CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
Sadie Hillbury

Ostatnie dni dla Seana zdecydowanie nie należały do udanych i najłatwiejszych. Oj nie. Najpierw 'wypadek' podczas schadzki, który skończył się wymianą łóżka zdewastowanego przez domorosłego ślusarza w postaci jego pani adwokat, a teraz to. Parę tygodni temu dokonał zmiany asystentki, która miała zająć się organizacją jego spraw i pilnowaniem interesów. Jasne, nie było to łatwe zadanie, bo w końcu holding MSN był całkiem spory, zarządzenie nieruchomościami, dwie duże drużyny sportowe, parę mniejszych, najsłynniejsza hala na świecie, do tego wszystko całkiem niekorzystna różnica czasowa. Ale płacił dobrze - tak przynajmniej sądził i praca nie wymagała dźwigania ciężarów, a nawet dawała swoistą władzę: Sadie, bo tak na imię było dziewczynie, była pośrednikiem między nim, a całym światem. Czy on naprawdę dużo wymagał?
- Co to do cholery jest?! - warknął, prawie krzyczał wchodząc do jednego z pomieszczeń na parterze swej willi, która w tym momencie służyła za biuro i miejsce pracy asystentki. Z przyczyn praktycznych wolał to rozwiązanie. Praktycznych dla niego, bo nawet nie wiedział gdzie ona mieszka i skąd musi przyjeżdżać.
- Dlaczego dowiaduje się o tym, że dzisiaj w nocy, czyli za... osiem godzin jest spotkanie szefów ligi z twittera, a nie od Ciebie? - warknął po raz drugi robiąc tylko krótką przerwę na zerknięcie na zegarek - Czy to do cholery tak dużo ogarniać strefy czasowe i mój terminarz? Za co ja Ci do cholery płacę?! - nie to, aby był skąpy, ale nauczył się, że ludzie mają zwykle dużo mniej pięniędzy od niego i zwykle jest to najlepszy argument do nich trafiający. A był zły .Miał plany na dzisiejszy wieczór, noc, a tutaj będzie musiał siedzieć bo skoro w Nowym Jorku meeting wystartuje o 10tej, to w Australii będzie pierwsza w nocy... Dużo łatwiej brało się udział w tego typu spotkaniach, gdy do biur NBA miał tylko kilka przecznic...
przyjazna koala
nick
asystenka Seana Taylora — Pearl Lagune
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
spontaniczna dusza, dobra przyjaciółka, chce dla wszystkich jak najlepiej, ale czasem zapomina o sobie. rzuciła pracę z biżuterią, by zostać asystentką CEO, po godzinach remontuje farmę.
Zdawać by się mogło, że kariera jubilera była dla Sadie spełnieniem marzeń. Uwielbiała przecież pracę z kruszcem, możliwość dania upustu swojej kreatywności, dzielenia się radością z innymi ludźmi, na których twarzach pojawiały się szerokie uśmiechy na widok świetnie wykonanej przez nią pracy. Mimo to Hillbury czuła, że nie do końca spełnia się w Moonglow Jewellery, że biżuteria jest tak naprawdę hobby, do którego zapałała wielką miłością, a które z wolna przestawało ją ekscytować, kiedy musiała poświęcać mu czas nawet wtedy, gdy nie miała nań ochoty. Decyzja o zmianie pracy przyszła nagle, nawet nie zdążyła się nikomu pochwalić, nie do końca przekonana, czy najbliżsi ją zrozumieją. Chciała najpierw spróbować, zobaczyć czy da sobie radę w nowym miejscu, dopiero później chwaląc się reszcie, że potrafi podejmować dojrzałe decyzje, jak i świetnie sobie radzi.
Płaca w nowym miejscu była świetna, zawarte w umowie warunki także, a biuro znajdowało się w potężnej willi, która choć była zjawiskowa, to nieco przytłaczała swoim ogromem. Przyzwyczajona do pracy w restauracji, a później w małym sklepie oraz na otwartej przestrzeni farmy, w pierwszych dniach z trudem odnajdywała się w swojej nowej roli. Jej szef, pan Sean Taylor, przystojny biznesmen, bardzo konkretnie podchodził do ich współpracy, doskonale wiedząc, czego chce. Bijąca od niego pewność siebie z początku trochę ją onieśmielała, zwłaszcza gdy miała pewne wątpliwości czy sobie poradzi, lecz teraz, po kilku tygodniach pracy, dobrze orientowała się w swoich obowiązkach. Do teraz…
Na wpis na Twitterze natknęła się na chwilę przed tym, jak do jej uszu dotarł zdenerwowany głos Seana. Wybałuszyła nań oczy, czując jak rośnie w niej panika. Czyżby źle zapisała termin istotnego spotkania? A może nie odczytała jeszcze maila, jaki powinni jej przesłać ci z Nowego Jorku?
- Co do kur… - mruknęła pod nosem, szybko odświeżając wszystkie skrzynki pocztowe, chcąc znaleźć wiadomość, świadczącą o nowym terminie, lecz nawet zakładka ze spamem świeciła pustkami. Okręciła się w fotelu i uniosła wzrok na zdenerwowanego mężczyznę, który właśnie pojawił się na parterze. Nie miała zamiaru się przed nim płaszczyć, a sama też była zirytowana. Komunikacja była przecież kluczowa i problemy z nią na którymkolwiek z poziomów, tylko piętrzyły się niepotrzebnie.
- Nie dostałam powiadomienia o zmianie terminu. Może mają wciąż adres pańskiej poprzedniej asystentki? - zasugerowała, siląc się na spokojny ton, bo to było jedyne racjonalnie rozwiązanie, jakie przychodziło jej do głowy. - Zaraz do nich zadzwonię i wszystkiego się dowiem. - Niezależnie od tego, jaki był powód nieotrzymania wiadomości, mleko już się rozlało, a zdenerwowany Sean nie wróżył niczego dobrego.

Sean Taylor
niesamowity odkrywca
Sadie
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
Na to, że dziewczyna starała się zachować spokój Sean zwróci uwagę pewnie po wszystkim, jak już minie mu złość i irytacja. Podkreślmy, że pierwsza w związku z wykonywaniem obowiązków przez Sadie. W chwili obecnej jednakowoż był zły i sfrustrowany. Często-gęsto spotkania zarządu ligi były trochę pierdzeniem w bambus, ale odkąd musiał mieszkać na drugim końcu świata starał się przygotowywać w jakiś sposób licząc, że jego profesjonalizm (z którym nigdy go nie utożsamiano) zakończy zesłanie na to wypiździejewo.
- A czyja to wina, że może mają adres mojej starej asystentki do cholery? - odszczeknął się dziewczynie nawet przedrzeźniając ją nieco. Srednio to pasowało do osoby bogatego mężczyzny po czterdziestce, ale do dupkowatego bogacza z przerośniętym ego jak najbardziej. - Proszę bardzo, próbuj, ale jeżeli się nie mylę to w Nowym Jorku jest właśnie środek nocy, ciekawe kto odbierze od ciebie telefon - prychnął nie bez satysfakcji wykazując brak wiedzy, rozeznania i ogólnej świadomości dziewczyny. Jego typowa cecha, lubił się pastwić nad innymi, szczególnie ludźmi od niego zależnymi lub znajdującymi się niżej w hierarchii.
Siadł na jednym z foteli dla 'petentów'. Naturalnie petentów wielu nie było, często siadał tutaj i rozwalony wydawał jej polecenia, instrukcje. Demonstracyjnie gestem dłoni zachęcił ją do wykonania telefonu. Sam tymczasem wyciągnął swój telefon i zaczął mamrotać coś pod nosem. Zaczął od matematyki by ocenić różnice czasu... Dodał parę godzin i wykonał połączenie do znajomego właściciela klubu z zachodniego wybrzeża. W zasadzie znajomej właścicielki. Tam był bardzo późny wieczór.
- No cześć, daruj porę. Od kiedy wiadomo, że jutro jest spotkanie? Ah, od dwóch tygodni, dzięki Jody, muszę kończyć, trzymaj się - krótko treściwie. - I jak tam twoje zadzwonienie? - zapytał z wyraźną satysfakcją wymalowaną na twarzy, że ogarnął coś w moment, z czym ona miała problem. Zostaje jeszcze kwestia konsekwencji, ale być może jeszcze trochę się nad nią popastwi.

Sadie Hillbury
przyjazna koala
nick
asystenka Seana Taylora — Pearl Lagune
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
spontaniczna dusza, dobra przyjaciółka, chce dla wszystkich jak najlepiej, ale czasem zapomina o sobie. rzuciła pracę z biżuterią, by zostać asystentką CEO, po godzinach remontuje farmę.
Brew Hillbury powędrowała ku górze, kiedy Sean kontynuował wylewanie na nią swojej irytacji. Sięgnęła już po telefon, gdy mężczyzna ją uprzedził, samodzielnie wybierając numer do kogoś z Nowego Jorku. Zapomniała o różnicy czasowej, jakże istotnej w tej pracy, gdzie wszystko musiało być dostosowane do Stanów. Nie rzutowało to dobrze na jej karierę asystentki. Powoli odłożyła telefon na blat, utkwiwszy spojrzenie w siedzącym w fotelu mężczyźnie. Jego pretensjonalny ton potęgował irytację Sadie, musiała wspiąć się na wyżyny wyrozumiałości, by nie odpowiedzieć mu zjadliwym tonem. Skoro taki był świetny w swojej robocie, to po co mu w ogóle asystentka?
- Ma pan rację, zaniedbałam swoje obowiązki - powiedziała spokojnie, posuwając się do kłamstwa, które przyszło jej z zadziwiającą łatwością, o jaką nigdy siebie nie posądzała. Gdyby była złośliwa i mściwa, zaraz zadzwoniłaby do tej byłej asystentki, która pewnie celowo nie przekazała Sadie wszystkich danych. Hillbury nie znała szczegółów jej zwolnienia - odeszła sama, czy też została skazana na niełaskę? Poznawszy już nieco gwałtowną naturę szefa, wcale nie zdziwiłaby się przy obu tych wersjach. Może kobieta zamierzała się zemścić i wykorzystać do tego łatwowierność Sadie? - To się już więcej nie powtórzy - zadeklarowała z pewnością, siląc się, by brzmieć neutralnie. Była zdenerwowana, to fakt, ale przecież nie mogła mu tego pokazać.
Czy zdecyduje się ją zwolnić? To dopiero pierwszy taki przypadek w jej trzytygodniowej karierze, może pan Taylor nie jest aż tak gwałtownym człowiekiem, by pozbyć się jej przy pierwszej lepszej okazji? Nie spaliła za sobą mostu do Moonglow Jewellery, ale też nie chciała tam wracać, zwłaszcza po niespełna miesiącu od rzucenia poprzedniej pracy. Już zdążyła się pochwalić siostrze, umówiła na oblewanie nowego etapu w życiu, jak teraz powiedzieć, że jednak zmiany są niebyłe? Zacisnęła wargi w wąską linijkę i uniosła wzrok na mężczyznę.
- Czy w związku z tym odwołać pańskie dzisiejsze zobowiązania? - Wieczorne spotkania Seana niewiele miały wspólnego z pracą, ale jej obowiązki obejmowały także prywatne życie biznesmena, w którym wciąż nie do końca się orientowała. Wolała za bardzo się nie angażować w te kwestie, lecz siłą rzeczy była w nie wciągana. Z początku nie była pewna jak wielka będzie jej odpowiedzialność, teraz nie było już odwrotu.

Sean Taylor
niesamowity odkrywca
Sadie
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
- Przynajmniej o tym wiesz, to plus - próżno było nazwać to stwierdzenie pochwałą, aczkolwiek dla odmiany nie był to opiernicz. Wtrącił to jeszcze przed szybką rozmową z właścicielką innej drużyny ligi, ale że dyskusja z drugim końcem świata trwała ledwie parę sekund, mógł od razu wrócić do tego, co przerwali. I tak jak się spodziewał, żadnego telefonu Sadie nie zdążyła nawet wykonać.
Oczywiście, że był na uprzywilejowanej pozycji. Jest 30 klubów NBA i praktycznie odkąd Ballmer kupił kilka lat temu Clippers wartość ich stare rośnie. To ekskluzywne grono. Prawdopodobnie najbardziej ekskluzywne na świecie zaraz po właścicielach drużyn z NFL. Gdyby brunetka chciała się dowiedzieć tego co on załatwił w sekund parę musiałaby czekać do rana albo liczyć, że człowiek z ligi do którego ma numer akurat robi nadgodziny. Tylko nie po to jest się właścicielem wartej 5 miliardów dolarów franczyzy aby załatwiać takie sprawy samemu. Od tego ma się ludzi.
Uznał też, że nie warto podkreślać że ma pieprzoną rację, ale tutaj przyczyna była prostsza: poprzednia asystentka czmychnęła, a Sean nie zamierzał zmieniać ich jak rękawiczki, to nie jego partnerki. Zmiana to niepotrzebny chaos i zmuszenie go do zajmowania się rzeczami, które uwłaczały stanowi jego konta. Nie zmienia to faktu, że mógł rozsiewać dookoła siebie taką aurę.
- A jakie mam plany? - zadał jej proste pytanie. Spotkanie ligi było w środku australijskiej nocy, więc spokojnie mógł ogarniać wszelkiego rodzaju sprawy. Osobiste, półzawodowe... - O ile się nie mylę, chyba miałem udać się na jakąś kolację, ale... kto tam jest zapisany? - dopytał kręcąc między palcami telefonem - I czy udało ci się znaleźć kogoś, kto odnajdzie te młodą pizdę, co mnie okradła? - aż się poirytował. Na własną rękę nie udało mu się znaleźć tajemniczej Andie, któa to cóż... przykuła go do jego własnego łóżka, już wymienionego, i zwinęła mu jeden zegarek i kilkaset dolarów. Zlecił Sadie poszukanie jakiegoś detektywa czy innego śledczego. Nawet z policji, jeżeli to było konieczne.

Sadie Hillbury
przyjazna koala
nick
asystenka Seana Taylora — Pearl Lagune
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
spontaniczna dusza, dobra przyjaciółka, chce dla wszystkich jak najlepiej, ale czasem zapomina o sobie. rzuciła pracę z biżuterią, by zostać asystentką CEO, po godzinach remontuje farmę.
Świat klubów NBA niewiele jej mówił, prócz tego, że istniał i gromadził wokół siebie zagorzałych fanów. Odrobiła oczywiście pracę domową, sięgając do kilku stron, które przybliżą jej temat, ale wciąż nie czuła się w nim biegła. Zresztą odpowiadać miała za dotrzymywanie terminów, niezależnie od tego czego się tyczyły.
- O dziewiątej spotkanie z panią Jones. - Zobowiązanie prywatne mogło przeciągnąć się na całą noc, głównie w zależności od nastroju pana Taylora. Długonoga blondynka, jak to Sadie zdążyła już wcześniej sprawdzić w sieci, zdawała się pasować do gustu Seana, lecz z pewnością nie była kobietą, która mogłaby mu pomóc się ustatkować, zapewne także niewartą poświęcenia dla niej obecności na zebraniu szefów ligi, ale o tym musiał zdecydować już sam zainteresowany.
- Tak, rozmawiałam z detektywem - odparła w kwestii włamania. Zdecydowała się na prywatną pomoc, ale nie, żeby nie miała szacunku do policji, zwyczajnie obawiała się zbędnego rozgłosu. Pan Taylor nie potrzebował widoku radiowozu przed swoim domem, który zaraz mógłby dać sąsiadom powód do plotek. Zignorowała wulgaryzm, dobrze rozumiejąc potrzebę dobitnego wyrażania się. Sama rzadko klęła, lecz kiedy wpadała w złość, znajdujące się pod ręką przedmioty prędko traciły swój żywot, roztrzaskane na podłodze. - Przekazałam pańskie zeznania, jak i nagranie z kamery. Uznałam, że lepiej byłoby nie fatygować policji i nie ściągać niepotrzebnie miejscowych władz. Ma się odezwać w ciągu najbliższych dni.
Darowała już sobie komentarz, że uniknąłby w przyszłości podobnych niedogodności, gdyby tylko umawiał się z zaufanymi osobami, ale sama też nie wiodła prymu w kwestii odpowiedzialnego randkowania. Poza tym, że ma fatalny gust i za każdym razem trafia na kogoś, kto przy niej udaje, okazując się kimś innym, niż w rzeczywistości… Ze wzrokiem utkwionym w Seana ściągnęła lekko brwi, a na jej jasnym czole pojawiła się pionowa zmarszczka. Mimo iż zupełnie go jeszcze nie znała, wyglądał na osobę, która nie udawałaby kogoś, kim nie jest. Zdawał się być zbyt pewny siebie, by ta cała otoczka była sztuczna, chyba…
- Jak pana samopoczucie? To włamanie musiało przysporzyć panu stresu - podsunęła z niepewnym uśmiechem, chcąc nieco przełamać lody i sprawdzić, czy jest sposób, by mogła poprawić mu humor po wpadce ze spotkaniem.

Sean Taylor
niesamowity odkrywca
Sadie
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
- Jones, Jones, Jones… – powtórzył nazwisko bo jednak jest to jedno z tych bardziej pospolitych. Bez przesadnego teatru dość łatwo przypasował twarz, sylwetkę do personaliów. Mimowolnie się uśmiechnął, choć uśmiech był nader blady i niewyraźny – Ahhh tak. Odwołaj. Zwykle zabiera dużo czasu nim przechodzimy do konkretów, zawraca dupę swoją fundacją, a jeżeli mam słuchać jej nudzenia to dobrze byłoby sobie to odbić przez nieco więcej czasu niż szybkie pół godziny – właśnie opowiadał, że planował długą, prawdopodobnie upojną noc swojej asystentce i ani przez mgnienie sekundy nie pomyślał, że to coś niewłaściwego. Od samego początku ją poinformował, że takie sprawy będą zabierać sporo z jej czasu pracy.
- Brawo. Czyli jednak do czegoś się nadajesz – komplement nie lada, nie ma to tamto. Poprawił się nieco w swoim fotelu a po chwili, wiedziony kaprysem, przeniósł się i siadł sobie na biurku, niemalże tuż przed nosem Sadie. Czy mógł z tej pozycji zajrzeć jej w dekolt? Mógł. Czy to zrobił? Oczywiście. Jedyną niewiadomą – dla mnie – pozostaje to czy dekolt był wyeksponowany, czy jednak zasłonięty. Niemniej, rzut oka na biust miał miejsce – Miejmy nadzieję, że ten detektyw się wykaże i ją znajdzie. Daj mu znać, że to zadanie priorytetowe i dostanie ekstra premię jeżeli się spręży – wyglądało na to, że czas i środki jakie Taylor poświęcał na ten jeden prztyczek w nos są niewspółmierne do szkód mu wyrządzonych, ale tu chodziło o zasady i urażoną męską dumę bogacza. Taka zniewaga krwi wymaga. Oderwał wzrok od dziewczyny, spojrzał gdzieś w bok jakby zastanawiając się czy coś jeszcze może zrobić by przyspieszyć nieuchronne, jak mu się zdawało, kolejne spotkanie z perfidną złodziejką. Z zadumy wyrwało go pytanie.
- Coś w tym jest, dawno nie chodziłem tak wkurwiony – przytaknął z lekkim uśmiechem pod nosem, ale zaraz potem się lekko pochylił i nakrył dłoń Sadie swoją – Czy to znaczy, że chcesz jakoś poprawić moje samopoczucie? – zachował powagę, ale trudno było o taką kamienną twarz gdy wiadomo było w którą stronę powędrowały jego myśli. Ego miał tak rozbujane, że nic a nic nie przeszkadzało mu składanie tego typu niedopowiedzianych propozycji asystentce w kilka sekund po dyskusji na temat innej kobiety, którą zbył z byle powodu.

Sadie Hillbury
przyjazna koala
nick
asystenka Seana Taylora — Pearl Lagune
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
spontaniczna dusza, dobra przyjaciółka, chce dla wszystkich jak najlepiej, ale czasem zapomina o sobie. rzuciła pracę z biżuterią, by zostać asystentką CEO, po godzinach remontuje farmę.
Wiadomość o odwołaniu spotkania przyjęła z ulgą, widząc że szef czasem potrafi kierować się logiką. Nie widziała w nim altruisty; zaangażowanie w fundację dobrze wyglądałoby na papierze i warto byłoby je podtrzymać dla poprawy opinii pana Taylora. Sadie zapisała w głowie, by przy wykonywaniu telefonu zapytać o inny termin.
To szybkie pół godziny zapadło jej na chwilę w pamięć, prowadząc wyobraźnię ku temu, ile można było zdziałać w tak krótkim czasie. Myślami nie uciekła jednak do sypialni na piętrze, gdzie może łaskawie poprowadziłby panią Jones, łudząc się, że nagroda za przetrwanie w jej towarzystwie warta będzie brudzenia pościeli. Myślami została w pokoju, będącym jej prowizorycznym gabinetem, gdzie nachylający się nad nią mężczyzna bez większych skrupułów sięgał ciekawskim wzrokiem do wyciętego dekoltu. Nie przywykła do przesadnego strojenia się, daleko jej było do telewizyjnych piękności, ale dobierając swoje ubrania, niemal zawsze będące sięgającymi kolan kwiecistymi sukienkami, do szczupłej figury, wąskich bioder i drobnego biustu. Także i dziś czarny materiał w czerwone maki zawieszony na wąskich ramiączkach opływał miękko wzdłuż talii, a zestaw kilku złotych bransolet zdobił nadgarstek. Tylko wargi częściej podkreślała czerwoną szminką, ot by w pewien sposób zaznaczyć swój życiowy rozwój, jakim miała być zmiana pracy. Nurkujące do jej biustu spojrzenie nie peszyło tak, jak przeciętnego podlotka. Na ustach Hillbury pojawił się cień rozbawionego uśmiechu, nieco teatralnie udała onieśmielenie na moment spuszczając wzrok. - Naturalnie, zaznaczę, że to pilna sprawa - dodała w kwestii detektywa.
Ten byle powód wcale do błahych nie należał, zwłaszcza że Sadie zdążyła już wywnioskować w ciągu tych dwóch tygodni, że brak zaspokojenia potrzeb pana Taylora skutkować może jego nadzwyczajną drażliwością.
- Nie jakoś, a zdecydowanie - odparła niemal od razu, nim jeszcze zdecydowała czy tak bezpośredni gest powinien ją obrazić. Własne granice miała dość daleko zarysowane, nie czując dyskomfortu związanego z bliskością (nie) znajomego, ale przychodziła tu do pracy i zamierzała nie mieszać życia prywatnego z karierą, bez względu na to jak bardzo pociągający potrafił być jej szef. - Zamówić kolację, masaż czy zapewnić święty spokój do czasu zebrania? - zapytała, także usiłując utrzymać powagę, mimo męskiej dłoni, która wciąż spoczywała na jej własnej. Kiedy sama się denerwowała decydowała się na jedzenie, najpierw przerzucając złość na zagniatane ciasto czy siekane warzywa, by następnie zjeść wszystko, popijając butelką dobrego wina przy kiepskim filmie Szczęśliwie geny Hillburych chroniły jej figurę przed zbędnymi kilogramami - lepiej nie myśleć na jak długo. Uniosła brew i utkwiła wyczekujące spojrzenie w twarzy Seana.

Sean Taylor
niesamowity odkrywca
Sadie
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
Skoro zatem była możliwość zerknięcia w dekolt Sean to uczynił. Zdecydowanie należał do grona mężczyzn stawiającego wyżej kobiece pośladki i nogi niż piersi, twierdził że wykreowany przez Playboya 'kanon piękna' jest nader karykaturalny i nawet jeżeli Sadie miała drobny biust... wciąż cieszył oczy. Cieszyłby naturalnie bardziej odkryty i pozbawiony jakiejkolwiek osłony, ale jak na razie była wciąż tylko asystentką.
- No proszę, zdecydowanie. Zatem słucham, jak to zdecydowanie ma wyglądać - miał chyba zbyt dupkowaty charakter by tutaj klasnąć w dłonie i jakoś jowialnie, niczym dobry wujaszek, z przesadnym entuzjazmem oczekiwać dalszej części historii. Niemniej wyraźnie wyraził swoje zainteresowanie inicjatywą, jeżeli tak można to nazwać, Sadie. Plus dla niej. Chciała się wykazać, zrehabilitować, podlizać? Miał to gdzieś, jeżeli na końcu tego wszystkiego miała znaleźć się JEGO przyjemność. Entuzjazm jednakowoż znacznie przygasł gdy zdradziła swoje wizje.
- Kolację zamówić możesz jak najbardziej, czeka mnie zarwana noc... masażem nie pogardzę, ale mając święty spokój się zanudzę na śmierć, więc ta wersja odpada - krótko podsumował i poklepał jej dłoń. "Good job, ale stać cię na więcej". Do kompletu dołożył protekcjonalny uśmiech - Dlatego robimy mały lifting. Jeżeli dobrze pamiętam, to chyba wspominałaś coś o jakiś medalikach i wisorkach, ręce musisz mieć sprawne... nie trzeba po nikogo dzwonić. Kolację zjemy razem i w ramach rehabilitacji za numer z zebraniem, dotrzymasz mi towarzystwa do czasu rozpoczęcia zebrania. A nuż będziemy się dobrze bawić? - lekko się uśmiechnął, ale bardziej był to grymas drapieżnika na łowach niż przyjacielska zachęta do wspólnego spędzenia czasu. Ze względu na charakter jej pracy, oraz to, że gdy w Nowym Jorku pracowali w pocie czoła tutaj była noc, nie pierwszy raz musiałaby pracować do późna by być na bieżąco. No i Sean nigdy nie wymagał, aby przynosiła swoje kanapki, gdy zamawiała mu obiad porcje były na pewno dwie, skoro jej biuro mieściło się w jego willi - Wybierz co tam chcesz zjeść... byle było tam mięso - dodał na koniec unosząc palec ku górze. Szczegół, ale niezwykle ważny. W końcu też puścił jej dłoń.

Sadie Hillbury
przyjazna koala
nick
asystenka Seana Taylora — Pearl Lagune
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
spontaniczna dusza, dobra przyjaciółka, chce dla wszystkich jak najlepiej, ale czasem zapomina o sobie. rzuciła pracę z biżuterią, by zostać asystentką CEO, po godzinach remontuje farmę.
Kanony piękna zmieniały się przez wieki i to, co obecnie jest uznawane za atrakcyjne, niegdyś nie zwróciłoby niczyjej uwagi. W kwestii preferencji Sadie mogłaby się dogadać z Seanem, bo panie, które szczególnie mocno przyciągały jej wzrok, jak i zainteresowanie, dalekie były od biuściastych piękności. Poza fizycznością, będącą oczywiście istotnym aspektem, Hillbury poszukiwała osób z pasją, które potrafiły zauroczyć ją swoimi zainteresowaniami, jak i charyzmą.
To prawda, że w biżuterii wyćwiczyła swoje dłonie, ale w masażu liczyła się siła mięśni, a nie zwinność palców. Powstrzymała się, by nie pokręcić głową z politowaniem, słysząc o małym liftingu.
- A może jednak zmienimy plan, zajmę się kolacją i dotrzymam panu towarzystwa, darując sobie masaż? - podsunęła, sugestywnie unosząc brwi ku górze, jak i przywołując szerszy uśmiech na twarz. Masaże nie leżały w kompetencjach Sadie, nie wytłuszczono ich także w umowie - czyżby, podobnie jak swoja poprzedniczka, pominęła jakiś drobny druczek? Poza tym, może i by się zgodziła, gdyby znali się już nieco lepiej, kiedy wychodzenie poza standardowe obowiązki nie wiązałoby się z dyskomfortem, a prawdziwą chęcią pomocy; teraz zwyczajnie nie wiedziała do czego Sean pije - to standardowe przekomarzanki, czy rzeczywiście oczekiwał od niej czegoś więcej? W duchu już zwyzywała go i przeklęła, jednocześnie plując sobie w brodę za głupotę, że nie przypuszczała, że wyrabianie nadgodzin, będzie rzeczywistą pracą do późnych godzin nocnych. Zresztą, może rzeczywiście nie będzie aż tak źle? Całe szczęście, że w domu nikt na nią nie czekał, plusem posiadania współlokatorów była ich ciągła obecność i poczucie bycia w grupie, lecz tak naprawdę z żadnym z nich nie była na tyle związana, by informować ich o swoich planach.
Wczesnym wieczorem, kiedy do zebrania z szefami ligi wciąż było trochę czasu, dotarło zamówione jedzenie. Wystarczyło, by Sadie zadzwoniła do ojca, będącego właścicielem restauracji, w której niegdyś pracowała, a dania zostały dostarczone poza zwykłą kolejką. Smaczne, o przyjemnym aromacie, jaki zaraz zaczął unosić się w powietrzu, a przede wszystkim z mięsem, zgodnie z życzeniem Seana.
- Jak wygląda spotkanie szefów ligi - zapytała, kiedy zasiedli już przy talerzach, bo jedzenie prosto ze styropianowych pudełek uwłaczało żywności, do której Sadie była przywiązana. W przypadku chińszczyzny i pizzy pudełko było częścią doświadczenia, ale przy tradycyjnych daniach było to, wedle opinii Hillbury, zwyczajnie prostackie. - Czy to omawianie planów na nadchodzący sezon? - Chciała dowiedzieć się czegoś więcej w kwestii tego, czym pan Taylor się zajmował i czego mogła się spodziewać po jego nastroju dnia następnego.

Sean Taylor
niesamowity odkrywca
Sadie
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
- Beznadziejny pomysł z darowaniem sobie masażu. Ale niech będzie –jak zostało wspomniane wcześniej, to nie jest sztuka zrazić do siebie asystentkę bardzo szybko za sprawą dwuznacznych uwag i dość jednoznacznych sugestii. Na tym etapie współpracy Sean najwyraźniej badał tylko na co może sobie pozwolić, gdzie znajdą się granice postawione przez Sadie i czy będzie możliwość ich przesunięcia. Może sam ten proces okaże się na tyle interesujący i dostarczający rozrywki, że z natury raczej niecierpliwy Taylor jakoś to przełknie? Uznawszy, że ustalenia zostały dograne zostawił Hillbury w ‘jej gabinecie’
(…)
Zorganizował sobie czas, dopiero pojawienie się kuriera ściągnęło go na dół. Do jedzenia zapewne nie były dołączone napitki, ale szczęśliwie w lodówce był zawsze jakiś zapas lekkiego piwa i dwie butelki wyciągnął stawiając na stole. Siadł nie wnikając co też zostało podane: zlokalizował tam mięso, także był zadowolony.
- To zależy od tego, kiedy się spotykamy – odpowiedział całkiem szczerze, bo przecież to żaden sekret. Jakby dobrze poszukała, znalazłaby furę artykułów opisujących co bardziej interesujące tego typu zloty właścicieli sprzed lat – To ma być poświęcone ewentualnym zmianom zasad i przepisów, nie powinno zabrać wiele czasu i spowodować wielu kłótni – decyzje dotyczące tego jakie akcje podlegają wideoweryfikacji czy zmiana nacisków na poszczególne przewinienia czy sposób ich interpretacji. Sezon ligowy zbliżał się do połowy, więc powoli trzeba będzie ‘uprawomocnić’ nowe zmiany, ale jeszcze trochę czasu było – Zmian na nadchodzący sezon na razie nie ma, może coś związanego ze szczepieniami i Covidem, ale to i tak nie przejdzie bez zgody związku zawodników, a tam niestety pełno jest szajbusów – czy niepochlebna wypowiedź białego miliardera na temat w jakimś stopniu podporządkowanych mu pracowników, głównie czarnych, zakrawała o rasizm. Pewnie dla wielu tak. On jednak uważał, że jak na najlepiej zarabiających – średnio – sportowców koszykarze nie mieli na co się skarżyć – Jak kończy się umowa zbiorowa jest wielki dym, ale raczej są to spotkania starych znajomych, choć czasami nudne i w zgodzie z protokołami – kontynuował swój wywód. Nie będzie mu towarzyszyła na spotkaniu, ale dobrze, aby wiedziała. – Co w ogóle jemy? – dopytał jeszcze a potem coś mu się przypomniało – Właśnie. Szykuję się do wykupienia toru wyścigowego jakieś pięćdziesiąt, sześćdziesiąt kilometrów stąd. Jak zgłosi się do Ciebie mój prawnik, pomóż jej we wszystkim – nikt nie mówił, że będzie łatwo i asystentkowanie sprowadzi się do odbierania telefonów i umawiania spotkań z panienkami. I pracę do późna, czy też w nietypowych godzinach, Sean na pewno zamieścił w ogłoszeniu. Czy też zrobiła to poprzednicza Sadie. On po prostu przesuwał granice. Jak zwykle. Sadie Hillbury
przyjazna koala
nick
asystenka Seana Taylora — Pearl Lagune
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
spontaniczna dusza, dobra przyjaciółka, chce dla wszystkich jak najlepiej, ale czasem zapomina o sobie. rzuciła pracę z biżuterią, by zostać asystentką CEO, po godzinach remontuje farmę.
Kiedy on badał granice i możliwości ich przekroczenia, Sadie dopiero je ustawiała, także sprawdzając własne ograniczenia. Wciąż go jeszcze nie znała i poza wykopaniem różnych, czasem niepochlebnych opinii w sieci na jego temat musiała odkryć go na własną rękę, by zdecydować, czy w ogóle opłaca się ryzykować karierą.
Słuchała z zainteresowaniem, bardziej chcąc wiedzieć czy spotkanie to skutkować będzie dla niej dodatkową robotą, niż z chęci wniknięcia w szczegóły ustaleń. Skoro jej obowiązki były płynne i ulegały ciągłym zmianom, musiała orientować się w coraz to nowych kwestiach, o jakich wcześniej nie pomyślała. Na szczęście była zdeterminowana i chętna do nauki, trudno ją było odstraszyć, nawet natłokiem pracy czy mało dyskretnymi spojrzeniami zawieszonymi bezczelnie na jej dekolcie.
- To steki z kangura w nieco pikantnej marynacie z czosnkiem, chilli i sosem sojowym - odparła niemal od razu, zgodnie z wyuczonym w restauracji nawykiem prezentowania dań. Mięso było kruche i delikatne, ale bardzo soczyste i aromatyczne, wiodąc zdecydowany prym wśród dzięki swej lekkości oraz walorom zdrowotnym. Kangur zawiera dużo białka i niewiele tłuszczu, polecany jest alergikom, a także osobom, które mają problem z cholesterolem. Najlepiej smakowało dobrze wysmażone, co z pewnością smuciło wielbicieli mięs krwistych, ale mieszkańcy Australii byli oswojeni z jego delikatną słodyczą, przywodzącą czasem na myśl dziczyznę. - Ziemniaki pieczone z ziołami i lekka sałata z sosem winegret. - Wskazywała na kolejne elementy dania, zatrzymując się kolejno przy chrupiących łódeczkach i kolorowej sałatce, mających być wyważonymi dodatkami tej kompozycji. Tradycyjnie przyrządzano go w piecach ziemnych, wkładając całego kangura do dziury w ziemi i przykrywając liśćmi oraz rozżarzonymi kamieniami, ale nie wiedziała jak wrażliwy na podobne opisy był Sean, więc oszczędziła mu tej ciekawostki. - Jak w smaku? - zapytała o opinię szefa, utkwiwszy w nim wyczekujące spojrzenie. Nie był miejscowy, więc pewnie przywykł do tych wszystkich ciężkich, mało odżywczych dań i pozbawionych walorów smakowych, jakimi szprycowali ludzi w Stanach, gdzie zestawy McDonald’s są tańsze od warzyw w supermarkecie.
- Ten w Cairns? - zainteresowała się od razu, znając w okolicy tylko jedno miejsce, które pasowało do opisu. Miała kiedyś okazję, by wybrać się tam na jeden z eventów, ale nie wciągnęła się mocniej w temat wyścigów - czy to przez brak osób, z którymi mogłaby dzielić się ekscytacją? - Istnieje od lat sześćdziesiątych, ale raczej średnio u nich z popularnością. Chce pan go rozbudować, czy trzymać na wyłączność? - Im więcej informacji dostała z pierwszej ręki, tym łatwiej jej będzie rozmawiać z panią Lewis. Nowe wyzwanie, niebędące mechanicznym wybieraniem połączeń telefonicznych, budziło w niej ekscytację, dając przestrzeń na poszerzenie gamy swoich umiejętności.

Sean Taylor
niesamowity odkrywca
Sadie
ODPOWIEDZ