Studentka literatury — James Cook University
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Werter w damskiej skórze. Miłośniczka literatury romantyzmu. Często "odwiedza" szpital, a w szczególności oddział kardiologii i pulmonologii.
#4

Today we will read love poetry.
You shall read aloud to me and we will weep together.

― Iris Murdoch


Cassandra obrała sobie dość ambitny cel, jakim było nadrobienie wszystkich zaległości jeszcze przed przerwą świąteczną, aby w nowy rok wejść z czystą kartą. Wymagało to od niej poświęcenia, siedzenia z nosem w książkach praktycznie codziennie… Choć znalazła chwilę by odwiedzić Audrey, która zdecydowanie potrzebowała duchowego wsparcia Cass po tym, co się stało między nią, a jej ojcem. Dla Hammond to był olbrzymi szok. Pan Clark był specyficznym człowiekiem, jednakże nie spodziewała się, że byłby w stanie strzelić do kogoś z wiatrówki. Współczuła Audrey całej tej sytuacji, bo będzie się to ciągnęło dosyć długo… no i zeznawanie wobec własnemu ojcu na policji zdecydowanie nie należało do miłych – prawdę powiedziawszy to Cass nie była pewna, czy w takim wypadku istniała w ogóle opcja nie składania oskarżenia, skoro zostało to zgłoszone przez szpital. Takie rzeczy były chyba ścigane z urzędu. No dramat, dramat.
Jednakże to co się stało w życiu jej przyjaciółki nie mogło spowodować, że Cassandra nie będzie skupiała się na nauce. Tak więc przycisnęła się dosyć mocno – co martwiło jej mamę, bo dziewczyna późno chodziła spać i wcześnie się kładła – jednakże się udało. Wszystko było zaliczone, wręcz śpiewająco. Najbardziej cieszyło ją to, że poradziła sobie na odpowiedzi ustnej u doktora Barnarda. Z jakiegoś powodu na jego przedmiocie zależało jej najbardziej. Audrey miała na ten temat pewną teorię, z którą Cass się oczywiście nie zgadzała i twierdziła, że jej odbiło.
To co ją zaskoczyło, to fakt, że Aaron rzeczywiście postanowił jej zaproponować kilka spotkań poza godzinami, by porozmawiać o materiale dodatkowym, by zaspokoić jej ciekawość. Już mieli kilka takich sesji na uczelni, w trakcie których rozmawiali o literaturze pozytywizmu – do której to Cassandra miała mocno ambiwalentne uczucia – a także tej bardziej współczesnej, dzięki którym Hammond odkryła kilku nowych, niszowych twórców, którzy jednak chwycili ją za serce.
Dzisiejszy dzień miał być podobny – miała się spotkać z Aaro… to znaczy z doktorem Barnardem po zajęciach. Zupełnie jednak im umknęło, że akurat miała miejsce jakaś konferencja i sala została zarezerwowana. Nie chcąc przekładać spotkania na później, umówili się w klimatycznej kawiarni nieopodal uniwersytetu. Trzeba przyznać, że Cassandra była lekko… podekscytowana? No i zdenerwowana. Nigdy wcześniej nie spotykali się poza uczelnią i nie wiedziała czego się do końca spodziewać. Oczywiście, starała się nie tworzyć w swoim umyśle jakiś dziwnych, nierealnych scenariuszy, jednakże to było trochę silniejsze od niej.
Pojawiła się na miejscu piętnaście minut przed umówioną godziną, bo skończyła ostatnie zajęcia nieco szybciej. Weszła do środka, zastanawiając się, który stolik będzie najlepszy. Jej uwagę przykuło miejsce, które było lekko z boku, w kącie kawiarni. Stolik był nieco większy niż reszta, więc będą mieli miejsce, gdzie położyć książki, notatki czy co tam będzie im potrzebne. Dwa fotele naprzeciwko siebie, wyglądały na wygodne. Jednocześnie po prawej stronie było okno, które dawało dużo światła; Cała kawiarnia była urządzona w nowoczesny sposób, jednakże z lekką nutą retro klimatu. Dużo drewna, czarno – białe zdjęcia na ścianach.
Usiadła przy stoliku, wyciągając z torby swojego MacBooka, kilka książek oraz notatnik, który to otworzyła gdzieś na środku i zaczęła coś pisać na laptopie. W międzyczasie przyszła kelnerka i zapytała, czy coś chce. Na razie zamówiła jedynie lemoniadę, czekając z herbatą - bo kawy pić nie mogła - na Aarona.

aaron barnard
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Rozmowy na terenie uczelni były bardzo neutralne. Aaron nie obawiał się, że zostanie o coś posądzony, bo te wszystkie spotkania, na które w jakimś tam sensie się umawiali, odbywały się w godzinach, w których i tak pełnił dyżur. Mógłby ten czas poświęcić na wypełnianie dokumentów, mógł odpisywać na maile, mógł też po prostu patrzeć się w sufit przez te te dwie godziny tygodniowo, bo to był akurat taki czas w roku akademickim, że studenci nie dobijali się do jego drzwi. Jeszcze nie chcieli niczego odrabiać, by móc na spokojnie podejść do egzaminu na koniec semestru, nie było też żadnych poprawek, a jeśli ktoś studiował normalnym trybem, bo nie miał żadnego innego powodu, by przychodzi na te jego dyżury. Parę razy w przeszłości zdarzało mu się wychodzić w tym czasie na miasto, np. po kawę albo po coś do zjedzenia, ale nie było to dla niego koniecznością, więc jeśli Cassandra miała ochotę przyjść, ale nie tylko po to, by nadrobić zaległości, ale też miała ochotę porozmawiać, to nie traktował tego jak kary.
Dziś było trochę inaczej. Dzisiaj z racji wydarzeń na uczelni, jego godziny konsultacyjne musiały zostać odwołane. W dodatku Cass w tygodniu poprzedzającym święta, kobieta nadrobiła cały materiał, więc nawet nie był pewien czy nadal będzie chciała przychodzić. Gdy jednak okazało się, że tak, to zaproponował kawiarnię. Z racji zmiany miejsca, rozmowa pewnie nieco zmieni swój charakter, no i mieli okazję, by wznieść toast za tych kilka trudnych tygodni dla dziewczyny, ale tak ogólnie, to nie myślał w ogóle o tym, że mogłoby to być przez kogoś opatrznie zrozumiane. Aaron nie lubił plotek, ale nie prowadziło to do unikania udzielania się w życiu publicznym. Za każdym razem miał zwyczajnie takie podejście, że pewnie i tak nikt nie zainteresuje się tym, co on robi, w końcu Barnard wcale nie był takim interesującym człowiekiem. Potem często kończyło się po prostu zaskoczeniem, że ktoś jednak zainteresował się jego życiem.
Kawiarnia nie była jakoś bardzo oddalona od uczelni, ale w sumie nadal nie wiedział jakim środkiem transportu porusza się Cassandra. Być może ze względu na jej problemy zdrowotne, niebezpiecznie jest prowadzić samochód, więc skazana jest na komunikację publiczną i własne nogi. Jego żona w pewnym momencie też zrezygnowała z prowadzenia auta, a przecież nie miała problemów natury kardiologicznej. Podświadomie wciąż myślał o takich logistycznych rzeczach. W związku z tym, doszedł do wniosku, że jakieś bardzo oddalone miejsca mogłyby być problemem.
Aaron nie lubił się spóźniać, ale tak się akurat złożyło, że musiał jeszcze niespodziewanie zajść do dziekanatu, więc wszedł do kawiarni ledwie dwie minuty po czasie, ale i tak przeszło mu przez myśl, że Cass może już nie być, bo dostała jakąś ciekawszą propozycję spędzenia czasu albo pomyślała, że to spotkanie jednak nie jest okej. Uśmiechnął się lekko widząc, że siedzi przy jednym ze stolików, już w pełni przygotowana. A więc nie pomyślała, że on próbuje ją uwieźć i atmosfera mimo zmiany miejsca, pozostanie taka sama.
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie. - powiedział, zatrzymując się przy stoliku. - Mimo upływu lat, dziekanat pozostaje tak samo nieprzychylnym człowiekowi miejscem. - rzucił szybkie wytłumaczenie, a potem zajął wolny fotel przy stoliku. - Widzę, że jak zawsze zorganizowana. - dodał jeszcze. Co prawda nie myślał, że atmosfera będzie aż tak poważna, w końcu Cass już wszystko nadrobiła i tak szczerze, to nie przepadał za mówieniem do laptopa, ale nic na razie nie mówił.

Cassandra Hammond
Studentka literatury — James Cook University
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Werter w damskiej skórze. Miłośniczka literatury romantyzmu. Często "odwiedza" szpital, a w szczególności oddział kardiologii i pulmonologii.
W ich spotkaniach na terenie uczelni nie było nic nieprzyzwoitego, zdecydowanie. Duża część wykładowców Cassandrę choć trochę kojarzyło, więc fakt, że przychodziła do Aarona na dyżury nikogo nie dziwiło. U innych wykładowców również się pojawiała do czasu, aż wszystkiego nie nadrobiła. Jednak z jakiegoś powodu postanowiła kontynuować cotygodniowe spotkania z doktorem Barnardem, w trakcie których bardzo często wychodzili poza zakres podstawy programowej nie tylko pierwszego roku, ale ogólnie całego kierunku. Bardzo miło się jej z Aaronem gawędziło i jakoś podświadomie nie chciała tych ich spotkań kończyć. Dlatego pojawiała się regularnie na jego dyżurach i nigdy nie została z niego wygoniona, skoro nie miała do Barnarda żadnej konkretnej sprawy, więc Hammond wychodziła z założenia, że mężczyzna nie miał nic przeciwko.
Gdy Cassandra usłyszała, że dzisiejsze konsultacje mają zostać odwołane… zrobiło się jej trochę przykro. Miała nadzieję na ponowną wspólną rozmowę, trwającą nieco dłużej niż godziny jego konsultacji i wychodzące poza wszelkie wymagania. Trzeba przyznać, że była naprawdę zawiedziona, gdy się o tym dowiedziała. Mimo wszystko postanowiła spróbować swojego szczęścia, bo może uda się im jakąś salę znaleźć, albo pogawędzić choć chwilkę. Fakt, że Aaron zaproponował kawiarnię trochę ją zaskoczył, jednakże bez większego zastanowienia się zgodziła. Trzeba jednak przyznać, że gdy już wyszła z jego gabinetu… czuła lekki stres. Nigdy wcześniej się nie widzieli poza uczelnią, nie wiedziała jak to rozumieć, jak się zachowywać. Największym jej dylematem było to, jak się powinna do niego zwracać. W pewnym momencie zauważyła, że czasem mówiła do niego per „ty” co raczej było nie na miejscu, gdy byli na uczelni. Jednakże to przychodziło tak naturalnie! W głowie dziewczyny kotłowało się wiele myśli, układała różnorakie scenariusze… zarówno te negatywne, jak i pozytywne. I zupełnie się nie przejmowała tym „co ludzie powiedzą”. Nic z tych rzeczy. Chodziło o to, jak powinna się zachowywać w trakcie samego spotkania.
Hammond postanowiła sobie spożytkować czas, gdy czekała na Aarona, po prostu robiąc rzeczy na jutro, które by musiała zrobić w domu. Tak będzie mieć trochę więcej czasu. Co jak co, ale pomimo swojej romantycznej duszy i chodzenia czasem z głową w chmurach, to była zorganizowanym człowiekiem. Jej notatki to był chodliwy towar na całym roku i ludzie zawsze ją o nie prosili. I prawdę powiedziawszy nawet nie zauważyła, że Aaron się te dwie minuty spóźnił. Co to w ogóle jest dwie minuty. Gdy usłyszała głos mężczyzny, odwróciła się w jego kierunku, odrywając się od laptopa. Uśmiechnęła się do niego ciepło.
Dzień dobry. Nie szkodzi, nawet nie zauważyłam, jeżeli mam być szczera – odpowiedziała zupełnie poważnie, ale wciąż jednak uśmiech nie znikał jej z twarzy. Czemu się tak cieszyła na te spotkanie? – Mam mieszane uczucia, często panie w dziekanacie były pomocne, ale z drugiej strony miewam czasem wrażenie, że są tam za karę. – Cassandra była tam gościem trochę częściej aniżeli przeciętny student, więc rozumiała bolączkę załatwiania rzeczy. – Skończyłam dzisiaj zajęcia przed czasem przez tę całą konferencję, więc przyszłam tutaj trochę wcześniej, by popracować żeby mieć mniej na później. Dorabiam jako korektorka tekstów. – skomentowała to bycie „przygotowaną”, by następnie po prostu zamknąć tego laptopa i schować go do torby, wraz z tymi wszystkimi notatkami, które miała. Następnie wyciągnęła z niej niewielką książkę, którą podsunęła Aaronowi. Były to „Anegdoty o przeznaczeniu” jednej z wybitniejszych duńskich autorek. – Ostatnio odkryłam literaturę duńską i muszę przyznać, że się zakochałam. Pochłaniam książki Karen Blixen jak szalona. – Gdy się myśli o skandynawskiej literaturze, to ludziom głównie przychodzą do głowy współczesne kryminały. Cassandra zupełnie nie była zainteresowana takimi tematami – choć trzeba przyznać, że przeczytała większość dzieł Agaty Christie, bo jednak klasyka gatunku – dlatego sięgnęła po coś starszego. I to był strzał w dziesiątkę.

aaron barnard
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Są ludzie, dla których dwie czy trzy minuty spóźnienia to poważne niedociągnięcie. Aaron może nie podchodził do tego aż tak poważnie, zdawał sobie sprawę, że dla innych tych parę minut może nie mieć znaczenia, ale szczególnie gdy nie znał jeszcze przyzwyczajeń swojego towarzysza danego dnia, to postrzegał to jako drobne faux pas. Właśnie dlatego, że nie wie jeszcze, czy ta osoba zacznie się niepokoić w tym czasie, czy będzie nerwowo spoglądała na zegarek, już nawet pięć minut przed czasem, czy może idealnie zagospodaruje sobie czas oczekiwania i czas nie będzie grał dla niej właściwie żadnej roli. Jeśli chodzi o Cassandrę, to nie posiadają o sobie właściwie żadnych prywatnych informacji. Aaron wie o problemach zdrowotnych dziewczyny, ale też nie dopytywał, na czym one dokładnie polegają. Na tych wszystkich odbytych spotkaniach, co prawda wychodzili poza podstawę programową, ale nadal pozostawali w temacie literatury albo przynajmniej kultury i sztuki. To wszystko było właściwe i nawet jeśli nie zawsze używali względem siebie odpowiednich zwrotów grzecznościowych, to rozmawiali na tematy jakkolwiek dające się powiązać z kierunkiem studiów. Wyższość oryginalnych teksów nad ich ekranizacjami? Najbardziej oczywisty temat z możliwych. Poziom obecnie nagradzanych powieści? Może Aaron akurat nie zajmował się tą tematyką, ale jednak miał coś do powiedzenia na ten temat. Werter? Tutaj musiał przyznać, że dziewczyna nieco go zaskoczyła swoją fascynacją tą postacią, ale chętnie poruszał temat, który był właściwie najbardziej związany z przedmiotem, na którym się spotykali, ale tam często po prostu brakuje czasu na zgłębianie jednego wątku.
- Każdy może mieć gorszy dzień. Ja tak staram sobie tłumaczyć te nieprzyjemne sytuacje, które czasem się zdarzają. - odpowiedział. Jego doświadczenia w pełni pokrywały się z tym, co właśnie powiedziała Cass. To znaczy, raz zdarzały mi się krótkie, ale przyjemne pogawędki z paniami z dziekanatu, a innym razem odczuwał z ich strony jakąś taką irytację czy rozdrażnienie. Zdawał sobie sprawę z tego, że skoro on miał sporo pracy papierkowej, to one muszą mieć tego kilka razy więcej, w dodatku bywały dni, w których drzwi do ich gabinetów praktycznie się nie zamykały. Zresztą on też bywał w gorszej formie, plus tutaj był jedynie taki, że literatura od zawsze była jego pasją i był w stanie kamuflować się przed tą godzinę czy dwie trwania wykładu. One musiały utrzymywać dobrą minę do złej gry przez osiem godzin dzienne, niekiedy to jest zwyczajnie ponad nasze siły.
- Korekta pochłania dużo czasu, prawda? - zapytał. Barnard nigdy nawet nie pomyślał, żeby pokierować swoją ścieżkę zawodową właśnie w tym kierunku. Już na studiach udzielał się w kołach naukowych. Z lepszym bądź gorszym skutkiem próbował pisać artykuły. Wystąpił na paru konferencjach w tamtym okresie. A potem każdą wolą chwilę chciał poświęcić po prostu żonie, której stan zdrowia niespodziewanie ulegał pogorszeniu.
Nie ciągnąć przesadnie tego tematu, wziął do rąk książkę i przez dłuższy moment skupił na niej swoją uwagę. Zapewne chciał pozbierać myśli, bo choć bardzo by chciał, to nie jest chodzącą encyklopedią literatury. - Jeszcze w czasie studiów ktoś podsunął mi zbiór opowiadań Blixen. - stwierdził, podnosząc spojrzenie na młodą kobietę. - Wstyd się przyznać, ale niewiele z tego pamiętam. Później sięgnąłem jeszcze oczywiście po Pożegnanie z Afryką i to właściwie tyle. - wyznał. Chwilę później do ich stolika podeszła kelnerka, przerwali więc na chwilę rozmowę, a gdy już złożyli zamówienie i pracowniczka kawiarni odeszła, to Aaron położył książkę na środku stolika. - Mam pomysł. Zachęć mnie do przeczytania czegoś właśnie tej autorki. - zaproponował. Jeśli Cassandra nie chciała, to nie musiała podnosić rzuconej przez niego rękawicy, to nie były zajęcia, Aaron nie będzie zaraz oceniał, ale wydawało mu się to być dobrym ćwiczeniem. Kto wie, może kiedyś wykorzysta je na zajęciach, na przykład jako formę zaliczenia. Teraz jednak pomyślał, że to byłby dobry sposób podjęcia rozmowy, bo choćby nie chcieli, to oboje jak nie przed spotkaniem, to w jego trakcie będą mieli taką myśl, że ich relacja może jednak nie powinna wyjść poza mury uczelni. Taka dyskusja jakkolwiek uciszy ich ewentualne poczucie, że robią coś nieodpowiedniego.

Cassandra Hammond
Studentka literatury — James Cook University
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Werter w damskiej skórze. Miłośniczka literatury romantyzmu. Często "odwiedza" szpital, a w szczególności oddział kardiologii i pulmonologii.
Całe szczęście Cassandra nie miała takiego podejścia. Pewnie dlatego, że to zwykle ludzie na nią czekali – bo nie nadążała za ich zupełnie normalnym tempem, idąc niczym staruszka, tylko balkonika by jej brakowało, choć bywały takie etapy w jej życiu, że i bez niego czy i wózka nie była w stanie się obyć. Tak więc odwrócenie ról, że to ona czasem na kogoś poczekała w niczym jej nie przeszkadzało. Zwłaszcza, że to raptem parę minut, a nie godzina czy nie wiadomo ile. Domyślała się, że Aaron mógł mieć coś do załatwienia, jakiś student go przetrzymał i tak dalej. No zdarza się i nie był to powód, dla którego Hammond miałaby rezygnować z tego spotkania. Zwłaszcza… że była nim odrobinę podekscytowana! Na każde ich „posiedzenie” nie mogła się doczekać, jednak na te jakoś szczególnie. Może dlatego, że było ono poza uczelnią? Cass miała w głowie swoją rozmowę z Audrey. Clark miała swoją teorię na temat tej znajomości, której to Cassandra oczywiście zaprzeczała. Była zafascynowana osobą doktora Barnarda ze względu na jego widzę, bycie specjalistą w temacie oraz że mogła z nim porozmawiać o rzeczach, które dla większości jej znajomych były czarną magią.
Nie wiedzieli nic o swoim życiu prywatnym, nie licząc jakiś skrawków, które dolatywały do ich uszu – Cassandra jednak nie zagłębiała się w to zbytnio, bo było niegrzeczne wciskać nos w nie swoje sprawy. Fakt że była chora też był na uczelni powszechnie znany. Może nawet do Aarona kiedyś doleciała jakieś słowo czy dwa, że Hammond miała problemy z sercem. Znali za to bardzo dobrze swój gust literacki. Cass nie ukrywała swojej niechęci do pozytywizmu i ogólnie do epok, które stawiały rozum ponad uczucia; Werter towarzyszył Cassandrze od lat nastoletnich i był jej inspiracją. Im bardziej nieodwzajemnioną miłością kogoś darzyła, tym bardziej do tej osoby wzdychała.
To prawda, każdy z nas jest tylko człowiekiem. – Jakby się tak zastanowić, gdyby do niej co chwilę przychodzili nieogarnięci studenci, to zapewne też byłaby zmęczona i czasem miała dość, więc była w stanie te biedne panie w dziekanacie zrozumieć. – Prawdę powiedziawszy, to zależy od tekstu. Zdarzają się takie, gdzie poprawki są naprawdę symboliczne. Czasem jest tak, że praktycznie co drugie zdanie jest do przeredagowania. – Cassandra czasami nie potrafiła wyjść z „podziwu”, że niektórzy ludzie nie potrafili się posługiwać swoim własnym językiem. Nieraz zdarzało się jej dostawać jakieś teksty od obcokrajowców, których angielski był lepszy niż niektórych Australijczyków, no ale nie narzekała. Dzięki temu miała możliwość dorobienia sobie paru groszy. Trzeba przyznać, że te zajęcie się jej naprawdę podobało i może nawet poszłaby w tym kierunku? Zwłaszcza, że mogła to robić nawet ze szpitalnego łóżka, jeżeli czuła się w miarę dobrze.
Blixen zdobyła w jakiś sposób serce Cassandry, dzięki czemu postanowiła się bardziej zainteresować tematem literatury skandynawskiej, łamiąc stereotypy, że oni to jedynie kryminały piszą; Trzeba przyznać, że rękawica rzucona przez Aarona nie należała do łatwych, jednakże nie zamierzała się poddać! Przyjęła wyzwanie, a jakże! W międzyczasie gdy się zastanawiała, kelnerka przyniosła im ich zamówienie. Cassandra nie mogła pijać kawy, więc postawiła na herbatę jaśminową. Miłą niespodzianką okazał się fakt, że kawiarnia chciała wprowadzić nowe ciasteczka do menu, więc dostali talerzyk w gratisie w zamian za jakieś uwagi zwrotne. Zanim Cass się poczęstowała, zapytała czy może mają przypadkiem w sobie orzechy bądź kakao. Całe szczęście nie, więc mogła je jeść.
Obecnie, gdy się mówi o literaturze skandynawskiej, na myśl przychodzi Jo Nesbo ze swoimi kryminałami. Myślę, że Blixen daje inne spojrzenie na nią i przypomina, że nie tylko kryminałami kraje skandynawskie stoją. – Dla niej to był solidny argument, była ciekawa, co Aaron na jego temat myślał. Przyglądała się mężczyźnie uważnie, biorąc jednocześnie kubek z herbatą do dłoni i upijając łyk.

aaron barnard
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Nigdy żadna studentka jawnie nie okazywała zainteresowania Aaronem, dlatego zupełnie nie był wyczulony na tym punkcie i też nie wiedziałby, jak ma się zachować, gdyby kiedyś coś takiego usłyszał. Zresztą to też z pewnością zależy od źródła, z którego by się o tym dowiedział, co innego, gdyby powiedziałby mu to ktoś z kadry profesorskiej, a co innego sama zainteresowania. To była jedna z tych rzeczy, o których nie myśli się na zapas, chyba że ma się tak wysokie mniemanie o sobie, że myśli się, że wszystkie napotkane na swojej drodze, od razu się zauroczą. Barnard zauważał, że czasami kobiety zwracają na niego uwagę i wyrażają nieco większe zainteresowanie, ale daleko było mu do samo zachwytu, więc nawet jeśli coś, to jeszcze przez jakiś czas będzie myślał, że Cassandra przychodzi na te wszystkie dodatkowe dyżury, tylko ze względu na to, że mogą sobie miło i rzeczowo porozmawiać. No i też do tej pory musiała przychodzić, żeby nadrobić zaległości, a więc nawet jeśli mógłby być jakkolwiek podejrzliwy, to jego czujność została skutecznie uśpiona. 
Praca z ludźmi nie jest łatwa. Prowadzenie zajęć to jednak jakiś inny rodzaj kontaktu. Zachowuje się tutaj pewną hierarchię, nawet jeśli te wszystkie wyraźne podziały powoli zaczynają się już zacierać. Gdyby Aaron miał siedzieć za kontuarem, przyjmować kolejnych zainteresowanych, a w międzyczasie odbierać telefony i mieć przy okazji jeszcze kilka obowiązków, to pewnie nie wytrzymałby jakoś bardzo długo na tym stanowisku. Choć może też jest tak, że myśli w ten sposób, bo nawet jeśli jako student dorabiał w antykwariacie, gdzie przecież też pracował z ludźmi, to wciąż jednak ta praca związana była z jego pasją, więc w naturalny sposób czerpał z niej satysfakcję.
- A Ty, piszesz coś? - zapytał. Studenci literatury dzielą się tak z grubsza na dwie grupy, jedni są zakochani w literaturze różnych okresów literackich i najróżniejszych stylach, ci drudzy zaś marzą o byciu pisarzami czy poetami. Są też ci z przypadku, którzy skończą jako nauczyciele w szkole podstawowej czy średniej. W każdym razie Cass do tej pory zdaje mu się pasować do tej pierwszej grupy, a jej głównym obszarem zainteresowań jest romantyzm. Wydawało mu się jednak, że to pytanie nie będzie zbyt osobiste. Aaron na przykład bardzo dużo napisał już do szuflady i nie ma problemów z przyznaniem się do tego, nawet niektóre rzeczy pokazał kilku osobom, z tym że w jego przypadku problem leży w tym, że rzadko pisze historię do końca, a już praktycznie nigdy nie starczyło mu motywacji, żeby ją dopracować.
- To prawda, przekornie udowodniła, że pochodząc z miejsca na ziemi, które kojarzy się z zimnem, można też pisać o uczuciach. - skinął głową. Oczywiście, na jej twórczość ogromny wpływ miały podróże i inne kultury, które miała okazję poznać, zresztą efektem tego jest książka Pożegnanie z Afryką, z którą pisarka jest kojarzona najbardziej. - Aczkolwiek jeśli chodzi o współczesnych autorów skandynawskich, to trzeba zauważyć, że Lackberg udało się coś, co nie udało się zbyt wielu kobietom od czasów Agaty Christie. Zaistniała w świecie zdominowanym przez mężczyzn. - stwierdził. Zresztą nie bez powodu ta druga nazywana jest królową kryminału, zaś ta pierwsza — księżniczką, choć styl każdej z nich jest zupełnie inny.

Cassandra Hammond
Studentka literatury — James Cook University
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Werter w damskiej skórze. Miłośniczka literatury romantyzmu. Często "odwiedza" szpital, a w szczególności oddział kardiologii i pulmonologii.
Cassandra nie była typem człowieka, który będzie swoje uczucia jawnie pokazywać. Niczym ten Werter będzie z tęsknotą wzdychać z daleka, pisać listy, pod którymi nigdy się nie podpisze, a czasem nawet i nie wyśle, tylko schowa do szuflady, by do nich wracać i czytać z motylami w brzuchu i z szybciej bijącym sercem. Na razie była na etapie wmawiania samej sobie, że po prostu z Barnardem bardzo miło się jej rozmawiało i przychodziła na te wszystkie zajęcia dodatkowe po to by nadrobić zaległości, a także żeby porozmawiać na tematy, których nie mogła poruszać z większością swoich znajomych. Audrey była cudowna i zawsze starała się słuchać zachwytów Hammond na temat jakiegoś autora, o którym większość świata nie słyszała, ale nie zawsze była w stanie dzielić się z nią tą ekscytacją – w porównaniu do Aarona. Nie było tak, że mieli takie same zdanie na każdy temat, jednakże wymieniali się swoimi przemyśleniami i to w tym wszystkim Hammond lubiła najbardziej. Owszem, towarzystwo Barnarda również było naprawdę miłe i bardzo je lubiła.
Hammond nie byłaby w stanie na co dzień pracować z ludźmi – chyba dlatego tak bardzo spodobała się jej praca korektorska. Wymieniała kilka maili ze zleceniodawcą, a potem była ona, ściana tekstu i kubek zielonej herbaty. Zdecydowanie bardziej jej taka forma pasowała, aniżeli np. tłumaczenie ludziom, co w danym tekście jest źle i dlaczego powinien zostać poprawiony.
Pytanie Aarona zbiło wyraźnie Cassandrę z pantałyku. Nie spodziewała się takowego. Dziewczyna wyraźnie się zmieszała, by się nieco nerwowo uśmiechnąć i zaczesać niesforny kosmyk włosów za ucho. Wzrok wbiła gdzieś w kubek z herbatą. Biła się chwilę z myślami. Dotychczas tylko Audrey wiedziała o tym, że pisze książkę. Choć to było za dużo powiedziane. Raczej przymierzała się, tworząc pierwsze szkice, opisy poszczególnych bohaterów; Cassandra wzięła głębszy wdech, by w końcu podnieść wzrok. Nie będzie siedzieć wpatrzona w kubek przez resztę ich spotkania, prawda?
Mam pewien zarys, ostatnio zaczęłam tworzyć koncept fabuły i poszczególnych bohaterów. Zaczęłam też pisać pierwszy rozdział, ale za każdym razem go usuwam, bo coś mi nie pasuje – wydusiła w końcu siebie, by następnie od razu wziąć łyk herbaty.
Może to nie było jakoś bardzo osobiste pytanie, jednakże Cass nie czuła się na tyle pewnie w swoim warsztacie, żeby pokazywać te wypociny komukolwiek czy nawet wspominać o ich istnieniu. I owszem, interesowała się bardzo literaturą, jednakże gdzieś chęć stania się… jej częścią w niej była. Po kryjomu marzyła, że za kilkadziesiąt lat na uniwersytetach będą analizować jej powieści. Oczywiście Cassandra uważała to za marzenia ściętej głowy, ale nikt jej nie zabronić trochę pofantazjować, prawda?
Bardzo dobrze to podsumowałeś, to chciałam powiedzieć, jednak brakło mi trochę słów. – Cassandra zupełnie nie zwróciła uwagi na to, że powiedziała do Aarona w ten sposób. Może to przez to, że już tyle czasu ze sobą spędzali na tych literackich pogawędkach, może przez fakt, że byli poza uniwersytetem i była tutaj nieco inna atmosfera? Czuła się nieco swobodniej. – To prawda, nie można jej tego odmówić. Muszę przyznać, że mnie to też cieszy, bo panuje stereotyp, że kobiety potrafią pisać tylko romanse i to raczej te niskolotne harlekiny, aniżeli coś bardziej ambitnego. Fantastyka czy sci-fi są również mocno zdominowana przez mężczyzn i niektórzy mówią, że kobiety się do tego nie nadają. Uważam to za kompletną bzdurę. Jest wiele wybitnych autorek z tego gatunku i nie mówię tu o Rowling, do której książek mam sentyment, jednakże im starsza jestem, tym więcej niekonsekwencji w nich widzę. – Nie miała pojęcia jakie Aaron miał podejście do kultowej wręcz serii o młodym czarodzieju, jednakże ona nie obawiała się krytykować sławnych powieści i wytykać w nich błędy, nawet jeśli to się wiąże z gniewem wiernych fanów serii. Miała jednak nadzieję, że Barnard nie będzie jak niektórzy ich znajomi, którzy byli wielce obrażeni o tym, że Cassandra śmiała powiedzieć coś złego o ich ulubionej książce.

aaron barnard
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Gdyby Cassandra kiedyś zdecydowała się podrzucić Aaronowi taki niepodpisany list, to pewnie nieźle by się zaniepokoił. Z jednej strony wierzył w magię listów i jeśli chodzi tylko o tę jedną czynność, to żałował, że nie urodził się tak z pięćdziesiąt lat temu, gdy ówczesne technologie jeszcze do końca nie zabiły tej pięknej tradycji. Z drugiej zaś, przypadkowo nie porzuca się nikomu listów, więc miałby niezłą zagwozdkę i z całą pewnością rozpocząłby swoje małe śledztwo. 
- Jeśli nie chcesz, to nie mów. To nie jest egzamin, nie czuj się zmuszona do odpowiedzi. - powiedział, widząc takie nagłe zakłopotanie, które z sekundy na sekundę pojawiło się na twarzy młodej kobiety. Temat własnego pisarstwa wbrew pozorom jest całkiem osobisty, w końcu chodzi o coś, co pochodzi gdzieś głęboko z nas, nieraz całkowicie obnażamy się w tekstach, które piszemy. Aaron nie chciał umniejszać żadnej dziedzinie sztuki, ale wiele z nich nie wymaga tak wiele poświęcenia, przemyśleń, no i ostatecznie czasu. On też coś tam skrobał już od czasów szkoły średniej, również robił to do szuflady, jedne rzeczy były mniej, inne bardziej osobiste, ale prawda jest taka, że zawsze, gdy komuś pokazywał swoje prywatne, niezwiązane z pracą szkice, to czuł dyskomfort. Pewnie było to podobne odczucie do tego, które w chwili obecnej delikatnie rysuje się na twarzy studentki. - Czyli proza, nie poezja. - stwierdził. Nie chciał też za bardzo ciągnąć za język, dlatego sięgnął po jedno z tych ciastek, które przyniosła im kelnerka i popił je łykiem kawy. Bo on z kolei może i bardzo lubi pić kawę, nie odmawia jej we właściwie żadnej sytuacji. Nawet wieczorami chętnie sięga po filiżankę, wiedząc, że nawet jeśli nie będzie mógł zasnąć, to przynajmniej poczyta nieco dłużej i tym samym zmniejszy trochę któryś ze stosów wstydu, które piętrzą się ciągle przy jego łóżku, na biurku, stoliku w salonie i wszystkich możliwych miejscach. - Jedyne, co mogę podpowiedzieć, to nie warto nic wyrzucać, chociażby dlatego, żeby za kilka lat mieć powód do śmiechu. - rzucił luźno. Tak mu się przynajmniej wydawało, że to co, powiedział, rozluźni jakoś atmosferę. Co przechowywania swoich wypocin, to Aaron ostatnio odkrył takie naprawdę ze swoich początków i choć momentami czuł zażenowanie, to jednak przez większość czasu uśmiechał się, a nawet śmiał.
Machnął ręką na słowa młodej kobiety, żeby zupełnie się nie przejmowała tym, że czasem może powiedzieć coś za mało, a innym razem nieco za dużo. On też czuł tę lżejszą atmosferę. Pewnie dlatego ani razu od początku spotkania nie powiedział do Cassandry per Pani. Zresztą robił w ostatnim czasie tyle nieodpowiednich pod wieloma względami rzeczy, że ta jedna wydaje się zaledwie drobnym występkiem.
- Zgadzam się z Tobą, to kompletnie nielogiczny argument. Wyobraźnia, umiejętność zrobienia dobrego researchu przed rozpoczęciem pisania, a nawet wiedza na temat technologii jutra, które często pojawiają się w powieściach science fiction, nie mają nic wspólnego z płcią. To sprawy całkowicie indywidualne. - zgodził się z Cass. W tym świecie tak samo, jak w wielu innych dziedzinach istniała duża dyskryminacja kobiet. Dochodziło do sytuacji, w których te wydawały pod męskimi pseudonimami i nie zawsze była to tak do końca ich decyzja. Swoją drogą, niedawno wspomniana przez dziewczynę Blixen, była jedną z kobiet, które w wielowiekowej historii literatury, pisały pod pseudonimem sugerującą męskie pióro. Autorka przygód o małym czarodzieju też zresztą sięgnęła po ten zabieg, co było dość interesujące, biorąc pod uwagę oskarżenia z ostatnich pod jej adresem i to, że przez jakiś czas prawda faktycznie nie wyszła na jaw.
- Muszę przyznać, że seria to Harrym Potterze, to coś, do czego nie jestem w stanie podejść profesjonalnie. Pewnie, jest tam wiele zabiegów, które można byłoby przeprowadzić lepiej, ale dla mnie to tylko albo aż, książki mojego dzieciństwa. - odpowiedział. Gdyby musiał pracować właśnie nad tą serią, do mimo całego sentymentu, byłaby to dla niego bardzo ciężka przeprawa. W każdym razie pewien był jednego, dużo bardziej wolał książki od filmów. Dawały znacznie szerszy obraz, pozwalały dużo bardziej wejść w magiczny świat wykreowany przez Rowling. 
A co do samej krytyki, to Barnard sam niejednokrotnie powtarzał za zajęciach, że studenci śmiało mogą wyrażać swoje opinie, nawet jeśli te są krytyczne, najważniejsze jest, tylko by byli w stanie uargumentować wypowiadane przez niego tezy. W tej sytuacji spuścił oczywiście z tonu, nie oczekiwał tutaj dobrze zbudowanej wypowiedzi. 

Cassandra Hammond
Studentka literatury — James Cook University
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Werter w damskiej skórze. Miłośniczka literatury romantyzmu. Często "odwiedza" szpital, a w szczególności oddział kardiologii i pulmonologii.
W tej sprawie zdecydowanie Cassandra mogłaby się z Aaronem zgodzić – sama żałowała, że urodziła się w czasach tak przesiąkniętą technologią, że ludzie przestali tak naprawdę pisać do siebie listy, co było w jej oczywiście bardzo smutne… i się temu trochę sprzeciwiała. Wielu jej przyjaciół więc dostawało od niej długie listy z różnych powodów, mimo że równie dobrze mogłaby do nich zadzwonić. Czasem dostawała również odpowiedzi – kilkukrotnie Audrey do niej coś napisała. Sama Clark uważała, że nie były pięknie napisane, jednakże dla Cass liczył się fakt, że postanowiła usiąść nad nimi, spędzić czas i pomyśleć, co przelać na papier… Zaś pisanie anonimów do Aarona było zapewne czymś, co przeszło jej przez myśl, jednakże na chwilę obecną chyba nie miała takiej pewności siebie. Bałaby się, że uznałby to za kompletną grafomanię.
Nie, nie, w porządku – odpowiedziała szybko, uśmiechając się. To nie tak, że nie chciała mu powiedzieć. Po prostu się trochę bała reakcji Aarona. Mężczyzna był swego rodzaju mentorem dla Cassandry i jego zdanie naprawdę się dla niej liczyło. Czytał wiele jej esejów i często się zastanawiała, co na ich temat myślał. Hammond bowiem pisząc jakąś pracę nie tylko chciała przekazać swoją wiedzę, ale pragnęła, by było to opisane słowami pięknymi, by jej wypowiedzi przelane na kartkę papieru były czymś więcej niż mechaniczną odpowiedzią na postawioną tezę. – Podziwiam poetów, jednakże… chyba nie czuję się na siłach, by poezję tworzyć – przyznała. W prozie czuła się zdecydowanie lepiej, sprawniej wyrażała to, co siedziało jej w głowie. Może jednak właśnie powinna spróbować wyjść ze strefy swojego komfortu i spróbować napisać jakiś wiersz? Nie za długi na początek – mający ze dwie zwrotki. Teorię miała, pytanie, czy potrafiła przelać ją na papier. – Rada na bazie własnego doświadczenia? – zapytała… z ciekawości w sumie. Gdyby miała okazję, zapewne z chęcią poczytała coś, co wyszło spod pióra Barnarda, będąc ciekawa jego stylu i podejścia do tematu.
Robili wiele małych nieodpowiednich rzeczy w swoim towarzystwie i sam fakt, że postanowili mimo wszystko się spotkać poza uczelnią zapewne przez niejednego profesora zostałoby nazwane zbytnim spoufalaniem się ze studentami. Cassandra jednak takie myśli wypierała ze swojej głowy, po prostu ciesząc się chwilą. Koniec końców tak naprawdę niczego złego nie robili, a że mówili do siebie po imieniu nie było aż tak nieodpowiednie. Gdyby się uprzeć, to mogliby być nawet znajomymi, różnica wieku nie była aż tak duża między nimi.
Blondynka wyraźnie się ucieszyła, gdy okazało się, że Aaron myślał podobnie na temat stereotypów panujących o pisarkach. Mógł zobaczyć jak kąciki jej ust unoszą się do góry, a w oczach zaświeciły świetliki. Nadawali na takich samych falach, a to był naprawdę dobry – nazwijmy to – znak.
Zdecydowanie tak, cieszę się, że nie jestem sama w takim myśleniu. Naprawdę – podzieliła się z mężczyzną swoimi uczuciami w tej kwestii, spoglądając przy tym na niego chwilę, cały czas z delikatnym uśmiechem na twarzy. Po chwili się jednak zorientowała, że takie długie wpatrywanie się mogło być… dziwne, więc chwyciła po ciastko, które przyniosła kelnerka, by je zjeść i popić herbatą. – Interesującym, lecz zarówno smutnym faktem jest to, że wiele kobiet postanawia pisać pod męskimi pseudonimami, żeby ich dzieła były brane na poważnie. Chociażby Charlotte Bronte, która po zaniesieniu swoich wierszy do wydawnictwa usłyszała, że kobietom nie przystoi pisać. – Myśleli w podobnych ramach, więc nic dziwnego, że temat został przez Cassandrę poruszony. Nie widziała innego powodu takiej „zagrywki”, aniżeli chęć, by ich książki były traktowane na równo z tymi, co napisane przez mężczyzn.
Często ciężko nam krytykować rzeczy, do których się ma sentyment czy po prostu się je lubi. Cassandra bardzo lubiła za dzieciaka powieści o młodym czarodzieju, bardzo przeżywała jego przygody, nie zwracają aż tak uwagi na pewne niedociągnięcia. Jednakże będąc już dojrzałą osobą, postanowiła z ciekawości wrócić do tych książek. I proszę jej nie zrozumieć źle – naprawdę bardzo dobrze się bawiła czytają je. Nie zmieniało to jednak faktu, że widziała pewne niedociągnięcia, niespójności, które potem autorka próbowała łatać – trochę nieudolnie – w wywiadach i tym podobnych.
Po części to też ryzyko tworzenia tak obszernego świata. Jeżeli się skrupulatnie wszystkiego nie notuje, to można się pogubić we własnym uniwersum. – Jeżeli chodziło o fantastykę to najbliżej perfekcji jej zdaniem był Tolkien. Czasami się śmiała, że postanowił napisać książki po to, by zrobić użytek z wymyślonego przez siebie języka.

aaron barnard
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Aaron nie na wszystko patrzy z perspektywy człowieka wykształconego w kierunku literatury. Gdyby dostał taki anonim, to pewnie bardziej zacząłby zastanawiać się nad powodem jego otrzymania, no i też kto napisał taki tekst, aniżeli zaczął analizować jego składnię, formę i tak dalej. No i też prywatnie uważa siebie za takiego dość normalnego człowieka, którego nie ma potrzeby się obawiać. Jego fizyczność też nie jest taka, by mogła wywoływać u ludzi strach, aczkolwiek rozumie ten taki dystans, bo jednak różnica wieku i jakaś tam hierarchia, która mimo wszystko w relacji ze studentami jest odczuwalna.
- Zawsze uważałem tworzenie poezji, jako coś trudniejszego i teraz, mimo całej wiedzy, którą już posiadam, właściwie nadal tak jest. - skomentował, jednocześnie poniekąd zgadzając się z Cassandrą. Niech pierwszy poniesie rękę do góry ten student literatury, który nigdy nie podjął się napisania żadnego wiersza, nawet jeśli ta próba okazała się totalną porażką. Aaron próbował, nawet jeszcze gdzieś tak na samym początku studiów, ale to była akurat ta rzecz, którą wyrzucił do kosza. Zresztą i tak nie można było tego nazwać w żadnym stopniu zakończonym projektem, więc strata była tak naprawdę żadna. - Zdecydowanie tak. - skinął głową. - Ostatnio odkopałem pudło moich najwcześniejszych prób pisarskich. - dodał. Im bliżej dna tego pudła był i im więcej alkoholu wypił, tym zabawa była coraz lepsza. Nawet czymś tam podzielił się z innymi osobami i to w gruncie rzeczy było mniej stresujące, niż pokazanie czegoś, nad czym aktualnie pracuje. Bo nawet jeśli nie nazywa się pisarzem, to wciąż coś tam sobie tworzy. W gruncie rzeczy mógłby nawet podzielić się swoimi początkami z młodymi ludźmi — na przykład ze studentami pierwszego roku — by jakoś tam ich ośmielić i zachęcić do pracy twórczej.
Z jednej strony dość mocno naciągali granicę, jaka powinna istnieć między studentem a wykładowcą, ale z drugiej, przecież wciąż rozmawiali na tematy powiązane z kierunkiem studiów, więc chyba to, co robili, nie było jednak tak bardzo nieodpowiednie. W każdym razie oni powinni mieć spokojne sumienie, nawet jeśli jutro miałyby pojawić się jakieś plotki, bo ktoś ich zobaczy i dorobi sobie własną historię.
- Najgorsze jest chyba to, że pod wieloma względami czasy zmieniły się ogromnie, a jednak są takie miejsca na świecie, że pisarz płci męskiej ma dużo więcej praw i przywilejów. Więc w sumie nie dziwię się, że niektóre kobiety nawet przed wydawcami ukrywały swoją płeć. - przyznał. Gdyby Aaron jakimś cudem był piszącą kobietą kilka wieków temu, to zapewne też posunąłby się do takich małych oszustw. Zresztą samo wykształcenie kobiet było wtedy dość dyskusyjną kwestią, w tym przypadku też zdarzało się, że dziewczyny przebierały się za chłopaków, tylko dlatego, żeby móc pogłębiać swoją wiedzę na uniwersytecie, ale to już temat na zupełnie inną rozmowę.
- Pod tym względem mistrzem kreowania świata przedstawionego był chyba Tolkien. - zauważył. To chyba jednak nie przypadek, że zabrzmiało to tak, jakby czytał w myślach kobiety. Mogło to oznaczać, że Cass ma tak dużą wiedzę, mimo tak młodego wieku, albo że Aaron jest nieobiektywny pod względem tej konkretnej trylogii, a właściwie to bardziej w kwestii tego, z jakim dopracowaniem ona powstała. Chciałby się dorwać do wszystkich notatek pisarza, to byłoby dla niego lepsze, niż wizyta w najbardziej odjechanym parku rozrywki. 

Cassandra Hammond
Studentka literatury — James Cook University
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Werter w damskiej skórze. Miłośniczka literatury romantyzmu. Często "odwiedza" szpital, a w szczególności oddział kardiologii i pulmonologii.
Cassandra wydawała się być trochę zawieszona pomiędzy dwoma światami – tym związanym z literaturą i poezją i tym „doczesnym”. Były niczym dwa, równoległe wymiary, które jednak się ze sobą ścierały, tworząc zupełnie nowy w miejscu ich spotkania się. Cass na wiele rzeczy patrzyła z perspektywy książek, przez co zapewne miała nieco zakrzywioną wizję tego, jak wygląda miłość, relacja z drugą osobą – nie ma jednak się w sumie jej niczego dziwić. Tak naprawdę to jedynie literatura była źródłem doświadczenia Cass, bo ta nigdy tak naprawdę nie była w żadnym poważnym związku, mimo że niektórzy ludzie w jej wieku planowali już rodzinę. Nawet jeżeli ktoś się w życiu Hammond pojawiał, to znikał stosunkowo szybko – niewiele ludzi chciało świadomie pakować się w głęboką relację z osobą, nie oszukujmy się, poważnie chorą, którą można stracić za miesiąc, dwa, rok czy trzy – bycie z nią to po części życie w w codziennej niepewności, czy wszystko z nią w porządku i czy przypadkiem jakiś atak nie okaże się tym ostatnim.
Ciężko jest przekazać morał w tak… ograniczonej formie. Mistrzostwem są dla mnie haiku, które w trzech wersach potrafią zawrzeć tyle treści, niesamowita sprawa – zgodziła się z Aaronem. Tworzenie poezji naprawdę było bardzo ciężkie i nawet jeżeli miało się wiedzę teoretyczną, która pozwalała rozłożyć wiersz na części pierwsze, by go zrozumieć nie sprawiała automatycznie, że będzie umiało się ją tworzyć. To jednak rzecz którą trzeba po prostu czuć w głębi serca. Kto wie, może przyjdzie w życiu Cassandry taki moment, w którym ją natchnie i coś napisze?
Cassandra upiła łyk herbaty, jednocześnie sięgając po ciastko, który dostali w gratisie od przemiłej kelnerki, nie mogło przecież się zmarnować, prawda? Hammond na co dzień odżywiała się naprawdę bardzo zdrowo i pilnowała wszystkich restrykcji jak oka w głowie, ale czasem nawet tak surowy lekarz jak doktor Wainwright dopuszczał małe grzeszki jak chociażby ciastko. Były oczywiście pewne rzeczy, których jej nie było wolno pod żadnym pozorem – jak papierosy czy alkohol – ale o odrobinę cukru nikt nie będzie robić dziewczynie wyrzutów.
Chyba masz rację, schowam moje próby do pudła i wrócę do nich za parę lat. – To czy w ogóle za kilka lat będzie żyć było zupełnie inną opcją, jednakże Cass zawsze zakładała pozytywny scenariusz i starała się spoglądać nie tylko na teraźniejszość, ale również i w przyszłość. Posiadanie jakiś planów było ważne dla jej zdrowia psychicznego. Gdyby ciągle myślała, że może nie być za miesiąc, za rok to zapewne byłoby blondynce zdecydowanie trudniej.
Nie robili niczego nieprzyzwoitego tak naprawdę, choć wyjście wykładowcy i studentki we dwójkę na kawę może być przez niektórych uznane za nieodpowiednie. W ich oczach jednak nie robili niczego złego i nawet jeżeli ktoś przejdzie obok nich i sobie coś pomyśli – to sumienia Hammond i Barnarda były w tej kwestii czyste i nie mieli raczej nic sobie do zarzucenia.
Nawet i w dzisiejszych czasach kobiety potrafią się posługiwać męskimi pseudonimami… wracając do J.K Rowling, wydaje przecież kryminały jako Robert Galbraith… i tu zataczamy koło do tematu męskiej dominacji w tej dziedzinie literatury. – Można teoretyzować dlaczego autorka powieści o młodym czarodzieju podjęła taką decyzję. To co Cassandrze przychodziło do głowy to chęć przeskoczenia bariery i stereotypu, że mężczyźni piszą lepsze kryminały. Kryjąc się pod męskim pseudonimem mogłoby być jej po prostu łatwiej, z drugiej strony – teraz jest powszechnie wiadome, że to ona.
Słysząc komentarz na temat Tolkiena, na ustach Cassandry pojawił się uśmiech. Naprawdę szeroki i jednocześnie szczery, z dwoma uroczymi dołeczkami, które pojawiły się w jej policzkach. Nie miała pojęcia dlaczego, ale fakt, że myślała podobnie do Aarona ją… po prostu cieszył. Z każdą chwilą coraz mniej widziała w nim – w chwili obecnej – wykładowcę, a bardzie bratnią duszę, z która mogła porozmawiać o bliskich jej sercu tematach.
Dosłownie minutę temu o tym pomyślałam, że Tolkienowi jest chyba najbliżej do perfekcji w mojej opinii. Wyjdź z mojej głowy. – Zaśmiała się krótko, ale zdecydowanie dźwięcznie.
To było naprawdę bardzo miłe kilka godzin wspólnie spędzonych na dyskusji.

[ztx2]
aaron barnard
ODPOWIEDZ