Composer — Beat Ent.
22 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
I know i'm far from perfect, nothin' like your entourage, I can't grant you any wishes, I won't promise you the stars.
  — Na pewno nie idziesz z nami? — upewniła się Echo stając przy drzwiach do apartamentu. Odwróciła się w stronę Lilith, jednocześnie prezentując ukryty pod niezapiętym płaszczem bardzo kusy, skórzany komplecik. Połowa stycznia, a ta półnaga wychodzi. Dobrze że płaszczyk miała, szkoda że taki cieniutki. Ale ważne, że dobrze wyglądał! Jak cały jej outfit zresztą.
  — Echo, musimy iść! — odezwała się, po polsku, stojąca obok niej koleżanka, zerkając wymownie na zegarek.
  — Boże, Iza. Zamknij mordę! Jeszcze zdążysz dać dupy — odparła poirytowana Echo, również w tym samym języku, zaraz potem na nowo odwracając się w stronę Shelby. — Wybacz, Iza ma zespół świerzbiącej piczki, który się zaostrzył, jak tylko dowiedziała się, że Evan, Dante i Nero też idą. Zwłaszcza ten ostatni. Znowu będzie się do niego kleić jak suka podczas cieczki.
  — Ja was rozumiem — burknęła po angielsku wypacykowana blondynka, przeglądając się w lustrze zawieszonym w przedsionku. Ostatnie poprawki makijażu przed wyjściem. Musiała przecież wyglądać bosko. Wcale nie dlatego, że miał być tam Nero, którego planowała rzucić na kolana jednym mrugnięciem i potrząśnięciem pupy.
  — Dziwne, myślałam że ty niczego nie rozumiesz — odpowiedziała poirytowana Echo, zastanawiając się, czemu tak naprawdę zakumplowała się z dziewczyną, bo coś miała wrażenie, że ta sama, słowiańska krew to chyba jednak było za mało, by znosić Chiarę v.2.0. — Zwłaszcza tego, że Nero ma cię w dupie, a Letty nabije cię na pal, jak jeszcze raz przypadkowo — tu zakreśliła w powietrzu cudzysłów — wpakujesz się cyckami na twarz jej faceta.
  — To naprawdę było przypadkiem! Zresztą na pewno mu się podobało.
  — Tak, pewnie podobało mu się dźwięk chlupotania wypełniacza w twoich silikonowych cyckach. Iza, Boże, bądź sobie dziwką, ja nie oceniaj, ale nie bądź kurwą i nie podbijaj do cudzych facetów.
  — To może zacznę podbijać do Dante! — odparła, spoglądając na rodaczkę.
  — Nie zaczniesz — odpowiedziała cierpko Echo. — Nie będziesz miała czasu, bo Tracy „Chcę Usiąść Ci Na Twarzy, Dante” Lee też będzie, więc twoje cycki już się tam nie zmieszczą.
  — Czy ktoś tu jest zazdrooooo- AJ! — zawołała, gdy Echo ją popchnęła, przez co nadziała się twarzą na szminkę, którą poprawiała przed chwilą usta, zanim zrobiła sobie przerwę na dokuczanie Parkównie. Teraz wyglądała jak Joker. Z oburzeniem spojrzała na rodaczkę i w akompaniamencie polskich przekleństw odmaszerowała prosto do łazienki.
  — Nie oceniaj — powiedziała Polka, zerkając z powrotem na Lilith. — Po prostu tęskniłam za Chiarą, okej? Nie wiedziałam, że znajdę sobie jeszcze bardziej pustą i denerwującą wersję. Ale przynajmniej możemy sobie czasem poobgadywać typów po polsku i pośpiewać Mama Ostrzegała. Z Chiarą tego nie miałam. No… wracając do pytania – może jednak pójdziesz. Będzie fajnie! Trzeba zacząć wychodzić do ludzi, Lilith. Otworzyć się na nowe znajomości i takie tam! — Rozbrzmiało głośne „Przez twe oczy zielone”, a dziewczyna wyciągnęła z torebki telefon by odebrać. — Tak, Letty? O, już jesteście na dole? Zajebiście. Zaraz będziemy schodzić, tylko próbuję namówić jeszcze Lilith, żeby z nami poszła. No wiem, też tak jej powiedziałam. No. Dokładnie. Czekaj, dam cię na głośnik. — Potem wykonała kliknięcie, odstawiając wcześniej telefon od ucha. — Dobra, dawaj. Już cię słyszy. Mi się stawia, ale trzeba się zjednoczyć, nie? — Polka spojrzała na Echo, licząc na to, że teraz wspólnymi siłami dadzą radę przekonać dziewczynę do wspólnego wyjścia na miasto, na imprezę, bo przecież ile można siedzieć w mieszkaniu. Nie, żeby przeszkadzało jej, że miała Lilith za współlokatorkę, bo to była zajebista sprawa, ale wiadomo! Trzeba było wlać w nią nieco więcej życia.
  A jak będzie się stawiać to zawsze można było wezwać posiłki poprzez naciśnięcie otwarcia drzwi od klatki na dole, czym rozpoczęłoby się szturm na to mieszkanie.
As if a hurricane will come over me
Obrazek
My dream of you has pulled me in just one moment
towarzyska meduza
Rewolwerowiec
brak multikont
lorne bay — lorne bay
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
My heart is in two different places, I got you in my life and I wanna do right but it's hard to let it go...
Nie mam ochoty, Echo. — odpowiedziała siedząc na kanapie, w dalszym ciągu nie mogąc się zmusić do wspólnych wyjść z przyjaciółmi. Ostatnie tygodnie były dla niej naprawdę ciężkie i chociaż Echo była dla niej wspaniałym wsparciem, podobnie Letty, to jednak jak tylko kładła się spać, myślami wracała do ostatniej rozmowy z Isaaciem, wielokrotnie zastanawiając się czy faktycznie popełniła wtedy błąd przez który teraz musiała zapłacić. Głupie było to, że wciąż o tym myślała. To już ponad trzy tygodnie po ich zerwaniu i chociaż powinna już ruszyć do przodu, to jednak nie potrafiła się ot tak odciąć. Może gdyby faktycznie chciała się z nim rozstać, może gdyby dał jej prawdziwy powód do tego zerwania, ale… w dalszym ciągu nie rozumiała tego co się stało.
Chciała się z tym pogodzić, ale było ciężko.
Zerknęła w stronę Izy, która nawet się nie kryła z tym, że faktycznie chciałaby wyruchać Nero. Nie ona pierwsza nie ostatnia, ale musiała się zmierzyć z bardzo poważną, ogromną przeszkodą na jej drodze - Letty, która mimo niesamowitej pewności siebie oraz swojej pozycji, nienawidziła jak ktoś bezczelnie w jej otoczeniu podwalał się do jej faceta. Znosiła wiele, ale nawet ona miała swoje granice, a jak ktoś je przekroczy, to świeć Panie nad jego duszą. I szczerze? Lilith miała dziwne wrażenie, że jeśli Iza nie weźmie się za siebie, to dzisiejszej nocy mogła nie przeżyć.
Uważałabym na twoim miejscu. — rzuciła do malującej się dziewczyny. Taka przyjacielska, drobna sugestia, bo nie ona pierwsza leciała na Nero, ale o innych laskach nagle ślad ginie, więc… Just sayin.
Przysłuchiwała się wymianie zdań między dwoma koleżankami, w dalszym ciągu się zastanawiając co takiego podkusiło Echo, aby zacząć kumplować się z Izą, która naprawdę była bardziej bezczelna niż ChiChi. Tamta przynajmniej jakoś się ukrywała z tą swoją zazdrością i chęcią wychędożenia idola. Przez jakiś czas. Iza to już się nie bawi w podchody.
Nic tylko czekać, aż ktoś jej za to przyjebie.
Nie wiem, Echo, naprawdę nie mam nastroju na imprezy, a nie chcę wam psuć wieczoru. — odpowiedziała z delikatnym, przepraszającym uśmiechem, mając nadzieję, że przyjaciółka wybaczy jej kolejne wymówki. Musiała przyznać, że Echo miała do niej ogrom cierpliwości i wyrozumiałości, no ale po niej akurat mogła się tego spodziewać. Znały się od zawsze, to właśnie ona składała jej serduszko do kupy, kiedy jej poprzedni chłopak ją zdradził na ich balu maturalnym, w łazience z tą szmatą Trixie. Teraz znowu musiała się sprawdzić w roli pocieszyciela.
Dzwonek telefonu, który oznaczał, że reszta ekipy na dzisiejsze wyjście już przybyła. Słysząc jednak wymianę zdań Echo z Letty, już wiedziała, że nie będzie tak łatwo jak ostatnio.
Przestań pierdolić i chodź, Lilith, koniec tej depresji. Na świecie jest ponad miliard innych chujów, a ty dalej płaczesz za tym jednym. — wow, Letty, subtelnie. Bo ty wcale byś nie płakała, silna i niezależna. — Chodź, laska. Zobaczysz, będzie fajnie. W końcu przebierzesz się z tych dresów, wyjdziesz do ludzi, pobawisz się i przestanie myśleć, i jeszcze bardziej się nakręcać.
Nie nakręcam się…
Nie, w ogóle, a ja to Dziewica Orleańska. — z tyłu słychać było głośny parsk. — Morda, Dante.
Po prostu nie chcę wam zepsuć zabawy swoim wisielczym nastrojem.
To my sprawimy, że przestaniesz mieć wisielczy nastrój. Polejemy ci, potańczymy, poznamy nowych ludzi, pośmiejemy się z Dante, odwalimy coś głupiego. No dawaj, musisz się w końcu podnieść z ziemi, nie Echo? — rzuciła do przyjaciółki, bo jak się okazało, to Letty i Echo miały wiele wspólnego. Bardzo dobrze zaczęły się dogadywać i teraz we dwie poniewierają ludzi.
Lilith westchnęła ciężko pod nosem. Spojrzała na Echo, potem na telefon, znowu na Echo.
Okay, ale nie miejcie do mnie pretensji jak coś.
W życiu! Mówię ci, zadbamy o ciebie z Echo. — i Izą, ale tej to chyba Letty nie tolerowała i ignorowała jej istnienie. Przynajmniej do czasu. — To my czekamy, tylko ruchy. Odwal się jakoś ładnie. Echo, ubierz ją stosownie do wyjścia. — i połączenie zostało zakończone. No jak Echo ubierze Lilith, to ta wyjdzie pół naga do tego klubu.
No ale chyba trochę było jej wszystko jedno. Przynajmniej tak jej się wydawało. Skierowała się z przyjaciółką do szafy, aby faktycznie ta pomogła jej się ubrać na wyjście, ale odmawiała zakładania typowo deiwkarskich ciuchów, gdzie było jej widać większość cycków i pół dupy. Echo musiała już znać styl Shelby, nie? Nawet pozwoliła się pomalować, aby jakoś wyglądać. W końcu zmieniła swój dres na a’la skórzane, dopasowane spodnie, czarne botki, bluzę crop top i czarną, skórzaną kurtkę, dzięki czemu w końcu wyglądała jak hot człowiek z potencjałem, a nie menel z depresją.
Zeszły w końcu na dół, do czarnej wielkiej limuzyny, której drzwi od środka otworzyła Letty.
No i proszę! Jak milion dolarów. Będziesz mieć branie jak nigdy, dobra robota Echo. — powiedziała dziewczyna i zachęciła resztę ekipy do wejścia. — Rusz dupę, Dante. — szturchnęła go, aby nie siedział rozwalony na pół tylnego siedzenia, tylko zamknął te rozkraczone nogi, bo inni chcieli usiąść. Chociaż Iza pewnie usiadłaby na nim. Albo Nero.
Weszli do środka, a kierowca ruszył z parkingu, aby zawieźć ich do wyznaczonego wcześniej klubu. Z głośników poleciały polskie hity. Ku chwale Echo, która zaraziła ich disco polo.
Boże, zabiję cię kiedyś za to, że im to pokazałaś. — rzuciła do przyjaciółki, sięgając po jednorazowe kieliszki, które znajdowały się w aucie. Before w samochodzie? Zawsze. Letty polała wszystkim po szocie. — Za udane wyjście, mordki. A teraz chlać. — puściła tu oczko do Lilith, stuknęła się z dziewczynami (poza Izą) swoim szotem i wypiła go na raz, nawet się nie krzywiąc. Wprawiona zawodniczka, co się dziwić.
To gdzie jedziemy? — spytała Lilith, po tym jak już przestała się krzywić, bo chociaż polska wódka była fantastycznie zmrożona, to jednak dalej nie smakowała dobrze. Ale hej, przynajmniej się przełamała. Po trzech tygodniach.
I wanna tell you it's over, that I ain't thinking of him
I wanna really mean it, that I want you to see it
That I'm really trying to leave him behind.

Obrazek
And I'm trying not to make you cry
I wanna tell you that I ain't playing games
And I'm dedicated to receive a change.
towarzyska meduza
Kaided
Composer — Beat Ent.
22 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
I know i'm far from perfect, nothin' like your entourage, I can't grant you any wishes, I won't promise you the stars.
Letty po prostu wiedziała kiedy zadzwonić. Echo przez te kilkanaście dni nauczyła się, że wszelkie wymuszenia nie mają większego sensu, bo na Lilith to nie działa, a poza tym zwykle pogarsza sprawę. Partnerka Nero z kolei miała mniej oporów i chyba aż tak nie zależało jej na tym by przypadkiem nie poprztykać się z Shelby, więc to jej Parkówna oddała wodze, jeśli chodziło o kwestię namawiania dziewczyny. A przy okazji tamta wpakowała się chyba na ścianę nie do przebicia w postaci Letty, bo ostatecznie zapadła decyzja, że jednak jedzie. Echo, zasalutowała to telefonu – czego rozmówca nie mógł zobaczyć – zawołała „yes ma’am”, po czym – po złapaniu Lilith za łokieć, zaciągnęła ją do swojej garderoby, która z kolei była największym pomieszczeniem w całym apartamencie. Jak tam weszły to już przepadły, ale to tyko po to by wyjść po kwadransie – dobrze, że Parkówna wiedziała, co gdzie ma, bo dzięki temu nie zgubiły się tam faktycznie, a i dość szybko skompletowały jakiś outfit i mogły ogarnąć jakiś makijaż na szybko – w pamięci mając, że znajomi na dole czekali. Zapewne już przesiedli się do limuzyny, którą prowadził Kazimierz, więc tam nie zginą, ale wciąż. Szczęśliwie Iza włączyła się do pomocy, choć początkowo Echo była sceptycznie nastawiona do tego przedsięwzięcia, ostatecznie jednak się zgodziła, a Iza niczego nie odwaliła na twarzy Lilith.
Tak oto wyrobiły się w ledwie czterdzieści minut.
— Dłużej się nie dało? — mruknął Nero, który wraz z Dante obalał już trzeci kieliszek drogiego szampana, który znaleźli w lodówce limuzyny. Miał drobinki złota w sobie! — Właśnie, Dante. Rusz dupę — przytaknął swojej połowicy, która zamierzała przesadzić rozkraczonego chłopaka.
— Na spokojnie, ja się tam zmieszczę! — powiedziała dziarsko Iza, celując właśnie swoim kościstym dupskiem na skrawek miejsca między nogami chłopaka. W następnej chwili rozpłaszczyła się na szybie, kawałek dalej z głośnym „aj”. Potknęła się. Sama. Echo, która tylko przypadkiem znajdowała się tuż za Izą, przesunęła własnoręcznie Dante na sam brzeg tylnej kanapy limuzyny, po czym usłużnie wskazała Lilith gestem na wolne miejsca. Sama pacnęła na sofie, obserwując jak Iza próbuje umościć się gdzieś obok Evana, bo tylko tam zostało wolne miejsce. Na samym końcu kanapy. Obok Evana, siedzącego przy Letty, będącej przy Nero, który siedział z Dante na załamaniu kanap. Na narożniku!
Szybko wypili szota, w rytmie disco polo. Na jedną nóżkę, a zaraz za nim na drugą.
— Jak to „gdzie jedziemy?”. Zabawić się! — zawołał, jakże inteligentnie Evan, wyrzucając obie ręce do góry. Bardzo precyzyjna odpowiedź.
— Jedziemy do mojego dobrego ziomka na urodziny — oznajmił Nero, ignorując swojego kolegę z EXCT. — To dość ważne, żeby wyglądać zajebiście a nie jakbyś właśnie zsiadła z motocykla — dodał, mierząc tutaj wymownym spojrzeniem outfit Lilith. Wiadomo, że ta trójka wolałaby ją porozbieraną. I pewnie pozostali też! Żeby pokazała trochę skóry! Swojej, a nie kupnej z jakiegoś bawoła.
— Przestań, Nero. Jak dla mnie Lilith wygląda świetnie — wtrącił, niepytany o zdanie, Evan, któremu chyba coś do oka wpadło, bo mrugnął nieudolnie trzy razy, patrząc na Shelby. — Hej, czy my właśnie nie minęliśmy domu Easpy? Nie zatrzymujemy się? Tracy nie jedzie?
— Powiedziała, że dojedzie Uberem — odpowiedziała cierpko Echo. Oczywiście ściemniała, ale trudno. — To ile osób będzie? — zmieniła szybko temat.
— Pewnie w chuj — wzruszył ramionami — inaczej nie wynajmowałby całego klubu. Na pewno część Easpy, nasi dojadą później, jakieś dwie grupy rookies spod etykiety jego starej wytwórni, ktoś tam z Homeless Children. Wiem, że Jonginnie dostał zaproszenie — tak zawsze wypowiadał się o Rhysie — ale chyba odmawiał. Chungha — zignorował głośne „mmmm” wykonane przez Evana — Miso, Nahyu z Downem, trochę emerytów z Juper Sunior, odpadli z Iz-Two, Almond z Nightmarecatcherek, całe Thrice, no i PlackBink. Pewnie jeszcze jakieś randomy, których totalnie nie kojarzę. Więc no. Podsumowując: w chuj.
— Cieszę się, że mogę z wami pojechać! Znam choreografie chyba wszystkich hitów! Mam nadzieję, że nie zawiodę! — uruchomiła się Iza, chyba zajarana faktem, że pozna tylu idoli. Chociaż rozbijała się z Echo i EXCT, więc ona już oswojona.
Ale nikt jej chyba nie odpowiedział.
Echo poklepała Lilith po udzie. Będzie dobrze! Nikt z PTS(D) się nie wybierał bo nie zostali zaproszeni! Hehe, czyli nie byli aż tak popularni! No, byli. Ale najwyraźniej stara gwardia ich nie zapraszała. Na pewno nie na urodziny. Kto by tam chciał, który solenizant, by kradziono spotlight? A poza tym – czy wszyscy musieli uwielbiać PTS(D)? Nie!
— Dojeżdżamy już, więc uśmiech i nie naróbcie nam wstydu — rzucił Nero.
As if a hurricane will come over me
Obrazek
My dream of you has pulled me in just one moment
towarzyska meduza
Rewolwerowiec
brak multikont
lorne bay — lorne bay
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
My heart is in two different places, I got you in my life and I wanna do right but it's hard to let it go...
To prawda, Letty akurat nie zależało czy zrani Shelby, czy nie, czy dziewczyna będzie się potem do niej odzywać. Wiedziała jednak, że ta w dalszym ciągu przechodzi przez ciężki okres, chociaż i tak się już nieco podniosła, bo jednak trzy tygodnie to było trochę czasu. Wciąż miała wisielczy humor i chociaż wydawała się chcieć go ukryć, to beznadziejnie jej szło. Wspólne wyjście na imprezę było więc fantastyczną opcją i okazją, aby dziewczyna się w końcu podniosła z tego dołka w którym się znalazła. I przebrała te powyciągane dresy w coś wyjściowego.
Nie dało się nie wywracać oczami na zachowanie Izy, chociaż Dante i Evanowi to pewnie się podobało to, że się do nich kleiła, chciała siadać im na kolanach i najchętniej wymacałaby swoimi dłońmi każdy skrawek ich ciała. Może Nero też by chciał, ale jego pilnowała Letty, która była gorsza od wkurwionego cerbera jeśli faktycznie musiałaby zacząć reagować, więc Iza niech lepiej trzyma cycki przy sobie, bo je straci. A ludzie ją ostrzegali! Powinna się jeszcze ogarnąć, że od Dante też powinna się trzymać z daleka, chociaż oficjalnie był wolnym duchem, nie? Ale tylko ślepy by nie zauważył, że Echo ostrzyła sobie na niego pazurki. Chociaż się do tego nie przyzna. Na trzeźwo.
Zawsze mogłam wyjść w dresie. — niech doceni, że się przebrała i jakoś wyglądała! Poza tym, Lilith nie była z tych osób, które ubierały kuse sukienki, które odsłaniały pół tyłka i prawie całe cycki. Ona zdecydowanie bardziej preferowała spodnie - jak to wieśniara z Australii.
Brewka jej jednak lekko drgnęła, kiedy dostrzegła wzrok Evana na sobie, zwłaszcza wtedy, gdy coś mu do oka wpadło.
Pewnie, że wygląda. — powiedziała Letty, przekładając nogę na nogę, która akurat była odjebana jak mało kto, w tej swojej czarnej, krótkiej sukience z całymi odkrytymi plecami na których zawieszone były pojedyncze, złote łańcuszki. Jako narzeczona Nero, cholernego cesarza całej Industry, musiała wyglądać, nie?
Kącik ust Lilith drgnął lekko w wymownym uśmiechu, kiedy okazało się, ze nie jadą po Tracy o której już zdążyła się nasłuchać. Znaczy, oficjalnie Echo nie była zazdrosna, ale kiedy chłopaki wydali piosenkę z członkinią Easpy, to jakoś jej przyjaciółka nie mogła się powstrzymać od niepochlebnych uwag na temat idolki. Więc akurat jej kompletnie nie zdziwił fakt, że jej nie zabierają!
Matko, naprawdę w cholerę.
Widzisz? Może poznasz kogoś ciekawego. — rzuciła Letty, puszczając jej oczko, ale o wiele sprawniej i zgrabniej niż taki Evan. Wcale nie sugerowała, że Lilith powinna przestać myśleć o Isaacu, ale jakby spotkała kogoś fajnego, to nie powinna go przecież od razu skreślać, nie? Sęk w tym, że jej było o tyle ciężej, że to nie ona rzuciła, a została rzucona, więc więcej czasu jej zajmowało przyzwyczajenie się do nowego stanu rzeczy i uspokojenie serducha, które… no zakochiwało się w Moonie. Tego nie można było ot tak cofnąć. Nie można było mu nakazać, aby ot tak przestało czuć i przeniosło się na kogoś innego.
Lilith nie odpowiedziała Letty, jedynie niemrawo się do niej uśmiechnęła, zaraz potem spoglądając na Echo, która była dzisiaj jej wsparciem. Faktycznie, z listy gości można było wywnioskować, że nikogo z PTS(D) nie będzie. Amandy też nie. Z drugiej strony, chętnie pobawiłaby się z takim Kangiem czy Danonem, bo trochę za nimi tęskniła, a przez jej zerwanie z Moonem trochę się wszystko pokomplikowało w relacjach z chłopakami. Mimo, że pisali, to nie spotykali się już tak często.
W momencie gdy zaczęli dojeżdżać, Lilith spojrzała przez okno na ogromny klub przy którym już stała ochrona. Kręcili się też jacyś ludzie dookoła, jakby ktoś już komuś wygadał, że dzisiaj odbędzie się impreza z masą idoli. Fani potrafili wyłapać takie rzeczy, chociażby z kontekstu lub po jednym zdjęciu! Poza tym, nie mieli zbyt skromnego pojazdu. Dlatego też jak się zatrzymali, oczy skupiły się na nich. Otworzono drzwi i puszczono dziewczyny przodem. Jako pierwsza wyszła Iza, koleżanka, która chyba myślała, że jak wyjdzie, to rozbłysną światła fleszy i ludzie będą wykrzykiwać jej imię. Ale tak się nie stało. Ciekawscy wypatrywali kogoś innego, kompletnie nie zwracając na nią uwagi. A tak się odwaliła! Mina trochę zrzedła.
Jako, że Lilith trochę miała opory do wyjścia, to wyszła kolejno z limuzyny Letty i za nią już poszła reszta idoli na których widok, laski, które polowały na taką okazję, aż się zapowietrzyły. Ale nie było co długo podziwiać, bo zaparkowano tuż przy drzwiach, więc zaledwie kilka sekund zabrało ekipie przedostanie się do zacienionego środka z którego dało się słyszeć muzykę. Bo oni to jak zawsze - elegancko spóźnieni. Pewnie zwalą to na Lilith i jej przygotowania.
W środku Lilith znała trochę osób, ale głównie z widzenia. Z niektórymi rozmawiała tylko trochę. Letty znała wszystkich, więc witała się po kolei z każdym, będąc przy boku swojego partnera.
Nie kłamał mówiąc, że ludzi będzie w chuj. — rzuciła głośniej do Echo, rozglądając się po tańczących ludziach na parkiecie, którzy odwalali poszczególne choreografie lub po prostu tańczyli energicznie na środku. Cała masa idoli.
I nikogo z PTS(D).
I wanna tell you it's over, that I ain't thinking of him
I wanna really mean it, that I want you to see it
That I'm really trying to leave him behind.

Obrazek
And I'm trying not to make you cry
I wanna tell you that I ain't playing games
And I'm dedicated to receive a change.
towarzyska meduza
Kaided
Composer — Beat Ent.
22 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
I know i'm far from perfect, nothin' like your entourage, I can't grant you any wishes, I won't promise you the stars.
  — Zawsze mogłem cię nigdzie nie zabierać — odpowiedział Nero, bo ten to akurat nie miał parcia na to, by faktycznie wziąć Lilith na imprezę. Już prędzej Letty chciała, a on z reguły spełniał jej zachcianki, o ile te nie kolidowały mu jakoś z jego własną polityką. Dalej dyskutować nie zamierzał, powiedział jedynie co myślał, bo też nie zwykł się wstrzymywać, choć i tak z reguły na większość miał po prostu wywalone. Nie robił hurr durr wokół siebie. Samo się działo.
  Wydawać by się mogło, że to dość dobre towarzystwo na powrót do ludzi, bo nie było nikogo z bliskiego środowiska Isaaca. Nikogo z PTS(D), żadnej Amandy, ani nic. Chyba, że Bekon się pojawi, bo przecież Nero wspominał, że chłopaki mają dojechać, ale Bekon chyba był taką kiepską przypominajką. Albo właśnie bardzo dużą – bo starszą wersją Moona.
  Cały budynek otaczało od groma ochrony. To było do przewidzenia, że ktoś się dowie i wieści się rozejdą, że są organizowane urodziny jednego z idoli u schyłku kariery. A że potem wyszło, że mignęło wiele znanych idoli – nowszej i starszej generacji, to takie fanki i fani zaczęli tłumnie przybywać by oblegać klub i to tylko po to, by nagrać przechodzącego idola, który może im pomacha.
  Dość szybko przedostali się do środka, zwijając prężącą się Izę. W środku faktycznie już się działo, oni przyjechali modnie spóźnieni plus czterdzieści minut dla Letty, czyli tak na dobrą sprawę spóźnieni w chuj.
  — Nero! — zawołał jakiś Koreańczyk, podchodząc do grupy.
  Lord K-Pop wpadł w uścisk chłopaka i po koreańsku pożyczył mu wszystkiego najlepszego i… Resztę wyszeptał mu na ucho, uwiesiwszy się na nim. Zaraz potem pogłaskał go po głowie i wypuścił, coby kolejni mogli złożyć życzenia.
  — No, a to są Iza, Echo i… Lilith — powiedział Nero, wskazując na dziewczyny. Bo skoro przyprowadził to wypadałoby przedstawić. A to nie lada wydarzenie przyjść w jego towarzystwie. Solenizant uśmiechnął się i przywitał z dziewczynami, przedstawiając im się jako Jaebeom, a potem pokazał, co gdzie jest. A tam to open bar, tam to coś do jedzenia, tam siedzą ci, tam tamci, tam jest parkiet z DJ-em, a tutaj też jest parkiet tylko tutaj popisywali się idole. Karaoke, tylko takie profesjonalne już. I na dobrą sprawę to po prostu wykonywali swoje piosenki naprzemiennie, do których bawiła się reszta. Akurat występowali teraz Homeless Children ze swoją piosenką Surikkun.
  Nero z kolei szybko został pochłonięty przez gości, wciągając w tłum swoją Letty. Dante zorientował się, że Tracy przyjechała, więc poleciał do niej, a Iza ruszyła na parkiet do tańczących przy HC, żeby pokazać, że ona też zna choreo i tańczy niebyle jak. Zamierzała zrobić show i możliwie przez to zawrzeć nowe znajomości, które pomogłyby jej w rozwoju kariery idola.
  I tak oto Lilith została z Echo. A, nie. Był przecież jeszcze Evan, który nigdzie się nie eksmitował. Warował przy Shelby, pewnie żeby do niej jeszcze pomrugać.
  — To od czego zaczynamy, dziewczyny? — zapytał, nachylając się w ich stronę. Chyba zamierzał im towarzyszyć bo jak to tak? Zaprosili ich i mieli się ulotnić? A kto je wszystkim poprzedstawia, a kto się nimi zajmie? Zadba, żeby się przypadkiem nie zgubiły, albo żeby przypadkiem nie trafiły w niewłaściwe towarzystwo. Bo przecież on był odpowiednim. — Napijmy się czegoś! — powiedział, biorąc je obie pod ramię i prowadząc w stronę baru, nie zwracając uwagi na wszelkie protesty.
  Kolejka była spora – choć barmanów było trzech, bardzo obrotnych i w dodatku charyzmatycznych, to kilka minut stania i słuchania opowieści Evana, które były średnio interesujące, minęło. Szczęśliwie po dodatkowych kilku odjebał się, bo zagadała go jakaś koleżanka, która przy okazji chyba chciała wbić się do kolejki. Z kolei Echo się rozpędziła w jakimś kierunku i bardzo groźnym krokiem przeszła przez klub na jego drugą stronę, gdzie zniknęła za tłumem, możliwe że wytargać Tracy za włosy. Przymnajmniej jak się oddalała to przeprosiła na chwilę,
  I tak Lilith została na kolejkowym posterunku. Ostatnia osoba przed nią zaczęła odchodzić, zabierając swoje zamówienia, jednocześnie prawie nie wpadając na dziewczynę – przeprosiła po koreańsku i poszła dalej. I już Shelby mogła wołać Evana, żeby złożył swoje zamówienie, kiedy ktoś się ordynarnie wjebał przed nią. Tak z dupy, znikąd. Jak do siebie wbił i uwiesił się na blacie, a barman dość szybko odwrócił się do niego, by przyjąć zamówienie, niesłyszalne przez huk muzyki.
As if a hurricane will come over me
Obrazek
My dream of you has pulled me in just one moment
towarzyska meduza
Rewolwerowiec
brak multikont
lorne bay — lorne bay
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
My heart is in two different places, I got you in my life and I wanna do right but it's hard to let it go...
W zasadzie mógł. I pewnie nawet by nie narzekała, bo nie miała specjalnej ochoty, aby dzisiaj gdziekolwiek wychodzić, ale doceniała sam fakt zaproszenia przez Letty, która brała ją też pod uwagę. Przez pierwsze dwa tygodnie to ledwo ją z pokoju można było wyciągnąć, więc sam fakt, że zdecydowała się faktycznie odstawić i iść z ekipą do klubu, to był dla niej spory krok do przodu! Echo musiała być z niej dumna, że się przełamała! Nero już nie musiał.
W zasadzie nie bardzo wiedziała na co się pisze zgadzając się na to wyjście. Echo mówiła, że to będzie jakaś impreza w klubie, ale nie wspominała, że to urodziny jednej z gwiazd k-popowego świata, gdzie będzie połowa Industry, na całe szczęście, bez najważniejszych dla niej jednostek, bo wtedy nawet nie wyszłaby z samochodu. Jakkolwiek nie uwielbiała PTS(D), tak ostatnio mieli dość… napięte stosunki. I chociaż nie chciała zaprzepaszczać swoich relacji tylko dlatego, że już nie była z Isaaciem, to widziała, że trochę się pozmieniało.
Dlatego mówiono jej, że powinna trochę zmienić środowisko i otworzyć się na nowych ludzi. No to tak zrobiła, nie? Wyszła z Nero, Letty, Dante i Evanem do starych wyjadaczy, gdzie mogła sobie wyrobić nowych znajomych, których może naprawdę potrzebowała, aby ruszyć do przodu i nie myśleć wciąż o tym nieszczęsnym rozstaniu, które tak solidnie zatruwało ją od środka każdego dnia. A jak tak patrzyła po ludziach znajdujących się w klubie, to miała naprawdę sporo opcji.
Przywitała się z solenizantem, uśmiechając się do niego przyjaźnie i wdzięcznie, w podziękowaniu za to, że faktycznie mogli przyjść, przyglądając się kolejnym grupkom osób, które przedstawiał. Większość zespołów kojarzyła głównie przez piosenki, niektóre jednostki poznała osobiście i pewnie jakby ktoś ją spytał kto jest kto, to wypadłaby słabo. Mimo spotykania się z Isaaciem nigdy nie była tą pokręconą fanką, która wiedziała wszystko o wszystkich w k-popowym świecie. Ogarniała głównie to co musiała i tych, których zdążyła spotkać. A tego nie było mało!
W każdym razie - urodziny na wypasie. Czego innego się można było spodziewać?
Towarzystwo szybko im się rozpierzchło. Nero z Letty zniknęli w tłumie czego można się było spodziewać, bo w końcu byli uznawani za parę królewską, dość mocno rozchwytywaną. Dante też zaczął się kręcić przy kimś innym, co chyba nie spodobało się Echo, Iza już wyszła na parkiet, aby się popisać przed idolami, licząc, że zostanie zauważona, a Evan… no właśnie. Evan.
Zerknęła na chłopaka, który wciąż został zn nimi i dziwnie się uśmiechał. Od czego zaczynają? Rozejrzała się po wolnych stanowiskach. Jedni odwalali choreografie, głównie członkowie tych grup, których piosenka leciała, drudzy szli na karaoke, trzeci stali i gadali przy barze, a reszta siedziała przy stolikach i rozmawiała na różne tematy. Powiedzmy, że znała tak jedną trzecią osób tu.
Może od-
Napijmy się czegoś!
Okay, to też może być.
Zerknęła lekko rozbawiona na Echo, kiedy była prowadzona do dość długiej kolejki przy barze, gdzie w pocie czoła uwijali się barmani. I chociaż całkiem lubiła Evana, w końcu Hazel na niego leciała, więc musiał być całkiem spoko, chociaż nigdy tak dłużej z nim nie rozmawiała, to… jakoś nie bardzo chciała ile lasek do niego wypisuje każdego dnia i jak bardzo on cierpi musząc je wszystkie ignorować. Chyba chciał się chłopak pochwalić, że ma takie branie, ale ani ona, ani Echo, nie wydawały się być tym jakkolwiek zainteresowane.
Ta kolejka szła nagle strasznie wolno.
W końcu i Evana jej odebrano. Nawet spytano się czy ma coś przeciwko, ale Lilith jedynie pokręciła głową w zaprzeczeniu, z uśmiechem na twarzy nawet lekko go popychając w stronę jednej z dziewczyn. Została sama z Echo… nie na długo, bo po jej świecących od mordu oczach, Shelby już wiedziała, że jej przyjaciółka idzie komuś wyjebać. Znała to spojrzenie! Odprowadziła ją jedynie wzrokiem, przynajmniej dopóki nie zniknęła w tłumie. Muzyka chociaż stłumi krzyk kogoś komu chciała obić mordę.
Poczekała chwilę samej w kolejce, a gdy ostatnia osoba poszła, zrobiła pół kroku do przodu, kiedy… ktoś się wpierdolił przed nią. Tak po prostu. Co do chuja. Miała ochotę stanąć jak Travolta z mema. Zamiast tego to brew jej wyraźnie podeszła do góry i paluszkiem stuknęła wpieprzającego się ziomeczka w ramię.
Uhm, halo, kolejka kończy się tam. — powiedziała, wskazując palcem na wężyk ludzi, który zakręcał gdzieś za ścianą. Nie po to tu stała tych kilkanaście minut słuchając jak Evan opowiada historie ze swoich podbojów, które absolutnie nikogo nie obchodziły, aby teraz ktoś się wpieprzył przed nią przy samym barze. Akurat jak miała zamawiać. Była miła, ale wychowana przez Australię, a tam się ustawiało takich do pionu. A to Koreańczycy podobno tacy wychowani! — Więc jeśli nie zamierzasz wziąć najpierw mojego drinka i mojego… — zerknęła tu na Evana, który kokietował właśnie chyba jakąś laskę z Trice, bo ją kojarzyła czasami w otoczeniu Abigail, i to tak ostentacyjnie. Jej wywrócenie oczami było silniejsze od niej. — Tylko mojego drinka — bo Evan najwyraźniej miał ważniejsze rzeczy na głowie niż martwienie się o zamówienie, on tu mógł postać jeszcze kolejne kilkanaście minut — a w zasadzie to dwóch — bo o Echo nie należało zapominać, nawet jeśli właśnie komuś wydrapywała oczy — to zapraszam tam. — na sam koniec kolejki. No co? Kimkolwiek ziomeczek nie był, to jego też obowiązywały jakieś zasady, a ona naprawdę nie znosiła jak ktoś się nieproszony wpierdalał! Może jakby ładnie poprosił, to by się zgodziła, ale tak? Ni chuja, chyba, że pójdą na ugodę.
I wanna tell you it's over, that I ain't thinking of him
I wanna really mean it, that I want you to see it
That I'm really trying to leave him behind.

Obrazek
And I'm trying not to make you cry
I wanna tell you that I ain't playing games
And I'm dedicated to receive a change.
towarzyska meduza
Kaided
Composer — Beat Ent.
22 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
I know i'm far from perfect, nothin' like your entourage, I can't grant you any wishes, I won't promise you the stars.
Na tej imprezie była spora rotacja. W jednej chwili jesteś z kimś, a nagle zostajesz porzucona. Evan to chyba faktycznie zapomniał już o Shelby bo ona jakaś taka oporna na ten jego urok osobisty.
Ale jak nie bajera z jego strony to czekały dziewczynę inne atrakcje. Jak na przykład gość, który wpakował się w kolejkę. Odwrócił się, by spojrzeć na nią, kiedy zaczęła mówić, lustrując ją uważnym spojrzeniem z bezczelnym półuśmiechem na gębie, a potem, gdy podszedł do niego barman, zwyczajnie zwrócił się z powrotem do niego, nic Shelby nie odpowiadając, by przechylić się w stronę barmana i najwyraźniej złożyć zamowienie.
W chwilę później – bonk. Ktoś wpadł na Lilith z bara, przepychając się w stronę typka, który nietaktownie się wpieprzył. Przepychacz zarzucił obie ręce na szyi Wpierdalacza i uwiesił się na nim, wlepiając w niego zdecydowanie nietrzeźwe spojrzenie.
— HEEEEJ SZEJ, SZUCHAŁEM SIE! — wyznał głośno, swoim mocno przepitym głosem. Dykcji to tam nie było wcale. Akurat w tym momencie pojawił się kolejny osobnik, który jako jedyny przeprosił Lilith, że pakuje się przed nią w kolejkę.
— Skaranie boskie z nim — mruknął, chyba do tego, który w kolejkę się wepchnął.
— Oooo! Szungwon-hyunhhh! So tu robisz?
— Co ty tu robisz. Miałeś czekać z nami, aż dostaniesz swojego kolejnego „magicznego” drinka — odpowiedział Przepraszacz.
— Ae nie mohłem się doszehaś, a w ohóle to stęshniłem się sa Szejem. — Wyciągnął rękę by pogłaskać kolegę, na którym wisiał, ale ten odchylał się im bardziej tamten się zbliżał. Barman w końcu się pojawił. Postawił szklankę z (chyba) wodą i cytrynką, którą porwał Ten Pijany. — Szy to dla mie? Ale shuper! TOAST ZA MOICH PRZYJASIÓŁ — zawołał, robiąc przy tym szeroki wymach ręką ze szklanką, przez co cała zawartość „magicznego drinka” została wylana na Lilith.
Trzy reakcje. Elokwentne „oj” ze strony Szturchacza, przestrach i w ślad za nim głośne przepraszanie ze strony Przepraszacza i rozbawiony parsk ze strony Wpierdalacza. Ten jeden, który pojawił się jako ostatni ukłonił się ze dwa razy przepraszająco, próbując tłumaczyć pijanego kolegę, który puścił swoją podpórkę by chwiejnie odwrócić się do Lilith i zmierzyć ją średnio ogarniającym spojrzeniem. Potem wyciągnął rękę w jej stronę by ściągnąć z jej ramienia kawałek cytrynki, który się tam ostał.
— Masz tu soś — powiedział, zataczając się. Oparł się o przepraszającego kolegę.
— Tak mi przykro! Proszę, pozwól mi to naprawić — odwrócił się w stronę baru i porwał serwetki by próbować osuszyć poszkodowaną. — Jay, może byś mi pomógł?
— Przecież to tylko woda — odparł Wpierdalacz, nie kwapiąc się by tak jak towarzysz tapać dziewczynę chusteczką w celu ściągnięcia wody.
— Właśnie, Szej ma rasję. Przesiesz nie jes s suhr- Eeeeej! Jah to „tylho woda”?! Mówiłeś mi, sze bęsie to mahiszny drinh dla mie. — Spojrzał z wyrzutem na Wpierdalacza. Odwrócił się zaraz potem do Lilith. — Wiesiałaś, sze chsieli mie oszuhaś? — spytał smutno, a jego bródka zadrżała dramatycznie.
— Nick, ty już ją zostaw — powiedział ten najmilszy. Złapał pijanego za rękę i pociągnął z dala od kolejki w kierunku loży, wcześniej jeszcze raz przepraszając Shelby za kolegę, zostawiajac ją potem z tym, co się chamsko wpierdolił. Wpierdalacz wzruszył powoli ramionami celem podsumowania tej akcji. Wtedy zjawił się barman, z drinkami. Różowymi, z bąbelkami i truskawkami. Wpierdalacz odebrał je a potem spojrzał na Lilith.
— Chodź, najpierw załatwimy twój dramat outfitowy, a potem dostaniesz te swoje dwa drinki — zaproponował, ruchem głowy wskazując na sporą lożę (słownik, przestań mi poprawiać na „łoże”) z kanapami nieopodal, przy której znajdowało się kilka osób, dziewczyn i chłopaków, w tym najlepszy przyjaciel Lilith od wylewania na nią drinka.
As if a hurricane will come over me
Obrazek
My dream of you has pulled me in just one moment
towarzyska meduza
Rewolwerowiec
brak multikont
lorne bay — lorne bay
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
My heart is in two different places, I got you in my life and I wanna do right but it's hard to let it go...
Evan nie był tak uroczy i przystojny jak mogło mu się wydawać. Poza tym, Liltih naprawdę nie myślała teraz o jakichkolwiek flirtach czy randkach, bo dalej była w tym swoim… kiepskim miejscu po zerwaniu. Tak było, kiedy naprawdę zależało ci na drugiej osoby. Nawet jeśli wiedziało się, że to koniec, to nie było w stanie patrzeć na innych przez jakiś czas. Nie miało się na to ochoty, ani humoru. Aż w końcu faktycznie przyjdzie czas, że się z tym pogodzi i nagle pojawi się ktoś z kim będzie jej się rozmawiać równie dobrze i lekko jak… z nim. Na ten moment jednak nie sądziła, że nastąpi to szybko. Echo pewnie też tak myślała jako obserwator. Letty to już pewnie stwierdziła, że z takim nastawieniem to Shelby zostanie samotną panną z kotami.
Szczerze myślała, że kolega, który się tak nietaktownie wpieprzył, jakoś się zreflektuje czy coś, zwykle tak to tutaj działało, ale nie. Widząc jego spojrzenie ona już chyba wiedziała, że nie będzie tak łatwo. Zwłaszcza, że kompletnie ją zignorował. Frajer.
Halo? Mówię do cie- — nie dokończyła, bo ktoś właśnie na nią wpadł, przepychając się do kolegi przy okienku, który się wjebał przed nią. Przestąpiła dwa kroki w bok, aby zrobić mu miejsce, mimo, że nie bardzo tego chciała i raz kolejny miała ochotę być Travoltą. No bo kurna, co to niby miało być? Ona jakaś niewidoczna? A oni byli ślepi i głusi przy okazji? Nie, ten pierwszy nie mógł być ślepy i głuchy, bo widziała jego bezczelny wyraz twarzy, kiedy zwróciła mu uwagę. Brew jej drgnęła niebezpiecznie. Zwykle była miła, ale w mordę też umiała dać! I zawalczyć o swoje miejsce w kolejce jak prawdziwa Karyna czy starsza pani w autobusie. Już chciała się odezwać ponownie, kiedy… okazało się, że ten ktoś to już ma mocno dobrze. Ale tak naprawdę. Aż tak się spóźnili? Chociaż, przy dobrej zabawie to w czterdzieści minut szło się porobić tak, że rano żałowało się każdej możliwej decyzji.
Przysłuchiwała się tej ich rozmowie, kręcąc w niedowierzaniu głową, już darując im to nietaktowne wpieprzenie się, kiedy dostrzegła co tak naprawdę przyniósł barman. Woda i cytrynka, dla ich pijanego w sztorc kolegi. No dobra, powiedzmy, że to była akcja ratunkowa, a taką to może wybacz-
Mokro. Przed chwilą zamówioną wodę nagle poczuła pod bluzką, na szyi, twarzy i włosach. Trochę też udach. Stanęła jak wryta czując jak kropelki chłodnej cieczy spływają jej po odkrytym brzuchu. Mlasnęła czując wodę też na wargach i spojrzała po sobie z góry. Cholerne szczęście, że jednak odmówiła założenia cienkiej, lekko prześwitującej, białej koszuli, którą chciała jej wcisnąć Echo, bo teraz to wszystko byłoby jej widać.
Oddychaj, Lilith. Może trzeba było jednak zostać w domu.
Machnęła ręką na przepraszającego ją wciąż Przepraszacza w geście, aby dał już spokój, a potem odkleiła od siebie częściowo górne ubranie. Na szczęście to tylko woda, a nie nic klejącego i śmierdzącego. Trochę potańczy i wyschnie, nie?
Nie przejmuj się. — powiedziała miło do jedynego kolegi z jakimś wychowaniem i manierami tam, a potem zerknęła w stronę Wpierdalacza, który już od samego początku nadepnął jej na odcisk. Najpierw się jej wtrynia w kolejkę, potem ją ignoruje, a potem jeszcze się z niej śmieje, kiedy jego pijany kolega robi z niej miss mokrego podkoszulka.
Przeniosła swoje spojrzenie na chłopaka, który robił do niej smutne oczka w swoim zapytaniu. Popatała go po główce kilka razy, jak takie biedne dziecko, które właśnie się dowiedziało, że Święty Mikołaj nie istnieje. Tak samo jak Zając Wielkanocny.
To specjalna woda. — powiedziała, częściowo przyczyniając się do tego oszustwa, bo wiedziała jak ciężko jest wcisnąć wodę pijanemu przyjacielowi. Zwłaszcza jak ci się nastawią, że już nie piją i nic już nie chcą.
Zerknęła po najbardziej ogarniającym i najmniej ogarniającym, który, jak się okazywało, nazywał się Nick, a potem odprowadziła ich spojrzeniem. Wróciła na sekundę spojrzeniem do Wpierdalacza, a potem chciała już podchodzić do zwolnionego barmana, aby w końcu móc złożyć swoje zamówienie… kiedy się okazało, że ten wrócił z dwoma, różowymi drinkami. Nie spodziewała się po „Szeju”, że pije takie babskie trunki, ale z drugiej strony w ogóle go nie znała, więc nie powinna się wypowiadać.
Ale jak się okazywało, to nie były drinki dla niego.
Czyli jednak jej posłuchał?
Tam zaraz dramat… — mruknęła, zerkając po sobie, aby zaraz potem dwoma palcami ściągnąć ze spodni jeszcze jeden kawałek cytrynki, która kiedyś znajdowała się w szklance. — Przynajmniej nie była to wódka i nie walę gorzelnią na kilometr. — wtedy dopiero byłby dramat. Zbierałaby randomowe ubrania po ludziach, aby móc się w coś przebrać.
Zerknęła w kierunku loży wskazanej przez Wpierdalacza, przechodząc w jej kierunku kilka kroków, aby nie tamować przejścia do baru. Nie kojarzyła absolutnie nikogo poza pijanym kolegą od wylanej wody.
A macie tam suszarkę? — szczerze, to nawet by się nie zdziwiła. Miała wrażenie, że o wszystko tu zadbano. — Tak w ogóle to powiedz koledze, że za tą wodę należy mi się jeszcze jeden drink. — ohoho, Lilith. Zaraz wyjdziesz na alkoholiczkę, a nie kogoś, kto brał te kolorowe napoje dla swojej przyjaciółki, która zaginęła gdzieś w akcji. Może w pewnym momencie się znowu odnajdą. — Chociaż może lepiej mu tego nie mów. — dodała zaraz, zerkając w stronę kompletnie pijanego Nickiego, który się kleił i pokładał na Przepraszaczu. Jeszcze by faktycznie wziął tego drinka i znowu go wylał… ale tym razem cała by się lepiła. Lepiej tego uniknąć i nie kusić losu.
I wanna tell you it's over, that I ain't thinking of him
I wanna really mean it, that I want you to see it
That I'm really trying to leave him behind.

Obrazek
And I'm trying not to make you cry
I wanna tell you that I ain't playing games
And I'm dedicated to receive a change.
towarzyska meduza
Kaided
wake up in — this fake blessing
18 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Wake up, open your eyes now in this fake blessing. I wanna be wanna be on my way, I bet.
  — Ooo, spesjalna foda — powtórzył Nicki, z zachwytem. Ale zaraz posmutniał. — Wylałem spesjalną fodę. Szkoha. Mia-em ochotę na spesjalną fodę. Mosze… może móhłbym się polisaś? Wiesz, szeby spróbowaś tej fody — spytał prosząco dziewczyny, ale to właśnie wtedy jego przepraszający kolega postanowił go zabrać, zanim faktycznie zacznie lizać biednych ludzi. Jak na pierwsze picie to będzie mnóstwo wspomnień. Co prawda nie dla samego chłopaka, ale na pewno dla jego kolegów. Zapewne długo żyć mu nie dadzą. I nie pozwolą zapomnieć.
  Odebrawszy drinki Wpierdalacz mógł się odsunąć od baru, żeby kolejne osoby miały możliwość zamówienia czegoś. Evan to się nawet za porwaną wcześniej przez siebie Lilith nie obejrzał, a przecież postanowił sobie, że będzie o nią dbał i pilnował. Najwyraźniej rozmowa z koleżanką z Thrice była nieco wyżej w hierarchii priorytetów u niego.
  — Dokładnie, mamy tam małą, azjatycką fabrykę wiatru. Przyjdziesz to wszyscy zaczną na ciebie dmuchać i szybko wyschniesz — odpowiedział Wpierdalacz na zapytanie dziewczyny, zerkając w stronę swoich znajomych. Ciekawe czy poradziliby sobie szybciej niż faktyczna suszarka. Ale jakże głupio by to wyglądało? Z drugiej strony – czy on jej właśnie nie proponował dmuchania? I to takiego… grupowego? Dziwna ta impreza.
  — Ta, może to i faktycznie lepiej. Wtedy jeszcze mógłby ktoś więcej chcieć cię polizać niż Nicky — bo zapach alkoholu zwabiłby kolejnych nawalonych i miałaby problem. Kijem musiałaby wszystkich od siebie odganiać.
  Ale jej to najwyraźniej alkoholu było mało, bo coś wspominała o tym, że chciała kolejnego drinka za tamten wypadek. Kolejnego. Drinka. Chłopak aż spojrzał na te dwa, które trzymał, które były dla niej – bo przecież mówiła, że chciała dwa. A teraz gadała o trzecim? No ładnie.
  — Jeszcze jeden? — Brew mu drgnęła, zupełnie jak kącik ust. — Masz już dwa. Jak je wypijesz i będziesz w stanie nie gorszym jak Nicky to sam, osobiście, przyniosę ci kolejnego, nawet w zębach. — oznajmił, przechodząc do loży. Odstawił oba drinki na blat stolika, a potem dał po łapach pijanemu koledze, który już po nie sięgał. Zaraz potem wyciągnął się nad blatem w stronę wolnego miejsca na sofie, gdzie leżał złożony czarny materiał, po czym wyprostował się, rozkładając czarną bluzę z kapturem. Przytknął ją do Lilith, jakby sprawdzając, czy będzie na nią dobra, choć chyba powinien rozpatrywać to pod kątem sukienki dla niej, bo rozmiarowo tylko na to pasowało. I nawet by dobrze wyglądało jako taka sukienka.
  — Trzymaj, może pomoże. Nic innego nie mam, akurat tym razem zostawiłem zapasowe body w domu — sarknął, wciskając jej ciuch. — Łazienka jest tam — wskazał jej kierunek, jakby potrzebowała — no chyba, że cię odprowadzić. — No co? Bo może się zgubi albo będzie potrzebowała pomocy z ogarnięciem się.
  — Ja ją mohe odprowasiś! — zasugerował się przesympatycznym, acz mocno pijanym, głosem Nicky. Choć gdyby faktycznie miał gdzieś iść to prędzej Lilith musiałaby prowadzić jego, a nie odwrotnie.
  — Ty nigdzie nie idziesz — powiedział Przepraszacz, łapiąc chłopaka na wszelki wypadek za ramię. W razie gdyby tamten znowu planował wycieczkę gdziekolwiek.
  — Jay, nie przedstawisz nas nowej koleżance? — zagadnął inny chłopak, spoglądając na dwójkę, szczerząc się przy tym.
  Wpierdalacz spojrzał na dziewczynę, której wlepił swoją bluzę, a potem usłużnie, teatralnie i zamaszyście wskazał na nią, robiąc pseudoramkę.
  — Ladies and gents, oto Miss Mokrego Podkoszulka, wersja soft — oznajmił, dodając do tego jazz-hands i „tada”. Potem wyprostował się i przybrał już mniej kpiący z sytuacji wyraz twarzy.
  — Hej, Miss! — pomachał jej pijany koleżka od oblewania wodą. — Jesem Nihy! A to są Shungwon-hyunh, Shejh-hyunh, Sonhun-hyunh i Szej. Ale Szeja jusz snasz. No i oszywisie nasze holeszanki. Jushin, Mshihro, Siahothing, Hiharu i Hueninhh Bahiyyih — ostatnie to nawet nie brzmiało jak imię czy nazwisko tylko alkoholicki bełkot. — Siewszyny, posnajsie Miss. To moja nowa przyhasiółha. Piliśmy rasem spesjalną fodę. Snaszy ona moją wypiua, ale nie mam jej sa słe.
  No ten to ewidentnie się już świetnie bawił. Można było powiedzieć, że wyglądał bardzo młodo, wręcz na takiego dzieciaka, ale wiadomo jak to było z Azjatami. Oni to zawsze młodo wyglądali. Za młodo.
𝘕𝘰𝘸, 𝘵𝘩𝘪𝘴 𝘮𝘢𝘯 𝘩𝘢𝘥 𝘣𝘦𝘦𝘯 𝘣𝘭𝘦𝘴𝘴𝘦𝘥
𝘞𝘪𝘵𝘩 𝘢 𝘨𝘪𝘧𝘵 𝘩𝘦 𝘱𝘰𝘴𝘴𝘦𝘴𝘴𝘦𝘥: 𝘔𝘶𝘴𝘪𝘤𝘢𝘭 𝘵𝘢𝘭𝘦𝘯𝘵𝘴 𝘤𝘰𝘮𝘱𝘭𝘦𝘵𝘦𝘭𝘺 𝘶𝘯𝘮𝘢𝘵𝘤𝘩𝘦𝘥.

ObrazekObrazek
𝘉𝘶𝘵, 𝘢𝘴 𝘺𝘰𝘶 𝘰𝘧𝘵𝘦𝘯 𝘸𝘪𝘭𝘭 𝘧𝘪𝘯𝘥
𝘐𝘯 𝘦𝘱𝘪𝘤 𝘵𝘢𝘭𝘦𝘴 𝘰𝘧 𝘵𝘩𝘪𝘴 𝘬𝘪𝘯𝘥, 𝘛𝘩𝘪𝘴 𝘨𝘪𝘧𝘵 𝘤𝘢𝘮𝘦 𝘸𝘪𝘵𝘩 𝘢 𝘤𝘶𝘳𝘴𝘦 𝘢𝘵𝘵𝘢𝘤𝘩𝘦𝘥:
sumienny żółwik
nick
lorne bay — lorne bay
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
My heart is in two different places, I got you in my life and I wanna do right but it's hard to let it go...
Powiedzmy, że był trochę uroczy ten ich pijany kolega, ale w takim stopniu… młodszego, nieogarniętego brata, który był niegroźny i totalnie niewinny. I wyglądał jakby pierwszy raz spróbował alkoholu, albo pierwszy raz z nim przesadził. Czemu jego koledzy nie byli w takim stanie? Pił z kimś innym? A może po prostu ma o wiele słabszą głowę od nich? Cholera wiedziała, ale jakkolwiek uroczy by nie był, to nie zamierzała dawać się nikomu lizać. Dlatego też jedynie uśmiechnęła się nieco rozbawiona w odpowiedzi, kręcąc w niedowierzaniu głową, kiedy chłopak został zabierany przez kolegę.
Na Evana obejrzała się tylko raz, aby zobaczyć czy przypadkiem jej nie szuka skoro tak bardzo chciał ją oprowadzić i wszystkim przedstawić… ale ten nawet na nią nie patrzył. Kokietował wciąż jedną z zapatrzonych w niego lasek z Thrice, która chichotała pod nosem jakby właśnie opowiedział coś super śmiesznego. Ok, czyli była zdana sama na siebie.
I jej nowego ziomeczka od podnoszenia ciśnienia - Wpierdalacza.
Ten kolega co poszedł też? Bo chyba nie chcę, aby na mnie chuchał. — nie żeby mu z mordy śmierdziało alkoholem, ale on cały walił gorzelnią, jakby faktycznie wypił nie wiadomo ile. Poza tym miała dziwne wrażenie, że jakby zaczął na nią faktycznie dmuchać, to by ją przy okazji opluł i w ogóle by nie wyschła.
Brewka jej drgnęła wyżej i mimowolnie przeniosła spojrzenie na niejakiego Nickiego, który na szczęście już usiadł z powrotem w loży, ale bez swojej specjalnej wody.
Wolę, aby nikt mnie nie lizał. — była chyba ostatnią osobą tutaj, która chciała być lizana, tak patrząc po towarzystwie. Wszystkie laski z Thrice chętnie by poszły z kolegami do łazienki, Echo nie miała oporów przed całowaniem się z nieznajomymi, a Iza… Iza była na imprezie z idolami, ona da dupy każdemu kto tylko na nią spojrzy. Nie wiadomo jak z resztą dziewczyn, ale no. Trochę już zdążyła poznać ten świat kpopu od wewnątrz. Nikt nie był taki niewinny jak go wykreowano w mediach.
Kącik ust jej się podniósł w lekkim rozbawieniu. Poczuła wyzwanie. Czy to było wyzwanie? Brzmiało całkiem interesująco!
Deal, ale jak mi go w zębach nie przyniesiesz, to będę bardzo zawiedziona. — odpowiedziała, bo naprawdę chciała to zobaczyć. Nie wiedziała co prawda jak to zrobi, aby wszystkiego po drodze nie rozlać, ale skoro się już zaoferował, to ona wchodziła w taki zakład. Jakby nie było, głowę miała całkiem mocną! Wprawiona z niej zawodniczka. W przeciwieństwie do nowego kolegi Nickiego, nie padała po dwóch szotach.
Czyli brzmiało to jak wygrana sprawa. Echo w razie czego zrozumie, że to dla wyższego dobra.
Zerknęła na czarną bluzę z kapturem, którą przy niej sprawdzał, aby zaraz instynktownie złapać ją w ręce, kiedy materiał został jej wciśnięty. Spojrzała na ubranie, a potem na chłopaka, kiedy się do niej odezwał. Kącik ust jej drgnął w złośliwym, wielce zawiedzionym uśmieszku.
Onie, bez sensu, a wyglądałeś na takiego co zawsze w torebce koło tamponów nosi jeszcze koronkowe body. — odpowiedziała, przygarniając do siebie bluzę, aby zaraz potem obrócić głowę w kierunku wskazanej przez chłopaka łazienki, zaraz jednak wracając do niego spojrzeniem. — Myślisz, że się zgubię? Czy skrycie chcesz zostać moją psiapsi z którą chodzę do łazienek? — spytała, bo może chciał zostać jej bestie! A kim ona była, aby mu odmawiać? Znaczy, nadepnął jej na odcisk tym swoim bezczelnym wtargnięciem, ale powiedzmy, że się po tym podniósł jak faktycznie zamówił jej drinki. I zaoferował bluzę, która nie jest przemoknięta. Tak więc mogła przemyśleć jego ofertę.
Chociaż Nicky chyba był bardziej chętny.
Zerknęła na kolegów, którzy byli także obecni przy barze podczas tego całego incydentu, nie bardzo rozumiejąc ten wyszczerz Przepraszacza skierowany w ich kierunku. Już miała sama się przedstawiać, ale Wpierdalacz uznał, że sam ją przedstawi chociaż nawet nie znał jej imienia. Nie mogła jednak powstrzymać kącika ust, który powędrował lekko do góry w rozbawieniu, kiedy kolega zrobił jej zapoznanie z innymi. No co? Dobrze, że dodał, że była wersją soft.
Przeskakiwała spojrzeniem po wszystkich przedstawianych jej kolegach, absolutnie nie rozumiejąc żadnego z imion, które wypowiadał pijany kolega. Całe szczęście reszta chłopaków i dziewczyn po nim poprawiała, dzięki czemu mogła dopasować dźwięczne imię do twarzy. Ale musiała przyznać, że nad tą ostatnią to będzie się długo zastanawiać… i może znajdzie jej jakieś przezwisko. Albo po prostu nie będzie się do niej zwracać po imieniu, tak dla bezpieczeństwa.
Nie martw się, wezmę drugą. — powiedziała do chłopaka, który zarzucił jej wypicie specjalnej wody, a potem spojrzała po reszcie znajomych. — A tak poza Miss, to jestem Lilith. — powiedziała w końcu, bo zdecydowanie bardziej wolała, aby się do niej zwracali po imieniu niż jako Miss Mokrego Podkoszulka. Nawet podkoszulka nie miała! — Dzięki. — spojrzała tu na niejakiego Jaya, jej Wpierdalacza przy barze, podnosząc nieco bluzę w ręce, aby wiedział za co mu dziękuje. Wróciła zaraz spojrzeniem do reszty— Zaraz wrócę, tylko się przebiorę… i przyniosę ci prezent, Nicky. — powiedziała, a potem sama grzecznie poszła do łazienki, aby ściągnąć z siebie przemoczoną górę i założyć pożyczone ubranie, które faktycznie mogło jej robić za sukienkę, bo sięgało prawie do kolan. Chociaż było ciepło i już się tak nie wychładzała. I pachniała całkiem ładnie… znaczy no.
Wyszła w końcu z łazienki, aby jej nie okupywać, a było ich kilka, tak aby ludzie nie musieli stać w cholernie długich kolejkach, a kolejno skierowała się do baru, gdzie akurat Evan podchodził do blatu. Wcześniej miał wyjebane na drinki, ale chyba w końcu się ogarnął, że stoi wciąż obok barmanów i nic nie zamawia. I nawet nie zauważył, że Lilith zniknęła. Dobry z niego ziomek… Na szczęście zamówił jej bez problemu tą wodę z cytrynką, którą mogła zanieść koledze.
Masz, Nicky. Napij się. To nowa specjalna woda. — powiedziała, stawiając szkło na stolik, przy chłopaku. Patrzcie jak dbała o nowych!
Zerknęła w stronę Jaya, którego własność miała na sobie.
Może body nie masz, ale sukienka całkiem fajna. — powiedziała, podnosząc nieco ręce, które całkowicie były zakryte rękawami, które jeszcze trochę zwisały na końcu. — Rozumiem, że nie muszę jej oddawać. — bo Lilith miała taką nieładną przypadłość, że kochała bluzy. I lubiła je kraść.
I wanna tell you it's over, that I ain't thinking of him
I wanna really mean it, that I want you to see it
That I'm really trying to leave him behind.

Obrazek
And I'm trying not to make you cry
I wanna tell you that I ain't playing games
And I'm dedicated to receive a change.
towarzyska meduza
Kaided
wake up in — this fake blessing
18 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Wake up, open your eyes now in this fake blessing. I wanna be wanna be on my way, I bet.
  — No on to jak na ciebie chuchnie to będziesz pijana szybciej niż po wyzerowaniu tych dwóch drinów — stwierdził. Dało się nawalić oparami? No biorąc pod uwagę stężenie alkoholu w oddechu Nicky’ego to pewnie się dało. Z drugiej strony przecież nie wypił tak dużo. Szybko się po prostu poskładał.
  — Spróbuję się powstrzymać — sarknął, w odpowiedzi na to, że wolałaby, aby nikt jej nie lizał. Wiadomo, niektórym to się mogło podobać, ale tutaj koleżanka wyraźnie zaznaczyła, że ona to nie chce. Ciekawe jak będzie śpiewała po tych dwóch drinkach, bo wiadomo – jak z bąbelkami to poniewiera bardziej. Ciekawe co w nich było? Jakieś Dorato może. Chociaż zbyt drogi klub by polewać Dorato gościom typu VIP.
  — To ja będę zawiedziony, jak po tych dwóch drinkach nie zawiśniesz nad muszlą. Nawet nie wiesz, co w nich jest. — A może zamówił jej jakieś zabójcze drinki. Albo barman wrzucił pigułkę gwałtu. Albo wlał środek przeczyszczający! To, że wyglądały różowiutko i uroczo, wcale nie oznaczało, że nie mogły zabić. Choć na dobrą sprawę, to on wcale nie postawił takiego wymagania zamawiając trunek.
  Bluza leżała sobie na sofie, czekając najpewniej na moment zakończenia imprezy. Bo tak jak przyszedł w niej, to musiał ją zdjąć, żeby jakkolwiek pasować do towarzystwa. Nikt tutaj nie popierdalał w dresach, ani tym bardziej bluzach. Sam chłopak miał pod spodem czarną koszulę i czarne spodnie, w chuj dodatków do kompletu i no. Ale w bluzie było fajniej, tyle że nie wypadało. Przynajmniej nie na urodzinach brata.
  — Widzisz — wzruszył ramionami w geście „no cóż ja mogę” — nie ta torebka, sorreh — oznajmił. Nie to, żeby w ogóle miał jakąkolwiek torebkę przy sobie, ale nie będzie się tłumaczył, a ona może nie będzie zadawała pytań. Później miał już odpowiadać, nawet zaczął – samą mimiką – bo uśmiechnął się szelmowsko, ale wtarabanił się jego pijany kolega, który oświadczył, że on jak coś to bardzo chętnie dziewczynę odprowadzi. Najwyraźniej on to bardzo chciał zostać tą jej psiapsiółą, z którą chodzi się do toalety by plotkować i robić inne, dziewczyńskie rzeczy. Choć nigdy dotąd nie wykazywał takowymi większego zainteresowania.
  Lilith została bardzo ciepło przywitana, bo każdy to jej doprecyzował, jak naprawdę się nazywał – bez tego alkoholowego bełkotu, a także jej pomachał. Siedzące przy stoliku dziewczyny wydawały się być sympatyczne, bo uśmiechały się serdecznie i żadna krzywo na Shelby nie patrzyła. Ani też w żaden zazdrosny sposób. Dwie z nich nawet skomplementowały Australijkę, a inna im potaknęła.
  — Liliffffff — powtórzył Nicky, dziwnie przedłużając to całe dźwięczne „th”, aż mało się nie popluł. — Ładne.
Nikt nie protestował, aby dziewczyna oddaliła się, by się przebrać. Chłopak odpowiedzialny za powód przebierania się za to bardzo się ucieszył na wieść, że dostanie prezent. Nawet podskoczył w miejscu i zaklaskał w dłonie, powtarzając w ekscytacji, że dostanie prezent od Liliffff.
  W czasie jej nieobecności niewiele się zmieniło. Poza tym, że szanowny Wpierdalacz zajął miejsce już na sofie, przy stoliku, wpatrując się w siedzącego naprzeciwko, z bardzo skupioną miną, Jungwona. Szybko okazało się, że wzajemnie zadają sobie zadania z tabliczki mnożenia i jakoś żaden nie chciał odpaść, bo obaj świetnie sobie radzili. Finalnie jednak Przepraszacz poległ, bo się zamotał, przez co musiał wypić shota z soju. Nicky klaskał intensywnie do momentu, w którym Lilith nie podała mu drinka. Znaczy no.
  — Oooo! Ale suher! Spesjalna foda! Paszsie! Mam swohą własą spesjalną fodę! — ogłosił wszystkim dookoła, pokazując na swoją szklankę. Jake to mu nawet pogratulował i zachęcił do wypicia, do dna, zanim znowu ktoś mu ją podpije (a.k.a. zanim znowu rozleje).
  W tym czasie Wpierdalacz spojrzał na Lilith, przejeżdżając po niej bezpardonowo spojrzeniem, bo przecież co złego to nie on, on jedynie sprawdzał jak ta jego bluza na niej leży.
  — Nonono, bez takich. Lubię ją, na tym etapie na pewno bardziej niż ciebie, więc jest do zwrotu — powiedział, chyba nie bardzo chcąc się zgodzić na to, żeby mu ją podebrała. Będzie trzeba, będzie się stawiała, to sam ją z niej zdejmie. Znaczy no. Chłopakowi niech sobie bluzy kradnie. A nie, wait.
  Tak czy siak wstał z miejsca, by móc wpuścić Lilith na sofę przy stoliku, samemu chyba chcąc siedzieć na wylocie. Inaczej by się po prostu przesunął! Ale nie – on ją po prostu przepuścił. Usiadł na miejsce, a potem przesunął oba drinki w jej stronę. Oba przecież należały do niej.
  Zaraz potem odchylił się na miejscu, opierając grzbietem o oparcie sofy za sobą, zarzucając przy tym jedną rękę na konstrukcję oparcia, drugą ręką sięgając po stojące na stoliku, dopite w połowie piwo.
  — Więc, Miss, jak to się stało, że tu jesteś? — spytał, nie zwracając uwagi na to, że mogło to zabrzmieć cośkolwiek nietaktownie. No nie była idolem, pewnie by kojarzył, tym bardziej że sam trzymał rękę na pulsie, jeśli chodziło o grupy rookies. No a poza tym nie wszyscy goście byli idolami, tylko też zwykłymi przyprowadzajkami. A jak ją znaleźli z Nikim i Jungwonem to była bardziej sama niż z kimś. — Nie mów, że zakradłaś się przez okno w łazience. Oczarowałaś bramkarza? A, nie. Przecież nie chcesz dać się polizać, więc to by nie zadziałało.
𝘕𝘰𝘸, 𝘵𝘩𝘪𝘴 𝘮𝘢𝘯 𝘩𝘢𝘥 𝘣𝘦𝘦𝘯 𝘣𝘭𝘦𝘴𝘴𝘦𝘥
𝘞𝘪𝘵𝘩 𝘢 𝘨𝘪𝘧𝘵 𝘩𝘦 𝘱𝘰𝘴𝘴𝘦𝘴𝘴𝘦𝘥: 𝘔𝘶𝘴𝘪𝘤𝘢𝘭 𝘵𝘢𝘭𝘦𝘯𝘵𝘴 𝘤𝘰𝘮𝘱𝘭𝘦𝘵𝘦𝘭𝘺 𝘶𝘯𝘮𝘢𝘵𝘤𝘩𝘦𝘥.

ObrazekObrazek
𝘉𝘶𝘵, 𝘢𝘴 𝘺𝘰𝘶 𝘰𝘧𝘵𝘦𝘯 𝘸𝘪𝘭𝘭 𝘧𝘪𝘯𝘥
𝘐𝘯 𝘦𝘱𝘪𝘤 𝘵𝘢𝘭𝘦𝘴 𝘰𝘧 𝘵𝘩𝘪𝘴 𝘬𝘪𝘯𝘥, 𝘛𝘩𝘪𝘴 𝘨𝘪𝘧𝘵 𝘤𝘢𝘮𝘦 𝘸𝘪𝘵𝘩 𝘢 𝘤𝘶𝘳𝘴𝘦 𝘢𝘵𝘵𝘢𝘤𝘩𝘦𝘥:
sumienny żółwik
nick
lorne bay — lorne bay
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
My heart is in two different places, I got you in my life and I wanna do right but it's hard to let it go...
No właśnie, nie chciała poczuć na sobie jego oddechu, bo mogłoby się to źle skończyć. A co jeśli by za mocno dmuchał i wyszłoby z niego coś więcej niż tylko oddech? Lepiej się trzymać od niego z daleka, tak dopóki trochę nie wytrzeźwieje i nie zacznie nad sobą bardziej panować, bo ilekolwiek nie wypił, to jednak język mu się plątał.
Brewka jej lekko drgnęła na jego odpowiedź, ale nie skomentowała jej, tylko wymowniej na niego spojrzała. Zdecydowanie nie miała ochoty na bycie lizaną w jakikolwiek sposób. Nie po to tu przyszła przecież! Zerknęła za to na niego podejrzliwie, gdy stwierdził, że się zdziwi jeśli to ona nie zawiśnie nad muszlą po tych dwóch drinkach, a potem na kolorowe trunki stojące spokojnie na blacie stolika. No, wcale podejrzanie to nie zabrzmiało.
A co? Dorzuciłeś coś do nich jak mnie nie było? — aby na przykład się upewnić, że na pewno zezgonuje i dzięki temu wygra zakład? Chociaż on chyba nawet nie miał czego wygrać… chyba, że zadowoli się świetnym humorem i chwiejnym chodem nowej koleżanki. Gorzej jak upije się na smutno i będzie komuś płakać w ramię, że chłopak ją zostawił i za nim tęskni. Wtedy to jej będą przynosić „specjalną wodę”.
Lilith była jedną z tych osób, które zdecydowanie nie przejmowały się tym jak odbiera je społeczeństwo. Kiedyś na imprezy przychodziła w dresach, a potem ludzie to podłapali i zamiast odwalać się jak na roraty, przychodzili w normalnym stroju „po domu”. Chyba, że ktoś chciał zaliczyć, wtedy ubierał oczywiście coś bardziej wyjściowego, aby się wyróżnić. No ale siedziała już trochę w tym świecie, aby wiedzieć, że tu jest się ocenianym za wszystko. Zwłaszcza za ubiór. Nawet jeśli dookoła nie było żadnych fanów. To już chyba po pewnym czasie było we krwi idoli, aby zawsze wyglądać dobrze.
Wybaczam. Zadowolę się bluzą. — przyznała, bo nawet jeśli nie miał body, to to też było dobre, dopóki było suche. Ona musiała przeczekać aż jej ubrania trochę przeschną, aby mogła je z powrotem założyć. A najgorsze, że nie mieli tu żadnego kaloryfera, który by przyspieszył ten proces.
Szczerze mówiąc, to miło było zostać przywitanym tak… otwarcie. Przy PTS(D), poza chłopakami z zespołu, jako pierwsza przywitała ją Amanda, która okazała się być fałszywą szmatą. No ale reszta dziewczyn, może poza Abigail, były w porządku. Jak na przykład Chungha, którą zdążyła polubić czy taka Hazel. No ale, poza tamtymi dwoma jednostkami, to osoby z otoczenia PTS(D) były naprawdę miłe. Po prostu wszędzie i zawsze znajdzie się ktoś, kto nie będzie za tobą przepadał, nie?
Po powrocie podała super wodę swojemu nowemu koledze, który ją tak załatwił, licząc, że faktycznie prędzej ją wypije niż wyleje. Na całe szczęście jeden z kolegów mu pomógł. Lilith też dopilnowała, aby przypadkiem nie szturchnął szklanki, bo już było blisko. Tak się zamachnął w podnieceniu, że ma własną specjalną wodę, że jak zwykle nie patrzył gdzie idą jego ręce. Ale po to ma się przyjaciół, aby go wspierali! I podali szklankę wody… niekoniecznie na starość.
Tak się skupiła na pijanym koledze, że nawet nie zauważyła, że jest taksowana spojrzeniem. Zwróciła na niego wzrok w momencie jak jej odpowiedział, uśmiechając się podstępnie.
Tak, tak… zobaczymy. — bo nie żeby cokolwiek planowała, ale jak już nosi jakąś bluzę, to tak łatwo jej nie oddaje! Tak już miała, można powiedzieć, że miała lepkie rączki kiedy chodziło o czyjeś bluzy.
W końcu usiadła na swoje miejsce, które jej zrobiono i sięgnęła po drinka, który został do niej przysunięty. Wcześniej zerknęła jeszcze podejrzliwie w kierunku Jaya, jakby chcąc mu przekazać, że nie wie czy ma mu ufać, ale ostatecznie upiła dwa grzeczne łyki przez kolorową słomkę, zerkając w kierunku chłopaka, kiedy się do niej zwrócił. Kącik ust jej drgnął w lekkim, prześmiewczym uśmiechu, gdy zasugerował, że na pewno się tu wkradła. Rrrrrude! Może nie była idolem, ale… no.
Myślisz, że jako fanka zachowywałabym się teraz normalnie? — spytała, spoglądając na niego wymownie. Pewnie aktualnie biegałaby od jednej ekipy do drugiej, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. A może by zemdlała z zachwytu? I prosiła wszystkich o wspólne zdjęcia i autografy. I robiła fotki telefonem z ukrycia. — Przyszłam z ekipą. — wyjaśniła, mieszając słomką w swoim słodkim drinku, który nawet nie smakował jakby miał w sobie jakikolwiek alkohol. Niebezpiecznie. — Z Nero, Letty, Dante, Evanem, moją przyjaciółką Echo i… tamtą tam. — wskazywała paluszkiem na cycatą blondynkę, która właśnie odwalała na środku parkietu jakąś choreografię przed oczami jednego z idoli, który chyba czuł się z tym niekomfortowo. — Ale do niej nikt się nie przyznaje. — a to akurat nikogo nie powinno zdziwić, wystarczyło tylko na nią spojrzeć.
Oparła się wygodniej o oparcie kanapy w loży, zerkając w kierunku chłopaka.
A wy to zgaduję te dwie "rookies" grupy o których wspominał Nero. — stwierdziła, bo ten Nicky, który właśnie rozkładał się na stoliku to już w ogóle nie wyglądał na pełnoletniego. — Musisz mi wybaczyć, ale ostatnio mniej siedzę w świecie kpopu. — bo starała się unikać wszystkich nowinek, artykułów i jakichkolwiek informacji ze względu na ostatnie przejścia. Echo swego czasu blokowała jej na telefonie i komputerze wszystkie strony, które mogłyby ją naprowadzić na jakikolwiek temat o PTS(D)! Ale kiedy mieszkało się w Korei, naprawdę ciężko było tego uniknąć. Wystarczyło wyjść na ulicę.
Chyba wyjdzie znowu na niewiedzącą nic lamuskę, skoro nie wie, że rozmawia z młodszym bratem solenizanta.
I wanna tell you it's over, that I ain't thinking of him
I wanna really mean it, that I want you to see it
That I'm really trying to leave him behind.

Obrazek
And I'm trying not to make you cry
I wanna tell you that I ain't playing games
And I'm dedicated to receive a change.
towarzyska meduza
Kaided
ODPOWIEDZ