detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
#2

Dziwnie było tak po dłuższym czasie nieobecności w pracy, wrócić znów na komisariat. Tym bardziej ze świadomością, że spędzi się w biurze całe osiem godzin, bo wciąż jeszcze trwa rehabilitacja i lekarz pozwolił na powrót do pracy tylko pod warunkiem, że nie będzie się jeszcze brało udziału w akcjach, a nawet w rutynowych patrolach, od których Preston jako detektyw już co prawda odszedł, ale teraz to mógłby nawet patrolować dzielnicę zamieszkałą przez same starsze osoby, gdzie odsetek wykroczeń i przestępstw jest praktycznie równy zeru.
Już po dwóch dniach za biurkiem zaczęło go mocno nosić, przekładanie starych akt z kupki na kupkę, nie było szczytem jego zawodowych aspiracji, nie był więc w dobrym nastroju. Ziarenko do jego nastawienia porzucili też koledzy z pracy, którzy widocznie jeszcze nie dali sobie spokoju z gadaniem o tych wszystkich rewelacjach, które w ostatnich dwóch miesiącach działy się w jego życiu. A może wcześniej mieli inne tematy do rozmów, tylko wydarzyła się kolejna rzecz, postrzał jednej z policjantek, z którą włączyły go burzliwe relacje, rankiem pod jego blokiem. Nie wiedział jak długo wytrzyma, ale postanowił sobie, że nie będzie komentował, dlatego przy każdej innej możliwej okazji wyrażał swoją irytację nie tylko pracą, którą wykonywał, ale też rzeczami, które przypadkiem (albo i nie) dotarły do jego uszu. Nie pomagało też to, że sprawa tej policjantki została przejęta przez federalnych i nie wiedział praktycznie nic, a czuł się gdzieś tam winien temu postrzałowi, choć tak naprawdę nie ma pewności, czy jest to z jakkolwiek z nim związane.
Właśnie po jednej takiej nerwowej wymianie zdań, gdzie dobitnie nie zgodził się z jednym ze swoich przełożonych, wyszedł ze swojego biura i skierował swoje kroki w kierunku bocznego wyjścia z budynku, w którym znajdował się komisariat, nie palił, ale uznał, że może jak przewietrzy głowę, to wytrzyma tutaj jeszcze tych kilka godzin, które mu dzisiaj zostało do przepracowania. Po drodze postanowił zatrzymać się przy automacie z kawą, ale stała przy nim jakaś kobieta, więc oparł się o pobliski filar i wyciągnął z kieszeni telefon.

Dottie Buchanan
dyspozytorka — lorne bay police station
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Chodzący chaos, który na domiar złego patrzy na świat przez różowe okulary i wierzy w prawdziwą miłość. Jak kiedyś usiądzie na kanapie i zacznie opowiadać dzieciom, jak poznała ich ojca, to zawstydzi tym samego Teda Mosby'ego.
#8

Rzeczywiście dziwnie było tak po dłuższym czasie nieobecności w pracy wrócić znów na komisariat. Zwłaszcza, gdy kilka lat temu postanowiło się nie mieć już nigdy nic wspólnego ze służbami mundurowymi. Oczywiście, jak to często bywało w przypadku Dottie, nie można oczekiwać, że tak dla odmiany dotrzyma własnego postanowienia - i nawet, jeśli potratować spotykanie się z policjantami jako wyjątek od reguły (umówmy się, mundur zawsze dodawał plus dziesięć do atrakcyjności), to aktualnie każdego dnia rano jej roześmiana buzia działała wszystkim na nerwy na posterunku w Lorne Bay. Całe szczęście, fakt, że ukończyła szkolenie w Stanach Zjednoczonych nie dawał jej prawa do wykonywania zawodu również w Australii, bo zapewne połasiłaby się na wyższą pensję i zdecydowanie lepsze świadczenia socjalne, a tak przynajmniej mogła powiedzieć, że przecież nie wróciła do służby.
Tylko odbierała telefony.
W porządku, nie była to praca jej marzeń, jednak na razie musiała wystarczyć.
- Chyba zabrakło kawy, bo próbuję czwarty raz i leci sama woda. SAMA WODA. To okropne, na co idą pieniądze z naszych podatków - westchnęła, bo przecież automat z kawą na komisariacie był oczywiście priorytetem. Jak można liczyć, że policjanci będą sprawnie czuwać nad porządkiem i okazjonalnie wymierzać sprawiedliwość, jeśli nawet nie dostarczało się im porządnej jakości kofeiny? - Może umiesz to naprawić? - zapytała, odwracając się w końcu od maszyny i zerkając na mężczyznę, który stanął obok niej. I który, jak na złość, musiał okazać się jej kolejnym byłym. Poważnie? Wszechświat powinien dawać jakiś limit na eks pracujących wspólnie w jednym miejscu. - O cześć, Preston. Wiedziałeś, że jesteś tu ostatnio gwiazdą? - zapytała z typowym dla siebie rozbrajająco ciepłym uśmiechem. Mimo tego, że pracowała tu od zaledwie miesiąca, zdążyła już wyłapać wszystkie co ciekawsze ploteczki i dlatego też była święcie przekonana, że Turner przebywa na zwolnieniu lekarskim.

Preston Turner
sumienny żółwik
.
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Nie miał ochoty długo podpierać tamtego filara, ale kobieta przed nim coś długo nie potrafiła ogarnąć swojego zamówienia, on w tym czasie zajął się wymienianiem wiadomości z Saiorse znajdującą się nadal szpitalu, na temat tego, co takiego nowego powiedzieli jej lekarze na ostatniej wizycie. Mógł też odpowiadać na wiadomość od brata, bo akurat z odpowiedziami dla niego ostatnio czekał nieco dłużej, myśląc, że jeśli napisałby coś bez zastanowienia, to ten zacznie go na tej podstawie analizować, a potem terapeutyzować podczas obiadu na święcie dziękczynienia w domu ich matki. Wracając jednak do sedna, tutaj przynajmniej mógł odpocząć od głupawych uśmieszków i komentarzy, tutaj głównie ze strony Smitha, który od samego początku problemów Turnera, przoduje w szerzeniu na ten temat plotek, jakby sprawiało mu to jakąś pieprzoną satysfakcję. Pewnie gdyby nie on, to ludzie już dawno przestaliby o nim gadać, bo przecież w przeciągu dwóch miesięcy, na pewno pojawiły się już nowe tematy do przegadywania na biurowych korytarzach.
- Nie. - opowiedział krótko, nie odrywając spojrzenia od wyświetlacza swojego telefonu. Chciał zbyć kobietę, ale po chwili dotarło do niego, że on też w takim razie nie dostanie tak potrzebnej mu w tej chwili dawki kofeiny, więc postanowił się zreflektować. - Zadzwoń pod numer 638, zgłoś problem, jeszcze dziś powinni się tym zająć. - powiedział odbijając się ramieniem od ściany i jednocześnie wsuwając telefon do tylnej kieszeni w dżinsach. Nie zwrócił większej uwagi na to, że pod wpływem napięcia mięśni lewego ramienia, poczuł jakiś nienaturalny ucisk. Uznał, że to pewnie przez te braki w rehabilitacji, którą nieco zaniedbał, gdy tylko poczuł się na tyle sprawny, żeby wykonywać samodzielnie wszelkie codzienne czynności.
- O, Dorothy. Nie wiedziałem, że wróciłaś. - przyznał zaskoczony tym, kto właśnie stoi przed nim. Nie rozstali się może w najlepszych okolicznościach, ale minęło już tyle czasu, że przynajmniej z jego strony nie było potrzeby bycia zniesmaczonym czy coś takiego. - Co słyszałaś? - zapytał. - To powiem Ci raz resztę i będziemy mieli już ten temat z głowy. - dodał z przekąsem. Wciąż jeszcze nie zeszły z niego emocje po poprzedniej rozmowie, i gdy chciał nabrać dystansu, bo ktoś po raz kolejny walił go tym między oczy. Nic dziwnego, że nie potrafił być żartownisiem.

Dottie Buchanan
dyspozytorka — lorne bay police station
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Chodzący chaos, który na domiar złego patrzy na świat przez różowe okulary i wierzy w prawdziwą miłość. Jak kiedyś usiądzie na kanapie i zacznie opowiadać dzieciom, jak poznała ich ojca, to zawstydzi tym samego Teda Mosby'ego.
Z całą pewnością w przeciągu dwóch miesięcy na posterunku pojawiły się już nowe tematy, ale trzeba jeszcze było wziąć pod uwagę, że pojawiła się i nowa dyspozytorka, w dodatku taka, która chciała wiedzieć wszystko o wszystkich, mówiła zdecydowanie zbyt dużo i wyciągała ze współpracowników wszystkie interesujące ją informacje.
- Taaak... tylko z tym może być malutki kłopot. Bo widzisz, jestem tu nowa i jeszcze nie do końca załapałam jak działa telefon wewnętrzny? Jakimś cudem, za każdym razem jak próbuję go użyć, to łączy mnie z sierżantem Reyesem - wyjaśniła nieco zawstydzona, choć akurat w tym, że tak często "zupełnym przypadkiem" dzwoniła do Cadena, nie było ani odrobiny przypadku. Niemniej, im więcej osób było przekonanych, że nowa dyspozytorka jeszcze nie do końca radzi sobie z telefonem, tym bardziej wiarygodny wydawał się jej plan. Tylko może niekoniecznie powinna próbować zwrócić na siebie uwagę swojego eks przy pomocy innego eks? A że Preston pewnie też padł ofiarą zalotów Dottie, istniała niewielka szansa, że przejrzy ją na wylot. Chociaż z drugiej strony, z nim poszło o wiele łatwiej, niż z Reyesem, więc nie musiała się uciekać do takich sztuczek - przynajmniej dopóki Preston nie postanowił złamać jej serca.
- Dottie, nie Dorothy - poprawiła go, bo być może zapomniał, że nie przepadała za tym, gdy ktoś zwracał się do niej pełnym imieniem. - Nie mam czerwonych butów, nie goni mnie zielona wiedźma, chociaż jedna ze starszych policjantek chyba wyjątkowo mnie nie lubi, nie noszę ze sobą psa o imieniu Toto i zdecydowanie nie jestem już w Kansas - sam się o to prosił. W gruncie rzeczy, jej imię zwykle wszystkim kojarzyło się z Czarnoksiężnikiem z Krainy Oz i chyba dlatego tak mocno upierała się przy zdrobnieniu. - Oj, ktoś tu chyba dzisiaj wstał lewą nogą - Buchanan jak zwykle nie przejmowała się tym, że ktoś był dla niej opryskliwy, tylko z uśmiechem oparła się o zepsuty automat do kawy i skrzyżowała ramiona na piersi. - Wiesz, za dzieciaka był ze mnie całkiem niezły detektyw i wyczuwam, że to chyba drażliwy temat? Cholibka... to zdecydowanie śmieszniej brzmi z dala od posterunku policji, gdzie są prawdziwi detektywi. To może zróbmy tak... ja zaparzę ci kawę w socjalnym, chyba jeszcze pamiętam jaką lubisz, a ty opowiesz mi, dlaczego zrobiłeś się krasoludkiem Gburkiem? - zaproponowała z ciepłym i szczerym uśmiechem na twarzy, bo na wypadek gdyby zapomniał, Buchanan była chodzącą kulką szczęścia.

Preston Turner
sumienny żółwik
.
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Życie byłoby znacznie lepsze bez plotkujących ludzi, z drugiej strony może byłoby też nudniejsze. W każdym razie Preston nigdy nie był fanem plotkowania, jego zdaniem ta czynność mogłaby w ogóle nie istnieć i ludzie mogliby się w końcu zająć własnymi życiami, bo też pewnie nie robią wszystkiego idealnie i potrzeba byłoby nad nimi popracować. Mocno go już to wszystko irytowało, a skoro dotyczyło jego, to też nie mógł ciągle podchodzić do tego obojętnie, w którymś momencie jego granica zostanie przekroczona, jak na przykład dzisiaj. No i jest jeszcze jego brat na komisariacie i znając temperament Turnerów, można się spodziewać, że ten młodszy z braci też w końcu wybuchnie.
- Może w takim razie ktoś chciał zrobić Ci żart. - odpowiedział. Czy w tej sytuacji sam zamierzał zadzwonić do działu pracowników technicznych? Choć kawa była mu dość potrzebna do życia, to pewnie tego nie zrobi. Ostatecznie mają na górze jeszcze pokój socjalny, tam zawsze jest jakaś zimna lura z ekspresu. Nie różniła się znacząco jakością od kawy automatu, może tylko tym, że ta tutaj potrafiła być gorąca, no i nie był też w nastoju być pomocnym wobec wszystkich swoich współpracowników, więc najpewniej zaraz wyrzuci z pamięci fakt, że stał dobre dziesięć minut, by w końcu dowiedzieć się, że maszyna nie działa.
- Daj spokój. Myślałem, że już dorosłaś do swojego pełnego imienia. - przewrócił oczami. On może również nie był zbytnio uprzejmy, ale znajomość pełnego imienia kobiety, można było w pewnych aspektach postrzegać nawet jako atut, wskazujący na to, że Dottie kiedyś mimo wszystko zajmowała dość istotne miejsce w jego życiu. No i na serio uważał, że w dorosłym życiu już nie zwraca się uwagi na dziwne skojarzenia z naszym imieniem, a nawet jeśli, to się tego nie okazuje.
- Kto wie, może minęłaś się z powołaniem. - wzruszył ramionami. Mówił to ten sam Preston, który nie jest zwolennikiem kobiet w roli czynnej policjantki albo negocjatora policyjnego, coś faktycznie musiało mu się poprzestawiać w głowie w tamtym wypadku samochodowym. - Co tu tak właściwie robisz? - zapytał, bo dopiero teraz dotarła do niego abstrakcyjność tego spotkania.
- Czemu nie. Chyba lepiej pogadać z Tobą, niż ze Smithem czy Magnusem. - stwierdził i przeszli do socjalnego. Nie pomyślał, że to mogłoby rodzić kolejne plotki, z drugiej strony niewielu było pracowników na komisariacie, którzy wiedzieliby o ich romantycznej przeszłości.

Dottie Buchanan
dyspozytorka — lorne bay police station
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Chodzący chaos, który na domiar złego patrzy na świat przez różowe okulary i wierzy w prawdziwą miłość. Jak kiedyś usiądzie na kanapie i zacznie opowiadać dzieciom, jak poznała ich ojca, to zawstydzi tym samego Teda Mosby'ego.
Bardzo chciałaby uważać się za osobę będącą ponad plotkowaniem, ale biorąc pod uwagę jej nadludzką gadatliwość i brak umiejętności utrzymania czegokolwiek w sekrecie, angażowała się w to o wiele częściej, niż wypadałoby przyznać. Lubiła też wiedzieć dużo o ludziach, w końcu nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza mogła się przydać - chyba tego nauczyło ją wychowanie w otoczeniu wojskowych.
- Całkiem możliwe. W najgorszym wypadku Cad... sierżant Reyes w końcu się wkurzy i sam to naprawi, ale na razie jest bardzo miły i pomocy - oraz nieco zwiewał na jej widok, głównie dlatego, że Dottie robiła wszystko, by zwrócić na siebie jego uwagę. Zdecydowanie zbyt krótka spódniczka, którą aktualnie miała na sobie była tylko jednym z morza jej starań.
- Prędzej dorosnę do sztucznej szczęki i chodzika, niż do swojego pełnego imienia - oznajmiła z pewnością i wzruszyła ramionami. Co prawda, była święcie przekonana, że nawet wtedy będzie babcią Dottie, a nie babcią Dorothy, ale wolała mu o tym nie wspominać, bo już raz uciekł od niej tam, gdzie pieprz rośnie, kiedy nieco zbyt bardzo wybiegła w przyszłość. W końcu, kto jak kto, ale akurat ona miała pełne prawo wątpić w to, czy rzeczywiście zajmowała w jego życiu istotne miejsce, skoro zostawił ją kiedy sprawy między nimi zaczęły robić się bardziej poważne. Sama Buchanan została oczywiście ze złamanym sercem, bo przecież wiadomo, że zdążyła im już zaplanować ślub na przynajmniej dziesięć sposobów i całą wspólną przyszłość, ale nie byłaby sobą, gdyby tego nie zrobiła. Zdecydowanie zbyt szybko się angażowała i zbyt łatwo oddawała serce niewłaściwym osobom. Gwoli ścisłości, z tego też z biegiem lat nie wyrosła.
- Próbowałam, nie wypaliło. Chociaż to i tak aktualnie mój rekord jeśli chodzi o czas pracy - zażartowała sama z siebie, bo doskonale zdawała sobie sprawę, że pod względem liczby karier, przebijała ją już tylko Barbie. Preston trafił na ten moment w jej życiu, gdy karierę w policji miała już za sobą i całkiem prawdopodobne, że w ciągu tych kilku miesięcy, gdy byli razem przynajmniej kilkakrotnie przyszło mu pomagać jej w poszukiwaniu nowej pracy. - Pracuję, głuptasie. Chociaż aktualnie to chciałabym napić się kawy - jakoś nie wpadła na to, żeby sprecyzować gdzie dokładnie pracuje, ale przecież to nieistotne, prawda? Bardziej zaczęła się zastanawiać czy są jakieś przepisy regulujące liczbę eks w miejscu pracy, bo to zaczynało robić się niepokojące.
- Wow, aż poczułam się wyróżniona - zaśmiała się, zmierzając razem z nim w stronę pokoju socjalnego. - To co u ciebie słychać? - zapytała, wąchając kawę w dzbanku. Skrzywiła się nieco, wylała ten lur i zabrała się za parzenie czegoś, co byłoby względnie przyzwoite.

Preston Turner
sumienny żółwik
.
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Kłamstwem byłoby powiedzenie, że Prestonowi nie zdarzyło się plotkować. Szczególnie często rozmawiał w przeszłości o swoich nowych koleżankach w pracy. Nie był więc święty, no i to nie jest też tak, że faceci nie plotkują, chociaż w ich przypadku sprowadza się to głównie do jednego tematu. W każdym razie warto mieć świadomość, że to obgadywanie może skutecznie utrudnić życie ludziom i to chyba było najgorsze. Preston boleśnie przekonał się o tym całkiem niedawno i w sumie nauczył się z tego całkiem sporo. Jednak to była taka rzecz, której doświadczenia życzyłby może jedynie największemu wrogowi, na pewno nie ludziom, na których mu kiedykolwiek choć trochę zależało.
- Reves to może i tak, bylebyś przypadkiem nie dodzwoniła się do komendanta, o nim na pewno nie powiesz, że jest miły. - stwierdził. Nie wiedział o romantycznej przeszłości Dottie i Cadena, a nawet jeśli kiedyś obiło mu się to o uszy, to zupełnie wyrzucił taką informację ze swojej pamięci, więc jakoś nie dostrzegł, że blondynka mogłaby mieć swój udział w tych wszystkich telefonach tylko do jednego biura. Nie zwrócił też uwagi na strój kobiety, bo jakoś tak jego życie się poukładało, że ostatnio ogląda się tylko za jedną spódniczką. Dobrze więc, że to nie jego Dottie obrała sobie za cel, bo tylko na marne by się starała.
- Jak zwykle przesadzasz. - znów wywrócił oczami. Pewnie na jakimś etapie ich relacji miała ta cecha kobiety, dla niego jakiś urok, ale lata mijają, ludzie się zmieniają. Na pewno Turner zmienił się pod wpływem wszystkich przeżyć i to nie tylko tych z ostatniego roku, bo może i teraz miał combo, ale przez cały czas dzieją się rzeczy, które odciskają na nas swoje piętno. Wszystkie doświadczenia, te dobre i te złe, wpływają na to, jakimi ludźmi jesteśmy tu i i teraz.
- Tutaj pracujesz? Od kiedy? I czym się zajmujesz? - dopytywał. Musieli zatrudnić blondynkę podczas jego nieobecności, zastanawiało go trochę na jakim stanowisku, nie miała munduru. To znaczy on też był po cywilu, bo wykonywał akurat sprawy typowo papierkowe, więc nawet odznakę odłożył do szuflady. Po co mu ten kawałek blachy na posterunku? W dodatku w momencie, w którym wszyscy bardzo dobrze wiedzą kim jest, i to niestety nie z powodu wyjątkowych zasług dla bezpieczeństwa miasta. Wracając jednak do Dottie, to było sporo cywilnych posad na posterunku, mogłaby pracować na przykład w archiwum, choć to raczej odpadało, bo Preston dość często tam ostatnio zaglądał i nigdy nie natrafił na kobietę.
- Mniej więcej to, co zapewne miałaś okazję usłyszeć już na korytarzach. - stwierdził i usiadł ciężko na sfatygowanym krześle. Nie, nie rozwaliło się pod jego ciężarem, znacznie cięższych od niego już udźwigało. Zapadła cisza, przynajmniej dopóki Dottie nie postanowi drążyć tematu, tymczasem Preston bujając się na krześle, przyglądał się powoli skraplającej się w dzbanku ciemnej cieczy.

Dottie Buchanan
dyspozytorka — lorne bay police station
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Chodzący chaos, który na domiar złego patrzy na świat przez różowe okulary i wierzy w prawdziwą miłość. Jak kiedyś usiądzie na kanapie i zacznie opowiadać dzieciom, jak poznała ich ojca, to zawstydzi tym samego Teda Mosby'ego.
- Najwyraźniej jestem zbyt miła, żeby wycinać mi aż tak perfidne numery, bo poprzestali na sierżancie - zaśmiała się. Preston zdecydowanie nie był jej teraz w głowie, więc mógł spać spokojnie - całe wysiłki Dottie skupiała na Cadenie. I choć postronnemu mogłoby nie umknąć, że panna Buchanan czuje miętę do starszego sierżanta, to jednak nie było najmniejszych szans na to, aby ktokolwiek wiedział o tym, co łączyło ich przed laty. No chyba, że Reyes komuś wygadał jak prawie wdał się w romans ze swoją podwładną, ale jakoś szczerze w to wątpiła.
- Nie tutaj, co miałabym robić na korytarzu przy automacie, skoro już ustaliliśmy, że nie umiem go naprawić - odparła przewrotnie, opierając się o ścianę. - W dyspozytorni, będzie już... ponad miesiąc, wow jak szybko ten czas płynie - aż sama się zdziwiła, w końcu dopiero co wróciła do Lorne Bay i szukała nowej pracy. Co prawda, ciężko było jej patrzeć na przechadzających się wszędzie mundurowych i nie myśleć, że to mogła być ona - przeszła w końcu wszystkie niezbędne szkolenia i przez dłuższy czas pracowała w zawodzie, nawet jeśli było to w Stanach, a nie w Australii. Z pewnością zarabiałaby też więcej i może mogłaby się przeprowadzić do jakiejś spokojniejszej dzielnicy, niż Sapphire River, ale... nie, kilka lat temu obiecała sobie, że nigdy do tego nie wróci i zdecydowanie zamierzała akurat tego danego samej sobie słowa dotrzymać.
- Wolałabym, żebyś bardziej rozwinął temat, podczas gdy ja tu walczę z ekspresem - zażartowała, rzucając mu przelotne spojrzenie. - Poza tym, nie pytam o twoje heroiczne zasługi dla ludzkości i odniesione rany wojenne, tylko... o wszystko inne? Minęło w końcu kilka lat, dużo lubi się zmieniać w takim czasie - ona, przykładowo, zdążyła wyjść za mąż, rozwieść się, wyjechać na drugi koniec Australii i wrócić, a gdyby chciała mu opisywać wszystko, co się u niej w międzyczasie działo, to pewnie przed ranem by stąd nie wyszli.

Preston Turner
sumienny żółwik
.
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
- No tak, to w sumie nic dziwnego. - rzucił krótko, może też nie do końca zrozumiale, ale chodziło mu o to, że to pewnie dlatego nie miał wcześniej okazji dowiedzieć się, że Dottie zaczęła pracę na komisariacie. Tak się jakoś składało, że pracując za biurkiem, praktycznie nie miał okazji dzwonić do dyspozytorni, a już tym bardziej nie miał potrzeby tam zaglądać, by podpisać albo wyciągnąć jakieś raporty z wezwań. A że nie spotkali się na korytarzach, to w sumie też jest całkiem możliwe. Komisariat wcale nie jest tak mały, jak mogłoby się wydawać, że mógłby być w tak małym i uroczym miasteczku, w którym przecież nie powinno dziać się nic na prawdę złego. No właśnie, nie powinno, a jednak rzeczywistość kreuje się z goła inaczej, ale teraz nie o tym.
- Pewnie dlatego nie zrobili ci tak tragicznego chrztu. - stwierdził. Preston już od jakiegoś czasu trzymał się o takich praktyk z daleka, ale faktem jest, że w wielu komisariatach testuje się żółtodziobów. Czy dzieje się tak też w przypadku cywilnych pracowników? Tutaj Preston nie miał żadnej wiedzy na ten temat. Może więc to blondynka zwyczajnie robi coś nie tak. Może sierżant z jakiegoś powodu jest na szybkim wybieraniu w obsługiwanym przez nią telefonie? Turner nie posiadał takiej wiedzy, nie mógł też podejrzewać, że Buchanan robi coś celowo i zdawał się nie przejmować przesadnie tym problemem swojej ex. Zaraz wyrzuci to z pamięci, tak samo jak niedziałający automat do kawy.
- Jestem Ci wdzięczny za to poświęcenie. - położył dłoń na sercu i jakoś tak pokornie skinął głową, a potem położył kostkę jednej nogi, na kolanie drugiej i dalej się bujał w oczekiwaniu na czarny i miał nadzieję, że gorący napój. - Na ogół nie działo się dużo, nie dałem sobie nałożyć gps na palec po raz drugi. A w pracy do czasu śmierci mojego partnera Goldberga i późniejszego procesu, było całkiem w porządku. - opowiedział pobieżnie. Policyjny pokój socjalny nie był też dobrym miejscem do zwierzeń na temat swojego życia. Na pewno Preston nie czuł się swobodnie, rozmawiając tutaj o swoich prywatnych sprawach. Jedyne, czego teraz chciał, to żeby ludzie się od niego odpierdolili, a dając im nowe tematy do plotek, z całą pewnością sobie nie pomagał. Właśnie dlatego szybko odbił piłeczkę. - Mów lepiej co Ciebie ściągnęło z powrotem do Lorne Bay? - zapytał.

Dottie Buchanan
dyspozytorka — lorne bay police station
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Chodzący chaos, który na domiar złego patrzy na świat przez różowe okulary i wierzy w prawdziwą miłość. Jak kiedyś usiądzie na kanapie i zacznie opowiadać dzieciom, jak poznała ich ojca, to zawstydzi tym samego Teda Mosby'ego.
Spokój w małych miasteczkach wydawał się równie powierzchowny, co pozorny - nie bez przyczyny w ostatnim czasie powstało tyle thrillerów i horrorach, których akcja rozgrywa się nie w wielkich metropoliach, a właśnie na prowincji. Miasto dawało anonimowość, pozwalając teoretycznie na nieco więcej swobody, podczas gdy w takim Lorne Bay każdy znał każdego... a policjanci i tak mieli aż po łokcie roboty. Być może dość nawinie spodziewała się, że w dyspozytorni będzie sobie tylko siedziała i przeglądała tiktoki w telefonie, a jednak czekała na nią niespodzianka.
- Nie śmiej się, przy tych temperaturach stanie przy parującej kawiarce to naprawdę ogromne poświęcenie - z jednej strony zażartowała, ale z drugiej pogoda w Lorne Bay w ostatnim czasie zrobiła się naprawdę upalna, a czekając na kawę Dottie zaczęła czuć, że chyba rzeczywiście zaczyna się przegrzewać. Wolała nie spocić się jakoś szczególnie, bo wtedy z pewnością wpadłaby dziś na Cadena i odstraszyłaby go od siebie na dobre, jakby poczuł takie naturalne zapachy, więc zdecydowała się zdjąć z siebie bawełnianą koszulę i zostać tylko w czarnej koszulce na ramiączkach, którą miała pod spodem, a która sama w sobie zdecydowanie nie nadawała się do noszenia w miejscu pracy. Ale kij z tym, na posterunku pracowało tyle jej byłych facetów, że było jej już obojętne czy dekolt przypadkiem nie był zbyt duży. - Przykro mi, naprawdę. Gdybyś czegoś potrzebował to... wiesz chyba, że możesz na mnie liczyć, prawda? - nie chciała naciskać, bo zauważyła, że Preston nieszczególnie chciał poruszać drażliwe tematy. Uznała więc, że lepiej dać mu trochę przestrzeni, bo jednak Dottie nie była najlepszym słuchaczem, zbyt dużo gadała. Niemniej, gdyby jednak zmienił zdanie i potrzebował pogadać, to była gotowa stanąć na wysokości zadania. - Zaskoczy cię jak powiem, że zerwałam z facetem i potrzebowałam zmiany środowiska? - wzruszyła ramionami, w końcu zaraz po ich rozstaniu wyjechała z Lorne Bay, więc nie było dla niego tajemnicą, że zwykle tak odreagowywała złamane serce. - Poza tym, wiesz, Australia to świetne miejsce na spędzenie zimy, mimo wszystko wolę ten ukrop niż mróz w Nowym Yorku. Jak byłam mała to przez jakiś czas mieszkaliśmy w Minnesocie i na Alasce, myślałam, że tam ducha wyzionę. Ale z drugiej strony, teraz wcale nie jest lepiej... ktoś tu włączył ogrzewanie? - zerknęła aż na termostat, bo robiło się coraz cieplej.

Preston Turner
sumienny żółwik
.
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Lorne Bay to nie był Sandomierz, nie każdy mieszkaniec tego nadmorskiego (czy istnieje słowo nadoceniczny?) miasteczka był przeszłym, obecnym lub przyszłym przestępcą. Ale jednak w tym pozornie spokojnym miasteczku, też znajdują się podejrzane miejsca, w których prowadzone są szemrane interesy, ludzie jeżdżą pod wpływem niedozwolonych substancji albo ktoś wpada na pomysł zarabiania na życie, poprzez okradnie cudzych domostw. Pewnie dzięki temu Preston jeszcze nie wypalił się zawodowo, przez to, że pracuje na tym komisariacie już przez ponad dziesięć lat, bo w gruncie rzeczy pracy jest na tyle dużo i na każdym szczeblu kariery w policji są to właściwie inne zadania. Ostatnio rzeczywistość Turnera maluje się nieco inaczej i gdyby miał tych piętnaście lat spędzić za biurkiem, to już dawno przerzuciłby się na jakieś usługi remontowe albo zacząłby prowadzić warsztat samochodowy, jak jego ojciec przed laty. Wiedział jednak, że to tylko etap przejściowy, a jak jeszcze będzie mu mało, to zawsze może starać się o przeniesienie chociażby do Cairns, bo chyba nie chciałby przewracać teraz swojego życia do góry nogami, wyjeżdżając na drugi koniec Australii.
Z wewnętrznych przemyśleń wyrwało go to, że Dottie postanowiła urządzić właśnie przed nim drobny striptiz. Wpisywała się w tak zwany jego typ, ale coś się przez te wszystkie lata w nim zmieniło, więc postanowił pozostawić swoją obserwację bez komentarza. Wkrótce okazało się, że słusznie, bo blondynka szybko wyjaśniła mu, dlaczego postanowiła rozebrać się właściwie do takiego bieliźnianego podkoszulka.
- Powinienem wnioskować o premię dla Ciebie? - zapytał z przekąsem. W tej chwili jego pozycja była tak parszywa, że pewnie i tak nikt nie wziąłby pod uwagę jego propozycji, więc miał nadzieję, że Dottie nie będzie wiązała żadnej nadziei z jego słowami. Swoją drogą kobieta miała rację, tegoroczne lato zapowiadało się wyjątkowo upalnie, pewnie niedługo znów zacznie się robić głośno o zagrożeniu pożarowym i pierwszych pożarach na terenie Australii, a w części pomieszczeń na komisariacie, wentylacja jak nie działała, tak nadal nie została naprawiona. Te dwie sytuacje oczywiście nie są porównywalne, ale nikt nie chce pracować w trudnych warunkach.
- Dzięki. Kto wie, może kiedyś skorzystam. - skinął głową z wdzięcznością za to, że zaoferowała pomoc, no i że nie naciskała na niego w tej sprawie.
- I do tego celu wybrałaś właśnie Lorne? - stwierdził. Właściwie można było uznać jego słowa, za pytanie retoryczne. Minęło parę lat, pewnie Dottie ma tutaj jakichś starych znajomych, w ten sposób zawsze jest łatwiej zacząć od nowa, niż jadąc do zupełnie sobie obcego miejsca.
- To raczej brak działającej klimatyzacji, jest tak od dwóch lat. - przyznał. Na nim to już nie robiło wrażenia, no zdarzały się dni, że pocił się niemiłosiernie, szczególnie w czasach, gdy musiał chodzić w mundurze, ale w sumie policjanci mają do dyspozycji prysznice. Turner nigdy nie interesował się, jak wygląda to w sytuacji pracowników administracyjnych. - Możemy skoczyć na kawę mrożoną. Za rogiem jest kawiarnia. - rzucił, spoglądając na parujący ekspres.
No i tak też zrobili. Zostawili zaparzoną kawę w dzbanku, bo tutaj na pewno ona się nie zmarnuje, a sami wyszli do kawiarni, choć Preston pewnie i tak nie zamówił mrożonej, tylko klasyczną, czarną.

Dottie Buchanan
zt. x2
ODPOWIEDZ