yo — cm
about
Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku.

Trzy, dwa, jeden… szukam!
Otwierasz oczy i uśmiechasz się szeroko, bo chowany to twoja ulubiona gra. Rozglądasz się po salonie, zaglądasz pod szklany stół i kanapę, podnosisz z fotela poduszki i odsłaniasz ciemnozielone zasłony. Stajesz na palcach, by dosięgnąć klamki, po czym wkraczasz do pokoju rodziców, bo gdzie indziej mogliby się schować?
Z głośnym okrzykiem zrzucasz z ich łóżka kołdrę, ale jedyne, co znajdujesz na wygniecionym materacu, to leniwy, rudy kot, który nie przepada za tobą tak bardzo, jak ty nie przepadasz za brukselką.
Z cichym westchnieniem zaglądasz do szafy (chociaż wiesz, że nie powinnaś, bo mama chowa tam prezenty świąteczne, a tych nie wolno ci dotykać przed Wigilią), odsuwasz kilka kolorowych koszul ojca i tupiesz nogą, gdy i tam nikogo nie znajdujesz.
Kolejną stacją jest pokój siostry: to tutaj Circe śpi, uczy się i zaprasza chłopaków, wbrew zakazom rodziców. Doskonale wiesz, że wasz sąsiad, ten dziwny, siedemnastoletni Denis z rudą grzywką, był u niej dwa dni temu, ale nikomu nie powiedziałaś. W końcu kupiła ci czekoladę.
Circe nawet nie udaje, że się schowała. Znajdujesz ją rozłożoną na łóżku, z laptopem na kolanach, robiącą kolejne ważne, dorosłe sprawy. Wzdychasz ciężko, rzucasz w siostrę zwiniętymi w kulkę skarpetkami, które znalazłaś przy drzwiach, po czym wychodzisz, mamrocząc pod nosem kilka niewyraźnych słów. Mama wiele razy powtarzała, że skoro C. jest od ciebie starsza aż o dziesięć lat, to musi cię pilnować. Też mi pilnowanie!
Z rezygnacją wchodzisz do kuchni, bo wciąż masz do odnalezienia dwóch członków rodziny. Zaglądasz do szuflad ze sztućcami, do szafki, w której trzymacie kubki, nawet pod futrzany dywan, w którym miło zapadają się stopy. I dopiero kilka stuknięć dobiegających z przedpokoju skutecznie odwraca twoją uwagę; biegniesz więc w odpowiednim kierunku i wpadasz prosto na brata, nie mniej zaskoczonego tym zderzeniem, niż ty sama.
— Znalazłam! — oświadczasz z ogromną dumą, wtulając się w brzuch Elio. Brat nawet nie wie, że był szukany, ale i tak z dumą gładzi twoje włosy.

Zastanawiam się — rzekł — czy gwiazdy świecą po to, żeby każdy mógł pewnego dnia znaleźć swoją?

Po raz kolejny w tym tygodniu odrzucasz dziennik w kąt, a połowa jego kartek wygina się we wszystkie strony. Ten nieszczęsny zeszyt, który służy ci w roli osobistego terapeuty, przeżył więcej niż niejeden człowiek. Doskonale wiesz, że gdyby tylko miał taką możliwość, zaskarżyłby cię do najbliższego sądu za niehumanitarne traktowanie.
Wstajesz z łóżka i zbierasz go z podłogi, zdmuchując tych kilka pyłków kurzu, które zdążyły osiąść na okładce. Jesteś chyba ostatnią osobą, która trzyma swoje myśli na papierze. Teraz ludzie nie prowadzą dzienników. Zamiast tego — wylewają swoje żale w internecie. Na personalnych blogach, na Facebooku, przez te dziwne filmiki na Snapchacie. Ty cenisz sobie prywatność. Choć każdy, w dowolnym momencie, mógłby wyjąć ten zeszyt z twojej torby i dowiedzieć się z niego o wszystkich twoich wątpliwościach, strachu i największych marzeniach, to wcale się tego nie obawiasz. Wiesz, że mugole nie lubią czytać.
Okrywasz się różowym, bardzo miękkim w dotyku kocem, po czym powoli przeglądasz każdą stronę. Na niektórych są rysunki — wyszły spod twojej uzdolnionej ręki, więc kontury łączą się w odpowiednich miejscach, kolory też całkiem do siebie pasują, ale powtarzalny motyw bladej, ciemnowłosej kobiety robi się już nudny. Nie pamiętasz, kiedy ostatnio narysowałaś coś — lub kogoś — innego. Lu nieustannie zaprząta twoją głowę, ogranicza artystyczną wenę i nawet w chwilach, gdy jesteś na nią zła, to jedynym, na czym potrafisz się skupić, są jej ciemne oczy i wiecznie rozciągnięte w uśmiechu usta.

Nawet w obliczu śmierci przyjemna jest świadomość posiadania przyjaciela.

Glejak mózgu” brzmi trochę nieprawdopodobnie, zgodzisz się?
Odkładasz wyniki badań na łóżko, podciągasz kolana pod brodę i przez chwilę po prostu siedzisz w miejscu, nie potrafiąc uporządkować myśli. Choć w twojej głowie na co dzień panuje artystyczny nieład, teraz znajdujesz tam tylko chaos. Jedna myśl łączy się z kolejną, by w końcu zamienić się w coś jeszcze innego. Z jednej szufladki gra „Paradise” zespołu Coldplay, w drugiej rozgrywają się najpiękniejsze wspomnienia twojego krótkiego życia.
Masz dopiero dwadzieścia lat. Nie skończyłaś nawet studiów, bo uparcie twierdziłaś, że szkoda ci na nie czasu. O, ironio! Teraz czasu masz jeszcze mniej, a nagle żałujesz, że nie zasmakowałaś uniwersyteckiego życia.
Tak wiele rzeczy jeszcze nie widziałaś. Pamiętasz o tym ogromnym zoo w Nowym Jorku, do którego mieli cię zabrać rodzice? Ostatecznie nigdy tam nie pojechaliście. Nigdy też nie wzięłaś udziału w kolorowym karnawale w Rio de Janeiro. Nie piłaś jeszcze herbatki o piątej w londyńskiej restauracji, nie próbowałaś szkockiej whiskey.
Świadomość, że wielu z tych rzeczy już nigdy nie zrobisz, okropnie cię dołuje. Nie chcesz znać wyroku, nie prosisz lekarza o konsultacje. Po prostu trwasz, ciesząc się każdą chwilą, która jeszcze ci została.
Tamisha "Tammy" Chataway
12 listopada 1999
Lorne Bay
stajenny
stadnina koni
sapphire river
panna, panseksualna
Środek transportu
Elektryczna deskorolka, którą kupiła sobie za pierwszą wypłatę. Kilka razy nieźle zaszalała i wróciła do domu całkowicie posiniaczona, a ukochany pojazd dorobił się przetarcia po zewnętrznej stronie. Tammy do tej pory rozpacza, bo biała krecha zasłania twarz namalowanego na spodzie Freddiego Mercury'ego.

Związek ze społecznością Aborygenów
Kręcone, ciemne włosy, odrobinę wysunięty podbródek i szeroki nos zdradzają jej aborygeńskie korzenie. Choć niewiele wie o przeszłości swoich przodków, to z Lorne Bay związana jest na poziomie wręcz duchowym.

Najczęściej spotkasz ją w:
siodle! Jako zapalony jeździec, Tammy każdą wolną chwilę spędza w kłusie. Jeśli akurat pogoda nie dopisuje lub koń potrzebuje odpoczynku, mała, ciemna kropka z burzą gęstych włosów może ci mignąć gdzieś na horyzoncie: to Chataway surfuje na swojej różowej desce, poskramiając największe fale.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Starsze rodzeństwo

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, ale śliczne loczki Tammy pozostają w nienaruszonym stanie.
Tamisha "Tammy" Chataway
Zendaya Coleman
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany