psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
#18

Zmiany, zmiany, zmiany. Nie tylko ciemne włosy, nie tylko lśniące obywatelstwo, nie tylko piękny van, w którym Darby upiększała pieski! I nie tylko fakt, że straciła współlokatora, z którym i tak ledwo się mieścili w jej małej chatce. Dlatego czuła jakiś brak i uznała, że czas poszukać szczęścia i miłości! Zwłaszcza, że naprawdę czuła pustkę w domu, bardzo się bała, czy jej nowy biznes w ogóle wypali, no i czy panowie w urzędzie nie uznają nagle, że jednak nie chcą jej jako obywatelki Australii. Więc tak, miała sporo stresów na głowie, a nie ma niczego lepiej działającego na takie przypadłości, niż dobre zakochanie. Właśnie dlatego poszła na poszukiwanie miłości! Zahaczyła o sklepik z ziołami i czarodziejskimi miksturami, poprosiła o kamień, który ma wskazywać miłość, a następnie ruszyła w wędrówkę po miasteczku. I dobrze, że założyła wygodne buty, bo musiała iść bardzo daleko, aż się zmęczyła i uznała, że usiądzie. Kupiła sobie kawę na wynos, oczywiście z bitą śmietaną, o smaku truskawkowym, z polewą toffi, tak na wypadek gdyby nie znalazła miłości - na pocieszenie. I właśnie wtedy zauważyła nic innego, jak właśnie latarnie morską! Podekscytowana uznała, że sprawdzi czy gwiazdy nie mają dla niej lepszej odpowiedzi, więc zamierzała się wspiąć na górę i sprawdzić stamtąd! Tyle, że przechodząc na drugą stronę ulicy, nie wiadomo jak, nie wiadomo czemu wpadła właśnie na tajemniczą brunetkę! - Ojej, przepraszam, czy moja kawa nie zrobiła Ci krzywdy? Myślałam, że gramy w tym samym zespole i idziemy razem oglądać gwiazdy, ale może ta polewa toffi to jednak był błąd i w ten sposób świat mi o tym mówi - wyznała, zasypując dziewczynę słowami, które pewnie miały dla niej... kompletny brak sensu.
babeczka
-
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
Rozklekotany rower, który wołał o regulację i wymianę kasety, wlókł się powoli, prowadzony przez brunetkę za kierownicą. Wyglądała jakby zwędziła go jakiemuś dzieciakowi na ulicy i choć rozmiarem nieco mu brakowało, a lakier był poobdzierany tu i ówdzie, nie potrafiła się go pozbyć z jakiegoś chorego sentymentu.
Przynajmniej nie było jej żal, rzucić go na piasek, gdzie drobne ziarenka mogły go jeszcze mocniej poobgryzać bez litości. Rozejrzała się po okolicy, ale na horyzoncie raptem kilkoro ludzi, kierowało się w stronę wyjścia z plaży. I dobrze. Mogła spokojnie przejść linią brzegową ten dłuższy kawałek, a potem odbić w stronę wzgórz i niewielkiego wzniesienia, na którym stała stara latarnia morska. W zasadzie to nie wiedziała jak stara, bo chyba całkiem niedawno została odmalowana, niemniej stała tam od zawsze i służyła za idealne miejsce ucieczki, kiedy wszystkie potencjalnie puste miejsca, jednak okazywały się nie być puste.
Przechodząc przez jezdnię, nawet nie zauważyła dziewczyny, nadchodzącej z naprzeciwka. Tak mocno zaabsorbowana była własnymi myślami. Dopiero moment, w którym na siebie wpadły sprowadził ją na ziemię. Trzask gniecionego kubeczka odbił się echem w uszach, brzmiąc bardziej złowieszczo niż sytuacja tego wymagała. Najpierw w jej oczach pojawiło się przerażenie, bo tego kubeczka wcale nie dostrzegła, więc mogły to być jej żebra albo tej dziewczyny! Albo nos! Ręka! Kto wie! Ale nie. Chyba były nienaruszone, pomijając plamę toffi, która rozkwitała jak lepki kwiat na jej białej bluzce bez rękawów.
- Nieee... Chyba zdążyła Ci już trochę ostygnąć - zauważyła, bo albo była tak zamroczona i nie poczuła poparzenia albo rzeczywiście kawa już zdążyła się odrobinę ostudzić! - Mam wrażenie, że jakośc tych kubeczków na wynos co dają się strasznie zepsuła i już zupełnie nie trzymają ciepła - skrzywiła się, chociaż z drugiej strony, może to dlatego, ze teraz kultywowało się bycie eko i pakując je w papier zamiast styropianu, to ciepło szybciej uciekało? Jeśli tak to musiała zwrócić honor, bo to było dla niej całkiem ważne. - Ej, bluźnisz! Polewa toffi nigdy nie jest błędem - uśmiechnęła się pokrzepiająco do brunetki, bo na jej miejscu pewnie zrobiłaby się zła, że straciła idealny komponent do kawy. - Też szłam do latarni. Co prawda bez kawy, ale z ziołowym przyjacielem. Możemy razem zapalić, jeśli chcesz - zaproponowała skoro już obie kierowały się w to samo miejsce.

darby maclerie
grzybiara
bowie
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Darby nie oceniała, bo ona totalnie nie umiała wyrzucać rzeczy. No i była też względnie biednym człowiekiem, więc nie mogła szastać hajsem na prawo i lewo i co chwile kupować coś nowego. Z jednej strony doceniała dzięki temu porządne elementy, a z drugiej musiała się nauczyć ratować wszystko, co zaczynało się rozpadać. Nie żeby była w tym jakaś super dobra, ale no jak rozpadała jej się blaszka na ciasto, to mogła po prostu użyć papieru do pieczenia. Kreatywność przede wszystkim!
A przy starych autach i rowerach jest taki plus jeden bardzo znaczący… nikt nie chce ich ukraść, jak się je tak zostawi bez opieki. Oczywiście czasem ktoś może chcieć go zepsuć, ale… no mniej kusiły niż wypasione auta.
- A nie, to taka mrożona, więc totalnie bezpieczna pod kątem temperaturowym - zapewniła ją od razu, kiwając głową oczywiście, żeby podkreślić, że wcale a wcale nie kłamała! - Ale na szczęście taką wybrałam, bo blizny po poparzeniach są najgorsze. Sporo piekę i gotuję, więc mam ich małą kolekcję - zapewniła ją i nawet wskazała na swoje przedramiona i dłonie, gdzie można było dostrzec stare blizny. Darby była dość pechowa, więc nic dziwnego, że to i owo się na jej skórze odbijało..
- Sama w sobie nie, ale może w niektórych połączeniach już tak? - odpowiedziała nieco filozoficznie. - Czy toffi zawsze powinno być, czy jednak czasem nie być? - dodała, bo to ciężka rozkmina była przecież! A poza tym Darby nie wiedziała jak się miała zachować i co powiedzieć! Oceniała jak bardzo dziewczyna jest na nią zła, skoro poplamiła jej ubranie.
- Ojej, nie wiem czy powinnam, nigdy nie próbowałam - przyznała naiwnie, chociaż zdarzyło jej się zjeść przypadkiem ciastka z trawą… no ale o tym nie wiedziała, więc się chyba nie liczy!
- A to na pewno okej? Bo wiesz, właśnie ci ubabrałam sukienkę, nie jesteś zła? - zapytała, bo widziała plamę!
babeczka
-
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
Ciężko było zdecydować czy Bowie należy do tych biedniejszych czy bogatszych, bo w teorii jej rodzinne fundusze były dość pokaźne i bez problemu mogłaby sobie pozwolić na nowy rower albo jakieś fajne mieszkanie w pojedynkę, ale sama zdecydowała, że z ów funduszy nie będzie się tykać. Po powrocie do Lorne Bay, prędzej by sobie rękę odgryzła niż sięgnęła po pomoc rodziców. Między innymi dlatego teraz mieszkała z Ryderem i Lyrą, co w zasadzie było całkiem spoko o ile na przykład pod poduszką nie znajdowała starych skarpet swojego współlokatora (dalej nie ustalili skąd się one biorą, ale na szczęście nie były to bokserki!). Mogła też znaleźć prawdziwą pracę, a nie okazyjne lanie drinków i sprzedawanie prochów na pół etatu, ale musiała to jeszcze pogodzić z uczelnią no i mieć z tego jakiś konkret pieniądz żeby nie wrócić z podkulonym ogonem w ramiona rodziców.
A z tym rowerem to słuszna uwaga! Dzięki temu nie musiała martwić się, że dojdą jej jakieś niespodziewane wydatki w przypadku kradzieży, bo o tyle o ile sam w sobie jeszcze jeździł, to potencjalny złodziej prędzej zostawiłby jej dodatkowe pieniądze z litości na siodełku niż pokusił się o zwinięcie go.
- Mrożona kawa przy takiej pogodzie jest super - pokiwała głową z uznaniem, żałując, że w sumie sama nie wpadła po drodze na ten pomysł. Teraz kiedy z plamy na bluzce dochodził do niej jej zapach, zaczynała na nią nabierać ochoty. - A wiesz, że jak człowiek chce się schłodzić w upał to najlepiej wypić coś gorącego? Śmieszne to w sumie! - dodała, bo tak ją naszło na opowiadanie ciekawostek. Zwłaszcza, że ta zawsze ją bawiła, bo brzmiała absurdalnie. - To jesteś trochę takim weteranem ciastkowym. Prowadzisz jakąś cukiernię? - zapytała, przyglądając się teraz mimowolnie jej rękom, w celu zlokalizowania jakiś blizn po wojnach z brytfankami.
- Chyba masz rację. Wyobrażasz sobie toffi z czipsami? Fujka. Albo cheeseburger z tiffi, też chyba niekoniecznie. Ale takie samo w sobie jako polewa jest pyszne. Tylko chyba po drugiej łyżeczce zrobiłoby się trochę za słodko - skrzywiła się, wyobraziwszy sobie jak by smakowały takie wynalazki. Raczej nie za dobrze. - Słuchaj, na pierwszy raz wystarczy, że zaciągniesz się tylko troszeczkę i zobaczysz jak od razu świat nabiera kolorów - poinstruowała ją tonem wprawionego gracza, bo ona w końcu już trochę się na tym znała. No i wydawało jej się, że chyba Darby może mieć słabą głowę, ale mówi się żeby nie oceniać książki po okładce, więc mogła ją jeszcze zaskoczyć!
- Nie, serio spoko. Wypierze się, a tak wygląda trochę jak te hipisowskie wzorki co się wiesz jakoś zwija i pierze w takich różnych kolorowych kolorach - może trochę przesadzała z wyobraźnią, ale chciała trochę dziewczynę pocieszyć.

darby maclerie
grzybiara
bowie
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Tak naprawdę nie liczyły się finanse, liczyła się dusza i charakter! No a jednak Bowie była bardzo ładna, więc jej dusza i charakter sprawiały bardzo ładne pierwsze wrażenie. I pewnie nie miały z tym nic wspólnego stare, przepocone i śmierdzące skarpetki znajdowane pod poduszką… czy raczej złośliwie tam podrzucane. Może Bowie nie była w tym domu tak mile widziana jak by się wydawało? Kiedy Cole mieszkał u Darby, to znajdował tylko w lodówce same dobre jedzenie, a na blacie świeżo upieczone bułeczki, ciastka, babeczki, ciasta, ciasteczka… no generalnie przytył z siedem kilo pewnie kiedy u niej siedział. Darby bardzo lubiła się opiekować ludźmi i im dogadzać, a przy okazji mogła przetestować tyle dobrych przepisów! A także przypomnieć sobie inne znane i lubiane…
- Podzieliłabym się z Tobą, ale niestety już prawie nic nie ma - podsumowała ze smutkiem, czując wyrzuty sumienia, że nie może się z nią podzielić. Ale i tak wyciągnęła w jej stronę resztę z kubeczka - proszę - zaoferowała i nawet uśmiechnęła się ładnie. Ostatecznie go nie upuściła, tylko rozlała, nie było brudu w środku. Tylko trochę zarazków Darby, odrobinka.
- Nie, nie wiedziałam. Ale dlaczego? - zapytała ze swoją typową naiwnością, bo oczywiście że musiała poznać odpowiedź. To było intrygujące!
- Nie, niestety nie. Ale pracowałam w jednej, zanim nie zdecydowałam, że spróbuję swoich sił jako psia fryzjerka - wyjawiła i uśmiechnęła się zawstydzona, bo peszyło ją rozmawianie o sobie i w ogóle, sugerowanie że mogłaby być właścicielką własnej cukierni! To było takie… wow, no! - Prowadzić cukierni… to niee, zdecydowanie bym nie umiała - dodała, kręcąc głową, bo to była jakaś irracjonalna wizja, kompletnie się do tego nie nadawała. Trzeba było wiedzieć tyle rzeczy i w ogóle, mieć talent i obycie z ludźmi! A ona jednak była taką życiową pierdołą trochę i zdecydowanie nie miała nawet jednej setnej wiary w siebie, która była potrzebna do takiego przedsięwzięcia.
- Nie bardzo… chociaż wiesz, masło orzechowe dobrze smakuje z kurczakiem w orientalnych przyprawach, tak samo jak precelki w czekoladzie są przepyszne - zauważyła, unosząc lekko brwi. - Nie można nic skreślać, dopóki się nie spróbuje - dodała i uśmiechnęła się nawet radośnie. Dopiero wizja palenia zioła trochę ją zdezorientowała.
- Ale co jak zrobię to źle? - zapytała z obawą, bo jednak znała siebie doskonale, wiedziała, że wszystko może zepsuć! - I jeszcze chciałam się tam wspiąć, można po czymś takim? - dopytała, wskazując na latarnię, a potem unosząc pytająco brwi. Miała zerowe doświadczenie w sprawie narkotyków, jakichkolwiek! A już na pewno świadomie, z nieświadomym zażyciem sobie poradziła uznając, że po prostu miała śmieszny dzień, a na jarmarku bombki pomalowali dziwną farbą.
- Jestem Darby - i przedstawiła się jeszcze, nie zagęłbiając w to jak naprawdę brzmi jej pełne imię.
babeczka
-
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
Rzeczywiście mogłaby się nad tym głębiej zastanowić, bo te skarpetki i inne fanty nie świadczyły najlepiej o intencjach współlokatorów, ale było coś jeszcze. Ryder, chociaż niewiele osób by go o to posądziło, był na tyle troskliwy, że jak widział, że Bowie nie trafiła wracając z wieczornego wyjścia do łóżka, to może i nie pakował jej do niego, ale nakrywał jakąś narzutką i na stoliku, do którego miała przyklejony policzek, kładł świeżutkiego blanta żeby szybko mogła zażegnać kaca jak wstanie. Na szczęście była jeszcze Lyra, która jeśli tylko znajdowała się w zasięgu pola widzenia, potrafiła w miarę szybko zareagować i Bowie jednak trafiała z pomocą tej dwójki do swojego łóżka. Mogła więc czasem wybaczyć te nieskromne fanty. Szczęśliwie się złożyło, że nie rzutowały na jej urok osobisty, no i Bowie dbała żeby się wymyć do cna przed wyjściem i ładnie pachnieć.
- Hm, dzięki, nie musisz naprawę - zaczęła, zerkając do prawie opróżnionego kubka, ale patrząc w te sarnie oczy jej towarzyszki, która tak ochoczo wysuwała w jej stronę kubek, nie była w stanie odmówić skosztowania nawet tych ostatnich dwóch łyczków napoju.
- A wiesz, podobno to jest tak, że jak pijesz gorące, to najpierw robi Ci się gorąco, a potem to jest tak jak z komputerem, że odpala się wentylacja. To my też mamy taki system chłodzący i on się włącza, no i w zasadzie jest chłodniej na koniec - wytłumaczyła z powagą, bo sama też kiedyś o tym nie wiedziała, a nawet w pierwszej chwili, słysząc taką anegdotkę wyśmiała ją, dopóki ktoś nie wyjaśnił jej na czym cały myk polega.
- A czemu jako psia fryzjerka? - zaintrygowało ją to, bo rzadko spotyka się na swojej drodze psie fryzjerki. Tak właściwie to do tej pory osobiście Bowie nie znała żadnej, więc tym bardziej było to dla niej ciekawe! - Och, i nie tęsknisz albo nie żałujesz? Chociaż pewnie nie, skoro stwierdziłaś, że już dość. No ale kiedyś chętnie bym spróbowała Twoich wypieków - trochę się wpraszała na następne spotkanie, ale nigdy nie miała oporów przed kontynuowaniem znajomości, nawet jeśli były tak świeże, że jeszcze nie znały swoich imion.
- Albo na przykład... Frytki i shake truskawkowy! Słyszałaś o tym? To znaczy dla mnie to dalej fujka, ale są prawdziwi entuzjaści takich połączeń! Może w takim razie jest w tym trochę racji... Trzeba byłoby to sprawdzić - pokiwała głową, a jeszcze bardziej się rozpromieniła na słowa jej nowej koleżanki, której przecież zaproponowała przed chwilą skręta. - Święta racja! - pisnęła z ekscytacją (a Bowie rzadko piszczała). - Nie da się tego zrobić źle, zresztą ja Ci pokaże jak to zrobić ostrożnie, tak żeby było śmiesznie i żeby Ci się spodobało - wyjaśniła, równocześnie obiecując, że pod jej pieczą Darby z głowy włos nie spadnie. W końcu to miał być przyjemny dzień dla nich obu i nie chciała, żeby dla którejś skończył się udręką. - I jak coś to możemy wypalić dopiero na górze i trochę sobie posiedzimy, a potem jak z nas zejdzie to wrócimy, chociaż w sumie teraz też możemy, ale może nas trochę to rozleniwić - zwłaszcza w tym skwarze, który nie sprzyjał specjalnie takim wędrówkom, więc może lepiej było to zrobić na szczycie? Bowie nie potrafiła się zdecydować, więc stwierdziła, że pozostawi wybór brunetce.
- Bowie - również się przedstawiła, uśmiechając się szerzej, a w duchu trochę miała nadzieję, że Darby nigdy nie słyszała o Davidzie Bowiem, bo trochę ją te żarty męczyły. - Ładne imię - dodała, bo Darby brzmiało trochę jak Barbie, ale w ten fajniejszy sposób.

darby maclerie
grzybiara
bowie
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
#100 hehe
Moja wewnętrzna Gemma chce się tutaj wtrącać i pisać bardzo niemiłe rzeczy, więc przeskoczę od razu dalej!
- Spróbuj, jest naprawdę dobre, nie smakuje jak z tymi sztucznymi truskawkami - zapewniła ją, bo zdążyła spróbować łyka i mogła zaświadczyć, że wybrała dobrą kawę. I nawet pięknie się do niej uśmiechnęła, żeby Bowie miała pewność, że tam nie napluła, czy coś.
- Ludzie ciało jest fascynujące - zauważyła - ja wciąż nie umiem uwierzyć, że mamy pozostałość ogona i ten wyrostek robaczkowy, który właściwie nic teraz nie robi - pokiwała głową, bo to były ciekawe sprawy! - Ale chyba kiedyś eksperymentalnie spróbuję - dodała, z ładnym uśmiechem. - I wiesz o czym pomyślałam teraz? Że skoro w Meksyku jest bardzo ciepło, a kuchnia meksykańska bywa bardzo pikantna, to w tym może być sporo prawdy i może w ten sposób się chłodzą? - zapytała, bo skoro znalazła potwierdzenie dla jej teorii, to musiała się z nią podzielić! Poza tym Darby to jednak Darby, gadała bardzo dużo! - Ciekawe czy Eskimosi robią podobnie, ale w drugą stronę. Nigdy nic nie próbowałam z ich kuchni, ale teraz nagle nabrałam ochoty, chyba w domu poszukam jakichś przepisów - przyznała, zaintrygowana tą wizją, bo jednak… no gotowanie zawsze ją fascynowało, uwielbiała próbować nowych przepisów, nowych smaków i nie bała się spróbować nawet najdziwniejszych rzeczy! Nawet jeśli sama by nie przygotowała takiego… nie wiem, jądra byka czy czegoś. I też po części dlatego, że wstydziłaby się zamówić w mięsnym bycze jajko!
- Bo pieski są słodkie, urocze i puchate i mniej mnie onieśmielają niż obcy ludzie, którym bym miała robić fryzury. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby się klientce nie spodobało to co zrobiłam jej na głowie… chyba bym się popłakała i próbowała jej te włosy… no przykleić z powrotem - przyznała, nieco zawstydzona. Nie nadawała się chyba do takich kontaktów z klientkami, które potrafiły być takie wymagające! Presja by ją przerosła. A pieski? Pieski nie mają oczekiwań, a ich właściciel w okolicy nie byli tacy przerażający, jak w LA, czy gdzieś.
- No wiesz… to była bardzo… specyficzna cukiernia - przyznała, zniżając głos do szeptu, bo głupio jej było mówić obcej dziewczynie, że do niedawna robiła penisy z lukru i piersi z masy cukrowej. Ale po chwili się ładnie uśmiechnęła. - Ale piekę dla przyjaciół i sąsiadów w domu, więc jak tylko powiesz na co byś miała ochotę, to na pewno to upiekę. Umiem wszystko, od pączków, przez bezy aż po torciki - zapewniła ją, bo lubiła piec to, co dana osoba lubiła jeść. No i jasne że takie cynamonki, czy jagodzianki lubi większość, ale generalnie wolała zbierać zamówienia.
- A tak, próbowałam! Smakuje trochę śmiesznie, jak lodowy ziemniak - przyznała i pokiwała głową - ale osobiście wolę frytki w przyprawach i z majonezem - dodała, unosząc brwi, bo w pojedynku ketchup vs majonez, majonez wygrywał. Zwłaszcza że ona tak umiała gotować, że nie musiała żadnego kiepskiego smaku maskować właśnie ketchupem.
- No dobra, zaufam Ci - obiecała, chociaż no, ona była taka naiwna, że zaufałaby nawet Pennywise, który wychyliłby się z kanałów i zaoferował jej balonik. Nie żeby porównanie było sensowne, po prostu warto to podkreślić, Darbs była głupiutka życiowo.
- Zróbmy to na górze - zdecydowała - potrzebujemy coś jeszcze? - zapytała, bo nie znała się na tym! - Ale w sumie co jak spadniemy? Może nam się przyda jakiś… spadochron albo koc chociaż? - zapytała, trochę z obawą! Nie wiedziała jak się reaguje po ziole, może będzie chciała latać? Wtedy się przyda spadochron albo ten koc, żeby złagodzić upadek? Udawać skrzydła…?
- Jak David? - zapytała podekscytowana, bo to było bardzo fajne imię! A potem zarumieniła się - dziękuję. Moja babcia tak jakby je wybrała… - przyznała, mrużąc lekko oczy. I tak, oczywiście że Darbs wiedziała o Davidzie, ale na szczęście szybko zmieniła temat… - bo ja jestem ze Szkocji, nie stąd - dodała, nieco zawstydzona.
babeczka
-
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
- Rzeczywiście dobra - pokiwała głową z powagą, dopijając ofiarowaną jej kawę. To był tak miły, a zarazem uroczy gest, że nie mogła się gniewać za poplamione ubrania. Zresztą i tak za takie coś by się nie pogniewała, więc uśmiechnęła się w stronę Darby, jakby zapewniając ją, że wcale nie kłamie. Zwłaszcza, że naprawdę nie lubiła tych wszystkich sztucznych sosów i syropów truskawkowych, więc słony karmel był strzałem w dziesiątkę!
- Z tym wyrostkiem w sumie nie wiedziałam. Nie znam się zbytnio na anatomii, ale wiem, że jak boli to kaplica. Więc chyba to taka tykająca bomba, którą mamy w sobie i może ktoś tam na górze sobie nią steruje i nas karze jak jesteśmy niegrzeczni - zabrzmiało to nieco złowieszczo i wcale nie chciała dziewczyny nastraszyć, nic z tych rzeczy, ale Bowie często rozkminiała różne rzeczy jak na przykład bezsensowność wyrostka robaczkowego i jego ewentualne funkcje.
- A wiesz, że to całkiem słuszna teoria? - spojrzała na nią zaciekawiona, - Te wszystkie super ostre potrawy są chyba domeną ciepłych krajów, nie? Na przykład w Tajlandii, tam wszędzie masz jakieś ostre curry albo w Indiach, tam nawet łagodne rzeczy są ostre! To chyba musi o to chodzić. No i wiesz, to ma też działanie antyseptyczne, te przyprawy wszystkie ostre, więc pewnie też trochę zapobiegają rozprzestrzenianiu się chorób - nie była do końca pewna gdzie to usłyszała, ale być może jeszcze kiedy chodziła do szkoły i uczyła się wiedzy o kulturze. Chociaż równie dobrze mogła kiedyś oglądać National Geographic i akurat zapadło jej to w pamięć. Czasami miała wrażenie, że jest niesamowitą skarbnicą wiedzy bezużytecznej. Jak na przykład aglet. Nie każdy wiedział jak nazwać końcówkę od sznurówki, a ona wiedziała! Co prawda z kreskówki, ale te też bywają pożyteczne.
- A oni nie jedzą fok i tak dalej? - to też chyba przeczytała kiedyś w książce, ale może coś jej się pomieszało. Czy przypadkiem to nie w Białym Kle byli Eskimosi? Musi przestać opierać swoją wiedzę wyłącznie na książkach i telewizji, bo to się kiedyś źle skończy. Już sama rozmowa z Ryan o sektach, o których żadna z nich nie miała pojęcia, zaczęła schodzić na złe tory. A Bowie była święcie przekonana, że wie o czym mówi! W końcu widziała to na Netflixie.
- Wiesz co, masz rację. Ludzie potrafią czasem być beznadziejni. Poza tym nigdy nie wiadomo kiedy trafisz na kogoś złośliwego, kto mimo udanej fryzury będzie próbował Ci jakoś dogryźć, więc rzeczywiście chyba bym wolała pracować z pieskami niż z nimi - uśmiechnęła się do Darby pokrzepiająco, widząc jak ta się zawstydziła. Zupełnie niepotrzebnie, bo Bowie totalnie ją rozumiała. Sama nie przepadała za ludźmi i być może dlatego miała niewielu znajomych na uczelni, odrzucając zaproszenia na wszelakie "integracje", bo po prostu nie chciało jej się z nimi gadać. Choć może już to zakrawało nieco o skrajność z jej strony, ale nie była też jakimś zupełnym antyspołecznym wybrykiem.
- Suflet! Uwielbiam suflety. To znaczy w życiu jadłam jak do tej pory tylko jeden, ale był pyyyyszny i podali go z lodami, a z niego wylewała się taka gorąca czekolada i była bita śmietana i dżem żurawinowy... - rozmarzyła się przez chwilę wracając myślami do wspomnienia ów deseru. - To było mega pyszne. Jakbyś kiedyś chciała zrobić suflet to ja chętnie wiesz, przyjdę. Pomogłabym, ale obawiam się, że cukiernik ze mnie średni. Jeszcze bym ci kuchnię spaliła czy coś - rozłożyła ramiona w geście bezradności i spojrzała na nową koleżankę przepraszająco. Jedyne ciasteczka jakie jej wychodziły to te z haszem, a i tak nie zawsze były idealne.
- Możemy na górze, przynajmniej nie będziemy się męczyć po drodze! A i nie martw się, że spadniemy, bo tam są barierki, a możemy sobie wcześniej usiąść i się oprzeć o ścianę tak wiesz, żebyś się nie musiała bać! - wytłumaczyła pokrótce, starając się trochę uspokoić jej myśli. Latarnia akurat była całkiem dobrym miejscem i bezpiecznym, nie to co wieża ciśnień, na której ostatnio paliła. Stamtąd średnio raz w miesiącu ktoś spadał, ale tego wyjścia by Darby nie zaproponowała. W końcu nie chciała jej mieć na sumieniu.
- Ze Szkocji? To co tutaj robisz? Podobno Szkocja jest piękna i taka zielooona i w ogóle. Serio tam faceci chodzą w spódniczkach? - nim zorientowała się, że trochę nietaktowne jest zadawanie takich pytań było już za późno, więc i ona trochę się zarumieniła, bo nie chciała żeby Darby zrobiło się teraz przez nią przykro. Ale nie znała jeszcze dotąd nikogo ze Szkocji, a oglądając Outlandera postanowiła kiedyś, że na pewno się tam wybierze pozwiedzać te magiczne kamienne kręgi.

darby maclerie
grzybiara
bowie
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Na szczęście wyrostek był już tak popularną sprawą, że każdy wiedział, że jak bolało z boku, to mogło być to i raczej jechali na pogotowie. A później ciach ciach i tylko mała blizna zostawała, więc nie było aż tak źle!
- No nie? Ale nie sprawdzałam jej nigdy sama, bo nigdy nie byłam w Meksyku. Moja babcia mi opowiadała, że tam działają gangi narkotykowe i że jest bardzo niebezpiecznie - przyznała. Jej babcia pewnie była rasistką dość sporą, no ale Darby nie wiedziała czym jest rasizm, więc nie wyłapywała takich rzeczy. Po prostu naiwnie wierzyła, że babcia jest starsza, więcej wie o świecie i wie o czym mówi. A jak usłyszała o Narcos, to dostała tylko potwierdzenie… - W Tajlandii też nie byłam, ani w Indiach… - dodała, wyginając usta w podkówkę. No jak już sama chciała odkrywać świat to uciekła do Australi i…. no teraz była biedna i spłukana.
- Może… pewnie dla nich foki to takie… nasze kózki - rzuciła, po chwili zastanowienia. - Bo ichniejsze krowy to chyba niedźwiedzie - dodała, żeby dokładnie wyjaśnić jak tworzy teraz analogie w swojej głowie - a pingwiny to kury… myślisz że robią z ich jajek jajecznicę? - zapytała, bo naprawdę tak wiele nie wiedziała! Nic nie wiedziała. Zapomniała też o łosiach, czy tam reniferach, coś z tego chyba jest w tych rejonach i jakieś ludy to jedzą… i wieloryby,... więc pewnie i orki…
- Tak, a do tego można je miziać, dokarmiać smaczkami i z nimi rozmawiać. Wiele z nich odpowiada - zapewniła ją, chociaż oczywiście miała na myśli takie poszczekiwania, a nie rozmowy jak człowiek z człowiekiem. Inna sprawa, że akurat Darby potrafiła sobie pogadać z kwiatkiem i z mikrofalówką, mimo że te w ogóle nie odpowiadały, żadnym dźwiękiem… no ale była specyficzna! - Ale jeśli byś kiedyś chciała, to mogę Ci zrobić jakąś ładną fryzurę, bo włosy też umiem obcinać… w sensie ludzkie włosy. Bo niektóre psy też mają włosy - dodała, taka jakaś zdezorientowana przez to wszystko i no… wciąż była sobą ,więc bardzo łatwo można było ją speszyć i wywołać rumieńce na jej twarzy.
- Umiem zrobić suflet - pokiwała głową, bo to nie było takie oczywiste przecież. Nie każdemu wychodziły, trzeba się z nimi odpowiednio obchodzić, żeby nie opadły. A potem uśmiechnęła się ładnie - to nic, nie musisz pomagać. Ja bardzo lubię piec, to jedna z tych rzeczy w życiu, które właściwie zawsze mi wychodzą - przyznała. Nie w stu procentach, bo była zbyt pechowym człowiekiem, żeby nie mieć swoich wpadek.. ale zdecydowanie częściej upuszczała wypiek, niż go psuła w trakcie robienia. I o dziwo, nie spaliła jeszcze swojej kuchni, nawet jeśli to i owo podpaliła czasem przypadkiem…
- To chodźmy - pokiwała głową, bo propozycja kobiety była bardzo kusząca i nie potrafiła jej odmówić! No i tak naprawdę Darby nie była jakimś specjalnie asertywnym człowiekiem, jeśli miałaby być szczera…Zawdzięczała to swojej babci.
- Tak, właśnie taka jest - pokiwała głową - a to nie są spódniczki, tylko kilty i mężczyźni w nich są bardzo, bardzo atrakcyjni - przyznała, rumieniąc się z zawstydzenia, kiedy… no wspinały się na górę, bo ile mają siedzieć na dole. Trzeba przeć do przodu. - A jestem tu, bo tu jest mój kuzyn i był bardzo szczęśliwy, więc ja też chciałam - dodała, trochę zbyt szybko, trochę zbyt szczerze.
babeczka
-
ODPOWIEDZ