32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Bezduszna, bezwzględna, nie posiadająca sumienia dziennikarka, istna diablica. Uwodzi i zwodzi, lepiej uważaj bo możesz zostać schwytany w jej pajęcze sidła!
Benedict Osbourne

#8

Jak co rano blondynka wybierała się na poranny jogging wokół jeziora i po okolicy Sapphire River, po którym to wracała do domu, brała szybki prysznic i wsiadała na swoją łódkę by chwilę popływać. Zapuszczała się wtedy w dalekie tereny jeziora, najbardziej zarośnięte gąszczem, a następnie ściągała z siebie letnią sukienkę czy co tam miała zwykle na sobie i zażywała oczyszczającej jak sądziła kąpieli nago pośród wodorostów i całej tej zieleniny. Następnie znów wracała na łódkę, a nią przypływała pod dom. Właśnie zacumowała i wyszła po ręcznik, by przetrzeć włosy, gdy jednak otworzyła drzwi to zauważyła węża w jej salonie. Węże to imponujące stworzenia, choć niektórzy panicznie się ich boją. Pannę Smith fascynowały te gady, ale pod warunkiem że oglądała je w terrarium, a nie na deskach swojego salonu! Ten brązowy okaz wydawał się jej niezwykle groźny, postanowiła zatem poprosić o pomoc swojego sąsiada. Zatem w mokrych włosach, z których to woda kapała jej na sukienkę, pod którą to nie miała żadnej bielizny, znalazła się w dodatku na bosaka pod domem niezwykle przystojnego mężczyzny, który był jej sąsiadem. Zapukała, może też użyła dzwonka, ale gdy Osbourne otworzył jej drzwi to zmierzyła go wzrokiem od czubków butów, aż po czubek głowy Benedicta.
- Witam sąsiedzie, przychodzę z dość nietypową sprawą, a mianowicie w moim domu mam nieproszonego, długiego i śliskiego lokatora, a że boję się węży to potrzebuję pańskiej pomocy. Jestem cała przemoczona i nawet nie mogę się przebrać. - postanowiła zagrać niewiniątko, damę w opałach, nawet mówiła z takim przejęciem i okręcała wokół palca kawałek sukienki, starając się jak najbardziej wyglądać na zdenerwowaną i wręcz przerażoną tym gadem. Wiedziała doskonale, że mężczyźni mają w sobie tego ukrytego rycerza i są skłonni ratować damy w opałach, a ona na pewno będzie mogła mu się stosownie odwdzięczyć i na samą myśl jak bardzo by mu się odwdzięczała, oblizała wargi.
niesamowity odkrywca
nick
barman — Shadow
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ten rycerz dość niemrawo szedł w stronę drzwi zaraz po tym, jak stukot wyrwał go ze snu. Mrużył nieco oczy, nieprzyzwyczajony do dziennego światła o tak wczesnej porze. Do wstawania też nie. Prowadził głównie nocne życie, pracując za barem czy chodząc po mieście już o zmroku. W tym momencie powinien trwać środek jego drzemki. Niewiele osób wiedziało, gdzie mieszka. Nie ukrywał się specjalnie. To raczej grono jego znajomych nie było duże. Dlatego, jeżeli ktoś już pukał do jego drzwi, to najprawdopodobniej ktoś z jego bliższych mu osób.
Nie małe zdziwienie naszło mu na twarz, widząc pewną blondynkę za drzwiami swojego domu. Przemoczoną, z sukienką przyklejającą się w paru miejscach do ciała. Sam nie wyglądał lepiej, pokazując się jej w białej koszulce i bokserkach. Dłuższe blond włosy, zmierzwione przez spanie nachodziły mu jeszcze na twarz.
- Myślałem, że wąż w australijskim domu jest bardzo typową sprawą. Zwłaszcza w tym miejscu. – skwitował lekkim żartem swoim zachrypniętym głosem. Usilnie starał się nie mieć żalu o wyrwanie go z drzemki. Zwłaszcza, gdy gesty i wygląd Elise działały niezwykle pobudzająco. – Poczekaj chwilę, tylko coś na siebie ubiorę. – odpowiedział, zupełnie jakby wyrzucenie gada z domu nie stanowiło żadnego wyzwania. Akurat pełzające stworzenia nie stanowiły dla niego większego wyzwania. Nim jednak zniknął zatrzymał się jeszcze i obrócił głowę by spojrzeć ponownie na kobietę. – Czy nie jesteś przypadkiem dziewczyną od łódki? – wskazał na nią, nie myśląc o tym, czy go w ogóle zrozumie. W końcu to on nadał jej taki przydomek, parę razy widząc pływającą na łódce blondynkę. Miał na to świetne widoki, mając dom na wzniesieniu, z którego rozpościerał się leśny widok z przecinającą go rzeką. – Nie przypuszczałem, że mieszkasz w okolicy. – w końcu wiele ludzi w Australii posiadało łódki i ich widok nie był niczym niezwykłym. Poranne rejsy pewnej blondynki już bardziej zapadały w pamięć.
Benedict wrócił do Elise po dwóch minutach, z czarnymi dżinsami i butami założonymi na nogach. Dał jej się zaprowadzić do własnego domu. Przeszedł do sypialni i spojrzał na węża, który zagnieździł się gdzieś w kącie. Mężczyzna podszedł w jego stronę, zachowując odpowiedni dystans. Przykucnął powoli tuż przy ścianie i czekał na odpowiedni moment. Kiedy nadarzyła się okazja, jednym ruchem chwycił węża z tyłu głowy, unieruchamiając ją. Odetchnął nieco głośniej po czym pomagając sobie drugą ręką chwycił gada.
- Jesteś pewna, że nie chcesz go zatrzymać? – zapytał raz jeszcze z nutą żartu w głosie, przechodząc obok Elise. Wyprowadził węża z domu i odchodząc na parę kroków odwiesił go na drzewie, w ostatnim dopiero momencie puszczając jego łeb. Szybko się odsunął i wrócił do Smith. – Jeszcze jacyś niespodziewani współlokatorzy? Niestety, hydraulik ze mnie marny, więc cieknącego kranu nie naprawię. – przyznał jej się, powoli dochodząc do formy, ledwie po paru godzinach snu. Mały zastrzyk adrenaliny działał cuda.

Elise Smith
ambitny krab
nick
ODPOWIEDZ