Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Mistrzu. Chociaż pewnie bliżej mi do Imperatora czy Kanclerza. A zatem „wasza ekscelencjo” również dopuszczam. - z uśmiechem pokręciła głową, przez moment skupiając uwagę na kolejnych zadrukowanych słowach. Kilka razy nawet coś zaznaczyła w obfitym, nieco przyciężkawym paragrafie.
- Du siehst aus wie skandinavisch. - uśmiechnęła się, chociaż jej niemiecki pamiętał czasy Wielkiej Wojny. Zawsze chciała nauczyć się francuskiego, ale nie było jej z tym po drodze. Zresztą specyficzny rodzaj muzyki, który tak kocha, ma więcej wspólnego z niemieckim rozkazem rozstrzelania, niż z francuskim wyznaniem miłości.
- Problem nie leży w zorganizowaniu samego spotkania z klientem. - mruknęła, wyraźnie niezadowolona z całej tej sytuacji. Przeszło jej nawet przez myśl, że robi ogromny błąd, narażając się na wielką przegraną i społeczną nienawiść. Pewnie gdyby jej ojciec wciąż żył, od razu zabronił by jej angażowania rodzinnego nazwiska w tak felerną sprawę. Mimo to, Melville chciała spróbować. Szanse na wyciągnięcie klienta były w jej ocenie dość duże. Szczególnie, że mogła udowadniać w nieskończoność: psychiczne predyspozycje do bycia zmanipulowanym, zły wpływ porwania dziecka na jego psychikę, a nawet niepoczytalność. Zresztą, nie chodziło w tym wszystkim o całkowite uniewinnienie. Chodziło o możliwie niski wymiar kary, tak aby utrzeć nosa prokuraturze.
- Prokurator upiera się, że ze względu na charakter sprawy, musi być obecny przy naszym spotkaniu. - pokręciła głową. Poza tym zasłaniali się, ze chodzi o bezpieczeństwo narodowe. Toteż zorganizowanie spotkania wymaga czasu. Jasne, najlepiej w dniu rozprawy.
- I to jest świetna praca dla psychologa. Sprawdzenie czy nie był zastraszany i dręczony podczas przesłuchania lub areszcie. - podniosła palec, zaznaczając wagę zadania jakie ten młody padawan miał przed sobą. W końcu awansuje i Meville zacznie nazywać go Kenobi.
- Cały czas opieram się na ich raportach i spisanych zeznaniach. Ale chłopak upiera się, że jest muzułmaninem. - zerknęła na jedną z linijek długiego tekstu, która zaznaczyła zielonym flamastrem.
- Jeśli w areszcie dochodzi do prześladowania klienta ze względu na poglądy religijne, możemy wnieść o jego tymczasowe zwolnienie z aresztu. - wiedziała, że sąd odrzuci ten wniosek. Ale po pierwsze: zadbają o bezpieczeństwo oskarżonego, a po drugie Melville kupi sobie nieco więcej czasu na badanie sprawy.
- I jeśli możesz wysłać wniosek o jawność sprawy do sądu i prokuratury. Chce zrobić z tego medialny gównosztorm. - wyciągnęła z szuflady jakąś teczkę z przygotowanym wnioskiem.
- Sędzia, który prowadzi tę sprawę ma zadatki na potencjalnego konserwatystę. Prześwietliłam jego i jego rodzine do dwóch pokoleń wstecz. - katolicy, zaangażowani w życie lokalnego kościoła. Żona i trójka dzieci, wszyscy uczęszczali do konserwatywnych, prywatnych liceów. Melville również, ale nie robiło to z niej nietolerancyjnego gbura. Niemniej, dobrze jest trzymać wszystkie tropy.
- Jego ojciec zmarł kilka miesięcy temu. Matka próbowała się z nim spotkać, ale rzekomo sam oskarżony odmawia. - ściągnęła nieco usta, zakładać ręce na głowę. Ułożyła się wygodnie. Chyba jedynym rozwiązaniem jest szturmowe zobaczenie się z klientem.
- No dobrze. Jutro rano jedziemy do aresztu. - trzeba było zwyczajnie wystawić prokuratora i wejść do aresztu szturmem. Najlepiej, gdyby jakiś czarujący młody mężczyzna poflirtować z sekretarką w gabinecie prokuratora, aby dowiedzieć się czy oskarżyciel ma ważne spotkanie i będzie zajęty - na wypadek gdyby służby więzienne próbowały go pilnie wezwać.

Eric Milton
przyjazna koala
Melville
student prawa, praktykant — kancelaria ojca
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
został ojcem, wrócił na studia, zaczął pracować u ojca w kancelarii i próbuje nauczyć się życia na nowo u boku kobiety, na którą nigdy nie zasłuży
Oczywiście, że “imperatorze”! W czarnej todze adwokata i z włosami upiętymi w ciasny kok tuż nad karkiem rzeczywiście pasował jej ten tytuł. Eric lekkim uśmiechem podsumował wymianę zdań na temat uczniów, mistrzów oraz pochodzenia, choć znajomością niemieckiego Lewis również mu zaimponowała, zamiast myśleć o drobnostkach, pełnię uwagi poświęcił rozłożonej przed nimi sprawie. Była ciężka, żeby nie powiedzieć beznadziejna. I - tak jak Melville - Eric pomyślał o swoim ojcu. Że nie byłby zadowolony, gdyby ktoś się dowiedział, że Milton maczał palce w przegranej z góry sprawie. A to tylko podsycało jego determinację, żeby jeśli nie uniewinnić chłopaka, to zawrzeć najkorzystniejszą ugodę. Grunt to znaleźć dobrą motywację do działania!
Ad rem! Według Erica w tej sprawie za dużo rzeczy “na zdrowy rozsądek” się nie spinało. A może odwrotnie - spinało się zbyt idealnie. - Nie wydaje ci się, że dowody za bardzo wskazują na tego konkretnego chłopaka? Prokurator także jest za mocno zaangażowany w tę sprawę. Może i jego prześwietlić w poszukiwaniu czegoś, przez co można by go odsunąć? - rzucił luźną myśl. Jeszcze za krótko siedział w profesjonalnym świecie prawników, żeby wyzbyć się uprzedzeń, ale czy to w ogóle było możliwe?
Sędzia był konserwatywny. To trochę wiązało im ręce, ale jeszcze nie stawiało sprawy w pozycji przegranej. Eric skupiając się to rozpinał, to zapinał guzik marynarki, a alkohol, który wcześniej nakał w szklankę, ciągle pozostawał nietknięty.
- No dobrze, ale fakt, że jest muzułmaninemjeszcze nie oznacza, że przez wyznanie musi dopuszczać się zamachów - co już dla Erica samo w sobie było zbyt dużym uproszczeniem faktu, jakby wrzucić wszystkich muzułmanów i terrorystów do jednego worka - chrześcijanie też prowadzili swoje krucjaty do ziemi świętej - słaby argument, ale wkurzało go takie stereotypowe myślenie. To mu podrzuciło inny pomysł. - Spodziewamy się, że sędzia będzie przeciwko nam. Co wiemy o ławnikach? Gdyby prześwietlić ich światopoglądowe przekonania w mediach społecznościowych, można by się do nich odwołać? Uderzyć argumentacją ułożoną pod większość…
Sięgnął po długopis i zapisał kolejne polecenie w notesie. Popatrzył na swoje notatki próbując wysupłać z tego coś, o czym jeszcze nie pomyśleli. Jego wzrok padł na słowie “psycholog” i to też nasunęło myśl. - Okej, chcesz zrobić burzę medialną. Jeśli temat zaskoczy - a przez kontrowersyjną kwestię dotyczącą religii ma szansę zaskoczyć - można spróbować napędzić całą nagonkę w social mediach. Wymyślić hasztag, znaleźć innych odnalezionych porwanych, którzy będą chcieli opowiedzieć swoją historię. Wzbudzą większą wiarygodność niż psycholog w sztywnym garniturze. - Zrobienie awantury w mediach to dobry motyw. Jeśli dobrze to rozegrają, opinia publiczna - jak miał nadzieję - ujmie się za chłopakiem i może zbudować nową narrację. Eric już wiedział, że czasem rozprawa - szczególnie tak głośna - rozgrywała się nie tylko w budynku sądu.
Miał po zakończonej pracy jechać prosto do domu. Ale ani nie poszedł dziś na zajęcia, ani nie pojechał do biura. I tak poprzestawiał plany, więc co mu szkodziło zmienić je nieco bardziej? Sięgnął po teczkę, na której naklejona była karteczka z napisem “prokuratura”. Zajrzał do środa, przeleciał wzrokiem kilka nazwisk, z czego niektóre wpisał do notesu. - Pokręcę się tam jeszcze dziś i zrobię rozeznanie - zaproponował. Nikt przecież nie wiedział, że Eric jest zaangażowany w tę sprawę, a znali go w prokuraturze, więc może chętniej puszczą parę z ust, jeśli zajdzie z inną błahostką, a poruszy coś, czym ostatnio żył cały prawniczy światek.

Melville Lewis
przyjazna koala
A.
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Znam prokuratora od kołyski. – mruknęła, ale najwyraźniej nie pałali do siebie sympatią. Znajomość to w końcu nie przyjaźń. Prokurator był dobrze wykształcony, chociaż szczycił się dyplomem uczelni australijskiej. Nic dziwnego, że szczerze nie przepadał za Melville, która chętnie machnęłaby mu dyplomem Harvardu. Nigdy nie mieli okazji spotkać się na sali sądowej. Ale ów prokurator był w wieku Melville i miał podobne usposobienie. O ile oboje lubowali się w innych środkach transportu: ona jeździła potężnym, czarnym czołgiem, a on zabytkowym, żółtym kabrioletem, tak oboje mieli zapędy nuklearne na sali sądowej.
Ale możesz poszperać. Jest z krajowego padołu łez, może uda Ci się wygrzebać jakieś plotki na jego temat. Poza tym, trochę się dziwię, że dali sprawę tak młodej osobie. – bądź, co bądź, Melville wcale nie była stara! Prokurator był może o rok starszy? Albo nawet ten sam rocznik. W tak poważnej sprawie, jakim było bezpieczeństwo narodowe, urząd powinien polegać na kimś znacznie starszym.
Oczywiście prokurator liczy na awans, więc będzie zaciekle walczył na sali sądowej. Jest podobny do mnie. Tylko pozbawiony zasad fair play, współczucia i miłości do bliźnich. – nie wiem skąd u niej choćby cień pomysłu, że ma w sobie te wszystkie pozytywne cechy?
O ławnikach wiemy niewiele. Wciąż czekam na informacje z sądu. Próbują opóźnić jakikolwiek wypływ danych żebyśmy mieli mniej czasu na przygotowania. – to oczywiste, ale niesamowicie denerwujące. Niemniej, nazwisko sędziego zostało już podane do informacji każdej ze stron. Melville nie była psychopatką, aby rzucać się od razu na sędziego. To on kierował rozprawą, trzeba było z nim współpracować i zyskać choćby cień uznania. Dopiero kiedy te wszystkie metody przestaną działać: usunąć. Była gotowa, aby wysunąć wniosek o zmianę składu sędziowskiego, z podejrzeniem, że przewodniczący składu kieruje się uprzedzeniami na tle kulturowym.
Tutaj masz teczkę z kilkoma fundacjami. Zajmują się tematyką uprzedzeń rasowych i religijnych względem Islamu. Napewno znają dane innych porwanych. – wyciągnęła z szuflady kolejną teczkę, podając ją uroczemu młodzieńcowi!
Social media są dla Ciebie. Wszystkie oświadczenia będziesz nagrywał. Małolaty polecą na dobrodusznego blondyna o niebieskich oczach. Ja w tym układzie będę bulterierem, a Ty ślicznotką. – uśmiechnęła się uroczo. Była pewna, że zyskają sporo uwagi, jeśli to Eric będzie "twarzą" kampanii przeciw nierówności religijnej i rasowej.


Eric Milton
przyjazna koala
Melville
student prawa, praktykant — kancelaria ojca
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
został ojcem, wrócił na studia, zaczął pracować u ojca w kancelarii i próbuje nauczyć się życia na nowo u boku kobiety, na którą nigdy nie zasłuży
Już z tonu krótkiego komunikatu wywnioskował, że relacji Melville i Pana Prokuratora daleko jest do tych przyjacielskich, jednak nie omieszkał zapisać pochyłym i niestarannym pismem kilku słów: “prokurator - znajdź wszystko, co się da”. Nigdy nie uważał się za speca od inwigilacji, ale czego się nie robiło dla dobra sprawy? Słysząc opis Melville, jakoby prokurator był jej odbiciem, tyle że po drugiej stronie barykady, Eric uśmiechnął się pod nosem. Postawienie w dwóch narożnikach równie wściekle ujadających psów na pewno da widowisko, jakiego okoliczne sądy dawno nie widziały.
- Mnie ten cały prokurator z daleka śmierdzi maczaniem palców w śledztwie, naprawdę za bardzo się angażuje - błąd żółtodzioba - dzielenie się takimi wnioskami niepopartymi żadnymi sensowniejszymi dowodami, ot, kierując się jedynie intuicją. Machnął ręką, żeby zapomniała. - Janette z recepcji w prokuraturze wie chyba wszystko o wszystkich, pociągnę ją za jej długi jęzor - zdradził swoje prokuratorskie wtyki, ale chyba każdy związany z prawniczym zawodem znał Janette. Jej się nie dało nie znać, choć tak, nie wszystkim sprzedawała wszystko, cholernica wysoko ceniła co ciekawsze ploteczki. Wcale by się nie zdziwił, gdyby wiedziała też coś więcej o ławnikach, a on użyje (prawie) wszelkich możliwych sztuczek, żeby wyciągnąć z niej jak najwięcej informacji.
Podaną mu teczkę wsunął pod notes wciąż pełen podziwu dla tego, że Lewis wyprzedzała jego myśli i uwagi o lata świetlne. Tak samo dopiero po dłuższej chwili zrozumiał to, co mu zasugerowała. Źrenice rozszerzyły mu się ze zdumienia.
- Chyba żartujesz! - Aż parsknął nosem i rozparł się w fotelu, bo zrobiło mu się od tego nieco gorąco. Na tę rewelację po raz pierwszy wychylił szklaneczkę do góry i opróżnił pół jej zawartości jednym haustem. Przeszły go ciarki wzdłuż kręgosłupa choć nie tyle z przerażenia, co z… ekscytacji. Już widział siebie otoczonego mikrofonami dziennikarzy z fleszami aparatów błyskającymi mu po oczach… Nie no, wstrzymaj konie, kowboju! Był tu poniekąd incognito. - Przecież ojciec by mnie za to zdekapitował w białych rękawiczkach nie pozostawiając po sobie najmniejszego cienia podejrzeń, że miał z tym coś wspólnego - powiedział to z taką pewnością, że nie wściubiłaby się tam żadna wątpliwość, iż w ogóle mogłoby być inaczej. - I tak mu się narażam przychodząc tutaj. - Obracając się w fotelu roztoczył ręką półokrąg po ścianach gabinetu Melville. Ale cholera, zakazany owoc smakował przecież najbardziej. Zresztą, znalazłoby się kilka innych powodów, dla których nie powinien się w to angażować. - Co do jednego masz rację. Zdecydowanie robiłbym za ślicznotkę, szybko wypadłabyś z roli sprawiedliwego aktywisty walczącego wspaniałomyślnie o pokrzywdzonego chłopca. Dwa, góra trzy konferencje prasowe i ujawniłabyś prawdziwą twarz, oczywiście pełną zasad fair play, współczucia i miłości do bliźnich - cytując jej własne słowa zaśmiał się, pochylił nad biurkiem i stuknął swoim kryształem jej nietknięty kryształ, dając tym samym znać, żeby się nieco rozluźniła.

Melville Lewis
przyjazna koala
A.
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Janette nie przepada za mną. Według niej noszę zbyt obcisłe spódnice. - ale w końcu to on miał oczarować największą płotkarkę prawniczego półświatka. Meville nie zamierzała rezygnować ze swoich skórzanych, ołówkowych spódnic. Według niej wcale nie były wyzywające, sięgały aż do kolana. Były jednak dopasowane. Ale czemu się dziwić, kupowała je od YSL, które słynie z raczej seksownych ubrań.
- Śmierdzi, śmierdzi. Zresztą z jego marnej prokuratorskiej pensji stać go tylko na tanią wodę kolońską. Ten fetor unosi się w powietrzu jeszcze pare minut za nim. - chyba rzeczywiście za sobą nie przepadali. Darowała sobie jednak wszelkie komentarze o hipisowskiej fryzurze prokuratora, czy koszmarnych okularach Gucci z żółtymi szkłami. Wydawało mu się, że jest instagramową influencerką?
- Jeśli chcesz to zgłoszę wniosek o ochronę policji, aby ojciec nie zrobił Ci fizycznej krzywdy. - mruknęła cicho.
- Nie bądź bojaźliwą amebą. Zepnij zgrabny tyłek i powiedz ojcu. Za wiele czasu nie ma. Pierwsza konferencja… - rozejrzała się w poszukiwaniu telefonu. Namierzyła go dopiero pod stertą dokumentów. Przyjrzała się kalendarzowi, unosząc lekko brwi.
- Czas nagli. Pierwsza konferencja odbędzie się za trzy dni. - a to oznaczało, że musieli zebrać sporo informacji do tego czasu. Spotkanie z klientem odbędzie się jutro. Będą mogli ocenić jego przydatność w całej machinie medialnej. O ile ich klient nie rzuca się na ściany i nie wzywa do świętej wojny, mogliby zacząć szczuć media wywiadem w areszcie.
- Ale spokojnie, znajdę kogoś innego. Rozumiem, że nie pojawisz się także na sali sądowej. - uniosła lekko brwi, bawiąc się srebrnym długopisem. - Zgłosiłam Cię jako mojego Padawana, z zarezerwowanym miejscem po mojej prawicy. Ale zmienę nazwisko na jakiegoś chłopca z kancelarii. - machnęła nonszalancko ręką. Właściwie teraz nieco go szczuła, ale nie zamierzała naciskać. Znała jego sytuacje, relacje z trudnym ojcem.
- Daje sobie trzy konferencje. Poza tym, wezmę na siebie wywiady o bardziej agresywnym wydźwięku. Ale na to przyjdzie czas dopiero po pierwszej lub drugiej rozprawie. - nie, stanowczo nie nadawała się na dobroduszną aktywistkę. Poza tym zamierzała tez wykorzystać zgrany tyłek i niebrzydką twarz Erica! Wszystkim nastolatkom zmiękną kolana na widok zasmuconego, zatroskanego przystojniaka walczącego o prawa człowieka.

Eric Milton
przyjazna koala
Melville
student prawa, praktykant — kancelaria ojca
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
został ojcem, wrócił na studia, zaczął pracować u ojca w kancelarii i próbuje nauczyć się życia na nowo u boku kobiety, na którą nigdy nie zasłuży
Ciekawiło Erica, czy Melville dowiedziała się o tych spódnicach z drugiej ręki, czy bezpośrednio od Janette, która na dobrą sprawę wcisnęłaby spódnicę blondynki maksymalnie do połowy ud. Nie zadał jednak pytania stawiając sobie za cel wydowiedzenie się także tego od drugiego źródła, jakim jest Janette. Ot, dodatkowe wyzwanie dla jego Padawanowej roli! O perfumach pana prokuratora też wolał się nie wypowiadać, bo sam zapewne nie miał lepszych, choć wyczuł przytyk bardziej do samego prokuratora niż do siebie. Ta relacja była na tyle ciekawa, że Eric zaczął się zastanawiać, czy w przeszłości nie łączyło tej dwójki coś więcej oprócz czysto zawodowymi relacjami. Nie była to jego sprawa, toteż znów przemilczał i skupił się na ojcu.
- To… bardziej skomplikowane. - Potarł dłonią czoło. Dopóki nie zetknął się z Melville był naprawdę grzecznym i dobrym synem i protokolantem, paziem od brudnej roboty. Ale co innego być paziem od brudnej roboty, gdzie każdy cię szanuje za nazwisko, a co innego pokazać swoją wartość swoją własną pracą. Eric nigdy nie był ideowcem, pasował mu ten wygodny rodzinny układ, ale nie chciał zawsze żyć na garnuszku tatusia. Którego notabene nienawidził.
Cholera, kto by pomyślał, że obudziła się w nim ambicja!
- I co mam mu powiedzieć? “Tato, w podziękowaniu za twoje wstawiennictwo, przez które uniknąłem kilkuletniej odsiadki, teraz stanę za Lewisami, choć zobowiązałem się do dożywotniej orki na twoim ugorze”? - jawnie ironizował i niepotrzebnie się wzburzył, ale kobieta wiedziała, w którą strunę uderzyć, żeby wprowadzić go w konkretne drgania i w wątpliwości. A i ponownie Mel zaskoczyła go propozycją asystowania na sali sądowej. Tego się nie spodziewał po tak krótkiej współpracy.
To była prawda, czy go testowała? Nie, blondynka nie rzucała słów na wiatr. Kurwa, to była dla niego szansa. Zostało mu dwa semestry studiów, gdyby się odpiął od ojca, miałby szansę ruszyć swoją drogą, a zobowiązania mógłby odrobić w jakiś inny sposób. Albo w innym czasie… Zrobił minę, jakby to rozważał, a jednocześnie uderzył z innej strony. - Jeszcze trochę i pomyślę, że mój ojciec też zaszedł ci jakoś za skórę i próbujesz odegrać się na nim przeciągając na swoją stronę jego syna. - Zmrużył oczy przyglądając jej się uważnie. Zakołysał kryształem z alkoholem, którego płaszczyzna rysowała okręgi na szkle, a umysł Miltona analizował do granic możliwości. Różne opcje. Także tą, w której to ojciec nasyła na niego Melville, żeby próbowała przekabacić go na swoją stronę, a gdy wreszcie jej się to uda, wyskoczy z szafy z satysfakcjonującym “ha, wiedziałem, zawsze byłeś zdradliwą szują i zostało ci to nawet po moim poświęceniu dla ciebie!”. - Co będziesz z tego miała? - wjechała mu podejrzliwość, ale z Miltonem Seniorem nigdy nie było nic wiadomo! Jeśli miał zaryzykować i zacząć na własny rachunek, musiał mieć co do pracodawcy stuprocentową pewność. Nowość, po kilku miesiącach pracy z własnym ojcem.

Melville Lewis
przyjazna koala
A.
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Możesz mu wypomnieć, że niewolnictwo jest nielegalne. Zresztą, pomógł Ci raz. Masz być za to wdzięczny do końca życia? – skrzywiła się lekko. Ale machnęła ręką. Melville była butna i pyskata. Zapewne jej wdzięczność szybko się kończyła. Zresztą, starała się nie być dłużna. Nie chciała mieć długów, niezależnie czy chodziło o finanse czy zwykłe przysługi.
Czy doszukiwanie się spisków i knowań to jakaś cecha zapisana w kodzie genetycznym Miltonów? – uniosła lekko brwi, opierając się wygodniej na fotelu. Uśmiechnęła się, nieco zawadiacko. Bawiła się wciąż długopisem, obserwując chłopaka.
O mojej znajomości z Twoim ojcem, opowiem Ci jak dorośniesz. Teraz skupmy się na sprawie. – wyprostowała się, pochylając nad biurkiem.
Zostajesz na smyczy ojca, czy bierzesz się w garść i pracujesz na własną karierę. Dałam Ci okazję, ale nie dam drugiej. – pokręciła głową przecząco. Mogła od czasu do czasu pozwalać mu na "pomoc". Charytatywny udział w burzy mózgów. Ale z pewnością nie zaoferuje mu po raz kolejny tak zaangażowanego działania w poważnym procesie.
Co będę miała z Ciebie, czy z procesu? – ściągnęła lekko brwi, wpatrując się uważnie w mężczyznę. Pokręciła głową z dezaprobatą, za ten brak wiary w dobroduszność "Jej ekscelencji" - bowiem zgubiliśmy gdzieś w trakcie ten jakże zaszczytny tytuł.
Mam świetne doświadczenie w procesach finansowych. A najbardziej interesują mnie sprawy karne. – wzruszyła lekko ramionami. Była egocentryczna. Oczywiście, że wybrała tę sprawę tylko ze względu na własny interes. Nie chodziło o profity finansowe, tych zwyczajnie nie potrzebowała. Zależało jej na rozgłosie.
Jeśli uda mi się rozegrać ten proces odpowiednio, zostanę pewnie... – zmrużyła lekko oczy. – Jednym z trzech najlepszych prawników w sprawach karnych w tym kraju. – i oto co nią kierowało. Czysty egoizm. Nie chodziło o oskarżonego chłopaka, ani nawet o odegranie się na prokuratorze. Nie lubiła go, ale nie zaprzątała sobie nim głowy. Nie marnowała czasu na zajmowanie się innymi. Zbyt ceniła swój czas i umiejętności.

Eric Milton
przyjazna koala
Melville
student prawa, praktykant — kancelaria ojca
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
został ojcem, wrócił na studia, zaczął pracować u ojca w kancelarii i próbuje nauczyć się życia na nowo u boku kobiety, na którą nigdy nie zasłuży
Cóż, poniekąd na taką umowę przystał w zamian za wyrwanie go z macek prokuratury. Ale im dłużej tam siedział, tym bardziej się przeciwko temu buntował. Zamiast na więzienie, skazał się na uwiązanie się do ojca. Z dwojga złego wiadomo, że wybrałby i tak to drugie, po odsiadce nie mógłby wrócić do zawodu, chociaż… zaczynało mu ciążyć. Stąd pytanie Melvile padło na podatny grunt.
- To sprawia, że jesteśmy najlepsi w tym, co robimy, bo nic nam nie umyka - uśmiechnął się nieco tajemniczo, a już na pewno nieskromnie, ale przy tym wcale nie kryjąc swojego poczucia, że naprawdę może więcej, gdyby tylko ktoś dał mu na to szansę. A ona mu ją dawała. Cholera, Eric tęsknił do czasów, kiedy podejmował decyzje spontanicznie i lekkomyślnie, ale teraz musiał też myśleć o tym, że jest żywicielem rodziny, co utrudniało wybór.
O mojej znajomości z twoim ojcem, opowiem ci jak dorośniesz. Teraz skupmy się na sprawie.
Hohoho! To wybrzmiało tak dobrze, że Eric nie mógł się nie zaśmiać. W duchu, bo oprócz tego rozważał to, co mu zaproponowała. Piekielna istota! Zamieszała mu w głowie bardziej, niż był w stanie się do tego przyznać. Wiedział, że odejście od ojca do Melville w będzie oznaczało przejście z krótszej smyczy na dłuższą smycz, ale czy to była taka zła opcja, jeśli właściciel traktował cię jak Padawana, a nie ostatnie ścierwo? Nie mógł jednak długo milczeć i zwlekać z odpowiedzią; kobieta taka jak Melville Lewis oczekiwała reakcji natychmiast.
- Daj mi… dwa dni. Dzień przed pierwszą konferencją będziesz miała odpowiedź, spokojnie zdążysz zorganizować zastępstwo - wyznaczył ten termin bardziej sam sobie. Jeśli na to przystanie, będzie musiał poinformować ojca. a to musiał zrobić… odpowiednio wcześniej .
Ta jej pewność siebie była rozbrajająca w swojej autentyczności, ale Eric więcej nie poddawał w wątpliwość jej intencji co do niego. Wyczytał między wierszami, że nie ma nic wspólnego z żadnym spiskiem jego ojca, gdy skupiła się na omówieniu własnych korzyści z procesu. Tak szczerze i bezpośrednio, że nie dało się nie wierzyć w to, że jej słowa są prawdą.
- A co jeśli… - wziął długopis między palce i zaczął nim poruszać szybko na lewo i prawo - proces nie pójdzie po twojej myśli? - zadał to pytanie rozmyślnie. Jeśli miał zaryzykować rzucenie kancelarii ojca, wolał wiedzieć z grubsza, na co się ładuje, jeśli jej plan nie wypali. Miał na głowie rodzinę i taką decyzję jednak musiał podjąć rozważniej niż szczenięce wybryki przez całą młodość.

Melville Lewis
przyjazna koala
A.
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kiedy Eric wspominał, a raczej przyznawał własnemu ojcu tytuł "najlepszego" w swojej dziedzinie, Mel tylko się uśmiechnęła. Kącik jej ust ledwo drgnął ku górze, ale zostawiał tę dziwną atmosferę tajemnicy. Być może Melville i ojciec Erica mieli za sobą więcej wspólnych przygód i wspomnień niż Milton Junior mógł przypuszczać. Albo zwyczajnie była świetnym pokerzystom i zasiewała właśnie ziarno niepewności i zaciekawienia!
Dobrze. Ale do czasu podjęcia decyzji, spływasz stąd i nie interesujesz się sprawą. – wyciągnęła nawet dłoń, skoro mieli zawrzeć umowę.
Zobaczysz, że zatęsknisz za... – spojrzała na męski zegarek zawieszony na jej przegubie. – Daję Ci sześć godzin. – uśmiechnęła się z nieskrywaną pewnością siebie. Ale fakt, miała sporo pracy. Zamierzała między innymi odwiedzić prokuratora, zadając mu pytanie: skąd wiedzieli, że chłopak planował zamach? Jak znaleźli jego wynajęte mieszkanie i kilka innych, nieoczywistych faktów z całej tej zawiłej sprawy.
Co jeśli...? – uniosła brwi, niemal w tej samej sekundzie, której padły te słowa. Doskonale wiedziała, że po takim wstępie następuje jakieś pesymistyczne pytanie, rodem drżącego ratlerka.
Zamiast uprawiania czarnowidztwa, powinieneś powiedzieć: zjedz ich na surowo i obgryź kości, a potem rzuć resztki świniom. – cofnęła lekko głowę, z wyraźną dezaprobatą za ten brak wiary w jej umiejętności, jej intuicję i destrukcyjne zapędy.
To nie będzie łatwa sprawa i będą rzucać nam kłody pod nogi. Ale zamiast się zamartwiać, wolę budować z nich schody. Jednym słowem przygotuj się na gównosztorm. – zapewniła go spokojnie. Była oczywiście przygotowana na wiele ewentualności. Ale wychodziła z założenia, że jest realistką. Pesymista chodzi ze spuszczoną głową i nie widzi, co przed nim. Optymista ją zadziera, więc ostateczny rezultat jest taki sam. A realista patrzy przed siebie. I zawczasu dostrzega przeszkodę, o którą może się potknąć.
Melville słynęła przede wszystkim nie ze swoich długich nóg czy dużych, błękitnych oczu. Raczej z charakteru i zawziętości. Gryzła, kąsała i była gotowa wysadzić cały budynek w powietrze, aby tylko strącić gołębia siedzącego na gzymsie. Nie zamierzała się poddawać, nawet jeśli prokuratura i sąd będą jej utrudniać życie. A spodziewała się, że w sprawę zaangażowane są m.in. służby federalne.

Eric Milton
przyjazna koala
Melville
student prawa, praktykant — kancelaria ojca
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
został ojcem, wrócił na studia, zaczął pracować u ojca w kancelarii i próbuje nauczyć się życia na nowo u boku kobiety, na którą nigdy nie zasłuży
Oho! Ten uśmiech wzbudził podejrzenia w Ericu. Spojrzał na nią spod przymrużonych powiek i uśmiechnął się lekko próbując przeniknąć przez jej tajemniczy wzrok, ale z Melville nie dało się nic wyczytać. Może jak pójdzie poinformować ojca o zmianie pracy, wyciągnie coś więcej od niego? Oczywiście o ile to zrobi! Mieszała mu w głowie, a w dodatku oburzył się sztucznie, gdy zagroziła mu całkowitym odsunięciem go od sprawy!
- Wiesz, że gdybym dobrze to sprzedał, mógłbym podciągnąć to pod mobbing? - błysnął białymi zębami, bo raz, że jeszcze u niej oficjalnie nie pracował, a dwa, że nie był aż takim masochistą aka samobójcą, by próbować stawać z Melville po przeciwnej stronie ringu! - Ach, ale to wielka szkoda, że akurat teraz odsuwasz mnie od sprawy. A ja tak bardzo chciałem stąd pędzić prosto do prokuratury, żeby rzucić ci Janette na pożarcie - powiedział niby niewinnie i od niechcenia przyjrzał się swoim starannie przyciętym paznokciom.
Podpuszczała go aż miło, a on coraz bardziej skłaniał się, żeby rzucić wszystko w cholerę i stanąć po jej stronie. Szczególnie, że totalnie kupiła go już swoją pewnością siebie podczas pierwszej rozprawy, której był świadkiem. I szczerze powiedziawszy swoją elastyczną moralnością bardziej skłaniał się do jej trybu pracy niż ojca. No i mimo wszystko nie wyglądała na osobę bez planu.
I kiedy powołanie do zawodu krzyczało “nie zastanawiaj się”, jakieś resztki zdrowego rozsądku kazały mu myśleć o stabilizacji, którą dawała mu praca u ojca. On jednak nie wierzył tak w swoje sprawy i nie mówił o nich z takim przekonaniem, jak Melville. i na każdą trudność reagował w bardziej niezrównoważony sposób niż konkretne “z kłód zbuduję schody”. No i sposób, w jaki mówiła słowo “gównosztorm” sprawiał, że Eric chciał wziąć w nim udział właśnie po tej stronie burzy.
Nawet zaczął się zastanawiać czy przypadkiem Lewis nie stosuje na nim jakichś tajemnych sztuczek manipulacji, ale szczerze? Nawet mu to nie przeszkadzało.
W końcu dał się chyba przekonać. Spojrzał na zegarek, ocenił czas, jakiego potrzebuje do załatwienia wszystkich potencjalnych spraw związanych z “przeniesieniem”.
- Dobra. Sześć godzin, zamiast dwóch dni. Umowa stoi. Jeśli przyjmę ofertę, przyniosę ci do końca tego czasu głowę Janette na srebrnej tacy. Jeśli zrezygnuję… cóż, pewnie i tak nie będziesz chciała mnie widzieć - uśmiechnął się tak, jakby dobijał największy i najlepszy interes życia. Zzerował do końca drinka, starannie złożył wszystkie swoje notatki do teczki, a teczkę do torby, wstał z fotela i wyciągnął rękę na przyklepanie umowy, a gdy wszystko było już ustalone, wyszedł z gabinetu, aby załatwić niezbędne “formalności”.

/ zt
Melville Lewis
przyjazna koala
A.
ODPOWIEDZ