dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Martwiła się. Po tym jak wezwała karetkę do centrum, a potem jeszcze siedziała w szpitalu przy łóżku obok nieprzytomnej Prescott miała podstawy, żeby chcieć sprawdzić, czy z dziewczyną było już lepiej. Od tamtego zdarzenia minęło parę dni i choć Presley dała jasno do zrozumienia, żeby o tym nie gadać (ani do tego nie wracać), Goldsworthy i tak zamierzała ją odwiedzić. Nie była pewna, jak ta wizyta się zakończy. W szpitalu również się posprzeczały. Calie wkurwiona o to, że Presley przedawkowała a ta druga, że pierwsza wtrąca się do jej życia. Gdyby nie dziennikarka żadnego życia by już nie było, ale o tym nie wspomniała, kiedy zaciskając szczękę ani myślała zostawiać Prescott samej w szpitalu. Mogła być na nią zła, ale zarazem martwiła się, bo do przedawkowania nie doszło z byle powodu. Samo ćpanie nie bierze się znikąd, ale już wtedy Calie o to nie pytała ani nie drążyła (dla świętego spokoju ich obu).
Pomimo możliwości kolejnej konfrontacji przybyła pod dobrze sobie znany adres i nacisnęła na dzwonek przy drzwiach. Jeszcze z korytarza słyszała głośną muzykę, o której słuchanie podejrzewałaby Presley, ale ostatnie czego się spodziewała to obcej osoby zapraszającą ją na imprezę.
Z zaskoczeniem wpatrywała się w chłopaka, który z szerokim uśmiechem wskazał jej dalszą część mieszkania, jakby był jakimś odźwiernym w wili tak wielkiej, że bez pokierowania można było się w niej zgubić.
- Szukam Presley. – Nie miała ochoty szukać jej pod stołem albo za kanapą. Pokoi w mieszkaniu nie było zbyt wiele, ale w każdym z nich mogła ujrzeć różne rzeczy, których dzisiaj wolałaby nie oglądać. Głównie przez fakt, że weszła tutaj w jednym konkretnym celu i poczuła ogromne niezadowolenie, kiedy okazało się, że mieszkanie Prescottów to centrum wielkiej głośnej imprezy.
- Wybrała się w podróż w przestworza – zaśmiał się i machnął ręką w kierunku pokoju brata Presley. Zanim jednak Calie zdążyła odejść ten zaproponował jej piwo, które pił. Odmówiła kiwnięciem głowy niepewnie patrząc na towarzystwo zebrane na kanapie, na której półtorej tygodnia temu bzykała się z panią domu. Od powrotu z Brisbane robiły to kiedy miały ochotę. Na sms'a, na telefon albo na tekst w stylu "jestem w okolicy", co odrobinę zastąpiło dla Calie picie.
Może jednak nie było tak źle? Może to impreza tylko z piciem? O co miałaby być zła albo się martwić? O parę głębszych?
Ruszyła we wskazanym kierunku nie pokusiwszy się o zapukanie do drzwi. Czuła, że nie musiała słysząc liczne śmiechy po drugiej stronie. Otworzyła je od razu skupiając wzrok na grupce osób siedzących na podłodze obok skrzynki od piwa, na której leżała patera a na niej coś, czego Calie nie spodziewała się ujrzeć. Nie po ostatniej akcji, po której Presley wylądowała w szpitalu na płukaniu żołądka.
- Chyba sobie kurwa żartujesz? – Calie rzadko kiedy przeklinała. Używała innych zwrotów, bo tak już miała i o wiele lepiej czuła się z nimi niż z kurwami, pierdoleniem, sukami i całą resztą brzydkich słów, które w tym momencie byłyby jak najbardziej na miejscu. – Co ty wyprawiasz? – Podeszła do Prescott i trzasnęła ją w dłoń, w której trzymała zwitek czegoś, przez co właśnie miała się zaciągnąć. Próbowała to wyrwać, ale wyszło bardziej jak pacnięcie, którego efekt był ten sam; zwitek poleciał gdzieś na podłogę.
Była zła w przeciwieństwie do całej reszty, która uważała tę całą scenę za przezabawną. Uśmiechali się i chichotali kompletnie nie mając pojęcia o co toczyła się gra. Na pewno mieli na to wyjebane tak samo jak Calie na nich, bo nie rozumiała jak po ostatnim Presley dalej mogła to sobie robić? A nie – poprawka – rozumiała. Jednak nigdy nie porównałaby zaćpania się z nadmiernym zapijaniem się, które ostatnio weszło Calie w krew acz dzięki nowemu artykułowi, który pisała z kolegą z biura, oraz schadzkach z Presley nieco odpuściła na rzecz pracy. Zamieniła jedno ujście emocjom na drugie.

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
19.


Trochę ostatnio przesadziła, musiała przyznać to przed samą sobą. Wprawdzie niechętnie, ale rzeczywiście wykazała się kompletnym brakiem umiaru. Nawet nie dziwiło ją, że ostatnia impreza skończyła się na ostrym dyżurze i płukaniu żołądka. Ale Presley szybko wróciła do formy i nie miała zamiaru wracać do tematu niezbyt przyjemnego przedawkowania. Owszem, podziękowała Calie za pomoc. Można powiedzieć, że Goldsworthy uratowała jej wtedy życie (chociaż Prescott usilnie twierdziła, że zbyt mocno wyolbrzymiała), to nie uważała się za jej dłużniczkę. Zadzwoniła po karetkę, kiedy jej znajomi byli równie mocno odklejeni od rzeczywistości, więc fajnie, miło z jej strony. Ale jeśli dziewczyna myślała, że za dużo wciągniętych kresek powstrzyma ją od dalszego wybryków, to była w ogromnym błędzie.
Tego wieczoru w mieszkaniu Prescottów odbywała się zwykła, niegroźna posiadówka. Wpadło kilku znajomych, wypili kilka piw, jarali trawkę, zażywali kolorowe dropsy. Impreza jak impreza, nic specjalnego. Presley nie miała do nikogo pretensji, że tamtej nocy nikt nie zareagował i nie zauważył w jakim była stanie. Zdarza się. Podobnie było kiedyś z bliźniakami - Carl i Cole również kiedyś popłynęli, ale reszta wcale nie trzymała się lepiej. Mimo to byli jej znajomymi, może nie najlepszymi i ze skazą, ale wciąż znajomymi. Jedynymi jakich miała od lat i nie zamierzała tego zmieniać. A na pewno nie zrobiłaby tego ze względu na kogoś. To było jej życie, sama brała odpowiedzialność za swoje czyny i miała głęboko w poważaniu fakt, że Goldsworthy wyrażała nadmiar przesadzonych obaw. Niepotrzebnie się o nią martwiła, bo Pres zupełnie o to nie dbała.
Właśnie zamierzała wciągnąć drugą kreskę, którą pięknie usypała na paterze, ale wtedy drzwi od pokoju otworzyły się, a w progu stanęła wściekła Calie, na co Prescott uniosła wysoko brwi. Te powędrowały jeszcze wyżej, kiedy z jej rąk został wytrącony banknot, przez który miała zamiar wciągnąć biały proszek.
- Co ja wyprawiam? - zapytała podobnym tonem, zrywając się na równe nogi. Carl i Cole zawyli jednocześnie, jakby wyczuwali unoszącą się w powietrzu aferę. - Chyba co TY wyprawiasz - poprawiła ją natychmiast, po czym uciszyła rozanielonych towarzyszy gestem ręki. Ci zamilkli jak na zawołanie, ale dalej obserwowali stojące naprzeciwko siebie dziewczyny. Presley odciągnęła Goldsworthy na bok i spojrzała na nią z wyraźnym wyrzutem. - Co tutaj robisz? Nie przypominam sobie, żebyśmy się umawiały - zauważyła, zresztą słusznie, bo nie kontaktowały się od kilku dni. Czy Calie naprawdę uważała, że mogła przychodzić sobie tutaj kiedy chciała i to bez wcześniejszej zapowiedzi?

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Ostatni raz rzuciła spojrzenie na towarzystwo przy skrzynce od piwa, a potem na zwartość patery. Nie wierzyła w to wszystko co widziała. Miała wrażenie, że to jakiś powrót do przeszłości i chociaż wtedy nie była świadkiem tego, co połykała albo wciągała Prescott, to stawiałaby na coś podobnego. To samo gówno z najbardziej obojętnym towarzystwem na świecie, które miało gdzieś wszystko inne. Goldsworthy starała się jak mogła, żeby ich nie oceniać. Wierzyła, że mieli swoje powody, żeby mieć w dupie świat, ciągle imprezować i ćpać, a jednak miała im za złe, że olali sprawę z Presley. Ba, sama Prescott zlewała to ciepłym moczem, jakby nic się nie stało. Świat kręcił się dalej – bawmy się!
- Przyszłam zobaczyć, jak się czujesz po tym jak prawie ostatnio umarłaś. – Podkreśliła ostatnie słowa dając do zrozumienia, skąd w niej złość na dziewczynę, która nie szanowała swego życia. W ogóle niczego się nie nauczyła. Gdyby rekin pozbawił jej nogi i tak wróciłaby na deskę znów pływając w okolicy żeru ssaków ludojadów.
- Bogini Presley zmartwychwstała! – zawył jeden z chłopaków, na których Goldsworthy ledwie zerknęła z niedowierzaniem kiwając głową.
- Widzę, że niektórzy się cieszą – rzuciła z ironią, bo dla niej to było nieprzyjemne i pełne stresu doświadczenie. Całą noc i jeszcze dłużej spędziła w szpitalu zamartwiając się o surferkę i może za parę lat byłaby skłonna się z tego nabijać, ale teraz brała tę sprawę na poważnie a nie jak bliźniacy z wypranymi od koksu mózgami. Dla nich chyba już nic nie było poważne albo ważne. Wywalić jaja na wszystko i jakoś żyć.
- Martwiłam się o ciebie a ty znowu z nimi siedzisz i ćpasz? – zapytała z pretensją, bo nie była gotowa na taki widok. Nie przypuszczała, że to wszystko było tak bardzo zakorzenione w Presley. Że ta nawet po trafieniu do szpitala wróci do swych zwyczajów tak, jakby nic się nie stało. Było minęło i lecim dalej.
Dla Calie to było niepojęte głównie ze względu na to, że ona czuła za dużo. Kiedy Prescott miała wywalone ona przejmowała się aż za bardzo. Brała do siebie wiele rzeczy i może czasem przesadzała, ale przynajmniej przyjmowała to na klatę i jako tako się uczyła, kiedy dziewczyna stojąca przed nią ani trochę się nie przejęła.
- Naprawdę aż tak bardzo masz na siebie wywalone? – zapytała, bo to wszystko zbyt mocno zalatywało nie tylko olewaniem wszystkiego dookoła, ale też siebie samego. Trochę tak, jakby Presley się nie lubiła albo za coś karała. A może karała wszystkich dookoła? Jak tych ziutów co obserwowali wszystko z poziomu podłogi uznając to za największe dzisiejsze show, bo najwyraźniej nic lepszego w życiu nie mieli do roboty. Może jakąś pracę, w przerwie blant, po robocie impreza i w długą aż przypomną sobie, gdzie pracowali i może jakimś cudem tam dojdą. Jeżeli się uda to przetrzymają tak do miesiąca, a potem ich wywalą, znów się zaćpaną i po tygodniu uznają, że nie mają forsy, więc na chwilę się ogarną, żeby znaleźć robotę i... tak w kółko.

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
To prawda, Goldsworthy nie miała prawa oceniać nikogo z nich. Tym bardziej, że pozory mogły mylić. Dajmy za przykład takich bliźniaków - pochodzili z dobrego domu, pokończyli studia, mieli porządne prace, ale najwyraźniej również swoje problemy, o których w towarzystwie się nie rozmawiało. Bo po co? Co by to zmieniło? Każdy miał własne, mniejsze, większe i ciągnące się od lat, i nikt nie potrzebował, że wpierdalały się w nieswoje sprawy osoby trzecie.
Presley też tego nie potrzebowała. Nie potrzebował ględzącej nad uchem Calie, która robiła jej wyrzuty i próbowała umoralniać.
- No właśnie, PRAWIE umarłam - powtórzyła po niej z naciskiem na to najbardziej znaczące słowo. Prawie oznaczało nie do końca, więc czym tu się przejmować? Hulaj dusza, piekła nie ma! - Słuchaj, fajnie, że się martwiłaś, doceniam zaangażowanie i z tego, co pamiętam, to już podziękowałam ci za pomoc. Ale jeśli masz zamiar robić mi interwencję, to odpuść - Presley uniosła ręce w obronnym geście, chcąc dać dziewczynie do zrozumienia, że nic tutaj nie wskóra.
Czy ona nie rozumiała, że Prescott za nic się nie karała? Lubiła siebie, lubiła to, kim była, ale lubiła też imprezować i to, że raz podwinęła jej się noga nie oznaczało, że teraz rzuci wszystko i nagle zmieni swoje życie, które naprawdę lubiła, o sto osiemdziesiąt stopni? Albo że zrobi to ze względu na kogoś? No nie, to tak nie działało, a na pewno nie w przypadku niereformowalnej Prescott.
- Nie, ani trochę nie mam w siebie wywalone, jeśli musisz wiedzieć. I błagam cię, nie rób scen. To, że ze sobą sypiamy nie czyni cię moją dziewczyną - powiedziała dobitnie, a po pokoju rozniosło się charakterystyczne wycie, jakby wszyscy obecni oczekiwali na dalszy rozwój sytuacji. - Muszę zapalić - po tych słowach minęła Calie i wyszła na klatkę schodową, gdzie odpaliła papierosa. Równie dobrze mogłaby to zrobić na balkonie, ale ten bezustannie ktoś okupował. Potrzebowała pobyć przez chwilę sama i gdyby nie niespodziewane przybycie Goldsworthy, Presley dalej bawiłaby się w najlepsze. Nienawidziła, kiedy ktoś ingerował w jej życie bez ówczesnej zgody. Nie podobało jej się, że Calie zaczynała w jakiś sposób angażować się w jej życie, chociaż nie łączyło je nic poza seksem. Nawet nie rozmawiały. Dobra, zdarzało się, ale Presley niewiele o sobie mówiła, więc dziewczyna tak naprawdę niczego o niej nie wiedziała.
Zaciągnęła się porządnie nikotynowymi substancjami i wypuściła dym dopiero wtedy, gdy zabrakło jej powietrza. Palenie zawsze ją uspokajało i pozwalało wyrównać oddech, a w tym momencie Pres poczuła się zestresowana tym całym umoralnianiem i próbą sprowadzenia na ziemię. Tak było dobrze, dlaczego Calie tego nie rozumiała?

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Chłopaki wyciem odebrali uwagę Goldsworthy, która zbyt późno zorientowała się, że Presley ją wyminęła.
- Sorry, że nie choruje na społeczny egoizm! – zawołała za nią i po chwili zapytała samą siebie „po chuj to robiła”. Prescott najwyraźniej nie zamierzała jej słuchać i już nawet nie chodziło o to. Mogłaby posłuchać samej siebie i tego, że jak raz przekroczyła granicę to znów może się zdarzyć, bo najwyraźniej powoli przestawała panować nad dawkami.
Z drugiej strony, co Calie mogła o tym wiedzieć? Nigdy nie ćpała a swój pijacki ciąg spowolniła po akcji w areszcie i rozmowie z siostrą. Pomógł jej w tym również dodatkowy artykuł, nad którym pracowała z kolegą, więc nie czuła, żeby przekroczyła jakąkolwiek granicę. Chociaż zdaniem Autumn stało się to, kiedy wylądowała z neandertalczykami za kratkami, co Calie do tej pory uważa za niefortunny wypadek. Złe miejsce i zły czas. Zdarza się.
- Ej, chodź. Wychilluj trochę. – Jeden z bliźniaków zachęcająco pomachał brwiami wskazując na kreskę jeszcze nie wciągniętą przez Presley. Od zawsze była ciekawa działania tych wszystkich zakazanych substancji, a jednak tylko na tym się kończyło. Nie miała aż tak dużych ciągotów do narkotyków. Piła alkohol, próbowała papierosów i zaciągała się marihuaną, ale nic poza tym.
- Dobrej zabawy – rzuciła na odchodne i najpierw skierowała się na balkon. Już z progu nie dostrzegła Prescott, ale upewniła się jeszcze, że ta nie stała gdzieś skitrana w kącie. Westchnęła nie widząc jej i przez chwilę stojąc pośród obcego towarzystwa zastanawiała się, co powinna zrobić. Poprawiła torebkę przerzuconą przez ramię i skierowała się do wyjścia.
Zauważając Presley zatrzymała się, ale niczego nie powiedziała. Oparła się o ścianę i po prostu na nią patrzyła. Nie ze złością, jaką poczuła na widok wciągającą kreski Presley, ale ze spokojem, jakby przed chwilą wcale się nie sprzeczały. Stała tam i po prostu patrzyła, ale nie na to jak Prescott pali, lecz na nią, przez nią i przez dym, który wypuszczono prosto na jej twarz. Na moment zamknęła oczy i nadal niczego nie mówiąc ponownie zmierzyła się z jasnymi oczami próbując cokolwiek zrozumieć. Jako człowiek, który nie miał wyjebane na innych. Który się przejmował ludźmi dookoła siebie bez względu na to co ją z nimi łączyło. Nie myślała tylko o sobie. Nie umiała. Nie potrafiła też odciąć się od wszystkich rzeczy dookoła, od minionych zdarzeń tak, jakby wcale nie miały miejsca. Czemu miałaby to robić, skoro to wszystko dostarczało jej emocji, nowych doświadczeń i całą gamę innych doznań?
Milczała i sama nie wiedziała, co chciała tym osiągnąć. Nie wiedziała jednak co miałaby najpierw powiedzieć, bo wiedziała, że cokolwiek to będzie to odbije się od dziewczyny jak od ściany. A jednak, gdyby surferka chciała czmychnąć z powrotem na imprezę, to na pewno próbowałaby ją zatrzymać.

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Niektórym zdarzało się wylądować za kratkami, pomimo niewinności, innym zdarzało się przyćpać za bardzo i z własnej winy wylądować na ostrym dyżurze. Byli tylko ludźmi, a wszystko było dla ludzi, oczywiście w granicach rozsądku. Presley przesadziła. I z tym przedawkowaniem, chociaż dobrze zna swój organizm i możliwości, a także z tym wyskakiwaniem na Calie, która przecież nie była niczemu winna.
Ale Prescott nienawidziła, kiedy ktoś próbował przemówić jej do rozsądku. Szczerze tego nie znosiła. Bo sama miała mózg i potrafiła go używać, a próba kontrolowania jej to jak strzelenie sobie w kolano. Uczyła się na błędach, ale to nie oznaczało, że momentalnie skończy z imprezami i prochami, to akurat nie podlegało dyskusji. Mogła co najwyżej nie szaleć aż tak i starać się nie przedawkować ponownie. Była hedonistką, nie altruistką i nie miała zamiaru zmieniać w sobie czegokolwiek tylko po to, żeby komuś sprawić przyjemność.
Zauważywszy, że ktoś otwiera drzwi i wychodzi z mieszkania, podniosła głowę, a jej oczy spotkały się na moment z oczami Goldsworthy. Nie trwało to jednak długo, bo Pres spuściła wzrok i wlepiła go w papierosa, które trzymała między palcami. Mimo to dalej czuła na sobie spojrzenie dziewczyny i szczerze nie rozumiała, czemu ta ciągle tkwiła na klatce schodowej. Czego od niej chciała? Czy Prescott nie dała jej jasno do zrozumienia, że nie ma zamiaru przerywać dobrej zabawy tylko dlatego, że ona miała taki kaprys?
- Robisz mi siarę przed znajomymi - odezwała się w końcu, przyciskając fajkę do ust. - Zupełnie jak moja matka - czy ona właśnie porównała Calie do swojej matki? Na to wygląda. Pani Prescott też nigdy nie umiała się wyluzować i zachowywała tak, jakby miała wiecznego kija w dupie. - Serio myślisz, że możesz tutaj wpadać bez zapowiedzi i robić mi wyrzuty? - ciągnęła dalej, zerkając na dziewczynę przez unoszący się na korytarzu, papierosowy dym.
Nie pojmowała takiego zachowania. Jasne, można się zmartwić, ale próba ingerencji w cudze sprawy nie była zbyt słusznym posunięciem. A każda z nich miała swoje życie, więc żadna nie powinna się w nie wpierdalać. To, że czasem ze sobą sypiały do niczego ich nie zobowiązywało. Poza tym Presley sypiała nie tylko z Calie, bo aktualnie pieprzyła się jeszcze Rhysem Levinskym, barmanką z Shadow, której imienia za żadne skarby świata nie umiała zapamiętać i czasem z jednym z bliźniaków. Chyba Carl. A może to był jednak Cole? Ciężko stwierdzić, byli do siebie zbyt podobni. Ale Calie mogła i miała pełne prawo, żeby postępować podobnie. Bawić się, pić, wciągać kreski, jeśli miała na to ochotę (tylko nie z Preską, ona nie brała za to odpowiedzialności), bzykać się z różnymi ludźmi. I wiecie co? Nie było w tym nic złego. Pytanie brzmiało: po co cała ta szopka?

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Nie drgnęła, kiedy porównano ją do pani Prescott. Nie znała kobiety. Nie wiedziała, jaką osobą była i sama się nią nie czuła. Nie ważne, jak obraźliwe mogłoby to być. Nie o to chodziło Calie. Nawet nie miała zamiaru wpadać i krzyczeć na Presley. W swym przekonaniu tylko odwiedzała znajomą, która niedawno była w szpitalu. To raczej normalne, ale najwyraźniej nie w świecie surferki.
- Nie planowałam robić ci wyrzutów. Chciałam tylko sprawdzić, jak się czujesz. – Wcale nie zamierzała się usprawiedliwiać. Uważała, że postąpiła tak, jak należało nawet jeśli drugiej stronie to nie odpowiadało. Przecież to nie tak, że po drodze kogoś zabiła albo podpaliła mieszkanie Prescott. Zrobiła coś dobrego, a przynajmniej taki był zamiar zanim nie zobaczyła białego proszku równo ułożonego na paterze.
- Znalazłam cię nieprzytomną w kącie obscenicznego klubu. – Nie chodziło o sam klub, bo miejsce było spoko. Goldsworthy świetnie się w nim bawiła ze znajomymi dziennikarzami, nawet jeśli gdzieś tam mignęła jej Prescott, której jednak nie zaczepiała. Ona miała swoje wyjście a Calie swoje we własnym towarzystwie. Wcale nie musiały bawić się razem, co było oczywiste i najpewniej rozeszłyby się w swoje strony bez żadnego „część”, gdyby nie niefortunny widok, na który natrafiła Calie. – To dość oczywiste, że nie chcę, żeby to znowu ci się przydarzyło. To nie był przyjemny widok i jak się spodziewam dla ciebie też to nie było miłe doświadczenie, ale wiesz co? Tak naprawdę nie wiem, jakie ono dla ciebie było, bo jak zwykle stoisz sobie jakby nigdy nic. Jakby to co się wydarzyło wcale nie miało miejsca, ale ci nie wierzę. – Można być obojętnym, ale nie na wszystko. To fizycznie niemożliwe i sama Presley przyznała, że było coś, czym się przejęła. Całkiem niedawno to powiedziała. – Przejęłaś się, ale szkoda, że o tym nie mówisz. Że jedyną rzeczą teraz dręczącą twoje myśli to „siara, którą ci urządziłam przy znajomych”. – Ciekawe to Prescott miała priorytety w życiu, ale ktoś kto żył chwilą, taki właśnie był. Myślał o tym, co działo się teraz nie później ani wcześniej. Tylko teraz. Cała reszta to spalone rozdziały, które wcale nie miały miejsca lub nie muszą się wydarzyć.
Odsunęła się od ściany czując, że musi stanąć stabilnie na obu nogach. Wiedziała, że nadejdzie atak. Spodziewała się go. Ciężko brać inną opcję pod uwagę, kiedy ich znajomość, zanim zaczęły uprawiać ze sobą seks, opierała się głównie na kłótniach.
- Naprawdę zdanie ludzi, którzy zostawili cię wtedy na pastwę losu jest najważniejsze? To co powiedzą albo czy z nimi wciągniesz albo zażyjesz jakiś szajs na tej wiecznej imprezie? – Machnęła ręką w stronę mieszkania mając na myśli to co tam się działo. Nie chodziło o samo imprezowanie. Do tego każdy miał prawo, ale można było to robić bez ostrych narkotyków wyżerających mózg.

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Nie musiała tutaj przychodzić, mogła po prostu wysłać wiadomość, na którą Presley prędzej czy później raczyłaby odpisać. Pewnie później, ale to nieistotny szczegół. Dobra, Calie martwiła się o nią, ale nie były na tyle blisko, że miała prawo nachodzić ją we własnym mieszkaniu i to jeszcze wchodzić do niego bez wcześniejszej zgody Prescott. Najwyraźniej nie dogadają się w tej kwestii, bo obie myślały co innego i każda miała swoje racje. Oczywiście racje Presley miały większą moc od tych, którymi manewrowała Goldsworthy, ale chyba w tym miejscu również nie dojdą do sensownego konsensusu.
- Czuję się świetnie, zresztą jak sama widzisz - rozłożyła ręce na boki, chcąc zaprezentować swoją skromną osobę z każdej strony. Nawet wykonała zgrabny obrót, kiedy podniosła się z marmurowych schodów. - Nigdy nie miała się lepiej - dodała i znów przycisnęła papierosa do ust. Było w tym dużo prawda, a na pewno Prescott czuła się lepiej niż tamtego wieczoru, kiedy narkotyki zbyt mocno uderzyły jej do głowy. Nie oszczędziły też serca, które uderzało w szalonym tempie, a oddech stawał się przez to płytki i nierówny.
- Ile razy mam ci powtarzać, że doceniam twoją troskę? Nie muszę tłumaczyć ci się z tego co robię i z kim. Naprawdę myślałaś, że ten mały incydent powstrzyma mnie przed prowadzeniem dotychczasowego życia? Że już nigdy więcej nie wciągnę kreski? Może w ogóle powinnam zabrać tobołek i zostać pustelnikiem. Albo zamieszkać w klasztorze - naiwność Calie tylko utwierdzała ją w przekonaniu, że dziewczyna w ogóle jej nie znała. I nikt nie zabroni jej martwić się, ale Presley nie zamierzała zrobić niczego, co tych zmartwień mogłoby jej ująć. Bo niby z jakiej racji? Były znajomymi, czasem się bzykały, ale nic poza tym. Nie było w tym żadnych uczuć czy zaangażowania, po prostu Pres odreagowywała z nią, jak z każdym innym, a Calie nie była pierwsza ani ostatnia. Nie była nawet wyjątkowa, żeby ograniczać się wyłącznie do seksu z nią, ale na szczęście miała świadomość, że Prescott nie będzie dla niej na wyłączność. Jeszcze tego by brakowało, żeby taka myśl przemknęła jej przez głowę.
Bo Presley nie była kimś, kogo można było sobie uwiązać, zaskarbić stuprocentową uwagę czy sprawić, żeby zależało jej bardziej niż powinno. Miała czarne serce i duszę w kolorze galaktycznego fioletu, w której panowała jedna wielka impreza.
- Owszem, zależy mi na ich zdaniu - przytaknęła w końcu. - Większość z nich znam połowę życia i jeśli myślisz, że tylko ty odwiedziłaś mnie w szpitalu, bo reszta w magiczny sposób wypięła się na mnie, to jesteś w dużym błędzie. Nie rozumiem, dlaczego tak ich kategoryzujesz. Myślisz, że jesteś od nich lepsza, bo co? - Presley uniosła brwi i cisnęła niedopałkiem pod nogi, po czym przydeptała go podeszwą klapka. - Bo nie ćpasz? Powiedz mi jeszcze, że mają na mnie zły wpływ - wskazała ręką na zamknięte drzwi, za którymi w najlepsze trwała posiadówa. - Tylko, jeśli musisz wiedzieć, poważnie cię teraz rozczaruję - to ja mam zły wpływ na nich. To ja namówiłam całą ekipę na dzisiejszą imprezę i kompletnie zignorowałam sugestie, że może jednak nie powinnam nic brać. Ale śmiało, dalej oceniaj ludzi, o których nic nie wiesz - dodała dobitnie, bo cholernie nie lubiła, kiedy ktoś wyrażał swoje zdanie w temacie, o którym nie miał pojęcia. Coś na zasadzie nie znam się, ale się wypowiem. A Goldsworthy nie znała jej znajomych, łączących ich z nią relacji, a przede wszystkim nie znała samej Presley.

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- Nikt nie mówił o klasztorze. – Przewróciła oczami, bo nie wierzyła, że życie bez narkotyków kojarzyło się Prescott z klasztorem. Skoro tak to spora część populacji tak żyła. Chociaż sądząc po tym, ile przypisywano leków z opioidami, to zapewne ta mniejsza część, ale jednak. – Nie mówię, żebyś zrezygnowała z imprez, ale tak.. z narkotykami chyba jednak powinnaś przystopować, nie uważasz? – Czy to nie było oczywiste, po tym co się stało? Może i była naiwna wierząc, że po tamtym incydencie Presley przejrzy na oczy. Że chociaż trochę pomyśli o sobie w inny sposób i zadba o ciało, które jeszcze miała. Nie musiała od razu zostawać Mormonką, ale dalsze trucie się tym co ją prawie zabiło również nie było rozwiązaniem ani czymś, na co można machnąć ręką. Ale najwyraźniej tylko Calie tak to widziała. Nie umiała tak po prostu olać sprawy. Nie potrafiła jak Presley przejść z czymś do porządku dziennego tak, jakby nic się nie stało. Jakby zapisany rozdział w ogóle się nie wydarzył, bo go spaliła i ruszyła dalej.
Westchnęła ciężko, bo wcale nie uważała się za lepszą. Gdyby tak było, to nie pozwoliłaby Apollo siebie gnoić, wodzić za nos albo cokolwiek innego. W rzeczywistości uważała się za słabą osobę i nawet była świadoma swej naiwności, więc wcale nie była lepsza. Uważała, że w około znajdowało się wiele lepszych osób, ale nie było ich kiedy byli najbardziej potrzebni.
- Wow – rzuciła czując w środku zbierającą złość. Nieco bardziej niż wcześniej. – Właśnie przyznałaś, że jednak masz na siebie wywalone. – Wcześniej Presley zaprzeczyła, ale w tej chwili mówiąc o ignorowaniu sugestii (żeby nie brała) przyznała, że to nie prawda. Sama tego chciała. Sama chciała przyćpać olewając fakt, że jej ciało znowu mogło nie wytrzymać. – I wiesz, co? Owszem, jestem na nich zła, bo cię zostawili w klubie a nie dlatego co zrobili wcześniej albo później. Niech sobie robią co chcą, ale nie zmienisz tego, że nie było ich tam wtedy. – I to najbardziej mierziło Calie. Nie oceniała ich za to co robili, ale generowała swoją złość na tym, że nie było ich, kiedy byli potrzebni.
Dłonią przetarła czoło i przeczesała włosy do tyłu rozważając najrozsądniejszą opcję – czyli pójście sobie. Nie będzie umiała udawać, że to się nie wydarzyło, ale też nie będzie starać się tego zmienić, bo to nie od niej zależało. Zamiast jednak opuścić budynek pełna rezygnacji rzuciła do Presley kolejne pytanie.
- Czy życie bez narkotyków jest naprawdę takie trudne? – Po coś Prescott je brała. Kiedyś mówiła, że dają jej wolność, ale nigdy nie przyznała, od czego chciała być wolna. Życie nie mogło opierać się tylko na ćpaniu. To kiedyś musiało się skończyć. Oby nie śmiercią od przedawkowania albo przez zniszczoną wątrobę, nerkę czy WZW B, którym mogła zarazić się od wielu osób, a jakie długo mogło pozostać wyciszone.

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
- Przystopowałam - odparła błyskawicznie, bo gdyby Calie nie zauważyła, Pres nie wzięła do tej pory dużo, a ta kreska, którą zamierzała wciągnąć miała zakończyć zażywanie narkotyków na całą, długą noc. - Nie skończyłam jak ostatnio, więc sama przyznaj, że to już jest jakiś progres - trochę ironizowała, jednak nie oszukujmy się - po Presley Prescott nie można spodziewać się niczego lepszego.
Nie rozumiała, dlaczego dziewczyna tak usilnie wierciła jej dziurę w brzuchu i zawracała w głowie. Tfu, głowę! A kolejne jej słowa sprawiły, że Presley przycisnęła palce do oczu, prawie wciskając je w sobie w oczodoły i dopiero po dłuższym momencie spojrzała ponownie na Goldsworthy.
- Nie mam na siebie wywalone i nie, życie bez narkotyków nie jest trudne. Wierz mi albo i nie, jak tam wolisz, ale mogę żyć bez prochów. Tylko nie chcę. I jasne, można bawić się bez tego, tylko po co? To tak jak z bieganiem - można biegać bez butów, ale w butach jest fajniej i wygodniej. A mi jest tak wygodnie i wolałabym, żebyś to uszanowała, zamiast bezkarnie robić mi wjazd na chatę i szerzyć popelinę. Odpuść, dzieciaku - nie miała już siły do tej dziewczyny. Czy ona mogła iść i martwić się o kogoś innego? Z Presley było wszystko w jak najlepszym porządku, zresztą wystarczyło na nią spojrzeć, żeby się o tym przekonać, przecież tryskała werwą i świetnym samopoczuciem, choć to ostatnie mieszało się mocno z irytacją, do której doprowadziło pojawienie się Calie. No dobra, może nie samo pojawienie się, ale wygadywanie tych wszystkich rzeczy i usilne przekonanie Pres do swoich racji trochę jej nie wychodziło. Tak naprawdę Prescott była daleka od tego, żeby w ogóle przytaknąć tym wywodom.
- Słuchaj - ponownie przycupnęła na schodku i podniosła głowę, przyglądając się uważnie kompanowi z klatki schodowej. - Mam do zaproponowania ci dwie opcje. W tej pierwszej dajesz mi spokój, wracasz do domu, a ja kontynuuję zabawę. Natomiast w drugiej idziesz ze mną i dołączasz do zabawy. Wybór należy do ciebie, bo nie mam zamiaru cię do niczego zmuszać ani tym bardziej zatrzymywać - no co? Nie miała zamiaru jej wypierdalać, ale jeśli miała ochotę zostać, napić się czy nawet coś wziąć na własną odpowiedzialność, drzwi do mieszkania Presley stały przed nią otworem. Jeśli jednak wolała wrócić do swojej chatki Sapphire River, to śmiało, nikt nie będzie błagać, żeby została. A przynajmniej nie Pres, która miała co robić i na ten moment towarzystwo Goldsworthy ani ją ziębiło, ani grzało.
Wybierz mądrze, Calie.

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Zmarszczyła brwi nie pojmując porównywania brania narkotyków do biegania z butami. Metafora metaforą, ale ta była strasznie paskudna i nijak pasująca. Obie sytuacje miały się do siebie jak baletki do piły łańcuchowej. Tym drugim można było odciąć komuś głowę. Pierwszym co najwyżej rzucić w łeb, ale – spokojnie – ofiara przeżyje.
- Nie wierzę, że porównujesz bieganie z butami do ćpania dragów, które mogą cię wpakować nie tylko do szpitala, ale też do więzienia. – Jakby nie było ćpanie nadal było nielegalne. Nie żyli w szarej strefie, w której mówienie o tym na głos było bezpieczne i legalne.
Ze zrezygnowaniem i niedowierzaniem pokiwała głową wreszcie mijając Prescott, bo nie mogła dłużej stać w miejscu. Już wcześniej czuła, że nie przekona surferki. Gdyby tylko wiedziała, że zobaczy coś takiego, to nawet by tutaj nie przychodził i nie próbowała. Przecież była świadoma tego, jak upartym stworzeniem była Prescott, a jednak pod wpływem chwili starała się przemówić jej do rozsądku, chociaż gdyby miała czas przemyśleć to na chłodno wiedziałaby, że to bezcelowe. Nie przekona jej. Ani do dbania o swoje zdrowie ani o zaniechanie spożywania nielegalnych substancji.
Uniosła wysoko brwi i znów pokiwała głową na boki.
- Jesteś niemożliwa. – Tylko tyle miała do powiedzenia na temat danych jej opcji. Nagle miała ich tylko dwie? – Zachowujesz się jak.. – Dopiero gdy wypowiedziała te słowa uświadomiła sobie do kogo chciała porównać Presley. Do Apollo. On też robił co chciał, przychodził kiedy miał ochotę, rozmawiał kiedy sobie tego życzył i zbywał ją, bo akurat tak było mu na rękę. Goldsworthy go nie słuchała. Czasami tak, ale zawsze wracała wierząc, że to chwilowe i chłopak wcale nie był taki zły. Dawała mu kolejne szanse.
Wierzyła w niego bardziej niż on sam, nawet jeśli często był wobec niej kutasem.
- Nie ważne. – Machnęła ręką nie wierząc, że dopiero teraz to sobie uświadomiła. Była masochistką utrzymując relację z kimś, kto miał ją gdzieś. Robiła to nieustannie, wręcz w kółko, jakby żyła w porąbanym schemacie rozrysowanym przez sarkastycznego dzieciaka. – Rób co chcesz. – Wiele kosztowało ją, żeby to powiedzieć, ale wreszcie musiała wyjść poza ramy czegoś, co ciągle sobie robiła. Walczyła o ludzi, którzy wcale tego nie chcieli. I po co?
Poprawiła pasek od torebki przewieszonej przez ramię i ostatni raz spojrzała na dziewczynę.
- Powodzenia w życiu. – Tylko tyle mogła powiedzieć. Nic więcej nie przychodziło jej do głowy zwłaszcza, że nawet nie umiała brzmieć oschle czy powiedzieć wprost „Chrzań się Prescott”.
Jeszcze chwilę milczała patrząc na dziewczynę, aż wreszcie ruszyła schodami w dół nie oglądając się za siebie.
Nie poszła do domu. Nie miała ochoty. Wróciła skuterem do Cairns uznając, że spędzi wieczór ze znajomymi z redakcji albo popracuje, bo tego nigdy za wiele. Będzie harować i może wreszcie dojrzeje do tego, żeby wyjechać gdzieś, gdzie dostanie fuchę w porządniejszej gazecie od Cairns Post.

z/tx2 Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
ODPOWIEDZ