Koszykarz — W Cairns
27 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Niebieskie oczy, kształtny nos I kwiatek przy czapce to
Prawdziwe piękno podziwiam więc
To przecież ja w lusterku jestem tym więc śpiewam tak
Mason chciał zadzwonić i uprzedzić kobietę o wizycie, ale natrafił na dwa małe problemy, które nie pozwalały mu na realizację planu. Po pierwszy nie miał numeru Heleny, a po drugie nawet gdyby go posiadał to i tak zostawiła telefon w torebce, którą porzuciła dzień wcześniej w taksówce. A raczej kilka godzin temu, bo Clark ledwo wstał, a ze środka zaczął się wydobywać jakiś dziwny dźwięk zwany inaczej dzwonkiem telefonu komórkowego. Nie otwierał torebki, a tym bardziej nie odbierał smartfona uznając to za grzebanie w cudzych rzeczach. Musiał się sam pofatygować pod blok mieszkalny i oddać kobiecie torbę wraz z jej całą zawartością. Wczorajsze spotkanie było jednym z tych niespodziewanych, ale i takich których nie żałował. To on podszedł do niej i zagadał stawiając drinka pomimo, że Helena była już mocno napruta. Zauważył to w momencie kiedy zaczęła opowiadać mu o swoim życiu. Mason miał zupełnie inny plan. Chciał podejść i zagadać, ewentualnie potańczyć lub umówić się na kolejne spotkanie, ale odpuścił w momencie w którym kobieta zwierzyła mu się mówiąc o ponętnej nocy z młodszym od siebie mężczyzną. Spędził z nią jakieś trzy godziny dowiadując się wszystkiego na temat jej przeszłości i nieudanych związkach. Nie odszedł z powodu tego, że Helena mu się podobała oraz, że miałby wyrzuty sumienia gdyby zostawił ją w takim stanie w niezbyt miłym barze w otoczeniu pijanych lamusów, którzy tylko czekali na odpowiedni moment żeby się do niej przystawić. Ona w obecnej sytuacji nawet nie mogłaby się samodzielnie bronić, a co za tym idzie któryś z tych pijaczków mógł zrobić krzywdę kobiecie czego Mason chciał uniknąć. Więc siedział obok od czasu do czasu wtrącają słówko lub dwa, dając okazję Helenie żeby wyrzuciła z siebie wszystko to co ją bolało i drażniło. Najwidoczniej widziała w Clarku darmowego i przystojnego terapeutę, a jemu to w ogóle nie przeszkadzało tylko dalej w to brnął. Nie miał złych intencji, takie rozmowy nawet go trochę bawiły, ale w momencie w którym Helena prawie spadła ze stołka pozwolił sobie zamówić taksówkę i wyciągnąć z niej siłą adres zamieszkania. Kiedy jechali pod jej blok próbowała coś piąte przez dziesiąte wytłumaczyć Masonowi, ale ten nie słuchał i kazał taksówkarzowi jechać dalej. Ledwo stanęli pod punktem docelowym, Helena wyskoczyła z auta uprzednio go całując i dziękując, a chwilę potem zniknęła mu z oczu. Clark był tak zaskoczony, że nawet się nie poruszył, a porzuconą torebkę zobaczył dopiero wtedy kiedy płacił taksówkarzowi za przebyte kursy. Teraz ponownie siedział w taksówce i ponownie jechał w to samo miejsce co wczoraj wieczorem tyle, że trzeźwy i z bardziej otwartym umysłem. Wysiadając rzucił okiem na budynek próbując doszukać się numeru, ale pomogła mu w tym dopiero staruszka wychodząca z psem na spacer. Na szczęście mieszkała w tej samej klatce i pokierowała chłopaka w odpowiednie wejście jak i drzwi mieszkalne. Zadzwonił na dzwonek, potem lekko postukał, a kiedy drzwi się otworzyły na jego twarzy można było zobaczyć szeroki uśmiech, ale i zarazem lekko śmieszny widok. Inaczej nie mógł tego nazwać, bo wyglądał jak jeden z Teletubisiów.
Cześć Helena. Chyba mam coś Twojego. – Powiedział wskazując palcem na torebkę. Dopiero wtedy jej się przyjrzał i stwierdził, że mimo kaca wygląda o niebo lepiej niż wczoraj.

Helena Regalado
ambitny krab
Mason Clark
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
009.

Obudził ją hałas, którego źródła nie potrafiła zlokalizować. Dopiero po chwili, gdy tępy ból głowy wyraźnie dał o sobie znać, zorientowała się, że prostując nogę, zrzuciła wcześniej leżący na kanapie pilot do telewizora. Warknęła rozgoryczona, widząc godzinę na ekranie cyfrowego budzika. Liczyła na to, że obudzi się zdecydowanie później, najlepiej gdy zza okna nie będzie przebijał się już ani jeden promień słońca. Leżąc na plecach i wpatrując się w sufit (na którym wyraźnie rysowało się kilka większych plam) powoli przypominała sobie zeszły wieczór. Uświadomiwszy sobie, że pijana zdecydowała się opowiedzieć obcej osobie o życiowych rozterkach, jęknęła, przeklinając własną głupotę. — Skończona idiotka — mruknęła, próbując dźwignąć ciało do pozycji siedzącej. Dłonią starała się „wymacać” telefon, ale na próżno. Wstała z kanapy, odgarnęła pościel, a mimo to telefon się nie odnalazł. Ściągnęła brwi i ruszyła do korytarza i wtedy zorientowała się, że nie ma również torebki. Cudownie! Wyobraźnia (oraz policyjne doświadczenie) od razu podsunęła jej, że została okradziona. Mężczyzna z uporem wysłuchiwał jej biadolenia, by ostatecznie buchnąć jej własność. Jakaż ona była naiwna. To z pewnością wina whisky, po ulubionej tequili nigdy nie traciła czujności.
Chcąc zmyć z siebie resztki wstydu, schowała się pod prysznicem na ponad dwadzieścia minut. Starła wodę z długich włosów, a ciało szczelnie oplotła frotowym, miękkim ręcznikiem. Jedynie lekka opuchlizna pod oczami świadczyła o tym, że wczorajszej nocy zaszalała. Zresztą nie po raz pierwszy.
Wtem usłyszała pukanie do drzwi. Miała nadzieję, że Lea otworzy, ale szybko uzmysłowiła sobie, że właścicielka mieszkania była w pracy. No tak, normalni ludzie chodzą do pracy. Jedną dłonią przytrzymując ręcznik, drugą otworzyła drzwi.
— Ahmm — mruknęła, ze ściągniętymi brwiami przyglądając się młodemu mężczyźnie. Minęło kilka sekund, nim rozpoznała jego twarz. W ciemnym barze wyglądał nieco inaczej. Aczkolwiek w myślach pochwaliła się za wybór słuchacza. — Mason. Cześć — powiedziała, odzyskawszy rezon. Wzrok zatrzymała na swojej torebce i odetchnęła z ulgą. Nie interesowało ją, czy mężczyzna celowo zabrał ją ze sobą, czy może ona zostawiła ją na barowej ladzie; najważniejsze, że zguba odnalazła drogę do właścicielki.
— Dziękuję, szukałam jej — powiedziała, odbierając torebkę. Odwdzięczyła się nawet przyjemnym uśmiechem. — Kawy? — spytała, zakładając wilgotny kosmyk włosów za ucho. Skoro Mason i tak znał większość krępujących szczegółów z jej życia, nie musiała się przejmować zaliczeniem kolejnej wpadki w jego obecności. — Czy jednak wolisz nie mieć ze mną więcej wspólnego? — spytała żartobliwie, jednak dając mu możliwość ucieczki. Nie chciała, by czuł się zobowiązany.

Mason Clark
sumienny żółwik
Presta#1949
Koszykarz — W Cairns
27 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Niebieskie oczy, kształtny nos I kwiatek przy czapce to
Prawdziwe piękno podziwiam więc
To przecież ja w lusterku jestem tym więc śpiewam tak
Uśmiechnięty od ucha do ucha spoglądał na kobietę z nieco zdziwionym wzrokiem. Przez chwilę nawet miał wrażenie, że Helena go nie pamięta, a powrót do trzeźwości wymazał wczorajsze wspomnienia. Mason nie miałby jej tego za złe, w końcu był tylko przypadkowym mężczyznom poznanym w barze, który się dosiadł licząc na łatwy podryw i choćby krótki taniec. Te kilka sekund milczenia dla niego trwały kilka minut. Nie wiedział czy powinien uciec zostawiając torebkę na wejściu czy może dalej stać i czekać, aż kobieta powróci do rzeczywistości i jakimś cudem znajdzie w głowie odpowiednie imię. Przecież przez wiele lat próbował walczyć z tym żeby dzieciaki nie wybuchały śmiechem za każdym razem kiedy był wywołany do tablicy. Mason przyzwyczaił się do niego dopiero wtedy kiedy wyjechał z miasta.
- Tak. To ja! Już myślałem, że zapomniałaś mojego imienia. - Powiedział oddając jej zgubione, a raczej porzucone wieczór wcześniej rzeczy. Nie skomentował tego, bo i jemu w dawnych czasach zdarzało się urwać film i nie ogarniać rzeczywistości. Na szczęście w porę się ogarnął i skupił na karierze, która i tak nie do końca poszła po jego myśli.
- Masz jeszcze tutaj. - Wskazał palcem na przyklejony kosmyk włosów na samym środku czoła. Wyglądało to uroczo. Pozwolił sobie go odgarnąć, a potem z chęcią przyjął propozycje kawy. - A czemu niby? Nic mi nie zrobiłaś. - Wzruszył ramionami bo oprócz szybkiego pocałunku tak naprawdę nic wielkiego się nie wydarzyło. Mason nie miał jej czego wybaczać ani szukać argumentów, by udawać, że jej nie zna. Potem z tą samą radością na twarzy wszedł do środka i grzecznie ściągnął buty rozglądając się dookoła.
Mieszkasz tu..– Przy wejściu stało zbyt dużo par butów damskich, przy okazji zauważył dwa różne rozmiary co mogą oznaczać, że kobieta jest lesbijką lub że po prostu mieszka mieszka tu.. – Z siostrą? – To było najłatwiejsze i najszybsze wytłumaczenie tego, że w jednym mieszkaniu mieszkają dwie kobiety. – Lubię Cię. Mówię to zebyś nie sądziła, że jutro będę udawać, że Cię nie znam. Po tej naszej krótkiej rozmowie w barze wiem, że nawet dorosłe kobiety popełniają błędy i.. – Wtedy przekroczył próg salonu i zobaczył rozwalone łóżko. – Śpisz na kanapie? – przynajmniej rozwiązał się temat lesbijek. No chyba, że miały ciche dni, ale nic na to nie wskazywało, poza tym Helena cały wieczór wspominała jedynie o mężczyznach. Mason nie oceniał. Chociaż dobrze byłoby wiedzieć na czym stoi. Bądź co bądź nie chciał powiedzieć niczego głupiego ani nikogo urazić, a znając jego długi jęzor mogło dojść do takiej sytuacji. – A tak poza tym jak się czujesz? Pamiętasz w ogóle coś z wczoraj? – Lubił dużo wiedzieć, ale teraz nie to było najważniejsze, a jedynie zdrowie i samopoczucie Heleny. Nie chciał żeby czuła się przy nim niekomfortowo.

Helena Regalado
ambitny krab
Mason Clark
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
Powinna poczuć wstyd; nawet psychologowi, którego zadaniem było ocenić, czy po ostatnich doświadczeniach Helena mogła wrócić do czynnej służby i odzyskać broń oraz odznakę, nie zdradziła większości tego, co odkryła przed młodym mężczyzną. Mrużąc oczy, zaczęła się zastanawiać, czy aby podczas ostatniej akcji, w jakiej brała udział jeszcze jako pani detektyw, nie uderzyła się w głowę na tyle mocno, by zaczęli podobać się jej znacznie młodsi mężczyźni. A może zadając się z nimi, próbowała odmłodzić samą siebie? Coraz częściej bowiem odczuwała nieprzyjemne konsekwencje starzenia się – dostrzegała coraz wyraźniejsze zmarszczki i zrozumiała, że organizm nie trawi alkoholu tak szybko, jak dziesięć lat temu.
Uśmiechnęła się niezręcznie, gdy poprawił jej włosy. By nie stać w progu, odsunęła się i wpuściła Mason’a do środka, po czym zamknęła za nim drzwi, w którym odruchowo przekręciła zamek.
— Jestem raczej zaskoczona, że po wszystkim, co usłyszałeś, zadałeś sobie tyle trudu, by zwrócić torebkę — odarła, lekko wzruszając ramionami. Więc jednak zdarzało się, że poznawała uczynnych mężczyzn? To była dla niej nowość. — Ale w zasadzie to gdzie ją zostawiłam, w barze? — spytała, zdając sobie sprawę, że końcówkę wieczoru pamiętała jak przez mgłę. Rozmowę – a właściwie monolog – pamiętała dość dokładnie, choć prawdę mówiąc, wolałaby szybko o nim zapomnieć.
Weszła w głąb mieszkania i włączyła ekspres do kawy; żaden nowoczesny sprzęt, raczej zaparzarka do kawy z ubiegłego stulecia, ale wciąż sprawna. Naszykowała dwa duże kubki, bo zabawa w filiżanki wydawała się nie mieć sensu, i oparłszy się o blat, czekała, aż wszystko będzie gotowe.
— Z przyjaciółką — odparła swobodnie. — Wyjeżdżając z Brisbane nie miałam głowy do szukania czegoś tylko dla siebie — wyjaśniła, choć była to jedynie połowa prawdy. Przeglądanie ogłoszeń rzeczywiście było ostatnim, na co wówczas miała czas oraz chęci, jednak jednocześnie w związku z utratą ciąży odraz odebraniem stanowiska, nie chciała zostawać sama. Potrzebowała towarzystwa bliskiej osoby. Niestety nie mogła liczyć na brata, za to Lea przygarnęła ją bez chwili wahania.
— Dorosła jestem tylko, gdy patrzymy na cyfry, Mason. Mam wrażenie, że częściej zachowuję się jak głupia nastolatka niż dojrzała kobieta. Ale może kiedyś z tego wyrosnę — zażartowała, napełniając kubki. Zaniosła je do salonu, czujnie pilnując ręcznika, którym się oplotła. Zgarnęła pościel na bok, by mężczyzna miał gdzie usiąść. — Zaraz wrócę. Włożę coś na siebie — oznajmiła i na moment zniknęła w sypialni należącej do przyjaciółki. Pośpiesznie włożyła zwykłe jeansy i czarną bluzkę.
— Czuję się względnie dobrze. Prysznic postawił mnie na nogi — odparła, wracając do głównego pomieszczenia. Usiadła na kanapie i od razu sięgnęła po kubek, który swoim ciepłem ogrzewał jej dłonie. — Pamiętam. Mógłbyś teraz uchodzić za mój pamiętnik — rzuciła, nie kryjąc zdenerwowania. — Nie jestem z tego dumna — wyznała prędko. Wprawdzie czasu nie cofnie, ale liczyła na to, że Mason zachowa to wszystko dla siebie.

Mason Clark
sumienny żółwik
Presta#1949
Koszykarz — W Cairns
27 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Niebieskie oczy, kształtny nos I kwiatek przy czapce to
Prawdziwe piękno podziwiam więc
To przecież ja w lusterku jestem tym więc śpiewam tak
Mason był zdania, że człowiek w każdym wieku może pójść do baru, upić się i zaczepić młodszą od siebie osobę żeby się jej zwierzyć lub chociaż, by spędzić z kimś chwilę czasu. Naprawdę nie uważał Heleny za kobietę zdesperowaną oraz taką, która szuka przygód by zagłuszyć własne sumienie i uciekające lata. Clark żył z dnia na dzień twierdząc, że co ma być to będzie i że każdy powinien czerpać z życia pełnymi garściami. Tyle, że - no właśnie - był młodszy. Nie zaznał bólu odrzucenia, zagubienia, niechcenia. To zazwyczaj Mason dyktował warunki każdej znajomości bojąc się tego, że uczucia wezmą górę nad rozsądkiem, a on obudzi się kiedyś sam ze złamanym sercem.
- W taksówce. - Odparł uśmiechając się delikatnie. - Po pożegnaniu wybiegłaś jak poparzona zapominając o niej. - Nadal nie wspominał o pocałunku. Nie chciał również wracać do tematu rozmowy jaką przeprowadzili wczorajszego wieczoru. Mason miał zamiar ją zachować dla siebie dla komfortu psychicznego Heleny, ale również dla swojego własnego sumienia, by jutro nie obudzić się z wyrzutami i obrzydzeniem. Nie miał powodu żeby komukolwiek o tym wspominać i niszczyć życie kobiecie, która przecież nic mu nie zrobiła. Mimo młodego wieku był dorosłym mężczyzną, znających zasady i przyjmujący konsekwencje własnych czynów.
Obserwował ją kiedy przygotowywała im gorący napój. Złapał się nawet na tym, że zmierzył ją od stóp do głowy, nie wyglądała na taką która byłaby po trzydziestce, a wręcz przeciwnie. Z niewytłumaczalnych powodów spodobała się Masonowi, ale nie chciał tego po sobie poznać, dlatego też odwrócił się zawstydzony oglądając magnesy na lodówce. Mimochodem spojrzał jeszcze raz w stronę kanapy na której przyszło mu usiąść kilka chwil później.
- Helena.. Jesteś młoda. Możesz uważać inaczej, bo rozmawiasz właśnie z młodszym od siebie mężczyzną, ale.. – wstał z kanapy, by móc spojrzeć jej prosto w oczy. – Śmiem twierdzić, że żałujesz wielu rzeczy. Jednak spójrz na innych, ciągle kalkulują, odmawiają sobie przyjemności, boją się być odważni i nie chcą żeby ich ktokolwiek oceniał. Ty po prostu jesteś sobą i nie musisz niczego żałować. Takie jest moje zdanie. – A potem ponownie klapnął na tyłku i kiwnął jedynie głową na znak, że poczeka aż Helena się przebierze. W międzyczasie spróbował się położyć, ale stwierdził że byłoby to niegrzeczne, poza tym leże było zbyt twarde. Wzruszył ramionami akurat w momencie kiedy kobieta wróciła z pełnym odzieniem.
- Nikomu nic nie powiem. Twoje tajemnice są bezpieczne. - Odrzekł upijając kawę z kubka żeby chociaż w taki sposób się pobudzić. - Wysypiasz się na tym? Bo jeśli nie to mam wolny pokój. - Powiedział nie zdając sobie sprawy z tego, że mogło to zabrzmieć dziwnie i niezręcznie. - Znaczy.. Możesz wpadać do mnie żeby odpocząć. Bo ten stan to chyba nie na zawsze? - Zakręcił palcami kółko wokół salonu robiąc przy tym wielkie oczy.

Helena Regalado
ambitny krab
Mason Clark
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
Mason – prawdopodobnie nie będąc tego świadomym, gdyż znał Helenę zaledwie kilka godzin, w czasie których była pijana – miał na jej temat znacznie lepsze zdanie, niżeli na to zasługiwała. Nie zamierzała jednak wyprowadzać go z błędu. Sposób, w jaki na nią patrzył – bez drażniącej serce urazy czy prześmiewczego błysku bądź współczucia – sprawiał, że w jego towarzystwie czuła się lepsza. Wiedziała, że to jedynie chwilowe, ale, wbrew temu, co sądził mężczyzna, Helena potrafiła odnajdować przyjemność w ulotnych momentach. Często również dokonywała wyborów, które rzucały się na nią cieniem. Starała się tym nie przejmować, niestety im większe popełniała błędy, tym trudniej przychodziło jej zagłuszanie wyrzutów sumienia.
— Ach, tak. W taksówce — odparła, choć wyraz jej twarzy świadczył o tym, że usilnie próbowała przypomnieć sobie szczegóły zakończenia wczorajszej nocy. — Czy ja…? Czy my…? — dukała, utkwiwszy wzrok w mężczyźnie. Brodę musiała zadrzeć nieco do góry, by móc swobodnie na niego spojrzeć, aczkolwiek wzrost jedynie dodawał mu uroku. — Nie, pamiętałabym — odpowiedziała samej sobie, wierząc, że nie mogła być na tyle wstawiona, by całkowicie stracić nad sobą kontrolę. W zasadzie nie chodziło nawet o kontrolę, a pamięć; gdyby między nimi do czegoś doszło, Helena z pewnością żałowałaby braku wspomnień wypalonych w umyśle. Jednakże z drugiej strony, wolałaby zapomnieć o nieprzyjemnych doświadczeniach związanych z dopuszczeniem do siebie młodszego mężczyzny, który okazał się zapatrzonym w siebie gówniarzem. W porównaniu z nim Mason wydawał się znacznie dojrzalszy.
Wiele zawdzięczała genom, natomiast figurę zachowywała dzięki dużej aktywności fizycznej związanej z zawodem, który wykonywała. Ponadto była po prostu próżną kobietą; lubiła o siebie dbać, a kupowanie kolejnych ubrań czy kosmetyków sprawiało jej przyjemność. W taki sposób się rozpieszczała, kiedy miała gorszy humor. Czasami wystarczało bardzo niewiele, by zmienić dzień na lepszy. Niestety po wydarzeniach ostatnich miesięcy poprawienie nastroju Heleny było zdecydowanie większym wyzwaniem.
Nie ugięła się pod naporem jego spojrzenia, kiedy wstał i utkwił wzrok w jej oczach. — Jeszcze nie znasz mnie zbyt dobrze, Mason — powiedziała lekko, próbując przybrać przyjemny wyraz twarzy. — Pozwalam sobie na wiele, na bardzo dużo. Robię głupstwa, ale żałuję tylko tych, które niosą za sobą jakieś przykre konsekwencje. Nie boję się życia. I zdecydowanie lubię sprawiać sobie przyjemność. Ale to nie oznacza, że mam serce z kamienia. Czasami puszczają mi emocje — wyjaśniła, po czym zajęła miejsce na kanapie.
Kawa trochę jej pomogła. Ocuciła zamglony umysł i rozjaśniła spojrzenie. Helenie udało się nawet rozciągnąć usta w szczerszym uśmiechu. — Pamiętniki mają zazwyczaj kłódkę lub chociaż sznurek, którym można je przewiązać. Ciebie nie zamierzam kneblować, ale potraktuj to jako ostrzeżenie — rzuciła, przybierając żartobliwy ton. Nie mówiła poważnie, aczkolwiek pragnęła zaznaczyć, że będzie wdzięczna za zachowanie emocjonalnych wywodów, którymi się z nim podzieliła.
Lekko wzruszyła ramionami, rozglądając się po salonie, w którym panował chaos; porozrzucane ubrania i kosmetyki można było dostrzec wszędzie. — Nie wiem — przyznała całkowicie szczerze, ale nie patrząc na rozmówcę. Była w dołku i nie była z tego dumna. Nie radziła sobie na tyle, by zamieszkać sama. — W końcu na pewno się wyprowadzę, ale jeszcze nie teraz. I dziękuję za propozycję. Ta kanapa sprawia, że mój kręgosłup wyje z bólu — dodała, przeciągając się leniwie, z grymasem niezadowolenia na twarzy. Ostatecznie spała na tym meblu już trzy miesiące, ale starała się nie narzekać. Musiała docenić wsparcie przyjaciółki. — Ale nie wiem, czy to najlepszy pomysł, byś użyczał mi swojego łóżka — rzuciła jeszcze, zerkając na Masona kątem oka. Odsunęła też mokre włosy z twarzy i przerzuciła na plecy, by mogły swobodnie wyschnąć.

Mason Clark
sumienny żółwik
Presta#1949
Koszykarz — W Cairns
27 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Niebieskie oczy, kształtny nos I kwiatek przy czapce to
Prawdziwe piękno podziwiam więc
To przecież ja w lusterku jestem tym więc śpiewam tak
Taksówka. Mason nigdy nie zastanawiał się nad znaczeniem tego słowa, ale widząc gonitwę myśli w oczach Heleny był zmuszony wysilić swój mózg do pewnych spostrzeżeń. Dla niektórych to bezpieczne miejsce, a raczej pojazd, któremu ślepo ufają wierząc, że drzwi tegoż auta chronią ich przed złem całego świata. Dla innych to zwykły środek transportu w momencie kiedy wszystkie inne nawalają. Clark zawsze był ostrożny, rzadko kiedy się odzywał lub zwierzał nie wiedząc czy kierowca nie jest tym, który zaraz poleci do baru i rozpowie co widział lub słyszał. Bynajmniej żaden człowiek nie jest godny zaufania. Taksówkarz widzi i słyszy, ma przewagę. Teraz to Mason mógł się czuć jak wyżej wymieniony pracownik taryfy. Miał przewagę pamięci nad Heleną. Nie pił dużo, jego organizm trawi jedzenie i alkohol znacznie szybciej niż robi to ciało innego człowieka, a mimo to milczał. I musiał skłamać.
- Do niczego nie doszło. - Powtórzył raz jeszcze kłamiąc i uciekając wzrokiem. Czy powiedzenie o szybkim pocałunku by coś zmieniło? Czy poprawiłoby samopoczucie już i tak dobitej kobiety? On mógł to interpretować jako zwykłe podziękowanie, ale Regalado zapewne w głowie miała inną interpretację tegoż zajścia. - Poza tym nie wykorzystuję kobiet, które zgubiły świadomość w barze. - I nie miał jej za złe, że mogła go uznać za takiego, który tylko czeka na okazję do zaliczenia nieprzytomnej płci pięknej. Zapewne z daleka tak wyglądał i jeszcze kilka lat wcześniej, gdy zaczynał karierę, wiele podpitych kobiet lądowało w łóżku Masona. Ale jak każdy człowiek, a chociaż większość z ludzi, dorósł z wiekiem chcąc zaznać stabilizacji i normalności. Poza tym odpuścił sobie jakikolwiek podryw w momencie opowieści o nocy z młodszym od siebie mężczyzną. Clark nie chciał być wrzucony do tej samej szuflady zła i wyrzutów sumienia.
Uśmiechnął się tak jak jeszcze nigdy wcześniej w obecności Heleny. Mówiąc, że nie zna jej zbyt dobrze nie zdawała sobie sprawy, że ona jego nie poznała w ogóle. Zabrakło mu szansy na wyznanie chociażby procenta swoich wspomnień, zalany od razu z marszu błędami Heleny, nie był w stanie przebić się słowem przez jej atak zwierzeń.
- Musisz mi jednak w jakimś stopniu ufać. Wpuściłaś mnie do środka znając jedynie moje imię. - Nie wiedziała czym się zajmuje, gdzie mieszka, czy w ogóle pochodzi z Lorne Bay. Otworzyła przed nim drzwi do miejsca, które jak sądził Mason, było chwilowo jedynym bezpiecznym punktem w jej życiu. Nie zadała żadnych pytań, nie żądała wyjaśnień, a mimo to nadal opowiadała o tym co czuje i co przeżyła. Teraz zrozumiał dlaczego ludzie wolą rozmawiać z obcymi niż z członkami rodziny. - Każdy ma uczucia i nikt nie mówi Ci żebyś je chowała. Wręcz przeciwnie. Powinnaś być sobą na wszystkich płaszczyznach. - Był szczery w tym co mówił, chciał by Helena wreszcie ruszyła do przodu i na tyle na ile to możliwe przestała zaglądać w przeszłość z żalem i smutkiem. Mason chciałby poznać źródło problemu, ale szanował wybory kobiety. Gdy się odważy wyznać prawdę ten będzie gotowy, by objąć ją ramieniem.
- Kneblowanie brzmi fajnie! Wrócimy do tego w odpowiednim czasie! - Zażartował z szerokim usmiechem na ustach i radością w oczach. Czasami takie podteksty sprawiały, że człowiek potrafił się wyluzować i choć na chwilę zapomnieć.
Razem z nią podążył wzrokiem po salonie. Dawny Clark nie zwróciłby uwagi na bajzel jaki panował w pomieszczeniu, ale obecny Clark wstał z kanapy odstawiając kubek z kawą żeby chociaż w minimalnym stopniu ogarnąć walające się po podłodze ciuchy.
- Na plecy mam rozwiązanie. Dobry masaż powinien na jakiś czas ukoić ból. - Odparł składając w kostkę koszulkę, która była pognieciona w tak zaawansowanym stopniu, że nie wiedział gdzie zaczyna się rękaw. - Nie oddaje Ci swojego łóżka, a jedynie łóżko w drugim pokoju. O ile nie przeszkadza Ci towarzystwo fretek. Ale zawsze można je przenieś. - Wzruszył ramionami spoglądając na Helenę. - Mnie i tak praktycznie ciągle nie ma w domu. Trening, mecz, odprawa. Powtórz! Możesz tam przebywać gdy mnie nie ma. - Jemu to i tak było wszystko jedno. Nawet gdyby kobieta pomieszkiwała z nim kiedy ten chwilowo w domu by bywał to Masonowi to nie przeszkadzało. Już dawno skończył z zapraszaniem na noc przypadkowych kobiet, więc miałaby komfort psychiczny jak i fizyczny. - Gdyby przyjaciółka wróciła kiedyś z facetem do domu to wiedz, że masz opcję ucieczki. - Puścił do niej oko, a potem położył przed nią małą kupkę rzeczy złożonych na tyle na ile się dało.

Helena Regalado
ambitny krab
Mason Clark
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
W kwestii zaufania, Helena z pewnością przyznałaby mu rację. Wprawdzie nietrzeźwa, pozbawiona pełnej kontroli nad wylewającymi się z jej ust słowami, popełniała podstawowe błędy. Przerzuciła swoje frustracje na młodego mężczyznę, nieświadomie nawiązując z nim niezrozumiałą nić porozumienia. Pozbawiona odznaki, straciła czujność. Zaczęła sobie folgować. Najgorsze jednak było to, że chciała więcej. Nie zamierzała przestawać, dalej chciała pakować się w kłopoty, upijać i tracić kontrolę, by odzyskać swobodę – tak, uważała, że jedno wyklucza drugie.
— Nie zrozum mnie źle, jesteś atrakcyjny — przyznała otwarcie, nie kryjąc taksującego spojrzenia, którym go obrzuciła. — Słyszałam jednak, że przyjaźni nie wolno łączyć z przyjemnością. A po wszystkim, co ci powiedziałam, chyba bliżej ci do miana przyjaciela niż kochanka — stwierdziła, przybierając lekko zaczepny ton. Helena nie potrafiła długo zachowywać powagi. Chętnie przeszłaby do dwuznacznej wymiany zdań, połączonej z żartami i błahą pogaduszką o pogodzie, byle tylko oddalić tematy, które uważała za niewygodne. Zdecydowanie łatwiej było otworzyć się pod wpływem alkoholu. Teraz powróciła maska niezależnej kobiety, która dusiła w sobie problemy, nie chcąc z nikim się nimi dzielić. — To dobrze o tobie świadczy. Nie wszyscy mężczyźni mają zasady — dodała jeszcze z lekkim uśmiechem.
Helena stała po przeciwnej stronie; ostatnie trzy lata była w związku z mężczyzną, którego jak sądziła, kochała. Prowadziła dom, gotowała obiady, a w większość niedzielnych poranków przyrządzała gofry z owocami i bitą śmietaną. Była typową kurą domową, która jedynie w pracy pokazywała, na co naprawdę ją stać. Póki nie wróciła do Lorne Bay, nie tęskniła za wolnością. Dopiero teraz uświadomiła sobie, jak bardzo jej tego brakowało. Może tylko udawała szczęśliwą panią domu?
— Dobrze ci z oczu patrzy — rzuciła. — Ale daj mi choć jeden powód, żebym przestała ci ufać, a więcej się do ciebie nie odezwę — zapewniła, robiąc groźną minę i nawet pogroziła mu palcem przed oczami, co mogło wyglądać groteskowo zważywszy na różnicę wzrostu między nimi. Zaraz jednak uśmiechnęła się lekko. Podobał jej się. Mimo wszystko miał w sobie coś, co wzbudzało zainteresowanie.
Przyjrzała mu się z wysoko uniesioną brwią, gdy zadziornie podjął aluzję dotyczącą kneblowania. — Odważny — mruknęła, ucinając temat wiązania, kneblowania i wszelkich pozostałych czynności wykraczających poza sferę przyjaźni. To nie był ani czas, ani miejsce.
Jego poufałość ją zaskoczyła, aczkolwiek pozytywnie. Oczywiście nie planowała zjawiać się na progu jego domu, jednak miłą odmianą było otrzymać tak duże wsparcie od kogoś, kogo praktycznie nie znała. — Rozumiem, że możesz mi kogoś polecić w sprawie masażu? W Lorne są od tego specjaliści? — spytała żywo zainteresowana. Kark rzeczywiście niemiłosiernie ją bolał, a brak aktywności fizycznej (poza tym, co wyprawiała w łóżku) sprawiał, że mięśnie nie miały jak się rozluźnić. Twarda kanapa nie pomagała.
— Więc jesteś sportowcem — wyciągnęła, opierając się wygodnie. — Hej, chyba nie zamierzasz… — urwała, obserwując, jak zbiera jej rzeczy. Nie mógł zrobić niczego, co mogłoby bardziej ją zawstydzić. Dlatego wstała i wyszarpnęła bluzkę z jego rąk. Nie była zła, raczej zdezorientowana. — Dlaczego to robisz? Przestań — zawołała, ściągając brwi. Wbiła w niego pełne niezrozumienia spojrzenie. — Mason, poważnie, zostaw to — tym razem ton jej głosu był łagodniejszy. Wzięła od niego złożone rzeczy i odłożyła na bok. Raz jeszcze przyjrzała się jego młodej twarzy, którą okalał zarost, dodający mu męskości. — Nie potrzebuję niańki — zaznaczyła.

Mason Clark
sumienny żółwik
Presta#1949
Koszykarz — W Cairns
27 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Niebieskie oczy, kształtny nos I kwiatek przy czapce to
Prawdziwe piękno podziwiam więc
To przecież ja w lusterku jestem tym więc śpiewam tak
Mason nie ufał zdaniom, które zaczynały się od słów:
Nie zrozum mnie źle.
Już samo ich znaczenie przyprawiało go o ból głowy i tylko czekał, aż wypłyną na wierzch jakieś cudaczne argumenty. I się nie pomylił, bo chwilę później spojrzał na Helenę z politowaniem w oczach. Schlebiał mu fakt, że dojrzała w nim atrakcyjnego mężczyzne. Tylko co z tego? Skoro był jedynie atrakcyjny i nic poza tym. Nie liczył na zbyt wiele, ale po kobiecie, która już nie raz potknęła się o własne kłody oczekiwał, że wymyśli coś znacznie głębszego. Kilka razy przyszło mu przyjąć odrzucenie jednak nigdy żadna dziewczyna nie zrobiła tego w tak subtelny sposób.
- A kto mówił o zostaniu kochankiem? - Spytał ze zdziwieniem w głosie. Czy aż tak nisko go oceniła, że widziała w nim jedynie przygodę na kilka nocy? Pokręcił głową z niedowierzaniem. - Czy Ty mnie właśnie wrzuciłaś do szufladki z napisem.. - Zamyślił się na chwilę próbując znaleźć w głowie odpowiednie słówko. Postukał palcami po czole, a potem podskoczył radośnie. - Friendzone? - Tak podobno mówiła dzisiejsza młodzież. Przynajmniej czytał to kiedyś na Facebooku, a potem googlował, bo on był niby młody, ale również uważał siebie za człowieka starej daty.
Owszem. Posiadał zasady, których nie mógłby złamać za żadną cenę. Teraz natomiast przyćmiła to wszystko rozmowa z Heleną. Może przez większość życia popełniał błąd nie wykorzystując takich sytuacji jak ta z wczoraj? Tylko, że rano nie spojrzałby na swoją twarz w lustrze. Czułby obrzydzenie, a pod prysznicem musiałby spędzić co najmniej kilka godzin żeby zmyć wyrzuty sumienia prosto do ścieku. Nawet nie dała mu szansy. Był młodszy i to wystarczyło, żeby ocenić Masona i ich dalszą relację. Clark uznał, że taka kalkulacja nie miałaby miejsca gdyby to on miał więcej lat na karku. Wtedy kobiety inaczej postrzegają takie relacje, są dla nich normalne, do przyjęcia, tak by ludzie nie mieli używania. Jednak kiedy jest odwrotnie to tacy jak Mason są na straconej pozycji, nieważne czy błyszczą dobrem i inteligencją, liczy się wiek w dowodzie osobistym. To były jego rozmyślania, ale nawet takie uderzyły w serce mężczyzny.
Wzruszył ramionami kiwając jednocześnie głową. Znał kilku dobrych specjalistów, którzy potrafili go podnieść na nogi kiedy wymagała tego nagła sytuacja. Bycie zawodowcem niosło za sobą ryzyko kontuzji uprzykrzających życie.
- Znam kogoś dobrego. Wyśle Ci potem jego numer. - Zaproponował przypominając sobie, że przecież nie ma kontaktu z Heleną, a jedyne co zna to jej adres, który w każdej chwili może się zmienić. Stwierdził jednak, iż nie będzie w tej chwili poruszać tego tematu. Nie miał pojęcia jak skończy się ta dzisiejsza wizyta.
Podszedł do niej schylając się twarzą na wysokość jej oczu. Uśmiechnięty w zadziorny sposób przegryzł dolną wargę, by chwilę później odgarnąć kobiece niewidzialne włosy z ucha.
- Sportowcem? Nie! Jestem zabójcą na zlecenie. A myślisz, że co innego bym tu robił? Twoja profesja.. - Zamilkł, ale słowa które wydobyły się z jego ust były powiedziane w taki sposób, że gdyby był postronnym obserwatorem to musiałby w nie uwierzyć. - Czym Ty się w ogóle zajmujesz? - Dopiero teraz do niego dotarło, że nieświadomy, krok po kroku, opowiada jej o sobie poszczególne fragmenty z prywatnego życia natomiast on nie dostaje nic w zamian, oprócz wywodów miłosnych i listy błędów. Cwana bestia! Wiedział, że pewnie była tego tak samo nieświadoma jak on, ale i tak się uśmiechnął.
Składanie ubrań go uspokajało i sprawiało, że mógł chociaż na chwilę się wyciszyć. To jak palenie maryśki na rozluźnienie, ale w mniejszym stopniu szkodliwe. Nie sądził jednak, że Helenie jego śmiałość może, aż tak przeszkadzać. Odpuścił i oddał bluzkę.
- Niańki może i nie, ale jak sama wcześniej nakreśliłaś sytuację, potrzebujesz przyjaciela. - Stwierdził bez pretensji w głosie. Gdyby dała mu więcej czasu mógłby to ułożyć kolorami. Ach te baby.

Helena Regalado
ambitny krab
Mason Clark
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
W słowach Heleny nie powinien doszukiwać się odrzucenia, szczególnie że kobieta nie zdawała sobie sprawy z jego zainteresowania jej osobą. We wspomnieniach wczorajszej nocy Mason rysował się jako przyjaciel, dzielnie wysłuchujący jej bełkotliwych narzekań i próbujący ją pocieszyć. Okazał się wsparciem, pomógł trafić do domu, kiedy alkohol całkowicie przejął nad nią kontrolę, a dzisiaj zadał sobie wiele trudu, by zwrócić jej zgubę. Jego zachowanie było bez zarzutu, w przeciwieństwie do tego, co ona wyprawiała. Bo gdyby wieczór potoczył się inaczej, gdyby zamiast ochoty na dramatyczną rozmowę, zapragnęła przez chwilę poczuć czyjąś bliskość, nie wahałaby się przed wykorzystaniem młodego mężczyzny. Zrobiłaby to, a dopiero później myślała o konsekwencjach. Jednakże do niczego takiego nie doszło, a ona mogła odetchnąć z ulgą, że przynajmniej raz nikogo nie udało jej się skrzywdzić swoim egoizmem.
— Nie wrzucam cię do żadnej szufladki, Mason — zaznaczyła, przybierając łagodny ton głosu. — Staram się trzeźwo ocenić sytuację, a ty mi w tym nie pomagasz — przyznała, spoglądając na niego nieugiętym wzrokiem. Był od niej znacznie młodszy. Nie mogła więc postrzegać go w takich kategoriach, choć pozwalała sobie na dwuznaczne żarty. Zdecydowanie – dla własnego dobra – powinien rozejrzeć się za dziewczyną w zbliżonym wieku, ale jednocześnie taką, która nie była wrakiem człowieka. Obecność Heleny w jego życiu mogłaby jedynie dostarczyć mu olbrzymiej dawki nieprzyjemność oraz smutku. Bo choć na co dzień była twarda, tak naprawdę powoli rozpadała się na kawałki, których nie potrafiła poskładać. Po co miałby się męczyć z podobnym balastem?
Drgnęła zdziwiona, gdy po raz kolejny zwinnym ruchem odsunął z jej twarzy nieposłuszny kosmyk wilgotnych włosów. Skinęła głową, gdy wspomniał o kontakcie do specjalisty od masażu. Była tak spięta, że mięśnie prawdopodobnie zbiły się w twardą masę, która wymagała silnej ręki.
Zrobiła duże oczy i roześmiała się gromko. Mason prawdopodobnie nie miał pojęcia, jak trafił z wyborem profesji. — Skoro jesteś zabójca, będę musiała cię przymknąć — odparła, nie mogąc powstrzymać cisnącego się na usta uśmiechu. — To chyba sprowadza nas z powrotem do tematu kajdanek — zażartowała. — Choć w zasadzie masz jeszcze trochę czasu, by uciec i gdzieś się przede mną schować. Jestem na przymusowym urlopie i nawet nie mam przy sobie odznaki. Ale jak wrócę do pracy, to z pewnością cię dorwę — pociągnęła, jednocześnie nie wierząc, że mężczyzna o tak ciepłym spojrzeniu mógłby komukolwiek odebrać życie. Nie, to nie szło ze sobą w parze. Helena miała styczność z mordercami, a większość z nich miała w oczach coś mroźnego i nieprzeniknionego.
Ogarnął ją wstyd większy, niż z powodu wszystkim opowiedzianych mu historii. Miał po niej sprzątać? To niedorzeczne. Nie chciała, by to robił, by takimi gestami pokazywał jej, że zawodziła nawet na polu utrzymywania porządku w mieszkaniu. Nie zamierzała go urazić, a ochronić siebie przez wpływającym na policzki szkarłatem. Nie chciała, by znalazł gdzieś zdjętą w pośpiechu bieliznę lub pustą butelkę po alkoholu. — A Ty uważasz, że chcesz być moim przyjacielem, tak? — spytała, unosząc braw. Wciąż przyglądała mu się z ciekawością. Był dla niej zagadką. Nie rozumiała, co nim kierowało. Poznał ją jako użalającą się nad własnym losem pijaczkę, a mimo to zdawał się być nieporuszony wszystkim, co usłyszał. Zaskakiwał ją. — Lepiej uciekaj, póki jeszcze możesz — stwierdziła, sięgając po kubek z kawą.

Mason Clark
sumienny żółwik
Presta#1949
Koszykarz — W Cairns
27 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Niebieskie oczy, kształtny nos I kwiatek przy czapce to
Prawdziwe piękno podziwiam więc
To przecież ja w lusterku jestem tym więc śpiewam tak
Trzeźwo ocenić sytuację.. Naprawdę? Przecież do niczego nie doszło, mogła go nawet nie wpuszczać do domu tylko podziękować za odnalezienie torebki, a potem zamknąć Masonowi drzwi przed nosem. Mimo to, zaprosiła go do środka jednocześnie proponując kawę. Nie miał pojęcia jaką sytuację Helena chcę oceniać. Od, tak po prostu zawiózł ją do domu, by następnego dnia oddać jej własność, której zapewne szukała od momentu przebudzenia. Nie chciał poderwać kobiety na chwilę, a kilka tygodni później zostawić mówiąc, że przecież wiek ich ogranicza. Przed chwilą chyba jasno dał jej do zrozumienia, że to tylko liczba, która blokuje innych przed podjęciem odważniejszego kroku. To jasne, że Regalado miała więcej do stracenia niż Mason, ale kto powiedział, że będzie z tym sama?
Jego umysł zdążył się domyślić, iż Helena skrywa w sobie wiele tajemnic i smutku. Było to widać wczoraj w barze jak i dzisiaj przy kubku kawy. Wpuściła Clarka do swojego życia, myśląc najwidoczniej, że mężczyzna odpuści, kiedy zobaczy jak bardzo jest posypana na kawałki. On jednak nie zamierzał odpuszczać. Mogła go odtrącać i zmywać machnięciem dłoni. Skoro chciała przyjaciela to Mason nim będzie tak długo, aż nie da mu choćby jednej małej szansy. A jeśli chce się go pozbyć to będzie musiała zdecydować się na cięższe działa.
Miała piękny uśmiech i gdyby nie fakt, że lekko przeraził się faktem, iż ma do czynienia z gliną to pewnie przyglądał by się jej kilka sekund dłużej. To nie tak, że miał obawy wobec policji, nie zrobił w swoim życiu nic złego. Chyba każdy człowiek odczuwał wewnętrzny niepokój widząc osobę z odznaką komisarza. Kiedy pierwszy szok minął ponownie zbliżył się do Heleny z uśmiechem na ustach.
- Byłabyś w stanie mnie zamknąć? Zakuć w kajdanki i odprowadzić prosto za kratki? W sumie, w więzieniu miałbym mnóstwo fanek. - Puścił do niej oczko odsuwając na nieco bezpieczniejszą odległość. Dla jej własnego dobra. Pociągała go, ale nie na jedną czy góra dwie noce. Pociągała go jako prawdziwa kobieta. Zdawał sobie sprawę, że ona widzi w nim tylko kolegę, kogoś kto pojawił się w momencie w którym tego potrzebowała. Był jej konfesjonałem, ale nie jemu przyjdzie rola rozgrzeszenia. Mogła być zagubiona, być może próbuje się odnaleźć, wejść do swojego bezpiecznego świata i z niego nie wychodzić. Mason miał na to jednak inny plan.
- Najpierw proponujesz mi przyjaźń, a teraz każesz uciekać. Nie rozumiem Cię Heleno. Nie rozumiem. - Pokiwał głowa wlepiając w nią błękitne oczy. Tyle sprzecznych sygnałów, raz zielone światło, a po chwili zaświeca czerwone. Odłożył wszystko na bok siadając obok kobiety nadal w nią wpatrzony. - Nie chce uciekać. Chce Cię poznać i pragnę byś zauważyła, że jest ktoś kto nie widzi w Tobie jedyne zaspokojenia własnych potrzeb. - Powiedział, a potem pocałował ją w czubek głowy, by po chwili wstać i dopić kawę. Musiał iść. Ta rozmowa nie miała większego sensu. Helena powinna odpocząć i nad tym wszystkim zastanowić w ciszy i spokoju.
- Przyjadę jutro po szesnastej. Weź ze sobą dobry humor. Zabieram Cię na Jarmark. - Dodał z delikatnym uśmiechem na ustach. Jeszcze raz rzucił na nią okiem, by chwilę później odwrócić się plecami i wyjść na zewnątrz. Kiedy zmierzał ku własnej dzielnicy walczył sam ze sobą, by tam nie wrócić i jej nie pocałować.

Helena Regalado

Z/tx2
ambitny krab
Mason Clark
ODPOWIEDZ