Researcher — w Lorne Bay Radio
24 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
...
#2

Nie trudno było rozpoznawać Kyle'a w okolicy. Nie, żeby był takim dobrym sąsiadem, który każdej sąsiadce mówi dzień dobry, a każdego pieska mizia za uchem. Nie, nie. Jego samochód, którym poruszał się codziennie po prostu rzucał się w oczy. Mało kto miał takie auto. Nie w takim kolorze - po Carnelian land kręciły się różnorakie samochody, od mega drogich i ekskluzywnych, po stare pick upy - ale te miały jednak o wiele bardziej stonowane kolory. Ale nie, Kyle lubił tego swojego zielonego grata. Nie był to najnowszy samochód, ale na całe szczęście doskonale się trzymał. I był na tyle bezpieczny, że nie bał się wozić swojej siostry w nim. Lola miała w nim swój fotelik, bo siedmiolatka nie mogła normalnie jeździć, jak człowiek. A Bearmann naprawdę troszczył się o tą pyskatą smarkulę, która była jego siostra.
Choć nie był też duszą towarzystwa, ani nie mówił dzień dobry na klatce, to chodziły słuchy, że jest jednak dobrym gościem, skoro zajmuje się swoją siostrą o wiele bardziej, niż jej rodzice. Cóż, takie już było życie, nic się z tym nie zrobi.
Tym razem jednak Kyle miał pusty przebieg, bo choć fotelik był zamontowany, tak jednak był on pusty. Młoda Bearmannówna była u koleżanki na nocowaniu, więc i Kyle mógł robić co tylko ma ochotę! Jednak zaraz po wyjechaniu z farmy, zobaczył dziewczynę idącą poboczem. Nie był to pierwszy raz, kiedy ją mijał. A to nie było wcale tak popularne, by łazić po farmach. Nie było to super blisko miasteczka, kto by chciał się tak wysilać!
-Elo-powiedział, zatrzymując się mniej więcej na wysokości nastolatki. Wyglądała na młodą, więc w sumie było dość jasnym, że ktoś taki jak Kyle, poczułby się w obowiązku pomóc - patrząc na to, jak traktował siostrę. Był opiekuńczym typem.-Podwieźć Cię gdzieś?-zapytał. No co, taka sąsiedzka pomoc, wsparcie. Jak zwał, tak zwał. Chyba nie wyglądał na jakiegoś zboka, którego lepiej omijać szerokim łukiem, nie? Nie był też jakimś starym creepem... Choć widać było, że osiemnastkę miał już jakiś czas temu. Nie będzie chciała, to nie. Nie będzie nalegał, bo dopiero wtedy można by go wziąć za jakiegoś pedofila czy innego frajera....

Mona Monet
uczennica — szkoła
17 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Malarka, która wciąż jest w szkole średniej. Marnotrawna córka Jeremy'ego Paxtona.
002.
Losing friends and I'm chasing sleep
Everybody's worried 'bout me

{outfit}
Nawet Mona, która przebywała na farmach dopiero od jakiegoś czasu, musiała już z daleka rozpoznawać owe autko. Może gdyby tamtej nocy włamała się i przenocowała w tego typu jeepie, to nie poznałaby swojego ojca. Ale cóż, równało się to z tym, iż obecnie nie miałaby dachu nad głową. Dlatego zwróciła uwagę na przejeżdżający samochód kilkukrotnie – zazwyczaj w momentach, gdy umierała z gorąca i w myślach modliła się o nowy rower. Jakikolwiek środek transportu, dzięki któremu mogłaby poczuć choćby delikatny nawiew świeżego powietrza. Jakiegokolwiek powietrza, tak naprawdę. Mona zauważyła również, że kierowcy owego zielonego samochodu towarzyszy zazwyczaj dziewczynka. Córka? Siostra? Kuzynka? Oby nie jakieś porwane dziecko, bo jednak byłoby to mega przykre, że nikt wcześniej się nie zainteresował.
Właściwie Mona nie miała kogo wypytać o nowych sąsiadów. A wynikało to z prostego faktu, iż dopiero co przeprowadziła się do ojca i równocześnie nie odczuwała potrzeby zaprzyjaźnienia się z kimkolwiek. Zwłaszcza, że tak naprawdę nie miała pojęcia jak długo zabawi na farmie – i czy ojciec nie postanowi jej wywalić przy pierwszej, lepszej sprzeczce. Póki co nie zapowiadało się na to.
Normalnie pewnie by się nie zatrzymała. Pewnie nawet zaczęłaby biec i zniknęłaby przy pierwszym skręcie i miejscu możliwym do schowania się. W końcu naprawdę dosyć miała w swoim życiu zboczonych frajerów. I zbyt dużo się naczytała i naoglądała, by nie wiedzieć, że samotne dziewczyny zawsze muszą się mieć na baczności. Nieważne czy w ciągu dnia, czy w nocy. Ale rozpoznała owe auto. I w pierwszej chwili tylko zerknęła niepewnie przez okno. –– Nie –– oznajmiła tylko, maszerując z plecakiem. I ocierając dyskretnie szyję. –– Chociaż… –– zerknęła szybko na dziecięcy fotelik. –– Gdzie jest dziewczynka, która normalnie z tobą jeździ? –– Wiadomo, że to nie zmienia zupełnie niczego, bo słyszało się o przypadkach, w których ojciec porywał nastolatki na oczach dziecka. (Właśnie uświadomiła sobie, że czytam za dużo kryminałów i thrillerów, i funkcjonowanie w społeczeństwie stało się nagle jakieś trudniejsze.) Ale Mona musiała przyznać, że w obecności dziecka czułaby się nieco inaczej. Zatrzymała się nawet, spoglądając na chłopaka z zapytaniem.
Researcher — w Lorne Bay Radio
24 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
...
Cóż, na farmach większość ludzi się znało. Jeśli nie osobiście, to z nazwiska i z okolicznych plotek, co robią, czym się zajmują i tak dalej. Gorzej było z tymi ludźmi, co mieszkali na polach kempingowych, choć i o nich wiele się wiedziało. Farmerzy często zatrudniali pracowników i choć absolutnie nie miało to vibe'u Yellowstone, gdzie było dla najemców specjalne mieszkanie, nie wypalało się im znaków na klacie ani nie kazało się im zabijać, tak nie raz, nie dwa z nimi się rozmawiało. No bo co innego robić w trakcie pracy w polu, czy już po zbiorach? No wiadomo, o dupie maryni!
Jednak Kyle nie trzymał się blisko takich osób- nienawidził farmy i wszystkiego co z nią było związane i swoją dorosłością, obowiązkami, pracą i Lolą wykręcał się z tego jak tylko mógł. Nie, żeby czuł się lepszy od osób tam pracujących, broń boże! Kyle to był dobry chłopak, tylko uparty jak osioł. W każdym razie, Bearmann miałby możliwość dowiedzenia się kim była Mona, ta dziewczyna, co włóczy się po Carnelian Land samotnie, ale niespecjalnie czuł potrzebę, aby to wiedzieć.
Dziewczynka, która normalnie zajmowała miejsce pasażera, pewnie by chciała wiedzieć, pewnie czułaby potrzebę zagadania do każdego, a także, aby zaproponować dziewczynie podwózkę. Lola była promyczkiem słońca, który jak widać, trochę trafił na jej brata, bo jednak Kyle chciał pomóc nastolatce. Choć pomoc brzmi tak dumnie, buńczucznie. On chciał... nieważne. Jak widać, po ostatnim spotkaniu z Maeve, jeszcze nie dotarło do niego, że w takich sytuacjach nie dzieje się nic dobrego, ale cóż.
-Dziewczynka?-zapytał, nie bardzo rozumiejąc za bardzo, co jego siostra ma z tym wiele wspólnego. Szczerze? To kusiło go, aby walnąć coś głupiego w rodzaju a, ona... ugotowałem i zjadłem, co by bardzo pasowało do tego, za kogo Mona wzięła młodego Bearmanna, czyli za całe zło tego świata i gwiazdę taką, że każdy chciałby o niej robić podcasty true crime'owe. No nie, to zupełnie do niego nie pasowało, nawet takie darcie łacha z brunetki nie było do końca tym, co można było o Kyle'u mówić.-A ona... -zerknął na siedzenie pasażera i odpowiedział w końcu choć tak, że równie dobrze mógłby wcale nie odpowiadać. Dalej nie do końca rozumiał, skąd w ogóle to pytanie.

Mona Monet
uczennica — szkoła
17 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Malarka, która wciąż jest w szkole średniej. Marnotrawna córka Jeremy'ego Paxtona.
Powinnam chyba obejrzeć Yellowstone wreszcie, żeby złapać trochę vibe jednak – nawet jeśli jest on zgoła inny niż ten, który przedstawiano w Lorne Bay. W temacie tego, jaki Mona miała stosunek do farmy. Jak na razie chyba nijaki. Nie nienawidziła tego miejsca, ale też nie była w stanie je w pełni pokochać. Właściwie można powiedzieć, iż Mona nigdzie nie czuła się jak w domu. Może zwyczajnie zatraciła umiejętność utożsamienia się z jakimś miejscem w momencie, gdy jej matka postawiła na częste przeprowadzki – a to do domu bądź mieszkania swojego nowego chłopaka, a to z powrotem do przyczepy, a to znów do willi. Mona właściwie nigdzie nie czuła się jak w domu i wątpiła, by potrafiła kiedykolwiek jeszcze utożsamić jakiekolwiek miejsce z tym słowem. Choć mówi się, że dom jest tam, gdzie ukochani ludzie – po tym jednak co przeszła Mona, przestała wierzyć w owe powiedzenie.
Nie tyle się więc włóczyła po Carnelian Land, co starała się dość z miejsca na miejsca w tym upale. I podwózka wcale nie brzmiała znowu tak tragicznie na ten moment. Nadal nie dane jej było dowiedzieć się, dlaczego tego dnia nie towarzyszy mu owa mała pasażerka. Mona spojrzała na młodego mężczyznę z dość wymownym uniesieniem brwi. –– Tak. Ona. Pytałam gdzie jest? –– powtórzyła, bo być może pytanie nie było klarowne i jasne, choć wydawało mu się, że bardziej jasne być nie może. –– To twoja córka? Czy coś…? –– Może nie powinna dodawać tego pomocniczego pytania, bo ewidentnie mu tutaj podpowiadała różne backstory, z którego miałby szansę skorzystać, ale była trochę ciekawa. I w gruncie rzeczy nie wiedziała przecież ile Kyle ma lat – albo nawet na dobrą sprawę jak mu na imię – więc strzeliła w to, co pierwsze przyszło jej do głowy.
ODPOWIEDZ