płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
41. + Outfit


Kellana Jonesa Sameen poznała już jakiś czas temu. Spotkali się w jakimś barze gdzie samotnie siedzieli obok siebie. Od niechcenia do siebie zagadali i w sumie pierwszy raz od dłuższego czasu Sameen nie czuła się źle z tym, że zagadała do jakiegoś mężczyzny. Ci zazwyczaj sprawiali jej zawód, bo byli pierwszoligowymi śmieciami. Z Kellanem było inaczej. Rozmowa się kleiła, była o niczym, ale jednocześnie Sam nie była zanudzona. Wyczuła nawet w głosie Kellana nutkę znajomego uczucia samotności, do którego mogłaby się odnieść. Rozpoznawała tą samotność, znała ją. Tak czy siak, z jakiegoś dziwnego powodu, nie powiedziała Kellanowi tej samej historii, którą mówiła wszystkim. Że pracuje w turystyce i podpisuje kontrakty między hotelami i biurami podróży. Nie, nie. Tym razem zasugerowała, że jest czymś w stylu łowcy głów i prywatnego detektywa. Sama nie wiedziała co ma na myśli i dlaczego nie trzymała się stałej śpiewki. Jones postanowił wykorzystać okazję i zaproponował Sam małe zlecenie. Nie miała nic przeciwko, bo szybko go polubiła i dodatkowo ostatnimi czasy naprawdę jej się nudziło. Kellan został pozwany, żeby płacić alimenty na dziecko, o istnieniu którego nawet nie wiedział. Zadaniem Sameen było upewnienie się czy dziecko jest rzeczywiście jego.
Dzień po spotkaniu z Kellanem sprawdziła najpierw jego. Wolała się upewnić, że nie będzie się naprzykrzać niczemu niewinnej kobiecie i jej dzieciakowi. Wszystko co Kellan jej powiedział podczas ich wspólnego wieczoru zgrywało się z tym co Sameen odnalazła w czeluściach swoich źródeł. Podjęła więc zlecenie i jeszcze tego samego dnia poleciała na drugi koniec Australii gdzie miała zamiar poznać i szybko zaprzyjaźnić się z panią X. Dosyć szybko zlokalizowała ją i dzieciaka, który na pierwszy rzut oka nie miał w sobie nic z Kellana Jonesa. Sameen jednak nie miała zamiaru bazować na swoich przeczuciach. Tak jak zaplanowała, zaprzyjaźniła się z Panią X. Zgrywała kobietę, która przeprowadziła się kilka domów dalej i szukała przyjaciół w nowym mieście. Ta zabawa trwała dwa tygodnie, podczas których Sameen nie kontaktowała się z Kellanem. Nigdy w sumie nie zostawiła mu swojego numeru telefonu. Tak czy siak wróciła do Lorne Bay, odespała ostatnie, męczące parę dni i podjechała pod chatkę Jonesa. Zaparkowała w bezpiecznej odległości i czekając aż się ściemni obserwowała dom Kellana upewniając się, że mężczyzna jest w domu. Nie miała zamiaru sterczeć pod drzwiami, albo siedzieć na ganku czekając aż ten się pojawi. Dopaliła swojego papierosa (tak, niestety wróciła do palenia) i dzierżąc w dłoniach papierową torbę ruszyła w stronę chaty Kellana.
Zapukała i czekała, aż ten jej otworzy, a jak już to zrobił to posłała mu szeroki uśmiech. -Cześć. Mam nadzieję, że mnie pamiętasz. - Przywitała się i pozwoliła sobie na wejście do środka, przeciskając się obok niego. -Przynoszę podarki. - Wskazała na torbę, którą postawiła na blacie i którą zaczęła wypróżniać. Wyjęła wysoką szklankę z motywem Hulka, srebrny widelec i granatowy bidon. Każda rzecz była zapakowana osobno w plastikowe woreczki. -DNA i odciski palców. - Wyjaśniła, dlatego dla pewności co jakiś czas zabierała z domu pani X różne przedmioty. -No i mam też to. - Wyjęła z torby teczkę, w której była jedna fotografia, pozowana. Przedstawiała blondwłosą kobietę przytulającą do siebie dziecko. -Zaprzyjaźniłyśmy się. - Wyjaśniła fakt, że oboje na zdjęciu pozowali.

Kellan Jones