lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie była. Ani mściwa, ani wredna, ani… Chyba też jakoś mocno na niego zła. Instynktownie to wyczuwał, dlatego pozwalał sobie na te małe kroki do zburzenia muru. Zniwelowania dystansu i obudzenia tego, co na parę godzin między sobą uśpili. Ten pocałunek był… Cholernie potrzebny. Obojgu, ale Westonowi szczególnie mocno. Dopóki nie poczuł warg Ackerman na własnych, nie miał tej dwustuprocentowej pewności, że teraz już będzie dobrze. Dopiero kiedy zrobiła ten finalny ruch, odpuścił. To dziwne napięcie gdzieś w środku, które było mieszanką żalu, zdenerwowania, stresu, poczucia winy, smutku, zniecierpliwienia, troski… Cholera, dużo tego było, ale to nieważne. Już zupełnie nieważne. Mruknął cicho i oderwał się od ust żony tyle tylko, żeby coś powiedzieć, a razem z tym jak mówił, wciąż muskać jej wargi własnymi. - Jeśli tak zachowuje się przestraszona Ane Ackerman… Przestraszona ciężarna Ane Ackerman, to dla własnego dobra obiecuję ci, że nawet jak lekko się skaleczę w palec, od razu do ciebie zadzwonię. - żeby jej więcej nie straszyć. No, przynajmniej dopóki była w ciąży! Uśmiechnął się i teraz to on powstrzymał Ane od mówienia pocałunkiem. Mocniejszym, głębszym, bardziej nachalnym. Intensywnym i takim trochę… Profilaktycznym. Żeby naprawdę-naprawdę już nie próbowała się na niego denerwować. Łapskami obłapił jej biodra i sprawnie uniósł ją w górę i posadził na kuchennym blacie, przy którym przecież stali. Sam wtedy wsunął się między uda żony i sięgnął pyskiem do jej policzka i ucha. - Przyznaj się, że to po prostu zazdrość o doktor Bennet… - wymamrotał już z czystej przekory, bo lekarka Bosmana, choć sympatyczna, była już… Wiekowa. A na pewno solidnie starsza od Skylera Westona. - Spokooooojnie, jestem tylko twój. W całej tej mojej wkurzającej okazałości… Tylko twój. - złapał zębami za jej policzek i zaraz potem cicho mruknął: - Bardzo jesteś zmęczona? Tak w skali od jeden do pięciu. - nie pytał ot tak, bez przyczyny, okej? Ta zresztą była dość oczywista. Jego łapska sunące po udach Ackerman, to jak ciągle pozostawał pyskiem blisko jej ust… To powinno dać jej do myślenia. Bo nawet jeśli z jej strony pytanie pod tytułem „czego ode mnie chcesz” nie padło, to… Czy musiało? - To był kiepski tydzień i tęsknię za moją żoną. Co z tym zrobimy, Ackerman? - wymamrotał i w końcu łypnął w jej ładne brązowe ślepia. Uśmiechnął się też, a w głowie „buchnęła” mu taka myśl, że… - Jak to jest możliwe, że tracę dla ciebie głowę nawet kiedy jesteś na mnie wściekła, krzyczysz, odpychasz mnie i… Co ty mi zrobiłaś, co? - czarownica! Bo na pewno nie czarodziejka!

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Nie mogło nie być dobrze. Bez przesady… nie była to najgorsza małżeńska kłótnia. Nie było to nie do odratowania, nawet jeśli oboje się na siebie strasznie boczyli przez parę chwil. Ostatecznie jednak to była pierdoła. Musieli się tylko… uspokoić, tak. Oboje. Ona musiała się upewnić i przemyśleć, że naprawdę nic się nie stało, że faktycznie nic mu nie było, że był cały i zdrowy, a on musiał przeprocesować to, że ciężarna Ane będzie marudna, będzie histeryczna i na pewno będzie inna. Taki był niestety tego urok. Ktoś kiedyś powiedział, że w ciąży ma się iq kiwi i… to w tym przypadku była prawda. Przynajmniej momentami. I może być tylko gorzej.
I dobrze, że nie pozwolił jej dojść do słowa, bo w tym momencie mogłaby mu jeszcze rzucić jakąś wiązanką, że najlepiej to powinien jechać od razu do szpitala, dać się przebadać od stóp do głów i profilaktycznie dać położyć na oddział na obserwację. Tak. Ale na szczęście zamiast tego po prostu odwzajemniła jego pocałunek, a kiedy posadził ją na blacie, zarzuciła łapsko na jego kark, mocniej go do siebie przyciągając i nie przerywając. A gdy on przerwał i wspomniał panią Bennet, aż musiała parsknąć.
- Nie wiem… ale dobrze, że tak się dzieje. Nie będę narzekać. – zażartowała i nie dała mu dojść do słowa, bo teraz to ona sięgnęła jego warg i go pocałowała, mocno. Z uczuciem – I ta skala… od jeden do pięciu to jak działa? Że pięć to chcę iść tylko spać? A jeden że lepiej jakbyś mnie teraz tutaj zaliczył? Bo jeśli tak to wybieram opcję z jedynką. – zażartowała, nie odsuwając się od jego warg nawet na moment – Kochaliśmy się kiedyś na zgodę? No wiesz… seks po kłótni? Oprócz tego, że podejrzanie mało się kłócimy, ale tak ogóle? Nie pamiętam. – naprawdę szczerze nie pamiętała, żeby kiedyś się tak pokłócili, żeby później mieli okazję się w ten sposób godzić – Chociaż nie wiem, czy przy urazie głowy wysiłek jest wskazany. – teraz tak o tym pomyślała, ściągnęła mocniej brwi i słowo honoru, że poważnie o tym pomyślała! Nie to, że się z nim droczyła. Naprawdę zastanawiała się, czy to dobry pomył jeśli rozwalił sobie głowę.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Gdzieś w środku, zupełnie nieświadomie… Poczuł ulgę. Tak, ulgę. W chwili, gdy Ane przyciągnęła go do siebie mocniej i znów patrzyła na niego, tak jak patrzyła w tych dobrych chwilach, miał już pewność, że niesnaski z wcześniej poszły… Do kosza. Emocjonalnego kosza. - Po pierwsze, Ackerman, nie mam urazu głowy. Mówiłem ci już, to bzdura. Prawdziwy uraz to ma teraz moja męska duma, wiesz? - - oho, oho, zmarszczka między jego brwiami, która pojawiła się tam nagle, mogła błędnie sugerować, że trochę się Weston zeźlił. - Oczywiście, że kochaliśmy się na zgodę, Ane, a to, że tego nie pamiętasz… Noooo… To chyba znaczy, że wypadłem z formy. Co? Nie podobam ci się już, tak? Nie kręcę cię, nie podniecam, nie… Nie robię ci tego wszystkiego z głową i serduchem, co robiłem na początku? - pytał, niby na serio, ale po jego drżących wargach i przekornym tonie było widać, że tylko głupio się zgrywa. - Znalazłaś sobie młodszego? Powiedz. Mów prawdę, Ane. Młodszego, bogatszego, śliczniejszego. - i mógłby tak wymieniać dalej, bo przecież w każdym właściwie rejonie jego westonowatości ktoś mógł być od niego lepszy. Pokręcił głową i zrobił żonie tę przysługę - zdradził, kiedy kochali się po kłótni. - To było zaraz po tym, jak przyleciałyście tutaj z Lily. Byliśmy w parku, rozmawialiśmy, powiedziałem ci, że chcę, żebyście zostały… - przypominała sobie? - Wkurzyłaś się, ja też się wkurzyłem, była kłótnia. No dobra, sprzeczka. - przewrócił oczami, bo dla niego to średnia różnica akurat. Łapskiem sięgnął do kobiecej twarzy i lekko musnął palcami skroń żony, potem jej policzek, opuszką kciuka wargi… - Wróciliśmy do domu i jak Lily już zasnęła to… - no? Pamiętała już? Pamiętała jak przyszła do niego, kiedy siedział w salonie, wpakowała mu się na kolana, kazała być cicho i… Tak, wtedy się kochali. Pierwszy raz od rozstania w Monte. - Swoją drogą… Dlaczego podejrzanie? - zapytał jeszcze i łypnął bacznie prosto w kobiece ślepia. Ane była jedyną kobietą na świecie, w której oczy Skyler mógł i przede wszystkim chciał patrzeć godzinami. Czuł to, wiedział na pewno, że dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu i rok po roku… Naprawiała go. Składała ten rozbity od wyjścia z portu statek, w całość. Była jego kotwicą i wiatrem w żaglach. I o ile o wietrze mógłby jej powiedzieć, o tyle o kotwicy już nie bardzo, bo jeszcze skłonna się obrazić, że ciężka i żelazna… Hyhy. A tak naprawdę przecież chodziło o stabilność i bezpieczeństwo. To mu dawała. Poczucie tego, czego brakowało mu od… Zawsze właściwie. - Nie zrobisz mi tego nigdy, prawda? Nie zdradzisz mnie. Nawet jeśli będziesz ze mną bardzo nieszczęśliwa. - dodał po chwili… Ciszej i jakby bardziej na serio. Nah, nie jakby. To było bardziej na serio. A kiedy o to pytał - patrzył żonie prosto w oczy.
Nie wiem co odpowiedziała - pewnie, że tak, znalazła sobie młodszy i fajniejszy model więc ten tutaj… No, nadawał się tylko do… Nah, żartuję. Miło spędzili resztę tego wieczoru, już bez kłótni i nieporozumień - te zostawili za sobą. To co, natomiast, mieli przed sobą to caaaała długa noc… Lily spała, a oni… Nie. Nie wiem. Może nie? A może tak. Trudno powiedzieć. To był dzień pełen wrażeń, każde z nich potrzebowało je odreagować… W ten czy inny sposób. I tyle. Rano było już ok, nowy dzień - nowe małżeńskie wyzwania.

Koniec x2

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
ODPOWIEDZ