamieszkała pani w moim domu? - zapytał, bo w tej chwili to najbardziej go interesowało. I choć teraz tak bardzo podkreślał to, że dom należał do niego, pamiętał, że było tak tylko częściowo, ale starał się teraz mówić również w imieniu swojego rodzeństwa, bo skoro jemu nikt o tym nie powiedział, to zakładał, że oni też mogli nic na ten temat nie wiedzieć. Albo tylko jedno z nich wiedziało i nikomu innemu o tym z jakiegoś powodu nie wspomniało. Tak czy siak - Clay miał prawo mówić o tym miejscu tak, jakby było jego, a także mógł zażądać jakichś wyjaśnień od lokatorki, bo wydarzyło się tu coś za jego plecami. I nie dość, że odsunięto go od podjęcia decyzji, to jeszcze komplikowało to jego plany, bo przecież miał się tutaj zatrzymać.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Nie miała pojęcia, co tak właściwie się tutaj działo. Mieszkała w tym domu od kilku tygodni, zatem owszem, zdołała się tu zadomowić, a poczucie komfortu zyskała dzięki temu, że do tej pory nikt w niczym jej nie przeszkadzał. Mogła spokojnie tu funkcjonować i niczym się nie martwić, czego obecnie potrzebowała. Po traumatycznych przeżyciach, które pozostawiła za sobą w Nairobi, a także po związku, który przed kilkoma tygodniami skończył się sporym fiaskiem, Gemma chciała już tylko skupić się na sobie. Ostatnie, czego potrzebowała, to konflikty z nieznanym jej właścicielem domu - bo właśnie, jego osoby nie kojarzyła zupełnie, a jednak nie próbowała poddawać jego tożsamości w wątpliwość, bo kiedy decydowała się na wynajem tego domu, mężczyzna, z którym załatwiała formalności, rzeczywiście wspominał o rodzeństwie. Fernwell była jednak przekonana, że wszystko z nimi uregulował, dlatego zaskoczenie blondyna wprawiło ją w zakłopotanie. Naprawdę nie wiedziała, jak powinna się teraz zachować. - W pana domu? - powtórzyła po nim, po czym wypuściła głośniej powietrze. Nie potrzebowała wiele czasu, aby połączyć ze sobą kropki, a przez to zaistniała sytuacja coraz bardziej przestawała jej się podobać. Ostatnie, czego potrzebowała, to jakaś dziwna wojna o lokal, który wcale nie należał do niej. Miała jednak nadzieję, że kiedy nakreśli sytuację, uda im się jakoś to wszystko wyjaśnić i obejdzie się bez potyczki o to, aby czym prędzej się stąd wyprowadziła. Naprawdę nie miała ochoty na kolejną przeprowadzkę. - W porządku, powoli - zarządziła i machnęła dłonią w powietrzu, jednocześnie starając się zebrać myśli. - Trafiłam na to miejsce kilka tygodni temu, a właściciel, Carl, zapewniał, że wszyscy zainteresowani zostali powiadomieni. Wspominał coś o tym, że dzieli to miejsce z rodzeństwem, ale podobno nikt nie miał nic przeciwko wynajmowi, więc… To prawdopodobnie z nim powinien się pan skontaktować - wyjaśniła, po czym lekko wzruszyła ramionami. Sama zresztą była przekonana o tym, że jak tylko ta rozmowa dobiegnie końca, ona chwyci za telefon i czym prędzej odezwie się do mężczyzny, z którym umówiła się na wynajem. Jak wspomniałam, ostatnie, czego teraz potrzebowała, to dodatkowe nerwy, dlatego zamierzała czym prędzej to wyjaśnić. Chciała też przypomnieć bratu blondyna, że zapłaciła za kilka miesięcy z góry, więc nie mogli jej tak po prostu wykopać, gdyby to nagle przyszło im na myśl. Znała swoje prawa, ok?

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Nowa lokatorka rzeczywiście nie była winna tej sytuacji, ale pechowo to dzięki niej poznał prawdę i to ona była obok, gdy musiał to wszystko zrozumieć i przetrawić, dlatego musiała zmierzyć się z niego z niezadowoleniem. Rzecz w tym, że cała ta sytuacja jego również stawiała w kłopotliwym położeniu, bo nie miał teraz gdzie się podziać. Miał nocować w rodzinnym domu, kamper miał zostać pod domem, a teraz co? - Tak, w moim domu - odparł i skinął głową. W jednym się zgadzali - on również ostatnie czego chciał, to wojna o lokum. Przyjechał tu przecież szukając spokoju. Chciał odpocząć, na nowo postawić na stateczne życie, a do tego nie pasowała walka o rodzinny dom, który teraz okupowała jakaś obca kobieta. Naprawdę nie miał pojęcia jak rozwiązać ten problem i wrócić do swoich pierwotnych planów. Może kiedy dowie się czegoś więcej, łatwiej będzie mu coś wymyślić? Dlatego uważnie wysłuchał, co miała do powiedzenia, a gdy skończyła, westchnął głośniej. Był zły, ale nie na nią, a właśnie na swojego brata, który zrobił to wszystko za jego plecami i nie przysłał nawet smsa, żeby go o tym poinformować. A szkoda, bo wtedy Hensley nie fatygowałby się tutaj z zamiarem zatrzymania się w rodzinnych stronach, na co teraz zdążył już się nakręcić. - Na to wygląda… W porządku, mogłaby pani chwilę poczekać? Zadzwonię tylko do brata i to potwierdzę - poprosił zmęczony tą sytuacją, prawdę powiedziawszy nie do końca wiedząc co zrobić, jeśli to, co mówiła kobieta, okaże się prawdą. Postanowił jednak jak najszybciej omówić to z bratem, dlatego odszedł kawałek dalej i zadzwonił do brata, jednak jak na złość ten nie odbierał telefonu. Clayton próbował kilka razy, aż w końcu zaklął pod nosem, dochodząc do wniosku, że w ten sposób niczego nie załatwi. Musiał stanąć z nim twarzą w twarz, dlatego na razie musiał się stąd zawinąć, nim jednak to zrobił, jeszcze raz na chwilę podszedł do brunetki. - Nie odbiera telefonu. Jeszcze wyjaśnię tę sytuację, a tymczasem przepraszam za najście i do widzenia - tym razem zwracał się do niej o wiele grzeczniejszym tonem, ponieważ rozumiał, że nie była winna tej sytuacji, a skoro tak, on nie miał prawa jej atakować i nie zamierzał dalej tego robić. A skoro pożegnał się z nią, wrócił do swojego kampera, aby czym prędzej to wyjaśnić i dowiedzieć się, dlaczego brat podejmował takie decyzje bez jego wiedzy.
KONIEC
Gem Fernwell
dziobak
Edyta
ODPOWIEDZ