Weterynarz — Stadnina koni
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do leczenia zwierząt i próbuje być szczęśliwa
011

Padma może i wymazała Linka ze swojego życia ale z pewnością nie potrafiła o nim tak całkiem zapomnieć, jakby nic ich nie łączyło. Zazdrościła mu tej niesamowitej umiejętności. Nawet jeśli chciała, chciała go z całego serca znienawidzić to jej żałosny umysł ciągle za nim rozpaczał.
Była na randce, ale ta przyniosła ukojenie tylko na chwilę.
Nie mogła nawet obejrzeć serialu na kanapie nie myśląc o tym, że jednak kogoś obok jej brakuje. Tęskniła nawet za tymi komentarzami, które Lincoln rzucał w trakcie maratonu serialowego, a które tak ją przecież irytowały. Teraz za nimi tęskniła i czuła się naprawdę żałośnie.
Minął już jakiś czas, kiedy znów stanęła pod jego drzwiami. Nie żeby specjalnie, ale uświadomiła sobie, że zostawiła pod materacem swój stary egzemplarz Hobbita. Właściwie to była jej jedyna pamiątka po mamie, więc nie mogła tak po prostu machnąć ręką i o niej zapomnieć.
Mogła też poprosić go, żeby wysłał jej książkę pocztą ale nie mogła przecież być tchórzem i może też trochę chciała go zobaczyć? Musiała schować dumę w kieszeń, przełknąć żal i zapukać do drzwi, za którymi zostawiła mnóstwo wspomnień. Tak też zrobiła i czekała tak aż jej eks współlokator łaskawie otworzy. Miała tylko nadzieję, że nie będzie z nim żadnej kobiety, bo jej biedne serce nie zniosłaby takiego upokorzenia. Mimowolnie jej umysł podsunął jej wspomnienie ze świąt, kiedy Lincolna odwiedziła jego siostra, a on jak gdyby nigdy nic przewracał się wtedy z Padmą w pościeli. Uśmiechnęła się pod nosem ale mina jej zrzedła, kiedy usłyszała przekręcony zamek i chwilę potem znów stanęła twarzą w twarz z Lincolnem. Miała wrażenie jakby nie widziała go sto lat, a minął zaledwie miesiąc.
-Hej, przyszłam po swoją książkę, zapomniałam jej ze sobą zabrać, wybacz, że dopiero teraz ale nie miałam wcześniej czasu - wymamrotała i przestąpiła z nogi na nogę, czekając aż ją wpuści. Nie mogła sobie już przecież tak o wejść, jakby do siebie, bo już nie była u siebie.

Link Burke
sumienny żółwik
babahassan#0561
adwokat — WINSTON & STRAWN
32 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Prawnik, troskliwy brat, trochę zgryźliwy, lekkoduch, miłośnik podróży.
Wracając wspomnieniami do tamtego wieczoru pełnego niezbyt przyjemnych emocji, to Lincoln wciąż się dziwił, że ostatecznie Padma zdobyła się na to, że trzasnęła tymi drzwiami i jak niespodziewanie do jego życia weszła, tak równie zaskakująco z niego uciekła. Nie chodziło o to, że myślał, iż sobie nie poradzi bez niego. Z nim wcale nie miała tak różowo, zdawał sobie teraz z tego sprawę, ale po prostu chyba myślał, że jest dla niej ważniejszy. Z drugiej strony ile można znosić upokorzenia? Jeśli ona naprawdę się w nim zakochała... To może lepiej, że sobie poszła. W końcu niewiele mógł jej dać, taki wieczny bawidamek jak on.
Pomimo jednak całego swojego usposobienia, które nawet po tym dość trudnym dla niego doświadczeniu, nijak się nie zmieniało, to nie było wcale tak blondynowi łatwo jakby sobie życzył. Posprzątał dość szybko pokój po Stewart, ale nie po to, by go udostępnić komuś innemu, ale po prostu wyzbyć się nawet zapachu wspomnień. Znalazł książkę, jakiś stanik, koszulkę i dezodorant. Wszystko schował do jednego z kartonów przeznaczonych dla jego przelotnych, zapominalskich kochanek. Liczył, że jak wrzuci tam tych kilka rzeczy, to i jego głowa stanie się lżejsza. Nie stała. Ale radził sobie. Jako tako. Praca, podróże, nic nieznaczące podboje. Lincoln Burke znowu w formie. Czego chcieć więcej?
Intensywne dni dały mu się we znaki, choć nie miał tego w zwyczaju, to dziś, kiedy sobie słuchał muzyki ze Spotify, rozłożony w fotelu, z drinkiem w ręku, zwyczajnie przysnął. Jak stary facet. Wyrwał go dopiero urywany, niespokojny dźwięk dzwonka. Całe szczęście, że się nie zachlapał. Dopił alkohol, bo przecież musiał przygotować się na niespodziewanego gościa. Podniósł się, przecierając oczy skierował kroki do holu. Nie zerknął przez wizjer. A może szkoda.
Taki zdezorientowany chwilę trawił, czego ona tam chciała. Chyba początkowo miał nadzieję, że zobaczy obok walizkę. I powie, że tylko żartowała, że wraca. Nie było jednak walizki. Nie było żadnych żartów. Ani chociażby cienia uśmiechu.
-Jasne, wejdź, zaraz... - mruknął, wpuszczając ją do środka, pewnie poszła poczekać do salonu, gdzie pewnie walały się jakieś akta. Nie musiał już jakoś mocno kryć się w gabinecie ze swoim pracoholizmem, bo nikomu nim nie wadził w innych częściach domu. Żałosne. Niemniej, zaraz dołączył do Padmy z jednym kartonem. Później drugim, trzecim i w końcu czwartym. -Gdzieś tu powinna być. Wybacz, ale nie prowadzę katalogu ani żadnego spisu chronologicznego - odparł, uśmiechając się głupio. Powinno być mu wstyd, ale wiadomo - nie było. I podejrzewał, że to zaboli, takie grzebienie wśród barachła innych dziuń, ale dobrze. Miało zaboleć, jak to nieprzyznawane pobolewanie ze względu na pustkę jaką po sobie Stewart zostawiła. Ups. -Napijesz się czegoś? - zapytał jak na dobrego gospodarza przystało, skoro sam sobie już robił drugiego drinka tego wieczoru. Nie miał zamiaru znosić tego na trzeźwo. I chyba od razu zabijał ten słodki zapach, który wraz z szatynką tak intensywnie wdarł się do środka. Czego sobie nie życzył. Nie na marną, nic nieznaczącą chwilę. Co prawda może mógłby spróbować to zmienić, ale... To tylko Lincoln. Nie można wymagać od niego zbyt wiele... A przyznanie się do uczuć i jakaś próba chociażby walki o kobietę to zdecydowanie za wiele jak na tego jegomościa. Więc drink, tyle mógł zaoferować. I obojętność. Pełna klasa.

Padma Stewart
przyjazna koala
leośka#3525
Weterynarz — Stadnina koni
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do leczenia zwierząt i próbuje być szczęśliwa
Kiedy stała tak w tym salonie, całkiem sama, to tak trochę nie wiedziała co ze sobą zrobić. Bawiła się tylko palcami i mimowolnie rozglądała po znajomym pomieszczeniu, które przywodziło na myśl trochę sentymentalne wspomnienia. Drink na stoliku, spotify i rozrzucone obok pustej szklanki akta. Gdyby mieszkała z nim jakaś kobieta to z pewnością nie pozwoliłaby, żeby panował tam taki rozgardiasz. Uśmiechnęła się mimowolnie, delikatnie, jednak zaraz mina jej zrzedła, kiedy na salony znów wkroczył Lincoln, nie mógł przecież widzieć nawet śladu jej uśmiechu. Nie wszedł jednak sam, bo przytargał ze sobą kartony i kiedy mogło jej się wydać, że to już wszystkie, pan kochanek wszystkich niewiast doniósł jeszcze parę. Padma uniosła jedynie brew, prychając.
- Może daj mi od razu całą butelkę, bo widzę, że dużo ci tego zostało - oczywiście, że te wszystkie rzeczy nie były jej. Może i pakowała się w pośpiechu, wzburzona ale z pewnością nie zostawiłaby za sobą aż tylu gratów skoro nie chciała już więcej go widzieć.
Z niesmakiem wypisanym na twarzy otworzyła najbliższe pudło, na szczęście jeszcze się z niego nie wysypywało, chociaż niewiele brakowało. Na pierwszym planie od razu jej się jawiły jakieś skromne majtki. Bardzo skromne. Nawet nie chciała za nie łapać, chociaż opuszkami palców je ledwo tknęła i bez namysłu rzuciła nimi w Lincolna. Niewiele brakowało, a wylądowałyby na jego głowie, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo zaraz kolejne znalazła i te tym razem znalazły się we właściwym miejscu. Padma aż parsknęła śmiechem, bo komiczne to przecież było.
- Świetne pamiątki, nie wiedziałam, że jesteś taki sentymentalny - rzuciła zaczepnie, zamykając karton, bo w nim niczego poza częściami damskiej garderoby chyba nie było.

Link Burke
sumienny żółwik
babahassan#0561
adwokat — WINSTON & STRAWN
32 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Prawnik, troskliwy brat, trochę zgryźliwy, lekkoduch, miłośnik podróży.
-Haha - mruknął ironicznie w odpowiedzi o rzekome zarzuty odnośnie jego pijaństwa, które nie ukrywajmy trochę chyba już miał we krwi, jak ten swój pracoholizm. Większość jego dni pracujących wyglądała w końcu tak - długie godziny w biurze, sądzie oraz na spotkania, powrót do domu i relaks z drinkiem w dłoni. Później dalej praca. Chyba, że gdzieś wychodził. Albo wyjeżdżał. Jednak w obu opcjach znów pozwalał sobie na alkohol. To mógł być już problem, a właściwie dwa. Lincoln nic sobie z tego natomiast nie robił, wiadomo. On nie miał problemów. I był idealny. Idealnym narcyzem, a jak.
Pomimo braku kultury ze strony Padmy, Lincoln przygotował dla kobiety drinka. Dokładnie takiego, jak lubiła, co wcale nie zajęło mu tak dużo czasu. A przynajmniej nie powinno, bo droczył się. Udawał, że musi się zastanowić nad tym co dorzucić, by uzyskać upragniony przez szatynkę smak. W międzyczasie też podziwiał z jakim wstrętem przegląda pierwszy karton. Marna zemsta godna gimnazjalisty, ale mimo wszystko Linka to bawiło. Tak bardzo, że nie krył się ze swoim szyderczym uśmieszkiem. Nieco mniej podobało mu się rzucanie tymi niewypranymi nie wiadomo ile majtkami. Ups.
-Gdybym nie był, nie miałabyś czego tu szukać, a musiałbym cię odesłać do kontenera, ewentualnie na wysypisko w poszukiwaniu drogocennej książki bez której nie możesz żyć. Doceń więc - mruknął jadowicie, ściągając z siebie damskie fatałaszki. Wrzucił je z powrotem do kartonu, który chyba po wyjściu Stewart wyrzuci. Kiedyś. Może szybciej niż jakieś tam odległe kiedyś, zobaczy. Niemniej, skoro był już blisko, podał kobiecie drinka. Powstrzymał się jednak od szeptania, że jest taki jak lubi. Pozwolił sobie za to na bliskość, by znów swoim oddechem opleść jej odsłoniętą skórę karku, kiedy już ją niewinnie wymijał. Obrzucił bezczelnie też spojrzeniem sylwetkę Padmy, jakby oceniając, czy wciąż była w formie. Była. Aż musiał się napić, kiedy opadał na fotel, by podziwiać dalsze poszukiwania kobiety w rytmie muzyki.

Padma Stewart
przyjazna koala
leośka#3525
Weterynarz — Stadnina koni
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do leczenia zwierząt i próbuje być szczęśliwa
Zabawne, że matka Padmy też była alkoholiczką i prawniczką. Choć zawsze twierdziła, że raczej tylko smakoszką wina. Może wszyscy ci adwokaci popadali w alkoholizm? Całe szczęście, że Padma była tylko weterynarzem, choć ostatnio też wpędzała się przez Lincolna w jakieś pijaństwo, kiedy tak smęciła na kanapie z butelką wina i Bridget Jones. Już dawno podejrzewała, że zamieniała się w Ophelie Stewart.
Link rzucał tymi swoimi szyderczymi uśmiechami, a Padma tylko raz zadrżała, kiedy poczuła jego oddech na swoim karku. Nie dała jednak po sobie poznać, że zrobiło to na niej jakiekolwiek wrażenie. Chrząknęła głośno, biorąc tego ulubionego drinka i wypijając prawie połowę na raz. Aż jej się wypieki pojawiły na policzkach, udawała, że nie widzi, choć czuła na sobie jego wzrok. Otworzyła kolejny karton, przewracając wszystkie rzeczy jakie w nim były, ale w końcu nie wytrzymała i wbiła wzrok w swojego eks współlokatora.
-Możesz się przestać tak gapić? - przytyk jak w podstawówce, ale oboje wiedzieli, że Padma jakaś znów dojrzała nie była, miała święte prawo. Irytował ją jego wzrok, bo zazwyczaj, kiedy Lincoln patrzył na nią w ten sposób to szybko traciła nad sobą kontrolę.
W drugim pudełku też się swojej książki nie doczekała ale tym razem oszczędziła go i nie obrzuciła go śmierdzącymi majtkami.
- Nie mogę bez niej żyć, bo to pamiątka po mojej mamie, a ja jutro wyjeżdżam i nie mam zamiaru jej za sobą zostawiać w tym twoim przybytku niewieścim. Całe szczęście, bo się biedna wala z tymi stringami- zachichotała mimowolnie, dopijając drinka. Chyba potrzebowała więcej jeśli miała znieść te jego spojrzenia. Nie patrzyła na niego, choć ciekawość ją zżerała, czy choć odrobinę ruszyły go wieści o jej wyjeździe. Pewnie nie, ale nadzieja matką głupich od zawsze.

Link Burke
sumienny żółwik
babahassan#0561
adwokat — WINSTON & STRAWN
32 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Prawnik, troskliwy brat, trochę zgryźliwy, lekkoduch, miłośnik podróży.
Lincoln absolutnie nie zgodzi się z tezą, że jest alkoholikiem. Smakoszem wysokoprocentowych trunków - jak najbardziej. Ale nie miał problemu. Nie ma. I mieć nie będzie, basta. To, że Padma go porównywała do swojej świętej pamięci matki... Dobrze, że nie robiła tego na głos, bo cóż, zapewne czekałaby ich kolejna kłótnia stulecia. Takich insynuacji Burke, by nie zniósł. Po prostu nie.
Aktorką była marną. Od zawsze. Zauważył to drgnięcie, to wrażenie, które zrobił, a ona tak bardzo chciała skryć. Na marne. Mieszkali ze sobą pewnie prawie rok - on w końcu nie liczył - nauczył się więc paru faktów o Padmie, nawet jeśli bardzo nie chciało tego żadne z nich. Pech.
-Jestem u siebie. Chcę się gapić, będę się gapić - oznajmił beznamiętnie, bezczelnie, nie robiąc sobie nic z prośby Stewart. Popił jedynie powoli swojego drinka, odsunął od ust szklankę, obrócił nią w dłoni, wciąż wpatrując się nachalnie w najbardziej interesujące go punkty. Podobało mu się, jak od nerwowego oddechu, klatka piersiowa zaczynała się wyraźnie poruszać, choć na moment. I komentował to uśmiechem, oczywiście tym bezczelnym, należącym do Linka palanta.
-Postanowiłaś sobie zrobić wakacje? Z jakimś ślepym nieszczęśnikiem? - zapytał rozbawiony, bo przecież nie brał tego wyjazdu na poważnie, ani jako cokolwiek długoterminowego. Raczej krótki oddech od nowych obowiązków, może od samotnego życia. A może jako start czegoś nowego, raczkującego związku, z tym, którego niby to spławiła dla niego. Może poczuł lekkie ukłucie, że inny miałby dotykać tej drobnej talii, wrażliwych obojczyków... Ale szybko je stłamsił kolejnym łykiem alkoholu. Nie da się. On tu jest twardszy. Od zawsze. Zero sentymentów. Nie po ostatniej scenie stulecia, za którą powinna dostać złotą malinę. O nie.

Padma Stewart
przyjazna koala
leośka#3525
Weterynarz — Stadnina koni
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do leczenia zwierząt i próbuje być szczęśliwa
Słowne przepychanki były chyba specjalnością Padmy i Linka, więc dlaczego oczekiwać czego innego, tym bardziej po tej wielkiej kłótni, którą sama zmieniła w jedną, wielką dramę? Najważniejsze, że była z siebie dumna, nawet bardzo. W końcu wybrała siebie, nie żadnego nic nie wartego mężczyznę.
Prychnęła tylko, kręcąc głową i zaczęła energiczniej te kartony przekopywać. Link pewnie włożył tą książkę do ostatniego, żeby mógł się jak najdłużej na nią bezkarnie gapić. A może wcale jej tam nie było?
Padma zaczęła już czuć tracić cierpliwość, bo siedzenie z nim w jednym pomieszczeniu nie było takie łatwe, jak jej się wydawało.
Rzuciła z impetem kartonem o podłogę, kiedy usłyszała o tym ślepym nieszczęśniku.
-Jesteś zazdrosny? - uniosła brew, spoglądając na Lincolna wyzywająco. Wiedział jakich słów użyć, żeby ją sprowokować. Później to ona wychodziła na tą psychopatkę, kiedy Link uchodził za oazę spokoju. -gdybym wybierała się na wakacje z facetem to z pewnością miałabym lepsze zajęcia niż czytanie książek - odgryzła się, nachylając się do tego nieszczęsnego kartonu, który wcześniej zrzuciła. Właśnie z niego wyciągnęła swoją książkę. Uśmiechnęła się tylko do siebie, wygrzebują ją spod stanika. Jej stanika, swoją drogą.
- Resztę możesz zatrzymać, będziesz miał pamiątkę, może mnie nie zapomnisz - mruknęła, zamykając ten karton i odkładając go na kupę.

Link Burke
sumienny żółwik
babahassan#0561
adwokat — WINSTON & STRAWN
32 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Prawnik, troskliwy brat, trochę zgryźliwy, lekkoduch, miłośnik podróży.
Akurat drugiego takiego jak Lincoln Burke, Padma z całą pewnością nie znajdzie. Mogła sobie wmawiać ile chciała, ze zrobiła dobrze, ale ostatecznie... Kiedy leżała samotnie w łóżku, w tym wielkim i pustym domu, który sobie odremontowała, a nigdy nie była naprawdę szczęśliwa, to zapewne tęskniła za nim. Za jego apartamentem. I tym nieidealnym czymś co mieli, bo przynajmniej, pomimo tych zawiłości oraz niejasności, przynajmniej mieli kogoś obok. A teraz... Oboje nie byli szczęśliwi. Tak samo jak każde z nich też zdecydowanie wciąż pozostawało zbyt dziecinne, by przyznać się do pomyłek. Zbędnego unoszenia dumą. I tak trwali w tej swojej wojence, podsycając jedynie negatywne emocje, np. dziś. Zupełnie bez sensu...
Książka musiała tam być, bo Link naprawdę tak sprzątał po swoich koleżankach. Nie potrzebował, by jakakolwiek natknęła się na cokolwiek zostawionego przez inną. Nie osiągnąłby wtedy planowanej przyjemności, a umówmy się - to stanowiło priorytet, podczas odwiedzin wszelkich koleżanek Burke'a. Smutne, ale jakże prawdziwe,... Tak więc niech się Stewart lepiej stara, to swoją książkę znajdzie. Może i szczęście? Kto wie!
-A ty jesteś niezrównoważona psychicznie? Trochę kultury kobieto - odparł zniesmaczony, kiedy Padma zaczynała znów pokazywać pazurki. Odstawił na stolik swoją szklaneczkę, podszedł tam, gdzie spadł ten biedny, niczemu winny karton i podniósł go, po to, by wynieść. Nie było tam książki, a zdecydowanie też blondyn nie chciał, by Stewart go jakkolwiek uszkodziła. Kto to później posprząta, po jej ataku furii? No właśnie. Sprzątaczki żadnej nie zatrudnił, ale jak szatynka dalej będzie mu serwować takie atrakcje, to chyba biedny będzie musiał... -A kto cię tam wie, nie jesteś najbardziej typową kobietą, jaką znam - odparł, wzruszając bezradnie ramionami, kiedy wrócił. Już bez kartonu. Oparł się o framugę i patrzył na nią, powątpiewająco. Uśmiechnął się też kpiąco, kiedy rzuciła tekst o zapominaniu o niej. Wiedział, że nie będzie to łatwe, i bez tego stanika. No, ale nie powie tego na głos. -Potrzebujesz czegoś jeszcze? - zapytał, wpatrując się w nią intensywnie. Tak jakby chciał prześwietlić rzeczywiste pragnienia Padmy Stewart, a nie te wyimaginowane, które powie mu tutaj zaraz, byle tylko mu dokopać. To jedyne w końcu, co chyba zawsze sprawiało jej radość oraz satysfakcję, nieprawdaż?

Padma Stewart
przyjazna koala
leośka#3525
Weterynarz — Stadnina koni
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do leczenia zwierząt i próbuje być szczęśliwa
Policzki lekko jej poczerwieniały, trochę ze złości, a trochę przez tego drinka co tak na odwagę wypiła jednym łykiem. Nie chciała się już kłócić, zwyczajnie nie miała siły na słowne przepychanki, tym bardziej, że znalazła już swoją bezcenną książkę i wcale nie czuła się z tym dobrze. Pokręciła więc tylko głową, wzdychając ciężko. Ta nieszczęsna kupa papieru, choć tak ważna i bliska jej sercu była ostatnią rzeczą, która została po niej w jego mieszkaniu. Uświadomiła sobie, że nie będzie miała już po co wracać i strasznie ją to zabolało. Miała ochotę wyć z rozpaczy, bo tak przecież robią zakochane idiotki, ale obiecała sobie, że nie da się znów upokorzyć. Już nie raz dawała mu swoje serce na złotej tacy, a on bawił się nim chwilę i kiedy robiło się poważnie to wyrzucał je do śmietnika, wycierając sobie twarz tym beznadziejnym układzikiem.
Wyniosła się już tak dawno, minął może niecały miesiąc, a Padma miała wrażenie, że nie widziała go już całe lata. Mimo to wciąż nie mogła się z tym pogodzić, otrząsnąć, co doprowadzało ją do nerwicy. Bo chciała zapomnieć, ale Lincoln był ważny i temu nie mogła zaprzeczyć. Był nie tylko jej kochankiem ale przyjacielem przede wszystkim, tym, z którym spędzała cały swój czas, oglądając głupie seriale i popijając drinki. Chyba to przez to, a może przez tego drinka tak zmiękła, kiedy tak na niego patrzyła, a on stał oparty o framugę. Ten widok nigdy nie zwiastował niczego dobrego, a tym razem sprawił, że wszelkie jej obietnice, które samej sobie składała zostały pogrzebane w jej własnej głowie. Myśl, że być może nie będą mieli już powodu by ze sobą rozmawiać ją przeraziła.- Nie- pokręciła tylko głową i zebrała się do wyjścia, wkładając książkę do torby, ale kiedy przeszła obok Linka, to już wiedziała, że przegrała tą nierówną walkę ze swoim głupiutkim rozumem. Zatrzymała się i odwróciła nagle na pięcie. Link może miał nawet zamiar odprowadzić ją do drzwi, jak prawdziwy dżentelmen, ale Padma skutecznie mu to utrudniła, bo jak gdyby nigdy nic wtuliła się w niego, jak ta koala w choinkę w australijskim domu, chowając głowę w jego klatce piersiowej i mamrocząc w nią to żałosne.-Tęsknie za tobą- które być może nigdy by jej się nie wyrwało, gdyby nie ten drink, który jej zrobił.

Link Burke
sumienny żółwik
babahassan#0561
ODPOWIEDZ