zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Pobudzam w Tobie uczucia, miło mi – powiedziała puszczając do kobiety oczko, tylko po to żeby ją jeszcze bardziej zdenerwować. Nie wiedziała czemu, ale lubiła to robić. Ogólnie prowokowanie innych należało chyba do jednych z jej hobby. – Może… - nie będzie jej przecież wprost odpowiadać, niech się blondyna domyśli. Inej flirtowała często i z wieloma osobami, to było jej drugie hobby zaraz po prowokowaniu. Widać, że miała za dużo wolnego czasu i trochę wymyślała. No, ale co innego mogła robić? Przyjaciół już znała na pamięć, a inne seriale były beznadziejne. – Nie mam ludzi – wywróciła oczami. – Ale najwyraźniej Ty masz, może ja powinnam się z nimi zapoznać… oby zacieśnianie więzi wyszło mi lepiej niż z tym tutaj – tak sobie od niechcenia rzuciła, a później wskazała palcem na trupa. Nie żeby komuś teraz groziła czy cokolwiek… nie, nie, wcale. To nie ona. – A na co mi kolejny trup? Za dużo roboty. Poza tym nie lubię robić sobie nadgodzin, za które nikt mi nie zapłaci – w jej słowniku nadgodziny to były dodatkowe zabójstwa. Po co miała się patyczkować, zabicie jej było dla Inej nieopłacalne. – Chociaż nie ukrywam, że nie lubię konkurencji, ale jesteś ładna więc jakoś to przeboleje – no brzydką to jeszcze może, by zabiła, bo taka to nie była nawet dla oka miła. Z Sam mogła się spotykać przy kolejnych trupach żeby na nią popatrzeć i ocenić czy się starzeje czy nie. Inej wiedziała, że ona sama jest jeszcze super młoda, ale i tak używała kremów z łożyska nosorożca żeby dłużej wyglądać młodo. – Jak nie oni, będą inni, a jak nie inni, to zawsze mogę zacząć polować na tych pierwszych, a później na innych – i chuj tam, ona wiedziała o co jej chodzi, a jak Sam nie nadążała to już nie jest jej problem prawda? Prawda. Nie spodziewała się, że pani zabójczyni zareaguje z taką paniką na jej głupi telefon na policję. Jak widać Inej się tym nie za bardzo przejęła, sama nie wiedziała czemu. Jakoś tak już było. Potrzebowała tego dreszczyku emocji, by coś poczuć, a ucieczka przed policją mogła jej to dać. – Ja potrzebuje tylko trzech- westchnęła wywracając oczami – ale prowadź - bo skoro ją złapała za rękę to Inej nie zamierzała się wyrywać tylko pozwoliła kobiecie prowadzić. – Chcesz później iść na burgera? – Zapytała idąc sobie za nią w stronę wyjścia, ale zanim to zrobiła to jeszcze pomachała na pożegnanie do truposzka. – Paaa – rzuciła do niego i skupiła się teraz już na wydostaniu z budynku i obserwowaniu swojej konkurentki.
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
- Same negatywne. – No poza ciekawością, która jednak też była w tym momencie pobudzona. Sam chciała wiedzieć więcej o kobiecie naprzeciwko. Skąd jest, kim jest, kto ją przysłał, dlaczego działa tak jak działa, dlaczego z nią flirtuje. Tyle pytań, a nie dostawała żadnej odpowiedzi. Nawet głupie „może” z ust nieznajomej brzmiało jak jakaś zachęta do zabawy, którą Sam o dziwo, miała ochotę kontynuować. Widocznie z nią nic nigdy nie było po prostu czarne i białe. Widocznie było tutaj pięćdziesiąt odcieni szarości, lol, żartuje. Bye. – Masz. – Chciała dodać, że każdy ma, ale tym samym zdradziłaby to, że i ona ma ludzi, o których dbała. Swoją rodzinę i Zoyę. No chyba, że teraz specjalnie zaczęłaby się widywać częściej z Loganem, żeby to nieznajoma go sprzątnęła. Zoya pozbędzie się balastu, a Sam będzie szczęśliwa, że ktoś zrobi to za nią. Spojrzała na zwłoki mężczyzny. – Jak na moje to zacieśnianie więzi w tym przypadku wyszło ci perfekcyjnie. – No bo, przecież leżał szczelnie związany i nawet jak poruszał się na krześle czy nawet jak się wyjebał na ziemię to pozycję zachował tą samą. Dobre więzy. Nie chciałaby w takich zobaczyć swojej rodziny albo Zoyi. Zaśmiała się słysząc jej odpowiedź. – Taka spontaniczna i działająca poza schematami, a przeszkadza ci kolejny trup? Zaczynasz się gubić. – Takie działanie nie pasowało do obrazu, który Sam sobie o niej tworzyła. Jasne, Galanis nie lubiła dodatkowych trupów, ale blondyna sprawiała wrażenie kogoś kto kochał zostawiać za sobą stosy ciał. Spojrzała na nią unosząc brwi. Okej, zdecydowanie z nią flirtowała, chociaż śmiesznie, że uroda Sam trochę uratowała jej życie. Chociaż żadna z nich tak naprawdę nie walczyła dzisiaj na tyle mocno, żeby drugą rzeczywiście życia pozbawić. – Oni to samo myślą o tobie. Jak nie ty, to następna. – Sam wiedziała, że pozbywanie się morderców, których zatrudniali przychodziło im równie łatwo co zatrudnianie kolejnych czy w ogóle zlecanie tych morderstw. Kwestię polowania zrozumiała, bo sama zrobiła dokładnie coś takiego, postanowiła jednak niczego nie komentować, bo im mniej o niej wie, tym lepiej dla Sam. – Potrzebujesz tylko trzech? – Parsknęła. – Chwalisz się czy próbujesz mnie zdołować? – Sam rzuciła ostatnie szybkie spojrzenie na miejsce zbrodni upewniając się, że nie zostawiła po sobie żadnych śladów. Ruszając w stronę schodów wyjęła z kieszeni kominiarkę, która schowała wcześniej i owinęła ją sobie wokół krwawiącej rany. Sam zatrzymała się, żeby wyjrzeć zza rogu i upewnić się, że ekipa sprzątająca nie dotarła jeszcze na to piętro. Poświęciła też sekundę, żeby spojrzeć na nową koleżankę i sprawdzić czy jej pytanie o burgera jest poważne. – Jasne. Znam jedno miejsce w Szczecinie. – Odpowiedziała i patrzyła na nią jeszcze przez chwilę, przewróciła oczami słysząc pożegnanie z trupem, upewniła się raz jeszcze czy droga jest wolna i ruszyły w stronę schodów ewakuacyjnych. – Zdradzisz chociaż swoje imię czy za wcześnie na takie pytania? – Zapytała otwierając drzwi i przepuszczając ją pierwszą.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- To dobry początek – powiedziała puszczając do niej oczko i trochę nawet zachichotała pod nosem. Lepiej budzić negatywne emocje niz żadne, Inej zresztą wiedziała, że wcale nie jest z nią aż tak źle, skoro blondynka dalej do niej nie celowała. – Skoro tak mówisz – prawda była jednak taka, że Marlowe nie miała nikogo czyją śmiercią , by się jakoś przejęła. Może wujek Vesemir, ale też bez przesady. Inej nie pamiętała nawet jego prawdziwego imienia, bo w głowie juz sobie zakodowała swoją wersję. Całe szczęście jemu to też nie przeszkadzało. – Starałam się – przyznała wzruszając lekko ramionami. – Chociaż byłoby ciekawiej gdyby próbował uciekać, a nie tylko skomleć jak dziecko – westchnęła wywracać przy tym oczami. Ni trudno może następnym razem sie zabawi w myśliwego. Zawsze jej sie marzył wiszący nad kominkiem jeleń, ale tego rogacza to raczej nie chciałaby widzieć wypchanego. – Możesz się jeszcze przydać, dwie blond zabójczynie... będzie na kogo zrzucić jak będę kiedyś wykonywać nudne zadanie – odpowiedziała jej beż chwili zastanowienia. Inej zawsze miała odpowiedź na wszystko, co często nie było niczym dobrym, bo łatwo przez to wpadała w kłopoty.
Spojrzała na nią i prychnęła pod nosem, po czym się też trochę zaśmiała. – Następna nie będzie tak dobra – wzruszyła ramionami. Wiedziała, że jest dobra w swojej pracy, nawet jeżeli trochę czasem jej odwala to jeszcze żaden cel jej nie umknął. Była zaangażowana i kreatywna, sprawdziłaby się też w pracy w korpo, ale cóż. Na razie nie miała jednak w planach zmieniać profesji.
- Mówie jak jest, szybko biegam – rzuciła rozbawiona rozglądać się po pomieszczeniu. – Super, to mamy randkę, co prawda ani to Paryż ani Wenecja, ale niech będzie – wywróciła oczami i niech już się Sam domyśli czy Inej sobie teraz żartuje czy nie. Jeszcze na sam koniec się schyliła żeby podnieść swój pistolet, a później wyszła przez drzwi. – Inej – mogła się jej przedstawić, dlaczego nie? Imię zawsze mogła zmienić, już kilka ich miała. – A Ty? – Zapytała idąc spokojnie w stronę schodów przeciwpożarowych.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Wzruszyła tylko brwiami na odpowiedź blondynki. Nie będzie kwestionować tego co ona uważa za dobry początek czy nie. To jeśli tak było i jeśli rzeczywiście ona nie miała nikogo za kim by płakała to Sam jej trochę zazdrościła. Wolałaby nie mieć nikogo niż mieć rodzinę, której nawet nie może się przyznać do tego, że jest ich zaginioną siostrą, bo boi się, że rozjebałoby im to życie, które już sobie zdążyli ułożyć bez niej. No i miała też Zoyę, na której jej zależało. Ale w sumie też nie wiedziała czy Zoyi zależało na niej równie mocno i czy Zoya na przykład płakałaby za nią? Czy na przykład śmierć Sam byłaby dla Zoyi zbawieniem? Parsknęła. – Co nie? – Pokręciła głową. – Zawsze jak widzą kobietę, to jeszcze próbują zgrywać cwaniaczków. Jak to niczego się nie boją. Jak sobie z nimi nie poradzimy. A później leżą na ziemi i błagają o swoje żałosne życie. – Sam lubiła te momenty kiedy pojawiała się jak kostucha i jej nie doceniali. Śmiali jej się w twarz, kpiąc, że nie będzie w stanie ich zabić, albo, że zaraz pojawi się ochrona, która ją sprzątnie. Lubiła ich informować, że ochrona już dawno nie żyje, lubiła jak błagali o życie tłumacząc się, że mają dzieci i żony jakby to zwiększało wartość ich życia. – Dałaś mu w ogóle okazję do ucieczki? – Zapytała, bo w sumie floor, na którym się znajdowali był całkiem spory. Gdyby Władysław chciał to mógłby próbować uciekać. Przez chwilę Sam nawet myślała o tym jak swobodnie gada jej się z kimś kto jeszcze chwilę temu przedziurawił jej dłoń nożyczkami. Zabawne. – Twoja robota jest tak nieprecyzyjna, że rzeczywiście potrzebujesz na kogoś zrzucać winę? – Uniosła brwi. Sam pracowała wolniej i dokładniej, ale dzięki temu wiedziała też, że nikt co do jej pracy nie ma zastrzeżeń. Zawsze była wykonana i nie pozostawiała po sobie żadnych śladów.
- Upewnij się, że oni o tym wiedzą. – Dobra, Sam w tym momencie poczuła się jakby trochę szkoliła kogoś młodszego. Chociaż nie oszukujmy się, nie uważała, żeby kobieta rzeczywiście takiego szkolenia potrzebowała. Była zdecydowanie młodsza i miała inny styl niż Sam, ale nie potrzebowała szkolenia. Sam jednak chciała się podzielić z nią lekcją, którą sama przeżyła. Chciała być najlepsza więc pozabijała innych, których znała. – Dobrze wiedzieć. – Sameen też szybko biegała, ale dobrze wiedzieć, że w razie gdyby kiedyś przyszło jej ściągać kobietę to będzie musiała się postarać. Parsknęła na wzmiankę o randce. – To nie jest randka. – Wyjaśniła. – Sameen. – Przedstawiła się uznając, że raczej kobieta nie wymyśliłaby sobie takiego imienia po to, żeby ją okłamać. Gdyby chciała kłamać to rzuciłaby jakimś Karen czy coś. – Więc jak planowałaś stąd uciec? – Zapytała. Sameen to sobie przygotowała motor trzy ulice dalej.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Taak, zawsze to samo - aż jej chciała przybić piąteczkę, ale obawiała się, że może to zrobić za mocno i połamie jej palce, a szkoda, bo patrząc na jej rękawiczki to uważała, że ma bardzo ładne palce. Takie zgrabne. Inej takie lubiła, kiedyś miała nawet małą kolekcję, ale później uznała, że to mało higieniczne. - A próbowali Cię kiedyś przekupić? - zapytała - "Dam Ci więcej niż oni!" - tu obniżyła głos udając nieco jakiegoś przygłupiego mężczyznę. - Kobiety przyjmują śmierć z większą gracją, tak mi sie wydaje - westchnęła, bo gdyby ktoś chciał ją zabić, to najpierw zabiłaby tego kogoś, a później z wielką gracją wyszła do innego pomieszczenia. Natomiast gdyby przeciwnik okazał się od niej sprytniejszy i po prostu lepszy to cieszyłaby się, że przynajmniej natrafiła na kogoś godnego siebie. - Trochę, ale wolał prosić o litość zamiast uciekać... zresztą mój polski nie jest na tyle dobry żeby zrozumieć każde jego słowo, równie dobrze mógł mnie wyzywać - wzruszyła ramionami, bo koło dupy jej to latało. - Jak moja robota jest nudna... nie chcę żeby Ci co mnie tropią pomyśleli, że brakuje mi kreatywności - a ktoś ją tropił na bank, nawet dość dobrze o tym wiedziała. - A jak wiemy, Ty jej nie masz, więc nikt się nie zdziwi - dodała i to wcale nie miało zabrzmieć jak jakiś przytyk w jej stronę. Stwierdziła tylko fakt!
- No jeśli tak mówisz - puściła nawet do niej oczko, jak powiedziała, że to nie jest randka. Oczywiście Inej o tym wiedziała, bo jednak nie umawiała się na randki ze swoimi konkurentkami, nawet jak były takie ładne jak ta blondyna. - Fajne imię, pasuje do Ciebie... miałaś takie od urodzenia? - To było ciekawe, ona swojego nie miała. - Normalnie? Iść na tramwaj... przejechać na PKP i do Berlina, a później dalej - no nie będzie jej mówić przecież gdzie mieszka, bez przesady. W każdym razie, o dziwo, poszły sobie zjeść tego dobrego burgera prosto ze Szczecina, a później każda się udała w swoją stronę bez większych dram.

2xzt Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
ODPOWIEDZ