pediatra — cairns hospital
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Trzydziestoletnia pediatra pracująca w Cairns Hospital, od zawsze w Lorne Bay z małą przerwą na studia, ogólnie udziela się społecznie, wszędzie jej pełno, ciężko się z nią nie dogadać.
| outfit

Kiedy dowiedziała się, że Tom leży w szpitalu, była w lekkim szoku - ba! Nawetnie w lekkim. Była w olbrzymim szoku i naprawdę cholernie chciała zrozumieć, co właściwie się stało, jak do tego doszło i co mu strzeliło do głowy, żeby zaciągnąć się do wojska. Była na niego nawet całkiem zdenerwowana, chociaż... Chyba nie miała prawa, skoro byli w separacji. W końcu separacja była pierwszym krokiem do rozwodu, a... No właśnie - przecież mieli zamiar takowy wziąć, nie? Znaczy chyba. Bo w sumie o tym nie myślała od dawien dawna. Odetchnęła więc głęboko, kiedy lekarz tłumaczył jej dokładnie, co takiego się stało, słuchała uważnie, chociaż miała wrażenie, że patrzy na to z perspektywy osoby trzeciej, jakby opuściła własne ciało i obserwowała siebie - kiwającą powoli głową, gdy kolega po fachu mówił o obrażeniach Toma. A potem... Potem weszła do sali, w której leżał. Wydawał się taki... Bezbronny, podłączony do całej pikającej miarowo aparatury. Siedziała obok na krześle, wzięła urlop w szpitalu, żeby móc przy nim być. Trzymała go za rękę i sama nie była pewna, ile dni minęło od przewiezienia do tego momentu, bo do domu jeździła tylko po to, żeby wziąć prysznic albo żeby się przebrać - chociaż i to zdarzało jej się robić w szpitalu, bo Gwen bankowo była na tyle kochana, że najzwyczajniej w świecie jej pomagała i przywoziła jakieś ciuchy. Teraz lekko przysypiała z głową wtuloną w jego dłoń, którą zazwyczaj delikatnie ściskała, gdy usłyszała, że aparatura cicho zmienia ton. Uniosła głowę, mrugając kilkakrotnie, odrobinę oślepiona ostrym światłem szpitalnych jarzeniówek i spojrzała na Toma, który pewnie właśnie otwierał oczy.
- Hej - powiedziała cicho, wyraźnie zmartwiona i odetchnęła głęboko, patrząc na niego z troską. Obudził się. To najważniejsze. - Jak się czujesz? - zapytała, natychmiast się podnosząc i pewnie nalewając wodę do jakiegoś kubeczka. Domyślała się, że musiało mu cholernie zaschnąć w gardle. - Zaraz zawołam lekarzy, powinni wiedzieć, że się obudziłeś - dodała, krzywiąc się odrobinę, bo dopiero teraz dotarło do niej jak bardzo bolał ją kręgosłup. Szpitalne krzesła nie były wyjątkowo wygodne, szczególnie jeśli się na nich sypiało przez ostatnich kilka dni.

Thomas Winfield
sumienny żółwik
-
brak multikont
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
/ start!

Oczywiście, że zamierzali brać rozwód. Jakby nie było, z jakiegoś powodu wystąpili o separację, prawda? Tyle tylko, że potem sprawy nieco się skomplikowały. On wyjechał, ona została, nie mieli ze sobą zbyt wielkiego kontaktu, a nawet, gdyby chcieli go mieć, to nie było ku temu odpowiednich warunków, bo Tom był poza domem. Poza krajem. Ba! Poza kontynentem!
Ale wrócił. Przywieźli go. Osobiście powiedziałby pewnie, że nic mu nie jest, że w zasadzie mógłby tylko otrzepać się i pójść dalej, ale... No właśnie. Ne mógł. Nie miał zbyt dużego wpływu na to, co się z nim działo, bo był nieco nieprzytomny. Gdyby tylko jego świadomość była obecna na sali razem z ciałem, to na pewno krzyczałaby teraz głośno coś w rodzaju "zostawcie mnie, zabierzcie te kable", ale chwilowo był zdany tylko i wyłącznie na tutejszych medyków. Ci spisywali się chyba całkiem nieźle, bo w pewnym momencie, sam nie wiedział, bo jakim czasie, w końcu zaczął wracać na ziemię.
Z początku widział tylko światło. Najważniejsze było to, że nie było to słynne światełko w tunelu, które jest ostatnią rzeczą, jaką wielu widzi przed odejściem z tego świata. Światło, które widział, było wielkie i jasne, tak jasne, że najpierw mocniej zacisnął powieki, a dopiero potem jęknął coś nie do końca zrozumiałego.
- A jak... - szepnął w końcu. - A jak myślisz? Po co ty tu przyleciałaś?
Chyba wydawało mu się, że wciąż jest za granicą. Nic dziwnego, w końcu nie do końca wiedział, co się z nim działo i gdzie przebywał. No i ona. Jego żona. Od razu rozpoznał jej głos, ale nie miał pojęcia, skąd się tu wzięła i po co w ogóle siedziała przy jego łóżku. Przecież mieli się rozwodzić, byli w separacji i mimo wszystko Ellie to ostatnia osoba, którą Tom chciał teraz widzieć.
- Obudziłem się?
Chyba wciąż jeszcze był pod wpływem leków i innych dziwnych substancji, które mu serwowano, więc nie do końca ogarniał otaczająca go rzeczywistość.

Elaine Carleton
pediatra — cairns hospital
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Trzydziestoletnia pediatra pracująca w Cairns Hospital, od zawsze w Lorne Bay z małą przerwą na studia, ogólnie udziela się społecznie, wszędzie jej pełno, ciężko się z nią nie dogadać.
Elaine doskonale znała powody, dla których wystąpili o separację – oboje doskonale je znali. Wypadek coś zmienił na tyle, że obojgu ta zmiana wydała się nieodwracalna chociaż… Gdyby tak było chyba już dawno wystąpiliby o rozwód, prawda? Sama zainteresowana nie była wcale pewna. Oczywiście mogłaby porozmawiać o tym z Tomem, ale… Nigdy jej to nie przyszło do głowy. Żyła zatem w Lorne, od czasu do czasu pewnie pozwalając, by Gwen ustawiła ją z jakimś swoim znajomym na kawę i chyba czekała, aż coś zaiskrzy z kimś na tyle, by faktycznie o rozwód wystąpić. Z tym, że nigdy na tyle nie zaiskrzyło, a sama zainteresowana nadal pewnie nosiła obrączkę – albo chociaż pierścionek zaręczynowy – bo bez nich po prostu czuła się dziwnie. W każdym razie, słysząc jego ton, westchnęła mimowolnie i przygryzła dolną wargę. Zabrała też dłoń, którą wcześniej obejmowała jego dłoń, jakby fakt, że trzymała go za rękę był jakąś wstydliwą słabością.
– Przyjechałam. Jesteś w Cairns. Przewieziono cię tutaj – wyjaśniła cicho, patrząc na niego z troską, chociaż powoli zaczynała ją zastępować delikatna irytacja – bo po co w ogóle się zaciągał? Skąd wpadł na tak popierdolony pomysł? Dlaczego nic jej nie powiedział? A gdyby zmarł?! Mógł się z nią najpierw rozwieźć, a potem ryzykować życiem. Ugh. Westchnęła jednak, panując nad tymi wszystkimi, negatywnymi emocjami, które się w niej gdzieś tam kłębiły i pokiwała głową.
– Byłeś w śpiączce farmakologicznej – odetchnęła, poprawiając sukienkę, którą miała na sobie i podała mu wodę, pewnie pomagając mu się napić, żeby się nie oblał. – Co ci wpadło do głowy, żeby się zaciągnąć, Tommy? – w jej głosie nie było pretensji, raczej… Zmartwienie. Chciała zrozumieć, ale facet, którego znała, którego kochała by przecież tego nie zrobił… No, chyba że nieznana go tak dobrze jak myślała. – Chcesz o tym wszystkim porozmawiać? O tym, co się stało? – zmarszczyła brwi, bo nie była pewna, czy jest odpowiednią osobą i czy akurat jej będzie chciał się zwierzać, ale… Kiedyś był najbliższą osobą na świecie, więc chyba miała nadzieję, że chociaż częściowo jej opowie o tym, co właściwie wydarzyło się w jednostce.

Thomas Winfield
sumienny żółwik
-
brak multikont
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
On również czekał na to, aż któreś z nich zdecyduje się w końcu zadzwonić i poruszyć temat rozwodu, ale jakoś żadne tego nie zrobiło. Różnica polegała na tym, że on nie chodził na randki. Wieczory spędzał z kumplami z jednostki, gdzieś na drugim końcu świata, a skoro byli w separacji i rozstanie było kwestią czasu, nie widział powodu, dla którego miałby opowiadać jej o swoim życiu i o tym, co robi. Ona też nie informowała go o każdym wyjściu z innym facetem, więc chyba byli kwita. Na swój sposób. Przynajmniej w jego głowie.
- W Cairns? - znów zaczął pytać. Zdecydowanie widać było, że nie do końca kontaktuje, ale wraz z upływem czasu na pewno będzie z nim coraz lepiej. Po prostu przespał cały transport i nie wiedział jeszcze, co się z nim dzieje. Wiedział tylko tyle, że żył, ale gdyby ta sztuka mu się nie udała... Ellie zaoszczędziłaby na kosztach rozwodu, prawda? No, więc o co miała pretensje? Przecież łatwiej jest zostać wdową, niż rozstawać się z mężem. Pewnie, to też wiązało się z jakimiś kosztami, ale jego rodzeństwo na pewno dołożyłoby się do trumny i pomnika, a i jej samej skapnęłoby po nim pewnie kilka dolarów.
- Nieźle płacili i nie było tam kobiet - odparł nieco sarkastycznie. Trochę ściemniał, bo jednak kilka pań z nim służyło, ale nigdy nie patrzył na nie jak na kobiety-kobiety, widział w nich kobiety-kumpli. To zasadnicza różnica. - Sam nie wiem, co się stało. Nie ma o czym rozmawiać. A już na pewno nie teraz.
Ot, żona. Człowiek ledwo umknął śmierci spod kosy, a ta już chce wpędzić go do grobu swoim gadaniem. Że też przez tyle lat małżeństwa Ellie nie załapała jeszcze, że Tom nie był typem faceta, który lubi się zwierzać i mówić o tym, co czuł. Przecież to głównie z tego powodu z ich związkiem stało się to, co się stało. Dusił wszystko w sobie, nie rozmawiał z nią, aż pewnego dnia wszystko wybuchło i nie było już powrotu do tego, co zbudowali.
- Podasz mi wodę? Chce mi się pić.
Tyle mogła dla niego zrobić. Na to jej pozwoli. Nie będzie też wyganiał jej ze szpitala, a przynajmniej nie teraz. Ona też miała prawo do swoich emocji.

Elaine Carleton
pediatra — cairns hospital
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Trzydziestoletnia pediatra pracująca w Cairns Hospital, od zawsze w Lorne Bay z małą przerwą na studia, ogólnie udziela się społecznie, wszędzie jej pełno, ciężko się z nią nie dogadać.
Cóż, w gruncie rzeczy Elaine po prostu nie wiedziała, jak to zrobić. Bo z jednej strony, mimo jego wyjazdu, nadal coś do niego czuła. To nie tak, że przestała go z dnia na dzień kochać. Nie przestała – po prostu przerosło ją jego milczenie po wypadku. Przerosło ją to, że miała wrażenie, że się na nią zamknął, ale… Mimo wszystko za nim tęskniła, nawet jeśli nie przyznałaby się do tego nawet Gwen.
– W Cairns – powtórzyła nieco bardziej stanowczo i odruchowo przetarła twarz dłońmi, nie przejmując się, że może rozmazać i tak delikatny makijaż, który nałożyła wcześniej. Odetchnęła mimowolnie. Całe szczęście, że nie wiedziała o jego myślach odnoszących się do kosztów rozwodu. Przecież wiadomo, że przeżyłaby jego śmierć, szczególnie gdyby była tak mocno niespodziewana. Szczególnie, że nawet nie wiedziała, że był na froncie.
– Od kiedy damskie towarzystwo aż tak ci przeszkadza? – uniosła brwi, ignorując ten sarkastyczny ton. Uśmiechnęła się delikatnie – W porządku, rozumiem – wzruszyła ramionami, nie chcąc na niego naciskać. Nie bardzo wiedziała nawet, czy będzie chciał rozmawiać o tym w przyszłości skoro byli… Prawie eksami, nie? Przygryzła dolną wargę. Wiedziała, że nie lubił się zwierzać, wiedziała, że nie lubił mówić o tym co czuł i z reguły to akceptowała, chociaż sama raczej była z gatunku tych uroczych kwiatuszków, które często o tym chcą rozmawiać.
– Jasne – wzięła plastikowy kubeczek i nalała do niego trochę wody, by zaraz podejść do niego i pewnie pomogła mu się lekko podnieść na poduszkach i napić się wody. Odetchnęła głęboko, odstawiając kubek. – Chcesz, żebym sobie poszła czy coś? W sensie… Bo mogę zostać, ale mogę też iść – nieco nerwowo zaczęła się w tym momencie bawić pierścionkiem zaręczynowym – naprawdę nie wiedziała, jak powinna się zachować w jego obecności.


Thomas Winfield
sumienny żółwik
-
brak multikont
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Bo trudno jest przestać kochać kogoś w ciągu jednego dnia, tygodnia lub miesiąca. Okej, może ktoś tak potrafi, ale wtedy nie mogło być chyba mowy o prawdziwej miłości, o uczuciu, które było realne i namacalne. W jego przypadku było inaczej. Wiedział, że Ellie to prawdopodobnie ta jedyna, ale za wiele się między nimi wydarzyło, zbyt wiele słów... no właśnie, paradoksalnie nie padło. Teraz ciężko byłoby już to poskładać, więc rozstanie wydawało się naturalną koleją rzeczy.
- Ale po co - skrzywił się. Na świecie były przecież lepsze placówki, dlaczego nie trafił tam? Po co wieźli go przez pół świata do Cairns, w dodatku do szpitala, w którym pracowała jego żona? Cholera, to wszystko przez to, że nie umieścił w portfelu kartki mówiącej mniej więcej tyle, co "wszędzie, tylko nie do Cairns". Następnym razem zdecydowanie takową sporządzi.
- Damskie nie, ale towarzystwo żony... - żartował. Chyba nawet chciał się zaśmiać, ale nie do końca mu to wyszło, bo zaczął kasłać. A kiedy zaczął kasłać, od razu wszystko zaczęło go boleć. Przez kogo? Przez nią. Gdyby do niego nie przyszła, nic takiego nie miałoby miejsca.
Oczywiście nie uważał tak na serio. Do takiego wniosku mógłby dojść jedynie ktoś, kto odpowiednio dobrze znałby jego tok myślenia.
- Na początek zawołaj tego lekarza. Chciałbym wiedzieć, czy żyję, czy to wszystko tylko mi się śni.
Gdyby się śniło, mógłby zacząć mówić o tym, że jednak wciąż nie była mu obojętna, bo i tak nie miałby nic do stracenia. Gdyby jednak okazało się, że to wszystko to jawa, wtedy powiedziałby...
- Zostań - odparł po chwili. Szczerze. Nie chodziło tylko o to, że podawała mu wodę, po prostu zaczynał zdawać sobie sprawę z tego, że wszystko to mogło być trudne również dla niej. Jakby na to nie patrzeć, coś jednak ich ze sobą łączyło, chociażby od strony prawnej, a Tom... Nie miał jednak serca, by ją stąd wyganiać. Nie w tym stanie. Nie z rozmazanym makijażem, który, a i owszem, dostrzegł. Ludzie mogliby zacząć dziwnie na nią patrzeć, a nie potrzebował jeszcze łatki wciąż-jeszcze-męża wariatki.
No i naprawdę nie chciał, żeby poszła. To dlatego nakrył jej dłoń swoją dłonią.

Elaine Carleton
pediatra — cairns hospital
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Trzydziestoletnia pediatra pracująca w Cairns Hospital, od zawsze w Lorne Bay z małą przerwą na studia, ogólnie udziela się społecznie, wszędzie jej pełno, ciężko się z nią nie dogadać.
Tyle tylko, że oni nie byli ze sobą znacznie dłużej niż tydzień czy miesiąc. Nie odzywali się do siebie i ta cisza była dla Ellie cholernie uciążliwa, bo zwykle… Dzieliła się z nim wszystkim. Może właśnie to był jej błąd? Inna sprawa, że kiedy zaproponował separację, zdołała siebie przekonać, że tak naprawdę problem leżał w niej samej. Że stwierdził, że po wypadku była „wybrakowana”, skoro nie będzie mogła mieć dzieci. Nie nienawidziła go za to – w pewnym sensie nawet rozumiała, ale czuła się zraniona. Gdyby tylko ze sobą porozmawiali, zapewne byłoby nieco inaczej.
– Pewnie dlatego, że niedaleko jest twój dom. Rozmawiałam już ze Stanleyem, zapewnią ci tu najlepszych lekarzy – uśmiechnęła się delikatnie, odrobinę niepewnie. Doskonale widziała, że miejscówka mu średnio odpowiadała, ale była przecież pediatrą, pracowała w zupełnie innej części szpitala i nie zamierzała narzucać mu swojej obecności, skoro najwyraźniej jej nie chciał. Zmarszczyła brwi. Niby wiedziała, że sobie żartował, ale nadal gdzieś tam wewnętrznie zabolały ją słowa Toma. Mimo to, pewnie przytrzymała go, kiedy zaczął kasłać i westchnęła ciężko.
– Oczywiście, że żyjesz, Thomas. Też jestem lekarzem, to mogę ci powiedzieć – wywróciła oczyma, bo chociaż była pediatrą, to jednak była w stanie ocenić, czy ktoś żyje, czy jednak nie. Tak czy siak jednak przycisnęła guzik, który wzywał lekarza przy jego łóżku, wiedząc, że niebawem ktoś się pojawi.
– Okej, skoro tego chcesz… – uśmiechnęła się do niego delikatnie, zawieszając wzrok na szmaragdowych oczach Thomasa. To wszystko było dla niej trudne – bardziej niż sobie wyobrażał i bardziej niż by chciała się przyznać. Kiedy nakrył jej dłoń swoją, uśmiechnęła się delikatnie, ale dość czule, jakoś tak mimowolnie się tym dłoniom przyglądając przez chwilę.
– Martwiłam się o ciebie – wyrzuciła z siebie w końcu, patrząc na niego uważnie. Naprawdę się martwiła i naprawdę za nim tęskniła. Oczywiście o tym drugim mówienie zamierzała. – Dobrze, że się wybudziłeś – dodała bardzo cicho, przygryzając nerwowo dolną wargę i unikając teraz jego spojrzenia, co najmniej jakby właśnie powiedziała coś wstydliwego. W gruncie rzeczy czuła się trochę zawstydzona tą sytuacją, bo… Nie wiedziała, jak się zachować, co wypadało, a co nie… I było to najzwyczajniej w świecie ciężkie.

Thomas Winfield
sumienny żółwik
-
brak multikont
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
No właśnie. Rozmowy zabrakło z obu stron. Gdyby tylko Ellie powiedziała mu, co czuje i że go potrzebuje, zrobiłby wszystko, a tak? Oboje milczeli i ostatecznie wyszło, jak wyszło. Czy wyszło dobrze? Nie miał pojęcia. Wiedział tylko, że w tamtym momencie była to chyba najlepsza ze wszystkich możliwych decyzji. Postanowili dać sobie czas, co prawda osobno, ale to kompletnie w niczym im nie pomogło.
- A kiedy będę mógł wyjść?
Cały on. Nigdy nie lubił się nad sobą użalać. Nie lubił też leżeć i odpoczywać, bo po co tracić na to czas? Nie było nic dziwnego w tym, że chciał opuścić szpital tak szybko, jak tylko będzie to możliwe. Co prawda nie do końca wiedział jeszcze, gdzie się zatrzyma, ale coś wymyśli. Miał przecież rodziców, miał rodzeństwo, u kogoś na pewno znajdzie się dla niego kąt.
- Nie wiem, czy zauważyłaś, ale jestem odrobinę większy, niż twoi pacjenci.
Odrobinkę. Nie to, żeby wątpił w jej talent, ale mimo wszystko wolał, żeby obejrzał go jakiś specjalista. Niech jeszcze powie mu, co powinien robić, jak o siebie dbać po wyjściu do domu, a wtedy wszystko będzie już dobrze.
Rękę w końcu zabrał. Było mu niewygodnie i chciał nieco się podeprzeć, żeby zmienić pozycję. Wszystko go bolało, nie do końca był pewien, czy ból ustąpi i najwyraźniej potrzebował trochę czasu na to, żeby dojść do siebie. Ile to zajmie? Jak długo to potrwa? Co tak właściwie mu się stało? Chociażby dlatego chciał pogadać z lekarzem, żeby poznać ogólny stan swojego zdrowia. Chciał też...
- A reszta? Co z resztą moich ludzi? Oni też tu są?
Co poradzić, martwił się o nich. Jakby na to nie patrzeć, przez tyle lat wspólnej służby panowie zdążyli mocno się ze sobą zżyć. Może Ellie wiedziała coś więcej?

Elaine Carleton
pediatra — cairns hospital
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Trzydziestoletnia pediatra pracująca w Cairns Hospital, od zawsze w Lorne Bay z małą przerwą na studia, ogólnie udziela się społecznie, wszędzie jej pełno, ciężko się z nią nie dogadać.
Oczywiście, że go potrzebowała – był jej mężem. Kochała go. Po prostu sądziła po jego zachowaniu, że to on przestał kochać ją. Dlatego, kiedy padł pomysł separacji – nie oponowała. Po prostu przyjęła to na klatę, chociaż miała wrażenie, że rozpadnie się na kawałki. Bo przecież oboje doskonale wiedzieli, że separacja oznaczała tylko początek końca. Definitywnego końca. Pogodziła się zatem z tym, że miała nie mieć nie tylko dzieci, ale i męża, bo cóż innego mogła zrobić?
– Nieprędko. Dopiero co się wybudziłeś ze śpiączki, Tom. Musisz… Dać sobie czas na regenerację – powiedziała dość łagodnym tonem. Nie zamierzała się nad nim użalać, nie chciała, by on sam się nad sobą użalał, ale przecież oczywistym było, że jego obrażenia nie wyleczą się w jeden czy dwa dni. Musiał poleżeć, wyzdrowieć… Nawet jeśli to nie do końca była sprawa Ellie, naprawdę uważała, że powinien zostać w szpitalu tak długo, jak będzie to potrzebne. Uniosła brwi.
– I naprawdę myślisz, że to, że leczę nieco młodszych kawalerów od ciebie podważa moje kompetencje, żeby sprawdzić, czy żyjesz? – spytała z cieniem rozbawienia widocznym w oczach, chociaż widać było, że odrobinkę ją to ubodło. – Zaraz ktoś się pojawi – dodała nieco bardziej sucho, a jej oczy przybrały bardziej obojętny wyraz. Kiedy zabrał dłoń, na powrót zaczęła nerwowo bawić się pierścionkiem zaręczynowym.
– Ja… Nie jestem pewna. Poinformowano mnie tylko o tobie i… Nie dopytywałam. Co ci w ogóle przyszło do głowy, żeby się zaciągnąć? – w głosie Elaine pobrzmiewała delikatna pretensja i żal. Jak mógł się zaciągnąć? Oczywiście, byli w separacji, ale czuła się koszmarnie z myślą, że nie widziała, że przez cały ten czas mógł zginąć. Miała ochotę go zrugać, ale z drugiej strony czuła dziwny ucisk w piersi, gdy widziała go tak osłabionego, leżącego w szpitalnym łóżku…

Thomas Winfield
sumienny żółwik
-
brak multikont
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Nie chciał się nad sobą użalać. Nie przy niej. Po prostu miał już dość leżenia w tym szpitalu, chociaż dopiero się obudził. Chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że leczenie trochę potrwa i faktycznie będzie potrzebował więcej czasu, żeby dojść do siebie, to jednak miał nadzieję, że jego przypadek okaże się jakimś medycznym cudem i rekonwalescencja potrwa szalenie szybko.
- Mogę regenerować się w domu. Wszędzie, byle nie tu.
Tu szalenie mu się nie podobało. Nie wiedział nawet, czy opiekują się nim ładne pielęgniarki! Gdyby tak było, mógłby ewentualnie poleżeć tu dzień lub dwa, ale na pewno nie więcej. A leczyć może się w przychodni w Lorne Bay. Tam też pracują lekarze, tam też mogli monitorować jego stan, mógł nawet dostawać tam zastrzyki, więc po co to leżenie?
- Niczego nie podważam. Po prostu mówię, że jesteś pediatrą i na pewno masz masę swojej roboty. Nie musisz jeszcze zajmować się mną - odparł nieco zrezygnowany. Naprawdę nie musiała. Nie musiała też przy nim siedzieć. Owszem, to było miłe i jej stąd nie wygoni, bo jego powrót zdecydowanie nie musiał być dla niej przeżyciem, ale nie oznaczało to przecież, że każdego dnia lub co godzinę musi monitorować jego stan. To naprawdę nie było konieczne.
- A moje rzeczy? Mój telefon? - zaczął nerwowo rozglądać się w poszukiwaniu swoich drobiazgów. Boże, czy one w ogóle były w kraju? Musiały być! Przynajmniej jego dokumenty. Bez nich nie przekroczyłby granicy. A co z resztą? Co z komórką? - Mogłabyś... No wiesz, dopytać o to kogo trzeba? - poprosił. Naprawdę mu na tym zależało. Dzięki temu będzie mógł dowiedzieć się, co stało się z resztą oddziału. Wykona kilka telefonów i upewni się, że nie wrócił sam. - A co miałem robić? Pieniądze nie rosną na drzewach, a na kontraktach zawsze dobrze płacili. Nic mnie tu nie trzymało, postanowiłem, że trochę sobie dorobię.
Przynajmniej był szczery. Rzeczywiście, kiedy ogłosili separację, nie miał co ze sobą zrobić, a bez forsy nie da się żyć.

Elaine Carleton
pediatra — cairns hospital
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Trzydziestoletnia pediatra pracująca w Cairns Hospital, od zawsze w Lorne Bay z małą przerwą na studia, ogólnie udziela się społecznie, wszędzie jej pełno, ciężko się z nią nie dogadać.
Westchnęła ciężko i spojrzała na niego wyraźnie udręczonym wzrokiem. Domyślała się, że w momencie, w którym się wybudzi ze śpiączki, ciężko będzie cokolwiek z nim ugrać i przemówić mu do rozsądku i niestety – nie myliła się.
– Odniosłeś poważne obrażenia. Na pewno cię wypiszą, kiedy będą mogli. Na razie… Daj sobie czas. Jeśli nie chcesz mnie widywać, to nie będę do ciebie zaglądała, ale… Pozwól się sobą zająć lekarzom, okej? – jej głos był bardzo łagodny, chociaż spojrzenie miała poważne. Inna sprawa, że wiedziała doskonale, że jeżeli on się na coś uprze – nie będzie mogła z nim dyskutować. Będzie musiała mu ustąpić i tyle. – Och, ja.. Rozumiem – rzuciła tylko, chociaż wyraźnie posmutniała – nie miała z tym większego problemu, chociaż doskonale wiedziała, co chciał przez to powiedzieć „nie jesteś już moją żoną”. Chociaż technicznie rzecz biorąc nią była, nie? Oczywiście zapewne nie na długo, bo domyślała się, że ich rozwód był nieuchronny.
– Nie pytałam o nie – wzruszyła ramionami, bo generalnie średnio ją to interesowało – najbardziej interesowało ją to, czy był żywy, jak się czuł, jak się trzymał… Wywróciła oczyma mimochodem, odrobinę zirytowana, że telefon był ważniejszy niż ona. I w tym momencie chyba zrozumiała, że to normalne, skoro technicznie rzecz biorąc nie byli już parą. – Zapytam – wzruszyła ramionami, a jej ton nabrał wyraźnie chłodniejszego wyrazu niż jeszcze chwilę temu.
– No nie wiem, mogłeś wrócić do swojego zawodu? Jako prawnik na pewno byś świetnie zarabiał i… – urwała, marszcząc brwi. – Zawsze? – spytała, patrząc na niego, jakby dopiero teraz ją uderzyło znaczenie tych słów. – To nie była twoja pierwsza służba? – zmarszczyła brwi, bo poczuła się trochę tak, jakby dostała szmatą w twarz. Jakby zupełnie nie znała człowieka, z którym była przez tyle lat, skoro przed nią ukrył dość ważny fragment życia, który na pewno odbiła nim swoje piętno.

Thomas Winfield
sumienny żółwik
-
brak multikont
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
W zasadzie ciężko było namówić go do czegoś nawet na trzeźwo, kiedy nie był po narkozie i na lekach, bo trafił jej się wyjątkowo uparty już-prawie-były mąż. Czasami Tom gotowy był na największe szaleństwa, żeby tylko postawić na swoim. Weźmy na przykład jego wyjazdy: czy były mądre? Poniekąd, w końcu służył ważnej sprawie i czuł się potrzebny, ale sporo ryzykował. Do tej pory opłacało mu się to, a teraz? Teraz nie był już tego taki pewny.
- To nie tak, że nie chcę cię tu widywać, okej? Po prostu chcę stąd wyjść, bo czuję się jak idiota i inwalida.
I mniej więcej wtedy poczuł chyba, że odrobinę się zapędził. Zabrzmiało to trochę tak, jakby Caspian, jego najlepszy przyjaciel, również był idiotą, bo dał się załatwić w czasie misji, a nigdy by tak o nim nie pomyślał. Po prostu to wszystko nieco go przytłaczało. Dopiero co się ocknął, a tu pojawiło się tyle bodźców. No i przede wszystkim, pojawiła się ona.
- Naprawdę. Masz pewnie fajniejszych pacjentów, niż ja.
Spróbował się uśmiechnąć. Bo owszem, dzieciaczki były o wiele fajniejsze od niego. Wystarczyło tylko ich sobie porównać. Był większy, brzydszy, nieco gorzej pachniał, miał kłujący zarost, wszystko na minus. No i... Nie powiedziałby, że powinna wyjść, bo nie są już razem. Pewnie, nie byli, co się stało, to się nie odstanie, ale nie zamierzał przypominać jej o tym akurat teraz. To nie był dobry moment.
Nie chodziło o sam telefon, bo komórek może mieć pięć. Był częścią oddziału, częścią grupy, a skoro on oberwał i obudził się w Australii, to naturalne było, że interesował go los braci.
- To nie to samo - nawet ona powinna wyczuć różnicę między praca prawnika, a wojskowego. - Zawsze - przytaknął. - Wyjechałem kilka razy. Czasami służyłem z Caspianem, czasem jechałem sam, różnie bywało. Zależy jaki kontrakt mi oferowali - wzruszył ramionami. Taka była prawda, robił to, co musiał, a wojaczka wychodziła mu całkiem nieźle. Jak się okazuje, do czasu.

Elaine Carleton
ODPOWIEDZ