radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo gorący, ale czego innego można było spodziewać się w tej części świata? Tom byłby szczerze zdziwiony, gdyby trafił się jakiś chłodniejszy poranek, ale zdaje się, że nawet wtedy nie wyczułby jakiejś większej różnicy, bo coś dodatkowo podgrzewało całą atmosferę. W powietrzu, poza kurzem i pyłem, czuć było radość oraz zapach sukcesu. Coś, czego jeszcze nigdy wcześniej tu nie czuł i zdaje się, że podobny nastrój udzielił się wszystkim obecnym w bazie. Nic dziwnego. Stało się coś, czego kompletnie nikt się nie spodziewał.
To miał być rutynowy wyjazd, przynajmniej dla niego i jego kumpli. Mieli towarzyszyć jednostce sprawdzającej pewne budynki, być wsparciem i w razie czego służyć swoim pojazdem, gdyby trzeba było coś przewozić, ale nikt, a przynajmniej na pewno on, nie spodziewał się, że w jednym ze sprawdzanych budynków natkną się na kobietę. Niby to nic wielkiego, czasami wpadali na jakieś mieszkanki okolicznych miast, ale w tym wypadku było inaczej. Inny był przede wszystkim jej wygląd, kompletnie różniący się od wyglądów innych pań, inny był jej ubiór, inny był również język, w jakim próbowała dogadać się z żołnierzami.
Tego dnia z rąk Talibów odbito zagraniczną dziennikarkę, korespondentkę wojenną.
Zajęli się nią lekarze wojskowi. Zrobili wszystko, co mogli zrobić w tym miejscu od strony medycznej, pozostało więc czekać na zorganizowanie odpowiedniego transportu, by przerzucić kobietę przez granicę, ale póki co szpital polowy stał się miejscem pielgrzymek tych, którzy chcieli zamienić z nią chociaż kilka słów, życzyć jej powodzenia i pogratulować odzyskania wolności.
Jednym z nich był Tom.
Nie zaglądał o niej wcześniej. Dał jej czas. Odczekał, aż w jakimś niewielkim stopniu dojdzie do siebie, bo nie chciał jej przeszkadzać, ale pewnego dnia uznał w końcu, że on też powinien ją odwiedzić. Dostał zgodę lekarza, upewnił się, że jego wizyta nie będzie problemem dla personelu, po czym wślizgnął się za parawan, za którym leżała.
- Cześć, mogę? Pielęgniarka mówiła, że nie śpisz - odezwał się półszeptem.

Nelle Villanueva
korespondent wojenny — gazeta
28 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
korespondentka wojenna powracająca do Lorne po dwóch latach niewoli
#2

Myślała, że już nigdy nie zobaczy wschodu słońca jako wolna osoba. Straciła nadzieję na to, że kiedykolwiek wyjdzie z tej nory, w której była przetrzymywana, a przynajmniej nie uda jej się tego zrobić żywej. Przez pierwsze miesiące swojej niewoli naprawdę starała się nie zatracić samej siebie, próbowała jakoś walczyć z tym obezwładniającym lękiem, który napełniał ją każdego dnia. Z czasem jednak to wszystko odeszło, zarówno lęk jak i jakakolwiek nadzieja. Przestało jej zależeć. Po prostu była. Nie widziała sensu w oczekiwaniu jakiejkolwiek pomocy, bo szanse jej uzyskania były bliskie zeru. To było praktycznie niemożliwe. Przez dwa lata jedyne co zaznała to upokorzenie i ból. Był to czas pogardy, czas miecza i topora hehe.
Gdy nadeszło wybawienie, nie miała pojęcia co powiedzieć czy jak sie zachować. Kiedyś miała zawsze pełno słów do wypowiedzenia, a teraz, zabrakło jej języka w gębie. W sumie nie było to nic dziwnego, przez dwa lata praktycznie milczała, zdziwiła się nawet słysząc ton własnego głosu, gdy rozmawiała z wojskowymi. Nie wiedzieli przez co przeszła, nie byli sobie w stanie nawet wyobrazić, chociaż większość z nich widziała cierpienie, ból i śmierć. Żyli w ciągłym napięciu, wiecznym stresie. Nelle powinna się cieszyć, w końcu przestanie być więźniem, będzie mogła wrócić do własnego życia i zapomnieć o tym co ją tu spotkało. Tylko czy to było w ogóle możliwe? Każdy głośniejszy dźwięk budził w niej nagły zryw, jakby ktoś znów miał do niej przyjść, by zrobić jej krzywdę. Dotyk budził w niej obrzydzenie i ciężko było jej przełamać się nawet do tego, by pielęgniarki, które się nią w końcu zajmowały mogły jej podać zastrzyk, z lekami na uspokojenie. Dopiero po nich zasnęła.
Nie wiedziała ile czasu spała, nie wiedziała nawet, która jest godzina, już od dawna nie posługiwała się zegarkiem, bo po co? Czas nie miał znaczenia, gdy siedziało się w jakiejś dziurze. Nie spodziewała sie też tego, że ktokolwiek będzie chciał się z nią widzieć, a tymczasem wpadali do niej ludzie, których nie znała i mówili jej miłe rzeczy, chociaż słysząc "wszystko będzie dobrze", miała ochotę się po prostu popłakać ze śmiechu. Gówno będzie dobrze. Po kilku dniach w końcu wstała z łóżka, spoglądała na swoje odbicie w lustrze, pierwszy raz od dobrych kilkunastu miesięcy. Czy ta wychudzona kobieta ze smutkiem w oczach, naprawdę była nią? Nie poznawała samej siebie. Oczy straciły dawny blask, włosy zmatowiały, a jej dalej naznaczona była siniakami i drobnymi ranami. Jednak to nie jej wygląd zewnętrzny najbardziej ucierpiał. O wiele gorzej miało się jej wnętrze. Z jej głową zdecydowanie bywało lepiej.
Siedziała właśnie po turecku na łóżku i czytała książkę, którą dał jej jeden z lekarzy. Nie spodziewała się odwiedzin, dlatego trochę była zaskoczona słysząc obcy głos. Dopiero gdy chwilę przyjrzała się mężczyźnie dostrzegła w nim żołnierza, który pomógł jej te kilka dni temu. - Cześć - odpowiedziała cicho - tak, oczywiście - udało jej się nawet posłać mu delikatny uśmiech. - Niestety nie mam czym Cię za bardzo poczęstować, mogę zaproponować tylko herbatę - chociaż ona żałowała, że nie mają w okolicy nic mocniejszego. Tak dawno nie piła alkoholu, ale dobrze wiedziała, że chociaż na chwilę pozwoliłby jej zapomnieć o tragedii.

Thomas Winfield
powitalny kokos
catlady#7921
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Nikt nie oczekiwał od niej, że nagle stanie na nogi i zacznie być taką samą Nelle, jaką była dawniej. W całym tym nieszczęściu dobre było tylko to, że wszyscy ci, którzy ja otaczali, byli mniej lub bardziej zorientowani w jej sytuacji i w mniejszym lub większym stopniu byli zaangażowani w jej uwolnienie. Traf chciał, że akurat on był jedną z osób mających w tym wszystkim spory wkład. Nie to, żeby czuł się z tego powodu lepiej, niż inni, po prostu czuł, że powinien do niej zajrzeć i upewnić się, że nikt jej nie nagabuje. Bo on jej nie nagabywał. Jemu wolno było tu przyjść.
Wszedł nieco głębiej. Przede wszystkim zdjął kask, bo nie chciał, żeby ten źle jej się kojarzył. Zresztą, umówmy się, jego twarz nie była aż tak szkaradna, żeby musiał ukrywać ją niczym Shrek chwilę po tym, jak odbił królewnę z rąk ognistego potwora. Uśmiechnął się więc delikatnie i przysiadł na skraju jej łóżka. Znaczy... Niby przysiadł, ale zaraz jednak wstał, bo nie chciał, żeby uznała to za wkraczanie w jej strefę komfortu.
- Herbata będzie super. Serio - odparł od razu, ale po jego zachowaniu widać było, że jest to do końca naturalne. - Okej, mam ze sobą piersiówkę. To coś ze wschodniej Europy, służy z nami taki jeden i robi... No, robi cuda. W każdym razie, jeśli ci to dam, nigdy nie możesz powiedzieć nikomu o tym, że masz to ode mnie, bo gdybyś chciała... - wyciągnął nawet na moment piersióweczkę zza pazuchy, żeby pokazać jej, że faktycznie coś takiego ze sobą ma. - Tak w ogóle... Podobno jesteś Australijką. To tak, jak ja. Skąd wzięliśmy się na tym zadupiu?
Zdradził jej to, bo liczył na przełamanie lodów, na to, że wspólna narodowość sprawi, że zacznie mu ufać. Poniekąd na tym mu zależało, nie zaprzeczy, ale nie chciał robić też nic przeciwko jej woli. W tej sytuacji to ona była... Nie, nie powie, że ofiarą. Nie powie też, że poszkodowaną, bo to jednak byłoby zbyt mało.

Nelle Villanueva
ODPOWIEDZ