lorne bay — lorne bay
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
001.
I make a vow, right here and now
I'm gonna spend my time this way
{outfit}

Uśmiechnęła się delikatnie, wystawiając twarz do słońca, pozwalając, aby jego promienie zatańczyły na jej skórze, swobodnie wplątały się w kosmyki ciemnych włosów. W końcu pogoda odpuściła, dając chwilę wytchnienia i przede wszystkim możliwość jakiegokolwiek korzystania z niewątpliwych uroków australijskiej przyrody. Ktoś pomyślałby, że mogłaby mieć dosyć - w końcu mieszkała na co dzień w Tingaree więc otaczała ją zieleń, a mimo to ciągnęła do natury. Kiedy zastanawiały się z Hannah co mogłyby zrobić ten pomysł wydawał się najbardziej odpowiedni? Nikt ich nie gonił więc można było spokojnie przejść się szlakiem turystycznym, a dodatkowo nie musiałyby wtedy zostawiać w domu Harry'ego, który z miejsca skradł serce Heddy, szybko znajdując sobie miejsce na liście jej ulubionych, czworonożnych pacjentów. I jak ona miałaby skazać go na cały dzień spędzony w domu? No jak? Nieludzkie by to było. A Weissman przekonała się, że zwierzęta należało kochać wszystkie, ludzi bardziej wybiórczo. I sama nie wiedziała jeszcze jak miałaby określić uczucie, które rodziło się w jej sercu względem Hannah. Na razie też nie próbowała chyba mocno określać, bojąc się chyba, że szufladkując ich relację mogłaby wystraszyć którąkolwiek z nich. Na razie skupiała się na tym, że przy Everly czuła się bardziej sobą niż przy kimkolwiek innym, że uśmiech sam się układał na ustach, gdy teraz czekoladowe spojrzenie skierowało się na sylwetkę dziewczyny. To się liczyło, prawda? A dla Heddy była to naprawdę miła odmiana, że nie do końca musiała kryć się z tym kim jest, jaka jest i chociaż nie powiedziałaby, że otworzyła się tak w stu procentach - z tym zawsze miała problem - to z pewnością widziała taką możliwość na horyzoncie, prawda? - Ładnie tu, prawda? I Harry'emu się chyba też podoba - zauważyła, zerkając na czworonoga. - Brakowało mi tego, kiedy mieszkałam w Sydney - ok, podobała jej się ta anonimowość, ale miasto przypominało betonową dżunglę, która trochę ją przytłaczała.

Hannah Everly
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
ilustratorka książek dla dzieci — freelancer
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
004.
{outfit}
Hannah korzystała z życia tak bardzo jak tylko mogła, póki jeszcze była taka możliwość. Niby brała leki, chodziła na odpowiednie terapie, ale nigdy nie wiadomo kiedy stan jej zdrowia się pogorszy i nie będzie w stanie zrobić wielu rzeczy, na które miała ochotę. Nie chciała pewnego dnia obudzić się przykuta do łóżka żałując, że nie wykorzystała okazji na to, by żyć na maksa. Dlatego odkąd dowiedziała się, że ma siostrę bliźniaczkę to zrobiła wszystko żeby Reed znaleźć i tak oto trafiła do Lorne Bay. Był to idealny powód na to, by po diagnozie wyjechać z rodzinnego miasteczka i nikomu o chorobie nie mówić. Początkowa czuła się tu dość samotnie, bo nie znała praktycznie nikogo, ale z czasem poznała kilka ciekawych osób i jedną z nich była właśnie Heddy. Były ze sobą bardzo blisko i Hannah naprawdę czuła się przy dziewczynie niezwykle swobodnie, ale nie chciała mówić jej prawdy o sobie i swojej chorobie, no bo po co? To nie miało znaczenia. Nie wiedziała na jak długo tu zostanie, może w każdej chwili wyjechać. Pracowała zdalnie, nikt ją tutaj nie trzymał. Mogła próbować uciekać dalej w świat, chociaż wiadomo, że przed słabym stanem zdrowia nie będzie w stanie uciec. Nawet jakby wyjechała do szarej Polski, to nie sprawiłoby, że nagle, cudownie, by wyzdrowiała. Chociaż... może powinna spróbować, w końcu to kraj papieża, może o 21:37 w Wadowicach można wyleczyć choroby. Na razie jednak była w Lorne i korzystała z ciepłych dni umawiając się na krótki wyjazd z przyjaciółką. Bo tylko tym Haddie mogła dla niej być. Nawet jeżeli czasem Hannah patrzyła na nią tęsknym wzrokiem to zdawała sobie sprawę z tego, że nie mogła kogoś tak mocno wciągać do swojego życia. Nie po to uciekła od jednej miłości, żeby teraz starać się o kolejną. Musiała trzymać większość ludzi na bezpieczny dystans, nawet jeżeli serce jej mówiło, ze to durnota, to mózgu tak łatwo nie dało się przekonać. - Tak jest pięknie - powiedziała, ale nie patrzyła tylko na widoki, ale też na stojącą przed nią kobietę. - Nie dziwię sie, w dużych miastach jest ciężej znaleźć takie spokojne i zielone miejsca - uśmiechnęła się robiąc parę kroków w jej stronę. - Chyba nie chciałabym mieszkać w takim sporym mieście, w sensie wiesz... pewnie jest tam fajnie na chwilę, ale tak na dłuższą metę? Wolę takie małe Lorne, gdzie w każdej chwili możesz się wyrwać na łono natury. - Duże miasta kojarzyły jej się z ciągłym biegiem i życiem w pośpiechu. Odkąd przeprowadziła się tutaj poczuła, że wiele ją omijało, bo wiecznie gdzieś goniła. Teraz mogła wyluzować i cieszyć sie widokami i obcowaniem z naturą. - Tęsknisz czasem za Sydney? - Zapytała, bo może i widoki były lepsze w Lorne Bay, ale wiadomo, że duże miasto dawało o wiele więcej perspektyw na przyszłość.

heddy weissman
powitalny kokos
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruno - owen - benedict - eric - mira - mei - olgierd - caitriona - cece
ODPOWIEDZ