Detektyw wydziału zabójstw — Lorne Bay Police Station
41 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
I have this weird self-esteem issue where I hate myself, but I still think I’m better than everybody else
two
beware the fury of a patient man

Cierpliwość jest cechą geniuszy.

[akapit]

Następnego dnia po pogrzebie Hugh był na posterunku policji w Lorne Bay jeszcze przed szóstą rano. Wypełnił resztę papierów i załatwił dotychczas niedopięte formalności co do przeniesienia ze stolicy Queensland, uporządkował biurko, przy którym w następnych miesiącach miał gnić dniami i nocami nad sprawami do rozwiązania, a czekając na pierwszy przydział, czytał jedną z bardzo ciekawych rozpraw doktorskich dotyczących astrofizyki. Naraził się tym samym od samego rana na trzynaście krzywych spojrzeń, trzy głupie uwagi i jedną nieudaną próbę zagajenia rozmowy przy pomocy wyzutego z poczucia humoru żartu, wszystko to wyłącznie ze strony swoich nowych współpracowników. Nie było to jednak ani niczym szczególnie nowym, ani też w jego mniemaniu interesującym.

[akapit]

Przywykł do pracy z bandą debili i ignorantów.

[akapit]

Zdążył też przyglądnąć się uważnie tym, którzy kręcili się po posterunku. I ocenić ich, rzecz jasna, bo przecież co do oceny ludzi Hugh Schafer nigdy się nie mylił. Wypatrzył grubasa, który był ujmą na honorze noszonej przez siebie odznaki, choć był tylko najniżej postawionym pionkiem i zapewne nigdy nie opuści biura żeby udać się do pracy w terenie. Mimo to głęboką pogardę odczuwał dla każdego człowieka nie dbającego o kondycję fizyczną — a już szczególnie przy zajmowaniu stanowiska tego od nich wymagającego. Było też kilka tych zabawnych i pewnych siebie pyszałków rozmawiających o ostatniej imprezie głośniej niż to było konieczne, ale tym nie poświęcił zbyt wiele uwagi. Zwykle byli do bólu nieinteresujący pod pozorem swojego szalonego życia, głęboko zakompleksieni i żałośni. Spojrzenie przebiegło też po kilku zupełnie bezpłciowych twarzach oraz tych zbyt ładnych, zbyt wymalowanych, do tego stopnia, że wyglądały bardziej na karykatury realnych policjantek, które ktokolwiek mógłby wziąć na poważnie.

[akapit]

W statystycznym ujęciu wyglądało to jak w każdym innym miejscu na globie. Siedemdziesiąt procent społeczności budziło jego pogardę, dwadzieścia pięć politowanie na przemian z irytacją, a ostatnie pięć procent zapowiadało się całkiem interesująco.

[akapit]

Dobiegała jedenasta, kiedy wreszcie komendant stanął przed jego biurkiem i rzucił na blat żałośnie cienką teczkę w dobrze znanym Hugh kształcie oraz kolorze. Byłby poczuł ciarki biegnące wzdłuż kręgosłupa i uśmiechnął się pod nosem, gdyby tylko był bardziej ekspresyjnym człowiekiem.

[akapit]

— Zostajesz przydzielony do detektyw Broughton — oznajmił mężczyzna tonem służbisty, czym natychmiast zaskarbił sobie jego przychylne spojrzenie. Hugh skinął powoli głową, patrząc jednak wyłącznie na teczkę. — Nic wymagającego na początek. Powodzenia — dodał, odwrócił się i odszedł z powrotem w kierunku swojego biura.

[akapit]

Całą tą niemą, niemożliwą do odczytania z jego twarzy ekscytację psuł tylko jeden drobny szkopuł. On doskonale wiedział, która to jest detektyw Barbara Broughton. Śliczna jak z obrazka, irytująca dziewczyna zaliczona do największego, czyli wzbudzającego pogardę Hugh, grona pracowników Lorne Bay Police Station. Przekartkował teczkę, dowiadując się najistotniejszych rzeczy, a z racji jej niewielkiej obszerności nie zajęło to nawet dziesięciu minut. Nie pozwolił sobie nawet na jeden grymas, kiedy podnosił się, brał papiery i ruszył prosto do jej biurka.

[akapit]

Detektyw Hugh Schafer z wydziału zabójstw w Brisbane — przedstawił się sucho, w pełni profesjonalnie, z typową dla siebie wyższością. Zależało mu na tym, żeby porcelanowa laska zrozumiała, że z nim nie będzie żartów, opierdalania się i fuszerki. Nie podał jej ręki. Rzucił teczkę na jej blat, wciąż wpatrzony tylko w papiery. — Pracujemy nad tym razem. Zależy mi na profesjonalnym podejściu i sprawnym działaniu. Im szybciej skończymy, tym krócej będziemy zmuszeni do przebywania w swoim towarzystwie — poinformował, jednocześnie w tej krótkiej wypowiedzi łamiąc prawdopodobnie wszelkie ogólnie przyjęte w społeczeństwie normy zachowań.

Barb Broughton
powitalny kokos
nick
detektyw — LORNE BAY POLICE STATION
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Don’t look at me and tell me it’s all going to be okay, when everything is falling apart, just sit with me and help me get back up.

[akapit]

Miała kaca. Nie było to nic niespotykanego, ale za każdym razem tak samo irytujące… ból głowy, suchość w ustach i rozdrażnienie. Chociaż to ostatnie może wcale nie wynikało z kaca? Może po prostu ludzie byli głupi? Pod tym względem akurat powinni się dogadać z Hugh.

[akapit]

Detektyw Schafer.

[akapit]

Gdy tylko przekroczyła próg posterunku, gdy tylko zdążyła nalać sobie do kubka odpowiednią ilość kawy – usłyszała za plecami chrząknięcie przełożonego, który wręczył jej teczkę ze sprawą i krótko wyjaśnił z kim będzie ją prowadziła. Nowy, wspaniale. Nie poczuła jednak potrzeby by dowiedzieć się o nim czegokolwiek. Nie ruszyła też w poszukiwanie swojego nowego partnera. Wzięła teczkę, wzięła kawę i usiadła przy swoim biurku. I próbowała wrócić do życia.

[akapit]

Po tym jak na szybko przejrzała zawartość teczki zajęła się zawartością bazy danych. Siedząc za komputerem, scrollując kolejną stronę w poszukiwaniu przydatnych informacji, od czasu do czasu wykonując jakiś telefon, mogła wyglądać na znudzoną. Ba! Na pewno tak wyglądała… i nie oderwała wzroku od monitora, gdy ktoś nad nią stanął. Dopiero, gdy papierowa teczka uderzyła o blat – spojrzała w jej kierunku i powoli przesunęła wzrok na mężczyznę.

[akapit]

A więc to jest detektyw Schafer.

[akapit]

Z Brisbane.

[akapit]

ącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo zawsze bawiło ją, gdy ktoś próbował stawiać się wyżej tylko dlatego, że był z dużego miasta. A nawet nie był… po prostu spędził w nim kilka ostatnich lat – W takim razie musiałeś komuś tak porządnie zajść za skórę, że skończyłeś w Lorne Bay. – mruknęła, uśmiechając się pod nosem i wreszcie wbijając spojrzenie jasnych oczu w twarz mężczyzny po drugiej stronie biurka – Detektyw Barbara Broughton i jeśli o mnie chodzi możemy skończyć tą miłą znajomość już teraz. – odepchnęła się od biurka razem z krzesłem, żeby zatrzymać się przy drukarce, która przed chwilą wypluła plik kartek z policyjnej kartoteki. Kolejny przejazd i wróciła do biurka, a karki wyciągnęła w kierunku Schafera.

[akapit]

- Podejrzani i świadkowie. Większość jeszcze dzisiaj powinna pojawić się na posterunku. Tego… – spojrzała na ekran – Mark Barnes – odwróciła ekran w stronę mężczyzny, ale równie dobrze mógł przerzucić parę kartek i znaleźć stronę z mężczyzną i jego dokonaniami w ciągu zaledwie dwudziestoparoletniego życia – Dziewczyna nie widziała go od trzech dni. – sprawa wyglądała na oczywistą.

[akapit]

Upiła spory łyk kawy i wróciła do komputera.

[akapit]

- Miło było poznać. Zajmę się tym dalej.



Hugh Schafer
MOCNE POLECANKO (k l i k)
powitalny kokos
-
ODPOWIEDZ