Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
35 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Znała farmę Barlowe. Za dzieciaka wraz z bratem bawiła się tutaj, była pilnowana przez panią domu i chyba nawet spędzili tu z rodziną jedne święta. Często też Eve przejeżdżała obok tych terenów patrząc jak kiedyś ładne budynki marnieją a okolica staje się bardziej szara. Jednak nie wnikała głębiej. Jako dziecko niespecjalnie zaprzyjaźniła się z którąkolwiek młodszych córek Barlowe. Raine nawet nie poznała nie licząc wizyt w kawiarni, w której przypadkowo napotykała panią Barlowe (nie wiem jak ma na imię), więc nie była ściśle związana z tą rodziną. Nie to co pani Paxton, która przyjaźniła się z matką Gai. Kiedyś obie kobiety były ze sobą zżyte i tylko dlatego ich dzieci miały okazje wspólnie spędzać czas, aż do chwili, kiedy ich drogi się rozeszły. Dokładnie stało się to ponad szesnaście lat temu i od tamtej pory Eve co najwyżej mówiła do pani Barlowe – dzień dobry.
Aż do dzisiaj.
Bo to dzisiaj oznajmiła kobiecie, że jej długi zostały spłacone a wszystko to uczyniła w imieniu swej matki, która robiąc teraz wielką karierę postanowiła pomóc dawnej przyjaciółce. Eve z łatwością sprzedała to kłamstwo udając też, że doskonale wie co działo się u rodzicielki, chociaż tak naprawdę lata temu pogrzebała tę kobietę. Matkę uważała za martwą, o czym jednak nikt nie musiał wiedzieć. Tak samo, jak pani Barlowe nie musiała być świadoma tego, że w chwili kiedy poszła zaparzyć kawę, Eve wyciągnęła telefon i włączyła nagrywanie ich rozmowy. Komórka leżała na stole ekranem odwrócona w dół i rejestrowała wspominki, które dopadły obie panie na temat dawnych czasów oraz Gai, z którą Eve spędziła pierwsze lata swego życia. Właściwie znały się od kołyski, z czego Paxton pamiętała zaledwie urywki.
Pani Barlowe była właśnie w trakcie opowiadania o tym, jak to obie (Eve i Gaia) mając zaledwie pięć lat były niezłymi kombinatorkami, kiedy do ich uszu dotarł dźwięk zamykanych drzwi.
- Audrie, to ty kochanie? – zawołała starsza kobieta i chwilę odczekała nim usłyszała odpowiedz. Od razu wstała z krzesła wychodząc najmłodszej córce naprzeciw. – Raine, zapomniałam, że miałaś zajść. – Szybko się usprawiedliwiła. – W lodówce jest zimna lemoniada. Te upały są okropne. – Razem z córką przeszła do kuchni, w której przy stole siedziała Paxton. – Kochanie, pamiętasz Eve? Przedstawiałam was sobie w kawiarni. Kiedyś przyjaźniłam się z jej matką. Właściwie byłyśmy bliźniaczymi mamuśkami, bo swoje pierwsze córy urodziłyśmy w tym samym roku. – Pomimo tego, że słowa Barlowe nawiązywały do Gai, kobieta uśmiechała się dobrze wspominając tamten czas.
Paxton wstała i wyciągnęła do Raine rękę na powitanie.
- Cześć. – Uścisnęła dłoń młodej dziewczyny, a potem spojrzała na panią Barlowe. – Jeżeli przeszkadzam, to sobie pójdę. Już i tak zajęłam pani dużo czasu.
- Nie przejmuj się. – Starsza kobieta machnęła ręką. – Raine przyszła po słoiki z jedzeniem. Mamine najlepsze.
Eve uśmiechnęła się na ten komentarz ciesząc oczy widokiem córki, która mogła cieszyć się maminym jedzeniem.
- Za to Eve wpadła powspominać dawne czasy.
- Właściwie to przyszłam, trochę nie będąc pewna czy mogę, ale ostatnio przypomniałam sobie Gaie. Tak długo o niej nie myślałam, że – wstyd się przyznać – ale o niej zapomniałam.
- Miałaś tylko pięć lat. Nie przejmuj się. – Pani Barlowe machnęła ręką w międzyczasie wyciągając słoiki dla córki.
Eve niepewnie zerknęła na Raine, bo nie wiedziała, co tamta sobie pomyśli o jakiejś babie, która nawiedzała jej matkę, żeby porozmawiać o zaginionej córce. To mogło wywołać różne reakcje, a jednak pani Barlowe wydawała się nie być załamana. Swoje już przetrawiła i na plus zrobiło jej wspominanie tych zabawnych chwil, pierwszych kroku lub słowa wypowiedzianego przez córkę. Nie było też śladu po płaczu, po łzach radości wylanych po pierwszej wieści na temat spłaconego długu, o którym teraz pani Barlowe nie chciała mówić. Uznała, że później spotka się ze wszystkimi córkami i o wszystkim in opowie.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
57.

- To ja, Raine! - zawołała od progu, dziwiąc się, że nie musiała przekręcać klucza w zamku drzwi wejściowych. Farmy w Carnelian Land były tak duże i tak dalekie od siebie, że nietrudno było o włamania, a przynajmniej jej wydawało się, że nietrudno, bo okazja czyni złodzieja. Oczywiście o ile ktoś już ma zapędy złodziejskie. - A Audrie jest? - zapytała zaraz, słysząc jakiś ruch w kuchni i z ciekawością poszła za mamą. Nie potrafiła sobie przypomnieć kiedy ostatnio widziała siostrę - czy to nie głupie? Była jednak najmłodsza z nich wszystkich i ciężko było powiedzieć, czy to kwestie słabych więzi rodzinnych, czy raczej bariery wiekowej je tak bardzo dzieliły. Trochę lepiej sprawy miały się z Primrose, przynajmniej do jej wyjazdu z miasteczka po próbie samobójczej. Martwiła się o nią i czasem nawet łapała na wspominaniu spotkania w szpitalu z Sam na korytarzu, kiedy kompletnie się rozkleiła. - Hmm, tak, chyba tak, cześć - uścisnęła dłoń Eve z lekkim uśmiechem, próbując sobie szybko przypomnieć tę sytuację. W Hungry Hearts pracowała trochę ponad miesiąc, a każdy dzień przynosił dla niej jakieś nowości. Tu nauczyła się nowego wzorku na kawie, tu ktoś pokazywał jej rozliczenia kasy, może nic szczególnie ciekawego, ale tak samo jak i na studiach, Raine chciała wiedzieć wszystko jak najlepiej. Taka już jej przypadłość dziecka, które zawsze chce być prymusem, z którą wchodziła też w dorosłość.
- O nie, nie przyszłam tak tylko po słoiki! - zastrzegła od razu, ściągając z ramienia materiałową torbę z pudełkami z kawiarni. - Mam trochę sernika i mam nadzieję, że nie ugotował mi się w samochodzie - czasem wynosiła, oczywiście za zgodą właściciela, jedzenie z kawiarni, które już miało się nie sprzedać. To ratowało jej czasem wieczory, kiedy nie miała siły przygotowywać nic na kolację, tak samo jak ratował jej życie samochód Sam, którego dalej jej nie oddała, ale miała mocne postanowienie odłożenia pieniędzy i kupienia czegoś swojego jak najszybciej. - W niczym nie równa się twojemu, ale jest bardzo dobry. Właściwie to trochę na przekupienie, bo obiecałam przyjaciółce, że dam jej do spróbowania twój z brzoskwiniami - Sam może i zachowywała się trochę dziwnie przy rozmowie o serniku, ale i tak planowała spełnić obietnicę.
Farmę dalej traktowała trochę jak swój dom, więc wyciągnęła talerzyki i widelczyki, żeby nałożyć im po kawałku. - O, znałaś ją? - poderwała głowę znad zlewu, wbijając zaciekawione spojrzenie w Eve. - Ja nie miałam okazji - uśmiechnęła się smutno, bo miała wrażenie, że przez to ma w sobie jakąś pustkę, której nikt nie mógł zapełnić.
Zaginięcie Gai było wydarzeniem, które na zawsze zmieniło ich rodzinę i choć znała je tylko z opowieści, doskonale odczuwała jego efekty. - Ja pewnie niewiele mogłabym na ten temat powiedzieć, ale... mamo, gdzie mamy albumy? - skoro Eve chciała o niej porozmawiać, to czemu nie pokazać jej zdjęć? Może i Raine powinna być ostrożniejsza, ale była bardzo ufną i naiwną osobą, nawet gdyby Eve pokracznie kłamała, pewnie i tak by się nie zorientowała. - Przyniosę - zakomunikowała, wychodząc z kuchni, żeby poszukać ich we wskazanym przez mamę miejscu, a kiedy wróciła do pomieszczenia, zobaczyła, że pani Barlowe zniknęła. - Telefon? - zapytała Paxton, bo wydawało się jej, że słyszy charakterystyczny dzwonek.

Eve Paxton
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
35 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Obserwując interakcje matki z córką pomyślała, jak wielkie miała szczęście, że podczas wizyty u pani Barlowe natrafiła również na Raine. Obiecała Sameen, że z najmłodszą siostrą również porozmawia i choć jeszcze nie miała pomysłu, jak to zrobi (bo byłoby dziwnie gdyby w kawiarni tak z dupy zaczęła mówić o Gai), to rozwiązanie nasunęło się samo. Nie wierzyła w swoje szczęście, ale wolała nie chwalić dnia przed zachodem słońca. Odetchnie jak zrobi to, o co prosiła ją Galanis, której nie widziała od ostatnich dwóch tygodni. Kobieta wyjechała służbowo na około dwa miesiące, więc o przebiegu całej rozmowy (którą sobie przesłucha) dowie się dopiero po powrocie.
- Okazuje się, że tak. – Jak przyznała wcześniej, zapomniała o Gai. Wspomnienie o niej było tak odległe, że ledwie co przypomniała sobie pewne urywki, które skojarzyła głównie dzięki starym zdjęciom znalezionym na strychu.
Odwzajemniła smutny uśmiech nie wiedząc, co powiedzieć, bo proste – przykro mi – nie załatwi sprawy. Nie odda Raine czegoś, czego nigdy nie doświadczyła z siostrą, której nigdy nie poznała. Paxton coś o tym wiedziała.
- Trochę ci o niej opowiadaliśmy – rzuciła pani Barlowe wspominając jeszcze jak mąż w chwili miłości do reszty córek z sentymentem wspominał dawne czasy.
Przez ten czas Paxton się nie odzywała zgadzając na obejrzenie albumów oraz na to, żeby pani Barlowe zostawiła ją po tym, jak odebrała telefon.
- Tak, to chyba coś ważnego – przytaknęła na pytanie Raine i rzuciła okiem w kierunku, w którym zniknęła starsza kobieta. Zaraz jednak powróciła spojrzeniem na dziewczynę oraz na przyniesiony przez nią album. – Dziękuję, za to. – Bo Barlowe wcale nie musiała pokazywać jej tych zdjęć ani poświęcać swój czas na rozmowę z nieznajomą. Powróciła spojrzeniem na album i przerzucone na jeden z końców strony. Od razu zatrzymała wzrok na zdjęciu z polaroida, które było prawie identyczne do tego, które sama posiadała. Prawie, bo oba zrobiono w krótkim odstępie czasu między sobą.
- To ja. – Pokazała cztero może pięcioletnią dziewczynę u boku swojej mamy, która na rękach trzymała małego Neila. Tuż obok stała pani Barlowe z Gaią i malutką Primrose. – Widzisz plac zabaw za nami? – wskazała palcem na fragment ślizgawki. – Teraz już go nie ma, ale kiedyś znajdował się przy plaży. Jakiś czas temu tam pojechałam pomyśleć o tym, jak to było kiedyś. – Jak było się dzieckiem, które niczym się nie przejmowało. – Na tej plaży są bardzo wysokie skały. Ostatnio tam byłam i wtedy przypomniałam sobie, że razem z Gaią lubiłyśmy się na nie wspinać. Oczywiście wbrew zakazom rodziców. – Uśmiechnęła się pod nosem. – Raz, kiedy na nich stałyśmy, poślizgnęłam się i prawie stamtąd spadłam, ale Gaia mi pomogła. Wydaje mi się, że musiała być bardzo odważna. – Ale mogła jedynie przypuszczać, co chciała zweryfikować z wersją pani Barlowe i może też z Raine o ile znała jakieś opowieści o siostrze. - Rodzice ci o niej opowiadali? - zapytała nawiązując do słów starszej pani, która wcześniej to zasugerowała.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Niby tak, ale to nie to samo - wzruszyła ramionami, choć w jej głosie nie dało się słyszeć pretensji. Bo nie małą pretensji do rodziców, że nie poznała swojej najstarszej siostry. To nie była ich wina, a widziała doskonale, że sami cierpieli, choć po tylu latach to powoli się rozmywało. I każde z nich pewnie w jakimś stopniu dalej miało nadzieję na jej powrót, tylko coraz bardziej złudną. Po tylu latach to było przecież niemalże niemożliwe. - Przynajmniej mamy te zdjęcia - to właśnie z nich znała Gaię. Próbowała się dopatrzeć jakiegoś podobieństwa względem niej samej, ale to Raine najbardziej odstawała ze wszystkich sióstr Barlowe. Miała ciemne włosy, ciemne oczy, co odróżniało ją od reszty, bo wszystkie miały jasne włosy, a w albumach ze zdjęciami zupełnie jaśniutkie, jak to małe dzieci.
Pokiwała tylko głową, bo przecież nie była już małą dziewczynką, która musiała się chować za maminą spódnicą, żeby rozmawiać z dorosłymi gośćmi i sama mogła zostać z Eve. Na podziękowanie za to wzruszyła ramionami, nie wiedząc co więcej może odpowiedzieć. Trochę liczyła, że choć to Eve przyszła po odpowiedzi, będzie jej w stanie coś opowiedzieć. Nie chciała roztrząsać z mamą wciąż tych samych kwestii, a na tatę w tej sprawie nie bardzo mogła liczyć.
- O wow, naprawdę? - przesunęła krzesło bliżej niej i skojarzyła, że rodzice kiedyś wspominali o koleżance Gai i jej mamie, z którymi się wtedy trzymali. - To musi być dziwne uczucie, tak natrafić na swoje zdjęcie w czyimś albumie - sama Raine nie miała za dużo wywołanych zdjęć. Urodziła się na przełomie wieków, kiedy więcej ludzi zaczynało korzystać z aparatów cyfrowych, a zdjęcia, powtarzane po kilka razy, traciły już swój urok. Jej albumy zatrzymały się jakoś z początkiem szkoły, reszta była zapisana na płytach DVD, Bóg wie gdzie teraz leżących. - Szkoda, że go nie ma, mogłabyś sobie porównać rzeczywistość ze zdjęciami - ludzie przecież robili takie rzeczy. Może i Raine powinna to zrobić, dopóki farma jeszcze stała? Co prawda nikt nie mówił o jej sprzedaży, ale podejrzewała, że tylko próbują ją obronić przed nieuchronną decyzją. W końcu była zadłużona i znikąd nie było szansy na poprawę, a ona jeszcze nie skończyła studiów i niewiele mogła pomóc. - To ładna myśl - Gaia odważna.
- To trochę skomplikowana sprawa - przyznała, odchylając się na swoim krześle. - Na początku nie bardzo, ale chyba byłabym za mała, żeby zrozumieć. A potem zaczęłam trochę dopytywać kim jest ta dziewczynka na zdjęciach, bo były trzy, ale nie mogłam dopatrzeć się która to ja - kolor włosów był tutaj kluczowy. - Na początku mówili mało, a potem sama zaczęłam trochę dopytywać, ale ciężko to złożyć w jakąś całość - wyrywkowe wspominki to było wszystko, co miała. - W pewnym momencie zaczęłam sobie dużo wyobrażać, więc teraz już sama nie wiem co było prawdą, a co sobie dopowiedziałam - uśmiechnęła się lekko, bo na przestrzeni lat wszystko zaczęło się jej mieszać. - Lubię sobie myśleć, że jakbym ją kiedyś spotkała, to wiedziałabym, że to ona, tak wiesz, przez jakieś więzy krwi. Głupie, co? - bo przecież brzmiało strasznie głupio. - I chyba nie będę ci w stanie poopowiadać więcej. Może mama by mogła - ale mama gdzieś przepadla ze swoją rozmową telefoniczną.

Eve Paxton
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
35 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
- Rada miasta go usunęła. Podobno zgodnie z nowymi przepisami był niebezpieczny dla dzieci. – Z roku na rok świat się zmieniał i to co kiedyś było super zabawą teraz okazywało się morderczym miejscem w oczach rodziców zbliżonym do jednego z kręgu piekieł. Plac zabaw zbudowany w starej formie niedaleko drogi i oceanu to miejsce mało przyjazne dzieciom, chociaż Eve wspominała to inaczej; weselej i nawet jeśli sobie coś zbiła albo zdarła, to uczyła się, że następnym razem musi uważać. To było bardzo edukacyjne i prawdziwe, ale z drugiej strony nie była matką, więc nie rozumiała istoty problemów czających się wszędzie. Po prostu ona na niektóre rzeczy machnęłaby ręką, kiedy matki z chęcią zamknęłyby swoje dzieci w kloszu.
- To wcale nie jest głupie. – Uśmiechnęła się ciepło do Raine. – Podobno rodzina wie, rozpozna wszystkich. – A jednak pomimo spotkań z Sameen młoda Barlowe jej nie poznała. – Ale nie wymagaj od siebie zbyt wiele zwłaszcza, że tak na dobrą sprawę nigdy jej nie poznałaś. Ciężko powiedzieć, czy byś ją rozpoznała, ale możliwe, że gdzieś w środku po prostu byś wiedziała. – Może już to czuła, ale nie wiedziała czym było ów doznanie? Paxton była tego ciekawa. Nieraz wyobrażała sobie, że ciało jej siostry nie należało do niej. Że to jakaś bardzo podobna dziewczynka a Isabelle tuła się po świecie i może kiedyś odnajdzie rodzinę. Tak, to byłoby zbyt piękne aby mogło być prawdziwe.
- Twoja mama już dużo mi opowiedziała. – Miały na to dużo czasu. – Pomyślałam, że może pamiętasz coś, o czym ona zapomniała. – Wszystko by się nadało, nawet wyrywkowe wspomnienia z opowiadanych przez rodziców historii. – Wybacz moją wścibskość, ale kim jest Gaia w twoich oczach? Jak ją sobie wyobraziłaś albo co pamiętasz z tych wyrywkowych historii? – Raine sama przyznała, że kojarzyła jedynie wyrywki i sporo musiała sobie dopowiedzieć, ale to nic złego ani dziwnego. Bardziej nietypowym było ciągnięcie jej za język, acz Eve robiła to bardzo subtelnie z nutką nostalgii w głosie, jakby naprawdę zależało jej na wspomnieniach z dawnych lat.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Tak właśnie lubię myśleć. Że rodzina zawsze wie i jakoś jest się w stanie rozpoznać, a jakby teraz stanęła w drzwiach, to że wiedziałabym, że to ona - Raine nie miała nawet pojęcia jak bardzo się myliła. Dzięki swojej inteligencji i ciężkiej pracy, a do tego zorganizowaniu, była w stanie zająć pierwsze miejsce, jeśli chodziło o uczelnię, posiadała ogromną wiedzę z zakresu swojego kierunku i do tego dawała radę utrzymać się w swoim domu, ale potrafiła być bardzo naiwna, jeśli chodziło o kontakty z innymi ludźmi. Sameen poznała prawie dwa lata temu i ani przez chwilę nie kwestionowała jej obecności w swoim życiu. Owszem, czasem zastanawiała się dlaczego starsza od niej kobieta, wiodąca życie pełne sukcesów, w ogóle interesuje się znajomością z kimś takim jak ona, ale Galanis dość łatwo przychodziło zapewnienie jej, że wszystko jest pod kontrolą. Znajomość z Primrose, ich spotkanie po próbie samobójczej siostry i wszelka pomoc, jaką dostawała od Sam, były czymś więcej, niż kiedykolwiek dostała od swoich sióstr, a właśnie kogoś takiego Raine potrzebowała w swoim życiu, przez co łatwiej jej było dopuścić Sam do swojego życia, ale nigdy, przenigdy nie podejrzewała, że jest jej siostrą. Chyba jednak nie rozpoznałaby jej przy przejściu przez drzwi,
- Ciężko powiedzieć, bo ja sama znam wszystko tylko z opowieści rodziców, ale jak byłam mała to spędzałam więcej czasu z tatą, a on był... cóż, był trochę cichszy niż mama - uśmiechnęła się lekko, bo to pani Barlowe była bardziej gadatliwą, a tata, jak to typowa większość mężczyzn w jego wieku był raczej zamknięty. Raine spędzała z nim dużo czasu na wszelkich bojowych zadaniach i czasem owszem, zdarzyło mu się coś wtrącić o Gai, jak chociażby jej ulubioną piosenkę, czy miejsce do zabawy. - Pewnie moje wyobrażenia maja tyle wspólnego, co jak się coś myśli o aktorze na podstawie jego roli w filmie - rozmowa z Eve zaczęła jej uświadamiać, że przecież może być w błędzie. - Jak byłam mała to lubiłam myśleć, że ona by się ze mną bawiła. Dziewczyny nigdy nie miały czasu, a ją mogłam trochę idealizować - poza tym Gaia była na zawsze zamknięta w postaci dziewczynki, a nie nastolatki, czy dorosłej osoby. - Ale ciężko mi powiedzieć cokolwiek więcej. Była tylko dzieckiem, więc czasem sobie wyobrażałam, jakby to było się z nia bawić, jak z rówieśniczką i lubiłam myśleć, ze byśmy się dogadały. No ale właśnie, to tylko moja wyobraźnia i wymysły - a ona może nie powinna obarczać Paxton czymś wyssanym z palca?

Eve Paxton
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
35 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Słuchając Raine uśmiechała się delikatnie, bo to co mówiła było urocze. Słowa miały ciepłe brzmienie, jak na osobę po dwudziestce. Tacy to raczej nie mówili o swoich dawnych wyobrażeniach, które mogłyby zostać wyśmiane. Dziewczyna to robiła i teraz Eve rozumiała co Galanis miała na myśli opisując swoją siostrę. Była miła, dobra, otwarta i rzeczywiście z tego połączenia mogło wyjść coś naiwnego, co jednak nie zawsze musiało być wadą, o ile miało się przy sobie osoby gotowe do ochrony albo trzaśnięcia w głowę (kiedy rzeczywiście postępowało się głupio).
- Trochę taka wymyślona przyjaciółka? – zapytała nie chcąc w ten sposób obrażać Raine, ale skoro ona sama uważała to za swoje wyobrażenie, to mogła uznać, że zrobiła z Gai niewidzialną kompankę. Kogoś, kogo nigdy nie miała okazji poznać, a jednak przez pewien czas żyła z nią w swej głowie.
- To całkowicie normalne. – W takim zachowaniu nie było niczego złego. – Kiedy miałam czternaście lat zginęła moja młodsza siostra. – Wcale nie planowała o tym mówić, ale czuła, że wspólne doświadczenie pozwoli Raine poczuć się jeszcze bardziej swobodnie bez wzmagania się przed mówieniem o swoim dawnym zachowaniu. – Od tamtej pory, nawet teraz, zdarza mi się myśleć o wspólnym życiu. O tym, jakbym pomagała jej w szkole, chroniła przed głupimi chłopakami, jakbym kłóciła się z nią o to, że powinna pójść na studia albo jak razem siedziałybyśmy zastanawiając się, czy pizza z ananasem serio jest taka zła? Zapewne by nam nie posmakowała, ale w życiu wszystkiego trzeba spróbować. – Uśmiechnęła się nieco bardziej rozweselona, bo to jednak byłaby miła wizja i jeszcze lepiej gdyby rzeczywiście doszła do skutku. – To chyba dobrze, kiedy myśli się o kimś w ten sposób? Mówią, że człowiek umiera dopiero wtedy, kiedy ginie pamięć o nim, więc dopóki się kogoś wspomina albo myśli, ta osoba wciąż gdzieś jest. – Nie w ten złudny sposób, bo Eve wiedziała, że Isabella nigdy do niej nie wróci, ale nadal czuła więź z nią. Inaczej sprawa wyglądała w przypadku Barlowe. Ta rodzina nigdy nie dostała potwierdzenia, że Gaia umarła, a jednak istnieje pewien czas od zaginięcia, kiedy urząd i prawo uznaje daną osobę za zmarłą. To tragedia, bo możliwe, że rodzina dalej żyła w przekonaniu co do żywotności zaginionej.
- Twoja mama wspominała, że studiujesz. Mogę zapytać, co? – ot, z czystej ciekawości, ale przy okazji wypytania o Gaie miała też subtelnie sprawdzić, czy u Raine w miarę wszystko grało. Oczywiście nie zmusi dziewczyny do zwierzeń. W końcu była dla niej tylko obcą kobietą, ale zawsze mogła spróbować. – Czy ciężko jest pogodzić studia z pracą? – Sama tego nigdy nie doświadczyła. Po szkole skończyła kursy z tresury, ale po tym od razu pojechała za chłopakiem do armii, więc nie znała rzeczywistości, w której ktoś musiał zasuwać całe dnie a po nocach uczyć się do egzaminów.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Nie myślałam o tym w ten sposób, ale chyba tak - kiwnęła głową na znak, że Eve może mieć trochę racji. Wymyśleni przyjaciele kojarzyli się jej bardziej z księżniczkami, albo filmowymi bohaterami, ale chyba rzeczywiście brała Gaię za taką wymyśloną przyjaciółkę, a do tego bazowała tylko na zdjęciach i opowieściach, więc dużo musiała sobie dopowiedzieć i wymyślić. - Oj, przykro mi - sama nie lubiła, kiedy ktoś się nad nią użalał, po tym jak dowiadywał się o sytuacji w rodzinie Barlowe. Ale poniekąd była to jedyna rzecz, którą w ogóle można było powiedzieć. I naprawdę było jej przykro, Eve wydawała się być ciepłą osobą, która nie zasłużyła na taką stratę. Ale czy ktokolwiek zasługiwał? - Masz rację, to chyba rzeczywiście normalne, chociaż ananas w żadnej postaci nie jest dobry - odpowiedziała z leciutkim uśmiechem, przypominając sobie, że nie tak dawno odbyła podobną rozmowę z Sam. Sam była dla niej trochę jak siostra, której nigdy nie miała. Jasne, była Primrose i Audrie, ale one nie miały nigdy z Raine podobnej więzi. I trochę przez to dziewczyna utwierdzała się w przekonaniu, że rodzina nie musi dzielić nazwiska, ani więzów krwi, choć jednocześnie przecież tęskniła do Gai. Nie potrafiła tego wszystkiego pojąć i sama była niepewna swojego stanowiska. To nie było łatwe. Po prostu. - To ładnie powiedziane. Ale kiedyś pewnie wszyscy zapomnimy, to nieuniknione - wspomnienia powoli zaczną się zacierać, zdjęcia blaknąć, a nowe nie powstaną. Nie chciała o tym mówić na głos, ale przecież jej ojciec już zapomniał, matka nie była najmłodsza, a Raine nie wiedziała nic sama. A jednak chyba we wszystkich z nich tliła się nadzieja, że nie będą musieli pamiętać, bo powstaną nowe wspomnienia, bo stanie się cud.
- Tak, mechatronikę w Cairns - kiwnęła głową, w razie czego gotowa na wyjaśnienie o co w ogóle w tym kierunku chodzi i co potem można w życiu robić, bo to pytanie przewijało się dość często. - Teraz mam wakacje, a pracę w kawiarni zaczęłam po sesji, więc nie wiem jak to wszystko będzie działać od nowego semestru - i trochę się tego bała. - Do tej pory dawałam korepetycje i łapałam się na jakieś dorywcze akcje, ale stypendium ratuje mi życie - znając sytuacje farmy nigdy nie chciałaby prosić rodziny o pieniądze, więc była wdzięczna za wszystko, co miała. - Może uda mi się w tym roku odłożyć na samochód, bo mój wylądował na złomie i jeżdżę pożyczonym od przyjaciółki - a powinna zwrócić jaguara Sam jak najszybciej, szczególnie po tym, jak dowiedziała się, że kobieta chce jej go podarować.

Eve Paxton
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
35 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
/Jestem po chorobowym seansie „Yellowjackets” i widzę w Raine tylko wariatkę z lasu :lol: /

- Kiedyś na pewno – Nie będzie kłamać. Nie wmówi Barlowe, że pamięć była doskonała i na pewno do końca życia będzie pamiętać Gaie. To nie było możliwe. Tak jak niemożliwym było, żeby Eve pamiętała ton głosu siostry albo to jak się śmiała. Niektóre rzeczy się zacierały, ale obrazy, dźwięki lub zapachy nie były ważne. Liczyło się uczucie, którym darzyła siostrę i tej miłości nikt nie będzie w stanie jej odebrać. Nie wymażą jej żadne wydarzenia ani czas. – Dlatego noszę jej zdjęcie w portfelu – wyznała cicho, bo skoro już przyznała się do tego, że posiadała siostrę, to mogła powiedzieć coś więcej. Nie łatwo było jej o tym mówić, bo śmierć Isabelle wciąż wierciła jej dziurę w brzuchu, ale skoro Raine podzieliła się swoimi wyobrażeniami na temat Gai, to powinna dać jej coś w zamian. – Nie muszę pamiętać jak mówiła lub w jaki sposób się poruszała, ale wiem co czułam do mojej siostry i widzę, że ty też czujesz coś do Gai. – Wprawdzie nigdy jej nie poznała, ale to nie odbierało Raine prawa do obdarzenia jej siostrzanymi uczuciami. – Ta miłość w zupełności wystarczy. – Jako pamięć po kimś, bo ciężko wymagać od człowieka doskonałości. Może kiedyś ludzie będą w stanie filtrować własne wspomnienia i sięgać do ich najdalszych zakamarków, ale teraz to nie było możliwe. Dlatego Eve postawiła na staromodną metodę trzymania zdjęcia w portfelu. Miała tam również fotografię brata i.. to wszystko. Tylko na tych dwóch osobach zależało jej najbardziej z czego jedna zmarła siedemnaście lat temu.
- O, nauka na styku pięciu dziedzin: mechaniki, elektroniki, informatyki, automatyki i robotyki – palnęła ni z gruchy ni z pietruchy na temat mechatroniki. – Rozwiązuje dużo krzyżówek – wyjaśniła skąd wzięło się to przedziwne hasło, które przed chwilą padło z jej ust. Gdyby nie krzyżówki kompletnie nie wiedziałaby, o czym mowa. Jednak na tym jej wiedza się kończyła. – To muszą być naprawdę trudne studia. – Już sama jedna z tych dziedzin wydaje się trudna do ogarnięcia, to co dopiero pięć na raz. – Właściwie, co po nich można robić? Oczywiście poza zbudowaniem robotów ze sztuczną inteligencją, które potem się zbuntują, a ludzie zostaną zmuszeni do walki od przetrwanie. – Powiedziała to wszystko w żartobliwym kontekście chcąc jakoś podtrzymać rozmowę. Poza tym, naprawdę była ciekawa co takiego można robić po mechatronice. Znając współczesny świat i jego rozwój, możliwości było naprawdę wiele. Z każdym kolejnym miesiącem pojawiały się kolejne opcje a wraz z nimi kolejne stanowiska pracy dla osób z fachem w ręku.
Dopiła swoją kawę nagle żałując, że tak szybko opróżniła kubek. Mogłaby zapytać o sernik, ale wolała się nie narzucać zwłaszcza, że dla Raine wciąż była tylko obcą kobietą.
- Masz dobrą przyjaciółkę – zauważyła z delikatnym uśmiechem i na moment się zamyśliła. – Czy jako studentka mechatroniki byłabyś w stanie zaprojektować uproszczony, ale stabilny, system w rodzaju dźwignia-zapadnia? – Nie była pewna, czy dobrze tłumaczy, bo nie chodziło jej „dosłownie” o zapadnie. – Chodzi o to, że tresuje psy i większość przeszkód buduje dla nich sama. Mam jedną, która po naciśnięciu na dźwignię otwiera drzwi, przez które pies przechodzi. Tylko, że to słaba konstrukcja, wręcz prowizoryczna. Ciągle się psuje albo niszczy, więc może byłabyś w stanie jakoś mi pomóc? – Owszem, to była oferta niewielkiego zlecenia, ale skoro Raine zbierała pieniądze na samochód, to Eve nie widziała przeszkód, żeby jej w tym nie wesprzeć.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
/ to chyba muszę obejrzeć dla inspiracji :lol:

- Hmm, może masz rację - kiwnęła głową, chociaż nie wiedziała, czy to wypowiadane przez Eve słowa, czy raczej sposób ich wypowiadania, ale miała wrażenie, że ta wie, o czym mówi. A może to zwyczajnie naiwność Raine, która chyba ślepo wierzyła, że ci bardziej dorośli ludzie są w kwestiach życiowych mądrzejsi. - Ale jeszcze nie zapomniałam - dodała, bo martwienie się o przyszłość nie było dla niej czymś naturalnym. Raczej pogodnie podchodziła do tego, co miał przynieść los i nie lubiła się nastawiać na najgorsze, narzekać i zamartwiać. Nie dlatego, że świat zawsze miał do zaoferowania same dobre rzeczy, ale dlatego, że z negatywnych emocji nie wynikało nic dobrego, nic nie zmieniały. Pomysł trzymania zdjęć w portfelu wydał się jej za to dość ciekawy, przede wszystkim dlatego, że ona nawet nie posiadała takiego klasycznego portfela. Karta w telefonie w zupełności jej wystarczała, a Barlowe nie przepadała za torebkami, nosiła więc czasem wizytownik z niezbędnymi dokumentami i to tyle. Magia dwudziestego pierwszego wieku.
- Ach, ja nigdy nie byłam za dobra w słowa - a do tego dość mocno trzymała się właściwych definicji, a jednak krzyżówki czasem działały na zasadzie skojarzeń i wtedy już nie potrafiła połączyć ze sobą haseł, więc szybko się irytowała i je porzucała. - Z tą trudnością to trochę zależy. Dla mnie chyba bardziej skomplikowana byłaby na przykład filologia angielska, albo jakieś nauki polityczne, ale to mnie zawsze interesowało. Jest dużo nauki, ale ja ją lubię - dużo osób odpadało z kierunku Raine i sobie nie radziło, ale dziewczyna dalej była zafascynowana wybraną dziedziną i to dodawało jej motywacji, nawet kiedy zarywała kolejną nockę i nie mogła się już skupić. - Można jeszcze budować roboty, które mają walczyć z tymi pierwszymi robotami - odpowiedziała z lekkim uśmiechem, chociaż bojowe przygotowanie robotów do wojny nie było przedstawione na żadnych jej zajęciach. - Ja chcę pracować przy turbinach wiatrowych. Ta potęga natury, ogrom maszyn, coś pięknego - rozmarzyła się tak prawdziwie, bo turbiny były dla niej naprawdę ważne i aż można było zobaczyć zmianę w jej twarzy.
- Trenujesz psy?! - prawie się poderwała ze swojego, musząc łapać szklankę z lemoniadą, która o mało co nie wylądowała na podłodze. - Ale zajebiście! - wyrwało się jej entuzjastycznie. - To znaczy, o ja, świetne zajęcie, ja ostatnio opiekowałam się takim psem takiego pana, mój kolega mi pomagał trochę, znalazłam go na ziemi, jak leżał porazony prądem, ten pan w sensie, no i Fiodor jest cudowny, a właśnie się zastanawialiśmy jak się trenuje psy i Archer też pomógł mi zrobic meble na taras, więc może dalibyśmy radę! - pokiwała szybko głową, choć Paxton miała wszelkie prawo nie zrozumieć wywodu dziewczyny, ale na mysl o psie Buchinskiego się mocno ożywiła.

Eve Paxton
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
35 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
- Oh, czyli energia odnawialna. Nowocześnie. – Kiedyś nie było takiego szału na dbanie o planetę, więc i niektóre studia choć istniejące, nie były aż tak powszechnie znane. Teraz świat się zmieniał. Technologia przejmowała coraz większą część życia każdej osoby. Była wszędzie, gdzie warunki na to pozwalały a wraz z tym wzrastało zainteresowanie rozwojem. Więcej, lepiej, bardziej.. ogrom techniki pochłaniał każdego i choć z jednej strony to mogło przerażać, z drugiej było po prostu koniecznością. Świat szedł na przód. Oni też powinni.
- I bardzo ambitnie. Twoja mama musi być z ciebie bardzo dumna. – Posłała Raine czuły uśmiech nie chcąc też za bardzo wciskać się w ich relacje rodzinne. A jednak poczuła, że musi powiedzieć coś podobnego. Głównie przez sposób w jaki dziewczyna wypowiadała się o Gai a w jaki wspominała o reszcie sióstr. Miała wrażenie, że Raine rzeczywiście bardziej wolała tę krewną, której nigdy nie poznała, co na swój sposób było smutne. Przykre i przygnębiające, bo najwyraźniej nie uzyskała od reszty tyle, ile by chciała.
- Tresuje – poprawiła dziewczynę zanim ta pełna entuzjazmu rozpoczęła swój przedziwny wywód, z którego Eve niewiele zrozumiała. – Wow, to.. – Aż nie mogła wyjść z szoku. – ..bardzo dużo słów. – Odetchnęła niepewna, czy Raine znów nie przyatakuje jej kolejną historią życia. – Tylko, że ja tresuje psy specjalistyczne. Takie do pracy. Dla wojska, policji, ratowników, osób niewidomych, tych z padaczką i ostatnio też pracuje nad możliwością „wywęszenia nowotworu”. – Nie zajmowała się pupilami domowymi. Nie miałaby na nich czasu ani cierpliwości, bo tak naprawdę nie każdy pies nadawał się do tresury. Wszystko zależało od rasy i charakteru danego czworonoga. Jeden się nadawał a drugi nie. – Jeżeli jednak byłabyś chętna zaprojektować system otwieranych drzwiczek z pomocą przycisku albo dźwigni, to pokazałabym ci jak wytresować domowego psa. – Wtedy Raine będzie musiała robić to sama. Eve tylko pokaże jak, lecz cała praca oraz jej wyniki będą zależały od Barlowe.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Mam nadzieję, w końcu jestem tą córką kujonką, która jest najlepsza na roku - uśmiechnęła się szeroko, chociaż nie chwaliła się tym tak często. Na ocenach zależało jej z dwóch powodów - jednym z nich była ambicja i pasja, które sprawiły, że wybrała ten kierunek, drugi tyczył się kwestii materialnych. Dzięki stypendium mogła być samodzielna i nie musiała prosić o pomoc ani mamy, ani sióstr, ani nikogo i w połączeniu z pieniędzmi z korepetycji, czy wakacyjnych prac dorywczych, mogła się jako tako utrzymać, a w przyszłości chciała pomóc mamie spłacać długi, które rodzice zaciągnęli lata temu, nieświadoma, że to już było załatwione.
- O matko, przepraszam, bo ciebie to przecież pewnie w ogóle nie interesuje - pomimo ogólnie panującego gorąca, poczuła jak na jej policzkach wykwitają ciepłe rumieńce. Trochę wstyd, że się tak emocjonowała przyziemnymi dla innych rzeczami, ale przecież tu chodziło o pieski, a jej trochę ostatnio przez nie odbijało. - Och, to brzmi poważnie - pokiwała głową, bo to chyba miało nawet swoją nazwę. I miała wrażenie, że Fiodor idealnie nadawałby się do takich zadań specjalnych, bo był posłuszny, przynajmniej przy Laurencie, bo przy Raine stawał się ciepłą kluchą. - To byłoby super, bo to chyba ja potrzebuję nauki tresury - kiwnęła głową. Ona potrafiła wyegzekwować u psa Buchinskiego zaledwie siad, ale przy każdym kolejnym "stop", czy "nie wolno", przegrywała ze słodkimi ślepiami czworonoga i pozwalala mu na wszystko, a jednak nie chciała, żeby podczas tych wszystkich pobytów u niej, zmiękł do tego stopnia, żeby zaprzepaścić treningi jego właściciela. - Wychodzi na to, że mamy umowę - a ona miała jakieś zajęcie, inne od kawiarnianej nauki wzorków na kawie, co cieszyło ją podwójnie, bo lubiła myśleć i tworzyć projekty, tak samo jak majstrować przy wszelkiego rodzaju urządzeniach, a te wakacje trwały dla niej zdecydowanie za dlugo i już jej było trochę tęskno do uczelni i zajęć.

Eve Paxton
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
ODPOWIEDZ