studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
21.

Bywały dni, kiedy nie chce się nic innego, jak spotkać się z przyjacielem, wypić wspólnie kawę i porozmawiać, chociażby o błahych rzeczach, aby nie myśleć o niczym poważniejszym. Czy tak było dzisiaj? Zapewne ze strony Minnie tak, miała wrażenie, że za dużo działo się ostatnio w jej życiu i potrzebowała spokoju, a kiedy Perry zaproponował spotkanie, zgodziła się w jednej chwili, podając miejsce na uczelni. Miała wrażenie, że obalali powszechny mit, że przyjaźń pomiędzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć, a wystarczyło spojrzeć na nich! Był jej najlepszym, męskim przyjacielem, któremu mogła powiedzieć wszystko, a nawet powzdychać do mężczyzn i spytać czy jemu on również się podoba. Chociaż, skłamałaby, mówiąc, że nigdy nie miała na niego crusha, ale było to tak dawno, że teraz pozostało im się z tego śmiać, a blondynka cóż... najchętniej by o tym zapomniała i nie wracała wspomnieniami do momentu, gdy jako młodziutka nastolatka, postanowiła go pocałować. Był to jej pierwszy pocałunek, była ciekawa, a on był jej bliski, że zrobiła to bez żadnego zawahania, postępując instynktownie, gdy siedzieli w jej pokoju. Nie było jednak tych słynnych motylków w brzuchu, nie było fajerwerków, a oni po tym incydencie, postanowili zostać tylko przyjaciółmi, skoro obojgu podobali się chłopcy.
Siedziała w kawiarni na terenie uczelni, stukając długimi paznokciami o blat stoliku i niecierpliwie czekała, aż mężczyzna w końcu się pojawi. Każdy, kto znał Minnie, wiedział, że zawsze trzeba na nią czekać i bardzo rzadko, pojawia się na miejscu o czasie, czy nawet przed jak miało to dzisiaj miejsce. I już była pewna, że na pewno, nie będzie robiła tego częściej! Zerkała co chwilę na wyświetlacz telefonu, a czas dłużył jej się niemiłosiernie, każda minuta dłużyła się jak godzina, a nadal nie widziała sylwetki przyjaciela, gdy wyglądała przez okno, które miała po swojej lewej stronie.
Wstukała palcem kod telefonu, aby go odblokować i zaczęła bez większego celu przeglądać wpierw instagrama, a następnie pinteresta. Nie było może to nic ambitnego, ale po kilku godzinach na uczelni, nie miała ochoty nawet czegokolwiek czytać, to wymagałoby od niej myślenia, dużo większego niż oglądanie samych zdjęć i ładnych obrazków.
W jednym momencie, jakby na zawołanie, odłożyła telefon, unosząc swoją głowę i wzrok na wejście, kiedy właśnie do środka wchodził Perry. Na jej twarzy od razu pojawił się szczery uśmiech i pomachała dłonią, aby zbyt długo nie musiał jej szukać.
- Perry! Stęskniłam się za Tobą! - wstała momentalnie z wygodnego fotela, na którym siedziała, kiedy znalazł się w pobliżu i rzuciła mu się na szyję, dając buziaka w policzek na przywitanie. - Byłam dzisiaj przed czasem i uwierzysz, że czekałam na Ciebie? Ale więcej razy tego nie zrobię, wolę, abyś to Ty na mnie czekał, myślałam, że się tutaj zanudzę - przez moment cały czas mówiła, nie dając mu dojść do słowa. Gdy gdzieś wychodzili, to Minnie potrzebowała więcej czasu, aby się uszykować, nawet na zwykłe spotkanie potrafiła spóźnić się około 15/20 minut, co było w jej granicach normy. - Możemy też usiąść przy stoliku na zewnątrz, ale najpierw potrzebuję kawy, jestem prawie od 5:30 na nogach - w międzyczasie usiadła ponownie na swoim miejscu i spojrzała się na niego z niezadowoloną minką na ustach. Wstawała prawie dwie godziny przed czasem, w końcu nie mogła pojawić się na zajęciach nieumalowana, zapewne nawet nie wyszłaby tak z domu. Więc najpierw kawa, a później mogli wrócić do rozmowy! Nastolatka, niestety, ale niekiedy wpadała w słowotoki i ciężko było jej przerwać, tak samo, jak potrafiła się nad czymś zamyślić i całkiem stracić kontakt z rzeczywistością na kilka, dłuższych chwil.

pericles campbell
dzielny krokodyl
Minnie mouse
barman w cherry road — w wolnych chwilach pisze książkę
24 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Morze mnie gniewne rzuciło na skały, na to mi tylko zostawiając duszę, bym lepiej śmierci bliskiej czuł katusze.
Kolejna odmowa bolała równie mocno, jak pierwsza. A mimo to spodziewał się przecież, więc elegancki świstek papieru niemalże od razu wylądował w koszu na śmieci, przy czym o całym zajściu nie zamierzał nikogo informować. Formułka pozostawała ta sama: chętnie zaoferowalibyśmy Panu stypendium w naszej uczelni, jednakże w pańskiej aplikacji brakuje... Chodziło o te wszystkie dodatkowe czynności. Wolontariat, zainteresowania, projekty. Sprawy, na które nie miał czasu ze względu na podwójne zmiany w pracy, z której zrezygnować nie mógł — jeszcze nie teraz. Rozżalony odważył się zadzwonić do Minnie, umówić na kawę, choć o tej sprawie mówić jej nie zamierzał — nie zniósłby tych naznaczonych żalem spojrzeń, czy o zgrozo, ofert jakiejkolwiek pomocy. Sam kilkakrotnie zwracał się do niej z prośbą związaną z uniwersyteckim życiem, ale nigdy nie było to nic poważnego. No a teraz nie wiedział już nawet, czy studia miałyby jeszcze jakikolwiek sens, czy jednak zamiast nich powinien marzyć wyłącznie o samotnej przeprawie przez morza, dookoła całego świata.
Źle oszacowany czas przejazdu z Lorne Bay do Cairns sprawił, że spóźniał się już kilka minut. Potrącając więc na zewnątrz rozbieganych studentów, niezważających na to, czy tarasują komuś przejście, prędkim krokiem usiłował odnaleźć wskazane przez Minnie miejsce. I wbrew całej swej goryczy, która od tego ranka mocniej niż zwykle przenikała jego ciało, uznawał, że przebywanie na terenie kampusu działa na niego dość pokrzepiająco. Nie myślał nawet już o Percym, skoro po drodze udało się mu złapać kontakt wzrokowy z kilkoma studentami, odwracającymi za nim głowę w zabawny sposób. Jako że dziś liczyła się wyłącznie Minnie, kierował się niezachwianie w kierunku kafejki, kalkulując w myślach swe widoczne spóźnienie. — Przepraszam, przepraszam, przepraszam — rzucił już z daleka, uśmiechając się przy tym szeroko. W ramach powitania objął ją na moment w pasie, tym samym pewnie lekko się schylając, skoro była uroczym krasnalem. — Bardzo przedziwna zmiana, prawda? Też wolę, kiedy to ty się spóźniasz — zaśmiał się, zajmując miejsce na sąsiednim fotelu. Przez moment śledził grupy studentów przemierzających zakamarki kawiarni, uważnie jednak przysłuchując się przy tym wyznaniom przyjaciółki. — Tutaj jest w sumie w porządku, mam trochę dość słońca — wyjawił zgodnie z prawdą, bo przez dodatkowe godziny w stoczni i on musiał zrywać się bladym świtem, częściej niżby chciał spędzając czas na dworze. — Nie myślałaś o tym, żeby wynająć sobie mieszkanie obok uczelni? — spytał przyjaźnie, bo jednak łatwiej byłoby jej pewnie docierać na zajęcia. Bez konieczności pobudki wraz ze wschodem słońca, byleby tylko piękną już twarz przyozdobić różnymi specyfikami.

Minnie Goldberg
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Wybór miejsca na kampusie, nie był przypadkowy. Sama, na pewno nieraz namawiała, aby Pericles złożył aplikację na uczelnię, bo może dla niektórych był to tylko papierek wyższego wykształcenia, to i tak, inaczej był rozpatrywany w pracy. A przynajmniej, tak właśnie Minnie słyszała, bo na całe szczęście, nie miała okazji jeszcze iść do pracy, ani jakiejś szukać, sam ojciec kazał jej najpierw skupić się na nauce, a później na dorosłych obowiązkach. O ile, rzadko się go słuchała, tak w tym przypadku wzięła sobie słowa mężczyzny do serca i jedyne co robiła, to niekiedy pozowała do zdjęć, bawiąc się w modelkę, ale to traktowała jak rozrywkę i świetną zabawę, niż odpowiedzialne zajęcie.
- Mam nadzieję, że ostatni raz, zamieniamy się rolami - zaśmiała się wesoło. Gdyby przyszło jej czekać na kogoś innego, czy nawet na randkę, była pewna, że po góra pięciu minutach opuściłaby miejsce, nie odwracając się za siebie. Jednak tutaj, nie chodziło o znajomego z roku, faceta z apki randkowej, czy innej randki, a przyjaciela, który jak widać, miał u niej specjalne względy i naginała nawet swoje zasady. Nie powie tego na głos, ale na pewno o tym wiedział, że poczekałaby nawet kolejne 10 minut, jeśli by musiała, wiedząc, że prędzej czy później pojawi się na miejscu. Jeśli, byłoby inaczej, zaczęłaby się martwić, że mogłoby mu się coś stać i pierwsze co, to wykonałaby do niego telefon, czy wszystko w porządku.
Przytaknęła delikatnie głową, odgarniając za ucho kosmyk blond włosów, na wspomnienie, żeby zostali w środku, a nie wychodzili na zewnątrz. Minnie, nie robiło to żadnej różnicy, miejsce było najmniej istotne, skoro mieli miło spędzić wspólnie czas. Poprawiła się, siadając wygodniej na fotelu, a swój wzrok utkwiła w Perrym. Im dłużej mu się przyglądała, tym dochodziła do wniosku, że idealnie by tutaj pasował, a oni jak mieliby dobrze, gdyby mogli się mijać na kampusie i popijać kawę w przerwie, bądź jeść szybki lunch! Zamyśliła się chyba na zbyt długo, bo wyobraźnia podpowiadała jej coraz ciekawsze wizje, ich w roli głównej. I dopiero jego pytanie, przywróciło ją do rzeczywistości. Uniosła pytająco brwi ku górze, widać, że była troszkę zaskoczona.
- Wiesz, że myślałam? Nie traciłabym czasu na dojazdy, mieszkałabym sama, ale pojawiają się minusy... Nie chce chyba tracić wygodnego życia w domu, zresztą mojego ojca i tak często nie ma, więc tak jakbym mieszkała sama - wzruszyła delikatnie ramionami. Minnie myślała o tym kilkukrotnie, chciała wyjechać do większego miasta, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie, a w tym wypadku to było wygodne życie w domu, gdzie nie musiała się kompletnie o nic martwić. Przecież i tak, miała dużo swobody, gdy Goldberg był poza miastem, więc po co psuć coś, co jest idealne. - Na razie pozostanę w Lorne Bay - dodała jeszcze, jakby sama chciała się w tym upewnić, że to najlepszy pomysł. - A jak u Ciebie? Jak z pracą? Ostatnio, byłeś chyba nieźle zabiegany? - zasypała go pierwszą falą pytań, jak na razie podstawowych, aby w żaden sposób go nie zniechęcić, bądź, co gorsza, nie zdenerwować! - Wiesz, skoro tak dobrze znasz drogę na uczelnię - na pewno, nieraz przyjeżdżał po Minnie, gdy nie miała samochodu, albo był w pobliżu. Prawda? - Nie myślałeś, aby złożyć aplikację ponownie? Teraz chyba jest najlepsza pora, moglibyśmy na siebie wpadać na kampusie. Wyobrażasz to sobie? - uniosła kąciki ust ku górze w uroczym uśmiechu. Nie myślała tylko o sobie, ale o fakcie, aby Perry mógł studiować i nie czuł, że coś go ominęło w życiu. Miała poczekać z tymi słowami, jednak po co? Nie mieli w tym momencie nic do stracenia, a może jak go przekona, po kawie zdążą iść po odpowiednie dokumenty do sekretariatu. Poza tym, to był lepszy temat na ten moment, niż to, co działo się w życiu blondynki.

pericles campbell
dzielny krokodyl
Minnie mouse
barman w cherry road — w wolnych chwilach pisze książkę
24 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Morze mnie gniewne rzuciło na skały, na to mi tylko zostawiając duszę, bym lepiej śmierci bliskiej czuł katusze.
Problem w głównej mierze polegał na tym, że Perry nie był chyba po prostu gotowy na podjęcie nauki tutaj, tkwiąc tak blisko Lorne Bay. Marzył się mu wielki świat, a przy tym nieosiągalne uniwersytety. Taki program literatury, który wzniósłby go na maksymalne wyżyny, choć rozsądek powtarzał mu, że to wszystko tylko mrzonki. Świadom jednak był tego, że jeśli przystałby na kompromisy świata i wybrał uczelnię w Cairns, nigdy by się stąd nie wydostał. A przecież musiał. Wypłynąć w morze, odnaleźć wujka i może gdzieś tam, pośród tych nieprzeniknionych wód, samego siebie.
Tymczasem była tylko kiepska praca, usługiwanie australijskiej mafii (choć zgodnie z internetowymi statystykami, takowych tutaj być nie powinno; co za kpina) i marzenia, zaczepnie odznaczające się uśmiechem zawsze wtedy, gdy mijający ich studenci zerkali w stronę zajętego przez nich stolika. I mu podobały się te wizje, w których spędzaliby z Minnie czas razem, zarówno między zajęciami, jak i podczas mozolnej nauki. Ze względu na kwestie towarzyskie także byłoby to układem idealnym, bo zdecydowanie ramię w ramie zawojowaliby studencką sceną. Tylko że... nie mógł, jeszcze nie teraz. Zbliżały się wakacje, a więc i czas decyzji — może zmieni zdanie, gdy lato przekształci się już w jesień. — Brzmi to odpowiedzialnie, chociaż nadal nie rozumiem, jak dobrowolnie można decydować się na to przeklęte miasto — odparł luźno, wzruszywszy ramionami. Rozumiejąc jej decyzję, ale zazdroszcząc przy tym możliwości zmian, których on sam nie miał. Lorne Bay nazbyt wiele mu odebrało, by mógł zapałać do niego miłością. — Mamy trochę ciężki czas, wiesz, przeklęci bogacze szykują się na coroczne rejsy — a on zamiast reperować własną łódź, musiał zajmować się dostojnymi jachtami, które ważniejsze były dla swoich właścicieli niż własne rodziny. Co prawda Pericles spędzał w pracy dużo więcej godzin, niż powinien, ale to wszystko przez te przeklęte długi. O których Minnie opowiadać nie zamierzał. Westchnął potem i uśmiechnął się lekko, mimo wszystko wdzięczny za to, że stara się mu pomóc. Ona jedyna tak naprawdę, bo od wszystkich innych osób skutecznie się odcinał. — Zastanawiałem się nad tym, ale... — rzucił zgodnie z prawdą, by wskazać jej, że nie jest to wcale łatwa decyzja. — Niedługo chyba uda mi się naprawić łódź i chciałem nią wypłynąć. Albo sprzedać i zaciągnąć się na pokład statku wypływającego do Tajwanu, bo tam po raz ostatni widziano mojego wujka i... Zostanie tutaj byłoby nierozsądne, bo zerwałem z Percym, tym razem na dobre — mruknął, wbijając wzrok w ziemię, bo przecież decydując się na te studia wykazałby się egoizmem. Po prostu nie mógł tu zostać, nawet jeśli to studenckie życie z Minnie tuż obok brzmiało jak bajka.

Minnie Goldberg
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Kto nie marzył o lepszych uczelniach, czy nawet wyjechaniu do innego miasta? Perry, nie był wyjątkiem, sama blondynka zostawiła Lorne Bay na pewien czas, aby spełniać swój amerykański sen, którego pragnęła od dziecka. Niestety, ale pomimo wielu chęci i starania się, przyciągała ją tutaj jakaś niewyjaśniona siła, której nie potrafiła zrozumieć. Co ostatecznie, skończyło się powrotem do rodzinnego miasta i rozpoczęcia nauki w Cairns, chociaż miała wrażenie, że jest to chwilowe, że za jakiś czas, znów zapragnie gdzieś wyjechać, a tak naprawdę uciec przed otaczającym ją światem i odpowiedzialnością. Nigdy nie potrafiła stawić czoła własnym problemom.
- Jeśli kiedyś to zrozumiem, będziesz pierwszą osobą, której o tym powiem - uśmiechnęła się delikatnie do mężczyzny. - Może to miasto, ma w sobie coś magicznego? Albo to taki trójkąt bermudzki, który każe Ci powracać? - zamyśliła się na moment, marszcząc swój nosek. Tak, wiedziała, że trójkąt bermudzki według legend zatapiał statki i kompletnie, nie wiedziała, skąd przyszło jej do głowy takie porównanie.
Ile razy, mówiła, że powinien znaleźć sobie lepszą, dużą lżejszą pracę? Na pewno też, gdzie lepiej by zarabiał. Zapewne Minnie, wspominała o tym, przy każdym ich spotkaniu, dlatego teraz, zacisnęła mocniej swoje usta, gryząc się w język, aby znów o tym nie mówić. I jedyne co zrobiła, to przytaknęła delikatnie głową. Szczerze liczyła, że Perry, kiedyś sam to w końcu rzuci i powie, że blondynka miała rację, przez ten czas, jak marudziła mu o pracy. Na ten moment, obowiązki i rozmowa o nich mogła poczekać, skoro były ważniejsze kwestie, jak przyszłe, studenckie życie jej najlepszego przyjaciela. Specjalnie ominęła mało przyjemne rzeczy, jak czekanie w kolejce do dziekanatu, kolokwia, na które trzeba było się uczyć. Nie miała zamiaru go zniechęcić, wręcz przeciwnie, pokazać, że wspólne studiowanie, może być dla nich najlepiej spędzonym czasem!
Uśmiechnęła się podekscytowana, ale gdy usłyszała ale jej wyraz twarzy troszkę spochmurniał. Aż zamrugała kilkukrotnie powiekami. Ona, nawet nie wiedziała, gdzie leży Tajwan, a brzmiało to tak egzotycznie, że obstawiałaby drugi koniec świata.
- Perry... - jej głos był spokojny, ale nawet nie wiedziała, od czego powinna zacząć. Wstała ze swojego miejsca i zmniejszyła ich odległość, siadając na podłokietniku fotela, a jedną dłoń ułożyła na ramieniu mężczyzny. - Wiesz, że zawsze Cię wspierałam, jeśli chodziło o remont łodzi i nadal chcę być pierwszą osobą, którą zabierzesz na rejs, ale Tajwan? To Twój wujek, okej, ale nie płyń na koniec świata sam, nie będąc pewny, że on tam nadal jest - jak miała mu powiedzieć, że nie chce, aby wypłynął, że nie chce stracić przyjaciela? I że tak bardzo, bała się, że coś, mogłoby mu się stać podczas podróży? - Poza tym piraci, rekiny... Jest tyle zagrożeń. Przemyśl to, proszę - ściszyła swój głos, mocniej zaciskając kościste palce na jego ramieniu i cichutko wypuściła powietrze. - Jakbyś jednak zdecydował się na studia, szybko zapomniałbyś o Percym. Jest tutaj tylu przystojnych facetów, poznalibyśmy kogoś, na pewno - na swój, dość opaczny i pokręcony sposób, starała się go pocieszyć. Bo jeśli się rozstali na dobre, nie powinien wciąż go rozpamiętywać, a ruszyć do przodu i pokazać, że świetnie sobie bez niego radzi, a przynajmniej, właśnie tak zrobiłaby nastolatka.

pericles campbell
dzielny krokodyl
Minnie mouse
barman w cherry road — w wolnych chwilach pisze książkę
24 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Morze mnie gniewne rzuciło na skały, na to mi tylko zostawiając duszę, bym lepiej śmierci bliskiej czuł katusze.
Tajemnicą były dla niego nadal tereny sięgające poza granice tego stanu, choć przyznać trzeba, że Pericles nigdy nie był dalej, niż w Cairns. Czy więc dalszy świat w ogóle istniał? Czy naprawdę był tak wspaniały i potężny, jak twierdzili inni? Mógł wsłuchiwać się w te wszystkie opowieści godzinami, wierząc, że i mu przyjdzie kiedyś doświadczyć jakiejkolwiek przygody. Najprościej było zaufać temu, że ów wspaniały sen zrealizuje się za pomocą stypendium w którejś z najlepszych uczelni. Tyle że lata mijały, rzeczywistość ulegała deformacji a on tkwił w miejscu, wzdrygając się na myśl o tym, że korzysta po prostu z wygodnych wymówek. — Może. Jak znajdziemy w końcu jakąś syrenę, to będę skłonny w to wszystko uwierzyć — powiedział z uśmiechem, myśląc o tym, że Minnie miała dużo racji. Bo to miejsce faktycznie topiło w sobie ludzi, podstępne i brutalne, niwecząc wszelkie marzenia. Lub po prostu mrzonki, bo Perry wiedział, jasne że tak, że po prostu się boi. Zmienić pracę, wynająć lepsze mieszkanie, zacząć w końcu żyć. Towarzystwo Minnie cieszyło go niezwykle, bo przy niej łatwo było obiecywać sobie, że tym razem da radę, że jeszcze dziś złoży odpowiednie aplikacje i podania, że wszystko sobie w końcu poukłada. Ilekroć jednak ów zmian chciał dokonywać, dopadały go zawsze wątpliwości, a przeszłość i zapisane w niej zdarzenia głośno krzyczały, że nie dla niego to wszystko. Może w pewien sposób był już pogodzony z tym, że nigdy nie osiągnie nic ponad to, co ma. Że nigdy nie będzie nikim więcej, niż tylko przeciętnym mechanikiem w miejscowym porcie. Z tą myślą wpatrywał się w jej duże, niespokojne oczy, gdy znalazła się tak blisko. — Więc co twoim zdaniem mam robić? Pozwolić na to, żeby po prostu uznano go za zaginionego? A co jeśli on potrzebuje mojej pomocy? — może i było to naiwne, ale Perry wierzył w to wszystko żarliwie. Chciał w końcu odzyskać kogokolwiek z najbliższej mu rodziny, by jakoś oszukać tę paskudną prawdę, którą i tak wszyscy inni znali — że odkąd się urodził, nie interesował nikogo. Niewielkie szczęście sprawiło tylko, że nie wylądował u rodziny zastępczej, choć kto wie, może tam byłoby mu lepiej? Mógł jej obiecać, że nie zrobi nic głupiego, lecz okłamywanie jej byłoby zbrodnią niewybaczalną. Dlatego rozsądniej było zmienić temat. Uśmiechnął się więc i układając czule dłoń na jej ręce wskazał jej, że może zwolnić już ten dramatyczny ucisk. — Zrobiło się jakoś ckliwie, a ludzie patrzą — powiedział złośliwie, typowo dla siebie, uciekając jak najdalej od problemu. — I tak mógłbym wypłynąć dopiero za kilka miesięcy, więc o tym pomyślę, słowo, a tymczasem lepiej opowiedz mi co u ciebie. I o tych wszystkich facetach też możesz — rozbawienie rozbrzmiało w jego głosie, choć przyznać trzeba, że sięgnęła po najlepszy możliwy argument. Póki co niewiele myśli poświęcał temu całemu rozstaniu, bo tak było po prostu łatwiej. I wdzięczny był za to, że Minnie zamiast zmuszać go do łzawych i pompatycznych wyznań, wędruje krok dalej wskazując mu, jak może się łatwo z Percy’ego wyleczyć.

Minnie Goldberg
ODPOWIEDZ