lorne bay — lorne bay
43 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
właściciel the prawn star restaurant uwikłany w nieco ciemne interesy, eks mąż Connie, wybitny szef kuchni z luźnym podejściem do życia
| startujemy

Od jakiegoś czasu Jeremiah był w Lorne Bay. Zdążył już rozkręcić swój interes, zdążył zdobyć renomę i niezbyt przyjemnych ludzi, z którymi robił interesy. Mimo to, mężczyzna nieszczególnie się przejmował, woląc zdecydowanie żyć zgodnie z od lat przez siebie wyznawaną zasadą "co będzie to będzie", której tak żarliwie nienawidziła jego żona. No, właściwie eks żona. Mężczyzna naprawdę kochał Connie, chociaż parą byli delikatnie mówiąc, niedobraną. Niedobraną pod tak wieloma względami, że aż wewnętrznie go skręcało, gdy o tym myślał. W gruncie rzeczy, na pozór ich związek nie miał w ogóle sensu - ona, zawsze zorganizowana, nieco chłodna i racjonalna. On - z wielkimi marzeniami i głową w chmurach. Tak czy siak, czuł się naprawdę dobrze, wręcz świetnie i dzisiaj postanowił złożyć Connie wizytę. Tak też zrobił. Zapakował nawet lunch, własnoręcznie zrobiony w swojej restauracji. Czy ktoś inny, poza jego klientami oczywiście, mógłby się pochwalić, że lunch mu robił v-ce masterchef? Nikt! Bynajmniej nie w Lorne Bay.
Tak więc dziarskim krokiem wszedł do Shadow, gdzie od razu skierował się na tyły, do tak dobrze znanego sobie biura Connie Adler - kobiety sukcesu, managerki, matki jego dzieci i eks żony, oczywiście. Odetchnął głęboko i zapukał, by zaraz nacisnąć klamkę.
- Witaj moja piękna eks żono - uśmiechnął się, a że wiedział, że głodna Connie, to zła Connie to od razu położył plastikowe pudełko z jedzeniem na jej biurku. - Jak się dzisiaj miewasz? - spytał z tym samym głupkowatym uśmiechem wciąż kwitnącym na twarzy.

Connie Adler
powitalny kokos
nick
manager — Shadow
42 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Chłodna, dumna i nieco wyniosła manager w klubie Shadow, związana z nim od początku istnienia. Rok temu w końcu się rozwiodła, domykając ostatecznie swoje małżeństwo, które już od wielu lat było małżeństwem jedynie z nazwy.
/ po grach

Powiedzieć, że nienawidziła jego życiowego motta, to tak, jakby nic nie powiedzieć. Connie zdecydowanie nie potrafiłaby funkcjonować w taki sposób. Była chyba najbardziej poukładaną osobą na świecie. Wszystko, co robiła, musiało być dokładnie zaplanowane i nie było w tym miejsca na żadne szaleństwo. I owszem, ona i Jer byli totalnie niedobrani. Teoretycznie wszystko ich różniło, ani trochę do siebie nie pasowali i ich związek nie miał prawa istnieć, a jednak z jakiegoś powodu spędzili razem tyle czasu i dorobili się pięknych dzieci. Co poradzić, tu działała chemia, działał niemal zwierzęcy magnetyzm oraz przyciąganie, za których sprawą Connie była gotowa wiele mu wybaczyć: to, że pojawił się w mieście oraz to, że przyszedł do klubu bez żadnej wcześniejszej zapowiedzi. Jak widać, improwizacja nie była jej mocną stroną. Jej były mąż był w tym prawdziwym mistrzem.
- Mój przystojny eks mężu - odruchowo odparła w podobnym tonie. Nie kłamała. Był przystojny. Z każdym rokiem chyba nawet coraz bardziej, ale oczywiście nie powie mu tego na głos, żeby nie popadł w samozachwyt. Wystarczy już, że wygadała się przed starszym bratem. - Co ty tu robisz? Dlaczego nie zadzwoniłeś, że przyjdziesz?
I chyba to by było na tyle, jeśli chodzi o improwizację w wykonaniu pani Adler. A co, gdyby miała teraz jakieś spotkanie? Gdyby rozmawiała ze swoim szefem? A gdyby siedziała właśnie nago? Nie to, żeby kiedykolwiek to robiła, ale mogłaby! Niby Jer już to wszystko widział, ale teraz po prostu nie wypadało. Jeśli chciałby patrzeć, to sam też musiałby się rozebrać.
Ewentualnie dać jej jeszcze więcej jedzenia.
- Okej. Co się stało i dlaczego próbujesz mnie przekupić? - spytała po chwili. Jedno musiała mu oddać - wybrał naprawdę dobry sposób, bo Connie uwielbiała jego kuchnię. Nie trzeba było więc zbyt długo czekać na to, aż spróbuje zawartości pudełka. - To zdecydowanie jedna z najlepszych rzeczy, jakie jadłam w tym i poprzednim życiu - pochwaliła go. Musiała, bo jedzenie naprawdę było pyszne.

Jeremiah Adler
ambitny krab
pani Adler
lorne bay — lorne bay
43 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
właściciel the prawn star restaurant uwikłany w nieco ciemne interesy, eks mąż Connie, wybitny szef kuchni z luźnym podejściem do życia
Jerry zdawał sobie z tego sprawę. Nie, żeby go to szczególnie dziwiło, chociaż zawsze uważał, że jego żona mogłaby być odrobinę bardziej spontaniczna, aniżeli była w chwili obecnej. Nie oceniał jednak tego, każdy miał swoje zboczenia, a planowanie było jednym z nich, jeśli chodziło o Con. Nie tylko teoretycznie w sumie wszystko ich różniło – bo w praktyce również tak było. Przecież właśnie dlatego odeszła – bo te wszystkie różnice, które między nimi były, w pewnym momencie eskalowały do tego stopnia, że nie potrafiła już być u jego boku. Nie potrafiła z nim być. Przynajmniej tak sobie to Adler tłumaczył.
– Jestem najprzystojniejszym eks mężem jakiego miałaś, ja wiem – poruszył brwiami z delikatnym rozbawieniem, chociaż ani trochę nie zamierzał w tym momencie z nią flirtować, chociaż… Chyba jednak trochę zamierzał, hehe. W każdym razie, wywrócił oczyma, od razu słysząc kolejne słowa. – A co, nie mogę odwiedzić cię w pracy? Zawsze muszę się zapowiadać? Mogłabyś być trochę bardziej spontaniczna, Con – wzruszył ramionami i uśmiechnął się nieznacznie, ignorując jej niezadowolony ton i równie niezadowolone spojrzenie.
– Nie próbuję cię przekupić, przyszedłem porozmawiać. Czy eks mąż nie może zrobić eksżonie miłej niespodzianki? Do czego do już doszło w tym świecie? – wywrócił oczyma, chociaż faktycznie chciał ją trochę udobruchać. Z akcentem na ruchać, ale to jeszcze nie w tym momencie fabuły. :lol:
– Jak tam w ogóle? Wszystko dobrze? Z tobą i z dzieciakami? – niby sam do dzieci mógł się odezwać, ale nie chciał wzbudzać ich podejrzeń. A już szczególnie Chelsea. Nie chciał jej martwić, dlatego w sumie zatrudnił Pete’a, żeby miał na nią oko.

Connie Adler
powitalny kokos
nick
manager — Shadow
42 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Chłodna, dumna i nieco wyniosła manager w klubie Shadow, związana z nim od początku istnienia. Rok temu w końcu się rozwiodła, domykając ostatecznie swoje małżeństwo, które już od wielu lat było małżeństwem jedynie z nazwy.
Bywała spontaniczna! Czasami, ale bywała, w dodatku tylko w określonych sytuacjach, o których Jerry, z racji rozwodu, nie miał już pojęcia. Ale miał! Kiedyś miał! Bo chociaż jego była żona wydawała się być kimś, kto nie znosi sprzeciwu nawet w łóżku (ach, wizja Connie stojącej w sypialni z pejczem w dłoni), to jednak tam, tylko tam, pozwalała sobie na więcej luzu. Nawet jeśli w tej kwestii pojawiały się między nimi różnice, to blondynka zdecydowanie była w stanie jakoś to wszystko przezwyciężyć, a teraz?
- I jednocześnie najbardziej dziecinnym - nie byłaby sobą, gdyby nie wetknęła w niego delikatniej szpileczki, ale warto mieć na uwadze to, że nie zaprzeczyła jego słowom. Bo owszem, był przystojny jak mało kto. To jedno zdecydowanie nie zmieniło się nawet po ich rozwodzie. - Zaskoczę cię. W pracy zazwyczaj pracuję, więc naprawdę byłoby miło, gdybyś chociaż wysłał mi jakiegoś smsa.
No i jak ona miała być spontaniczna, kiedy Jerry wykorzystywał całą pulę, jaka była im przeznaczona? Oj, jeszcze się zdziwi, kiedy pewnego dnia zobaczy u siebie w knajpie swoją byłą żonę. Oczywiście nie powie mu, kiedy to nastąpi, ale ten dzień nadejdzie. Zdecydowanie. I to nie jej wina, że zachowywała się tak, a nie inaczej. Taka już była. Dla niej szczytem improwizacji było rozpięcie jednego, górnego guzika swojej śnieżnobiałej, idealnie wyprasowanej koszuli, co właśnie zrobiła. Niech Adler widzi, że stać ją na odrobinę szaleństwa!
Udobruchać zdecydowanie mu się udało, a skoro już zaczęła się rozbierać rozpinać, to kto wie, co będzie dalej.
- Okej, przyznaje, niespodzianka była miła - przytaknęła. Mogłaby się uśmiechnąć, ale to kompletnie nie byłoby w jej stylu. Było w nim natychmiastowe pobudzenie, kiedy rozmowa zaczęła dotyczyć ich wspólnych dzieci. Wiadomo, sprawy między dorosłymi mogą się różnie układać, ale kiedy byłe małżeństwo łączy posiadanie trójki całkiem fajnych dzieci, powinni zrobić wszystko, żeby zapewnić im bezpieczeństwo. - Jeśli pominie się to, że się o nie martwię, bo KTOŚ - i tu posłała mu wymowne spojrzenie - wplątał się w coś, w co nie powinien, to jest doskonale. Na szczęście dzieciaki o nic jeszcze nie pytają, ale kiedy zaczną, będę chyba odsyłać je do ciebie.
Hehe, nie będzie. Sama jakoś to ogarnie, ale tak byłoby dobrze, gdyby wspólnie wymyślili jakąś wiarygodną wersję i mądrze brzmiącą opowieść.
- Nadal nie jestem pewna, czy ten cały Corowa sobie poradzi. Może powinniśmy wynająć kogoś innego, większego i silniejszego?

Jeremiah Adler
ambitny krab
pani Adler
lorne bay — lorne bay
43 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
właściciel the prawn star restaurant uwikłany w nieco ciemne interesy, eks mąż Connie, wybitny szef kuchni z luźnym podejściem do życia
Cóż, Jer się ośmieliłby nie zgodzić z tym, że bywała spontaniczna – bo nie bywała, ale to rozumiał, naprawdę. Była twardą kobietą, która lubiła mieć wszystko pod kontrolą – w takich wypadkach nie było przecież miejsca na szczególne szaleństwa, prawda?
– Takiego mnie kochasz, nie chciałabyś mieć jakiegoś nudziarza, right? – uśmiechnął się delikatnie, kącikami ust. Tak czy siak, wywrócił oczyma, gdy powiedziała, że w pracy zazwyczaj pracowała. Westchnął mimowolnie. – Chcesz mi powiedzieć, że nie masz w pracy przerwy na obiad? Moja droga, to bardzo niezdrowe, może trzeba zawiadomić jakąś inspekcję – rzucił luźno, chociaż domyślał się, że nawet w przerwie na obiad ogarniała jakieś ważne interesy dla firmy. Uniósł jedynie kącik ust w górę, gdy kobieta rozpięła guzik swojej koszuli.
– Była, czy nadal jest? – poruszył brwiami z rozbawieniem, chcąc ją sprowokować do czegokolwiek co byłoby nieco bardziej wylewne, chociaż wiedział, że przy niej było to trochę przelewaniem z pustego w próżne. – Nie wiem, o czym mówisz – wywrócił oczyma, gdy zeszła na ten mało wygodny la niego temat, ale westchnął cicho. – Oboje wiemy, że tego nie zrobisz, Con – dodał jeszcze, bo wiedział doskonale, że wszystkim wolała się zająć sama.
– Poradzi sobie. Nie chcę martwić Chelsea, a gdyby zaczął się przy niej kręcić jakiś rosły dryblas, to na pewno by zauważyła. Spostrzegawczość odziedziczyła po tobie, niestety – westchnął cicho, bo wiadomo, że z ich dwójki Constance bardziej ogarniała życie.

Connie Adler
powitalny kokos
nick
manager — Shadow
42 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Chłodna, dumna i nieco wyniosła manager w klubie Shadow, związana z nim od początku istnienia. Rok temu w końcu się rozwiodła, domykając ostatecznie swoje małżeństwo, które już od wielu lat było małżeństwem jedynie z nazwy.
Dla niej szczytem szaleństwa było szykowanie dzieciom innego śniadania, niż to, które miała już przygotowane w głowie. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie wszyscy ludzie zachowywali się w ten sposób, że w zasadzie nikt się tak nie zachowuje, ale nie potrafiła inaczej. Może gdyby Jerry wychowywał z nią dzieci, a to nie ona wychowywałaby jego, byłaby nieco mniej spięta? Może wtedy pozwoliłaby sobie na odrobinę luzu, bo wiedziałaby, że w razie czego małżonek przejmie stery?
Chociaż nie. Connie i tak za bardzo lubiła we własnych dłoniach stery łodzi zwanej potocznie życiem.
- Trafiłeś w samo sedno - przytaknęła. Zdecydowanie nie chciałaby żadnego nudziarza. Z kimś takim absolutnie nie wytrzymałaby nawet tygodnia, a Jeremiah... Nie oszukujmy się, on zawsze potrafił ją zaskoczyć. Czasem czymś pozytywnym, czasem w negatywny sposób, ale z nim nigdy się nie nudziła.
- Teraz już mam - skinęła głową na swój posiłek. - Okej, jest. Następnym razem zrób tego więcej i przynieś do mnie, kiedy Chelsea przyjdzie na kolację, co?
Czy to zaproszenie na rodzinny posiłek? Tak. Chyba tak. Jakby na to nie patrzeć, nadal łączyły ich dzieci i to nigdy się nie zmieni, nawet teraz, kiedy byli rozwiedzeni. Nie chodziło tylko o to, żeby oboje mieli na oku najstarszą córkę. Były przecież też inne dzieci, którymi również trzeba się zajmować. Wspólna kolacja nie będzie raczej złym rozwiązaniem.
- Może masz rację - westchnęła. - Ale i tak nie jestem do końca przekonana. Musiałabym... Nie wiem, zobaczyć go w akcji - ale to zły pomysł, bo musiałby oznaczać narażanie córki. Chyba że wynajęłaby kogoś z Shadow, żeby spuścił chłopakowi wpierdol. Connie mogłaby sobie popatrzeć i oceniłaby, że Pete jest w stanie bronić jej córki, gdy zajdzie taka potrzeba. Tak, to byłoby w jej stylu. - A Camden? Powiemy mu o wszystkim, kiedy już przyleci?

Jeremiah Adler
ambitny krab
pani Adler
lorne bay — lorne bay
43 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
właściciel the prawn star restaurant uwikłany w nieco ciemne interesy, eks mąż Connie, wybitny szef kuchni z luźnym podejściem do życia
W pewnym sensie Jerry to rozumiał – sam taki nie był, ale widział, że ludzie się od siebie różnią i doskonale sobie zdwał sprawę z tego, że on i jego eks żona bardziej różni od siebie być nie mogli. Poza tym przecież wychowywał z nią dzieci, po prostu ona była zazwyczaj złym gliną i świetnie się w tę rolę wpasowywała. Może przez ten resting bitch face, którym w tym momencie go raczyła?
– Zazwyczaj moje puenty są dość trafne – wzruszył ramionami i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, bo mimo całej otoczki zorganizowania doskonale wiedział, że jego eks żona potrafiła być naprawdę spontaniczna, kiedy tylko tego chciała.
– Więc całe szczęście, że przyszedłem – odparł z szelmowskim, nonszalanckim uśmiechem. – Wspaniale, a też jestem zaproszony na tę kolację, czy mam tylko ugotować i spierdalać? – poruszył brwiami z rozbawieniem, bo tak czy siak by został i Connie, zadowolona albo i nie, nie miałaby szczególnego wyjścia w tym momencie. Odetchnął sobie pokiwał głową ze zrozumieniem, bo trochę rozumiał.
– Wiem, ale miejmy nadzieję, że nie będziemy musieli go zobaczyć w akcji – wzruszyl ramionami, chociaż wynajęcie kogoś na przypadkowy wpierdol było niezłym pomysłem. – Na razie go nie ma, będziemy się martwić, kiedy przyleci, right? Ale sam nie wiem, czy musimy go martwić- wzruszył ramionami, bo miał nadzieję, że do tego czasu wszystko rozejdzie się po kościach.


Connie Adler
powitalny kokos
nick
manager — Shadow
42 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Chłodna, dumna i nieco wyniosła manager w klubie Shadow, związana z nim od początku istnienia. Rok temu w końcu się rozwiodła, domykając ostatecznie swoje małżeństwo, które już od wielu lat było małżeństwem jedynie z nazwy.
Tyle dobrego, że na świecie funkcjonowały totalnie niewytłumaczalne zjawiska (lub przynajmniej niektórzy tak sądzili) takie jak np. UFO, kryptydy, korytarze czaso-przestrzenne, stygmaty oraz przyciąganie pomiędzy Connie i Jerrym, bo gdyby dwadzieścia lat temu przyszło jej rozwiązywać jakiś test z gatunku tych "czy to facet dla ciebie?", to prawdopodobnie wszystkie rozwiązania krzyczałyby wręcz zostaw go!! Mimo wszystko weszła w to i nie żałowała, bo miała teraz trójkę fantastycznych dzieciaków, doświadczenia, których nie zamieniłaby na żadne inne oraz byłego męża, którego... No, mimo wszystko jego również nie zamieniłaby na inny egzemplarz.
Czasem zastanawiała się nad tym, co by było, gdyby jednak trafił jej się inny eks małżonek, taki, którego szczerze by nienawidziła, który byłby brzydki, szkaradny i na którego by nie leciała. Inne kobiety nie miały takiego szczęścia. One miały właśnie takich byłych partnerów, a Connie? Connie mimo wszystko trochę jednak na niego leciała. Ale tylko trochę! Niech Jerry nie wyobraża sobie zbyt wiele!
- Jesteś zaproszony. Co więcej, zmywanie biorę na siebie - odparła po chwili. Musiała chyba przetrawić nieco jego zarzuty. Jak on mógł w ogóle pomyśleć, że blondynka przejęłaby jedzenie w progu i kazałaby mu spierdalać? Po pierwsze, gdyby miała go wygnać, na pewno wydusiłaby z siebie chociaż jakieś zdawkowe podziękowanie, a po drugie, nie zamierzała w żaden sposób odcinać go od dzieciaków. Czy tego chcieli, czy nie, coś zawsze będzie ich łączyło. Na szczęście Adler był przystojny. Oj, jak dobrze, że był przystojny.
- Gdyby twoi rodzice wiedzieli, że coś ci... nam grozi i o niczym by mi nie powiedzieli, to prawdopodobnie nie odzywałabym się do nich przez kilka lat. Powinniśmy mu powiedzieć, ale pod jednym warunkiem. Musimy upewnić się, że jest po naszej stronie i naprawdę traktuje Chelsea poważnie.
Zaręczyny to jedno, ale gdyby tak Jerry uprowadziłby kiedyś Cadena, wywiózł go na pustynię i spytał, czy chłopak ma bardzo poważne zamiary wobec ich córki, to na pewno nikomu by to nie zaszkodziło.
- Wchodzisz w to? - nawet wyciągnęła ku niemu dłoń!

Jeremiah Adler
ambitny krab
pani Adler
ODPOWIEDZ