lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
9.

Cole nie był dumny z tego co odpierdalał przez ostatnie trzy noce. Czuł się jak typ, którego powinien aresztować. Niestety robił to wszystko [chyba] z... miłości. Sam nie wiedział. Wszystko to było dla niego strasznie obce. Tak samo jak tęsknota, którą czuł w stosunku do Raine. No i te wszystkie inne uczucia, które czuł, ale których w żaden sposób nie potrafił zidentyfikować. Wiedział tylko, że czuł się jak skończony debil. No, ale ostatnie trzy dni, jak pierdolony stalker podjeżdżał pod dom Raine i sprawdzał czy ta jest w domu i próbował zebrać się na odwagę, żeby do niej zagadać. Niestety ani razu tego nie zrobił. Zawsze peniał. I okej, poinformował ją o tym, że jeszcze się do niej odezwie, ale nie wiedział czy powinien utrzymać kontakt telefoniczny czy powinien się u niej pojawić. Wiedział, że jego smsy czy połączenia by olała i kontakt by umarł. Więc postanowił zaryzykować. No i nawet te trzy dni temu kupił jej kwiaty, na przeprosiny, taki mały gest. Niestety kwiaty zdążyły umrzeć w jego aucie, bo przecież nigdy z niego nie wyszedł.
Tego wieczoru wyszedł z auta i też prawie nie poszedł dalej, ale jak już się cofał do swojego auta to prawie wpadł pod czarny luksusowy samochód i został opierdolony przez seksi blondyne, że jest fujarą i złamasem i nie umie chodzić. No i narobił się niemały raban, który pewnie zainteresował też Raine, która podeszła do okna no i zobaczyła Cole'a, bo auto zdążyło odjechać. No i tym razem nie było już mowy o tym, żeby uciekać sprzed domu Barlowe. Uniósł rękę i jej pomachał i miał nadzieję, że mu się przywidziało i że Raine wcale nie przewróciła oczami na jej widok.
Skierował się w stronę drzwi, zapukał, zapewne czekał dłużej niż powinien, ale w końcu Barlowe otworzyła mu drzwi. -Hej. - Przywitał się i wsadził ręce w kieszenie. -Tak jak wspominałem... pojawiam się jeszcze raz, żeby wiesz... zobaczyć czy jesteś gotowa na rozmowę czy cokolwiek. - Oznajmił i stał nawet lekko skruszony i co jakiś czas rzucał jej spojrzenie.

Raine Barlowe
sumienny żółwik
alemalpa#7279
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
21.

Gdyby ktoś ją zapytał o Cole'a w ciągu ostatnich kilku dni, najpewniej odparłaby po prostu "co?". Od wieczoru, nocy i poranka spędzonego u Lorcana czuła się po prostu szczęśliwsza. Pomimo tragicznej śmierci swojego samochodu w zgniatarce na wysypisku śmieci, stałemu brakowi nowej pracy, a przez to również pieniędzy i do tego nadmiaru zajęć na uczelni, które chyba trochę ją ostatnio przerastały, cieszyła się, że ma tę swoją namiastkę spokoju, kiedy jedna z bardziej skomplikowanych spraw w jej życiu w jakiś sposób się rozwiązała.
Pomimo braku czasu na absolutnie wszystko, przerwała jednak kartkowanie notatek na jeden z egzaminów, do których miała podejść pod koniec tygodnia, bo hałasy za oknem zbyt mocno odciągały ją od porozrzucanego po stole papieru, nie do końca czytelnie zapełnionego jej pismem. - Nie wierzę - wymamrotała pod nosem i owszem, przewróciła oczami na jego widok, znikając znów w głębi swojego salonu, który stanowił raczej kuchnię, pokój do nauki, przedpokój i wszystko, prócz sypialni w jednym. Czyżby była aż tak naiwna, żeby myśleć, że jej nie zauważył?
Próbowała znów zająć się swoimi notatkami, ale nie minęło dużo czasu, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Doskonale znane jej pukanie, w końcu swego czasu bywał w jej domku nie raz, często wchodząc właściwie bez pytania. - Rozmowę czy cokolwiek - powtórzyła za nim, prychając. Nie było chyba sensu pytać co on tutaj robi, ani poświęcać czas na powitalne uprzejmości, jednak coś w postawie chłopaka sprawiło, że nie trzasnęła mu drzwiami wejściowymi przed nosem, zamiast tego dalej trzymała mocno zaciśniętą dłoń na wciąż otwartych. - Jest zimno - oznajmiła beznamiętnie, patrząc gdzieś w dal, za Demosa, na drogę i odwróciła się na pięcie, wracając do środka. Drzwi wejściowe pozostawiła jako nieme zaproszenie, spodziewając się, że jeśli po raz kolejny postanowił z nią porozmawiać, ma jej coś do powiedzenia i nie będzie musiała po raz kolejny powtarzać tych samych rzeczy, co ostatnio.

Cole Demos
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No on już nie miał odwrotu. Jakby wrócił do domu to by wyszedł tylko na pierdolonego stalkera. I okej, trochę nim był, ale miał nadzieję, że Raine nie jest świadoma tego, że ostatnie 3 dni on rzeczywiście bawił się w jakieś pojebane kripowanie pod jej domem. Gdyby tylko dzisiaj nie został prawie rozjechany przez auto też by mu się udało.
Jak tak prychnęła na jego słowa to puścił mini buraka i gapił się w czubki swoich butów. Nigdy nie był dobry w ubieranie swoich myśli czy uczuć w słowa. No i Raine o tym wiedziała, a teraz otwarcie go poniżała. Było mu przykro. Mimo wszystko zebrał się w sobie i postanowił, że skoro już tu jest to da z siebie wszystko. No i poza tym to też właśnie to obiecał sobie i jej. Ostatnią szansę kiedy przyjdzie do niej i będzie błagał o rozmowę. Czy cokolwiek. Rozmowę czy cokolwiek. Dokładnie tak. Jak będzie trzeba to zaśpiewa.
-Bardziej chłodno. – Odpowiedział nie wiedząc co innego może jej powiedzieć. A rozmowa o pogodzie to zawsze jakiś temat. W końcu jak to mówi stare, polskie przysłowie: Bóg wymyślił pogodę po to, żeby ludzie mieli o czym rozmawiać. No i tak sobie stał i rozmawiał z Raine o pogodzie. Może i rzeczywiście było zimno, ale on tego nie odczuwał, bo nadal targały nim emocje po tym, że prawie został rozjechany. W sumie to żałował, że laska go nie potrąciła. Mógłby się starać o wysokie odszkodowanie. No i może Raine wybiegłaby sprawdzić czy przeżył i by mu wybaczyła wszystko trzymając go w ramionach.
Skorzystał z tego cichego zaproszenia i wszedł do środka. Zamknął za sobą drzwi i zdjął buty. Przez chwilę znowu poczuł się tak jak dawniej. Niestety mina Raine psuła całą tą jego wizję. –Egzamin? – Zapytał zerkając na jej notatki. Uznał, że zacznie rozmowę od czegoś neutralnego skoro rozmawianie o tym konkretnym zdarzeniu nie przynosiło oczekiwanych rezultatów. Pozwolił sobie na to, żeby gdzieś usiąść. Ale usiadł kawałkiem jednego półdupka w razie gdyby zabroniła mu siadać. –Kupiłem ci kwiaty, ale zdechły. – Wyznał, bo przecież co innego mógłby powiedzieć jak nie coś takiego.

Raine Barlowe
sumienny żółwik
alemalpa#7279
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Gdyby jeszcze była odwrócona w jego stronę, wywróciłaby oczami na komentarz o pogodzie. Chciał o tym własnie z nią rozmawiać? Najgorszy z możliwych tematów, taki, który jasno sugeruje, że nie ma się nic więcej do powiedzenia i odpowiedni raczej do zabicia ciszy, kiedy czeka się z obcym człowiekiem w kolejce, albo spotyka starego znajomego ze szkoły gdzieś na ulicy i z jednej strony nie wypada go po prostu olać, a z drugiej nie wie się nawet o czym mogliby porozmawiać.
- Egzamin? - powtórzyła za nim, przez chwilę przekonana, że ich spotkanie miało być jakimś egzaminem z życia, testem, czymkolwiek, dopiero po kilku sekundach spojrzała na swoje notatki i pokiwała powoli głową. - Tak, mam egzamin w piątek, więc jak widzisz… - rozumiało się samo przez się - była zajęta z tym, że ostatnio nie robiło jej różnicy kiedy dokładnie miała termin kolejnego testu, bo i tak spędzała nad książkami większość wolnych chwil.
Podeszła do blatu w kuchni, czyli jakieś trzy metry od salonowej kanapy i zgarnęła z niej kubek z herbatą, opierając się biodrami o szafkę, z zachowaniem dystansu między sobą, a siedzącym na tejże kanapie Colem. - Jakie znowu kwiaty, Cole? O czym ty mówisz? - pomysł, że Demos mógł chcieć dać jej kwiaty jawił się Raine jak zupełna abstrakcja. W końcu parę miesięcy temu wyjaśnili sobie, że nie ma między nimi nic, co mogłoby przypominać związek, skąd więc pomysł, że coś w tym wypadku mogło się zmienić? Nie przypominała sobie, żeby kiedyś dał jej kwiaty, ale nie oczekiwała od niego romantycznych gestów, dlatego też była zaskoczona, że coś tu się miałoby zmienić. - Serio, po co tu przyszedłeś? - tego również nie mogła rozgryźć, no a czy można było się dziwić temu, że nie do końca wierzy w dobre i bezinteresowne intencje chłopaka?

Cole Demos
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Skinął głową. Tak. Nie był głupi. Zrozumiał aluzję, że przychodzi o nieodpowiedniej porze w nieodpowiedni dzień i zapewne jeszcze pora roku była nieodpowiednia, rok też nie, a już z pewnością to życie było nieodpowiednie, żeby się tutaj pojawić. Mimo wszystko jednak go wpuściła. Mogła mu kazać spierdalać już na progu. A jednak tego nie zrobiła. Może była tak sfrustrowana nauką, że przerwa, nawet ta zmarnowana na jego towarzystwo, była mile widziana. No cóż, miał zamiar skorzystać z tej możliwości. Tym bardziej, że przecież się zapowiedział. Jak debil powtarzał sobie w głowie te słowa, ale naprawdę się zapowiedział, że przyjdzie do niej po raz ostatni i jeśli nie będzie chciała rozmawiać to po prostu wyjdzie i już nigdy nie będzie zawracał jej głowy. W końcu ile razy człowiek może znieść odrzucenie?
-Na przeprosiny. No i żeby nie przychodzić z pustymi rękoma. – Co prawda nie miał zielonego pojęcia czemu to on musiał przepraszać. W sensie okej, mógł przeprosić raz czy dwa, ale przepraszanie jej non-stop było nieco męczące. Tym bardziej, że ona tych przeprosin absolutnie nie chciała zaakceptować. Ani nawet przyjąć.
Jej pytanie nieco zbiło go z pantałyku. –Przyszedłem tak jak ci powiedziałem przy naszym ostatnim spotkaniu, że przyjdę. – Wyjaśnił, ale już poczuł jak się irytuje. –Ale szczerze mówiąc to kurwa nie wiem czego oczekiwałem. Przychodzę i płaszczę się przed tobą jak debil licząc na naprawienie naszej przyjaźni, ale ty wcale nie jesteś tym zainteresowana, nie? – Rozłożył bezradnie ramiona i spojrzał na nią wyczekująco.
-Nigdy nie pytałem cię o bycie moją dziewczyną. Nigdy nie użyłem tego stwierdzenia w stosunku do ciebie. Nigdy naszej relacji nie nazwałem związkiem. NIGDY! – Wycelował w nią palec i miał wyrzuty sumienia z powodu tego, że wydziera się na nią w jej domu, ale już miał dosyć. –Nie możesz mnie obwiniać o coś co sama sobie wyobraziłaś. Sama sobie wmówiłaś, że jesteśmy w związku. – Groził jej tym paluchem, machał nim jak pojebany i z tej całej frustracji poczuł nawet, że chce mu się płakać, ale postanowił się wstrzymać. –Myślisz kurwa, że chciałem doprowadzić do tego? – Wskazał na siebie i na nią. –Byłaś moją jedyną przyjaciółką. JEDYNĄ! – Warknął. –Mam dosyć tego płaszczenia się przed tobą i błagania chociażby o zalążek rozmowy. Serio. Pierdolisz jak ja cię potraktowałem, ale sama przez ostatnie tygodnie, miesiące traktujesz mnie jak gówno, które nawet nie zasługuje na możliwość wytłumaczenia się. Mam dosyć. – Machnął jeszcze ręką i wrócił do przedpokoju gdzie usiadł na podłodze i zaczął rozsznurowywać swoje buty, żeby szybko je ubrać i stąd wyjść. Mógłby nie ubierać ich wcale, ale było zimno, a on nie mógł być chory, bo jutro miał dyżur.

Cole Demos
sumienny żółwik
alemalpa#7279
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Też nie wiem czego oczekiwałeś, Cole? - odparła pytająco, nieświadomie naśladując jego gesty, bo też rozłożyła po prostu ręce na boki. Szczerze powiedziawszy, myślała, że ta rozmowa kilka miesięcy temu na imprezie była ich ostatnią. Tak bardzo mylili się co do swojego wzajemnego postrzegania relacji, że chyba po prostu nie było o czym rozmawiać. Czuła się wtedy upokorzona, a kiedy spotkali się ponownie pod pomnikiem tego przeklętego Galionu, czy gdzie tam jej podobizna wylądowała, wszystkie te odczucia wróciły. - Myślałeś, że jak wyślesz mi jakieś swoje nieproszone zdjęcie to co, powiem ci, że jednak spoko, dawaj, wpadnij na wieczór? - jakby którakolwiek dziewczyna w ogóle tak działała. Co prawda niektórzy ludzie byli trochę bardziej odważni, jeśli chodziło o swoje nagie fotki, niż Raine, ale ją świadomość, że ktoś mógłby je przekazać dalej niemal fizycznie bolała. I miała nadzieję, że żadnej z tych jej, trochę bardziej pokazujących ciało, Cole nie pokazywał swoim kumplom, chociażby na posterunku. W końcu to nie było coś, co można było po prostu usunąć.
- Jakiego w ogóle płaszczenia się przede mną? Spotkaliśmy się raz, RAZ jeden i nie przyznałam ci racji, to już jest płaszczenie się? - uśmiechnęła się, choć trochę smutno, bo wcale jej nie było w tej sytuacji do śmiechu. - Kurwa, Cole, przez jebany rok robiłam z siebie idiotkę, byłam na każde twoje zawołanie i tak, dla mnie to wszystko wyglądało jak związek, a ty teraz zwalasz wszystko na mnie jeszcze bardziej. Myślisz, że co, że specjalnie robię z siebie ofiarę losu, bo jest mi tak, nie wiem, wygodniej? Przyjemniej? Otóż, kurwa, nie jest. Sama doskonale wiem, że byłam po prostu głupia, ale czego ty teraz ode mnie oczekujesz, co? Że przyjdziesz i ja ci powiem, że nie no, spoko mordo, nic się nie stało, takie małe nieporozumienie? - wiedziała, że to wszystko nie było winą tylko i wyłącznie chłopaka. Nawet jeśli chciała tak myśleć, bo było łatwej, to wiedziała, że tak nie jest i nie mogła wszystkiego zrzucić na niego. - Nic nie poradzę na to, że się zakochałam i może ponaciągałam niektóre rzeczy, ale wiesz jak ja się wtedy poczułam? Pomyślałeś o tym w ogóle jak mi wysyłałeś zdjęcie swojego kutasa?

Cole Demos
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prychnął.
-Oczekiwałem normalnej rozmowy, ale widocznie za dużo wymagam. – Nie wiedział ile razy już miał się dopraszać o to, żeby po prostu z nim porozmawiała. Nie czuł się w stu procentach winnym tego co się stało. Jasne, zjebał, ale ona była równie winna co on. Wmówiła sobie jakiś związek i nigdy mu o tym nie powiedziała. Nie mógł sobie przypomnieć momentu, w którym jej mówił, że powinni być razem, albo że są na wyłączność, albo że jest w niej zakochany czy że ją kocha. Nie był wylewnym człowiekiem. Rozmowa o uczuciach przychodziła mu z trudem. Po prostu cieszył się z tego, że z Raine miał cały pakiet. Była dla niego jak rodzina, której nigdy nie miał. Ale oczywiście się przeliczył i szybko tą rodzinę stracił. –Nie wiem co sobie myślałem. – Machnął ręką, bo tutaj musiał się z nią zgodzić. Podjął debilną decyzję i teraz musiał z tym żyć. Aczkolwiek irytowało go to, że przyszedł wyjaśnić inną kwestię, a ona wracała do tego pierdolonego zdjęcia. Utwierdzał się tylko w przekonaniu, że Raine naprawdę nie chciała z nim rozmawiać i nie było sensu w tym, żeby w ogóle próbował. Lepiej sobie po prostu odpuścić.
-Nie. Po prostu nie dajesz mi nawet szansy na wyjaśnienie tego. Ubzdurałaś sobie jakiś związek i postanowiłaś winą za to wszystko obarczyć mnie. Tak głęboko wsadziłaś głowę we własny tyłek, że nawet nie chcesz usłyszeć mojej strony tego całego cyrku. – Warknął. Już miał dosyć latania za nią i proszenia się o to, żeby po prostu go wysłuchała. Już nawet nie chciał rozmowy. Chciał, żeby go po prostu wysłuchała. Wiedział jednak, że prosiłby o zbyt wiele, więc nawet nie wypowiedział tego pragnienia na głos. Nie było sensu. Raine wiedziała lepiej.
Zaśmiał się. –Nie, nie. Nie zwalam nic na ciebie. Chcę to wyjaśnić, ale ty nie dopuszczasz do siebie wizji tego, że moglibyśmy się zachować jak dorośli ludzie i po prostu ze sobą porozmawiać. Wolisz się skupić na tym, że wkręciłem cię w jakiś związek i ty robiłaś z siebie idiotkę. – Ponownie się zaśmiał i przez cały czas kręcił głową z niedowierzaniem. Takiej patologii to dawno nie widział, a jednak pracuje w policji i często musi jeździć do patologicznych rodzin, albo rozdzielać kłótnie żulów o ławkę w parku. –Spokojnie. Zluzuj gacie. Niczego od ciebie nie oczekuję. – Odpowiedział skupiając się na wiązaniu swoich butów. A jak już to zrobił to wstał i podciągnął sobie spodnie, które trochę mu zjechały z tyłka. –Nie wiem, bo nie chciałaś ze mną o tym porozmawiać. – Wzruszył ramionami. –Nara Raine. – Zasalutował jej i wyszedł, bo nie miał zamiaru ciągnąć tematu zdjęcia skoro chciał pogadać o czymś innym.

/ztx2

Raine Barlowe
sumienny żółwik
alemalpa#7279
ODPOWIEDZ