Bramkarz — The Woolshed
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Bywam niepokorny. Trochę spokojny.
Do zaangażowania mi daleko, ale za to ćwiczę opiekę na swoim psie.
Mam nieodparte wrażenie, że życie gra ze mną w durnia.
Ono wygrywa.
Od momentu gdy tylko wsiedli do samochodu Daryl jakby zamilkł. Chodził gdzieś po ścieżkach, otwierał kolejne szuflady w głowie próbując znaleźć starą receptę na dość nieudaną randkę. Ciężko było. Stark na takowych dawno nie bywał. Prawda, że wzdychał do niektórych kobiet, ale tylko wzrokiem. Nigdy nie odważył się zrobić kroku na przód. Dopiero dzisiaj był w stanie powiedzieć sobie szczerze, że coś do pewnego momentu szło dobrze. Tylko do pewnego momentu. Obwiniał siebie i czuł wyrzuty sumienia, które przechodziły przez całe jego ciało, ale obwiniał też Sky. Nie na tyle, by czuć złość i nienawiść. To raczej skrajna emocja powodująca smutek i żal.
Był wobec niej szczery od samego początku, wyjawił swoją największą tajemnice, która wiele go kosztowała. Czy wymagał zbyt dużo chcąc od niej tego samego? Co mogło być gorsze od ćpania do tego stopnia, że budził się obok przypadkowych kobiet w miejscach, które nawet nie wiedział, że istnieją? Chyba tylko morderstwo. Gdyby mógł zamknąłby na chwile oczy żeby zebrać myśli, ale prowadził, a kręta droga mu to uniemożliwiała. Może to i lepiej. Kątem oka spoglądał na kobietę siedzącą obok. Kobietę, którą myślał, że choć trochę dzisiaj pozna. Mówiła coś, ale Daryl z początku nie rejestrował jej słów. Dopiero po chwili zrozumiał, że stoją pod jej budynkiem mieszkalnym i że pyta go czy wejdzie.
Nieświadomie kiwnął głową. Sam nie miał pojęcia dlaczego, ale najwidoczniej jakaś niewidzialna siła kierowała nim w tamtym momencie.
- Dobrze. A jeśli masz jajka w lodówce to zrobię nawet jajecznicę. Wiesz ta pizza czekoladowa była do kitu. - Próbował wnieść w tą rozmowę trochę żartu. Nie lubił przebywać z kimś w jednym pomieszczeniu w całkowitej ciszy. To go męczyło. Do tego stopnia, że aż miał ochotę się napić lub znowu wciągnąć działkę. Dlatego wolał mówić. Nawet największe głupoty.
W podświadomości czuł, że nic z tego nie będzie jednak nie chciał zostawiać Sky samej w takiej sytuacji. Widać było, że czuje się do dupy. Dosłownie. Daryl chciałby poznać tego przyczynę, ale przestał zadawać pytania. Miał dosyć wyciągania od ludzi prawdy, którą już dawno powinni się z nim podzielić. Skoro ktoś nie szanował jego to on nie zamierzał udawać, że z jego strony jest odwrotnie.
Pomógł Sky wysiąść z auta, a potem dzięki jej wskazówką jakoś dotarli pod drzwi mieszkania. Stark przez chwilę się jeszcze wahał, ale na końcu i tak ściągnął buty ukazując swoje świąteczne skarpety w renifery. Nieważne jaka była aktualnie pora roku. On zawsze miał na sobie skarpetki w Bożonarodzeniowe wzorki.
- Chcesz coś pić? - Spytał rozkładając się po pierwszych pomieszczeniach. Był tutaj pierwszy raz, ale wszystko było tak poukładane, że nie martwił się o znalezienie herbaty.

Sky Burke
ambitny krab
Daryl Stark
bibliotekarka — Dom Kultury
27 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Dwudziestosiedmioletnia bibliotekarka, marząca o swoim prywatnym księciu na białym koniu. Zupełnie nie pasuje do tego świata i próbuje ułożyć swoje życie na nowo i na swój własny sposób.
Przez całą drogę do domu Sky w ogóle się nie odzywała zatopiona we własnych myślach. Było jej wstyd jej własnego zachowania. Nie miała pojęcia, dlaczego tak pięknie zepsuła świetnie zapowiadające się spotkanie. Podejrzewała, że było z nią coś cholernie nie tak. Nie rozumiała dlaczego, mówiła o szczerości, a nawet nie potrafił przyznać przed Darylem, że był ktoś jeszcze. Co prawda, ktoś kogo nie chciała w swoim życiu, ale ten ktoś zagościł w jej i umyśle zupełnie nieproszony.
Milczała też z innego powodu. Zbierała się w sobie, by wyznać swojemu towarzyszowi całą okrutną prawdę. Nie mogła go okłamywać. Daryl był dobry. Był czarujący i szalenie miły. Nie powinna była traktować go w ten sposób. Starała się, naprawdę mocno próbowała, by ten wieczór był udany. Przecież nie poszła na tę randkę tylko po to zepsuć to wszystko. Naprawdę była popaprana, a towarzyszący jej mężczyzna musiał niestety w tym uczestniczyć.
Kiedy weszli do budynku, Sky poczuła się odrobinę pewniej. Było późno, więc ryzyko spotkania pewnej osoby było minimalne. Zaprowadziła Daryla na swoje piętro i wpuściła do swojego mieszkania. Momentalnie, pierwszym co ujrzały jej oczy, była biegnąca w jej stronę Ronnie, która zaraz wspięła się na jej ramiona, całą sobą okazując jak bardzo cieszy się na jej widok. Choć ktoś cieszył się na jej widok.
- Cześć maleńka. Stęskniłaś się ? - Zapytała, drapiąc zwierzaka po głowie. Przeniosła spojrzenie na mężczyznę, a na jej ustach pojawił się lekki uśmiech. - Ciekawe skarpetki. - Powiedziała, a kącik ust jej zadrżał, jednak nie roześmiała się. Sama zdjęła swoje szpilki i na boso ruszyła do kuchni.
– Rozgość się i niczym nie przejmuj. Jesteś moim gościem, więc to ja powinnam zadawać takie pytania. Dodała, a Ronnie już wygodnie ułożyła się na jej ramionach.
Sky nie chciała herbaty. Jedynym co mogło jej w tym momencie pomóc było wino. Zdawała sobie sprawę z tego, że ostatnio pije go zdecydowanie za dużo, jednak był to jedyny znany jej sposób na to, by poradzić sobie z uporczywymi myślami szalejącymi w jej głowie.
– Jajecznica to bardzo dobry pomysł, zważywszy na to, że nic nie zjedliśmy. - Odezwała się w końcu nieco łagodniej, popijając wcześniej wlane do kieliszka wino.
Przypatrywała się twarzy Daryla, domyślając się, co chodzi mu po głowie. Spieprzyła sprawę i to dość poważnie. Wiedziała, że nie będzie kolejnego spotkania, po tym co dziś zrobiła, i po tym co zamierzała mu powiedzieć, była spalona.
– Chyba powinniśmy porozmawiać. - Stwierdziła, przygryzając dolną wargę i nie mając pojęcia od czego zacząć. - Mówiłam o szczerości, a sama ukrywałam coś, za co jest mi tak wstyd, że nawet nie jestem w stanie o tym spokojnie myśleć. - Powiedziała, pociągając nosem. Teraz albo nigdy Sky. I tak nie będzie już gorzej. Najwyżej Daryl straci do ciebie resztki szacunku, które może jeszcze gdzieś tam do ciebie żywił. - Ty od początku mówiłeś prawdę, a ja... nie umiem się przyznać do największego błędu w swoim życiu. Od kilku tygodni nie umiem sobie z tym poradzić. Mam mętlik w głowie... - westchnęła cicho i spojrzała mu w oczy. - Chodzi o to, że... poświęciłam najcenniejszą rzecz jaką może mieć kobieta ledwo co poznanemu mężczyźnie, który nawet tego nie docenił. To była moja wina. Czuję się z tym źle i podle. Dlatego nie chciałam iść na plażę. Nie ufam sobie. Nie ufam temu co czuję. Nie potrafię... - Wyznała w końcu prawdę, spuszczając wzrok i upijając spory łyk wina. - Zrozumiem, jeśli będziesz chciał sobie pójść. - Dodała, ukrywając przed nim załzawione oczy i drżącą brodę.


Daryl Stark
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
Bramkarz — The Woolshed
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Bywam niepokorny. Trochę spokojny.
Do zaangażowania mi daleko, ale za to ćwiczę opiekę na swoim psie.
Mam nieodparte wrażenie, że życie gra ze mną w durnia.
Ono wygrywa.
Czuł się mocno niezręcznie. Niby wszedł do jej mieszkania, ale sam nie wiedział czy z dobrych chęci czy z przymuszenia. Fakt, że nie chciała zostać sama też wpłynął na to, iż Daryl został, a nie poszedł na piechotę do swojej chatki nad rzeką. Zrobił sobie zbyt wielką nadzieję w związku z tą randką. Powinien lekko przystopować, zatrzymać myśli wypływające zbyt bardzo na przód. Sky na pierwszy rzut oka wydawała się idealna, pasowali do siebie i każdy kto spojrzały na nich z boku mógłby powiedzieć to samo. Tyle, że to było jedno spotkanie. Człowieka, takim jakim jest, nie można poznać po zaledwie dwóch godzinach i choć Stark bardzo chciałby się mylić to jego podświadomość podpowiadała mu żeby uciekł. Jak najdalej stąd.
- Jest słodka. - Powiedział spoglądając na fretkę, ale nie wyciągnął ku niej dłoni. Nie chciał się za bardzo przyzwyczajać i zakochiwać w tym zwierzaku. Miał zbyt dobre serce do takich stworzeń, a potem serce łamało się na pół kiedy nie mógł och już spotkać. - Lubię święta. To radosny okres i próbuje go sobie przypominać w każdym okresie życia. Dekoruje wtedy cały dom, włączam świąteczne piosenki albo film i próbuje się rozkoszować. - Odparł jakby nadal chciał żeby go poznawała. Ale po co? Bez sensu próbował się pokazać z dobrej strony. Ludzie w dzisiejszych czasach tego nie doceniają, a potrzebują tego drugiego odludka tylko gdy dzieje się źle. Przekichane.
- Widzę, że jesteś przybita. Pozwól sobie pomóc. Zrobienie herbaty wcale nie wymaga zbyt wiele intelektualnego myślenia. - Wzruszył ramionami nadal stojąc w tym samym miejscu. Spoglądał Sky prosto w oczy, ale już sam nie wiedział czy ona tego chce czy zaraz zacznie się unikanie jego spojrzenia. - W takim razie zrobię jajecznicę. - Dodał przechodząc do kuchni jednocześnie odwracając się do niej plecami. Miał się rozgościć więc tak zrobił. Otworzył lodówkę, wyciągnął jajka, potem bez pomocy kobiety znalazł patelnie i miskę żeby móc rozbić skorupki. Nie mówił przez chwilę nic. Milczał, a nawet zapomniał na kilka sekund, że to nie jego mieszkanie. Podskoczył kiedy Sky się odezwała, aż prawie wylał całą zawartość z miski przygotowaną na jajecznicę.
- Co? A tak. - Kiwnął głową, ale nim zdołał usiąść ta zrzuciła na niego sporo informacji jak na kilkunastosekundowe przemówienie. Próbował na szybko przeanalizować fakty. Czyżby został wykorzystany? Nawet miał ochotę przez chwilę się zaśmiać. To nic nowego w jego życiu. Daryl ciągle dostawał kopa w dupę od życia, ale ten moment nawet go rozbawił. Jedynie z szacunku do Sky nie parsknął śmiechem. Odłożył patelnie i olej żeby przypadkiem nie stracić ich na podłogę. Niepotrzebny był hałas i ewentualne sprzątanie.
- Czyli co? Umówiłaś się ze mną tylko dlatego żeby zabić w sobie poczucie winy? Byłem opcją na jeden wieczór, góra dwa, aż dojdziesz do siebie? - Był wściekły, miał ochotę krzyczeć, ale zachował resztki godności. - Spodobałaś mi się Sky. Naprawdę. Ale nie będę stawać na drodze tej skomplikowanej sytuacji. Mam dosyć swoich problemów. - Pokręcił głową zastanawiając się czy jedzenie tych pieprzonych jajek ma jakiś sens.
- Usiądź i odpocznij. Zrobię Ci kolacje, a jak zaśniesz w spokoju wtedy pójdę do domu. - Szepnął i odwrócił się od niej. Nie chciał na nią patrzeć pomimo tego, że prawie skradła jego serce. - Nie zadręczaj się tym. Gdy poznasz tego jedynego zawsze możesz wmówić podświadomości, że to był ten pierwszy, wyjątkowy raz. - Dodał uśmiechając się delikatnie pod nosem czego Sky nie mogła zobaczyć.

Sky Burke
ambitny krab
Daryl Stark
bibliotekarka — Dom Kultury
27 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Dwudziestosiedmioletnia bibliotekarka, marząca o swoim prywatnym księciu na białym koniu. Zupełnie nie pasuje do tego świata i próbuje ułożyć swoje życie na nowo i na swój własny sposób.
Fakt, nawet Sky czuła, że atmosfera zrobiła się między nimi co najmniej niezręczna. Sama nie wiedziała dlaczego właściwie chciała żeby Daryl z nią został. Nie chciała go przecież dalej krzywdzić, ani tym bardziej zmuszać do tego, żeby siedział z nią wbrew jej woli. Tyle, że była chyba troszeczkę samolubna. Nie chciała po raz kolejny zostawać sama w psutym mieszkaniu, żeby znów nie zacząć myśleć. Żeby po raz kolejny nie patrzeć na śnieżnobiałe ściany. A przede wszystkim, chciała to wszystko jakoś naprawić. Sprawić, by stojący obok niej mężczyzna nie stracił do niej resztek szacunku. Dopiero to, w jaki sposób zaczął ją traktować, nieco ją otrzeźwiło. Zrozumiała, że po raz kolejny zachowała się okropnie, jak nie ona. Przestała poznawać siebie w tym wszystkim, a ta nowa Sky bardzo jej się nie podobała.
– Och, Boże Narodzenie to też moje ulubione święto. - Powiedziała siląc się na uśmiech. - Sama mam gdzieś w szafie sporo pudeł z ozdobami. Czekam tylko na połowę listopada żeby móc zacząć wprowadzać tu nastrój i klimat. - Dodała jeszcze, mając to samo podejście co Daryl. Nie sądziła, by chciał ją jeszcze dalej poznawać. Przecież zachowała się jak idiotka.
Kiedy on przygotowywał jajka nie wiedziała co ma robić i gdzie się podziać. Usiadła więc na krzesełku barowym i zaczęła popijać wino. Dopiero jego słowa sprawiły, że otrząsnęła się z chwilowego zamyślenia i wstała z miejsca. Dłonią przewróciła stojący na blacie kieliszek, a czerwone wino zaczęło barwić nieskazitelnie biały blat, jednak kompletnie się tym nie przejęła. Podeszła do Daryla i chwyciła go za ramię, by zmusić go do spojrzenia w swoje oczy.
- Nie masz prawa robić ze mnie potwora. - Powiedziała, w duchu ciesząc się, że jej łzy nie wypełniły się łzami. Nie, nie chciało jej się płakać. Była zła, tak po prostu. Na siebie, za to co zrobiła. I na niego, bo tak szybko ją ocenił. - Myślisz, że jestem osobą, która umawia się z kimś, bo z drugim mu nie wyszło? Tu się mylisz. - Dotknęła oskarżycielsko palcem jego klatki piersiowej. - Nie. Poszłam na tą randkę, bo chciałam. Bo miałam nadzieję, że w końcu poznam kogoś normalnego. Kogoś kto nie będzie mnie oceniał po jednym błędzie. - Dodała, cały czas patrząc mu w oczy. - Tak, ty też mi się spodobałeś. Nawet bardzo. W tym zepsutym do szpiku świecie, byłeś w końcu kimś normalnym. Ale najwidoczniej się pomyliłam. - To już wyszeptała, robiąc krok w tył i wracając na swoje miejsce. Chciało jej się płakać, ale naprawdę dzielnie się trzymała. Żeby ukryć drżenie rąk, sięgnęła po ręcznik papierowy i zaczęła z zawziętością wycierać z blatu plamę po winie.
- Nie jestem głodna. - Odezwała się w końcu, ale już na niego nie spojrzała. – Nie potrzebuję ani litości, ani tym bardziej niańki, więc daruj sobie szlachetne odruchy. Widzę, że nie chcesz tu być, więc jeśli chcesz to wyjdź. Poradzę sobie sama. Jak zawsze. - Nie, nie wyrzucała go. Nie chciała żeby musiał się z nią męczyć, skoro tak bardzo jej towarzystwo mu nie odpowiadało. – A ja jak głupia myślałam, że w końcu coś mi się uda. - Powiedziała cicho, bardziej do siebie, niż do niego. Usiadła na stołku i zaczęła machinalnie drapać Ronnie za uchem, patrząc na tą okropną plamę, którą w jakiś sposób będzie musiała usunąć. Przecież ona jej nie przeżyje.

Daryl Stark
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
Bramkarz — The Woolshed
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Bywam niepokorny. Trochę spokojny.
Do zaangażowania mi daleko, ale za to ćwiczę opiekę na swoim psie.
Mam nieodparte wrażenie, że życie gra ze mną w durnia.
Ono wygrywa.
Dotyk Sky, mimo złości jaką oboje teraz w sobie posiadali, działał kojąco. Wręcz uspokajająco. Daryl wiedział, że ta chwila będzie trwać tylko kilka sekund i zapewne zaraz wybudzi się z przyjemnego letargu. Nie pomylił się. Zapomniał o świątecznych skarpetach i uroczej fretce zwanej Ronnie. Widział tylko ból i złość w oczach kobiety do której zaczął coś czuć. Coś. Czy kiedykolwiek kochał? Nie miał porównania. Nie wiedział co to zauroczenie. Miał kilka szybkich związków, które rozpadały się szybciej niż on zdążyłby pomyśleć o ustatkowaniu. Była Eden, była Esme, były dziewczyny z którymi sypiał na haju. I teraz jest Sky. Jest. Nie była. Daryl miał cichą nadzieję, że to wszystko to zły sen, że zaraz się obudzi i będzie początek dnia w którym mają iść na randkę. Niestety. Nie był jak Vibe we Flashu czy Doctor Strange w Avengersach.
- Nie robię z Ciebie potwora. - Odpowiedział jeszcze ze spokojem w głosie. Jeszcze. Bo w środku kłębiło się tak wiele złości i wkurzenia, że nie mógł ich już kontrolować. - Nie oceniam Cię po jednym błędzie. Jest mi po prostu cholernie przykro i źle. Jak Ty byś się czuła gdybym przyszedł na tą randkę, a po kilku minutach świetnej rozmowy powiedziałbym, że się z kimś przespałem? I nie. Nie oceniam Cię. Każdy z nas popełnia i cieszę się, że byłaś ze mną szczera, ale daj mi chociaż chwilę na przetrawienie tego. - Dodał z tym samym spokojem i delikatnością w głosie. Jedyne co się zmieniło to fakt, że już nie szeptał, a mówił dosyć donośnie tak żeby Sky mogła zrozumieć każde jego słowo. Musiał wyrzucić z siebie wszystko to co go bolało. - Myślisz, że ja po tym co zrobiłem w życiu mógłbym Cię oceniać? Kurna.. - Nie przeklinał, nie potrafił również opowiadać nikomu o swoich uczuciach ani ich wyznawać. Przez większość życia bał się odrzucenia i teraz też mogło go to spotkać.
Westchnął raz, potem drugi. Wypuścił z siebie to całe cholerne zalegające powietrze z płuc, które jeszcze chwilę temu miało ochotę go zabić. Wysłuchał ją do końca. Bez przerywania. Widział kątem oka rozlane wino, przestraszonego zwierzaka i zdezorientowaną Sky. Chwycił jej dłoń z nadzieją, że się nie cofnie, przysunął sobie krzesełko i usiadł na nim na wprost kobiety.
- Nie jestem tu z litości ani z powodu odgrywania roli niańki. Człowiek w złości ma różne odruchy i nie wiem czy powinienem tu być, a nie że nie chcę. Przyciąga mnie do Ciebie. To dziwne, ale czułem to w życiu tylko raz. Dawno temu. - Skoro już są przy szczerości dobitnej to musiał jej chociaż w minimalistycznym stopniu napomknąć o tym co było kiedyś. Z Eden. - Możesz być na mnie wściekła. Masz pełne prawo. Zachowałem się jak ostatni dupek, ale chce żebyś wiedziała, że nadal mi się podobasz. Taka jaka jesteś. Popełniająca błędy, płacząca w trudnych momentach, krzycząca i wkurzająca w najmniej odpowiednich chwilach. Jeśli chcesz to sobie pójdę i nie będę Ci zawracać głowy. - A potem wziął głęboki oddech i chyba pierwszy raz od dawna wyznał swoje uczucia, a raczej coś na wzór uczuć. - Gdyby sytuacja była inna, a Twoja szczerość nie kosztowała Cię tak wielu nerwów to już bym Cię całował. A potem umówił się na drugą randkę. Ale nie zrobię tego dopóki tutaj.. - Położył delikatnie palec na głowie Sky. - Nie będzie harmonii i spokoju. - Mogła go mieć za kogoś nienormalnego, ale w tym dzisiejszym świecie nikt nie jest normalny. Zwłaszcza on. Ale nie zamierzał w tej rozmowie rzucać argumentami na temat swojego popieprzonego życia w domu dziecka, obawy przed ludźmi którzy oceniają Cię po okładce, chwil bez akceptacji. Teraz liczyła się Sky i problem jej sumienia i jeśli tylko Darylowi pozwoli to on przy niej będzie.

Sky Burke
ambitny krab
Daryl Stark
bibliotekarka — Dom Kultury
27 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Dwudziestosiedmioletnia bibliotekarka, marząca o swoim prywatnym księciu na białym koniu. Zupełnie nie pasuje do tego świata i próbuje ułożyć swoje życie na nowo i na swój własny sposób.
Naprawdę chciała żeby im się udało. Żeby chociaż doszło do drugiej randki, jednak traciła powoli grunt pod nogami. Ciężko jej było podchodzić do tej całej sytuacji ze spokojem, tym bardziej, że Daryl stał się nagle oschły i bardzo daleki. A tak świetnie im szło na samym początku. Nie chciała też, po raz kolejny popełnić drugi raz tego samego błędu i odepchnąć od siebie kogoś, kto na to nie zasługiwał. Nie chciała go unikać, bo uważała, że być może jednak jakaś przyszłość była im pisana. Może nie teraz, może nie za miesiąc. Ale kiedyś na pewno. Nie chciała go umyślnie krzywdzić, co zrobiła już dziś kilka razy. Nie wiedziała, co tak złego kiedyś zrobiła, że teraz jej życie tak się sypało. I Daryl też nie mógł się dziwić, że była wściekła. Miała dość tego, co się z nią działa, a przede wszystkim tego, że miała wrażenie, iż życie ucieka jej przez palce.
- Na pewno nie byłoby mi miło. - Odpowiedziała, czując że złość powoli z niej ucieka. - Jednak nie zrobiłam tego umyślnie. Nie chciałam. A że mówiłam o tym, że należy być ze sobą szczerym, musiałam powiedzieć ci prawdę. Nawet jeśli okazała się ona okrutna. - Dodała jeszcze. - Musiałam to powiedzieć, a poza tym, ja naprawdę nie sądziłam, że to wszystko tak źle się dziś potoczy. Chciałam żeby ta randa nam się udała. Musisz mi uwierzyć. - Nie wiedziała, jak ma go przekonać do tego, że mówi prawdę. Naprawdę jej zależało, ale czuła, że w jego oczach jest spalona.
Tak zagubiona jak teraz, Sky nie czuła się jeszcze nigdy w życiu. Czuła, że jej spokojny do tej pory żywot powoli wymyka jej się z rąk, a ona ostatkiem sił stara się utrzymać na powierzchni. Nie miała pojęcia co robić, jeszcze do tego jak na złość raniąc wszystkich dookoła swoim niemądrym i niekiedy głupim postępowaniem. Ciężko jej było wrócić do dawnego życia. Do tej harmonii, którą z takim trudem sobie wypracowała.
Początkowo, kiedy chwycił ją za dłoń, miała ochotę ją wyrwać. Nie chciała litości, a tak właśnie jawiło jej się w tym momencie zachowanie Daryla. Jednak jego słowa powoli ją uspokajały. Nie zabrała ręki, a zamiast tego lekko uścisnęła jego dłoń.
– Nie mogę ci niczego obiecać. - Powiedziała cicho, patrząc mu w oczy. - Nie powiem ci, kiedy wrócę do normy. Albo kiedy będę gotowa na coś więcej. - Dodała. - Moje życie to teraz totalny bałagan i nie chciałabym żebyś musiał w nim uczestniczyć. To znaczy, byłoby mi naprawdę miło, bo wiem i widzę, że jesteś dobrym człowiekiem, ale nie chcę cię skazywać na czekanie. Nie zasłużyłeś na to. - Wstała ze swojego miejsca, pochylając się nad nim i całując go w policzek. - Muszę wziąć prysznic. Poczekasz? - Zapytała, chociaż nie czekała na jego odpowiedź i zaraz ruszyła do łazienki. Musiała się odprężyć, bo to był wyjątkowy ciężki wieczór. A wiedziała, że gorący prysznic pozwoli jej choć trochę ukoić skołatane nerwy.
Stojąc pod gorącą, lejącą się na nią wodą, Sky zastanawiała się, jakim cudem Daryl nadal tu był. To co mówił, było naprawdę miłe, jednak ona wiedziała, że ich relacja wcale do najprostszych nie będzie należała. Tym bardziej, że gdzieś tam na horyzoncie dalej majaczył cień Dicka, który skutecznie pozbawiał ją tchu i marzeń o normalności.
– Jednak zostałeś. - Ucieszyła się na widok Daryla, bo była pewna, że sobie pójdzie. - To co, może obejrzymy jednak ten horror? - Zapytała z lekkim uśmiechem na ustach.

Daryl Stark
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
Bramkarz — The Woolshed
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Bywam niepokorny. Trochę spokojny.
Do zaangażowania mi daleko, ale za to ćwiczę opiekę na swoim psie.
Mam nieodparte wrażenie, że życie gra ze mną w durnia.
Ono wygrywa.
Chciał być szczęśliwy i miał cichą nadzieję, że spotkanie ze Sky będzie punktem zwrotnym w jego życiu. I choć z początku nie uważał tego spotkania za coś normalnego i nawet przez chwilę uważał siebie samego za chorego na umyśle to jednak na nie poszedł i poznał kobietę swoich marzeń. Pierwszy raz od lat poczuł się przy kimś tak szczęśliwy i cieszył się, że chociaż przez chwilę mógł być sobą i nikt go za to nie oceniał. Był na siebie nawet lekko wściekły za ten wybuch wobec kobiety, bo przecież niczego sobie nie obiecywali I dopóki nie byli parą mogli sypiać z kim chcą. Daryl jednak był człowiekiem, który nie zdradzał nikogo jeśli się w coś angażował. Nie chciał oceniać Sky, bo spotkał się z nią żeby ją poznać i w ewentualnym rozrachunku wspierać i być przy niej kiedy będzie tego potrzebowała. Najwidoczniej cała ta historia z tamtym mężczyzną sprawiła, że ta krucha istota rozleciała się i potrzebowała tego wsparcia w Starku, ale on musiał zachować się jak totalny debil. Wiedział że słowo przepraszam nic tutaj nie zmieni, ale miał cichą nadzieję, że jego obecność w tym domu i fakt że jeszcze nie wyszedł będzie dla Sky informacją, że jemu naprawdę na niej zależy. Być może gdyby ktoś spojrzał na to z boku uznałby go za desperata. Prawda była natomiast zupełnie inna. Naprawdę odnalazł w niej swoją bratnią duszę i osobę której może powierzyć największe tajemnice. Miała rację mówiąc, że nie powinni budować tej relacji na kłamstwie i powinien ją wysłuchać. Zrobił coś zupełnie odwrotnego i przez chwilę miał ochotę walnąć się w łeb.
Pokiwał głową na znak, że ją rozumie, ale nie wiedział co mógłby dodać od siebie. Chciał ją przytulić, pokazać że jest obok i nie musi się go wstydzić. Jednakże zdawał sobie również sprawę, że zawalił i Sky będzie potrzebowała czasu żeby mu ponownie zaufać tak jak to było na początku spotkania. Nie miał zamiaru nigdzie odchodzić, a tamten chwilowy wybuch był największym błędem w jego życiu od czasu rozstania z Eden.
Wysłuchał ją cierpliwie kiwając raz po raz głową z delikatnym uśmiechem na twarzy. Ona nie potrzebowała zbędnych słów czy głuchych obietnic. Miał wrażenie, że w obecnej sytuacji potrzebuję przyjaciela, który nie będzie jej oceniać, a jedynie wspomoże dobrą rada. Pozwolił jej wstać, ale w momencie kiedy już miała zniknąć za drzwiami łazienki zawołał ją cicho i spojrzał na nią z miłością w oczach.
Będę czekać.– Powiedział szeptem mając cichą nadzieję, że kobieta zrozumie jego przekaz. Nie chodziło mu bynajmniej o to, że zostanie na kolacji i obejrzą razem film. Chodziło mu zupełnie o coś innego. Daryl był cierpliwy jak nikt inny i potrafił czekać nawet kilka lat za tym co najlepsze dla niego. Jeśli Sky zdecyduje się na związek z kimś innym to on będzie musiał to uszanować, ale nadal będzie wierzyć, że być może w przyszłości znajdzie dla niego miejsce w swoim życiu. Nie na miejscu przyjaciela, ale na miejscu kogoś ważniejszego. W momencie kiedy kobieta się kąpała on zajął się jajecznicą i nakryciem do stołu. Skoro wyjaśnili już sobie to co ich gnębiło to chyba mogli zjeść wspólnie posiłek. Tym bardziej, że w restauracji nie było im to dane. Akurat przenosił jajecznicę z miski na talerze, kiedy to Sky wyszła z łazienki. Miał wrażenie że była zaskoczona jego obecnością, ale najwidoczniej nie sprawiało jej to problemu, a jedynie trochę radości.
Zjedzmy najpierw coś ciepłego, a potem obejrzymy wszystko na co masz ochotę. Nigdzie się nie wybieram.– Powiedział z uśmiechem na twarzy odsuwając jej krzesło z tą samą gracją jak w restauracji. Miał nadzieję, że kiedyś zapomną o tych trudnych rozmowach i będą wspominać jedynie te ciepłe i przyjemne.

Sky Burke
ambitny krab
Daryl Stark
bibliotekarka — Dom Kultury
27 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Dwudziestosiedmioletnia bibliotekarka, marząca o swoim prywatnym księciu na białym koniu. Zupełnie nie pasuje do tego świata i próbuje ułożyć swoje życie na nowo i na swój własny sposób.
Sky zawsze starała się nikogo nie oceniać. Wiedziała doskonale, że każdy ma coś za uszami. Że za takim, a nie innym zachowaniem danej osoby kryje się coś więcej. Że właśnie coś musiało ją doprowadzić do tego, na jakim etapie znajdował się w tym momencie.
Nie oczekiwała też, że Daryl będzie na nią czekał. Ona sama nie wiedziała, jak długo zajmie jej dojście do siebie po ostatnich zawirowaniach, a nie chciała trzymać go w niepewności przez niewiadomo ile czasu. Był dobrym facetem i zasługiwał na kogoś, kto dałby mu pewnie więcej, niż ona mogła mu na tą chwilę zaoferować. Podejrzewała też, że w jego życiu na pewno była już nie jedna kobieta, która chciałaby z nim być. Ktoś kto, nie miał nierówno pod sufitem jak ona, czy nie miał takich dziwnych problemów jak brunetka.
A Sky chciała też w końcu móc się zakochać. Zobaczyć jak to jest, kiedy serce łomocze się w piersi na widok ukochanego. Kiedy ma się obok siebie kogoś, komu na tobie zależy. Kogoś, komu można powierzyć swoje sekrety, plany na przyszłość, marzenia czy obawy. Marzyła o tym, by w końcu zobaczyć, czy w rzeczywistości miłość wyglądała podobnie jak w jej ukochanych książkach. Do tej pory nie miała jednak szczęścia. Zazwyczaj spotykała na swojej drodze same ropuchy, który pod wpływem jej pocałunków za nic w świecie nie chciały zamienić się w tego tak długo przez nią wyczekiwanego księcia.
Była zaskoczona jego widokiem, kiedy wróciła z łazienki. Bała się, że sobie pójdzie, wykorzystując okazję, jednak miło się zaskoczyła. Daryl zaczynał utwierdzać ją w przekonaniu, że mimo wszystko, będzie obok niej. Nawet jako przyjaciel, a ona przyjaciół w swoim życiu bardzo potrzebowała. Sama nie była w stanie sobie poradzić z natłokiem problemów, a że bliskich osób miała jak na lekarstwo, to każda odrobina życzliwości była przez nią naprawdę miło widziana.
Podeszła więc do stołu, czując ciepło gdzieś w okolicach serca. Daryl naprawdę się o nią troszczył i próbował sprawić, by ten wieczór nie był do końca stracony. Może faktycznie, coś jeszcze dałoby się z nim zrobić, skoro wyjaśnili sobie wszystkie nieporozumienia.
- Dobrze. - Odpowiedziała jedynie, lekko się uśmiechając i zajmując miejsce na krześle, które dla niej odsunął. Jajecznica pachniała wybornie, a ona dopiero teraz poczuła, że naprawdę jest głodna. Na pewno to uczucie potęgował też stres i lekkie poczucie winy, które czuła za każdym razem, kiedy spoglądała na Daryla. - Może to nie pizza z czekoladą, którą mogliśmy zjeść, ale pachnie świetnie. - Odezwała się po chwili, wkładając do ust pierwszą porcję jajek. - W sumie, zawsze kiedyś możemy sami zrobić sobie taką pizzę. - Dodała po chwili namysłu, po raz kolejny nieumyślnie planując ich kolejne spotkanie. A przecież nie wiedziała czy Daryl będzie chciał się jeszcze kiedyś z nią spotkać. Nie po tym, co zrobiła dzisiaj i po tym, jak potoczyła się ich randka. Nie oczekiwała od niego tego, że będzie przy niej cały czas. Wszak, poznali się dopiero dzisiaj i tak naprawdę nie łączyło ich nic, co mogłoby go przy niej zatrzymać. Owszem, dobrze czuli się w swoim towarzystwie, mieli sporo wspólnych zainteresowań i pewnie przy odrobinie szczęścia udałoby im się coś razem stworzyć. Teraz jednak, Sky nie chciała niczego planować, ani tym bardziej niczego z góry zakładać, bo nie wiedziała, jak potoczy się ich dalsza historia. O ile taka jeszcze będzie miała miejsce.
- Jeśli chcesz, pokażę ci później moją biblioteczkę. - Zaproponowała po jakimś czasie, kiedy cisza panująca między nimi nieco zaczęła dawać jej się we znaki.

Daryl Stark
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
ODPOWIEDZ