kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
#9

Braci Brooksów było siedmiu. Różnili się od siebie, tak jak tylko bracia mogą się od siebie różnić. Każdy z nich był totalnie inny. Jednak, jedna rzecz łączyła ich od zawsze. Byli szalenie niezdecydowani i kiedy planowali coś wspólnie, tygodniami potrafili ze sobą pisać ustalając szczegóły i szczególiki, aż plan zwykłego rodzinnego grilla potrafił zamienić się co najmniej w plan zagłady świata i zaplanowania nad całą ludzkością.
Tak miało być i tym razem, jednak Adonis, w odpowiednim momencie ( a przynajmniej tak uważał) wziął sprawy w swoje ręce i wyznaczył konkretną datę. Miał tylko nadzieję, że żaden z jego braci nie znajdzie za chwilę jakiegoś pretekstu do tego by się nie pojawić w umówionym miejscu, o umówionej porze.
Adek, jak na wybitnego kucharza przystało, a za którego się uważał, już od kilku dni marynował mięso i przygotowywał całe żarcie. Z całej siódemki to właśnie on miał talent kulinarny i wolał, żeby żaden z braci nie kładł łapsk na jego jedzeniu. Zrobił tego tyle, że spokojnie wystarczyłoby dla całego pułku wojska, jednak znając apetyty Brooksów, wszystko miało zniknąć jeszcze przed końcem wieczoru.
W domu rodzinnym, pojawił się kilka godzin wcześniej, żeby wszystko przygotować, a przede wszystkim rozpalić grilla. Jak zawsze pomocny okazał się wujek Deacon, który ucieszył się na to rodzinne spotkanie. W końcu chłopacy mieli swoje własne życie i rzadko można było spotkać tutaj całą siódemkę.
Punktualnie o godzinie szesnastej, grill był już rozpalony, a stół wystawiony na tę okazję z jadalni do ogrodu, uginał się już od ciężaru kilku sałatek i półmisków z marynowanym mięsem. Adonis, dumnie dzierżył w dłoni widelec i doglądał pierwszej partii steków, które powoli skwierczały na rożnie, a wokół unosił się zapach, sprawiający, że aż ślinka ciekła z ust.

[ mam nadzieję, że się nie obrazicie, iż pozwoliłam sobie zacząć rodzinne spotkanko :) ]

Archer Brooks
ezra brooks
Dash Brooks
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
08.


Wychowywanie się w dużej rodzinie miało wiele plusów. Jednym z nich był ten, że nigdy nie było się samemu i zawsze miało się towarzysza do wspólnych zabaw. Z kolei minusem było to, że nigdy nie było się samemu. Nigdy. Nawet pokój trzeba było dzielić z jednym z braci, bo w domu nie miał aż tylu pomieszczeń, żeby mieć własne miejsce, takie tylko dla siebie. Ale mimo to, Archer nie wyobrażał sobie, żeby Brooksów było mniej i żeby jakiegoś kiedykolwiek zabrakło. Wujek Deacon nazywał ich parszywą siódemką, choć wszyscy wiedzieli, że miał przez to na myśli szczęśliwą, ale to był jego sposób wyrażania uczuć.
Z domu wyszedł tylko po alkohol i jakieś przekąski, i zdawało się, że nie było go tylko chwilę, a przez ten czas Addie zdołał rozpalić grilla i wrzucał na ruszt zamarynowane mięso, którego zapach roznosił się chyba po całym osiedlu.
- Zajebiście to wygląda - podsumował, kiedy już dołączył do brata. - A pachnie jeszcze lepiej. Kupiłem browary - uniósł do góry dwa kartony z niskoprocentowym alkoholem, tak na wszelki wypadek, gdyby brat nie wierzył mu na słowo. - A w zamrażarce jest jeszcze jakaś flaszka - w zasadzie nie miał pojęcia czy ktoś będzie pił coś mocniejszego, on sam raczej miał zamiar wlać siebie kieliszek albo dwa, tak na lepsze trawienie, a tak to zamierzał poprzestać na piwach. - Pomóc w czym? - zapytał jeszcze, oczywiście z grzeczności, bo po cichu liczył, że Adonis jednak takowej pomocy potrzebować nie będzie, w końcu był kucharzem, mimo że Archie też trochę gotował. Nie tak dobrze i nie tak często jak Donnie, ale jednak radził sobie całkiem nieźle.
Przysiadł sobie na krześle i zerknął w kierunku drzwi, przez które do ogrodu właśnie wychodził Ezra czyli jeden z tych braci, który wrócił na stare śmieci. Nie na zawsze, po prostu jego mieszkanie na razie wymagało remontu, ale mama zawsze powtarzała im, że co by się nie działo, to mają dokąd wrócić i gdzie się zatrzymać. No i właśnie to była jedna z takich sytuacji, kiedy ktoś potrzebował noclegu dłużej niż tylko na jedną noc. Ale mimo wszystko fajnie było mieć go znowu w domu, dzięki temu mogli widywać się częściej niż zazwyczaj.

ezra brooks
Dash Brooks
Adonis Brooks
mistyczny poszukiwacz
-
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
[4]

Jeśli było coś za czym niespecjalnie przepadał Ezra to planowanie imprez rodzinnych. Szczerze tego nienawidził. Bo zawsze znalazł się ktoś, komu coś nie pasowało i później niemal przez całą taką imprezę chodził z zadartym nosem. A naprawdę ciężko dogodzić przecież tak licznemu gronu. Dlatego poniekąd cieszył się, że Adonis wziął sprawę w swoje ręce i zajął się organizacją. Aczkolwiek pewnie i tak jakoś musiał pomagać, zważywszy na to, że mieszkał – choć bardziej adekwatnym słowem będzie słowo przebywał – obecnie w domu rodzinnym. Trochę z przymusu, ale powinien się cieszyć, że w obliczu takiej klęski, jaka spotkała jego mieszkanko, przynajmniej miał gdzie się podziać. I od rana słyszał tylko, że musi pomagać cudownemu Adonisowi, bo chłopak tak się stara i na pewno nie można go zostawić z tymi wszystkimi przygotowaniami samego… ale przecież Ezra wiedział swoje. Wiedział, że to właśnie brat musi się zająć jedzeniem, bo jako jedyny z rodzeństwa miał do tego ręce i serce. A więc w czym jeszcze miał mu pomóc? Jedyne, co zrobił to rozstawił stół i przygotował nakrycia. Na szczęście nie został wmanewrowany w żadne robienie sałatek ani nic z tych rzeczy, bo dostał nagłe wezwanie do pracy. Ucieszył się – o ile w ogóle powinien się cieszyć z odnalezienia truposza na granicach miasta – i pojechał na miejsce zbrodni, które wymagało sfotografowania. Gdy dojechał na miejsce okazało się jednak, że sprawa została przejęta przez inny posterunek ze względu na przekroczenie granice miasta przez denata. Niezbyt słuchał powodu jaki mu przedstawił na miejscu ktoś z posterunku i z niewielkim wzruszeniem zawinął się stamtąd i wrócił do domu. Wiedział, że przez to trochę się spóźni i pewnie przybędzie na to spotkanie rodzinne jako ostatni, ale grunt, że w ogóle się pojawi, prawda? Zresztą, czegokolwiek by nie mówił, to w sumie trochę tęsknił za takimi posiadówkami z braćmi.
W każdym razie w drodze powrotnej napisał jeszcze do brata czy czegoś brakuje, bo może wstąpić do sklepu. I gdy dostał wymowną odpowiedź, że zawsze brakuje alkoholu, z westchnieniem wstąpił do monopolowego po jeszcze więcej alkoholu. Taktycznie kupił jeszcze napoje gazowe, musztardę i ketchup. Kiedy wrócił do domu przywitał się z wujkiem, a następnie skierował do ogrodu. Już z daleka wyczuł zapach mięsa z grilla i musiał przyznać, że naprawdę ślinka mu zaczęła cieknąć. Jak dobrze, że Adonis naprawdę potrafił ogarnąć takie żarełko. – Cholera. Głodny się zrobiłem – oznajmił na przywitanie bardziej do siebie niż do innych, ale wystarczająco głośno. – Dostawa piwa tak jak chcieliście – dodał jeszcze kładąc kolejne dwa kartony gdzieś koło stołu. Paczka fajek wystawała mu z kieszeni flanelowej koszuli, co chyba nadawało mu jeszcze bardziej swojskiego klimatu w tym otoczeniu. Odszedł nieco na bok, ustawiając się tak aby dym z papierosów nie szedł w kierunku jedzenia ani braci i odpalił jedną fajkę.

Dash Brooks
Adonis Brooks
Archer Brooks
kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
/ Dash dołączy później, więc kontynuujmy :)


Adonis zawsze wiedział, że z całej siódemki był tym najmądrzejszym, najrozsądniejszym i najbardziej ogarniętym. To on zawsze próbował zebrać do kupy wszystkich Brooksów, żeby chociaż raz na miesiąc mieli okazję poprzebywać w swoim towarzystwie. Kiedy jeszcze wszyscy mieszkali razem, było łatwiej, ale musiał w końcu nadejść moment, w którym każdy układał sobie życie po swojemu, a dom rodzinny stał się jedynie miejscem spotkań przy niedzielnym obiedzie.
Pojawiali się po kolei, a Donnie witał się z każdym z osobna, pilnując jednocześnie, by jego mięso się nie przypaliło. Nie mógł sobie przecież na to pozwolić i nawet wujek Deacon wychylił nawet nos na zewnątrz, gdyż zapach unoszący się w powietrzu był nieziemski.
– Poradzę sobie. - Powiedział tylko Archiemu. Jeszcze tylko tego by brakowało, żeby któryś z nich miał dotykać jego jedzenia. Za bardzo się napracował, żeby teraz to niszczyć. Adek jak zawsze, miał dość niskie mniemanie o kulinarnych zdolnościach swoich braci, a nie chciał też żeby cokolwiek się przypaliło czy było przesolone. Miało być perfekcyjne, jak zawsze.
- Dash się spóźni. - Powiedział, odczytując wiadomość, która właśnie pojawiła się na ekranie telefonu. Pokręcił tylko głową, bo z nim zawsze tak było. – Ale widzę, że piwa też mamy pod dostatkiem, więc siadajcie głodomory i zajadajcie. - Rzucił jeszcze, pakując pierwszą porcję steków na talerz. On sam jakoś ostatnio za bardzo głodny nie był. I cieszył się, że spędzi spokojne popołudnie w towarzystwie rodziny, nie przejmując się kompletnie innymi problemami, które ostatnio miał.

Archer Brooks
ezra brooks
Dash Brooks
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Nic dziwnego, że Adonis był najbardziej rozgarnięty, w końcu był jednym najstarszych braci, więc słabo, gdyby był mniej odpowiedzialny od tych młodszych. Trochę jednak wstyd, jeśli taki najmłodszy Archie miałby więcej oleju w głowie, a przecież on to jeszcze dzieciak i z wszystkimi tymi cechami nie miał zupełnie nic wspólnego. Ale to tak totalnie nic. Nic dziwnego, skoro przyjmował głupie zakłady, a potem spadał ze słupa wysokiego napięcia z kilkunastu metrów. Czy to było mądre? Nie. Rozsądne? Ani trochę. Czy było się czym chwalić? Absolutnie. Ale prawda była taka, że Archer niczego nie żałował. Gdyby nie to, co się wydarzyło z pewnością nie byłby tym, kim był teraz.
Uścisnął Ezrze dłoń i rozejrzał się dookoła, jakby chciał się upewnić czy Dasha na pewno nie było w pobliżu.
- Dałbym sobie rękę uciąć, że jeszcze niedawno go widziałem - i dobrze, że tym razem o nic się nie zakładał, bo teraz zostałby bez ręki. Tylko serio tkwił w przekonaniu, że brat, który swoją drogą był od niego tylko rok starszy, kręcił się gdzieś w pobliżu. Mieszkali pod jednym dachem, więc jakby nie patrzeć, to widywali się praktycznie codziennie. No chyba, że się mijali, to wtedy nie. Z Ezrą, bo ten tymczasowo znów wrócił pod rodzinny dach, było podobnie.
- Dobra, nie będziemy tak stać o suchych pyskach - po tych słowach Archer otworzył trzy piwa i wręczył braciom po butelce. - Fajny pomysł z tym grillem, muszę przyznać. Ciekawe czy reszta wpadnie - w tym miejscu miał na myśli trzech pozostałych, nieistniejących na forum braci. Swoją drogą mam nadzieję, że w końcu ktoś się skusi i ich stworzy. Dawajcie znać znajomym, że mamy miejsca w rodzince. - Pisałem do wujka Deeka, może zajrzy do nas po pracy - powiedział, zajmując miejsce przy stole, po czym złapał po widelec gotowy, żeby wbić się w soczyste mięso.
Wujek Deacon to był taka złota rączka, zajmował się wszystkim i niczym zarazem. Ale umiał zrobić dosłownie wszystko i właściwie po przeprowadzce do z Brisbane, to on wyremontował Brooksom cały dom. Był młodszym bratem ich nieżyjącego ojca i zawsze kręcił się w pobliżu, gdyby chłopcy albo ich matka czegoś potrzebowali. Pewnie gdzieś tam istniały podejrzenia, że on i Winona Brooks mieli romans, ale to nieprawda. Oni tylko się przyjaźnili, a Decaon po tragicznej śmierci brata czuł się wobec niej i bratańców zobowiązany do pomocy, choć wcale nie musiał tego robić.

ezra brooks
Dash Brooks
Adonis Brooks
mistyczny poszukiwacz
-
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Jak zwykle – skomentował tylko Ezra, wzruszając ramionami, bo jednak faktycznie Dash zawsze się spóźniał. Ale wszystko mu to wybaczali, bo widocznie taki był przywilej bycia tym młodszym z rodzeństwa. Choć w zasadzie między Dashem, Archerem i Ezrą nie było zbyt wielkiej różnicy wieku, to jednak momentami Ezra zapominał, że jest tylko rok starszy od Dasha. Czasem wydawało mu się, że bliżej mu do Adonisa niż pozostałych braci. Chyba dlatego, że zawsze nieco odstawał i charakternie różnił się od swoich rówieśników, co poniekąd mogło niepokoić jego rodzicielkę. Dopiero z czasem stał się bardziej otwarty i uśmiechnięty. No i potem to już w jego życie wiele się wydarzyło, co skutecznie wpłynęło na jego rozwój komunikatywności. Dopiero w liceum chyba nauczył się większego luzu.
Ezra zaciągnął się z lekkim uśmiechem. Musiał przyznać, że brat przeszedł samego siebie, a na sam zapach ślinka ciekła. Postanowił jak najszybciej dopalić peta i zasiąść do jedzenia, bo przecież jak jeść steka to tylko wtedy, gdy był ciepły. Jak każde mięso chyba zresztą. Też stęsknił się za braćmi i najzwyczajniej w świecie był ciekawy co się u nich dzieje. Zwłaszcza, że jakoś sami z siebie chyba nigdy nie dzielili się ze sobą problemami czy nowinami? W każdym razie taki był Ezra, że wolał przetrzymać w sobie najgorszy problem, aniżeli żalić się komu z niego. Zresztą nawet teraz, gdy tymczasowo wrócił do rodzinnego domu, nie miał w zwyczaju opowiadać nikomu o tym, co go trapiło. Choć przecież miał bardziej ku temu teraz możliwość, bo nie dość, że matka to i jeszcze dwójka braci była pod ręką.
Przyjął od brata piwo i zaraz je otworzył, łapiąc kapsel między palcami i na chwilę chowając go do kieszeni. Bardzo możliwe, że potem zapomni go wyjąć, ale póki co miał zajęte ręce. – Dawno ich nie widziałem – dodał Ezra, licząc na to, że faktycznie pozostali się również wkrótce pojawią, bo chętnie by dowiedział się, co u nich się pozmieniało. Dokończył wreszcie palić, niemal w ekspresowym tempie i również zasiadł do stołu. Rzucił jeszcze okiem na Adonisa, ale brat nie wyglądał jakby potrzebował pomocy przy grillu, więc Ezra zaczął sobie nakładać mięsa. – O to świetnie – skomentował wieści o pojawieniu się wujka Deek, który chyba naprawdę odgrywał dla nich wszystkich ważną rolę w życiu. Ezra przez cały okres nastoletni zastanawiał się, jakie są naprawdę intencje wujka Deacona, ale dość szybko doszedł do wniosku, że wujek Deek był po prostu dobrym człowiekiem, który pragnie się nimi zaopiekować. – No dobra… to który z was ma jakąś wielką nowinę? No, chyba, że naprawdę chcieliście się zgadać i spotkać – zaryzykował po chwili, patrząc znad talerza to na jednego, to na drugiego.

Dash Brooks
Adonis Brooks
Archer Brooks
kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
Gdyby wszyscy byli tacy sami, nie byłoby tak zabawnie. Każdy był dobry w czymś innym. Każdy miał jakiś inny talent i umiejętności. Jednak byli braćmi i dla Adonisa takie rodzinne spotkania były naprawdę ważne. Od kiedy nie mieszkali razem, rzadko mieli okazję ku temu, by się spotkać i tak po prostu pogadać. Każdy z nich miał własne, dorosłe życie. Każdy z nich zaprzątał sobie głowę swoimi problemami i ciężko było się zgadać na jeden konkretny termin.
- Dzięki. - Donnie z wdzięcznością przyjął od brata butelkę z piwem, po czym otworzył ją i upił z niej spory łyk. - Cały Dash. - Stwierdził ,wzruszając lekko ramionami, bo jednak niczego innego nie mógł się spodziewać po młodszym bracie.
Kiedy Ezra i Archer zajadali jego steki, na twarzy Adka pojawił się szeroki uśmiech. Zawsze był zadowolony, kiedy widział, że innym smakuje przygotowywane przez niego jedzenie, i że jego ciężka praca nie szła na marne.
- Mam nadzieję, że jesteście głodni, bo żarcia jest tyle, że zaczynam się zastanawiać, czy się nie zmarnuje. - Stwierdził po chwili, po czym przysiadł się do stołu i sam zaczął konsumować swojego steka, dorzucając sobie jeszcze na talerz ulubioną sałatkę z pora.
-Zastanawiałem się, czy wujek się pojawi. - Odezwał się po chwili, kiedy uporał się z dość sporym kawałkiem mięsa, który miał w ustach. - Muszę go zapytać, czy nie chciałby mi pomóc w małym remoncie. Przy ostatniej imprezie kumple roznieśli mi połowę salonu. - Dodał jeszcze i chociaż teraz się śmiał, to jeszcze jakiś tydzień temu kompletnie nie było mu do śmiechu. Nie spodziewał się, że jedna popijawa może mieć aż takie przykre konsekwencje. Na szczęście nie ucierpiała adonisowa kolekcja garnków, bo tego chyba raczej by nie przeżył. Te garnuszki były najcenniejszymi rzeczami,które miał, chociaż dla innych to był jedynie kawałek stali nierdzewnej uformowanej w odpowiedni kształt.
– Kiedy organizowałem grilla, chciałam żebyśmy się w końcu spotkali i spędzili ze sobą trochę czasu. - Wyjaśnił, odpowiadając na pytanie młodszego brata. - Poza tym, mam ostatnia coś narzekała, że od kiedy nasza czwórka się wyprowadziła to rzadko kiedy ma nas wszystkich w domu. - Dodał jeszcze, wstając na chwilę ze swojego miejsca, żeby zajrzeć do skwierczącego na ruszcie mięsa. - A poza tym... Archer już ostatnio o tym słyszał, ale ty nie. Niedługo otwieram knajpę razem ze swoją starą znajomą. Właśnie dopinamy ostatnie szczegóły. - Podzielił się tą informacją głównie z Ezrą, bo Archie jednak już ostatnio o tym słyszał. A dla Adonisa to była naprawdę wielka nowina. Każdy wiedział, że Donnie chciał któregoś dnia otworzyć własną knajpę, a teraz był bardzo bliski spełnienia swojego największego marzenia.
- A co u was? Coś się pozmieniało? Zapytał.

Archer Brooks
ezra brooks
Dash Brooks
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
- Nic się nie bój, mój żołądek to studnia bez dna - Archer poklepał się po brzuchu, jakby chciał zaprezentować ile ten może pomieścić. A mógł pomieścić dużo. Wszyscy z braci Brooks mieli to szczęście, że bez konsekwencji mogli jeśli tyle, ile im się podobało. Takie geny i dobra przemiana materii. Prawdziwi farciarze, bo nie każdy miał okazję pochwalić się taką kombinacją i niektórym jedzenie to, na co mieli ochotę pozwalało jedynie wieczne dbanie o formę.
Spojrzał na Ezrę z wysoko uniesionymi brwiami, a dokładnie znad kawałka nadzianego na widelec mięsa. Niby jakie nowinki chciał usłyszeć? Serio myślał, że w jego życiu wydarzyło się coś przewrotnego? Od wypadku wiódł raczej spokojne życie i starał się nie wydurniać, chociaż marnie mu to wychodziło i ciągle pakował się w jakieś powody. Oczywiście nie ze swojej winy, żeby nie było! To nie wina Archiego, że przyciągał problemy jak czerwona płachta byka.
- U mnie kompletnie nic nowego. Myślałem, żeby się wyprowadzić, bo mam trochę oszczędności, więc na spokojnie starczyłoby na wynajem i kilka pierwszych czynszów, ale kiedy mama o tym usłyszała, to dostała jakiegoś ataku histerii - mruknął, automatycznie przypominając sobie o tym, jak rodzicielka wpadła w szał i szlochała, że nikt już jej nie kocha, nawet jej najmłodszy syneczek. W jej oczach Archer chyba cały czas miał jakieś dziesięć lat, jak nie mniej.
- O, jednak zdecydowaliście się otworzyć knajpę? Nie gadaj, że miałeś tyle kasy, że nie musiałeś się zapożyczać - spojrzał podejrzliwie na Adonisa, bo coś mu tutaj śmierdziało. Pieniądze nie spadały z nieba, a on na pewno przez ten długi czas nie zdołał zaoszczędzić nie wiadomo ile, biorąc pod uwagę fakt, że jako kucharz nie zarabiał kokosów i przecież musiał jeszcze opłacić własny kąt po tym, jak wyniósł się na swoje. - Zamiast wypytywać co u nas, to lepiej powiedz czy udało ci się pstryknąć ostatnio jakieś fotki z miejsc zbrodni - tym razem zwrócił się do Ezry, bo praca brata niezmiernie go fascynowała. Sam chyba nie miałby nerwów do rejestracji aparatem miejsc zdarzenia i śladów odkrytych w tym miejscu lub poza nim, które jednak mogły mieć związek ze zdarzeniem. To wszystko brzmiało co najmniej zajebiście i o ile Archer nie chciałby na to patrzeć, to lubił słuchać opowieści w wykonaniu brata.

ezra brooks
Adonis Brooks
mistyczny poszukiwacz
-
ODPOWIEDZ