właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
008.
it's a twin thing
{outfit}
Fawn nigdy nie podejrzewała, że praca w kawiarnii przyniesie jej tyle radości ile przynosiła. W zasadzie dotyczyło to każdej innej pracy, niż ta którą sobie wymarzyłą, a która jak wiadomo, okazała się totalną klapą. Prowadzenie kawiarnii to było jak kilka stanowisk w jednym. Niektóre bardziej organizacyjne, inne marketingowe, była praca z ludźmi i pieczenie, które zawsze lubiła, ale daleko jej było do profesjonalisty. Kochała to mega przez co dużo czasu tu spędzała mając wrażenie, że każda
godzina to minuta i zanim się obejrzała to wychodziło, że spędzała tu całe dnie. Większość wieczorów od jakiegoś czasu poświęcała jednej osobie, dlatego nie miała czasu na randki, do których była już trochę sceptycznie nastawiona. Za dużo nieudanych, żeby się człowiek nie zniechęcił, a historie które jej się przytrafiały na bank byłby by viralami na tik toku. Bardzo pasował jej więc układ, który mieli z Waldo. Szczególnie, że naprawdę lubiła z nim spędzać czas, nawet w ubraniach. Zaskoczyło ja to, bo wydawało jej się, że nie należy on do zbyt przyjemnych ludzi, ale okazało się że pozory mylą. Albo to ona po prostu takich ludzi lubi. Niezależnie od tego, która opcja była tą prawidłową to wątpliwości nie było co do tego, że zdążyła go polubić. Może za bardzo trochę.
Dzisiaj, jednak nie martwiła się o to akurat. Dzisiaj utonęła w pracy, żeby nie myśleć o pozytywnych testach, które zrobiła rano. Istniała szansa, że są prawdziwe. Szczególnie, że zrobiła cztery. Nawet bardzo biorąc pod uwagę inne rzeczy, ale dopóki ktoś kto nie spędził lat ucząc się tego nie powie jej, że jest w ciąży to zamierza to wypierać. Słabo jej to szło, skoro ciągle ta myśl pojawiała się w jej głowie i unikała Waldo tak dla zasady. Innych ludzi też, tak na wszelki wypadek, żeby się nie wygadać. Największa szansa na to była przy Nolan, którą jakby ściągnęła myślami. Nie oznaczało to jednak że nie ucieszyła się, kiedy zobaczyła ją wchodzącą do kawiarnii. O tej godzinie była tu już sama, więc mogła wyjść zza lady przytulić siostrę. Trochę dłużej niż powinna - Przyszłaś się czegoś napić czy odwiedzić swoją ulubioną siostrę? - zapytała.
pracuje w dziale literackim — w teatrze
30 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To mogło uczynić z niej zarówno lepszą, jak i gorszą siostrę, ale prawdziwa odpowiedź brzmiała: żadna z tych dwóch opcji. Nie przyszła ani na kawę, ani zobaczyć Fawn (która bez wątpienia była jej ulubioną siostrą i to, że jest jedyną nie ma żadnego znaczenia, co najwyżej wzmacnia jej pozycję). Sprawa była poważniejsza: Nola przyszła na ciasto.
Nie wiedziała jeszcze, na jakie dokładnie. Zjadłaby zarówno takie mocno czekoladowe, może nawet odrobinę gumowate, jak i jakiś lekki biszkopt, ciasto z dużą ilością kremu, dowolny sernik… Chciała po prostu wbić zęby w jakieś ciasto i zjeść go tak dużo, że będzie ją bolał brzuch i to będzie stanowiło główny problem tego wieczoru, który przysłoni wszystkie inne rozterki.
Sprawa była bowiem zbyt poważna, żeby byle baton mógł sobie z tym poradzić. Życie było ciężkie, a Riley głupi, dlatego nie pozostało jej już nic innego jak tylko wyjść z pracy o wiele później niż planowała, wsiąść do auta i trochę sobie w nim popłakać, zanim wreszcie wysmarka nos i ruszy w drogę do Lorne Bay. Nie przejmowała się tym, że może powinna się trochę ogarnąć z tą dietą i kupić, dajmy na to, jakieś warzywa, tak samo jak z tym, że po raz kolejny obiecała rodzicom, że odwiedzi ich w tym tygodniu, a tydzień już się powoli kończył. Wiedziała, że unikanie ich jest trochę głupie, zwłaszcza że oni nie mają żadnego rentgenu w oczach, a Nola i tak kiedyś będzie musiała im powiedzieć, ale rozsądne zachowania nie należały do jej najmocniejszych stron.
Cholerny świat.
Przytuliła się do Fawn i westchnęła ciężko, dając jej tym samym do zrozumienia, że życie to szmata. - Zawsze przychodzę odwiedzić ulubioną siostrę - zapewniła i usiadła na jakimś stołku przy ladzie (teraz nie masz wyjścia i musisz założyć, że w kawiarni Fawn takie były, sorry not sorry), podpierając twarz na dłoniach. - Możemy nie rozmawiać dziś o poważnych sprawach? Opowiedz mi o czymś miłym. I o tym, jakie ciasta ci zostały - weźmie cokolwiek, może się nawet poświęcić i spróbować każdego po trochu, niech Fawn zna jej miłość (albo: talent do bycia przenośnym śmietniczkiem).

fawn houghton
powitalny kokos
nick autora
Carson, Leander, Tove
ODPOWIEDZ