lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To co się teraz stało, zaskoczyło nawet samego Skylera. Patrzył na żonę i nawet nie próbował ukryć swojego zdziwienia/ niedowierzania/ zaskoczenia/ nazwij to jak chcesz. W uszach wciąż jeszcze słyszał echo „plasku”, który spowodowało spotkanie otwartej kobiecej dłoni z twarzą Lucasa. - Szlag… - syknął pod nosem, bo szczerze mówiąc chyba nawet nie przypuszczał, że jego żona potrafi tak mocno bić! Nawet jeśli faktycznie to był tylko babski plaskacz to i tak policzek chłopaka był mocno czerwony i to było widać nawet w niedoświetlonym pomieszczeniu. Lucas był zresztą w takim samym szoku, jak Skyler. Patrzył niepewnie to na Westona, to na Ackerman i przez dwie krótkie chwile jeszcze milczał. A potem w końcu zaczął mówić. Okazało się, że chłopak ma problemy z hazardem, jeszcze w Stanach stracił wszystkie swoje pieniądze na tych głupich automatach, potem pożyczył kasę na przylot do Australii, bo tam go już nękali, a tutaj mógł zacząć od nowa - dosłownie na drugim końcu świata, drugie życie. Nałogowiec zawsze zostanie nałogowcem, więc szybko zaczął grać znowu. Co zarobił u Westona, przegrywał w kasynie, a potem zaczął pożyczać. Wiadomo, że w żadnym przyzwoitym banku nikt nie chciał mu pomóc, więc znalazł inne możliwości - lichwiarzy. Zwykłych gangusów, u których raz pożyczone pieniądze, choćby najmniejsze, to dług na całe życie. Opowiedział im to wszystko i normalnie się rozpłakał. Sky odwrócił się i odszedł kawałek od żony i Lucasa. Oparł się o ścianę nieopodal, opuścił głowę, łapska skrzyżował na torsie. Milczał przez moment, bo w głowie miał milion myśli na sekundę i nie potrafił wyłapać tej najwłaściwszej. Jeszcze. - Naraziłeś moją rodzinę. Czy ty w ogóle masz pojęcie… - zaczął, ale urwał, bo gula wściekłości, którą miał w gardle skutecznie utrudniała mu mówienie. Podniósł głowę tyle tylko, żeby spojrzeć na Ane. - Spłacimy ten dług, ale to jest ostatnia rzecz, którą dla ciebie robimy. - patrzył na żonę, ale mówił do Lucasa. Chyba… Potrzebował jej aprobaty w tym. Bo to w końcu było to, co chciała zrobić, prawda? Zatkać tych ludzi i urwać ten ogon. Kontakt z Lucasem, raz na zawsze. - Jutro nie chcę widzieć twoich gratów w warsztacie. Nie interesuje mnie gdzie będziesz żył, pracował i co dalej zrobisz z tym co ci zostało. Masz się trzymać od nas z daleka, rozumiesz? - przeniósł wzrok na chłopaka. To może i było jak kopanie leżącego, ale… Weston w środku aż buzował. Gotował się i wrzał z wściekłości. Nie mieściło mu się, po prostu nie mieściło mu się w głowie jak można być aż tak bezmyślnym. Tak pozbawionym wyobraźni. Lucas oczywiście próbował przepraszać, nie uchylał się od świadomości, że to wszystko jego wina i że narobił niezłego gówna, ale… Szczerze? W takiej sytuacji? Kiedy ta rodzina była już wystarczająco mocno straumatyzowana wydarzeniami z przeszłości - jego przeprosiny i walenie pięścią w pierś nie miały już żadnego znaczenia. Żadnego. - Zadzwoń do nich teraz i umów mnie z nimi jutro z samego rana przy tym opuszczonym magazynie po drugiej stronie miasta. Chyba nie sądzisz, że damy ci te pieniądze do ręki, co? - żeby mógł je przerżnąć do ostatniego centa? Jeszcze czego!

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Jeśli ją piekła dłoń, musiała się tylko domyślać jak bardzo jego piekł policzek, ale nie żałowała. Zareagowała zbyt gwałtownie, ale naprawdę uważała, że na to zasłuż… ba! Zasłużył na dużo więcej. Chociaż raczej nie na to, żeby od tak wyłożyć na niego prawie dwadzieścia pięć tysięcy dolarów amerykańskich – bo tak, Ane jakoś ciągle łatwiej było się poruszać w amerykańskiej walucie – zwłaszcza, że większość ich oszczędności właśnie była w dolarach amerykańskich. Tylko, czy mieli jakiekolwiek inne wyjście? Mógł spłacać im ten dług… pracować u Skylera za głodową pensję i to spłacać, ale nie chciała go w jego towarzystwie. Nie chciała go ani w towarzystwie Skylera ani w towarzystwie Lily, czy za jakiś czas także Rose. Tłumaczenia chłopaka wcale jej nie pomagały, nie poczuła żadnych wyrzutów sumienia, nie zrobiło jej się przykro… właściwie była zła jeszcze bardziej, bo to oznaczało, że przywiózł swoje problemy do ich domu prosto ze Stanów. Nie wpadł w kłopoty tutaj, nie było to coś, czego nie mógł przewidzieć.
- Możesz mi jedynie powiedzieć… dlaczego? – przeniosła wreszcie wzrok ze Skylera na Lucasa – Dlaczego nie przyszedłeś z tym do nas? Nie poprosiłeś nas o pomoc? – tylko wciągał ich w to bagno? – Sky dał ci pracę, której potrzebowałeś. Pomogliśmy ci z mieszkaniem, za które nie musiałeś płacić… pewnie pożyczylibyśmy pieniądze! Albo pomogli ci tego wyjść. Dlaczego musiałeś to wszystko spierdolić i brać pieniądze od ludzi, którzy grozili mojej rodzinie w barze pełnym ludzi? – nawet się z tym za bardzo nie kryli. Nie wiedziała jakiej to byli rangi przestępcy, nie przypuszczała by miało to być coś skrojonego na szerszą skalę – nie wyglądali na takich. Pewnie tylko dużo szczekali, ale Ane naprawdę nie chciała ryzykować. Nie chciała tego sprawdzać na własnej skórze i własnej rodzinie – Te pieniądze to ostatnia rzecz, którą od nas dostaniesz… i nie obiecuj, że nas spłacisz, bo wszyscy doskonale wiemy, że tak nie będzie. Jeśli Sky nie chce cię w swojej firmie to koniec. Wynoś się. – niezależnie od tego jak bardzo Lily lubiła z nim oglądać bajki Disneya, ona nie chciała go więcej oglądać. Gdyby Sky chciał z nim dalej pracować? Na to nie miałaby wpływu, ale jeśli chodziło o ich dom… tu już miała prawo głosu.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Dlaczego? Lucas nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie Ackerman. Dlaczego tak bardzo spieprzył i poszedł na pozorną łatwiznę, wykluczając ich z prawa decyzji o tym czy mają ochotę wysłuchiwać gróźb od lokalnych gangusów… Nie, nie miał na to żadnej odpowiedzi. Jedyne co wymamrotał to kolejne przepraszam. A potem wstał z tej nieszczęsnej kanapy, pozbierał swoje rzeczy i ruszył do wyjścia. Po drodze jeszcze zatrzymał się wpół kroku, obejrzał na Ane i Skylera, ale… Nie, nic nie powiedział. Pokręcił głową i jak ten zbity pies, opuścił ich dom. Oby raz na zawsze. Sky wypuścił z płuc chyba całe powietrze, które tam miał i przez ostatnich kilkanaście chwil wstrzymywał. Usiadł… Nie, opadł ciężko na fotel, do którego podszedł i spojrzał na żonę. Nie wiedział co ma jej powiedzieć. Mógłby przecież tak zarazem wiele i niewiele. - Przepraszam cię, Ane. To ja sprowadziłem go do naszego domu. To była najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłem. - zaraz po tym, jak wyjechał ze Stanów i pozwolił im stracić ze sobą na moment kontakt. Tamto przynajmniej mógł naprawić, a tego? Ech… - Nie miałem pojęcia, naprawdę… O niczym nie wiedziałem i nawet nie próbowałem się domyślać.. - że Lucas ma jakiekolwiek kłopoty, choć może to, że potrzebował ich pomocy z mieszkaniem powinno dać Westonowi do myślenia. Ale nie dało. A teraz było już za późno, stanowczo za późno, żeby próbować cokolwiek naprawiać. - Przestraszyłaś się. - zauważył cicho i wyciągnął do Ane rękę. Chciał, żeby podeszła do niego i uspokoiła się choć trochę. Sam zresztą też tego potrzebował. - Przepraszam, że nie skojarzyłem od razu… Tego, że ta sytuacja tak bardzo przypomina… Wiesz. - sytuację z Markiem i Lily. Było mu z tego powodu potwornie źle, ale wierzył, że kto jak kto, ale Ane Ackerman mu to wybaczy. Prawdopodobnie nawet nie była zła, ale… On był. Na siebie mocno. - Mogłem pomyśleć dwa razy, zanim posłałem tych ludzi w cholerę. To cię zdenerwowało. Bałaś się, że przyjadą tutaj. - co nie byłoby aż takie nielogiczne z ich strony, ale na szczęście tego nie zrobili. Teraz pozostało ustalić jak załatwią ten temat na dobre. - Co zrobimy? - zapytał ciszej, kiedy Ane była już blisko.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Odprowadziła Lucasa wzrokiem do wyjścia, a gdy drzwi się za nim zamknęły – poczuła jakby uchodziło z niej powietrze. Spojrzała na męża i ściągnęła mocniej brwi zaskoczona, gdy ją przeprosił – Co? Nie – nie chciała, żeby przepraszał, a już na pewno nie żeby brał odpowiedzialność za to, co się wydarzyło. Nie zrobił przecież nic złego. I to ona namawiała go, żeby zatrudnił chłopaka, żeby dał mu szansę i żeby ktoś mu pomagał. Chciał dobrze. Oboje chcieli dobrze, a wyszło… no cóż, wyszło zupełnie odwrotnie – Nie mogłeś nic przewidzieć, żadne z nas nie mogło. I to wcale nie było głupie… znajoma poprosiła cię o pomoc. Chciałeś dobrze. Zrobiłeś dobrze. – podeszła bliżej, usiadła na jego kolanach i przytknęła wargi do męskiego policzka, bo nie chciała, żeby miał wyrzuty sumienia. Nie miał ku nim żadnego powodu. A że ona się przestraszyła? Z każdą kolejną sekundą docierało do niej, że przesadzała… grubo przesadzała – Wpadłam w panikę… i dramatyzowałam. Chciałabym to zrzucić trochę na ciążę, trochę na traumę z przeszłości. – i trochę miała prawo wykorzystać to jako wymówkę, ale niepotrzebnie aż tak dramatyzowała – Prawdopodobnie nawet nie wiedzą, gdzie mieszkamy… przesadziłam. Przepraszam. – że zdenerwowała jego swoim atakiem paniki. Ale tak… miała dość podpadania złym ludziom, bo wiedziała do czego to może doprowadzić. Nie chciała nigdy więcej tego przeżywać. Ale nie chciała też, żeby Sky myślał, że zrobił coś źle, gdy nie… zrobił wszystko jak należy.
- Damy mu te pieniądze… i nigdy więcej go nie zobaczymy. Wiem, że masz wątpliwości, że będą chcieli więcej i więcej, ale mamy jakieś inne wyjście? Nie przeprowadzimy się, nie spakujemy swojego życia i nie uciekniemy przed tym w co nas wpakował. – głównie dlatego, że po prostu nie chcieli się wynosić z Lorne, więc dlaczego mieliby? – Nie zadzwonimy na policję, bo co im powiemy? Zresztą wtedy narobimy sobie większych problemów. Nie wiem, Sky… naprawdę nie wiem. – przyznała szczerze, bo nigdy nie była w takiej sytuacji. Nie, gdy nie mogła nic na to poradzić – Masz lepszy pomysł?



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
W duchu poczuł ulgę, kiedy Ane podeszła i usiadła mu na kolanach. Przez chwilę bał się, że może będzie potrzebowała samotności albo… Nie wiem, czegoś w czym on byłby średnio użyteczny. Wyrzuty sumienia były w tej sytuacji chyba zupełnie normalne - ale jednocześnie zupełnie też bezpodstawne. Bo to prawda, że niczego nie wiedzieli i nie mogli przewidzieć. Nic, naprawdę nic nie dawało im do zrozumienia, że może być jakiś problem. Taki problem! Nawet to, że Lucas nie miał gdzie spać, a oni zaoferowali mu miejsce w warsztacie, było… No kurde, normalne, prawda? Tak robią normalni, przyzwoici ludzie, co nie? A oni… No… Chyba tacy właśnie byli? Sky już sam nie wiedział co myśleć, ale wiedział na pewno, że… - Nie przepraszaj mnie za coś takiego, Ane. Ani dzisiaj, ani nigdy. Miałaś prawo tak zareagować. Miałaś prawo się przestraszyć. - ona z całego ich świata to prawo miała największe. - Po tym co przeszłaś, co widziałaś i z czym musiałaś przez jakiś czas żyć… Ja zareagowałbym sto razy gorzej. Poza tym, znasz ten świat lepiej ode mnie. Nawet jeśli to tylko lokalna grupa chcąca się dorobić na cudzej krzywdzie, to… - wzruszył ramionami. - Różne pomysły mogą im strzelić do tych pustych głów. - najróżniejsze. Oboje dobrze to wiedzieli, dlatego… Heh, jedna myśl utknęła Westonowi w głowie na chwilę dłużej. Prychnął cicho pod nosem, a potem podniósł wzrok do kobiecych oczu i powiedział co myślał: - A ty wiesz, że ja w całej tej sytuacji ani razu nie pomyślałem o informowaniu policji? To dopiero głupie i bezmyślne. Bo może to wcale nie jest taki zły pomysł? Może… Sam nie wiem, trzeba zaufać, że zrobią to dobrze? Że nas ochronią przed tymi ludźmi, że zajmą się nimi i tak dalej. - mówiąc wprost: że rozwiążą ich problem. Zaraz potem Sky jeszcze dodał: - Nie wiem, Ane. Boję się tego, że jak damy im palec to wrócą po całą rękę, ale jeszcze bardziej boję się tego, że jak nie damy im nawet tego palca to… - urwał. Nie chciał kończyć tej myśli, bo była… Po prostu zła. Mruknął coś cicho pod nosem i oparł głowę czołem o kobiece ramię. - Nie chcę uciekać. Nie jestem taki. Nie chowam głowy w piasek. - problemy rozwiązywał, a nie generował. No chyba, że nieumyślnie. - Chcesz dzisiaj spać z Lily? - zapytał jeszcze, zaraz potem, ciszej i przechylił głowę tak, żeby widzieć twarz żony.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Nie potrzebowała chwili samotności, nie była na niego zła, żeby musieć od niego uciekać… wręcz przeciwnie. Tylko jego towarzystwo mogło ją naprawić tak jak naprawiło za pierwszym razem. Więc jego bliskość była w tym wszystkim najważniejsza i o dziwo – tym razem nie chodziło o seks, a po prostu o to, żeby był obok. Dlatego chętnie usiadła na jego kolanach, przylgnęła do niego i się przytuliła. Mocno. Schowała twarz w zgięciu jego szyi i po prostu przez chwilę tak trwała. Zaraz jednak się wyprostowała, żeby móc spojrzeć w męskie oczy.
- Jest to bardzo zły pomysł… policja sobie w takich sytuacjach nie radzi. – przemawiała przez nią była agentka, a wiadomo, że policja i agencja raczej nieszczególnie chętnie ze sobą współpracuje. Prawda jednak była taka, że nie miała zielonego pojęcia jak pracuje policja w Australii i mogła być bardzo niesprawiedliwa. Ale przecież mieli w poniedziałek rozprawę o adopcję Lily, nie mogli spędzić weekendu na policji tłumacząc się dlaczego mają kontakty z lokalnymi gangsterami i dlaczego chcą im oddać trzydzieści tysięcy. Nie trzy… trzydzieści. Cholerne trzydzieści tysięcy. Jeśli faktycznie wróciliby po więcej… w końcu pewnie musieliby się zwrócić po pomoc policji i jeszcze gorzej byłoby się wytłumaczyć – Mam wrażenie, że z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia… – przyznała, lekko się przy tym krzywiąc – I nie, nie chce jej budzić. I przestraszyć. Jest niczego nieświadoma i niech tak zostanie. Mój mąż jest bardziej zestresowany niż moje dziecko. – zażartowała, uśmiechając się pod nosem, ale zaraz cicho westchnęło – Naprawdę nie miało kiedy się to wydarzyć… no naprawdę. – same problemy! – Zabierz ze sobą Lucasa… niech to on odda im te pieniądze. Nie mieszaj się. I będziemy liczyć na to, że nie będą nic od nas chcieli, bo nic im nie zrobiliśmy. Właściwie to ja mogę z nim jechać. Powiedzmy, że… już w tym nie pracuje, ale nie będzie to moje pierwsze spotkanie z przedstawicielami ich gatunku. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, ale tak, mogła jechać to zrobić. Właściwie dlaczego nie?




Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ufał żonie w temacie radzenia sobie / lub nie / służb w takich sytuacjach, jak ta ich, dlatego nie naciskał dalej na to konkretne rozwiązanie. Nie pozostawało im chyba nic innego, jak spłacić dług Lucasa i liczyć na to, że ci nieszczęśni lichwiarze po prostu się od nich odczepią. Bo z drugiej strony - dlaczego mieliby nie, prawda? Dotarli do nich tylko przez tego nieszczęsnego idiotę, a skoro jego dług zostanie uregulowany, a sam Lucas zniknie z życia Ackerman-Westonów, to… No to chyba nic więcej im nie groziło. Chyba. Sky zgadzał się jednak z żoną, że z tej sytuacji nie było dobrego wyjścia, a samo wyjście sprawy na światło dzienne nie mogło mieć gorszego momentu, niż ten obecnie. W poniedziałek rozprawa, Weston roztrzęsiony jak galareta… A na domiar złego Ackerman jeszcze wymyśla jakieś nieprzyzwoite pomysły! Tak! Nieprzyzwoite pomysły, bo tym właśnie - zdaniem Skylera - była propozycja, że to ona pojedzie z Lucasem na spotkanie z gangusami. No Weston jak to usłyszał, to mało nie wyszedł z siebie. - Ane, powiedz, że żartujesz. - spojrzał na nią mało by powiedzieć, że wilkiem. Baaaardzo stanowczo, niemal groźnie! - Przypominam ci, że jesteś w ciąży i nie możesz, powtarzam i podkreślam, nie możesz narażać się na dodatkowy stres. To byłoby naprawdę nieodpowiedzialne! - normalnie… Wlazł jej na ambicję! Macierzyńską, więc najgorzej, hyhy! Prychnął i nie dopuszczał jej do głosu. - Nawet jeśli twój mąż gorzej zna te wszystkie sztuki walki, niż ty, to i tak porządnie w gębę dać potrafi. Zestresowany czy nie, nie ma takiej opcji, żebyś mnie w tym zastąpiła. Słyszysz? - brzmiał… Tyrańsko! No bezdyskusyjnie właściwie. Patrzył też cały ten czas Ane prosto w oczy, więc nie było mowy, że się zgrywa, żartuje albo… Nie wiem, kombinuje. Mówił serio. Cholernie serio. - Wiem, że byłaś w takich sytuacjach, ale hej, sama mi ciągle wbijasz do głowy, że za tym nie tęsknisz, że nie wróciłabyś do takiej pracy za żadne skarby i w ogóle… Nie. No to mi to teraz udowodnij. Siedź jutro grzecznie w domu i czekaj aż wrócę z dobrymi wieściami. - albo połamanymi rękami, wszystko jedno! - Zrozumiano, Ackerman? Nie każ mi tego powtarzać, bo… Zdenerwowałem się. I to tak porządnie. - przez nią i jej nieprzemyślane propozycje! Zmarszczka na jego czole była boleśnie głęboka, a on sam wyraźnie spięty. Odruchowo też przyciągnął Ane bliżej i ciaśniej do siebie, tak jakby - przez to co powiedział - miała mu zaraz uciec, a on po prostu nie chciał na to pozwolić. - Lepiej zrób mi drinka. - mruknął jeszcze, bo tych, które wlał w siebie w barze w ogóle już nie czuł.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Nie żartowała. Ani trochę. A gdy usłyszała ton głosu Westona, a na dodatek jego argument… aż mocniej ściągnęła brwi i przez moment wyglądała groźnie. Bo może i wszedł jej na ambicję, ale przy okazji uderzył też w dość nieprzewidywalną strunę – jej niezależności. Nawet w ciąży nie lubiła, gdy ktoś jej czegoś zakazywał, a tak właśnie odebrała jego słowa i skłamałaby, gdyby powiedziała, że jej się to spodobało. Mogło przypominać to trochę sprzeczkę, gdy wyrzuciła mu, że nawet Mark nie chciał od niej żeby siedziała w domu i była kurą domową. Trochę tak samo się poczuła. Jakby nie było jej wolno czegoś zrobić tylko dlatego, że jest w ciąży, a na dobrą sprawę ani nie było jej jeszcze widać, ani nie zamierzała robić nic ciężkiego. Nie chodziło o przewalanie worków z piaskiem, a dopilnowanie, żeby ten kretyn oddał pożyczone pieniądze komu trzeba.
- Nie tęsknię i nie zamierzał do takiej pracy wracać, ale przynajmniej wiem jak się w takich sytuacjach zachować. – taka była prawda, nieprzerwanie się w niego wpatrywała i jak on był poważny, tak ona też… bardzo. A gdy wspomniał o drinku, drgnęły tylko jej brwi, ona sama się nie ruszyła – Nie podoba mi się to. – przyznała zupełnie szczerze, bo wielokrotnie mówili sobie, że tego od siebie oczekują – Pomijając troskę, którą jestem w stanie zrozumieć… nawet jeśli jestem w ciąży, a nie jestem niepełnosprawna, to już pominę. Nie pójdę, bo masz rację o stresie. Ale nie podoba mi się twój ton i sposób w jaki mi czegokolwiek zabraniasz. Siedź grzecznie w domu i czekaj? Zrób mi drinka? Mam nadzieję, że to tylko żarty, Weston. – właśnie tak, bo była je w stanie zrozumieć, ale niestety tylko do pewnego stopnia. Znała go, wiedziała że nie planuje przemiany w tyrana, ale z drugiej strony… w takich warunkach się wychował, prawda? Może to gdzieś w nim siedziało? I bardzo nie chciała, żeby wychodziło na wierzch, więc od razu mu o tym powiedziała. Nie podoba jej się to. Nie bawiło jej to. Wystarczyłoby powiedzieć, że wolałby jednak iść tam sam, bo za bardzo się o nią martwi.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Czy spodziewał się takiej reakcji? Nie. Ani trochę, dlatego kiedy usłyszał to wymowne „nie podoba mi się to”, spojrzał na żonę czujnie i nie przestawał się w nią tak wpatrywać przez kilka kolejnych chwil. Nie podobał jej się jego ton… Znów wyraźnie się spiął i zaczął odtwarzać w głowie różne, naprawdę przeróżne scenariusze. Żaden z nich nie był miły. Ani trochę. Milczał przez moment, ale prawda jest taka, że jednak winien jej był choćby słowo „zrozumiałem”. Użył jednak innego… - Przepraszam. - to po pierwsze. - Po prostu nie chcę, żebyś tam jechała. Boję się o ciebie i dziecko. - nawet jeśli z ich duetu to Ane była tą osobą, która takie środowiska i sytuacje znała. Tak, prawdopodobnie nawet to powinna być ona, bo właśnie - wiedziała jak się zachować. On nie miał pojęcia, bo niby skąd? Praca przy budowaniu łódek nie gwarantowała mu takich niecodziennych… Przeżyć. - Wiem, że nie jesteś niepełnosprawna. Wiem, że możesz funkcjonować normalnie i… Dobrze, powiem to tak… Nie zabraniam ci niczego, Ane. Przepraszam za mój ton, jest mi przykro, że cię zaniepokoił… - nie tylko ją zresztą. On sam też, jak tak o tym pomyślał, jak już złapał lepszą perspektywę, to zobaczył przebitki starego Westona. Aż przeszły go dreszcze, nieprzyjemne, bolesne, zimne dreszcze, na samą o tym myśl. - Ale nie zabraniam ci. Zrobisz co zechcesz. Jesteś dorosła i odpowiedzialna. - dodał jeszcze, bez grama pretensji, wyrzutu czy jakiejś kpiny, nie, nic z tych rzeczy. Mówił poważnie. Szczerze. Poruszył się wymownie, bo chciał jednak wstać z tego fotela, może wyjść jeszcze na moment na powietrze, złapać trzy oddechy oceanu i oczyścić głowę. Tak naprawdę to od niej zależało czy mu na to wstanie pozwoliła, czy nie. - Zabrzmiałem jak mój ojciec, co? - zapytał wprost, bo chciał to od niej usłyszeć. Potwierdzenie - że się nie mylił, że to naprawdę tak brzmiało. - Świetnie. Po prostu… Świetnie. - dodał ciszej i mimowolnie wpisał to na listę rzeczy, które mogły pójść nie tak w poniedziałek. Bo sędzina na pewno będzie wiedziała, że ojciec Skylera to stary tyran i generalnie Sky teraz jest obciążony genetycznym gównem. Ech. No na pewno.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
ODPOWIEDZ